- promocja
W rytmie namiętności - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
27 kwietnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
W rytmie namiętności - ebook
Gdy pomiędzy braci wchodzi kobieta, nic nie jest oczywiste. Miłosny trójkąt napędzany rytmem namiętności tylko jednemu może przynieść laur zwycięstwa. Ona, rozdarta między sercem a rozumem, będzie musiała dokonać wyboru, a igranie z ogniem stanie się niebezpiecznie kuszące. Słowa budzą myśli, muzyka emocje.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8290-198-6 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Spis treści
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
ROZDZIAŁ 22
ROZDZIAŁ 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
ROZDZIAŁ 26
ROZDZIAŁ 27
ROZDZIAŁ 28
ROZDZIAŁ 29
ROZDZIAŁ 30
ROZDZIAŁ 31
ROZDZIAŁ 32
ROZDZIAŁ 33
ROZDZIAŁ 34
OSTATNIA PIOSENKA
PLAYLISTA
PODZIĘKOWANIAROZDZIAŁ 1
ANGEL
W życiu trzeba mieć plan. Wszystko musi być poukładane, dopracowane, szczegóły dopięte na ostatni guzik, inaczej zapanuje wokół nas chaos i tylko stracimy czas na porządkowanie. Tego uczył mnie mój ojciec i choć bardzo nie chciałam stać się taka jak on, chłonęłam jego nauki jak gąbka wodę. Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam dziesięć lat. Przez pięć lat mieszkałam z mamą, a weekendy spędzałam u taty. Nigdy nie dogadywałam się zbyt dobrze z ojcem, dlatego mimo wszystko cieszyłam się z takiego rozwiązania. Niestety siedem lat temu moja mama zmarła. Jako że byłam niepełnoletnia, musiałam wrócić do taty. Przez trzy lata żyłam jak w wojsku. Odkładałam pieniądze, marząc o dniu osiemnastych urodzin, kiedy będę mogła uwolnić się od musztry ojca. Uciekłam z Liverpoolu, napisawszy tacie list, że wyjeżdżam i żeby mnie nie szukał. Wsiadłam do pociągu, zostawiając to wszystko za sobą, i zatrzymałam się w Salisbury. Złożyłam papiery na uniwersytet, a po skończeniu go zaczęłam studiować prawo. Dostałam stypendium, ale dorabiałam w kawiarni. Wstyd mi przyznać, lecz przez te cztery lata ani razu nie odwiedziłam ojca, nawet nie zadzwoniłam.
A dziś? Właśnie siedzę trzecią godzinę w pociągu, jadąc na jego pogrzeb. To najgorsze, co może nas spotkać. Nie zdążyłam się z nim pogodzić ani pożegnać. Chyba nigdy sobie tego nie wybaczę. Z Salisbury zabrałam wszystkie rzeczy. Postanowiłam zamieszkać w Liverpoolu, w domu ojca.
Na miejscu czeka już pan Edward Lincoln. To przyjaciel mojego taty. Poznali się jeszcze w dzieciństwie i przez te wszystkie lata się przyjaźnili. Dawno go nie widziałam, ale moje ogromne podobieństwo do mamy sprawia, że mężczyzna szybko mnie rozpoznaje i podchodzi.
– Witaj, Angel. – Uśmiecha się łagodnie.
– Dzień dobry, panie Lincolnie. – Ściskam jego dłoń.
– Daj, pomogę ci z bagażami – proponuje i wychodzimy na zewnątrz, na parking.
Jest chłodne, grudniowe popołudnie, więc owijam się cieplej szalikiem i naciągam czapkę na uszy. Jakoś nie przepadam za zimą. Jest mroźnie, często są opóźnienia w komunikacji miejskiej, a jak już zacznie sypać śnieg, to najchętniej zaszyłabym się w domu, pod ciepłym kocykiem.
– Bardzo panu dziękuję, że pan po mnie przyjechał.
– Żaden problem, Angel.
– A… a może ma pan klucze do mieszkania taty? – pytam.
– Mieszkania? – Pan Lincoln zaskoczony unosi brwi.
– Tak. Ja ich nie mam. – Spuszczam na chwilę wzrok.
– Angel, ale twój ojciec przecież sprzedał mieszkanie – oznajmia.
Prostuję się, nic kompletnie z tego nie pojmując.
Ojciec zmarł wczoraj. Jak mógł je sprzedać? To gdzie on mieszkał?
– Chyba nie rozumiem. – Potrząsam głową. – Jak to: sprzedał mieszkanie?
– Kilka tygodni po tym, jak zamieszkał w domu opieki, sprzedał swoje mieszkanie – wyjaśnia. – Mówił, że ty tu nie będziesz chciała wrócić, ale zostawił dla ciebie pieniądze ze sprzedaży.
Słucham tego wszystkiego z otwartą buzią. Wiem, że to niekulturalne, ale jestem totalnie zaskoczona.
– Jakim domu opieki?
Teraz to pan Lincoln jest mocno zaskoczony.
Marszczy brwi i przeciera czoło.
– Angel, no przecież twój ojciec ostatni rok spędził w domu opieki – mówi tak, jakby mi to przypominał.
– Boże, ja nic o tym nie wiedziałam. – Opieram się o drzwi auta, a w głowie mam totalny mętlik.
– Ale przecież Roger twierdził… – urywa. – Zresztą, to już nie ma znaczenia.
Nie potrafię powstrzymać napływających do oczu łez. Jestem potworem, a nie człowiekiem. Jak mogłam być taką egoistką i nie interesować się ojcem?
Pan Lincoln podaje mi chusteczkę.
– Dziękuję. – Pociągam nosem. – Jestem najgorszą córką na świecie – wyrzucam sobie.
– Angel, nie bądź taka surowa dla siebie.
– Co pan mówi? – Podnoszę na niego zapłakany wzrok. – Mój ojciec od roku mieszkał w domu opieki, zachorował i zmarł, a ja nie miałam o niczym pojęcia, i to z własnego wyboru.
– Angel, czasu nie cofniesz.
– Nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać. – Łkam.
– Zrobisz to jutro. Najważniejsze, że w tej ostatniej drodze będziesz z nim – próbuje mnie pocieszyć.
Wstyd mi za siebie. Jak ja mogłam tak postąpić? Czy się dogadywaliśmy, czy nie, to był mój ojciec, a ja go tak bardzo zawiodłam. Nic o nim nie wiedziałam.
– Zawiezie mnie pan do jakiegoś hotelu? – Spoglądam na mężczyznę.
– Angel, a może zatrzymałabyś się u nas? – proponuje, zaskakując mnie.
– Nie chcę sprawiać kłopotu. – Lekko potrząsam głową.
– Żaden kłopot. – Uśmiecha się. – Pamiętasz moich synów? Travisa i Camerona?
– Tak, ale widzieliśmy się ostatnio jakieś szesnaście lat temu – przypominam sobie. – Byliśmy wtedy dzieciakami.
Z Travisem i Cameronem spotkałam się może dwa, trzy razy, i to na jakichś przyjęciach. Nie przyjaźniliśmy, nie odwiedzaliśmy, nawet z wyglądu ledwo ich kojarzę. Później wyjechałam z mamą do Wrexham.
– Teraz to już mężczyźni. Travis ma dwadzieścia osiem lat i pracuje ze mną w kancelarii. Cameron jest rok młodszy od niego… – urywa pan Lincoln.
– A czym się zajmuje Cameron? – pytam z czystej ciekawości.
– Jest muzykiem – mówi zamyślony. – Angel, mamy spory dom – dodaje. – Miejsca wystarczy dla każdego.
– Dobrze – zgadzam się z lekkim uśmiechem na twarzy. – Dziękuję panu.
– Nie ma za co, Angel. Twój ojciec był moim przyjacielem.
Po chwili wsiadamy do samochodu i ruszamy w kierunku dzielnicy Old Swan.
Opieram głowę o szybę, wpatrując się w mijające budynki. Nie było mnie cztery lata, a miasto wygląda, jakby czas się tu zatrzymał. Za trzy tygodnie Boże Narodzenie i ulice już są przystrojone kolorowymi światełkami. Nie jestem zwolenniczką świąt. Ostatnie trzy lata spędziłam je sama. Nie było choinki, prezentów ani tej ciepłej, rodzinnej atmosfery. Teraz, kiedy o tym myślę, wiem, że straciłam ten czas. Mogłam chociaż przyjechać do ojca na wigilię.
Niedługo później docieramy do posiadłości pana Lincolna. To faktycznie duży dom z niewielkim ogrodem i garażem. W odróżnieniu od budynków, które mijaliśmy po drodze, ten jeszcze nie czuje zbliżających się świąt.
Wnętrze jest gustownie urządzone. Chłodne i stonowane. Ściany pokryto śnieżnobiałą farbą. Meble utrzymane są w jasnym, naturalnym kolorze drewna. Pomieszczenia duże i przestronne, niezagracone niepotrzebnymi przedmiotami. Pan Lincoln wyjaśnia mi rozkład poszczególnych pokoi w domu. Na dole znajdują się salon z wyjściem na taras, kuchnia z jadalnią, łazienka, dwie sypialnie, gabinet pana Lincolna i biblioteczka. Na górze zaś cztery sypialnie, łazienka i wolny pokój.
Dziwi mnie tylko jedno. Cameron, syn pana Lincolna, mieszka w wyremontowanym pokoju nad garażem, choć tu ma swoją sypialnię. Dziwne. Kiedy schodzimy na dół, otwierają się drzwi i wchodzi jeden z synów pana Lincolna. Wysoki, ciemny blondyn o dosyć muskularnej budowie ciała, ubrany jest w elegancki, długi płaszcz, a teczka, którą trzyma w dłoni, wskazuje na to, że jest to Travis.
– Cześć, Travis – mówi pan Lincoln. – To właśnie Angel. Pamiętasz ją?
Chłopak patrzy na mnie ciepło i serdecznie.
– Cześć, Angel. – Uśmiecha się. – Miło cię widzieć po latach.
– Hej, Travis. – Lekko odwzajemniam uśmiech.
– Angel zatrzyma się u nas przez jakiś czas – oznajmia pan Lincoln.
– Jak dla mnie, możesz tu zostać na stałe. – Travis nie odrywa ode mnie wzroku, co jest trochę krępujące.
– Dziękuję. – Spoglądam na niego nieśmiało.
– To może coś zjemy, skoro jesteśmy w komplecie? – Chłopak zaciera dłonie.
– W komplecie? – Zerkam na nich. – A pana drugi syn?
– Cameron? – prycha Travis. – Mój brat gej stroni od takich nudziarzy jak my.
– Travis! – beszta go ojciec.
– Uprzedzam tylko Angel, że Cameron niczym wampir zaszywa się w swojej jaskini i wychodzi dopiero po zmroku. – Wzrusza ramionami.
– Wystarczy tego! – syczy mężczyzna. – Siadajmy do stołu. – Uśmiecha się lekko, zażenowany tą sytuacją.
Okej, rozumiem, że bracia za sobą nie przepadają. Nie mam nic przeciwko homoseksualistom i w sumie chciałabym poznać tego Camerona. Travis, mimo wyraźnej niechęci do brata, wydaje się w porządku. Pewnie będę miała okazję częściej przebywać w jego towarzystwie niż w towarzystwie Camerona.
– Angel, a czym właściwie się zajmowałaś? – pyta mnie pan Lincoln, gdy w trójkę siadamy do stołu.
– Skończyłam studia prawnicze, a tydzień temu ukończyłam aplikację w kancelarii – mówię lekko zamyślona.
– Prawniczka? – Travis spogląda na mnie. – To już mamy coś wspólnego. – Posyła mi ciepły uśmiech. – Jeślibyś szukała pracy, to zapraszam do nas.
– Och… – Jestem zaskoczona jego propozycją. – Poważnie?
– Jak najbardziej – odpowiada, dokładając sobie ziemniaków.
– Travis by cię wprowadził do firmy – dodaje pan Lincoln. – Na razie mogłabyś mu asystować.
– Ja nie mam nic przeciwko – stwierdza chłopak.
– Jesteście pewni? – Unoszę brwi, nie dowierzając.
– Spróbuj – zachęca. – Jeśli ci się nie spodoba, odejdziesz, ale – nachyla się mocniej – gwarantuję ci, że pokochasz tę pracę.
– W takim razie zgadzam się i dziękuję za ofertę.
– Jeśli chcesz, możemy później pojechać do kancelarii – proponuje Travis.
– Właściwie to planowałam zająć się przygotowaniami do pogrzebu taty – mówię.
– Zostało kilka formalności, resztą zajął się dom opieki – wyjaśnia pan Lincoln.
Po prostu spisałam się na medal. Tak, do końca życia będę się tym zadręczać.
– Jeśli chciałabyś pojechać do tego domu opieki, to mogę cię zawieźć.
– Będę panu bardzo wdzięczna – odpowiadam.
– Nie ma sprawy, dziecko. – Patrzy na mnie z troską.
– Odświeżę się tylko, jeśli mogę.
– Angel, czuj się jak u siebie w domu. – Pan Lincoln uśmiecha się lekko.
– Dziękuję.
