- W empik go
W objęciach magii. Syrena z błękitnej toni - ebook
W objęciach magii. Syrena z błękitnej toni - ebook
Cztery siostry zostały królowymi. Ostatnia… wykuje własną ścieżkę… Wychowana na przesiąkniętą magią Wyspie Księżyca, Maeve jest przyzwyczajona do niezwykłych mocy – i tego, jak napędzają one politykę jej świata. Kiedy odkrywa jednak, że potrafi dowolnie zmieniać kształt, wie, że nie zatrzyma dla siebie tej informacji na długo. Brody, enigmatyczny i niezwykle irytujący zmiennokształtny szpieg zawsze znajdował czas dla Maeve. Minęły jednak dwa miesiące odkąd go widziała i chociaż nikt inny nie wierzy, że Brody jest w niebezpieczeństwie, Maeve jest przekonana, że musi go uratować sama. Brody, przeklęty jako chłopiec przez Morską Wiedźmę może spędzić tylko dwie godziny dziennie w swojej ludzkiej postaci. By odzyskać wolność musi przybrać straszną postać. A kiedy Maeve dowie się, co za tym stoi, rozpęta burzę jak żadna inna… Autorka książki „W objęciach magii. Miłość od elfiego wejrzenia” zabiera nas tym razem do świata syren i niezbadanych głębin!
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-83292-35-9 |
Rozmiar pliku: | 2,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W innym czasie, na innym świecie, który zwie się Aerthlan, istnieje pięć królestw. Cztery sięgają krańców rozległego kontynentu. Na piąte składają się dwie wyspy na Wielkim Oceanie Zachodnim: Wyspa Księżyców i Wyspa Mgieł. Tę ostatnią zamieszkuje jedna osoba: Widzący.
Dwa razy w roku jeden z dwu księżyców Aerthlanu zaćmiewa albo – jak mówią tutejsi – „obejmuje” drugi. Podczas Objęcia rodzą się dzieci obdarzone magiczną mocą, z tej okoliczności zwane Objętymi. Większość władców z kontynentu wyszukuje je, by pozbawić życia. Część nowo narodzonych Objętych potajemnie trafia na Wyspę Księżyców, gdzie może bezpiecznie dorastać.
Przez wiele lat Widzący wieszczył wieczną wojnę i totalne zniszczenie czterech królestw kontynentu. Do czasu. Teraz bowiem utrzymuje, że przez Aerthlan przejdzie fala zmian, które przyniosą pokój światu zbyt długo nękanemu przemocą. I stanie się tak dzięki pięciu młodym kobietom z piątego królestwa. Ich imiona to: Luciana, Brigitta, Gwennore, Sorcha i Maeve.
Ukryto je na Wyspie Księżyców jeszcze w wieku niemowlęcym. Tam dorastały jako przybrane siostry. Nie wiedzą, skąd pochodzą ani czy mają krewnych. Wiedzą jedynie, że każda jest Objętą.
Oto historia Maeve.ROZDZIAŁ 1
Maeve spoglądała na dwie najstarsze siostry, gdy do głowy przyszła jej pewna niepokojąca myśl. Luciana i Brigitta miały wszystko, czego mogły pragnąć kobiety. Były królowymi. Potężnymi, mądrymi i pięknymi. Doczekały się równie pięknego potomstwa i przystojnych mężów, godnych podziwu władców. Więc jakim cudem, na Aerthlan, stały się tak piekielnie nudne? „Boginie, mam ochotę wrzeszczeć!”
Przez ostatnie dwie godziny Luciana i Brigitta rozmawiały wyłącznie o niemowlętach. O karmieniu, odstawianiu od piersi, kąpaniu, ubieraniu. To już zabrakło ważniejszych tematów? Na przykład: gdzie, do cholery, podział się ich przyjaciel Brody? Nie dawał znaku życia od niemal dwu miesięcy. Dlaczego nikogo nie powiadomił, dokąd zmierza?
„Zaraz wyjdę z siebie i stanę obok!” Ten cholerny mężczyzna nie po raz pierwszy ukrywał przed nimi prawdę. Najpierw wszystkich przekonał, że potrafi zamieniać się tylko w psa, ale potem odkryli, że może przyjąć kształt dowolnego zwierzęcia. A niedawno się okazało, że postać czworonoga nie przeszkadza mu w mówieniu. Co jeszcze trzymał w tajemnicy?
Choć tyle rozmyślała i się zamartwiała, nic to nie dawało, poza tym że czuła się zmęczona i oklapła. Sfrustrowana pozwoliła, by jej wzrok błądził bez celu po eleganckiej nadbudówce eberońskiej królewskiej barki. Pomieszczenie udekorowano oficjalnymi barwami państwowymi, czyli czerwienią i czernią: na grubej czerwonej wykładzinie stały duże wygodne fotele i podnóżki, tapicerowane czerwonym aksamitem, oraz rzeźbiony czarny stół, zastawiony wędlinami, owocami i wypiekami. Innymi słowy, jej ciężarne siostry wraz z dziećmi nie mogli sobie wyobrazić lepszych warunków podróży. Łagodne, choć monotonne głosy matek i równie łagodne kołysanie barki spowodowały, że maluchy zasnęły na wielkich poduchach.
Maeve zdusiła ziewnięcie. Po opuszczeniu pałacu Wyndelas podróżowały przez trzy dni do Voruszki, gdzie pożegnały się z Gwennore. Następnie przekroczyły granicę Eberonu, by przesiąść się na barkę na rzece Ebe. Maeve była wyczerpana, ale zbyt zaniepokojona o Brody’ego, by się zdrzemnąć.
Rozmowa Luciany z Brigittą nagle obróciła się na gorsze, gdy zeszło na arkana nauki korzystania z nocnika. Maeve z jęknięciem zerwała się na nogi. „Dłużej tego nie wytrzymam!”
– Coś się stało, skarbie? – spytała Luciana.
– Chyba trochę się zgrzałaś? – dodała Brigitta.
– Nic mi nie jest. – Podeszła do stołu, ale nic nie pobudziło jej apetytu. Przez ostatnie dni prawie nie tknęła jedzenia.
– Poczujesz się lepiej, gdy już wrócimy do domu do pałacu Ebton – ogłosiła Luciana. – Zobaczysz, na pomoście będzie na ciebie czekać tuzin absztyfikantów.
Maeve się skrzywiła. Dlaczego jej siostry tak wyczekiwały jej zamążpójścia?
Luciana zbliżyła się do Brigitty i szepnęła na tyle głośno, by usłyszała i ona:
– Maeve ostatnio stała się bardzo popularna.
– Zupełnie mnie to nie dziwi – odszepnęła Brigitta. – Wyrosła na istną piękność.
Maeve przewróciła oczyma. „Jaaasne”. Jakby wszystkich pretendentów do jej ręki interesowała tylko uroda, a nie to, że obecnie jej wszystkie cztery siostry są już królowymi.
– Wiem o co najmniej jednym księciu, trzech hrabiach i jakimś tuzinie baronów, którzy utrzymują, że są nią zauroczeni – ciągnęła Luciana.
– Ojej! – Brigitta splotła dłonie. – No tak, taki książę byłby idealny!
Maeve westchnęła. Nie chciała księcia. Chciała psa.
Luciana zachichotała.
– Ciekawe, czy ten książę będzie miał na sobie zieleń czy fiolet?
Maeve zesztywniała, gdy jej siostra nawiązała do kamieni wróżebnych. Trójka, zieleń i purpura. Kamienie, które wskazały jej przyszłość.
Szczerze tego nienawidziła. Nie chciała uczestniczyć w Grze Kamieni. Zresztą kamienie wypadły z pucharu tylko dlatego, że odmówiła. Więc może się nie liczyło?
Ale zdawało się, że otoczak oznaczony cyfrą trzy pasuje zbyt dobrze, by zbywać grę machnięciem ręki. W końcu przy życiu pozostało troje członków Kręgu Pięciorga, morderczej grupy, która zamierzała przejąć władzę na świecie. Nikt nie wiedział, kim jest pierwsza dwójka członków, ale trzecim bez wątpienia był Kameleon. Ten przeklęty zmiennokształtny zamordował trzech króli: Frederica z Eberonu, Gunthera z Tourinu i Petrasa z Norveszki.
A niedawno sprawiał problemy w Woodwynie, gdzie zamienił się w smoka, by porwać Sorchę. Kimkolwiek jest, nieraz już udowodnił, że nie sposób go pojmać, bo nikt nie wie, jak naprawdę wygląda. Tylko Brody potrafi go rozpoznać po zapachu.
Ale co się stało z Brodym?
– Przepraszam. – Najmłodsza z sióstr podeszła ku drzwiom. – Chyba się przejdę po pokładzie.
– Świeże powietrze dobrze ci zrobi – skwitowała Luciana, gdy Maeve wychodziła z nadbudówki na bakburtę.
Maeve zamknęła oczy, wystawiła twarz na ciepłe słońce i zaczerpnęła głęboko tchu. Wiosenny wiaterek smagał ją delikatnie po policzkach, przywiał kilka zapachów: pot ciężko pracujących flisaków, ziemisty zapach pobliskich pól uprawnych i, co najważniejsze, znajomy zapach rzeki Ebe.
Od dziecka czuła niewyjaśnioną więź z akwenami i ciekami wodnymi. Zawsze wyczuwała, że nadciąga burza nad Wielkim Oceanem Zachodnim. I umiała rozmawiać z fokami i innymi istotami morskimi.
A teraz, gdy sama potrafiła przeistaczać się w fokę, czuła tym silniejszą więź z wodą. Wystarczyło jej jedno pociągnięcie nosem, by ustalić, skąd pochodzi dana próbka wody: z którego oceanu czy jeziora, z której rzeki, a nawet studni. Mało tego, woda stała się jej drugim domem, równie komfortowym co komnata sypialna w pałacu Ebton.
Rzeka przywoływała ją po imieniu; zapraszała, by wskoczyła do niej i zmieniła postać. A wtedy woda utrzymałaby jej ciężar, pomogłaby unieść troski i obmyłaby ze zmartwień. „Nie teraz”. Otworzyła oczy i zadarła głowę, by spojrzeć w słońce. Wisiało wysoko na nieboskłonie, więc musiało dochodzić południe.
Podeszła ku dziobowi barki. Minęła flisaków, którzy stali przy relingu i nawigowali długimi żerdkami po najgłębszym kanale rzeki Ebe. Eberońscy żołnierze pod dowództwem pułkownika Nevisa Hardena stali na warcie, rozmieszczeni co kilka stóp. Tego poranka Nevis wraz z oddziałem wyszli na spotkanie kobietom i dzieciom w Voruszce i teraz eskortowali je bezpiecznie podczas spływu. A gdy już dotrą do Ebton, na miejscu będzie czekać oddział wojsk z Tourinu, który odprowadzi Brigittę na północ do stolicy królestwa.
Przez ostatnie trzy lata Maeve mieszkała w pałacu Ebton. Choć była szczęśliwa, że ma za towarzyszkę najstarszą siostrę, bez ustanku okrutnie tęskniła za pozostałymi trzema. Dlatego tak bardzo się ucieszyła, gdy zebrały się wszystkie na trzy tygodnie w pałacu Wyndelas w elfickim królestwie zwanym Woodwynem. Tam czwarta siostra, Sorcha, wyszła za elfickiego króla i została jego królową. Najstarsze trzy siostry zabalowały na miejscu przez całe trzy tygodnie, choć ich mężowie wrócili do swoich królestw i obowiązków po zaledwie paru dniach. A już wkrótce potem Luciana, Brigitta i Gwennore zaczęły narzekać, że tęsknią za partnerami.
Ale czy naprawdę żadna nie tęskniła za Brodym? Maeve przystanęła u dziobu barki i spojrzała w niebo. Czasami Brody przyjmował postać orła. Ale nie dziś. Przestworza były puste.
Skierowała wzrok ku rzece, by przekonać się, czy zauważy jakieś wydry. Gdy mieszkała w pałacu Ebton, to właśnie w tej rzece zamieniała się w fokę i co miesiąc podczas pełni księżyców wydra rzeczna wychodziła na brzeg, by się z nią bawić. Był nią Brody, rzecz jasna, choć ten głupol nigdy nie ogarnął, że zna jego tajemnicę. Zwlekała, by sam przyznał, co robi. Niedoczekanie. Kolejna z całej serii tych jego cholernych tajemnic.
Był przy niej w postaci foki, odkąd parę razy sama zamieniła się w to zwierzę na Wyspie Księżyców. Zawsze jej towarzyszył. Co miesiąc.
Poza ostatnimi dwoma. „Gdzie, do cholery, go wcięło?”
I dlaczego ta głupia barka tak się wlecze? Musiała coś zrobić, by go odnaleźć. Ale co?
Woda znów ją przywołała. Maeve miała ochotę zmienić kształt. Gdyby rozwinęła prędkość, mogłaby dotrzeć do pałacu Ebton jako pierwsza. Siostry dopiero by się zdziwiły! Myślały, że potrafi się przeistaczać tylko podczas pełni.
Od lat ją uwierało, że Brody potrafi zmieniać kształt, kiedy tylko zapragnie, podczas gdy sama tego nie umiała. W skrytości sypialni co wieczór ćwiczyła w wannie. Przez pierwszy tydzień udało jej się tylko przekształcić stopy w płetwy, ale teraz mogła stać się foką w dowolnej chwili.
Jeszcze nikomu o tym nie powiedziała. Chciała, by Brody dowiedział się jako pierwszy.
Z jękiem obróciła się i ruszyła ku rufie barki. Dlaczego z pucharu wypadły akurat kamienie fioletowy i zielony? Te barwy nic jej nie mówiły. Co innego taki niebieski kamień – to by się jej podobało.
Brody miał najpiękniejsze błękitne oczy, jakie widziała. No, przynajmniej mogła wylosować barwy czarną i białą, bo przecież większość czasu spędzał w postaci futrzanego czarno-białego psa z czarną łatą wokół lewego oka.
Zatrzymała się przy rufie i złożyła dłonie na relingu. Zamiast się martwić kilkoma głupimi kamieniami, powinna się zająć rzeczywistością i rozważyć kolejne kroki. Mimo tego, co uważały jej siostry, nie była już dzieckiem. Za kilka miesięcy, podczas Jesiennego Objęcia, skończy dwadzieścia lat.
Coś szturchnęło jej spódnicę. Podskoczyła w miejscu i spojrzała na futrzanego czarno-białego kota ocierającego się o jej nogi.
– Ale mnie pan wystraszył. – Zmrużyła oczy i przyjrzała się uważnie pyszczkowi zwierzęcia, które w odpowiedzi wbiło w nią wzrok. Błękitne oczy. Jak u Brody’ego. Serce podeszło jej do gardła. – Brody, to ty?
– To tak zwana kotka – ogłosił zgryźliwie pułkownik Nevis Harden, podchodząc bliżej. Uśmiechnął się na powitanie. – Żołnierze trzymają ją na pokładzie, by łapała myszy.
– Rozumiem. – By ukryć zawstydzenie, schyliła się i podrapała kotkę za uchem.
– Dziś rano doszła mnie ciekawa informacja. – Nevis zatrzymał się tuż obok przy relingu. – Otóż po drodze do Voruszki spytała pani kilka zwierząt gospodarskich, czy są Brodym.
Maeve wyprostowała się i spiekła raka.
– W przypadku krowy miałam dobry powód. Była czarna w białe łaty.
Nevis uniósł kąciki ust.
– Jak większość krów. Strzelam, że i świnia była czarno-biała?
Zacisnęła zęby.
– Tak. Ale nie rozumiem, co pana tak bawi, pułkowniku. Brody’ego nie ma od niemal dwu miesięcy i nie wygląda na to, by kogokolwiek to obeszło.
Nevisowi zrzedła mina.
– Obeszło.
– To proszę coś zrobić!
– Ale co takiego? – Spojrzał na nią z frustracją. – Brody może zamienić się w ptaka czy inne zwierzę. Może latać nad górami i pływać w morzu. Jak, na Aerthlan, mielibyśmy go odnaleźć?
– Może mu grozić niebezpieczeństwo. I potrzebuje pomocy.
– Jeśli coś mu grozi, zamieni się w jakąś istotę i ucieknie. – Nevis skrzyżował ręce i oparł się o reling. – Proszę się postarać tak nie martwić. Znam Brody’ego szmat czasu, około dziewięciu lat. Zdarzało mu się już zniknąć na kilka miesięcy.
– Ale on... – Maeve ugryzła się w język, nim wyjawiła, że zawsze poświęcał jej czas podczas pełni księżyców. Była to ich tajemnica i nie chciała, by ktokolwiek o niej wiedział.
– Ale on zawsze wraca – dokończył za nią zdanie. – I to zazwyczaj z jakimiś ważnymi wieściami. Po prostu wykonuje swoją pracę szpiega i zwiadowcy.
Maeve wiedziała, czym zajmuje się na co dzień Brody, ale niewiele poza tym.
– Wie pan może, skąd pochodzi?
– Nie mam pojęcia. – Nevis przeczesał palcami włosy i przez kilka sekund można było dostrzec bliznę na jego czole, którą zarobił przed laty od przyjaciela Leo, dysponującego mocą piorunów. – Brody powiedział mi kiedyś, że ma matkę i siostrę, ale nie wspomniał, gdzie mieszkają.
– A jak go pan spotkał?
– Hmm. – Zmrużył oczy i się zamyślił. – To było latem roku 691, miał szesnaście lat, a ja i Leo po dwadzieścia jeden. Panowała straszna susza, a że wiązało się to z brakiem burz, Leo był kompletnie pozbawiony mocy, a przez to podatny na ataki. Wraz z ojcem okrutnie się o niego baliśmy. A potem któregoś dnia w obozie zjawił się taki zmizerniały, na wpół wygłodzony pies. Rzuciłem mu kość z wojskowej kantyny. Potem podążył za mną do namiotu i zmienił kształt. O mało się nie zes... Oj, przepraszam, moja pani.
– Proszę się nie krępować – ponagliła go.
– Oznajmił, że nazywa się Brody i że właśnie spędził miesiąc w pałacu Ebton, podsłuchując tajne narady króla Frederica. Wie pani, kto zacz?
– Owszem.
Król Frederic był wujem Leo i bał się bratanka ze względu na jego moce Objętego. Na tyle, że robił, co mógł, by ten poniósł śmierć. A gdy doszło do zrękowin Luciany z Leo, i ona stała się celem.
– Odziałem Brody’ego i zabrałem go przed oblicze Leo i mojego ojca, generała – ciągnął Nevis. – Zatrudnili go tak, jak stał, i od tamtej pory pracuje w pocie czoła. Nie tylko pomaga Leo, ale i pozostałym królom kontynentu.
– O tym ostatnim wiedziałam. – W oczach Maeve Brody był bohaterem wszystkich zmian, które zaszły na przestrzeni ostatnich paru lat, acz nieopiewanym w pieśniach. – Jest mi przykro, że nikt nie docenia jego wartości.
Nevis prychnął.
– Skoro pani go tak ceni, dlaczego zawsze mówi do niego pani per „Julia”, gdy jest w postaci psa?
Zmarszczyła brwi. Z początku po prostu się pomyliła. Brody był tak pięknym psem o długiej, jedwabistej sierści i jasnobłękitnych oczach, że wzięła go za suczkę. Ale potem, gdy już poznała prawdę, pozostała przy imieniu „Julia”. Bo w głębi serca mało czego tak pragnęła, jak go trochę powkurzać.
Bo też ten cholerny facet był na tyle bezczelny, że ją ignorował. Gdy odbywał się bankiet, tańczył ze wszystkimi jej siostrami, tylko nie z nią. Rzadko kiedy się do niej odzywał. Była gotowa pomyśleć, że jej nienawidzi, tyle że niezawodnie zjawiał się podczas pełni księżyców jako foka czy wydra, by się z nią pobawić. Musiało to oznaczać, że ją lubił, prawda? To dlaczego jej unikał, gdy była człowiekiem?
– Mam wrażenie, że utraciła pani sporą część wyspiarskiego akcentu – zauważył Nevis.
– Gdy mieszkałam w pałacu Ebton, Luciana zachęcała mnie do pracy nad dykcją. – Bez wątpienia po to, by przyciągnąć szlachetnie urodzonego mężczyznę. – Jak pan sądzi, gdzie teraz się podziewa Brody?
Nevis wzruszył ramionami.
– Strzelam, że bada tajemną armię Objętych, o której wspomniał przed śmiercią lord Morris.
Zesztywniała.
– Że jak? Armia Objętych...?
Nevis rozdziawił usta.
– Oj. Niech to szlag. Ja... Myślałem, że pani wie. W końcu wiedzą o niej pani siostry. Myślałem, że...
– Nie. – Ścisnęła mocno reling. – Nie powiedziały mi.
Nevis się skrzywił.
– Przykro mi.
– To co z tą armią Objętych?
– Nie-nie wydaje mi się, abym miał prawo na ten temat więcej powiedzieć. – Odstąpił od relingu i skłonił się szybko. – Powinienem zresztą doglądać swoich ludzi. Dobrego dnia, moja pani. – Oddalił się, po czym zniknął za nadbudówką.
Maeve warknęła i oparła łokcie na relingu. Oczywiście, że jej siostry nie zająknęły się ani słowem. W przeciwieństwie do nich nie była królową. Podczas tych paru dni, gdy wszyscy czterej królowie i ich królowe znajdowali się w pałacu Wyndelas, zamykali się w prywatnej komnacie, by odbywać poufne rozmowy. Maeve nie została zaproszona. W końcu nie dysponowała państwem, które miałaby chronić. Rozumiała to, lecz mimo wszystko się frustrowała, gdy czuła się pomijana.
A walczyła z tym uczuciem od dzieciństwa. Nie to, że ją ignorowano. Była najmłodsza, więc siostry poświęcały jej sporo uwagi. Ale też zawsze było jasne, że najstarsze dwie siostry, Luciana i Brigitta, są sobie najbliższe. A dwie kolejne, Gwennore i Sorcha, tak samo traktują siebie nawzajem. A Maeve zawsze była dzieciakiem. Piątym kołem u wozu.
A teraz czuła się jeszcze bardziej pomijana. Jej siostry wraz z mężami należały do zamkniętej grupy, do której nigdy nie miała dołączyć. Na Aerthlanie ostało się bowiem jeszcze tylko wyspiarskie Królestwo Księżyców i Mgieł, które miało już królową i dziedzica. Więc Maeve nigdy nie miała dorównać siostrom.
Przymknęła na chwilę oczy. „Nie ma sensu się nad sobą użalać”. Nie zależało jej, by zostać królową. Grunt, że Nevis zdradził jej ważną informację. „Armia Objętych?”
Gdy otworzyła oczy, zauważyła fale odchodzące od barki, mknące ku brzegom rzeki. Przyczyna i skutek. Lord Morris oznajmił, że istnieje armia Objętych, a Brody zniknął, poszukując jej. A ponieważ nie wrócił, wydawało się prawdopodobne, że jeszcze jej nie odnalazł. Lord Morris mówił prawdę czy przed śmiercią omamił ich kłamstwami?
Spróbowała przypomnieć sobie wszystko, co o nim wie. Nim Leo wstąpił na tron, w Eberonie rządził król Frederic, a Morris był jego głównym doradcą i głową Kościoła Oświecenia. W tamtych dniach królowie kontynentu obawiali się każdego, kto rodził się podczas Objęcia. Takie dzieci były wyłapywane i zabijane. W ten sposób Objęci nie mieli nigdy dorosnąć i skorzystać z magicznych mocy, by uzurpować sobie prawo do tronów. W Eberonie zajęcie to zostało powierzone Morrisowi.
Ale czy Morris, zostawszy członkiem Kręgu Pięciorga, uświadomił sobie, że utrzymując Objętych przy życiu, może pomóc organizacji przejąć władzę nad światem? Ukrył gdzieś dzieci, by przekształcić je w armię? A może powszechnie uważana za pewnik historia, że wszystkie obdarzone mocą dzieci zostały zamordowane, jest kłamstwem?
Nie byłby to pierwszy raz, gdy Maeve wraz z siostrami miałyby do czynienia z nieprawdą. Dorastały w zakonie na Wyspie Księżyców w przekonaniu, że zostały ukryte, bo są Objęte. Ale w ostatnich paru latach dowiedziały się, że to tylko część prawdy. Były i inne powody. Luciana została wysłana na wyspę jako bliźniaczka. Ojciec Brigitty pozbył się córki, by wszyscy uwierzyli w jej śmierć. Gwennore została odebrana matce za karę, że ta urodziła mieszańca, a matka Sorchy próbowała uchronić córkę przed plagą.
W zakonie matka Ginessa przekazała pięciu młodym dziewczętom, że są sierotami. W przypadku jej starszych sióstr okazało się to nieprawdą. Czy to oznaczało, że tych kłamstw jest więcej?
Maeve jak co dzień zachodziła w głowę, czy kiedykolwiek dane jej będzie poznać prawdę na swój temat. Nie miała pojęcia, skąd pochodzi. Siostry zakonne oszacowały, że miała niemal roczek, gdy zostawiono ją w koszu przy przedniej bramie. Był środek lata i od tamtej pory odprawiały jej urodziny późnym latem. Ale żadna nie wiedziała, dlaczego została porzucona, więc założyły, że podobnie jak przybrane siostry jest Objętą i że wobec tego jej faktyczne urodziny przypadają na dzień jesiennego objęcia księżyców. Zresztą teoria okazała się prawdziwa, gdyż Maeve od maleńkiego wykazywała osobliwą umiejętność porozumiewania się z fokami, które wylegiwały się na pobliskiej plaży. A potem, gdy miała szesnaście lat, po raz pierwszy sama zamieniła się w fokę.
Był to jeden z powodów, dla których czuła taką więź z Brodym. Jego przeszłość też owiewała tajemnica, no i sam był zmiennokształtnym Objętym. Z powodu nałożonej przez czarownicę klątwy mógł utrzymywać ludzką postać tylko przez dwie godziny dziennie i niestety większość tego czasu spędzał na tajemnych naradach z Leo czy innym władcą, któremu akurat pomagał. Więc Maeve widywała jego prawdziwe oblicze od święta. Gdy nie patrzył, przyglądała mu się uważnie i zapisywała w pamięci każdy szczegół przystojnej twarzy i smukłego, silnego ciała, by obraz towarzyszył jej do kolejnego spotkania.
Powoli wróciła ku nadbudówce i zatrzymała przy drzwiach. Gdy wychodziła, nie zamknęły się do końca i delikatne kiwnięcie barką sprawiło, że uchyliły się do połowy.
– Nie wydaje mi się, by armia Objętych stacjonowała w Eberonie. – Łagodny głos Luciany rozchodził się po nadbudówce. – Tutejsze ziemie są przeznaczone pod uprawę. Nie miałaby się gdzie ukryć.
– Zwiadowcy Ruperta przyjrzą się górom na północy Tourinu – odparła Brigitta, posługując się pirackim mianem męża – ale nie sądzę, by ktoś mógł się tam skryć. Lordowie z wyżyn są bardzo lojalni i daliby nam znać, gdyby działo się coś podejrzanego.
– Zakładam, że z kolei w Norveszce są rozległe dzikie połacie – ciągnęła Luciana – ale smoki Silasa sprawdzają każdy cal terytorium. A Aleksi patroluje odległe obszary Woodwynu.
Maeve westchnęła. Jej siostry już nie rozmawiały o niemowlętach. Czekały tylko, aż wyjdzie, by mogły się rozmówić o sprawach państwowych?
Oparła się o ścianę nadbudówki i pogrążyła w myślach. Gdyby sama chciała się gdzieś schować, dokąd by się udała? Królowie kontynentu wiedzieliby, gdyby armia kryła się w jednym z ich państw. To jakie zostały miejsca? Gdy mąż Brigitty był piratem, miał tajną bazę wypadową na nieznanej wyspie, którą ochrzcił własnym imieniem. Czy to możliwe, że Wielki Ocean Zachodni skrywa kolejne wyspy?
Nagle wróciło do niej mgliste wspomnienie. Ponad rok temu, gdy szukała czegoś nowego do poczytania w bibliotece w pałacu Ebton, znalazła wyjątkowo starą księgę o treści zapisanej tak archaiczną odmianą języka eberońskiego, że zaczęła ją rozumieć dopiero po godzinie. Ale gdy już się przyzwyczaiła, zafascynowała ją historia skryta na jej kartach.
Otóż na Wielkim Oceanie Zachodnim istniał prastary kontynent, którego kultura osiągnęła wysoki poziom rozwoju na długo, nim prymitywni mieszkańcy Eberonu w ogóle nauczyli się odmierzać kolejne lata. Znalazła tę księgę w roku 699, więc założyła, że ta starożytna kraina musi mieć ponad siedemset lat.
Kontynent ów, czyli Aerland, tętnił magią. Zamieszkany był przez czarnoksiężników tak potężnych, że pozostali mieszkańcy Aerthlanu drżeli przed nimi ze strachu. Starożytny lud czcił Boginie Bliźniaczych Księżyców, co sprawiało, że bóg słońca, czyli Światło, aż kipiał ze złości i zazdrości. W przypływie furii Światło cisnął energią w kilka wulkanów rozsianych po kontynencie, które w efekcie wybuchły wszystkie naraz w masywnej eksplozji. Do dzieła zniszczenia dołączyły trzęsienia ziemi i po kilku dniach większość pradawnego kontynentu znalazła się głęboko pod wodą, a jego mieszkańcy pomarli.
W księdze znajdowała się mapa i gdy Maeve przyjrzała się jej bliżej, doszła do wniosku, że jedyną pozostałością po kontynencie Aerlandu są dwie wyspy: Wyspa Księżyców i Wyspa Mgieł.
Czy to możliwe, że ostały się jakieś inne? Gdy tylko wróci do pałacu Ebton, przepatrzy bibliotekę w poszukiwaniu księgi. A następnego dnia wyruszy ku Wyspie Księżyców. Tamtejsze siostry zakonne zajmują się bowiem przepisywaniem ksiąg, więc dysponowały obszerną biblioteką. Możliwe, że to tam znajdzie więcej informacji. No i mogła podpytać foki z pobliskiej plaży, czy wiedzą o innych wyspach.
Westchnęła. Mogła też udać się na Wyspę Mgieł i spytać Widzącego, czy znane mu jest miejsce pobytu armii Objętych. A może nawet będzie wiedział, dokąd to posiało Brody’ego.
„Wreszcie”. Ze szczerą ulgą zaczerpnęła głęboko powietrza. Wreszcie wiedziała, co musi zrobić. A to znacznie lepsze, niż tak siedzieć i się zamartwiać.
Wparowała do nadbudówki.
Zauważyła ją Luciana.
– O, widzę, że świeże powietrze dobrze ci zrobiło. Wyglądasz znacznie lepiej.
– Bo czuję się lepiej. – Zatrzymała się przy stole i zaczęła nakładać przysmaki na talerz. Teraz, gdy już miała plan, wrócił jej apetyt.
– Spróbuj tarty wiśniowej – zasugerowała Brigitta. – Właśnie rozmawiałyśmy, jaka pychotka.
– Wiem, o czym rozmawiałyście. – Maeve przeszyła je wzrokiem. – Powinnyście były mi powiedzieć o armii Objętych. I o tym, że Brody zaginął, bo jej szuka.
Luciana i Brigitta rozdziawiły usta.
– Cóż... – Luciana zmarszczyła brwi. – Nie chciałyśmy, żebyś się martwiła...
– Trzymana w niepewności będę się martwić tym bardziej! – Maeve odstawiła talerz z głośnym stukotem. – Nie przyszło wam do głowy, że nienawidzę być pomijana?
Luciana i Brigitta spojrzały po sobie, po czym zwróciły się ku Maeve z przepraszającymi minami.
– Wiem, że nie jestem i nigdy nie zostanę królową – podkreśliła – ale to nie oznacza, że nie przejmuję się wami czy waszymi państwami. Chcę pomóc.
Luciana westchnęła.
– Obawiam się, że niewiele możemy zdziałać.
Brigitta przytaknęła.
– Dla nas to też jest frustrujące.
– A moim zdaniem jest coś, co możemy zrobić. – Maeve nałożyła sobie tarty wiśniowej. – Chcę wrócić do zakonu. Możecie załatwić mi transport na jutro rano?
Luciana usiadła prosto ze zszokowaną miną.
– Dlaczego? Nie jesteś szczęśliwa w pałacu Ebton?
Brigitta się skrzywiła.
– Jesteś na nas zła, że miałyśmy przed tobą tajemnice?
Luciana zerwała się na nogi.
– Chciałam zorganizować dla ciebie bankiet. I poprosić krawcowe, by przygotowały cudowną nową suknię barwy morskiej, która pasowałaby do twoich pięknych oczu.
– Chee-ano. – Maeve nazwała najstarszą siostrę jej przezwiskiem. – Na co mi bankiet? Czy nowa suknia? I nie gniewam się na was.
Była zdeterminowana. Jeśli armia Objętych skrywała się gdzieś na obszarze Wielkiego Oceanu Zachodniego, nikt tak jak ona nie nadawał się do tego, by ją wytropić. W końcu mogła zrobić dobry pożytek z daru zamiany w fokę.
A jeśli się jej poszczęści, odnajdzie i Brody’ego.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------