Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

W katowni, zamtuzie i na gnojnej górze. Historyczny spacer po dawnej Warszawie - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
25 września 2025
49,99
4999 pkt
punktów Virtualo

W katowni, zamtuzie i na gnojnej górze. Historyczny spacer po dawnej Warszawie - ebook

Zapraszamy na spacer po grodzie książąt mazowieckich, najpierw oplecionym wałem z drewnianą palisadą, a później gotyckim murem, gdzie życie toczyło się rytmem jarmarków oraz świąt kościelnych. Po wizycie na książęcym zamku zajrzymy na średniowieczny cmentarz, w kamienicy Pod św. Anną odwiedzimy upiornego kocura, w łaźni miejskiej zażyjemy kąpieli lub innych przyjemności, a na przedmieściach poszukamy panny z jednorożcem.

Wędrując śladami prawa i bezprawia, zajrzymy zarówno po półświatka, jak i do pałaców. Na rynku przyjrzymy się kłótliwym przekupkom, katu piętnującemu skazańca przy pręgierzu i ladacznicom wystawionym na pośmiewisko w żelaznej klatce. Jeśli mamy mocne nerwy, możemy zajrzeć do katowni albo do Piekiełka, jak nazywano ówczesny plac straceń, gdzie domniemane zabójczynie ostatnich książąt mazowieckich spłonęły na stosie.

Potem, o ile wyjdziemy cało z ciemnych zaułków i unikniemy guza w winiarni, możemy to uczcić w luksusowej łaźni, salonie towarzyskim albo w podrzędnym zamtuzie. A może zaproszą nas do teatru lub słynnej malarni Bacciarellego, gdzie wdzięki skąpo przyodzianych modelek podziwiał sam król jegomość? Możemy też odbyć przejażdżkę w odkrytym powozie w towarzystwie księcia ekspodkomorzego, największego lubieżnika epoki oświecenia.

Kiedy wreszcie zabawa ustanie, spróbujemy przetrwać w Warszawie ogarniętej zarazą. Aby zabezpieczyć się przed zarażeniem, pójdziemy do apteki po róg jednorożca lub inne kuriozum o właściwościach (ponoć) antyepidemicznych i pomodlimy się w kościele do Matki Boskiej Łaskawej, patronki morowej. Zajrzymy też na Gnojną Górę – wysypisko śmieci i zarazem „kurort” dla chorych na syfilis.

Na koniec przeniesiemy się do świata legend, alchemików i wolnomularzy, w którym stęskniony Zygmunt August spotkał się z duchem ukochanej żony, a słynny okultysta Cagliostro został zdemaskowany. Na rynku zobaczymy zakazane księgi płonące na stosie, tu i ówdzie poszukamy czarownic, Białych Dam i zaklętego w kamień Bazyliszka, a jeśli dopisze nam szczęście, uszczkniemy co nieco ze skarbu księżniczki zaklętej w złotą kaczkę.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Spis treści

Podziękowania

Wstęp

I Od kasztelańskiego grodu do gotyckiego miasta, czyli spacer po Warszawie książąt mazowieckich

Plan spaceru

Zanim powstało Krakowskie Przedmieście

Fundacja księżnej Anny

U bram Starej Warszawy

W książęcym grodzie

W gotyckiej rezydencji

Dom Nad Kanałem

Królowa średniowiecznych ulic

Od kaplicy zamkowej do kolegiaty

Szkoła kolegiacka

Świątynia księcia Siemowita

Szpital książęcy

Serce średniowiecznego miasta

Siedziba władz miejskich

Kamienica książąt mazowieckich

Platea Judaeorum

Z błotnistego przedmieścia do łaźni

Szpital miejski

Panna z jednorożcem

Święty Jerzy od skazańców

II Siepał go kat kleszczami rozpalonymi, czyli spacer po Warszawie awanturników, łotrów i zabójców

Plan spaceru

W domu mistrza małodobrego

Gdzie kat pozbawiał życia?

W lochu, w klatce i pod pręgierzem

Dobry sąsiad z niebios dany

Kto karczmę wyminie, nogę wywinie

Boże broń przed gościem szlachcicem!

Z podgolonych łbów się kurzy

Monachomachie albo wojny mnichów

Przejść tędy nikt nie mógł spokojnie

Plecie jak Piekarski na mękach

Afera trucicielska

Oporządziciel kieszeni warszawskich dziadów

Dom dla podrzutków

Z powtórnym mężem puszcza się w rozwody

Porwanie Stanisława Augusta

III O sprośne obyczaje, o swawolne czasy, czyli spacer po rozpustnej Warszawie

Plan spaceru

Warszawskie panny zabrudzone

Zamtuz w baszcie katowskiej

Kary za występki cielesne

Nadobna szynkareczka Augusta II

Bacciarellego modelki skąpo przyodziane

„Sokoły” Zygmunta Augusta

Że też Warszawa nie zapadnie się od jej grzechu

Bezbronny wobec pięknych oczu

Pani Pompadur warszawskiego dworu

Burdele są tam nawet, gdzie nie było lądu

Usłużne te panie zadają sobie wiele pracy

Niedaleko pada jabłko od jabłoni

Casanova w Warszawie

Wszystko zostaje w rodzinie

Kusicielki ze sceny narodowej

Elizeum dla przyjaciół i pięknych pań

IV O nędzny nasz żywocie, marna bańko szklana, czyli spacer po Warszawie chorób i epidemii

Plan spaceru

Cuda u Świętego Benona

Pod opieką patrona trędowatych

Na straży zagrożonego miasta

W domu burmistrza powietrznego

W zapowietrzonym mieście

Kurioza i leki z dawnej apteki

Niemoc kurewników i terapia rtęcią

Tutaj była razura cyrulika Jucha

Stare miasto miało tu swój odbyt

Matka Boska łamiąca strzały zarazy

Na co umierali młodzi Wazowie

Za Bramą Krakowską

Uciekajcie! Kozuba idzie

Morownie i cmentarze morowe

V Umarłych czasów snują się mary, czyli spacer po Warszawie śladami wierzeń, alchemików i masonów

Plan spaceru

O kamieniu, który zniszczył wieżę więzienną

Hybrydy ze staromiejskiego rynku

Polski Giordano Bruno

Diabeł w swojej postaci

Mieszko w kamień zaklęty

U fary, gdzie Pan Jezus stary

Pęknięty dzwon na Kanonii

Czarna legenda królowej Bony

Białe Damy z królewskiej siedziby

Alchemika sława kosztem duszy okupiona

Złoty wiek polskiego wolnomularstwa

Ci zwycięscy Wazowie

Pałac zaginiony w potopie

Legenda o złotej kaczce

Cagliostro zdemaskowany

Zakończenie

Przypisy

Bibliografia

Źródła ilustracji

Indeks osób

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788367276986
Rozmiar pliku: 48 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PODZIĘKOWANIA

Serdecznie dziękuję Jackowi Małkowskiemu z Wydawnictwa Astra za namówienie mnie do kontynuowania serii, nieocenione wsparcie podczas pracy nad niniejszą książką oraz niezwykłą dbałość o szczegóły i szatę graficzną. Bez Jego cierpliwości, wiary we mnie i zaangażowania nie odbyłabym spaceru po dawnej Warszawie.

Dziękuję również Pani Monice Michalskiej, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, za konsultację merytoryczną, oraz Weronice Śliwiak za redakcję tekstu i cenne uwagi.

Ponadto jestem niezmiernie wdzięczna Izabeli Gajewskiej za wykonanie ilustracji przedstawiających średniowieczne bramy miejskie, a zwłaszcza ilustrację grodu książąt mazowieckich, który znamy jedynie z jego rekonstrukcji.WSTĘP

O Starej Warszawie przepięknie pisali między innymi Wiktor Gomulicki oraz Artur Oppman. I chociaż wysławiane przez nich miasto przetrwało jedynie na kartach dawnych ksiąg, na płótnach obrazów i starych rycinach, w naszej opowieści spróbujemy – przynajmniej po części – odtworzyć jego barwne dzieje oraz klimat. W subiektywnej wędrówce poprzestaniemy głównie na zwiedzaniu zaułków Starej Warszawy, jej przedmieść oraz Nowego Miasta, ponieważ w trakcie kilku spacerów nie sposób zajrzeć we wszystkie zakątki dzisiejszej metropolii.

Na początek zajrzymy do książęcego grodu, który istniał w południowo-wschodniej części dzisiejszego Zamku Królewskiego, do średniowiecznej fary z pochówkami książąt mazowieckich i na dawny cmentarz parafialny. Idąc ulicą Grodzką, zajdziemy na tętniący życiem rynek, otoczony ceglanymi kamienicami o trójkątnych szczytach. Zajrzymy do gotyckiego ratusza i otaczających go kramów, przy których roiło się od przekupek zachwalających swój towar, targujących się klientów i gapiów.

Następnie udamy się wąskimi uliczkami do półświatka wypełnionego przez wszelkiej maści łotrów i rozpustników. Aby jednak nie paść ofiarą złodziei, awanturników czy stręczycieli, wabiących nieświadome dziewczęta do podrzędnych zamtuzów, powstrzymamy się od nocnych eskapad w podejrzane zaułki. Na pewno też nie powinniśmy nocną porą zapuszczać się w okolice Baszty Katowskiej, gdzie urzędował budzący postrach mistrz sprawiedliwości i, jak na ironię, mieściła się przestępcza melina oraz miejski zamtuz. Za dnia będzie tam znacznie bezpieczniej, niemniej nawet wtedy w bocznych uliczkach (podobnie jak i na targu) pilnujmy sakiewek. Nie naruszajmy też prawa obowiązującego w mieście, aby nie trafić pod pręgierz, do żelaznej klatki bądź do ratuszowego lochu.

Wędrując po mieście, którego już nie ma, możemy natknąć się nie tylko na występy kuglarzy, ale i obejrzeć publiczną chłostę albo egzekucję, poczynając od spalenia na stosie, a na rozerwaniu końmi kończąc. Możemy też nacieszyć oczy widokiem księcia Józefa, powożącego końmi w „stroju” biblijnego Adama, lub podziwiać wystawiane na pokaz w otwartym powozie wdzięki nagiej kochanki jego stryja, Kazimierza Poniatowskiego, największego lubieżnika doby oświecenia.

Spróbujemy także przedrzeć się przez miasto objęte pomorem, którego rozplanowanie razem z siatką ulic w znacznej mierze będzie pokrywało się ze średniowiecznym założeniem. Zabezpieczeni magicznymi środkami i innymi kuriozami zdobytymi w dawnej aptece, możemy śmiało stawić czoła Dziewicy Moru lub dołączyć do procesji błagalnej, by wyprosić u Matki Boskiej Łaskawej i innych patronów morowych ustanie zarazy.

Na koniec (o ile oczywiście przetrwamy zarazę) poszukamy odrobiny magii. W tym celu zmierzymy się z Białymi Damami, zapuścimy się do lochów skrywających straszliwego bazyliszka oraz zejdziemy do tajemniczych piwnic w pałacu na Tamce, gdzie czeka księżniczka zaklęta w złotą kaczkę. A nuż ofiaruje nam sakiewkę dukatów?

Zapraszamy!I

OD KASZTELAŃSKIEGO GRODU DO GOTYCKIEGO MIASTA, CZYLI SPACER PO WARSZAWIE KSIĄŻĄT MAZOWIECKICH

Aż się stara Wisła cieszy,
Że stolica tak urosła,
Bo pamięta ją maleńką,
A dziś taka jest dorosła.

Julian Tuwim, _Warszawa_

Kiedy potomkowie Konrada Mazowieckiego podzielili jego władztwo między siebie, obszar, na którym miała wyrosnąć późniejsza stolica, przypadł książętom czerskim. Wcześniej jednak z nadania Konrada tutejszą ziemię otrzymał rycerz Warsz z rodu Rawiczów, który założył osadę nazwaną od jego imienia1.Plan spaceru

Plan spaceru

Zapraszamy na spacer po grodzie książąt mazowieckich, najpierw oplecionym wałem z drewnianą palisadą, a później gotyckim murem; grodzie, w którym życie toczyło się rytmem jarmarków oraz świąt kościelnych. Po wizycie na książęcym zamku zajrzymy na średniowieczny cmentarz, w kamienicy Pod św. Anną odwiedzimy upiornego kocura, w łaźni miejskiej zażyjemy kąpieli lub innych przyjemności, a na przedmieściach poszukamy panny z jednorożcem.

1. Czerskie Przedmieście
2. Klasztor Bernardynów
3. Gotycki most
4. Brama Czerska
5. Wieża Grodzka
6. Dom Wielki
7. Dom Mniejszy
8. Kolegium mansjonarzy
9. Ulica Grodzka
10. Kolegiata św. Jana
11. Cmentarz parafialny
12. Dwór dziekana
13. Szkoła św. Jana
14. Kościół św. Marcina
15. Szpital św. Ducha
16. Rynek staromiejski
17. Ratusz staromiejski
18. Kamienica Pod Świętą Anną
19. Ulica Żydowska
20. Brama Nowomiejska
21. Łaźnia miejska
22. Szpital św. Ducha (za murami)
23. Nowe Miasto
24. Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny
25. Kościół św. Jerzego

Znaczenie osady Warsza wzrosło po zniszczeniu siedziby książęcej w nieodległym Jazdowie, gdzie wznosił się najstarszy na obszarze dzisiejszej stolicy dwór władców mazowieckich. Zbudowany z drewna, gliny i kamienia gród jazdowski, którego przypuszczalne położenie upamiętnia zwieńczona orłem kolumna w ogrodzie łazienkowskim, istniał na skarpie wiślanej od XII stulecia. Sprawował on pieczę nad osadą Solec, gdzie znajdowała się przeprawa przez Wisłę, był ośrodkiem handlowym i zbrojnym oraz drugim ważnym grodem w okolicy po nieistniejącym już wtedy grodzie bródnowskim2.

Kres jego świetności położył najazd litewski z 1262 roku. W nocy z 23 na 24 czerwca, kiedy mieszkańcy świętowali noc świętojańską, Jazdów został zdobyty przez Litwinów i wspierające ich oddziały ruskie. A ponieważ był umocniony i zapewne dobrze strzeżony, nie padłby tak łatwo pod naporem wroga, gdyby nie zdrada dworzanina, niejakiego Goszcza (tak przynajmniej głosi jedna z hipotez). Wskutek przekupstwa najeźdźcom udało się wedrzeć do grodu i w ferworze walki zabić księcia Siemowita. Niektóre źródła podają, że książę został pojmany, a następnie ścięty3. Jeśli zaś wierzyć Długoszowi, nad nieszczęsnym Piastem miał się okrutnie pastwić jego szwagier, książę ruski Szwarno4. Po zabiciu i spaleniu ciała Siemowita najeźdźcy odjechali, pozostawiając zgliszcza i uwożąc ze sobą książęcego syna, dwunastoletniego Konrada II. Na czas nieobecności dziedzica tronu, który miał powrócić z niewoli dopiero po dwóch latach usilnych starań mazowieckiego dworu, rządy w księstwie objęła jego przedsiębiorcza matka, księżna Perejasława, która od razu przystąpiła do odbudowy zniszczonej najazdem dzielnicy5.

