W oceanie uczuć - ebook
W oceanie uczuć - ebook
Clare Roberts tuż przed śmiercią ojca dostała od niego dużo pieniędzy. Szybko się jednak okazało, że były to pieniądze pożyczone od mafii, i Clare, zamiast rozwijać firmę, musi uciekać przed gangsterami, którzy domagają się spłaty długu. Ma przeczucie, że byłaby bezpieczna na jachcie milionera Deva Kohliego, który wkrótce wyruszy w długi rejs. Dev został niedawno oczerniony w mediach i potrzebuje pomocy w naprawie wizerunku, a takie właśnie usługi świadczy firma Clare. Clare postanawia ukryć się na jachcie Deva. Przedstawi mu swoją propozycję już na środku morza, bo wtedy nie będzie mógł jej łatwo odprawić…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-8610-7 |
Rozmiar pliku: | 586 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Clare Roberts miała wiele planów na życie. Ukrywanie się przed porywaczami, którzy mogli ją uprowadzić i wywieźć w mgnieniu oka, z pewnością nie było jednym z nich. Poślubienie podstarzałego, bezwzględnego gangstera o kiepskiej reputacji i złotych zębach również nigdy nie pojawiło się w jej celach na przyszłość. Wciąż nie mogła uwierzyć, jak życie mogło napisać dla niej taki scenariusz? Przecież tak wiele już wycierpiała. I to od najmłodszych lat.
A wszystko przez jej ojca, który tuż przed śmiercią zaciągnął olbrzymi dług u szefa mafii. Najgorsze było to, że pożyczone pieniądze trafiły wprost na jej konto. W pewnym momencie uznała to nawet za przejaw ojcowskiej miłości i chęci zagłuszenia wyrzutów sumienia za zrujnowanie jej dzieciństwa, ale nie minęło kilka tygodni, by zrozumiała, że to, co uważała za uśmiech losu, stało się zaciskającą wokół jej szyi pętlą.
Jej ojciec wiedział, że umiera. Zdawał sobie sprawę, że zostało mu tylko kilka dni życia, kiedy zdecydował się wykonać ruch, który wywołał całą lawinę nieszczęść. Myślał, że śmierć zabierze nie tylko jego trawione chorobą ciało, ale również tajemnicę zaginionych pieniędzy gangsterów. Nie zdając sobie sprawy z konsekwencji swojej nieodpowiedzialności, wysłał córce środki na rozwój jej wymarzonego biznesu, w który wkładała całe serce. Po wykonaniu przelewu żył zaledwie kilka dni. Za krótko, by Clare mogła przeanalizować skąd jej ociec wziął tak dużą sumę pieniędzy. Pomyślała, że po tym, jak w dzieciństwie porzucił ją na progu domu znienawidzonej ciotki, wreszcie zrobił dla niej coś dobrego, by odkupić swoje winy.
Kiedy pomyślała, że znajduje się na samym dnie przepaści, los pokazał jej, że to nie koniec przykrych niespodzianek, które dla niej zaplanował. Okazało się, że każdy jej ruch śledzi bezwzględny młody człowiek o uśmiechu anioła i manierach diabła, który potrafi przewidzieć każdy jej ruch i bez skrupułów chce w odpowiednim momencie wywieźć ją do jej przyszłego, rozwścieczonego męża, który już planuje dla niej przyszłość u swojego boku. Na samą myśl o tym przeszły ją ciarki.
Aby uciec Zbirowi Numer Jeden – tak nazwała swojego gońca, który chciał jak najsprawniej wykonać polecenie swojego szefa – musiała schować dumę do kieszeni i zrobić kolejną rzecz, przez którą w normalnych okolicznościach nie mogłaby spojrzeć sobie w lustrze w oczy. Musiała się ukryć w jedynym miejscu, w którym gangsterzy nie będą w stanie wyciągnąć po nią swoich szponów. Miejscem tym był pokład jachtu mężczyzny, z którym przespała się niecały miesiąc temu.
Wiedziała, że tamtej nocy nierozważnie zanurkowała w świat seksu i romansu z dyrektorem generalnym, bezlitosnym playboyem i zatwardziałym kawalerem Devem Kohlim, byłym pływakiem i zdobywcą złotych medali oraz twórcą najnowocześniejszej na świecie marki sportowej Athleta, która uczyniła go miliarderem, zanim skończył trzydzieści lat, ale pożądanie zagłuszyło zdrowy rozsądek, pchając ją wprost w silne ramiona Deva.
Clare podziwiała go od momentu, gdy poznała go po raz pierwszy na imprezie PR, którą zorganizowała dla jednego z jego przyjaciół. Powinna była przewidzieć, że jej firma, The London Connection, będzie w przyszłości współpracować również z nim. W końcu zbierała informacje o Athlecie od dawna i wiedziała, że gdy tylko nadarzy się okazja, będzie doskonale przygotowana do zajęcia się sprawami wizerunku jego firmy, zwłaszcza że w jej ocenie obecna nie radziła sobie z tym najlepiej. Dev był klientem, o którego zabiegało wiele firm PR, ponieważ miał opinię niezwykle lojalnego wobec swoich współpracowników. Niektórzy mówili nawet, że bardziej ceni relacje biznesowe od tych zrodzonych z porywów kochliwego serca.
Chociaż w pełni rozumiała, że ich relacja w przyszłości sprowadzi się wyłącznie do interesów, trochę uwierał ją fakt, że po wspólnie spędzonej nocy znów byli tylko partnerami w interesach. Nie, żeby jakoś specjalnie po nim rozpaczała, ale serce chciało czegoś więcej. Chciało tego, czego odmawiano mu stanowczo przez całe dwudziestoośmioletnie życie, więc gdy Dev opuścił łóżko i wyszedł z hotelowego pokoju, poczuła ukłucie żalu i zniknęła z jego życia, zanim da jej jasno do zrozumienia, że to koniec ich uczuciowej przygody. Wolała zniknąć pierwsza, nie narażając się na odrzucenie i kolejny zawód miłosny.
Histeryczny chichot, podsycany wypitymi naprędce kieliszkami szampana, wyrwał się z jej ust. Amy i Bea, jej dwie najlepsze przyjaciółki, a zarazem partnerki biznesowe, umarłyby ze śmiechu, słysząc o jej sercowych rozterkach. Amy wyśmiałaby ją, nie czekając na żadne wyjaśnienia, a Bea miałaby ubaw przez najbliższe tygodnie. Już na początku swojej współpracy ustaliły między sobą zasady, że nie sypiają z klientami, a jeśli już do tego dojdzie, stanowczo odcinają uczucia od interesów. Clare złamała obie z nich.
Bardzo tęskniła za swoimi przyjaciółkami, ale każda z nich była na odległym krańcu kontynentu. Tak chciała opowiedzieć im wreszcie, co zrobił jej ojciec, a później przekląć go na wieki i wypłakać się na ich ramieniu. Tak bardzo chciała opowiedzieć im, że stała się celem mężczyzny, który zamierza zniszczyć jej życie, zanim tak naprawdę na dobre się rozpoczęło.
Nie mogła się jednak teraz z nimi skontaktować. Nie mogła ich narażać w momencie, gdy ucieka przed groźnymi gangsterami. Każdy, kto choć trochę zagłębił się w jej życie, wiedział, że Amy i Bea są dla niej jak rodzina. Nie miała nikogo oprócz nich. Postanowiła więc, że lepiej będzie, jeśli żadna z nich nie będzie wiedziała ani gdzie, ani z kim jest. W końcu już nieraz znikała na długie tygodnie i rzucała się w wir pracy, szukając nowych klientów i zleceń dla The London Connection. W takich chwilach nie kontaktowała się z nikim i ograniczała wszystkie kontakty do minimum. Można powiedzieć, że zaszywała się w swojej jaskini do czasu, aż dopięła na ostatni guzik wszystkie narzucone sobie zadania. Miała nadzieję, że tym razem jej zniknięcie będzie odebrane podobnie.
Oczywiście przyjaciółki Clare nie wiedziały również, i miały się nigdy nie dowiedzieć, że ich nowym klientem stanie się mężczyzna, z którym kilka tygodni temu spędziła noc. To przecież była jedna z zasad, której obiecały się trzymać, ale Athleta była zbyt dużą firmą, aby Clare mogła ogłosić, że zrywa z nią współpracę tylko dlatego, że dyrektor generalny nie wyznał jej miłości po jednej niezobowiązującej nocy.
Dzisiejszego wieczoru miała dostać wyjątkową szansę, by zaimponować Devowi i oczyścić jego niedawno zszarganą reputację, ale goniec śledzący ją całą drogę z Londynu do Sao Paulo pokrzyżował jej plany.
Przez ostatnie dwa tygodnie Clare żyła w strachu, że zostanie porwana w najmniej oczekiwanej chwili. Kiedy miała zamiar wrócić do swojego pokoju hotelowego, zobaczyła Zbira Numer Jeden na głównym pokładzie jachtu, w którym odbywała się konferencja. Niski blondyn, o pucołowatej jasnej twarzy, uśmiechał się do niej anielsko. Niewątpliwie działał jak lep na kobiety. Widziała go już wcześniej pijącego kawę na ulicy, przy której mieściło się jej biuro. Wpadł na nią również pewnego wieczoru, gdy śpieszyła się, by wrócić metrem do domu. Zastanawiała się nawet, czy nie ma halucynacji i przewidzeń, ale teraz, gdy zobaczyła go na pokładzie jachtu Deva, nie miała złudzeń. Kiedy próbował porozmawiać z nią jak dawno niewidziany znajomy, wiedziała już, że musi się jak najszybciej ukryć. Nie oglądając się za siebie, zeszła po spiralnych schodach i starała się nie przewrócić w butach na dziesięciocentymetrowych obcasach.
Szampan znów zaszumiał jej w głowie, a stukot szpilek brzmiał jak złowrogie odliczanie. Z bijącym sercem ukryła się w jednej z prywatnych kajut na poziomie, do którego goście nie mieli wstępu. Przez sekundę zadziwił ją rozmiar pomieszczenia. Duże łóżko z granatową kołdrą wyglądało tak zachęcająco, że mimowolnie zrobiła krok w jego stronę, a dotyk luksusowej, miękkiej bawełny pod palcami uświadomił jej, jak bardzo jest wyczerpana. Podróżowała bez przerwy od tygodnia i nie zmrużyła oka od chwili, gdy sobie uświadomiła, że jest śledzona, wiedziała jednak, że teraz nie może zasnąć.
Po ostatnim tęsknym spojrzeniu na łóżko otrząsnęła się z letargicznej mgły, która pochłaniała jej umysł. Usłyszała znajome kroki na korytarzu. Nie mogła ryzykować. Nie myśląc wiele, schowała się do garderoby, która okazała się wielkości jej mieszkania. Delikatny zapach drzewa sandałowego dotarł do jej nozdrzy i otulił zmysły. Poczuła przyjemny dreszcz na wspomnienie wysportowanego ciała Deva prężącego się pod jej palcami. Wspomnienie czystej intymności, która ich połączyła, uciszyła pulsujący w niej lęk.
Usiadła na ogromnej, okrągłej pufie ustawionej przy oknie i wpatrywała się w bezkres oceanu. Uświadomiła sobie, jak daleko jest od domu, przyjaciół i biznesu, który zbudowała własną krwią, potem i łzami. Uświadomiła sobie również, że po drugiej stronie oceanu jest również mężczyzna, który uważa ją za należne mu trofeum.
Oparła głowę o parapet, choć nie miała w planach zasypiać. Chciała jedynie przymknąć na chwilę oczy, ułożyć dalszy plan działania i choć trochę uspokoić skołatane nerwy.
Marzyła, by impreza dobiegła już końca i wszyscy goście, łącznie z jej prześladowcą, opuścili pokład. Marzyła, by pozostać niezauważoną. Marzyła, by jacht odpłynął w dal.
Choć jej ciało buntowało się na myśl o podróży w nieznane z mężczyzną, który nie miał do niej żadnego sentymentu po obdarowaniu jej najupojniejszą nocą w jej życiu, zdawała sobie sprawę, że playboy miliarder da jej choć chwilowe bezpieczeństwo.
– Obiecaj mi, że dotrzesz na ślub, Dev.
Dev Kholi ucisnął dłonią pulsujące skronie. Ból głowy narastał z powodu natarczywych próśb ze strony jego siostry bliźniaczki. Choć wiedział, że w każdej chwili może odłożyć telefon, ucinając potok jej słów, wyrzuty sumienia sprawiały, że wolał wysłuchać do końca wszystkich postawionych mu zarzutów.
– Nawet nie poznałeś jeszcze Richarda, choć jesteśmy zaręczeni od ośmiu miesięcy. Nie jesteś ciekawy, za kogo zamierzam wyjść? Przestałam cię obchodzić? – Diya ciągnęła swój monolog, nie zwracając uwagi na ponure pomruki brata. Fakt, że jego siostra, młodsza od niego o całe dwie i pół minuty, próbowała wpędzić go w poczucie winy, nie był zupełnie bezzasadny.
Dev nie wrócił do rodzinnego domu w Kalifornii od czasu, gdy skończył szkołę wojskową. Nie widział siostry od osiemnastu miesięcy, mimo że kontakty z rodzeństwem zawsze traktował priorytetowo. Nie pomogły prośby brata, który był prokuratorem generalnym, ani przekonywania starszej siostry, sławnej neurochirurg.
– Kiedy ślub? – zapytał tylko po to, by przerwać nawałnicę słów siostry.
– Dobrze wiesz kiedy – warknęła Diya.
– To nie jest odpowiedni czas, żebym odwiedzał Kalifornię – odpowiedział, starając się wyjaśnić jak najłagodniej. – Wiesz, z czym spotkałem się w mediach. Ta sprawa o molestowanie seksualne, która zagraża dobremu imieniu mojej firmy, nie jest błahostką. Mam cały sztab ludzi, którzy pracują nad oczyszczeniem mnie z zarzutów. Jeśli pokażę się w środku tej burzy, wiesz, co powie… – zająknął się nagle. Siostra nie musiała pytać, kogo ma na myśli. Chociaż starała się wyjaśnić bratu, że nie może żyć przeszłością, Dev wydawał się nieugięty. – Ostatnią rzeczą, na jaką mam ochotę, jest słuchanie jego wyrzutów. Jeśli pozostanę wystarczająco daleko, będziemy mogli wciąż udawać, że jesteśmy częścią wspaniałej, odnoszącej same sukcesy hindusko-amerykańskiej rodziny. Chcesz, żeby twój ślub został przyćmiony przez jedną z naszych awantur?
– Jeśli będę musiała spędzić każda minutę ceremonii, rozdzielając ciebie i tatę, zrobię to albo poproszę Richarda, by wam sędziował. Papa go uwielbia – westchnęła Diya.
Ostatnie słowa zraniły Deva dogłębnie. Chciał uderzyć telefonem w lśniący szklany bar i zapomnieć o ślubie. Oczywiście, że jego ojciec aprobował narzeczonego Diyi, odnoszącego sukcesy bankiera inwestycyjnego o nieposzlakowanej opinii. Dev uświadomił sobie, że w wieku dwudziestu dziewięciu lat wciąż jest zazdrosny o coś, czego nigdy nie doświadczył. O podziw ojca. Nikt nie rozumiał, jak głębokie są jego blizny. Nawet Diya. Nawet jego doskonały, posłuszny starszy brat i genialna starsza siostra. Dev zawsze czuł się jak outsider we własnej rodzinie. Zwłaszcza po śmierci mamy. Czasem miał wrażenie, że być może wcale nie jest synem własnego ojca, ponieważ przepaść, która dzieliła jego podejście do niego i do pozostałych dzieci, była kolosalna.
Dopóki nie został odesłany do wojskowej szkoły z internatem, gdy miał zaledwie dwanaście lat, ojciec krzyczał na niego przy każdej okazji, sprawiając, że czuł się nikim. Niechcianym członkiem rodziny.
– Ostrzegam cię, Dev. Jeśli nie pojawisz się na moim ślubie, zabronię ci widywać się z twoim przyszłym siostrzeńcem lub siostrzenicą. Wytnę cię z mojego życia na zawsze! – Choć Diyia krzyczała, wiedział doskonale, że nigdy by tego nie zrobiła. Zbyt dobrze znał swoją wielkoduszną bliźniaczkę.
Dave usłyszał w tle męski, spokojny głos, który starał się załagodzić sytuację. Bez wątpienia był to Richard.
Doskonale wiedział, że nie tak powinno to wszystko wyglądać. Był oddalony o tysiące kilometrów od swojego rodzeństwa. Wiedział też, że gdyby mama żyła, byłaby niezwykle zasmucona tym faktem. Nie takiego życia dla niego pragnęła.
– Zajmę się tym bałaganem w mojej firmie i przyjadę na twój ślub, obiecuję. – Starał się udobruchać siostrę.
– Wiesz, że wszyscy trzymamy twoją stronę, prawda? Nikt z nas nie wierzy w te brednie, które wypisują gazety. Załatw wszystkie swoje sprawy, wypoleruj aureolę i przyjedź na mój ślub. Może zabierzesz ze sobą osobę towarzyszącą? – Choć nie widział jej twarzy, mógł sobie wyobrazić podstępny uśmieszek.
Kiedy chciał wyjaśnić siostrze, że w jego życiu uczuciowym nadal nic się nie zmieniło, a decyzja o pozostaniu zatwardziałym kawalerem jest nieodwracalna, nagle w jego głowie pojawiło się wspomnienie jedwabistych, brązowych włosów i wyrazistych, inteligentnych niebieskich oczu, które przeszywały go kilka tygodni temu. W jego głowie pojawił się obraz kobiety, która uwiodła go i zaciągnęła do łóżka, odbierając mu jego rolę. W końcu to zawsze on mamił swoje ofiary słodkimi słówkami. Ten obraz był tak żywy, że Dev zamilkł na dłużą chwilę.
– A więc poznałeś kogoś! Nie mogę się doczekać, aż ją poznamy! – Podekscytowany głos siostry bliźniaczki szybko sprowadził go na ziemię.
– To nikt szczególny – odpowiedział szybko, choć tak naprawdę czuł inaczej. Clare Roberts nie była kobietą jedną z wielu, o której dało się łatwo zapomnieć.
– Jak uważasz, ale wiedz, że ciocia o ciebie pytała… – roześmiała się Diyia.
Dev jęknął. Ciocia Seema była najdroższą przyjaciółką mamy i najbardziej ambitną swatką po obu stronach Atlantyku. Wiedział, że postawiła sobie za punkt honoru znalezienie mu żony i nie spocznie, dopóki nie podsunie mu pod nos kilku wybranych przez siebie kandydatek.
Rozłączył się szybko, obiecując siostrze, że będzie ją informował o swoich najbliższych planach, nie tylko tych sercowych.
Z westchnieniem rozejrzał się po wnętrzu swojego luksusowego jachtu, który właśnie opuszczał port Santos. Nigdy nigdzie nie przebywał dłużej niż miesiąc. Jego artykuły sportowe były produkowane na całym świecie, dlatego nie musiał zagrzewać nigdzie miejsca na stałe. Zresztą od dawna uważał, że jedynie życie w podróży daje mu radość.
W głębi serca wiedział też, że nie chciał przegapić ślubu Diyi, a to oznaczało, że musiał przyśpieszyć sprawy związane z oczyszczeniem swojego dobrego imienia. Nie mógł sobie pozwolić na spotkanie z ojcem, nie uporawszy się z przygniatającym go skandalem związanym z molestowaniem. Chciał pojawić się na weselu z nieskazitelną opinią, a najlepiej z cudowną kobietą u boku, która skutecznie odstraszy od niego ciotkę Seemę. Jego umysł znów wyświetlił mu obraz Clare, który od trzech tygodni uporczywie próbował odsunąć od siebie.
Choć nie miał dobrej reputacji wśród kobiet, ich wspólna noc zaowocowała jednym z tych rzadkich powiązań międzyludzkich, które nie zdarzają się zbyt często. Czuł je tak mocno, że chciał pierwszy raz w życiu odsłonić swoje uczucia przed kobietą, ale następnego ranka nie zdążył jeszcze dobrze się przebudzić, gdy zobaczył na wyświetlaczu swojego telefonu kilkanaście wiadomości od zarządu i działu PR jego firmy, które skutecznie odwiodły go od romantycznych zamiarów. Spojrzenie na wtuloną w jego ramię, ledwo rozbudzoną kobietę, odrobinę ukoiło jego nerwy. Nie chcąc przerzucać na nią swojego podłego nastroju, wyszedł z pokoju, by odrobinę ochłonąć i dokładnie przeczytać wszystkie prasowe doniesienia na temat tego, co się stało za murami Athlety.
Kobieta, która była nie tylko molestowana, ale również prześladowana w jego firmie, udzieliła wywiadu, który trafił do mediów i rozpętał natychmiastową burzę. Na nic się zdało zwolnienie mężczyzny odpowiedzialnego za całą aferę i próby przywrócenia do pracy pokrzywdzonej. Dev nie mógł sobie wybaczyć, że pochłonięty nowymi zleceniami nie zauważył, że coś złego dzieje się wśród jego pracowników. Czuł, że całkowicie zawiódł jako szef i bez pomocy z zewnątrz jego reputacja runie w mgnieniu oka. Jedyną rzeczą, o jakiej marzył tamtego ranka, był powrót do ciepłego łóżka i rozładowanie emocji w ramionach kobiety, która od pierwszej chwili działała na niego jak narkotyk, ale nikt już w nim na niego nie czekał.
Przechadzając się po swoim pustym jachcie, nie mógł zrozumieć, dlaczego Clare zniknęła również tej nocy, nawet do niego nie podchodząc, zwłaszcza że sama nalegała na ponowne spotkanie z nim. The London Connection było firmą prowadzoną przez kobiety, które zajmowały się dbaniem o dobry wizerunek wielu firm. Była znana z licznych działań charytatywnych i inicjatyw mających na celu wzmocnienie na rynku pozycji kobiet przedsiębiorców. Dev od razu wiedział, że jest to firma, której potrzebuje, by uzdrowić reputację Athlety. Najwyraźniej Clare również dostrzegała potencjał w możliwości współpracy z nim, śląc mu plany współpracy.
Dlaczego więc zniknęła, zanim zdążył dziś się z nią przywitać? Po co podejmowała wysiłek, by polecieć z Nowego Jorku do Sao Paulo, udać się do portu Santos, gdzie cumował jego jacht, a potem odpłynąć, nawet z nim nie rozmawiając?
Dev dopił drinka i wszedł do garderoby. Czuł, że musi popływać, by rozładować wszystkie nagromadzone emocje. Pływanie pomagało mu w tym od zawsze. Czuł się wtedy wolny.
Zrzucił z siebie koszulę i już miał chwycić za ręcznik, gdy zauważył kawałek szmaragdowego jedwabiu. Choć widział Clare zaledwie przez chwilę, zapamiętał, że dzisiejszego wieczoru miała na sobie suknię w tym kolorze. Zapamiętał to, ponieważ kreacja idealnie podkreślała jej idealne krągłości.
Czy wciąż była na pokładzie jego jachtu, a do tego w jego garderobie? Oddech przyśpieszył mu w piersi. Minął rzędy koszul i zamarł, patrząc w dół. Poczuł w sobie gniew, niedowierzanie, a nawet rozbawienie, przyglądając się śpiącej, zwiniętej w kłębek kobiecie, przyciskającej do twarzy niczym poduszkę własną torebkę. Jej różowe usta były lekko uchylone, a krótkie kręcone włosy rozkosznie rozmierzwione.
Dev wyciągnął rękę i delikatnie potrząsnął jej ramieniem. Choć miał ochotę chwycić ją w ramiona i radośnie ucałować, szybko oprzytomniał, zdając sobie sprawę, w jakiej sytuacji się znajduje. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebował, był kolejny skandal z kobietą w tle.