Pan Lincoln jest dla mnie taki dobry, mimo że wcale na to nie zasługuję. Uciekłam od ojca, zostawiłam go, a powinnam była być przy nim. Może wtedy to wszystko by się nie wydarzyło. Nie trafiłby do domu opieki, nie miałby wylewu. Cztery lata, a zmieniły tak wiele.
Jakiś czas później rozpakowuję walizki w moim nowym pokoju. Sypialnia jest duża, z balkonem. Ściany są pokryte tą samą śnieżnobiałą farbą. Na jednej wisi piękny obraz, przedstawiający wodospad, w otoczeniu niesamowitej roślinności, co sprawia, że miejsce nabiera ciepła i egzotyki. Na środku stoi drewniane łóżko, z szafką nocną po prawej stronie. Po lewej zaś stoją dwudrzwiowa komoda z czterema szufladami oraz duża szafa i niewielki regał. Pięknie tu.
Wiem, że z czasem będę musiała znaleźć jakieś mieszkanie. Nie chcę siedzieć panu Lincolnowi na głowie, ale teraz naprawdę nie mam na to siły. Biorę ubrania na zmianę, ręcznik, kosmetyczkę i idę do łazienki na końcu korytarza. To duże i przestronne pomieszczenie. Znajdują się tu wanna z hydromasażem, obszerna kabina prysznicowa, umywalka, sedes, kilka szafek i piękne lustro w czarnej oprawie. Decyduję się na szybki prysznic. Nie mam zbyt wiele czasu, a pan Lincoln na pewno też ma swoje sprawy. Po kąpieli wycieram ciało i ubieram się. Wkładam dżinsy i granatowy sweterek, a długie, blond włosy tylko rozczesuję. Gdy jestem gotowa, schodzę na dół. Będąc już na ostatnim stopniu, nagle zderzam się z kimś, kto wyłonił się zza rogu. Przed upadkiem ratują mnie silne ramiona chłopaka. Wpatruję się w jego szaroniebieskie oczy, lekko się uśmiechając. Można się w nich zatracić.
– Uważaj, jak chodzisz – rzuca szorstko.
I czar prysł.
– Nie będę cię wiecznie ratował – dodaje chłodno ochrypłym głosem.
Wiecznie?
Och… Nie chce mi się wierzyć, że to ten Cameron. Nie wygląda mi na geja, ale mogę się mylić. Jest wysoki, dobrze zbudowany, ma jasnobrązowe włosy, przystrzyżone na jeżyka, kilka tatuaży, ale to spojrzenie… Przechodzi mnie zimny dreszcz, gdy mężczyzna tak patrzy, co sprawia, że wiem, by nie wchodzić mu w drogę.
– Je… jestem Angel. – Niepewnie wyciągam dłoń, ale z grzeczności wypada się przedstawić, zwłaszcza że będę tu mieszkać.
– Nie pytałem. – Ignoruje mnie i podchodzi do stolika w holu.
Okej. Może faktycznie ma alergię na dziewczyny. Powinnam iść, ale zostaję, by zobaczyć, co robi. Chłopak podnosi ze stolika jakąś kopertę i szybkim szarpnięciem rozrywa ją. Wyciąga z niej list i trzymając mocno kartkę, zapoznaje się z tekstem.
– Kurwa! – warczy, aż podskakuję.
Mężczyzna gniecie papier i minąwszy mnie bez słowa, udaje się do kuchni. Nic z tego nie rozumiem. Nim zdążę pozbierać myśli po spotkaniu z Panem Nie Jestem Twoim Bohaterem, z gabinetu ojca wychodzi Travis.
– Wszystko w porządku? – pyta, spoglądając na mnie.
Zdaje się, że wyglądam jak wystraszona owieczka.
– Tak, tak. – Rozmyślam. – Travis, był tu chłopak. Jasne brązowe włosy, tatuaże, skórzana kurtka – opowiadam, lekko potrząsając głową.
– Książę ciemności wyłonił się ze swej jamy – prycha Travis.
– Więc to na sto procent był Cameron? – Otwieram szeroko oczy. – Dość specyficzny jest.
– Mało powiedziane. Nie licz na bliższe poznanie go – mówi. – Chowa się pod tą swoją skorupą, nie dopuszczając nikogo do siebie.
– Rozumiem. – Zamyślam się.
Po chwili z gabinetu wychodzi i pan Lincoln.
– Gotowa? – pyta, spoglądając na mnie.
– Tak, tak – odpowiadam i sięgam po kurtkę. – Jeszcze raz bardzo panu dziękuję.
– Nie ma sprawy, Angel. – Uśmiecha się. – Chodźmy.
Jestem wdzięczna panu Lincolnowi za pomoc, sama bym chyba nie dała rady z tym wszystkim. Moje myśli krążą wokół tajemniczego Camerona. Może jednak pod tą maską kryje się normalny facet?
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
ROZDZIAŁ 22
ROZDZIAŁ 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
ROZDZIAŁ 26
ROZDZIAŁ 27
ROZDZIAŁ 28
ROZDZIAŁ 29
ROZDZIAŁ 30
ROZDZIAŁ 31
ROZDZIAŁ 32
ROZDZIAŁ 33
ROZDZIAŁ 34
OSTATNIA PIOSENKA
PLAYLISTA
PODZIĘKOWANIAROZDZIAŁ 1
ANGEL
W życiu trzeba mieć plan. Wszystko musi być poukładane, dopracowane, szczegóły dopięte na ostatni guzik, inaczej zapanuje wokół nas chaos i tylko stracimy czas na porządkowanie. Tego uczył mnie mój ojciec i choć bardzo nie chciałam stać się taka jak on, chłonęłam jego nauki jak gąbka wodę. Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam dziesięć lat. Przez pięć lat mieszkałam z mamą, a weekendy spędzałam u taty. Nigdy nie dogadywałam się zbyt dobrze z ojcem, dlatego mimo wszystko cieszyłam się z takiego rozwiązania. Niestety siedem lat temu moja mama zmarła. Jako że byłam niepełnoletnia, musiałam wrócić do taty. Przez trzy lata żyłam jak w wojsku. Odkładałam pieniądze, marząc o dniu osiemnastych urodzin, kiedy będę mogła uwolnić się od musztry ojca. Uciekłam z Liverpoolu, napisawszy tacie list, że wyjeżdżam i żeby mnie nie szukał. Wsiadłam do pociągu, zostawiając to wszystko za sobą, i zatrzymałam się w Salisbury. Złożyłam papiery na uniwersytet, a po skończeniu go zaczęłam studiować prawo. Dostałam stypendium, ale dorabiałam w kawiarni. Wstyd mi przyznać, lecz przez te cztery lata ani razu nie odwiedziłam ojca, nawet nie zadzwoniłam.
A dziś? Właśnie siedzę trzecią godzinę w pociągu, jadąc na jego pogrzeb. To najgorsze, co może nas spotkać. Nie zdążyłam się z nim pogodzić ani pożegnać. Chyba nigdy sobie tego nie wybaczę. Z Salisbury zabrałam wszystkie rzeczy. Postanowiłam zamieszkać w Liverpoolu, w domu ojca.
Na miejscu czeka już pan Edward Lincoln. To przyjaciel mojego taty. Poznali się jeszcze w dzieciństwie i przez te wszystkie lata się przyjaźnili. Dawno go nie widziałam, ale moje ogromne podobieństwo do mamy sprawia, że mężczyzna szybko mnie rozpoznaje i podchodzi.
– Witaj, Angel. – Uśmiecha się łagodnie.
– Dzień dobry, panie Lincolnie. – Ściskam jego dłoń.
– Daj, pomogę ci z bagażami – proponuje i wychodzimy na zewnątrz, na parking.
Jest chłodne, grudniowe popołudnie, więc owijam się cieplej szalikiem i naciągam czapkę na uszy. Jakoś nie przepadam za zimą. Jest mroźnie, często są opóźnienia w komunikacji miejskiej, a jak już zacznie sypać śnieg, to najchętniej zaszyłabym się w domu, pod ciepłym kocykiem.
– Bardzo panu dziękuję, że pan po mnie przyjechał.
– Żaden problem, Angel.
– A… a może ma pan klucze do mieszkania taty? – pytam.
– Mieszkania? – Pan Lincoln zaskoczony unosi brwi.
– Tak. Ja ich nie mam. – Spuszczam na chwilę wzrok.
– Angel, ale twój ojciec przecież sprzedał mieszkanie – oznajmia.
Prostuję się, nic kompletnie z tego nie pojmując.
Ojciec zmarł wczoraj. Jak mógł je sprzedać? To gdzie on mieszkał?
– Chyba nie rozumiem. – Potrząsam głową. – Jak to: sprzedał mieszkanie?
– Kilka tygodni po tym, jak zamieszkał w domu opieki, sprzedał swoje mieszkanie – wyjaśnia. – Mówił, że ty tu nie będziesz chciała wrócić, ale zostawił dla ciebie pieniądze ze sprzedaży.
Słucham tego wszystkiego z otwartą buzią. Wiem, że to niekulturalne, ale jestem totalnie zaskoczona.
– Jakim domu opieki?
Teraz to pan Lincoln jest mocno zaskoczony.
Marszczy brwi i przeciera czoło.
– Angel, no przecież twój ojciec ostatni rok spędził w domu opieki – mówi tak, jakby mi to przypominał.
– Boże, ja nic o tym nie wiedziałam. – Opieram się o drzwi auta, a w głowie mam totalny mętlik.
– Ale przecież Roger twierdził… – urywa. – Zresztą, to już nie ma znaczenia.
Nie potrafię powstrzymać napływających do oczu łez. Jestem potworem, a nie człowiekiem. Jak mogłam być taką egoistką i nie interesować się ojcem?
Pan Lincoln podaje mi chusteczkę.
– Dziękuję. – Pociągam nosem. – Jestem najgorszą córką na świecie – wyrzucam sobie.
– Angel, nie bądź taka surowa dla siebie.
– Co pan mówi? – Podnoszę na niego zapłakany wzrok. – Mój ojciec od roku mieszkał w domu opieki, zachorował i zmarł, a ja nie miałam o niczym pojęcia, i to z własnego wyboru.
– Angel, czasu nie cofniesz.
– Nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać. – Łkam.
– Zrobisz to jutro. Najważniejsze, że w tej ostatniej drodze będziesz z nim – próbuje mnie pocieszyć.
Wstyd mi za siebie. Jak ja mogłam tak postąpić? Czy się dogadywaliśmy, czy nie, to był mój ojciec, a ja go tak bardzo zawiodłam. Nic o nim nie wiedziałam.
– Zawiezie mnie pan do jakiegoś hotelu? – Spoglądam na mężczyznę.
– Angel, a może zatrzymałabyś się u nas? – proponuje, zaskakując mnie.
– Nie chcę sprawiać kłopotu. – Lekko potrząsam głową.
– Żaden kłopot. – Uśmiecha się. – Pamiętasz moich synów? Travisa i Camerona?
– Tak, ale widzieliśmy się ostatnio jakieś szesnaście lat temu – przypominam sobie. – Byliśmy wtedy dzieciakami.
Z Travisem i Cameronem spotkałam się może dwa, trzy razy, i to na jakichś przyjęciach. Nie przyjaźniliśmy, nie odwiedzaliśmy, nawet z wyglądu ledwo ich kojarzę. Później wyjechałam z mamą do Wrexham.
– Teraz to już mężczyźni. Travis ma dwadzieścia osiem lat i pracuje ze mną w kancelarii. Cameron jest rok młodszy od niego… – urywa pan Lincoln.
– A czym się zajmuje Cameron? – pytam z czystej ciekawości.
– Jest muzykiem – mówi zamyślony. – Angel, mamy spory dom – dodaje. – Miejsca wystarczy dla każdego.
– Dobrze – zgadzam się z lekkim uśmiechem na twarzy. – Dziękuję panu.
– Nie ma za co, Angel. Twój ojciec był moim przyjacielem.
Po chwili wsiadamy do samochodu i ruszamy w kierunku dzielnicy Old Swan.
Opieram głowę o szybę, wpatrując się w mijające budynki. Nie było mnie cztery lata, a miasto wygląda, jakby czas się tu zatrzymał. Za trzy tygodnie Boże Narodzenie i ulice już są przystrojone kolorowymi światełkami. Nie jestem zwolenniczką świąt. Ostatnie trzy lata spędziłam je sama. Nie było choinki, prezentów ani tej ciepłej, rodzinnej atmosfery. Teraz, kiedy o tym myślę, wiem, że straciłam ten czas. Mogłam chociaż przyjechać do ojca na wigilię.
Niedługo później docieramy do posiadłości pana Lincolna. To faktycznie duży dom z niewielkim ogrodem i garażem. W odróżnieniu od budynków, które mijaliśmy po drodze, ten jeszcze nie czuje zbliżających się świąt.
Wnętrze jest gustownie urządzone. Chłodne i stonowane. Ściany pokryto śnieżnobiałą farbą. Meble utrzymane są w jasnym, naturalnym kolorze drewna. Pomieszczenia duże i przestronne, niezagracone niepotrzebnymi przedmiotami. Pan Lincoln wyjaśnia mi rozkład poszczególnych pokoi w domu. Na dole znajdują się salon z wyjściem na taras, kuchnia z jadalnią, łazienka, dwie sypialnie, gabinet pana Lincolna i biblioteczka. Na górze zaś cztery sypialnie, łazienka i wolny pokój.
Dziwi mnie tylko jedno. Cameron, syn pana Lincolna, mieszka w wyremontowanym pokoju nad garażem, choć tu ma swoją sypialnię. Dziwne. Kiedy schodzimy na dół, otwierają się drzwi i wchodzi jeden z synów pana Lincolna. Wysoki, ciemny blondyn o dosyć muskularnej budowie ciała, ubrany jest w elegancki, długi płaszcz, a teczka, którą trzyma w dłoni, wskazuje na to, że jest to Travis.
– Cześć, Travis – mówi pan Lincoln. – To właśnie Angel. Pamiętasz ją?
Chłopak patrzy na mnie ciepło i serdecznie.
– Cześć, Angel. – Uśmiecha się. – Miło cię widzieć po latach.
– Hej, Travis. – Lekko odwzajemniam uśmiech.
– Angel zatrzyma się u nas przez jakiś czas – oznajmia pan Lincoln.
– Jak dla mnie, możesz tu zostać na stałe. – Travis nie odrywa ode mnie wzroku, co jest trochę krępujące.
– Dziękuję. – Spoglądam na niego nieśmiało.
– To może coś zjemy, skoro jesteśmy w komplecie? – Chłopak zaciera dłonie.
– W komplecie? – Zerkam na nich. – A pana drugi syn?
– Cameron? – prycha Travis. – Mój brat gej stroni od takich nudziarzy jak my.
– Travis! – beszta go ojciec.
– Uprzedzam tylko Angel, że Cameron niczym wampir zaszywa się w swojej jaskini i wychodzi dopiero po zmroku. – Wzrusza ramionami.
– Wystarczy tego! – syczy mężczyzna. – Siadajmy do stołu. – Uśmiecha się lekko, zażenowany tą sytuacją.
Okej, rozumiem, że bracia za sobą nie przepadają. Nie mam nic przeciwko homoseksualistom i w sumie chciałabym poznać tego Camerona. Travis, mimo wyraźnej niechęci do brata, wydaje się w porządku. Pewnie będę miała okazję częściej przebywać w jego towarzystwie niż w towarzystwie Camerona.
– Angel, a czym właściwie się zajmowałaś? – pyta mnie pan Lincoln, gdy w trójkę siadamy do stołu.
– Skończyłam studia prawnicze, a tydzień temu ukończyłam aplikację w kancelarii – mówię lekko zamyślona.
– Prawniczka? – Travis spogląda na mnie. – To już mamy coś wspólnego. – Posyła mi ciepły uśmiech. – Jeślibyś szukała pracy, to zapraszam do nas.
– Och… – Jestem zaskoczona jego propozycją. – Poważnie?
– Jak najbardziej – odpowiada, dokładając sobie ziemniaków.
– Travis by cię wprowadził do firmy – dodaje pan Lincoln. – Na razie mogłabyś mu asystować.
– Ja nie mam nic przeciwko – stwierdza chłopak.
– Jesteście pewni? – Unoszę brwi, nie dowierzając.
– Spróbuj – zachęca. – Jeśli ci się nie spodoba, odejdziesz, ale – nachyla się mocniej – gwarantuję ci, że pokochasz tę pracę.
– W takim razie zgadzam się i dziękuję za ofertę.
– Jeśli chcesz, możemy później pojechać do kancelarii – proponuje Travis.
– Właściwie to planowałam zająć się przygotowaniami do pogrzebu taty – mówię.
– Zostało kilka formalności, resztą zajął się dom opieki – wyjaśnia pan Lincoln.
Po prostu spisałam się na medal. Tak, do końca życia będę się tym zadręczać.
– Jeśli chciałabyś pojechać do tego domu opieki, to mogę cię zawieźć.
– Będę panu bardzo wdzięczna – odpowiadam.
– Nie ma sprawy, dziecko. – Patrzy na mnie z troską.
– Odświeżę się tylko, jeśli mogę.
– Angel, czuj się jak u siebie w domu. – Pan Lincoln uśmiecha się lekko.
– Dziękuję.
Pan Lincoln jest dla mnie taki dobry, mimo że wcale na to nie zasługuję. Uciekłam od ojca, zostawiłam go, a powinnam była być przy nim. Może wtedy to wszystko by się nie wydarzyło. Nie trafiłby do domu opieki, nie miałby wylewu. Cztery lata, a zmieniły tak wiele.
Jakiś czas później rozpakowuję walizki w moim nowym pokoju. Sypialnia jest duża, z balkonem. Ściany są pokryte tą samą śnieżnobiałą farbą. Na jednej wisi piękny obraz, przedstawiający wodospad, w otoczeniu niesamowitej roślinności, co sprawia, że miejsce nabiera ciepła i egzotyki. Na środku stoi drewniane łóżko, z szafką nocną po prawej stronie. Po lewej zaś stoją dwudrzwiowa komoda z czterema szufladami oraz duża szafa i niewielki regał. Pięknie tu.
Wiem, że z czasem będę musiała znaleźć jakieś mieszkanie. Nie chcę siedzieć panu Lincolnowi na głowie, ale teraz naprawdę nie mam na to siły. Biorę ubrania na zmianę, ręcznik, kosmetyczkę i idę do łazienki na końcu korytarza. To duże i przestronne pomieszczenie. Znajdują się tu wanna z hydromasażem, obszerna kabina prysznicowa, umywalka, sedes, kilka szafek i piękne lustro w czarnej oprawie. Decyduję się na szybki prysznic. Nie mam zbyt wiele czasu, a pan Lincoln na pewno też ma swoje sprawy. Po kąpieli wycieram ciało i ubieram się. Wkładam dżinsy i granatowy sweterek, a długie, blond włosy tylko rozczesuję. Gdy jestem gotowa, schodzę na dół. Będąc już na ostatnim stopniu, nagle zderzam się z kimś, kto wyłonił się zza rogu. Przed upadkiem ratują mnie silne ramiona chłopaka. Wpatruję się w jego szaroniebieskie oczy, lekko się uśmiechając. Można się w nich zatracić.
– Uważaj, jak chodzisz – rzuca szorstko.
I czar prysł.
– Nie będę cię wiecznie ratował – dodaje chłodno ochrypłym głosem.
Wiecznie?
Och… Nie chce mi się wierzyć, że to ten Cameron. Nie wygląda mi na geja, ale mogę się mylić. Jest wysoki, dobrze zbudowany, ma jasnobrązowe włosy, przystrzyżone na jeżyka, kilka tatuaży, ale to spojrzenie… Przechodzi mnie zimny dreszcz, gdy mężczyzna tak patrzy, co sprawia, że wiem, by nie wchodzić mu w drogę.
– Je… jestem Angel. – Niepewnie wyciągam dłoń, ale z grzeczności wypada się przedstawić, zwłaszcza że będę tu mieszkać.
– Nie pytałem. – Ignoruje mnie i podchodzi do stolika w holu.
Okej. Może faktycznie ma alergię na dziewczyny. Powinnam iść, ale zostaję, by zobaczyć, co robi. Chłopak podnosi ze stolika jakąś kopertę i szybkim szarpnięciem rozrywa ją. Wyciąga z niej list i trzymając mocno kartkę, zapoznaje się z tekstem.
– Kurwa! – warczy, aż podskakuję.
Mężczyzna gniecie papier i minąwszy mnie bez słowa, udaje się do kuchni. Nic z tego nie rozumiem. Nim zdążę pozbierać myśli po spotkaniu z Panem Nie Jestem Twoim Bohaterem, z gabinetu ojca wychodzi Travis.
– Wszystko w porządku? – pyta, spoglądając na mnie.
Zdaje się, że wyglądam jak wystraszona owieczka.
– Tak, tak. – Rozmyślam. – Travis, był tu chłopak. Jasne brązowe włosy, tatuaże, skórzana kurtka – opowiadam, lekko potrząsając głową.
– Książę ciemności wyłonił się ze swej jamy – prycha Travis.
– Więc to na sto procent był Cameron? – Otwieram szeroko oczy. – Dość specyficzny jest.
– Mało powiedziane. Nie licz na bliższe poznanie go – mówi. – Chowa się pod tą swoją skorupą, nie dopuszczając nikogo do siebie.
– Rozumiem. – Zamyślam się.
Po chwili z gabinetu wychodzi i pan Lincoln.
– Gotowa? – pyta, spoglądając na mnie.
– Tak, tak – odpowiadam i sięgam po kurtkę. – Jeszcze raz bardzo panu dziękuję.
– Nie ma sprawy, Angel. – Uśmiecha się. – Chodźmy.
Jestem wdzięczna panu Lincolnowi za pomoc, sama bym chyba nie dała rady z tym wszystkim. Moje myśli krążą wokół tajemniczego Camerona. Może jednak pod tą maską kryje się normalny facet?
więcej..