Nie jest to jednak koniec historii grodu, ponieważ niedługo po tym, jak został podźwignięty z ruiny, stał się celem kolejnego najazdu (1282). Tym razem spustoszenia dokonały oddziały młodszego z synów Perejasławy, ambitnego Bolesława II. Nie zastawszy Konrada, złupił on mieszkańców, szczególnie wzbogacając się kosztem bratowej i bratanicy6.

Bolesław nie tylko walczył z bratem o władzę na Mazowszu, ale i pokusił się o próbę zdobycia korony Piastów i tronu krakowskiego. Efektem tej walki, podczas której trupy dalszych i bliższych kuzynów ścieliły się gęsto, było wycofanie się Bolesława z Krakowa i pogodzenie się z bratem. Bolesław został nawet spadkobiercą Konrada (który dochował się jedynie córki) i zasłynął zjednoczeniem Mazowsza oraz tym, że na przełomie XIII i XIV wieku lokował miasto na skarpie wiślanej, kładąc podwaliny pod przyszłą Warszawę. Dość długo jednak pozostawała ona w cieniu Płocka i Czerska, a w źródłach nie zachowała się nawet data jej lokacji7.

Do czasów Jagiełłowych w księstwie mazowieckim Litwini byli postrzegani jako wrogowie, a pierwszym księciem, który mimo rodzinnej traumy poślubił Litwinkę, był Bolesław II. Możliwe, że taki wybór nie spotkał się z aprobatą jego matki, która do końca życia nie mogła przeboleć straty męża zabitego w Jazdowie.

Pierwszym księciem, który uczynił Warszawę jedną ze swoich siedzib, był Trojden I, młodszy syn Bolesława z małżeństwa z Gaudemundą Zofią, który otrzymał imię po swoim dziadku po kądzieli – wielkim księciu litewskim8. W rezydencji warszawskiej często przebywał także wnuk Trojdena, Janusz Starszy, znany nam głównie za sprawą Sienkiewiczowskich _Krzyżaków_. Książę, który otrzymał własną dzielnicę ze stolicą w Czersku, w 1406 roku przeniósł ją do Warszawy, a w 1413 roku potwierdził miastu prawo chełmińskie i obdarzył je licznymi przywilejami9.

Nie zapominajmy jednak, że niewiele brakowało, by historia stolicy potoczyła się inaczej. Zanim bowiem Januszowi dane było zostać księciem warszawskim, tytuł ten przysługiwał jego stryjowi – Kazimierzowi, który zmarł bezdzietnie w młodym wieku. A ponieważ księstwo warszawskie było wówczas lennem polskiego króla Kazimierza Wielkiego, pojawiła się groźba włączenia go do Korony. Monarcha wszakże, w zamian za hołd lenny, oddał całość ziem bratu zmarłego, Siemowitowi III. W ten sposób Warszawa, będąca wówczas niewielkim i mało znaczącym grodem, pozostała we władaniu Piastów aż do 1526 roku, kiedy to – po śmierci ostatnich książąt mazowieckich – przeszła pod panowanie Jagiellonów10.

Książę Janusz Starszy nadaje Warszawie przywilej lokacyjny. Rycina na podstawie obrazu Wojciecha Gersona, Ilustrowane dzieje Polski z 1900 roku

Zanim powstało Krakowskie Przedmieście

Aby dojechać do Warszawy z Jazdowa albo ze swojej rezydencji w Czersku, książęta mazowieccy musieli przebyć długą drogę pośród rozległych lasów, łąk i mokradeł otaczających skarpę wiślaną, na której wznosiło się miasto. Giovanni Paolo Mucante pisał w 1596 roku, że leżało ono na wzgórzu, z jednej strony mając rzekę Wisłę płynącą szerokim korytem u podnóża murów, a z drugiej – piękne równiny. Mucante, któremu zawdzięczamy dokładne opisy szesnastowiecznej stolicy i na którego słowa nieraz będziemy się powoływać, był sekretarzem kardynała Enrica Gaetaniego, legata papieskiego, przybywającego na polski dwór w celu nakłonienia Polaków do udziału w lidze antytureckiej11. Teraz jednak cofnijmy się jeszcze głębiej w przeszłość…

Uproszczone drzewo genealogiczne Piastów mazowieckich

Widok Warszawy od strony Wisły z 1586 roku, drzeworyt Abrahama Hogenberga według rysunku Jakuba Hofnagla

Podróżowanie w książęcym orszaku, strzeżonym przez zbrojnych, było raczej bezpieczne. Inaczej sprawa się miała, kiedy jechało się samotnie. Trudności nastręczały nie tylko podmokłe podczas roztopów czy deszczów trakty i drapieżne zwierzęta, ale także zbójcy. Czyhali oni na samotnych podróżnych i kupców w leśnych ostępach, które w średniowieczu dochodziły aż pod przedmieścia warszawskiego grodu, ciągnąc się od dzisiejszych Łazienek, Belwederu i Solca. Były to wyłączone spod osadnictwa obszary książęcego zwierzyńca, które po części miały przetrwać aż do XVII wieku12.

Od traktu nazywanego Drogą Czerską, biegnącego wzdłuż skarpy wiślanej, wąwozami odchodziło ku rzece kilka dróg, a na wysokości obecnej figury Matki Boskiej Pasawskiej trakt rozchodził się na wschód i na zachód, obejmując parcele CZERSKIEGO PRZEDMIEŚCIA 1. Przedmieście zaczęło powstawać już w XIV wieku, a w 1402 roku książę Janusz Starszy nadał kanonikom z kolegiaty św. Jana dwanaście ogrodów. Rozciągały się one po wschodniej stronie traktu, za wąwozem Drogi Gnojnej (obecnie ulicy Bednarskiej), opadając aż do Wisły. Za ogrodami powstały z czasem cegielnie, wapiennica i browar. Na jednej z parceli stanął dwór dziekana warszawskiego, a na innych pojawiły się drewniane parterowe domki, dzierżawione później mieszczanom. W ten sposób powstała Dziekanka – posiadłość kładąca podwaliny pod najstarszą warszawską jurydykę, czyli swoiste „miasto w mieście”, wyłączone spod jurysdykcji miejskiej13.

W połowie kolejnego stulecia położone nieco dalej na południe grunty otrzymali z książęcego nadania burmistrz, rajcy oraz ławnicy Starej Warszawy, którzy wybudowali na nich swoje domy i założyli ogrody. Budowle te powstawały w sąsiedztwie założonego na przełomie XIII i XIV wieku FOLWARKU KSIĄŻĘCEGO14. W 1505 roku naprzeciwko folwarku, na niewielkim pagórku po zachodniej stronie drogi, wzniesiono drewnianą kaplicę św. Krzyża, która w przyszłości stanie się zaczątkiem późniejszego kościoła. Ze względu na tę właśnie kaplicę południową część Drogi Czerskiej warszawianie zaczęli nazywać Drogą ku Świętemu Krzyżowi15.

