- nowość
- W empik go
W Poszukiwaniu Prawdy - ebook
W Poszukiwaniu Prawdy - ebook
„W poszukiwaniu prawdy” to poruszająca opowieść o przyjaźni, rodzinnych tajemnicach i odkrywaniu samego siebie. Kuba, Franek i Milena wyruszają w niebezpieczną podróż, aby odnaleźć ojca Kuby. W trakcie wędrówki muszą zmierzyć się z lękiem, zdradą i odkryciem skomplikowanej przeszłości. To historia o sile przyjaźni, odwadze w stawianiu czoła trudnym prawdom i szansie na nowy początek.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8384-630-9 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kuba, Franek i Milena z entuzjazmem opuścili samochód, kiedy ich rodzice zaparkowali na małej leśnej polanie w Bieszczadach. Wysokie drzewa otaczały ich jak zielone ściany, a powietrze pachniało świeżością i ziemią, z domieszką żywicy. Słodka cisza wypełniała przestrzeń — cisza tak odmienna od hałasu miasta, do którego byli przyzwyczajeni.
— No to co, jesteśmy gotowi na nasze najdłuższe wakacje? — zapytał Franek, zacierając ręce. Był zawsze pełen energii i planował spędzać czas na wędrówkach, biwakach i oczywiście wieczornych sesjach gier komputerowych, które mieli zabrać ze sobą do domku na wzgórzu.
Milena, jak zwykle spokojna i opanowana, uśmiechnęła się. — Cieszę się, że wreszcie możemy oderwać się od wszystkiego. Tu jest pięknie.
Kuba milczał, patrząc na linię drzew, która wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Czuł, że to lato będzie inne, choć nie mógł dokładnie określić, co go tak niepokoiło. Ostatniej nocy śniło mu się coś dziwnego — rozległy las, pełen szeptów i cieni, jakby drzewa miały swoje sekrety. „To tylko sen”, powtarzał sobie, ale uczucie niepokoju nie znikało.
— Hej, Kuba, wszystko w porządku? — zapytała Milena, zauważając jego zamyślenie.
— Tak, tak, tylko… coś mi się wydaje, że to lato przyniesie więcej przygód, niż się spodziewamy — odpowiedział, próbując uśmiechnąć się, choć głos mu zadrżał.
Franek parsknął śmiechem. — Tak, tak, wielki odkrywca Kuba! Pewnie po prostu znowu nastraszy nas jakąś legendą o duchach. Zresztą, dawajcie, pomóżcie mi wypakować sprzęt! Mam już plan na dzisiejszą wieczorną rozgrywkę!
Rodzice, jak zwykle, zostawili ich samych z planowaniem własnego czasu, podczas gdy oni udali się do miasteczka po zakupy. Kiedy cała trójka zaczęła rozkładać torby, Kuba poczuł na karku chłodny powiew wiatru. Odwrócił się gwałtownie, ale nie zobaczył nic poza kołyszącymi się drzewami.
Domek, w którym mieli spędzać wakacje, znajdował się na skraju lasu, zaledwie kilkaset metrów od polany. Zbudowany z drewna, wydawał się zanurzony w zieleni, jakby był częścią otaczającej go przyrody. W środku panował przyjemny chłód, a zapach drewna wypełniał powietrze. W salonie stała wielka kanapa, a na stole leżała sterta gier planszowych, które ich rodzice wzięli na wszelki wypadek — gdyby pogoda nie dopisała.
— Mam nadzieję, że nie zanosi się na burzę — rzuciła Milena, spoglądając na ciemniejące niebo.
Kuba usiadł na schodach przed domkiem, patrząc na otaczający ich las. Miał nieodparte wrażenie, że coś tu jest… coś, co ich obserwuje. Słyszał o różnych legendach związanych z Bieszczadami, o ukrytych w górach tajemnicach. Może to tylko jego wyobraźnia, ale czuł, że te wakacje przyniosą coś więcej niż tylko zwykłe wędrówki i gry.
Franek, nieświadomy niepokoju Kuby, przyszedł z torbą pełną kabli i laptopów. — No to co, gotowy na wieczorną rozgrywkę? Pomyśl tylko, wieczór w lesie, trochę grozy, a potem nasze ulubione gry!
Kuba próbował odgonić dziwne myśli i skupić się na teraźniejszości. — Jasne, będzie świetnie.
Jednak kiedy zapadł zmrok, a w domku zapaliły się pierwsze światła, Kuba nie mógł się pozbyć uczucia, że coś ich obserwuje. Coś, co dopiero czeka, by wyjść z ukrycia…Rozdział 2: Nieznane Ślady Przeszłości
Poranek w Bieszczadach był wyjątkowo cichy. Kuba, Franek i Milena zdecydowali się na wędrówkę do pobliskiej wioski, żeby zaopatrzyć się w świeże owoce i lokalne wypieki. Powietrze było chłodne, a poranne słońce przedzierało się przez korony drzew, rzucając długie cienie na leśną ścieżkę. Kuba, choć szedł z przyjaciółmi, był zatopiony w swoich myślach. Nocne sny o tajemnicach lasu, a zwłaszcza ten niepokój, który odczuwał od początku wakacji, nie dawały mu spokoju.
Wioska była mała, pełna starych, drewnianych domów, z których większość wyglądała na opuszczone. Mieszkańcy byli mili, choć raczej zamknięci, co dodawało temu miejscu dodatkowej nuty tajemnicy. Gdy cała trójka zbliżyła się do targowiska, Kuba usłyszał rozmowę dwóch starszych kobiet siedzących na ławce przed sklepem.
— Ten Nowak w końcu wrócił… Mieszka teraz w leśniczówce na wzgórzu — powiedziała jedna z nich, nie zwracając uwagi na to, że obok przechodzą dzieci.
— A no, tak słyszałam. Zostawił kiedyś żonę z dzieckiem, a teraz jakby nigdy nic wraca po latach — odpowiedziała druga, kiwając głową. — To prawdziwa historia jak z jakiegoś filmu.
Kuba zamarł. „Nowak…?” — myślał. To nazwisko nosił jego ojciec, człowiek, którego nigdy nie poznał. Matka zawsze mówiła, że odszedł na dobre, że nie ma sensu go szukać. Przez całe życie Kuba nie zadawał pytań, myśląc, że tak jest najlepiej. Ale teraz… czy to możliwe, że jego ojciec mieszka tutaj, tak blisko?
— Kuba, idziesz? — zawołał Franek, który już był kilka kroków dalej z Mileną.
— Tak, zaraz… — odpowiedział Kuba, starając się zachować spokój.
Gdy ruszył dalej, w głowie miał tylko jedną myśl: MUSZĘ GO ZNALEŹĆ. Wiedział, że to może być błędne posunięcie. Matka była bardzo wyraźna w tej kwestii — „Nie szukaj go, on nas zostawił”. Ale w sercu Kuby narastała potrzeba poznania prawdy. Zawsze czuł pustkę, której nie potrafił wytłumaczyć, a teraz wydawało się, że odpowiedzi są na wyciągnięcie ręki.
Reszta dnia minęła spokojnie, choć Kuba ledwo zauważał, co robią jego przyjaciele. Myśli krążyły wokół ojca i leśniczówki na wzgórzu, którą kobiety wspominały. Wiedział, że jeśli chce się dowiedzieć więcej, musi działać sam.
Wieczorem, kiedy Franek i Milena zajęli się grami komputerowymi, Kuba postanowił wymknąć się z domku. Noc była ciemna, a las pełen dźwięków, które tylko potęgowały napięcie. Szlak prowadzący na wzgórze był wyraźny, ale serce Kuby biło szybko. Co, jeśli matka miała rację? Co, jeśli jego ojciec nie chciał go widzieć?
Gdy dotarł na wzgórze, zobaczył mały domek, oświetlony blaskiem jedynej lampy na werandzie. Leśniczówka wyglądała na starą, ale zadbaną. Kuba stał przez chwilę, nie wiedząc, co zrobić. Jego nogi były ciężkie, a myśli splątane. Czy naprawdę był gotowy, by stawić czoła ojcu, którego nigdy nie poznał?
Zebrał się w sobie i ruszył w stronę drzwi. Kiedy już miał zapukać, drzwi otworzyły się same. W progu stał mężczyzna, wysoki, z siwiejącymi włosami i zmęczonymi oczami. Spojrzał na Kubę z lekkim zdziwieniem, a potem uśmiechnął się smutno.
— Wiedziałem, że w końcu przyjdziesz — powiedział cicho, jakby czekał na ten moment od dawna.
Kuba poczuł, jak coś ciężkiego opada mu na serce. Ten mężczyzna, jego ojciec, naprawdę tu był. Ale co teraz? Jak zacząć rozmowę, na którą przygotowywał się przez całe życie, nie wiedząc nawet, że nadejdzie?
— Jesteś… moim ojcem? — zapytał cicho, jakby wciąż nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje.
Mężczyzna skinął głową, zapraszając go gestem do środka. — Tak, Kuba. Ale jest wiele, o czym musimy porozmawiać. Wiem, że masz wiele pytań.
Kuba wszedł do środka, serce waliło mu jak młot. Wiedział, że jego życie właśnie się zmieniło. Tajemnicze lato, które miało być pełne przygód, okazało się być początkiem czegoś o wiele większego — odkrycia prawdy o przeszłości, o której myślał, że nigdy nie dowie się więcej.Rozdział 3: Plan w Tajemnicy
Następnego ranka Kuba nie mógł przestać myśleć o poprzedniej nocy. Rozmowa z ojcem była dziwna, pełna niedokończonych zdań i ciężkich spojrzeń. Odkrycie, że jego ojciec mieszkał tak blisko przez całe te lata, wciąż wydawało mu się nierealne. Potrzebował wsparcia, kogoś, kto pomoże mu to wszystko zrozumieć — i wiedział, że tym kimś powinien być Franek.
Kiedy Milena wyszła na chwilę, żeby porozmawiać z sąsiadami, Kuba postanowił podzielić się tajemnicą z przyjacielem.
— Franek, muszę ci coś powiedzieć — zaczął Kuba, ściszając głos, mimo że byli sami w pokoju.
Franek, zajęty ładowaniem gry na laptopie, spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem. — Co się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha.
Kuba westchnął i usiadł na brzegu kanapy. — Wiesz, te dwie kobiety, które wczoraj rozmawiały we wiosce? Wspomniały o moim ojcu. On… on mieszka tutaj, w leśniczówce na wzgórzu.
Franek zmarszczył brwi i odstawił laptopa na bok. — Twój ojciec? Ale przecież twoja mama mówiła, że on odszedł na dobre.
— Tak myślałem, ale wczoraj go spotkałem. Poszedłem tam w nocy. On tam jest, Franek. Chcę się dowiedzieć więcej, ale nie wiem, jak powiedzieć o tym Milenie ani mamie. Muszę dowiedzieć się więcej o tym, co naprawdę się wydarzyło.
Franek przez chwilę milczał, przetwarzając to, co usłyszał. W jego oczach pojawił się cień sceptycyzmu, ale też zrozumienia. — No dobra, to brzmi… dziwnie, ale skoro to twój ojciec, to masz prawo wiedzieć. Tylko co teraz?
Kuba spojrzał na przyjaciela poważnie. — Musimy się tam znowu wybrać. Tylko tym razem potrzebuję twojej pomocy. Ale Milena… nie możemy jej o tym powiedzieć. Ona nie zrozumie, a na pewno nie będzie chciała tego ukrywać przed rodziną.
Franek zastanowił się przez chwilę, a potem uśmiechnął się lekko. — Czyli co, planujesz nocną misję? No to brzmi jak coś w sam raz dla mnie. Powiem ci, Kuba, to chyba będzie nasza najbardziej pokręcona przygoda.
Kuba poczuł ulgę, że Franek jest gotów mu pomóc. Wiedział, że mógł na niego liczyć, nawet jeśli plan był nieco ryzykowny.
— Tak, musimy wrócić tam po zmroku. Tylko wtedy będziemy mieli pewność, że nikt nas nie zauważy. Musimy wymknąć się, kiedy wszyscy będą spać — powiedział Kuba, kreśląc w głowie plan.
Reszta dnia upłynęła na cichych przygotowaniach. Kuba i Franek starali się zachowywać naturalnie, żeby nie wzbudzić podejrzeń Mileny, ale obaj byli coraz bardziej napięci. Kiedy wieczorem Milena wróciła do domku, Kuba zauważył, że rzuca im podejrzliwe spojrzenia.
— Co kombinujecie? — zapytała Milena, przerywając ich cichą rozmowę.
— Nic… — odpowiedział Franek, odwracając wzrok. — Po prostu planujemy, co będziemy robić jutro. Może pójdziemy na wycieczkę do tego jeziora, o którym wspominałaś.
Milena zmrużyła oczy, jakby nie do końca wierzyła w ich słowa, ale postanowiła nie naciskać. — No dobra, ale pamiętajcie, żeby się nie zgubić. Te lasy mogą być zdradliwe.
Gdy zapadła noc, Kuba i Franek czekali, aż Milena pójdzie spać. Wiedzieli, że to będzie trudne — Milena miała w zwyczaju długo nie zasypiać, często czytała książki do późna. Tym razem musieli być cierpliwi. Gdy usłyszeli, że odłożyła książkę i zgasła lampka w jej pokoju, obaj cicho wymknęli się z domku.
Las w nocy był zupełnie inny niż za dnia. Każdy szelest, każdy cień wydawał się głośniejszy i bardziej przerażający. Kuba poczuł, jak adrenalina zaczyna krążyć w jego żyłach. Franek szedł za nim, starając się stąpać cicho, ale co chwilę potykał się o gałęzie.
— Nie sądziłem, że będzie tak ciemno — szepnął Franek. — Ale w sumie to nadaje temu wypadowi fajny klimat.
Kuba nie odpowiedział, skupiając się na drodze. W końcu, po kilku minutach marszu, dotarli na wzgórze. Leśniczówka stała w tym samym miejscu, co poprzednio, a w środku paliło się światło. Kuba poczuł nagły lęk. Tym razem jednak miał przy sobie przyjaciela, co dodawało mu odwagi.
Franek poklepał Kubę po ramieniu. — No, jesteśmy. Co teraz?
Kuba przez chwilę milczał, zastanawiając się, co powiedzieć. — Wejdźmy, muszę z nim porozmawiać. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale nie mogę dalej żyć w niepewności.
Obaj zbliżyli się do drzwi leśniczówki. Kuba, zanim zdążył zapukać, poczuł na karku dziwne mrowienie. Jakby coś lub ktoś ich obserwował. Rozejrzał się, ale w ciemnościach nie dostrzegł niczego niepokojącego. Oddech mu przyspieszył, a serce biło jak szalone.
— Kuba… ktoś tam jest — szepnął Franek, wskazując na okno, zza którego wydobywało się przytłumione światło.
Kuba wziął głęboki oddech i zapukał do drzwi. Tym razem nie zamierzał uciekać przed prawdą.Rozdział 4: Nocne Ucieczki
Ciemność otaczała ich jak gęsta mgła, gdy Kuba i Franek po cichu zamknęli drzwi domku za sobą. Zimne powietrze nocy uderzyło ich w twarze, przypominając, jak ryzykowna była ich nocna wyprawa. Wiedzieli, że Milena, jeśli tylko by się dowiedziała, mogłaby ich powstrzymać — dlatego postanowili działać sami.
— To wcale nie jest takie proste, jak myślałem — szepnął Franek, zapinając kurtkę pod samą szyję. — A mówiłeś, że będzie fajna przygoda.
Kuba spojrzał na niego z lekkim uśmiechem. Sam czuł lekkie nerwy, ale teraz nie mógł się wycofać. Za dużo było na szali. — Spokojnie, damy radę. Tylko musimy znaleźć tę wioskę. Jeśli ojciec tam mieszka, musimy wiedzieć, dlaczego ukrywał się przez te wszystkie lata.
— No dobra, ale pamiętaj, że obiecaliśmy sobie nie zapuszczać się za daleko w nocy — przypomniał Franek, choć i on wiedział, że to raczej była bardziej ostrożność niż obietnica.
Droga przez las była mroczna, jakby sama natura starała się ich powstrzymać. Ścieżka, którą znali z wcześniejszych spacerów za dnia, teraz wydawała się zupełnie obca, jak labirynt wśród drzew i cieni. Każdy krok niósł z sobą dźwięki łamanych gałązek, trzaskających pod ich butami.
Kuba, idąc na przodzie, od czasu do czasu spoglądał na zegarek, starając się orientować w czasie. Droga do wioski miała nie zająć więcej niż godzinę, ale w mroku każda minuta wydawała się niebezpiecznie długa.
— Może to nie był najlepszy pomysł — mruknął Franek, próbując nadążyć za przyjacielem. — Te drzewa wyglądają strasznie podobnie do siebie. Jesteś pewny, że idziemy w dobrą stronę?
Kuba zawahał się na chwilę, ale uparcie kontynuował marsz. — Tak, idziemy dobrze. To musi być ta ścieżka. Widziałem ją na mapie, jak szliśmy na tamten punkt widokowy.
— Oby — odpowiedział Franek, drżąc lekko z zimna.
Nagle usłyszeli trzask w oddali, jakby ktoś lub coś poruszało się w lesie. Obydwaj zamarli w miejscu, wymieniając szybkie spojrzenia. Las w nocy był pełen dźwięków — zwierzęta, gałęzie poruszane wiatrem — ale to, co usłyszeli, brzmiało dziwnie znajomo, jakby ktoś szedł za nimi.
— Może to wilk? — szepnął Franek, choć wiedział, że w Bieszczadach to raczej rzadkie.
Kuba wciągnął powietrze, starając się opanować narastający niepokój. — To pewnie jakiś jeleń albo dzik. Nie przejmuj się.
Jednak serce Kuby biło szybciej niż wcześniej. Starał się nie zwracać uwagi na te dźwięki, ale coś w nich było dziwnie niepokojącego. Kontynuowali swoją wędrówkę, choć teraz obaj czuli się bardziej spięci. Mimo wszystko nie mogli się wycofać.
— Ile jeszcze? — zapytał Franek po kilkunastu minutach ciszy, przerywanej jedynie ich krokami.
— Powinno być blisko — odpowiedział Kuba, patrząc na wzgórze przed nimi, które miało być punktem orientacyjnym.
Ale kiedy dotarli na szczyt, zobaczyli, że przed nimi rozciąga się nieznana im dolina, a wioska, której szukali, wciąż była niewidoczna.
— To niemożliwe — szepnął Kuba, czując, że coś jest nie tak. — Powinniśmy już ją zobaczyć.
Franek stanął obok niego, przymrużając oczy. — Może pomyliliśmy drogę?