W miłości nie ma lęku - ebook
W miłości nie ma lęku - ebook
Moim zdaniem głównym powodem zaniku miłości między ludźmi jest to, że wiara słabnie. /fragment/
Ojciec Józef Witko, znany rekolekcjonista i kaznodzieja, w swojej najnowszej książce przygotowanej wspólnie z Emilią Jakubowską, ukazuje na nowo potęgę Bożej miłości.
Wielu ludzi współcześnie żyje w paraliżującym lęku i niepokoju, a tym co może pokonać ten starch jest przyjęcie Bożej miłości w której nie ma lęku. Ojciec Witko zachęca czytelników do pogłębiania swojej wiary, pokazuje jak o nią prosić, jak ją budować i rozwijać, ale przede wszystkim odkrywa przed nami to, jak wielką moc ma modlitwa uwielbienia. Nie mamy problemu z tym, żeby prosić Boga o wszystko czy też przepraszać Go, ale cały czas nie potrafimy uwielbiać. Tymczasem uwielbienie Boga, przede wszystkim w najtrudniejszych chwilach naszego życia sprawia, że dzieją się cuda.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65349-97-2 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Umówienie się z ojcem Józefem Witko na rozmowę graniczy z cudem. Jego grafik pęka w szwach, każdego tygodnia w różnych częściach Polski odprawia mszę świętą z modlitwą o uzdrowienie, prowadzi rekolekcje, poświęca się pracy ewangelizacyjnej. Na szczęście udało się i powstała ta wyjątkowa książka o miłości.
Rozmowy z nim były dla mnie jak prywatne rekolekcje. Ufam, że ziarno słowa Bożego wyda podobny owoc także w Państwa sercach. Tematem wiodącym tych ośmiu wywiadów jest miłość. Miłość, która urzeczywistnia się tylko w prawdziwej relacji z Bogiem i z drugim człowiekiem. Miłość, która musi się nieustannie udzielać. Miłość, która może w pełni zaistnieć tylko tam, gdzie jest silna wiara.
Dlaczego więc tak wielu z nas boi się kochać, mimo że „gdy zabraknie miłości, życie na ziemi będzie zamierać”? Skąd w nas lęk przed miłością, lęk przed drugim człowiekiem, a przede wszystkim – lęk przed Panem Bogiem, lęk przed tym, aby Mu w pełni zaufać? W jaki sposób złe duchy próbują niszczyć nasze relacje, a kiedy sami otwieramy się na ich działanie? Kiedy Pan Bóg wysłuchuje naszych modlitw? Jak doświadczyć działania Ducha Świętego w swoim życiu i co może je utrudniać? Czy każdy wierzący powinien należeć do jakiejś wspólnoty? Mam nadzieję, że odpowiedzi na te pytania znajdą Państwo w tej książce.
Emilia JakubowskaNIE BÓJ SIĘ KOCHAĆ!
Przestać zajmować się sobą! Zazwyczaj jesteśmy ranieni nie przez brak miłości, ale wskutek niespełnionych oczekiwań. Wiążemy miłość z otrzymywaniem.
W Piśmie Świętym aż 365 razy padają słowa: „Nie lękaj się”. Czy człowiek ze swej natury jest jakoś szczególnie usposobiony do tego, by ulegać strachowi?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy wrócić do początku. Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. Kiedy Bóg nas stwarzał, stwarzał nas z miłości i do miłości. Ta miłość wpisuje się w nasze relacje z innymi ludźmi, bo miłość – aby istnieć – potrzebuje relacji. Zostaliśmy stworzeni do relacji opartych na miłości i na wzajemnym szacunku. Po grzechu pierworodnym zło w tej przestrzeni bardzo namieszało, a co gorsza, tak nas poraniło, że trudno jest nam wytrwać w relacji opartej na miłości i szacunku, zarówno do Boga, jak i do drugiego człowieka.
Opisując stan człowieka sprzed grzechu pierworodnego, Księga Rodzaju zwraca naszą uwagę na relację, jaką człowiek miał z Bogiem. Pan Bóg przechadzał się z człowiekiem w raju, tak jak to czyni przyjaciel z przyjacielem. Powiedziałbym, że ten raj, po którym Pan Bóg przechadzał się z człowiekiem, to tak naprawdę miłość. To miłość stwarza przestrzeń umożliwiającą relację z Bogiem. To ona sprawia, że ta relacja jest możliwa. Adam i Ewa, żyjąc z Bogiem w raju, byli bardzo szczęśliwi. Co prawda Pan Bóg nie przybierał jakiejś ludzkiej postaci, to nie było tak, że oni Go widzieli i dotykali (bo wtedy by umarli i znaleźli się w niebie), ale myślę, że mieli tak czyste serca, pełne miłości, że doświadczali Boga poprzez miłość w swoich sercach. Oni czuli, że Bóg jest z nimi, że jest w nich, że ich przenika. Obecność Boga ich do siebie zbliżała. I zbliżała także człowieka do stworzenia, a stworzenie do człowieka. Całe stworzenie lgnęło do człowieka, bo nosił on w sobie ślady Bożej miłości i zostawiał je wszędzie, gdzie się pojawiał. Stworzenie było pełne pokoju, było bezpieczne, bo nawet jeśli nie widziało człowieka, widziało ślady jego obecności, a w tych śladach dostrzegało obecność Boga. Kiedy pojawił się wąż w ogrodzie, gdy Ewa zaczęła z nim rozmawiać, ten demon, wąż starodawny zaczął jej mieszać w głowie: „Czy to prawda, że Pan Bóg nie pozwolił wam jeść ze wszystkich drzew tego ogrodu?” (por. Rdz 3, 1). Tak jakby chciał zasugerować, że skoro Pan Bóg stworzył te drzewa w środku ogrodu i nie pozwala ich dotykać, to zastawił pułapkę na człowieka, a skoro tak, nie można Mu zaufać. „Jeżeli zerwiecie owoc z drzewa zakazanego, będziecie jak bogowie, nie będziecie już musieli liczyć na Boga, będziecie mogli liczyć sami na siebie, sami będziecie decydować o swoim życiu” – przekonywał. Ewa, wchodząc z nim w dialog, zaczyna mieć wątpliwości: czy rzeczywiście Bóg mnie kocha? Czy ta miłość jest autentyczna? Pojawia się w niej lęk, początek tego lęku, którego często doświadczamy. Powoduje on, że człowiekowi trudno jest uwierzyć, że Pan Bóg naprawdę go kocha, że troszczy się o niego i że pragnie dla człowieka tylko samego dobra. Lęk ten jest źródłem wielu wątpliwości co do prawdziwych intencji Pana Boga. Podważa do Niego zaufanie, prowokuje pytania, że skoro Bóg nas kocha, to dlaczego wciąż nam czegoś zabrania, coś przed nami ukrywa, nie chce, żebyśmy o wszystkim wiedzieli i w pełni o wszystkim decydowali.
Adam, wypowiadając posłuszeństwo Bogu, wpadł w otchłań grzechu, który zniszczył miłość i szacunek do Boga, a co za tym idzie, relacja z Bogiem przestała istnieć. Stąd lęk i próba ukrycia się przed Panem Bogiem. „Usłyszałem Twe kroki w ogrodzie i przestraszyłem się, bo jestem nagi” (Rdz 3, 9) – mówi Stwórcy. Zanim zgrzeszył, nagość nie była dla niego powodem do wstydu. Po grzechu pierworodnym nagle staje się ona problemem. Od tego momentu relacja z Panem Bogiem opiera się na lęku, na braku zaufania i szacunku. Człowiek zaczął bać się nie tylko Pana Boga, ale też człowieka. Od momentu grzechu pierworodnego człowiek dla człowieka stał się zagrożeniem, zaczął budzić lęk, niepokój, a niekiedy i zagrożenie dla życia. Biblia, opisując pierwsze morderstwo, kiedy Kain zabił swojego brata Abla, pokazuje nam, do czego prowadzi zerwanie relacji z Bogiem. Zło niszczy relacje z tymi, którzy nas kochają i których my powinniśmy kochać. To, czego zaczął doświadczać człowiek, udzieliło się całemu stworzeniu. Kiedy człowiek przestał doświadczać takiej obecności Pana Boga jak przed grzechem pierworodnym, wówczas i sam nie był wstanie objawić Boga stworzeniu. Nie potrafił zostawiać śladów obecności Boga, Jego miłości i troski. Ale ponieważ natura nie znosi pustki, człowiek począł objawiać kogoś innego. Jeżeli nie Boga, to na pewno nie siebie, lecz tego, który go zwiódł, złego ducha. Ślady, które pozostawiał człowiek, były naznaczone obecnością zła. Stąd i stworzenie zamiast Boga zaczęło wyczuwać obecność zła. Obecność Boga w człowieku zniknęła, człowiek nie ociekał już miłością, nie zostawiał śladów obecności Boga, ale zostawiał ślady, które budziły lęk. Stworzenie zaczęło się lękać człowieka i zachowywać się wobec niego agresywnie, broniąc się przed potencjalnym zagrożeniem. Zło, które pojawia się w sercu człowieka, instynktownie budzi poczucie zagrożenia w jego sercu i w otoczeniu. Czasem w oczach ludzi opętanych czy zniewolonych możemy zobaczyć coś, co sprawia, że zaczynamy się bać. Bo każdy grzech, a zwłaszcza grzech ciężki, niszczy naszą relację z Bogiem i oddala nas od człowieka. Im człowiek dalej odchodzi od Pana Boga, tym bardziej działają w nim demony. Takie osoby boją się obecności Boga, boją się miłości. Nie dlatego że człowiek nie pragnie miłości, tylko dlatego że demony działające w osobach zniewolonych sprawiają, że nie potrafią one przyjąć miłości.
Lęk ma swoje bezpośrednie źródło w demonie?
Tak, bo demon jest lękiem i wszędzie, gdzie jest jego terytorium, króluje lęk. Demony nie chcą miłości i nie są w stanie przyjąć miłości, gdyż z powodu pychy całkowicie ją utraciły. One już z natury nie potrafią kochać.
Demon boi się miłości?
Kiedy Pan Bóg stworzył aniołów, obdarzył ich wieloma darami. Otrzymali między innymi wiedzę, intuicję i moc w działaniu. Pan Bóg objawił im również, że stworzy świat materialny, a w tym świecie materialnym człowieka, istotę złożoną z ducha i materii. Bóg objawił im też, że Druga Osoba Boska przyjmie naturę ludzką – Bóg stanie się człowiekiem, będzie złączony z materią, z naturą ludzką. Wszyscy aniołowie będą musieli Bogu, który stanie się człowiekiem, czyli Jezusowi, służyć. Mało tego, Druga Osoba Boska, wcielając się w naturę ludzką, urodzi się tak, jak człowiek – przez kobietę. Ta kobieta, o imieniu Maryja, będzie ich królową. Wszyscy aniołowie będą musieli oddawać Jej cześć. Wówczas Lucyfer, którego imię oznacza „noszący światło” (prawdopodobnie on miał przynieść światło na ziemię), zbuntował się. Z powodu pychy Lucyfer poczuł w sobie lęk o pozycję, jaką miał w niebie¹. Poczuł się zagrożony. Człowiek miał być wyniesiony ponad aniołów! Nie mógł się z tym pogodzić. Dlaczego Bóg nie chciał przyjąć natury anielskiej? Dlaczego wybrał naturę ludzką, niższą od anielskiej? Lęk, który zrodził się w sercu Lucyfera, podważył jego miłość i szacunek do Boga – stworzenia do Stwórcy. Jemu się marzyło (są to spekulacje w oparciu o wypowiedzi różnych świętych czy demonów w czasie egzorcyzmów), żeby Druga Osoba Boska przyjęła naturę anielską, żeby to aniołowie zostali wywyższeni. Lęk, który się zrodził w sercu Lucyfera, wynika z tego, że zwątpił on w miłość Boga i odrzucił ją („nie będę służył takiemu Bogu”).
Zły duch wykorzystuje także ludzką pychę, czyli źle pojętą miłość własną, przyczyniając się do tego, że po grzechu pierworodnym człowiek nie potrafi w pełni zaufać Bogu?
Przypomina mi się starotestamentalna historia z Abrahamem. Kiedy Abraham opuszczał Ur Chaldejskie, był pełen ufności do Pana Boga. Był zafascynowany Panem Bogiem, był wręcz zakochany w Panu Bogu. To dla Boga Abraham poświęcił wszystko, co posiadał. Poszedł za Nim do ziemi, która nie była tak urodzajna jak ziemia nad Eufratem. Ziemia Kanaan była ziemią, którą często nawiedzała susza, a wraz z nią i głód. Do takiej ziemi prowadzi Pan Bóg Abrahama. Abraham pod wpływem doświadczenia Boga idzie za Nim, nie zadając pytań, bo ufa bezgranicznie swemu Bogu, który go wybrał. Kiedy przychodzi do Kanaanu, jest pełen euforii, modli się, buduje ołtarze. Aż do momentu, kiedy w owej krainie nastaje głód. Wtedy jego wiara zostaje zachwiana. Nie spodziewał się takiej sytuacji. Nie przypuszczał, że kiedy pójdzie za Bogiem, będzie gorzej w jego życiu, będzie więcej trudności i problemów. Od tego momentu słowo Boże nie wspomina, że Abraham się modli, że buduje ołtarze, że pyta Boga, co robić w sytuacji, w jakiej się znalazł. A skoro nie rozmawia z Bogiem, sam podejmuje decyzję. Opuszcza ziemię Kanaan i wyrusza do Egiptu, gdzie – jak słyszał – jest chleb i nie ma głodu. Nie modląc się, nie pytając Boga, nie licząc na Jego pomoc. Abraham zaczyna się martwić o to, co będzie. W jego sercu pojawia się lęk. Boi się o swoją przyszłość, o przyszłość swojej rodziny. Lęk, który się pojawił w jego sercu, sprawia, że bojąc się o swoje życie, zaczyna innych traktować przedmiotowo, i to tych, którzy są mu najbliżsi. Lękając się o siebie, traktuje bardzo źle na przykład swoją żonę. Z powodu lęku o swoje życie wymusza na niej, aby mówiła wszystkim, że jest jego siostrą, a nie żoną (Sara była bardzo piękną kobietą). Jest to dla nas być może trudne do przyjęcia, że Abraham chroni siebie, a nie Sarę. Myśli o swoim życiu, o tym, co się z nim może stać, ale o życiu swej żony i o tym, co ją może spotkać, już nie myśli. To bardzo źle świadczy o Abrahamie, od którego jako od mężczyzny oczekuje się odpowiedzialności za innych. Przecież Sara może zostać zabrana na dwór faraona, gdzie grozi jej znieważenie lub nawet śmierć. Wydaje mi się, że w momencie kiedy Abraham obraził się na Boga, kiedy Go porzucił, jego serce wypełniły złe myśli powodujące zamartwianie się o rodzinę, a później już wyłącznie o własne życie. On martwi się tym, co może się z nim stać, kiedy Egipcjanie odkryją, że Sara jest jego żoną. Dlatego wykorzystuje drugiego człowieka, i to najbliższego – żonę, do własnych celów.
Podobno demon najbardziej boi się Maryi.
Święty Dominik twierdził, że kiedy wypędzał Szatana, zapytał go o to, którego świętego boi się on najbardziej. Szatan miał odpowiedzieć: „Najbardziej boję się Matki Bożej”. On nawet nie wymawia imienia Maryi. Zawsze, kiedy Maryja przychodzi, on wyraża się o Niej bardzo pogardliwie i ucieka.