Proces zasiedlania przedmieścia odbywał się zrazu żywiołowo i bez żadnego planu. Kiedy nastąpił kres piastowskich rządów, ziemie należące pierwotnie do mieszczan, szlachty mazowieckiej oraz miejscowego duchowieństwa zaczęli nabywać dygnitarze i wielcy panowie z Korony i Litwy. W ten sposób ukształtować się miały dwie główne ulice nowożytnej Warszawy – Krakowskie Przedmieście oraz Senatorska – z mniej lub bardziej wystawnymi dworami szlacheckimi i magnackimi oraz imponującymi pałacami. Budowane na przedmieściu dwory były drewniane lub murowane, zawsze z dziedzińcem i ogrodem, który w wielu przypadkach z czasem przekształcał się w piękne założenie ogrodowe. Wzmiankowany wcześniej Mucante odnotował, że:

W niewielkiej od miasta odległości widać mnóstwo pięknych ogrodów z wybornymi owocami, jako to: jabłek, gruszek, śliwek Za naszej bytności znaleźliśmy gruszki bardzo smaczne, lepsze nierównie od tych, któreśmy kosztowali w Krakowie16.

Dwory, przeważnie otoczone budynkami gospodarczymi, nierzadko przypominały wiejskie siedziby szlacheckie, a styl życia ich mieszkańców nie odbiegał zbytnio od tego znanego ze wsi17.

Takich osad przedbramnych, jak Czerskie Przedmieście, było wokół Starej Warszawy kilka. Mucante pisał, że „Poza miastem ze wszystkich stron znajdują się liczne i duże przedmieścia, lecz niezmiernie błotniste”18. Poczynając od początku XV wieku, osiedlało się na nich coraz więcej ludzi, którzy chcieli w książęcej stolicy handlować lub uprawiać rzemiosło, a których niewielka Warszawa nie mogła pomieścić w obrębie swoich murów. Oprócz Czerskiego, z drugiej strony miasta powstało przedmieście Freta (później Nowomiejskie), a także uboga osada służebna Rybaki z portem, której położenie pokrywało się mniej więcej z przebiegiem dzisiejszej ulicy o tej samej nazwie19. Wyjątkowego znaczenia nabrała z czasem osada handlowa nazywana Nowym Miastem, do której zajrzymy na zakończenie naszego spaceru po Warszawie książąt mazowieckich.

A teraz, przemierzywszy Przedmieście Czerskie, zatrzymajmy się w jego części nazywanej RYNKIEM PRZEDMIEJSKIM, który obejmował obszar od murów staromiejskich do obecnego skwerku przy figurze Matki Boskiej Pasawskiej. W średniowieczu tuż przed bramą wjazdową do miasta znajdował się podłużny plac przedbramny z targowiskiem, który przez kolejne stulecia pozostawał jedynym w miarę regularnym placem poza obrębem murów miejskich. Sprzedawcy zachwalali na nim swoje – skromniejsze niż na rynku – towary codziennego użytku, rozmaite produkty spożywcze oraz płody rolne. U schyłku XIV wieku plac ten otoczony był drewnianymi zabudowaniami, na których miejscu (przy zachodniej pierzei) dwieście lat później powstanie zwarta zabudowa parterowych domów mieszczańskich20.

Docierając do Warszawy od południa, po zmroku właśnie tutaj stanęlibyśmy postojem, by razem z innymi podróżnymi i kupieckimi wozami poczekać do rana na otwarcie bramy wiodącej do miasta. Mając czym zapłacić, moglibyśmy zjeść miskę polewki w jakiejś skromnej gospodzie, gdzie na luksusy raczej trudno było liczyć, a potem moglibyśmy się udać na spoczynek w zajezdnej izdebce, o ile byłoby tam miejsce.

Kupcy ze swoją czeladzią mieli zazwyczaj więcej szczęścia od ubogich podróżnych, bo mogli drzemać we własnych wozach, a… my? Może udałoby się nam przenocować w stajni lub na stryszku z sianem, a od biedy i przy dobrej pogodzie, gdzieś pod gołym niebem.

Fundacja księżnej Anny

Zanim o poranku, gdy otworzą bramę, wejdziemy do miasta, rzućmy jeszcze okiem na wschodnią część Rynku Przedmiejskiego. W miejscu dzisiejszego kościoła św. Anny od 1454 roku wznosił się kompleks klasztorny bernardynów, który – co było zasadą tego zgromadzenia – powstał poza obrębem murów miejskich21.

Gotycki KLASZTOR BERNARDYNÓW 2 z kościołem św. Bernardyna, który później otrzyma drugie wezwanie – św. Anny, powstał z fundacji księżnej mazowieckiej Anny Fiodorówny. Księżna, synowa znanego nam już Janusza Starszego i wdowa po Bolesławie III, była bez wątpienia osobą nietuzinkową. Mimo osobistych tragedii, takich jak przedwczesna śmierć męża, który nie zdążył nawet objąć władzy w księstwie, oraz dzieci (przeżyła obu synów i córkę), mocno angażowała się w życie polityczne, swego czasu sprawując nawet rządy opiekuńcze w imieniu małoletniego syna. Wzorem innych wysoko urodzonych średniowiecznych kobiet została również dobrodziejką kościelnych fundacji – wspierała zwłaszcza mansjonarzy i właśnie bernardynów22.

Warto też nadmienić, że poniekąd przyczyniła się do upadku finansowego niejakiego Dersława z Rytwian, młodzieńca o ułańskiej wręcz fantazji i prawdziwego skandalisty swojej epoki. Niespokojnego duchem Dersława rodzina przeznaczyła do kariery kościelnej, ale ten powołania nie czuł. Zrzucił więc sutannę i aby zapewnić sobie środki na wystawne życie, włamał się z kamratami do kościoła w Orzelcu niedaleko Rytwian, gdzie jego stryjeczny dziad, arcybiskup gnieźnieński Wojciech Jastrzębiec, przechowywał gromadzony latami skarb, który zamierzał przeznaczyć dla całego rodu. Wydobyte ze schowka dobra – pieniądze, klejnoty i naczynia, których wartość według Jana Długosza szacowano na czterdzieści tysięcy grzywien – Dersław przewiózł do zamku w Rytwianach. Następnie, ostrzelawszy z armat ścigającego go stryjecznego dziada, uciekł na Mazowsze.

Do Warszawy przybył zapewne drogą wiodącą przez Czerskie Przedmieście, skąd udał się na dwór książęcy i, jak mówi legenda, zakochał się na zabój w córce księżnej Anny, Eufemii, którą pieszczotliwie nazywano Ofką. Aby przypodobać się przyszłej teściowej, nie szczędził wydatków na kosztowne podarki, wystawne stroje, służbę i podróże, a gdy zaczęło mu brakować pieniędzy, udał się z łupieżczą wyprawą na Śląsk. Wysiłki te na nic się jednak nie zdały, ponieważ nie był Ofce równy urodzeniem. Nie pomogły mu też szerzące się pogłoski o obrabowaniu krewniaka ani wieści o skardze Ślązaków, jaką zanieśli do króla polskiego, i dwór mazowiecki odrzucił jego konkury. Ale czy mogło być inaczej? Nawet jeśli Dersław urzekł Ofkę, decyzja o jej przyszłości należała do matki, która nie widziała w nim odpowiedniego zięcia. Jakiś czas później księżna wydała córkę za księcia litewskiego, a zrujnowany Dersław wrócił do Małopolski, gdzie wdał się w nowe intrygi23. My zaś powróćmy do fundacji księżnej, która powstała mniej więcej dekadę po przedwczesnej śmierci Ofki.

