Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

W pałacu miłości - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 maja 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

W pałacu miłości - ebook

 

 

Victoria i Rashid spotykają się w barze. Oboje przeżywają najtrudniejszy moment w swoim życiu i szukają zapomnienia choć na chwilę. Spędzają razem noc, a rano rozchodzą się, każde do swojego świata. Tak im się przynajmniej wydaje, bo los płata im figla i już nazajutrz spotykają się w zupełnie nieoczekiwanych okolicznościach…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-3003-2
Rozmiar pliku: 627 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Rashid Al Kharim miał dosyć biegania. Potrzebował mocniejszych wrażeń. Musiał się zatracić, pozbyć tępego bólu wywołanego przez rewelacje minionego dnia – choć na kilka godzin.

Chciał zapomnieć o ojcu, który nie zmarł trzydzieści lat wcześniej, tak jak Rashid do niedawna wierzył, ale ledwie cztery tygodnie temu, a także o maleńkim dziecku – swojej siostrze – za które odpowiedzialność spadła właśnie na niego.

Pełen gniewu i żalu zatrzasnął drzwi swojego apartamentu hotelowego i energicznym krokiem ruszył korytarzem. Mocniej, niż to było konieczne, wcisnął guzik, żeby wezwać windę. Dokładnie wiedział, czego mu trzeba: kobiety.ROZDZIAŁ DRUGI

Szczerze nienawidziła hotelowych barów. Wprawdzie ten z zewnątrz obiecywał ucieczkę od trosk i zmartwień, to jednak w środku był ciemny i hałaśliwy, i pełen mężczyzn łypiących pożądliwie na znacznie młodsze od siebie kobiety. Chociaż Tora była starsza od tłoczących się tam dziewiętnastolatek i nosiła buty na znacznie niższych obcasach niż one, nie uniknęła natarczywych spojrzeń.

Ale bar znajdował się zaledwie kilka metrów od biura jej kuzyna, z którym do niedawna prowadziła bezowocną rozmowę. Nie pomogły jej argumenty ani łzy. Dlatego zdesperowana uznała, że potrzebuje chwili dla siebie i czegoś mocniejszego do picia.

Jeden ze starszych facetów siedzących przy barze puścił do niej oko. Wzdrygnęła się zniesmaczona i czym prędzej obciągnęła spódnicę, zanim zamówiła kolejnego drinka. Miała ważniejsze sprawy na głowie od zaczepek nieprzyzwoitych ochlapusów.

Kuzyn, który miał pełnić funkcję jej doradcy finansowego, w rzeczywistości okazał się kłamliwą szumowiną. Wciąż miała przed oczami jego ściągnięte usta i lodowate spojrzenie, z którego wyzierało politowanie. Właśnie taką minę zrobił, kiedy w końcu przestał owijać w bawełnę i wyznał, że ostatni dokument, który podpisała, nie miał nic wspólnego z wypłaceniem jej pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży posiadłości jej rodziców. Udzieliła mu jedynie pozwolenia na rozporządzanie nimi wedle własnego widzimisię. W efekcie zainwestował całą kwotę w jakiś interes, który nie wypalił, więc stracił wszystko do ostatniego centa. Nie zostało nic z tego, co obiecała pożyczyć Sally i Steve’owi.

– Powinnaś czytać także to, co jest napisane małym drukiem – poradził jej ze spokojem, rozbudzając w niej mordercze rządze.

Jej rodzice mawiali, że krew nie woda, bliższa ciału niż koszula, i zgodnie z tym porzekadłem wskazali Matthew na jej doradcę finansowego. Tora tylko wzruszyła wtedy ramionami, uważała bowiem, że to wyłącznie ich decyzja, nawet jeśli sama nigdy nie powierzyłaby kuzynowi absolutnie niczego, a zwłaszcza pieniędzy.

Niestety okazało się, że to ona miała rację, a oni się mylili. Zaciskając palce na szkle, z przerażeniem myślała o chwili, w której będzie musiała poinformować Sally, że nie przekaże jej obiecanych pieniędzy. Pokręciła głową. Sally i Steve tak bardzo liczyli na jej pomoc.

Musi znaleźć sposób, żeby ich wesprzeć. Uniosła kieliszek do ust, licząc na zapomnienie, które mógł zapewnić alkohol.

– Cześć, skarbie. Wyglądasz, jakbyś bardzo tego potrzebowała. Zamówić ci jeszcze jednego?

Uniosła głowę i ujrzała, jak jeden ze starszych mężczyzn przepycha się w jej stronę. Miał pokaźnych rozmiarów brzuch i lichy kucyk, co jednak nie odbierało mu pewności siebie. Znajomi obserwowali go z szerokimi uśmiechami i wypiekami na twarzach, jakby właśnie oglądali rozgrywki sportowe. Tora natychmiast pożałowała, że nie zamówiła taksówki do domu, gdzie w lodówce czekało na nią pół butelki rieslinga.

– Nie szukam towarzystwa – zwróciła się do natarczywego mężczyzny, sięgając po torebkę. Nawet gdyby chciała wypłakać się komuś na ramieniu, na pewno nie wybrałaby jego.

– A tak dobrze nam szło – stwierdził natręt, stając tak, żeby Tora nie mogła się ruszyć ze stołka barowego.

– Nie zauważyłam – skwitowała cierpko, dodając grubych facetów z przerzedzonymi włosami do listy znienawidzonych elementów otaczającego ją świata. – A teraz, jeśli nie masz nic przeciwko, przepuść mnie, proszę.

– Daj spokój – naciskał mężczyzna, chuchając jej w twarz piwnymi oparami. – Dokąd się tak spieszysz?

Odwróciła głowę, żeby się uchronić przed paskudnym oddechem, i wtedy go zobaczyła. W mroku baru, przecinanym raz za razem światłami lamp otaczającymi parkiet taneczny, przypominał cień. Wysoki i szczupły, zachowywał się tak, jakby kogoś szukał.

– Postawię ci jeszcze jednego drinka – zaproponował natręt. – Bardzo chcę się z tobą zaprzyjaźnić.

Gdyby był trzeźwy, mówił mniej bełkotliwie i z wyglądu bardziej przypominał tego przystojniaka, na którego Tora zwróciła uwagę, być może przystałaby na jego propozycję.

– Jestem umówiona – skłamała, zsuwając się ze stołka.

– Wystawił cię? – kontynuował grubas, który najwyraźniej nie chciał przyjąć odmowy do wiadomości. – Całe szczęście, że pojawiłem się w samą porę, żeby wybawić cię z opresji. Nie będziesz musiała tkwić tutaj sama jak kołek.

– Nie będę – warknęła Tora, przeciskając się obok mężczyzny.

Rashid po raz ostatni rozejrzał się bez entuzjazmu, przekonany, że marnuje czas w tym miejscu. Żadna z kobiet, które miały na sobie więcej makijażu niż odzieży i bezwstydnie pląsały na parkiecie, nie mogła ulżyć jego cierpieniom. Zacisnął zęby i już miał opuścić to miejsce rozpusty, kiedy ktoś chwycił go za ramię.

– W końcu – rozległ się kobiecy głos. – Spóźniłeś się.

Zamierzał odpowiedzieć, że to pomyłka, i uwolnić się od nieznajomej, ale ona objęła go za szyję, przyciągnęła do siebie i szepnęła do ucha:

– Współpracuj, jeśli możesz.

Po tych słowach pocałowała go namiętnie.

Rozpoznał w niej kobietę, na którą wcześniej zwrócił uwagę. Wyróżniała się z tłumu roznegliżowanych dziewczyn, ponieważ jako jedyna była przyzwoicie ubrana, a włosy miała ściągnięte w ciasny kok. Właściwie wyglądała tak, jakby trafiła do tego baru przez przypadek. Podszedłby do niej wcześniej, gdyby nie zrobił tego inny mężczyzna.

Musiał jednak przyznać, że nie podejrzewał jej o taką żywiołowość. Chociaż nie mógł odmówić jej urody, sądził, że to typ chłodnej królowej lodu. Jej pocałunek zdradzał, że ogromnie się co do niej pomylił. Smakowała cudownie, cytrusami i ciepłym letnim wieczorem. Przesunął ręką po jej ramieniu i oparł ją u dołu pleców, a ona przylgnęła do niego. Właśnie tego potrzebował. Właśnie tego szukał.

– Chodźmy – powiedziała stanowczo, ale jej głos zdradzał oznaki zdenerwowania. Niepewnie zerknęła na mężczyzn obserwujących ją zza baru.

Rashid zmierzył ich drwiącym spojrzeniem, zanim objął w pasie swoją nieoczekiwaną partnerkę i poprowadził do wyjścia.

Serce Tory biło tak mocno, że bała się, że lada moment zagłuszy muzykę dudniącą w barze. Alkohol musiał podziałać na nią mocniej, niż się spodziewała. W połączeniu z gniewem dodał jej odwagi, czy też może raczej brawury. Inaczej nigdy w życiu nie pocałowałaby obcego mężczyzny, bez względu na to, jak bardzo był przystojny.

Nie zamierzała jednak posunąć się dalej. Zależało jej wyłącznie na wymówce, żeby wyrwać się z grubych łap pijanego natręta. Ale nie przypuszczała, że mężczyzna, na którego padł jej wybór, okaże się taki chętny do współpracy. Jeszcze bardziej zdziwiła ją reakcja własnego ciała na jego dotyk. Czuła przyjemne mrowienie i kręciło jej się w głowie. Musiała czym prędzej wyjść na zewnątrz i zaczerpnąć świeżego powietrza. To mogło jej pomóc odzyskać trzeźwość myślenia. Chciała czym prędzej wezwać taksówkę i wrócić do domu, zanim zrobi coś, czego potem będzie żałować.

Lecz kiedy znaleźli się na dworze, wszystko potoczyło się tak szybko, że nie miała czasu pomyśleć. Nieznajomy przyciągnął ją do siebie i zaczął obsypywać pocałunkami, a ona go nie odepchnęła. Rozchyliła usta, myśląc, że to szaleństwo. Próbowała przywołać się do porządku, a mimo to wsunęła język między jego wargi. Chociaż skrywał ich mrok, znajdowali się w miejscu publicznym, gdzie każdy mógł ich zobaczyć. A co, jeśli będzie przechodził tędy Matt? Co sobie o niej pomyśli?

Kolejny raz Torę ogarnęła wściekłość. Czemu w ogóle się tym przejmowała? Dlaczego miałoby jej zależeć na opinii człowieka, który ją oszukał?

Mocniej wtuliła się w nieznajomego. Chwilę później mogła myśleć już tylko o jego pieszczotach. Wszystko inne straciło znaczenie.

– Spędzisz ze mną tę noc? – szepnął jej do ucha, zatapiając twarz w jej włosach. Niemal pożałowała, że zadał to pytanie, zamiast zaciągnąć ją do swojej jaskini, gdzie nie zostawiłby jej wyboru.

– Nawet nie wiem, jak się nazywasz – odparła z trudem.

– Czy to ma znaczenie?

Musiała przyznać mu rację. Nawet gdyby przedstawił się jako Kuba Rozpruwacz, nie przestałaby go pragnąć. Nie zamierzała jednak powiedzieć tego głośno.

– Powinnam wracać do domu – wyjaśniła, krygując się na grzeczną dziewczynkę, którą zawsze była. Ale przecież najważniejszym punktem tego wieczoru było zapomnieć. Czy nie o to jej chodziło, kiedy weszła do tego obskurnego baru?

Mężczyzna odsunął się od niej, zostawiając jej wybór.

– Tego właśnie chcesz? Wrócić do domu?

Zauważyła grymas na jego twarzy, który wyrażał cierpienie, jakby rozłąka z nią sprawiła mu ból. Czuła bijące od niego ciepło i wyczuwała napięcie. Myśl o spędzeniu nocy z tym nieznajomym była dziwnie kusząca. I to od niej zależało, czy się urzeczywistni.

Mogła wybrać bezpieczną opcję, wrócić do domu i rozmyślać o tym, z czego zrezygnowała, albo zaryzykować i rzucić się w objęcia mężczyzny, którego dotyk obiecywał zapomnienie. Przez całe życie postępowała ostrożnie i dokąd ją to zawiodło? Straciła więcej, niż mogła się tego spodziewać. Może więc nadszedł czas, żeby zrobić dokładnie na odwrót.

– Nie – szepnęła. – Chcę spędzić z tobą noc.

– Jedną noc – uściślił. – Tylko tyle mogę ci zaoferować.

– Doskonale – powiedziała z uśmiechem, ponieważ właśnie tego potrzebowała. – Nie chcę nic więcej.

Jego oczy zalśniły w świetle latarni. Delikatnie odgarnął jej za ucho kosmyk włosów, sprawiając niewysłowioną rozkosz.

– Nazywam się Rashid.

– Tora – odparła drżącym głosem.

Ujął jej dłoń i przycisnął do swoich ust.

– Chodź ze mną, Toro.ROZDZIAŁ TRZECI

Tora pokiwała głową z uznaniem, kiedy mężczyzna prowadził ją przez marmurowy hol jednego z najstarszych i najbardziej eleganckich hoteli w Sydney. Wiele osób dałoby się pokroić za to, żeby spędzić w Velatte choćby jedną noc. Najwyraźniej jej nowy przyjaciel nie należał do grona zwykłych ludzi, ale tego domyśliła się wcześniej. Żaden przeciętniak nie działał na nią tak jak on. Na samą myśl o spędzeniu nocy z tym niezwykłym człowiekiem krew zaczynała jej szybciej krążyć w żyłach.

Kiedy wjeżdżali szklaną windą na najwyższe piętro, obejmował ją mocno, spoglądając na nią pożądliwie. Zyskała okazję, żeby mu się lepiej przyjrzeć. W mroku baru nie dostrzegła ciemnych brwi, rzymskiego nosa ani wysokich kości policzkowych. Najbardziej fascynowały ją jednak pełne wargi i piękne, ciemne oczy w kolorze głębokiego granatu przywodzącego na myśl głębię oceanu.

Nie mogła uwierzyć, że w życiu tego pięknego mężczyzny nie było żadnej kobiety. Tak czy inaczej, chwilowo to ona zajmowała miejsce u jego boku.

Otworzył drzwi do swojego apartamentu i puścił ją przodem. Tora rozejrzała się po salonie urządzonym w nowoczesnym stylu. Łagodne światło lamp rzucało złoty blask na szaro-kremowe wnętrze.

– Robi wrażenie – powiedziała oszołomiona, zastanawiając się, z kim właściwie zgodziła się spędzić noc.

– Poprosiłem o wyższy standard – odparł wymijająco, podchodząc do telefonu. – Napijesz się czegoś?

– Zamów, co chcesz – odparła, myśląc o swoim wyschniętym na wiór gardle, któremu nic nie mogło teraz pomóc.

Rashid zamówił butelkę szampana, ale jeszcze zanim odłożył słuchawkę, zaczął rozpinać koszulę.

– Sypialnia jest tam – wyjaśnił, kierując się do wspomnianego pomieszczenia.

Tora ruszyła za nim i wkrótce zatrzymała się przed ogromnym łóżkiem nakrytym fioletową kapą, spod której wystawała nieśmiało śnieżnobiała pościel.

– Może najpierw prysznic? – mruknął, ściągając koszulę i odsłaniając tors, którego nie powstydziłby się żaden ze strażaków biorących udział w zbiórkach pieniędzy, które organizowała co roku.

Wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana, podziwiając ten męski ideał. Drgnęła dopiero wtedy, gdy chwycił szlufkę paska, a do niej dotarło, że też powinna coś zrobić, zamiast stać jak słup soli.

– Jasne – wydusiła z trudem. Nie dorastała temu mężczyźnie do pięt i nie chodziło wyłącznie o jego pozycję społeczną i zasobny portfel, którym najwyraźniej mógł się pochwalić. Był idealny pod każdym względem, a ona nie miała na sobie nawet pożądnej koronkowej bielizny.

Mimo wszystko zrzuciła buty i wolno zaczęła rozpinać koszulę, którą wkrótce zsunęła na ramiona. Spojrzała w dół na swój bawełniany stanik.

– Nie ubrałam się stosownie do…

Piękny mężczyzna spojrzał na nią, ściągając brwi, po czym bez słowa pozbył się spodni. Obcisłe bokserki nie zdołały ukryć, jak bardzo był podniecony.

– Nie interesuje mnie twój strój – odparł, podchodząc do niej wolno. Jedną ręką delikatnie uniósł jej głowę, a drugą rozpuścił jej włosy, które opadły na ramiona. Potem wsunął dwa palce pod zapięcie jej stanika i uporał się z nim błyskawicznie, a gdy już zsunął jedno ramiączko, pochylił głowę i pocałował jej ramię. – Ale to, co kryje się pod nim.

Tora zadrżała, kiedy pogłaskał ją po plecach, i zanim się zorientowała, jej spódnica poszybowała na podłogę.

– Bardzo ciekawe – dodał głębokim, seksownym głosem, odsuwając się od niej. I kiedy jego ciemne oczy pieściły całe jej ciało, palcami potarł jej sutki. Jęknęła głośno, zanim zdążyła się opanować. – Co się stało z zuchwałą kobietą, która zaczepiła mnie w barze?

– Była wściekła i chciała coś udowodnić.

– Nadal jest wściekła?

– Tak. I chce zapomnieć dlaczego.

– Rozumiem – mruknął, biorąc ją na ręce. – Akurat to mogę ci obiecać. Sprawię, że o wszystkim zapomnisz.

Jej kochanek okazał się prawdomówny. Miał nie tylko sprawne ręce i usta, ale także oręż w postaci żelu do mycia i deszczownicy. Wkrótce Tora mogła myśleć już tylko o ich nagich ciałach i naglącej potrzebie, której nie czuła nigdy wcześniej.

Gdy tylko odkręcił wodę, zdjął bokserki i zaprezentował, jak hojnie obdarzyła go natura. Tora wydała stłumiony okrzyk. Nie była dziewicą, nigdy jednak nie kochała się z tak doskonale zbudowanym mężczyzną.

On tymczasem pocałował ją ponownie, kiedy spadł na nich ciepły deszcz. Zanurzył palce w jej wilgotnych włosach, a potem przesunął je po szyi i piersiach swojej kochanki na biodra, gdzie niespiesznie ujął brzegi bawełnianych majtek. Czuła się tak, jakby znaczył na niej swój teren. Jęknęła cicho, a wtedy pochylił głowę i polizał ramię. Poczynał sobie coraz śmielej, kierując się na dół. W pewnej chwili wsunął rękę między jej nogi. Pomyślała, że zaraz będzie po wszystkim, ale się myliła. Przyszło jej na myśl, jak mało wie o rozkoszy, którą mężczyzna może sprawić kobiecie. Wcześniej nikt nie zatroszczył się tak bardzo o jej potrzeby. Czuła się więc tym bardziej oszołomiona.

Wszędzie wokół nich unosiła się para, z góry lała się ciepła woda, a ten niezwykły mężczyzna nie przestawał jej zaspokajać. Uniosła twarz w górę, czując zbliżający się orgazm. I krzyknęła głośno, kiedy się to stało.

Przytrzymał ją, kiedy ugięły się pod nią kolana. Oparła się na nim i poczuła jego męskość. Nadal pragnęła poczuć go w sobie, ale kiedy spróbowała go objąć, on się odsunął i otworzył szklane drzwi. Zdumiona patrzyła, jak bierze biały ręcznik i ją nim opatula.

– Czy coś się stało? – zapytała słabym głosem, kiedy wziął ją na ręce.

– Nic, z czym nie mógłbym sobie poradzić – mruknął, podchodząc do łóżka.

Położył ją na jedwabnej narzucie, zanim podszedł do szafki nocnej, wyciągnął małe zawiniątko i otworzył je. Dopiero wtedy Tora zrozumiała, że chciał się zabezpieczyć. Dobrze, że chociaż jedno z nich zachowało trzeźwy umysł.

– Na czym skończyliśmy? – zapytał, moszcząc się między jej udami.

Ośmielona ujęła w dłonie tę część jego ciała, która zrobiła na niej ogromne wrażenie, i wsunęła tam, gdzie chciała ją poczuć. Świat zawirował i musiała sobie przypomnieć, że to tylko seks. Kochanek pochylił się nad nią i pocałował ją tak delikatnie, jakby on także poczuł to co ona. Wkrótce poruszali się zgodnym rytmem, coraz szybciej i szybciej. Szczytowali niemal jednocześnie.

Potem Rashid wycisnął pocałunek na jej czole i położył się obok niej.

– Dziękuję – szepnął, wyrażając dokładnie to, co ona chciała powiedzieć jemu.

Rashid obserwował swoją kochankę pogrążoną w głębokim śnie. Oddychała spokojnie i głęboko. Pojawiła się w jego życiu dokładnie wtedy, kiedy jej potrzebował, i pozwoliła mu zapomnieć o wszystkich troskach minionego dnia. Właściwie zatracił się w niej do tego stopnia, że omal nie zapomniał się zabezpieczyć. Nie zdarzyło mu się to nigdy wcześniej.

Pokręcił głową. Pewnie ostatnie rewelacje wstrząsnęły nim bardziej, niż przypuszczał. Nic innego nie tłumaczyło takiego braku rozwagi z jego strony. Może prócz tego, jak żywo reagowała pod wpływem jego dotyku.

Wsparty na łokciu przyglądał się jej rozsypanym na poduszce włosom i długim rzęsom, które drżały od czasu do czasu. Jednym palcem pogłaskał jej jedwabistą skórę, gratulując sobie, że postanowił zejść do tego nieciekawego baru, w którym czekał na niego taki brylant.

Jedna noc z nieznajomą okazała się ogromnie satysfakcjonująca.

Przycisnął usta do jej ust. Niemal natychmiast otworzyła oczy i uśmiechnęła się do niego.

– Cześć – szepnęła, zanim jej uśmiech zbladł. – Mam już sobie iść?

– Nic podobnego – odparł, przyciągając ją do siebie. – Na razie nigdzie cię nie puszczę.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: