W moje strony. Trzy wyprawy w stronę wyobraźni, współczucia i troski - ebook
W moje strony. Trzy wyprawy w stronę wyobraźni, współczucia i troski - ebook
Joanna Bator prowadzi do źródeł swoich opowieści
Na początku był bunt
Wyznaczył kierunek drogi, pomógł w wyborze lektur. Bez niego nie byłoby pisania.
Wyobraźnia
Jest niezbędna, by prawdziwie żyć. To most między pisarką a czytelnikami.
Współczucie
Bez niego nie sposób sobie wyobrazić, co przeżywają istoty ludzkie i zwierzęce.
Troska
O tych, którym się współczuje, i o siebie. Bo równie ważne jak to, o czym jest opowieść, jest to, jak nas zmienia.
To cztery strony literackiego kompasu Joanny Bator, wartości niezbędne w jej życiu i pisaniu, nadające kierunek i sens jej literackiej podróży.
Uznana pisarka odsłania kulisy swojego warsztatu. Zdradza, jak zrodziły się pomysły na fabuły, które przyniosły jej popularność i nagrody. Na kartach książki pojawiają się znane z twórczości autorki bohaterki: Berta Koch, Kasia Makara czy Jadzia Chmura. Dzięki dołączonym interpretacjom i komentarzom miłośniczki i miłośnicy pisarstwa Joanny Bator zyskają niepowtarzalny wgląd w jej proces tworzenia.
W książce znalazły się teksty: Joanny Jabłkowskiej, Izabelli Adamczewskiej-Baranowskiej, Marty Zdanowskiej, Angeliki Siniarskiej-Tuszyńskiej i Marzeny Samojlik-Podolskiej.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8367-427-8 |
| Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zrobiło się ciemno i gdy tak siedziałam z Misią pod parasolem karłowatej sosny, chroniąc przed wodą kosz z grzybami, odczułam lęk, który nie dotyczył wcale naszej aktualnej sytuacji. Nie była to w końcu amazońska dżungla, tylko leśny pas dzielący północne Kaszuby od Bałtyku. W najgorszym razie mój pies znalazłby drogę do domu, zwłaszcza gdyby zgłodniał, a w telefonie miałam kompas, dzięki któremu i bez psiego nosa doszłabym do morza. Zrozumiałam, że ten nagły dyskomfort, odbierający oddech, wynika z faktu, że ani świat, ani jego strony nie są już tym, czym były dla mnie przez dwadzieścia parę lat nomadycznego życia. I wtedy przyszedł mi do głowy pomysł na kompas wskazujący cztery wartości, które uważam za niezbędne w swoim pisaniu i życiu: wyobraźnia, współczucie, bunt i troska wyznaczają kierunek mojej podróży i nadają jej sens.
„Najbardziej jednak boję się chyba śmierci wyobraźni”, zapisała Sylvia Plath w dziennikach1. Podzielam jej lęk. Wyobraźnia jest nie tylko fundamentem wszelkiej artystycznej kreacji, lecz także warunkiem współczucia, buntu i troski. Współczujemy, bo czujemy etyczną konieczność, by sobie wyobrazić, co przeżywa cierpiąca istota ludzka lub zwierzęca. Nawet jeśli jej nie rozumiemy czy rozumiemy ją nie w pełni, współodczuwamy jej ból i buntujemy się przeciw temu, co go spowodowało. Pragniemy otoczyć ją troską. Współzależność między wyobraźnią, współczuciem, buntem i troską skłania do działania. Wyobraźnia jest niezbędnym warunkiem zaangażowania w życie, choć oczywiście może też ratować nas chwilową od życia ucieczką, dawać kryjówkę pozwalającą na zebranie sił. Jest także tym, co łączy osobę twórczą i osobę czytającą, które wspólnie zanurzają się w kosmosie literackich obrazów. Moim zdaniem, głównym zadaniem literatury jest utrzymywanie związku między wyobraźnią, współczuciem, buntem a troską.
Trzy wykłady będą wyprawami w głąb mojego świata myśli, doświadczeń i przeżyć. Poprowadzę państwa we wskazanych czterech kierunkach. Zdecydowałam, że nie poświęcę oddzielnego wykładu buntowi, który był na samym początku i wyznaczył kierunek mojej drogi, kierował wyborem lektur i akademickich poszukiwań także w czasach sprzed pisania prozy literackiej. Myślę, że tamte lata, najpierw długich studiów kulturoznawczych, filozoficznych i przede wszystkim feministycznych, a potem badań na kilku uczelniach w różnych krajach, zbudowały fundament mojej egzystencjalnej postawy naznaczonej niepohamowanym pragnieniem przekraczania własnych ograniczeń i lęków, niezgodą na to, jak jest, współczuciem i troską, ale także wiecznym wątpieniem, podważaniem tego, co wydawało się już pewne, i niestety, skłonnością do popadania w melancholijny stupor i nihilizm. Bez tamtego buntu, ze wszystkimi jego aporiami, nie byłoby opowieści, a jego zarzewie wciąż tli się w każdym zdaniu nowej historii i w każdym działaniu, jakie podejmuję w realnym świecie. To bunt, który karmi się wyobraźnią, a rodzi współczucie i troskę.
Akademiczka we mnie każe mi tu wspomnieć, że żaden z trzech wykładów-wypraw nie jest oczywiście wyczerpującą analizą tytułowego tematu ani syntetycznym opracowaniem przedmiotu. To jedynie zaproszenie dla moich czytelniczek i czytelników do podróży, w której spojrzymy na tworzenie obrazów literackich z perspektywy mojego doświadczenia życia i tekstu. Dziś nasz kompas literacki wskazuje wyobraźnię i od niej zaczniemy nasze trzy wyprawy.
1 S. Plath, _Dzienniki 1950–1962_, przeł. J. Urban, P. Stachura, Warszawa 2022, s. 268.