Zakrystia w kościele św. Anny. „Tygodnik Ilustrowany” z 1863 roku, nr 195

Początki klasztornego kompleksu, wzniesionego prawdopodobnie z muru pruskiego24 na ziemi nadanej bernardynom przez Annę, należy łączyć z działalnością włoskiego kaznodziei Jana Kapistrana. Do Warszawy zakonnik ten wprawdzie nigdy nie przybył, ale i tutaj słyszano o jego płomiennych kazaniach. Wiedziano też, że nauki głoszone przez Kapistrana mocno wpłynęły na grupę młodych ludzi, dla których w 1453 roku powstało pod Wawelem pierwsze na ziemiach polskich zgromadzenie obserwantów pod wezwaniem św. Bernardyna ze Sieny, potocznie nazywanych bernardynami25. Klasztor, ufundowany pod Warszawą przez księżną mazowiecką, był drugim z kolei.

Władysław z Gielniowa na ilustracji z Żywotów Świętych Pańskich Piotra Skargi, wydanie z 1910 roku

Księżna podczas pobytu w Krakowie, do którego przybyła na ślub króla Kazimierza Jagiellończyka z Elżbietą Rakuszanką, znalazła się pod ogromnym wrażeniem porządku panującego między bernardynami i samego Kapistrana. Z łatwością też uległa namowom charyzmatycznego zakonnika i sprowadziła do Warszawy sześciu bernardynów, na czele których stał jego uczeń, Jakub z Głogowa26. Niestety, miał się on zapisać niechlubnie w całej tej historii… Kilka lat później, po powrocie do Krakowa, już jako przełożony tamtejszego klasztoru, pomagał w wywiezieniu do Austrii i na Śląsk bezcennych zbiorów bibliotecznych i kościelnych skarbów z krakowskiej siedziby zgromadzenia i innych polskich klasztorów. Potem, pod naciskiem oburzonych współbraci, musiał zrezygnować z zajmowanego stanowiska i wyjechać na Śląsk. Jego dalsza działalność oraz objęcie funkcji wikariusza prowincji austro-czesko-polskiej doprowadziły do kolejnych grabieży i utrudnienia rozwoju nowych fundacji na ziemiach polskich. Problemy te doprowadziły w 1467 roku do podziału dotychczasowej prowincji na trzy niezależne wikariaty: austriacki, czeski oraz polski27. Zmiana miała także wpływ na dzieje klasztoru w Warszawie.

Innym znanym bernardynem, związanym z tutejszym klasztorem, był Władysław z Gielniowa, późniejszy błogosławiony, który w przeciwieństwie do Jakuba zapisał się złotymi zgłoskami w dziejach zgromadzenia. Ten niezwykle skromny i umartwiający się nieustannie człowiek zasłynął również jako twórca łacińskich i polskich pieśni religijnych, w tym najpiękniejszej z nich – _Żołtarza Jezusowego_28.

Do Warszawy Władysław przybył w ostatnich latach życia. Pełnił tu funkcję gwardiana i kaznodziei oraz zaprzyjaźnił się z księżną Anną z Radziwiłłów, matką ostatnich książąt mazowieckich, i został jej duchowym doradcą. Obrano go też przełożonym warszawskiego klasztoru, ale nie pełnił tej roli długo.

W Wielki Piątek miał kazanie, na którem wszystkich słuchaczy do rzewnych łez pobudził nad Męką Pańską, o której z przedziwnem a świętem uniesieniem mówił. Gdy nadszedł do szczegółów biczowania Pana Jezusa, zwróciwszy się do obrazu, na którym tajemnica ta wyrażoną była, powtarzając te słowa: „O! Jezu! Jezu mój kochany!” wpadł w zachwycenie i w oczach całego ludu w powietrze nad kazalnicą wyniesiony został. Wyszedłszy z tego stanu, omdlał, tak że już skończyć kazania nie mógł, a zakonnicy musieli go zanieść do celi29.

Według Piotra Skargi od tego dnia „już tylko albo modlił się, albo dawał braciom najzbawienniejsze nauki, lub z odwiedzającymi go mówił o Bogu”30 i po przyjęciu ostatnich sakramentów zmarł w klasztornej infirmerii 4 lub 5 maja 1505 roku. Pochowany został na środku chóru, pod miejscem, gdzie pali się wieczna lampka, a do jego grobu zaczęły napływać rzesze wiernych. W żywotach czytamy także, że w 1572 roku biskup Karnkowski miał objawienie, w którym zmarły polecił umieścić swoje szczątki na właściwszym miejscu. Przeniesiono je więc uroczyście w obecności króla Zygmunta Augusta i złożono po prawej stronie wielkiego ołtarza. W miejscu tym zaszło potem wiele cudów, „wskutek czego Papież Benedykt XIV wpisał Władysława w poczet Błogosławionych i jednym z głównych patronów Polski i Litwy ustanowił”31. Stało się to w 1750 roku, a już dziewięć lat później Władysław został patronem Warszawy.

Kościół i klasztor Bernardynów widziany od pomnika Matki Boskiej Pasawskiej w połowie XIX wieku. Pocztówka na podstawie rysunku Wojciecha Gersona i Adama Leruego

Po śmierci swojego powiernika Anna z Radziwiłłów nie zaprzestała troski o klasztor i – podobnie jak wcześniej Anna Fiodorówna – stała się jedną z jego głównych dobrodziejek. Z jej funduszy w kościele, odbudowanym po dotkliwych pożarach, powstała między innymi trzecia nawa po lewej stronie32. Fundacja musiała być dla księżnej ważna, skoro kazała się pochować właśnie w kościele św. Anny. Wspaniały nagrobek, ufundowany z inicjatywy jej syna Stanisława i ze środków pozyskanych ze szkatuły króla Zygmunta Starego, został niestety zniszczony podczas wojen szwedzkich33.

Znaczenie odbudowanego klasztoru stało się z czasem tak duże, że przedmieście nazywane dotąd Czerskim zaczęto określać mianem _suburbium bernardinorum_, __ czyli __ Przedmieściem Bernardyńskim. Krakowskim zaś nazwano je później, już po wygaśnięciu linii Piastów mazowieckich.

U bram Starej Warszawy

A teraz opuśćmy przedmieście i udajmy się do średniowiecznego miasta. Dzisiaj jego mury od strony południowej możemy sobie tylko wyobrazić, co łatwiej nam będzie uczynić, gdy staniemy na GOTYCKIM MOŚCIE 3, odsłoniętym podczas prac archeologicznych i zrekonstruowanym.

Pierwotnie na jego miejscu znajdował się prawdopodobnie most zwodzony, podnoszony na noc dla zwiększenia bezpieczeństwa grodu. Historycy przez wieki sądzili, że istniał tu tylko takowy i do czasu odkrycia stałego średniowiecznego mostu nawet nie podejrzewali jego istnienia. Takiego sensacyjnego znaleziska nie można było oczywiście pozostawić samemu sobie, podjęto więc starania o odbudowę. Nie obyło się przy tym bez kłopotów, ponieważ początkowo wydawało się, że takiej cegły, z jakiej wzniesiono most przed wiekami, nie uda się już nigdzie znaleźć. Na szczęście w działania włączył się mecenas Jerzy Pręczkowski i udał się do Wielunia, gdzie pracownicy lokalnej cegielni zgodzili się wyprodukować pięćdziesiąt tysięcy cegieł o potrzebnych parametrach. A produkcja ich nie była łatwa! Kobiety wyrabiały cegły ręcznie, wygniatając glinę w wielkich skrzyniach34.

Na ścianie mostu widnieje tablica, na której przeczytamy:

Pamięci

Aleksandry Świechowskiej

1920–1989

archeologa Zamku Królewskiego

i Starego Miasta,

która w 1977 r. odkryła ten most

gotycki niegdyś przed Bramą Krakowską.

Fundacja Kultury Polskiej

Spoglądając z mostu w lewo, na fragment zrekonstruowanych obwarowań, możemy się przekonać, że miasto otaczał __ podwójny pierścień ceglanych MURÓW OBRONNYCH. Mury te wznoszone były etapami i zastąpiły pierwotne obwarowania ziemno-drewniane. Budowano je na wzór fortyfikacji Torunia, kładąc cegły na fundamentach z nieociosanych kamieni, połączonych glinianą zaprawą. Ich pierwsze odcinki zaczęły powstawać zapewne około 1280–1300 roku35. Najpierw zaczęto je wznosić od strony książęcego grodu, pomiędzy Wieżą Dworzan (późniejszą Bramą Czerską) a dzisiejszą ulicą Wąski Dunaj, a dopiero w kolejnym stuleciu powstał odcinek północno-zachodni i rozpoczęła się budowa muru od strony Wisły w północnej części miasta. W rejonie dzisiejszego placu Zamkowego mury miejskie zbliżały się do obwarowań grodu, wciąż jednak miasto pozostawało oddzielone od siedziby książęcej. Do obwarowań zamkowych, połączonych później z murami miejskimi, należała kwadratowa Wieża Księcia Janusza Starszego oraz Wieża Dworzan z bramą wychodzącą na trakt czerski. Konsekwencją połączenia obu systemów obronnych było wzniesienie od południa nowego muru i wybudowanie nowszej bramy, nazwanej Czerską36.

Relikty murów obronnych Starej Warszawy. Ilustracja z „Wędrowca” z 1898 roku, nr 49

W trzecim etapie prac powstały fragmenty pozwalające na zamknięcie miasta w obrębie murów. Wydany w 1379 roku przywilej Janusza Starszego zobowiązywał mieszkańców do otoczenia Warszawy murami w taki sposób, by zamknąć ją w ich pierścieniu. „Aby zaś tym lepiej i łatwiej przez tych naszych mieszczan mur mógł być wytyczony i ukończony”, rzeczeni mieszczanie zostali zwolnieni przez księcia „od wszelkich opłat, czynszów i wszystkich obciążeń”37. Do budowy drugiej linii murów, która miała się ciągnąć od zamku do Baszty Marszałkowskiej (z wyłączeniem skarpy wiślanej, która sama w sobie pełniła rolę obronną), przystąpiono w XV wieku38.

Przypuszczalny wygląd Bramy Czerskiej (Bramy Dworzan) około połowy XV wieku

Mury, mierzące około 1200 metrów długości, zamykały obszar miasta, którego powierzchnia wynosiła jedynie około 8,5 hektara i okalały również zamek książęcy. Mury wewnętrzne, zwieńczone krenelażem i poprzetykane nierównomiernie co najmniej siedmioma basztami, mierzyły około 8,5 metra wysokości i 1,2 metra grubości. W ich koronie zaś biegł wąski chodnik dla straży, poszerzony drewnianym gankiem opartym na belkach osadzonych w ścianie. Mur zewnętrzny stał o cztery metry niżej i był obwiedziony fosą o mniej więcej czterometrowej głębokości, przed którą warszawianie usypali podwójne wały39.

Pomiędzy oboma pasami murów powstawało MIĘDZYMURZE, dość szybko zabudowane prowizorycznymi budynkami drewnianymi i kramami należącymi do rzemieślników i poślednich handlarzy40.

Od strony przedmieścia południowego gotycki most prowadził ponad fosą do BRAMY CZERSKIEJ 4, nazywanej także Bramą Dworzan (bo za jej obronę mieli zapewne odpowiadać dworzanie) lub Bramą Przedmieścia, a później Bernardyńską i Krakowską. Brama ta powstała w pierwszej fazie budowy murów miejskich i była chroniona ciężkimi wierzejami, zapewne wzmocnionymi blachą, jak też drewnianą broną, opuszczaną przez strażników na noc41. W związku z powstaniem zewnętrznego pierścienia murów, brama została rozbudowana i odtąd składała się z dwóch budynków wzniesionych na planie kwadratu. Patrząc od strony przedmieścia, jeden stał tuż za mostem w zewnętrznej linii murów i oddalony był od drugiego o jakieś piętnaście metrów. Trakt czerski, wpadający w obie części bramy, biegł potem nieopodal zamku książęcego, skręcał w ulicę Grodzką (obecnie Świętojańską) i dalej na rynek42.

Brama Czerska, razem ze wzniesioną po przeciwnej stronie miasta Bramą Nowomiejską, była jedną z dwóch średniowiecznych bram wiodących do miasta. Trzecia powstała u wylotu ulicy Wąski Dunaj dopiero w 1603 roku, po przebudowie baszty obronnej stojącej przy wewnętrznym pierścieniu murów. W odróżnieniu od gotyckich baszt oraz utrzymanych w tym samym stylu bram Czerskiej i Nowomiejskiej, ta nowa brama – nazywana Poboczną lub Białą ze względu na białe otynkowanie – przebudowana została na modłę renesansową i ozdobiona attyką. Budowa dodatkowego wjazdu do miasta stała się wówczas koniecznością, ponieważ dwie dotychczasowe bramy okazały się niewystarczające i należało pilnie usprawnić komunikację z zachodnimi przedmieściami43. Ponadto w wiekach średnich na brzeg wiślany prowadziły dwie furty. Pierwsza z nich, nazywana Bramą Gnojną, zamykała ulicę Gnojną (obecnie Celną) wiodącą na wysypisko śmieci. Druga, nazywana Furtą Białą, zamykała stromą uliczkę Kamienne Schodki i przez Wieżę Białą lub istniejący obok niej prześwit w murze wiodła na Rybaki44.

Widok Bramy Pobocznej na akwareli Zygmunta Vogla z 1785 roku

Z biegiem stuleci obwarowania Warszawy wciąż się zmieniały i rosły. W bramach, które stopniowo zaczęły tracić funkcję obronną, powstały niewielkie mieszkania, które można było wynająć od miasta. Z kolei wzdłuż murów rada miejska wybudowała dziesięć drewnianych domków i dzierżawiła je rzemieślnikom45.

Brama Czerska nabrała renesansowego sznytu (została otynkowana i zwieńczona attyką46) i w takim stanie przetrwała do potopu szwedzkiego, kiedy to została wysadzona przez Szwedów. Odbudowana potem w stylu barokowym i uzupełniona o nadbudowane piętro, została przekształcona w kamienicę z przejazdem w najniższej kondygnacji i zrosła się z innymi kamienicami, wznoszonymi wzdłuż dawnych murów obronnych od strony przedmieścia. Jednocześnie stała się niejako magnesem przyciągającym żebraków, przekupniów, wszelkiego rodzaju drobnych rzemieślników i straganiarki, cisnące się przy niej z pieczywem i owocami47. Gdy ją rozbierano w 1818 roku, nie było śladu średniowiecznej fosy ani gotyckiego mostu.

Dzisiaj plan bramy ujrzymy na bruku za zrekonstruowanym mostem, podobnie jak i zarysy muru wznoszącego się kiedyś pomiędzy bramą a zamkiem.

W książęcym grodzie

Udajmy się teraz śladem owego zarysu niczym średniowieczne straże, spacerujące po koronie muru, i przejdźmy wzdłuż południowego skrzydła zamku. Mijając Bramę Grodzką, wiodącą na dzisiejszy dziedziniec zamkowy, ujrzymy przed sobą wystającą znacznie przed linię tego skrzydła WIEŻĘ GRODZKĄ 5, którą pierwotnie nazywano Wielką. Nawet jeśli jej współczesny wygląd na to nie wskazuje (bo zachowało się tylko przyziemie i loch), jest ona pozostałością średniowiecznego grodu i w zasadzie cały zamek moglibyśmy nazwać jej dobudówką!

A teraz cofnijmy się do początków.

Gród warszawski zaczęto wznosić w drugiej połowie XIII wieku, w miejscu położonym na najwyższym wyniesieniu skarpy, pomiędzy dwoma potokami spływającymi do Wisły. Od południa była to rzeczka Kamionka, płynąca u podnóża grodu w niewielkim wąwozie, a od północy strumień toczący swe wody między późniejszym zamkiem a miastem48.

Zamek warszawski około połowy XIV wieku na podstawie rekonstrukcji M. Sekuły i rysunku P. Rajskiego

Za panowania książąt mazowieckich kompleks na skarpie wiślanej, którego początki sięgają okresu sprzed lokacji miasta, nie wyglądał okazale. Był to bowiem drewniany gród z majdanem obwiedzionym wałem ziemno-drewnianym oraz fosą. Jego zasięg z grubsza obejmował część dzisiejszego zamku, mniej więcej od Bramy Grodzkiej do połowy dziedzińca, oraz nieistniejący już cypel skarpy49. Od północnego wschodu do grodu prowadziła drewniana brama, zastąpiona później ceglaną WIEŻĄ ŻURAW (Szoraw). Wieża najpewniej posiadała most zwodzony, przerzucany nad fosą i podnoszony za pomocą mechanizmu dźwigowego (żurawia), od którego wzięła się jej nazwa. Żuraw mógł także być mechanizmem regulującym poziom wody w fosie albo funkcjonować jako urządzenie dźwigowe, ułatwiające wciąganie na skarpę towarów z przystani nad Wisłą50.

Konstrukcję średniowiecznego wału ziemno-drewnianego oraz fragmenty ceglanego muru odkryto podczas prac wykopaliskowych, prowadzonych w latach 2004–2007 na dziedzińcu pałacu Pod Blachą.

Początkowo w imieniu książąt grodem zawiadywali kasztelanowie, a jednym z pierwszych, odnotowanym w źródle z 1314 roku, był niejaki Więcław. W razie potrzeby książę mógł się tutaj zatrzymać, ale skromny zrazu gród nie mógł się mierzyć z innymi siedzibami książęcymi i upłynęło sporo czasu, zanim władcy zechcieli w nim zamieszkać na dłużej. Do rozbudowy drewnianego dworu przystąpił dopiero następca Bolesława, książę Trojden I, który uczynił go siedzibą kasztelana warszawskiego. Dzięki Trojdenowi rozrastać zaczęło się także miasto, położone na północ od grodu, który stał na straży zarówno nowej osady, jak i przeprawy przez Wisłę nazywanej Kamion51.

W 1339 roku miasto było już na tyle reprezentacyjne, że legacja papieska uznała je za miejsce odpowiednie do przyjęcia sędziów mających rozstrzygnąć spór polsko-krzyżacki o Pomorze Gdańskie, ziemię chełmińską i michałowską oraz Kujawy. Wyboru dokonano „ponieważ jest obwiedzione murem i zaopatrzone w towar sprzedażny, ma domy i zajazdy dość przyzwoite i bezpieczne”52. Najbardziej zaś legatów przekonywało to, że książę mazowiecki wraz ze swoim dworem zwykł przebywać w Warszawie i „zarówno przez niego i jego dwór odbywane tam są sądy cywilne i świeckie, jak i przez osoby duchowne sądy kościelne”53. Innymi słowy, wciąż niewielka Warszawa była miejscem sądów książęcych i kościelnych, co znacząco podnosiło jej rangę.

Stałą siedzibą książęcą Warszawa została po 1349 roku, w którym Trojden dokonał podziału księstwa pomiędzy trzech synów. Najmłodszy z nich, Kazimierz, nazwany przez potomnych warszawskim, razem z niewielkim działem otrzymał gród na skarpie wiślanej i rozkwitające miasto. Aby podnieść jego znaczenie, rychło przystąpił do przebudowy drewnianego dworu w ceglaną rezydencję i właśnie jemu przypisuje się powstanie Wieży Grodzkiej, najstarszej zachowanej murowanej budowli kasztelańskiego grodu i samej Warszawy.

Wieża, licząca około czterech, pięciu metrów szerokości i wkomponowana w wał całej warowni, była jak na owe czasy imponującą konstrukcją wzniesioną na planie kwadratu, o bokach długości około dwunastu metrów. Miała ona co najmniej cztery kondygnacje poprzedzielane drewnianymi stropami, jej grube mury zostały wzmocnione sześcioma ceglanymi przyporami, a w podziemiach powstał loch głodowy, z którego o własnych siłach nie moglibyśmy się wydostać, ponieważ jedyna droga na wolność wiodła przez otwór w stropie54. Strażnicy wtrącali tam więźniów przy pomocy drabiny lub opuszczali ich na sznurze, a kiedy śledztwo dobiegało końca, skazani nieszczęśnicy trafiali do innego więzienia albo w ręce kata. Czasem, jeśli dopisało im szczęście lub dowiedli swojej niewinności, wracali na wolność55.

Nieopodal lochu, który przez trzy kolejne stulecia miał pełnić funkcję więzienia, zapewne jeszcze przed powstaniem wieży wykopano studnię głęboką na siedem metrów. Studnię, w której jeszcze do niedawana gromadziła się woda, możemy zobaczyć podczas zwiedzania gotyckich podziemi56.

Według legendy miejskiej do powojennej odbudowy murów obronnych Warszawy miały posłużyć tony średniowiecznych cegieł, pozyskanych z rozbiórek na Ziemiach Odzyskanych, między innymi z Wrocławia.

W gotyckiej rezydencji

Zrekonstruowane fragmenty książęcej siedziby możemy zobaczyć na zamkowym dziedzińcu. Są to widoczne na ścianie skrzydła wschodniego ceglane mury gotyckiej elewacji, mające przypominać o istnieniu zapewne w tym miejscu DOMU WIELKIEGO 6 (_Curia Maior_), swego czasu najważniejszej budowli średniowiecznego zamku.

O zrekonstruowanej elewacji Aleksander Gieysztor, wybitny mediewista, pisał tak:

Mimo wszelkich starań projektantów, a także formierzy cegły, naśladującej cegłę gotycką, wzniesiony z niej mur jest nader widoczną realizacją XX w., osadzoną na jakże innych jakościowo paru zachowanych dolnych warstwach cegły z doby Janusza Starszego. Niemniej fasada ta osiągnęła wysoki stopień wiarygodności, chociaż nie autentyzmu57.

W ubiegłym wieku odrestaurowano również należące do Domu Wielkiego piwnice, które szczęśliwie przetrwały drugą wojnę światową58.

Ściana z resztkami wnęk ostrołukowych z epoki książąt mazowieckich. Rysunek z 1924 roku

Zanim jednak powstała ta nowa, bardziej reprezentacyjna rezydencja, książęta mieszkali w murowanym Domu Starym, a wcześniej w drewnianym dworze. W czasie wielkiej powodzi pod koniec XIV lub na początku XV stulecia, po podmyciu skarpy przez nurt wiślany, dwór prawdopodobnie osunął się w dół razem z częścią drewnianej zabudowy, starym wałem i fragmentem dopiero wzniesionego muru59. Po katastrofie zasięg kompleksu grodowego dość znacznie się zmienił. Aby go poszerzyć, budowniczowie zasypali starą fosę, rozebrali dawne obwałowania i – wychodząc sporo poza ich granice – postawili ogrodzenie z drewnianych bali, zwieńczone dachem przykrytym gontem, z nową bramą w rejonie obecnej Wieży Zegarowej. Po przekroczeniu owej bramy ujrzelibyśmy przed sobą obszerny dziedziniec z widokiem na dwie wieże – Grodzką oraz Żuraw, stojący między nimi Dom Wielki i nieco dalej po prawej Dom Stary, od czasu budowy nowego dworu pełniący funkcje pomocnicze, a także szereg pomniejszych drewnianych zabudowań administracyjnych i gospodarczych. Po lewej zaś, tuż przy bramie, wznosił się ceglany budynek SZOPY SĄDOWEJ, w którym odbywały się sądy ziemskie, a w jego piwnicach mieściło się więzienie, przeniesione później do Wieży Grodzkiej60. Tam jednak się nie zapuszczajmy…

Dom Wielki, postawiony w latach 1407–1410 przez księcia Janusza Starszego, miał podkreślać splendor władców. Była to trzykondygnacyjna budowla (14,5 na 47,5 metra) przykryta dwuspadowym dachem, opartym na trójkątnych szczytach. Wnętrze mieściło sklepione krzyżowo piwnice z pomieszczeniami gospodarczymi, wyżej znajdowały się izby parteru, pełniące zapewne rolę urzędową, a na piętrze z wielkim przepychem urządzono trzy sale reprezentacyjne oraz komnaty mieszkalne, oświetlone ostrołukowymi gotyckimi oknami. Komnaty książęce zdobiły ponadto ostrołukowe wnęki oraz barwne polichromie61.

Niektórzy przypuszczają, że w średniowiecznym grodzie wznosiła się kaplica św. Małgorzaty, ale na razie próby tropienia jej śladów przypominają poszukiwania Świętego Graala.

W XV wieku, kiedy w obrębie dziedzińca zaczęło brakować miejsca, nowa zabudowa wyszła poza ogrodzenie. Wzdłuż muru obronnego od skarpy wiślanej powstał kompleks budynków gospodarczych oraz dwukondygnacyjny DOM MNIEJSZY 7 (_Curia Minor_), zwany też Ogródkiem. Był on połączony z Domem Wielkim gankiem biegnącym przez znajdujące się przy murze łaźnię i kuchnię książęcą62. Jego zrekonstruowane od strony Wisły pozostałości możemy zobaczyć na placu Zamkowym pod numerem 8, po przekroczeniu niepozornej Bramy Małej – dawnego przejścia bramnego w budynku obok, prowadzącego do furtki w murze obronnym i dalej, ku brzegowi Wisły63.

Dom Mniejszy w szczególności upodobały sobie matki, żony oraz siostry książąt mazowieckich. Te, które tutaj mieszkały, nierzadko pełniły funkcje regentek sprawujących rządy w imieniu swoich małoletnich wnuków czy synów, jak chociażby Anna Fiodorówna czy Anna z Radziwiłłów.

Ta ostatnia do tego stopnia rozsmakowała się we władzy, że nie chciała jej oddać pomimo nacisków możnych, których zraziły nie tylko jej rządy, ale też ponad miarę wystawny i rozwiązły styl życia. Anna nie była zresztą wyjątkiem, bo moralność książęcego dworu pozostawiała wiele do życzenia jeszcze za życia jej męża Konrada III Rudego. Książę bowiem na długo przed ślubem z Anną ożenił się z krakowską mieszczką Magdaleną, w której był tak zakochany, że nie przejął się faktem, iż jego wybranka jest mężatką! Potem, po przedwczesnej śmierci ukochanej, wiązał się z rozmaitymi kobietami zarówno niższego, jak i szlacheckiego stanu. Kolejny niegodny ślub połączył go z córką jakiegoś Aleksego64. Jedną z jego nałożnic była mieszczka Dorota z Warszawy, z którą doczekał się dwóch synów, a inną należąca do fraucymeru jego matki Anna Łoska, z którą miał syna Hieronima, późniejszego kapłana z kolegiaty świętojańskiej. Co ciekawe, po każdym rozstaniu książę zabezpieczał finansowo swoje nałożnice i nieślubne dzieci, a później jego nadania potwierdzali wdowa po nim oraz córka i synowie z prawego małżeństwa65.

Umiejscowienie średniowiecznych zabudowań na obszarze późniejszego Zamku Królewskiego

Konrad III nie był lubianym władcą, ale jego upodobanie do płci pięknej wybaczano znacznie łatwiej niż występki księżnej wdowy, które wielmożowie mierzyli zupełnie inną miarą. Anna z Radziwiłłów popadła w tak wielką niełaskę mazowieckiej szlachty, że ta przystąpiła do otwartego buntu, zakończonego interwencją króla Zygmunta Starego. Księżna została odsunięta od władzy na rzecz swoich nastoletnich synów, Stanisława i Janusza, ale tak naprawdę niewiele się zmieniło. Nadal sprawowała realną władzę i tak jak wcześniej przeciwstawiała się inkorporacji ziem mazowieckich do Korony. Zabiegi o umocnienie księstwa obróciły się wniwecz po jej śmierci w 1522 roku, kiedy wyszło na jaw, jak bardzo nieudolni są jej synowie. Wychowani w nadmiernej swobodzie, nie zamierzali rezygnować z przyjemności życia i do reszty opróżnili uszczuplony przez matkę skarbiec, a jedynym ratunkiem stały się dla nich kredyty zaciągane u warszawskich kupców i rzemieślników66.

Rekonstrukcja zamku z XV wieku według G. Bakera

Zupełnym przeciwieństwem braci okazała się Anna mazowiecka, którą po ich śmierci grupa możnych ogłosiła udzielną panią Mazowsza. Anna, ostatnia przedstawicielka rodu, odziedziczyła ambicję po matce i bez wątpienia miała predyspozycje do sprawowania rządów, ale król nie zgodził się na dziedziczenie w linii żeńskiej. Wobec nacisków Korony oraz średniej szlachty mazowieckiej musiała zawrzeć ugodę, na mocy której księstwo mogło zachować odrębny status prawny, ale miało być zarządzane przez namiestnika wybieranego z grona miejscowych możnych67. Musiała też zadowolić się przyznanym przez króla uposażeniem, obejmującym wiele rodowych włości, w tym zamek w Warszawie, lecz w razie swojego zamążpójścia miała je wszystkie zwrócić w zamian za posag w gotówce. Tego punktu umowy nie chciała jednak dotrzymywać, kiedy poślubiła młodego wdowca Stanisława Odrowąża, wojewodę bełskiego i podolskiego. Później, po przegranych potyczkach swoich prywatnych oddziałów z wojskami królewskimi, została wraz z mężem skazana przez sąd sejmowy za obrazę majestatu i musiała się ukorzyć. Kiedy zaś pod przysięgą zrzekła się praw do księstwa na rzecz Korony, epoka książąt mazowieckich dobiegła końca, a ich warszawski zamek przeszedł w ręce Jagiellonów68.

Podobno zanim Anna zrezygnowała z uposażenia panieńskiego, przy Domu Mniejszym doszło do gwałtownej potyczki jej służby i królewskich pachołków, próbujących zmusić ją do opuszczenia siedziby. Pachołkowie musieli chwilowo ustąpić, ponieważ za swoją panią ujęli się mieszczanie69.

Dalsza część dostępna w pełnej wersji.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij