W rytmie pożądania - ebook
Gdy pogrążona w długach Ada jest zmuszona zamknąć swój butik z odzieżą ekologiczną, dziewczyna nie wie, co począć ze swoim życiem. Na domiar złego ciągle myśli o Juhanim, byłym chłopaku, z którym rozstała się z własnej winy cztery lata wcześniej. Kiedy pewnego wieczoru Juhani dzwoni z prośbą, aby zaprojektowała kostiumy na trasę koncertową jego zespołu, Ada nie może odmówić, nawet gdyby chciała. Takie zlecenie pozwoli jej wyjść z trudnej sytuacji finansowej. Tylko jak poradzi sobie ze współpracą z Juhanim?
Szczególnie że ciągnie ją do niego jak ćmę do ogania, a uczucie wydaje się odwzajemnione. Ku zaskoczeniu Ady Juhani stawia jednak wyraźne granice: wspólny projekt i seks po godzinach, nic więcej. Mężczyzna nie ma zamiaru rezygnować z życia gwiazdy rocka ani z innych kobiet, nawet dla Ady.
Gdy rozpoczyna się trasa po Europie, sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, zwłaszcza gdy Ada słyszy podczas występu na żywo nową piosenkę zespołu. Piosenkę o niej. Agresywny i przepełniony gniewem utwór wytrąca dziewczynę z równowagi. Nigdy nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo zraniła Juhaniego. Czy uda im się w ogóle jeszcze porozumieć?
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Erotyka |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 9788702379310 |
| Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Leżałam na kanapie i patrzyłam na wysoki sufit swojego salonu. Na nic innego zresztą nie miałam siły, nie miałam też nic innego do roboty. Wkopałam się w długi, a mój terminarz świecił pustką. Od wielu tygodniu odczuwałam zmęczenie, które bardzo mi ciążyło.
Od dłuższego czasu mój butik z alternatywną modą ekologiczną nie radził sobie najlepiej. Choć tak naprawdę od samego początku sprzedaż była kiepska. Niewielki wzrost zaraz po otwarciu wynikał najprawdopodobniej z tego, że w paru czasopismach modowych pojawiła się wzmianka o sklepie. Również media społecznościowe nieco podkręciły popularność, ale klienci dość szybko przestali pojawiać się na jego progu. Uznałam wtedy, że pierwsze kilka lat zawsze jest dla przedsiębiorcy trudne, zaczęłam więc pracować jeszcze ciężej nad rozwojem swojej działalności.
W butiku sprzedawałam ubrania, które szyłam sama lub przerabiałam. Wszystko wyszukiwałam na pchlich targach. Sama projektowałam wykroje, sięgałam po najlepsze materiały i zawsze miałam każdy model w kilku rozmiarach – dla mniejszych i większych. Gdy zaczęłam tracić klientów, dobre jakościowo, a przez to drogie tkaniny zastępowałam nieco tańszymi. W ten sposób chciałam obniżyć cenę swoich produktów, żeby zachęcić ludzi do ich kupowania. Sama farbowałam materiały i tworzyłam z nich niewiarygodnie piękne koszule, spódnice, spódniczki i sukienki. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Niestety nic z tego nie działało. Pomimo początkowych pełnych entuzjazmu opinii, które do mnie docierały z różnych stron, ludzie tak naprawdę nie chcieli nosić ubrań wykonanych z materiałów pochodzących z recyklingu. Przynajmniej nie tych, które ja oferowałam. Lubiłam rzeczy z długimi rękawami, spodnie z szerokimi nogawkami i kurtki patchworkowe. Najczęściej szyłam ubrania nawiązujące stylem do lat 40. i 50. ubiegłego wieku. Klientkom się to także podobało, ale chyba tylko na manekinie. Chociaż z tego, co mówiły, największym problemem była właśnie cena. Moje ubrania nie należały do tanich. Musiałam wkalkulować w nią swoją pracę, która obejmowała nie tylko znalezienie odpowiednich materiałów i uszycie z nich ubrań, ale także ich projektowanie. Dlatego o wiele taniej było kupić spodnie chociażby w H&M.
Z mojego marzenia pozostała ogromna sterta ciuchów leżąca na środku mojej kawalerki i niespłacone długi. Zalegałam z ratami za maszynę do szycia i krosna oraz z czynszem za kilka miesięcy. Nie byłyby to ogromne kwoty, ale nie miałam żadnych oszczędności, żeby spłacić zadłużenie od razu. Nie potrafiłam też wymyślić, skąd w krótkim czasie mogłabym wytrzasnąć kasę.
Zupełnie nie miałam energii, żeby szukać rozwiązania swoich problemów. Popadłam w marazm. Psychicznie i fizycznie byłam w kompletnej rozsypce, a w Helsinkach, ani tak naprawdę nigdzie indziej, nie było nikogo, kogo mogłabym poprosić o wsparcie. Nie chciałam zawracać głowy rodzicom, a mój młodszy o kilka lat brat pewnie poradziłby, żebym wracała do naszej rodzinnej miejscowości. Ze smutkiem dochodziłam do wniosku, że mogła to być jedyna rozsądna opcja. Od półtora roku moje życie towarzyskie było martwe, więc nie miałam żadnych przyjaciół.
Regularny kontakt utrzymywałam jedynie z moim chłopakiem. Mikko nie narzekał, że ciągle pracuję, ponieważ sam robił to samo. Widywaliśmy się, kiedy tylko mogliśmy, jadaliśmy wspólnie kolacje i czasami spędzaliśmy noc u któregoś z nas. Tyle że niedawno go zostawiłam. W obliczu bankructwa, które uderzyło we mnie jak meteoryt, uznałam, że nadszedł czas, by zrezygnować nie tylko z firmy, ale i chłopaka.
W miarę jak problemy się piętrzyły, Mikko oferował mi wsparcie, chcąc zapewnić mi finansowe bezpieczeństwo. Zaproponował, że spłaci moje długi, które wynosiły grosze w porównaniu z jego dochodami. Poprosił też mnie, żebym się do niego przeprowadziła. Nie mogłam przyjąć jego pomocy i nie chciałam, żebyśmy mieszkali razem. Powiedziałam mu, że nasza relacja nie ma przyszłości, bo za bardzo się różnimy, że nie jestem gotowa, żeby wejść w tak poważny etap relacji.
Trzymałam się Mikko przez cztery lata z nadzieją, że w końcu się do niego przekonam. Powinnam była się cieszyć, że tak przystojny mężczyzna chciał się ze mną ustatkować. Miał gęste blond włosy i wysportowane ciało. Był inteligentny, sympatyczny i życiowo ogarnięty. Jako bankier inwestycyjny zarabiał ogromne pieniądze. Bankier, na litość boską. Ale czas niczego nie zmienił. Kiedy w końcu przestałam się okłamywać, zauważyłam, że jest drętwym nudziarzem. Denerwowało mnie nawet jego hobby – jazda na nartach. A na domiar złego on mnie po prostu nie podniecał i seks był kiepski.
Nasze zbliżenia były frustrująco powolne, a przede wszystkim powtarzalne. Kiedy powiedziałam mu, że czasami potrzebowałabym zmiany, poczuł się urażony. Ironizował, że pewnie wolałabym używać kajdanek, albo pejcza, a tak w ogóle to nie chciał za bardzo o seksie rozmawiać. To był zakazany temat. Jak Voldemort – ten, którego imienia się nie wypowiada.
Tymczasem ja wiedziałam, czego potrzebowałam, choć tak naprawdę nie przyznawałam się do tego sama przed sobą. Przywykłam do rutyny, starając się ją zaakceptować. Ale coraz częściej, kiedy Mikko delikatnie mnie dotykał, ja zwalczałam ziewanie i pozwalałam wyobraźni wędrować własną drogą. Widziałam siebie z bezimiennym kochankiem na stole kuchennym, na fotelu i na podłodze przytulnego salonu. Z nim nie musiałam sama się zaspokajać. On zmieniał natężenie dotyku z delikatnego na stanowczy, ale nigdy nie przypominało to obrzydliwego obmacywania. Potrafił tak dobrze odczytać język mojego ciała, że wiedział, czy potrzebuję szybkiego spełnienia, czy pragnę kochać się z nim długo i namiętnie.
W końcu sama przed sobą przyznałam, że to było główną przyczyną rozstania z Mikko. Przestałam mówić o swoich potrzebach, bo w głębi duszy wiedziałam, że nigdy ich nie zaspokoi i nie da mi takich doznań, jakich pragnęłam. Nawet gdybym wyszkoliła go jak lwa w cyrku. Zerwałam z nim, kiedy się zorientowałam, że od wielu miesięcy fantazjuję o innym mężczyźnie. Po prostu czułam się z tym źle. Szczególnie że obiektem moich marzeń erotycznych był chłopak, którego kiedyś wysłałam, gdzie pieprz rośnie. Rozeszliśmy się dawno temu, a on aktualnie robił karierę jako lider zespołu country.
Niektórym się w życiu udało, innym nie, pomyślałam filozoficznie i wstałam z kanapy. Na dzień, w którym pochowałam swoje marzenia, przygotowałam w lodówce parę butelek białego wina. Najchętniej wypiłabym wszystko. Odkorkowałam pierwszą, włączyłam jakiś głupi film, pooglądałam odmóżdżające teledyski (byle tylko nie trafić na żaden zespołu mojego byłego), i w końcu wybuchłam odprężającym płaczem.
Trzy godziny później tańczyłam do _God of Thunder_ The Kiss, nie przejmując się tym, co wino robi z moją wątrobą. Śmiałam się ze swojej naiwności. Jak mogłam przypuszczać, że w dobie masowo produkowanych legginsów i sieciówek ludzie będą chcieli wyrazić strojem swoją indywidualność.
Kliknęłam „replay”, żeby ponownie posłuchać Gene’a Simmonsa. Z aprobatą skinęłam głową, patrząc na jego ekstrawagancki strój i już całkiem pijana, wtórowałam mu śpiewem. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek telefonu. Chwilę zajęło mi zlokalizowanie urządzenia pod kanapą, gdzie w tajemniczych okolicznościach wylądowało. Na wyświetlaczu pokazywał się nieznany mi numer. W kontaktach miałam numery kilku stałych klientów, wierzycieli i kontrahentów. Zdumiona wpatrywałam się w ekran. Może to jeden z moich znajomych, którego nie widziałam od lat i nie miałam już jego numeru?
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam aparat do ucha.
– Kto przerywa moją chwilę z Gene’em Simonsem?
Przez chwilę na linii panowała cisza, po czym odezwał się niski, lekko zachrypnięty głos:
– Myślałem, że nie przepadasz za hipisami i zniewieściałymi mężczyznami.
Wybałuszyłam oczy i zamarłam. Przez dłuższą chwilę nie wiedziałam, co powiedzieć. Czy, to możliwe, że ostatnio tak często fantazjowałam o Juhanim, że ściągnęłam go myślami? Nie, to niemożliwe. Nie ma czegoś takiego jak telepatia. Ze słuchawki wydobywał się miękki, lekko wibrujący męski głos:
– Ada? Jesteś tam? Halo? Halo?
Ady tu nie ma, pomyślałam w panice, nadal się nie odzywając. Trwało to tak długo, że Juhani się poddał i rozłączył. Już zaczęłam myśleć, że mam zwidy po alkoholu, ale wtedy telefon ponownie się rozdzwonił. Ten sam numer.
Ostatni raz widziałam Juhaniego, kiedy z wściekłości i bezradności zaciskał swoje duże dłonie w pięści. To była kolejna kłótnia o to samo, ale tym razem oznaczała nasz koniec. Po raz ostatni powiedziałam, że nie chcę być partnerką koncertującego po całym świecie muzyka. Juhani chciał opłacić moją podróż i zapewniał, że mogłabym pracować w trasie. Odrzucałam każdą jego propozycję. Chciałam mieć własny sklep i szukałam stabilności. Wtedy już znałam Mikko i byliśmy po pierwszej randce. Kiedy powiedziałam o tym Juhaniemu, wściekł się jak nigdy. Nazwał mnie niewierną dziwką i wyszedł, trzaskając drzwiami tak mocno, że cały dom się zatrząsnął.
Nigdy nie powiedziałam mu, że Mikko o nim nie wiedział. Wolałam zataić jego istnienie, licząc na to, że pomoże mi to bez niego wytrwać. Nie miałam już ochoty stawiać jego potrzeb na pierwszym miejscu.
Wspomnienia wydarzeń sprzed czterech lat zakłuły mnie w serce, ale kiedy telefon nie przestawał dzwonić, w końcu go odebrałam.
– Po co dzwonisz? Dowiedziałeś się, co się wydarzyło w moim życiu i chcesz się ze mnie pośmiać? – wyrzuciłam z siebie przesadnie dramatycznie, użalając się nad sobą.
Kiedy nie odpowiedział od razu, serce zabiło mi szybciej, a odurzona winem głowa nabrała dziwnej świeżości. Czego, u licha, Juhani mógł chcieć ode mnie po tych latach?
– Jesteś mi potrzebna.
Słowa wypowiedziane niskim, pełnym napięcia tonem wywołały u mnie dreszcz podniecenia.
Nawet nie wiedziałam, że tęskniłam za jego głosem. Za jego uśmiechem, ustami, jasnozielonymi oczami i dobrze zbudowanym ciałem. Tęskniłam za tym mężczyzną. Tak, ja też potrzebowałam Juhaniego.
– Zimą nasza wytwórnia oznajmiła, że potrzebny jest nam nowy wizerunek. Mieliśmy już kilku managerów, ale żaden się nie sprawdził. Wczoraj zwolniłem kolejnego i potrzebuję kogoś, kto go zastąpi, i to szybko. THC rozwinęło się jako zespół i na przyszły rok mamy zakontraktowane pierwsze duże koncerty w Stanach, a wkrótce ruszamy w trasę po Europie. Nie ma opcji, żebym nosił ubrania z jakiejś sieciówki, bez względu na to, czy są eko, czy nie. No i nie mam czasu na ponowne rozmowy z dziesięcioma potencjalnymi kandydatami. Za to wiem, że ty będziesz potrafiła nas dobrze ubrać i pomożesz mi stworzyć mój własny, niepowtarzalny styl.
Im dłużej Juhani mówił, tym silniej odczuwałam gorzki smak rozczarowania. Mimo że jego propozycja była finansowym kołem ratunkowym, przez emocje, które się we mnie zrodziły na dźwięk jego głosu, wywołała we mnie zawstydzenie. Tyle że nawet pijana wiedziałam, że jestem zbyt spłukana, żeby odmówić. Taka praca na pewno podreperuje mój budżet, więc było to dla mnie wybawienie.
Ale nie oznaczało to, że nie mogłam się trochę podroczyć.
– Czy goła klatka piersiowa i dżinsy nie są wystarczająco dobrym wizerunkiem? Przecież właśnie z tego słyniesz – rzuciłam nonszalancko.
– Obserwujesz nas – stwierdził Juhani z zadowoleniem, niczym kot, który właśnie obudził swojego właściciela.
Przeklęłam w myślach. Czemu, do cholery, musiał do mnie dzwonić akurat, gdy jestem na rauszu? Na trzeźwo na pewno nie powiedziałbym czegoś tak głupiego.
– Po prostu było o was głośno.
– Nikt cię nie zmuszał do śledzenia wiadomości o zespole – zauważył słusznie.
– Tak samo, jak nikt mnie nie zmusza do szycia ci kostiumów! – warknęłam z irytacją.
– Owszem, zmusza. Zdrowy rozsądek. Przecież likwidujesz swój butik. Jakoś dziwnie brzmisz? Jesteś w podłym nastroju, co?
– Skąd wiesz?
– Jak go sobie dziś poprawiasz? Słuchasz The Kiss i użalasz się nad sobą, czy objadasz słodyczami?
– Odezwał się narkotykowy baron! Ile masz wyroków za posiadanie? Przynajmniej moje uzależnienie od cukru nie jest przestępstwem!
– Ja jedynie popieram uprawę i stosowanie naturalnych produktów – odpowiedział spokojnie Juhani.
– Znam jeden naturalny produkt, którego nie trzeba hodować ani kupować. Wystarczy zrobić wdech. Bez powietrza nie byłoby żadnej plantacji marihuany!
– Chyba się nieźle wstawiłaś, co? – odpowiedział mężczyzna pogodnie.– Jakiś czas temu twój brat powiedział mi, że kiepsko sobie radzisz. Mówiłem ci, że taki sklep wymaga wiele zaangażowania i inwestycji. Zresztą, odwiedziłem go, kiedy zamierzałem ci się oświadczyć.
– Chyba zainwestuję ostatnie pieniądze w płatnego zabójcę, jeśli się nie zamkniesz.
Mojemu bratu też powinno się oberwać za te zwierzenia. Nie wiedziałam, że Alpo utrzymywał kontakt z moim byłym, nie mówiąc już o plotkowaniu z nim na mój temat. Juhani nie przejął się pijacką pogróżką i po prostu dodał rzeczowo:
– W dzisiejszych czasach nikt nie chodzi do staromodnego centrum handlowego w North Haaga, żeby kupować unikatowe ciuchy.
Odsunęłam telefon od ucha i spojrzałam na niego z pogardą.
– Wiem! W końcu przez to bankrutuję – wysyczałam gniewnie, po czym dodałam ostro: – Nie mówmy już o moim sklepie. Z czym konkretnie wiąże się twoja propozycja?
– Czyli jednak jesteś zainteresowana?
Zamknęłam oczy i ciężko westchnęłam.
– Oczywiście, że tak. Czy w kontrakcie będzie zapis, że nie wolno ci się do mnie odzywać?
– To jak się mam z tobą komunikować? Poprzez mowę ciała? – spytał Juhani prześmiewczo. – Co powie na to twój bankier? Poza tym mowę ciała mam opanowaną do perfekcji. I doskonale o tym wiesz.
Zadrżałam, a krew zaczęła mi buzować w żyłach. Z ust wyrwało się małe sapnięcie, którego Juhani nie mógł usłyszeć.
– Od czego chcesz zacząć? I kiedy?
– Mam wysłać wiadomość tekstową czy nagrać filmik? – zapytał z przekąsem.
Przemilczałam odpowiedź, więc Juhani kontynuował:
– Najlepiej będzie, jak się spotkamy pojutrze. Wtedy wszystko uzgodnimy. Prześlę ci szczegóły. Wytrzeźwiej do tego czasu.
Przez dwa kolejne dni na niczym nie mogłam się skupić, ciągle mnie mdliło, jakbym nadal miała kaca, a mój stan emocjonalny był bliski panice. Zaplotłam włosy w warkocz, ciesząc się, że niedawno swój naturalny ciemny blond ożywiłam jaśniejszymi pasemkami. Włożyłam lniane ciemnogranatowe spodnie i pomarańczową tunikę z wszytymi z boku skórzanymi paskami, które służyły regulacji długość wdzianka i głębokości jego dekoltu. Kwiecień był ciepły, ale dość często wiał chłodny wiatr, dlatego na wierzch zarzuciłam sięgającą kostek narzutę z delikatnego aksamitu. Uszyłam ją dawno temu, na samym początku swojej działalności. Uznałam, że wyglądam stylowo i profesjonalnie. Dokładnie tak powinnam też podejść do tego nowego projektu – stylowo i profesjonalnie. Muszę go potraktować jako zadanie, za które otrzymam wynagrodzenie. Przecież dzięki temu, że Juhani potrzebował pomocy na już, nadarzała się świetna okazja, żeby urozmaicić swoje portfolio i CV. Kostiumografka zespołu THC? Stylistka? Konsultantka do spraw wizerunku? Niebawem się przekonam, jaką dokładnie będę pełniła rolę.
Ten wewnętrzny dialog niewiele pomógł. Kiedy przekroczyłam próg wytwórni płytowej, kolana miałam jak z waty, a w sercu poczułam niepokojące ukłucie. Recepcjonistka wyjaśniła mi, gdzie mam się udać i po chwili z końca korytarza dobiegł mnie dobrze mi znany śmiech. Był cichy, ale głęboki i przypominał mi o wielu lubieżnych rzeczach: o czarnych jedwabnych pończochach, krwistoczerwonych różach i obnażonych piersiach. Na chwilę się zatrzymałam, żeby ochłonąć, bo cała krew odpłynęła do moich stref erogennych. Nawet do tych, o których zapomniałam. Przyjemny dreszcz przebiegł mi po karku, a włoski na przedramionach zjeżyły.
W końcu, kiedy usłyszałam głos Juhaniego, zrobiłam kilka głębszych oddechów i zmusiłam się, żeby wejść do pomieszczenia, w którym siedział zespół. Ledwie przekroczyłam próg, a lekko siwiejący mężczyzna ubrany w koszulkę zespołu Uriah Heep zerwał się zza stołu i praktycznie do mnie podbiegł.
– Ada Maasalo? Jestem Matti Kosonen. Witamy serdecznie. – Mężczyzna był lekko nabuzowany. Uścisnął moją dłoń energicznie i mimo że się uśmiechał, wzbudzał moją podejrzliwość swoją napiętą twarzy, lekko przymrużonymi brązowymi oczami i dynamicznymi ruchami. – Podobno jesteś idealną osobą do wykonania projektu dla THC. Przynajmniej tak twierdzi Juhani. – W głosie mężczyzny usłyszałam wyraźną nieufność. Po tym wstępie Matti wrócił na swoje miejsce, a ja, stojąc jak kołek, spojrzałam w jasnozielone oczy Juhaniego. Natychmiast zabrakło mi tchu. Miałam wrażenie, że pokój zawirował, wrzucając mnie do innego wymiaru, w którym nie było nikogo poza mną i nim. Nic się nie zmieniło przez te parę lat. Być może w tej chwili przyglądał mi się z większą intensywnością i bardziej oceniająco niż kiedyś, ale nie zmienił się efekt, jaki wywierało na mnie jego spojrzenie. Inne były tylko jego włosy. Dawniej farbował je na jaskrawe, neonowe kolory. Teraz miał lśniąca złocistobrązową czuprynę. Po co, u licha, dawniej ją zakrywał? Zauważyłam też, że jego włosy były teraz dłuższe, a dobrze ścięta fryzura sięgała podbródka. Zaschło mi w gardle, gdy moje spojrzenie padło na jego kształtne i wyraziste usta. Usta, którymi potrafiły robić takie rzeczy…
– Cześć, Ado! – Usłyszałam blisko siebie, co wyrwało mnie z zadumy. Obok mnie stał wysoki, szczupły mężczyzna, ubrany na czarno, który bez ostrzeżenia niezdarnie objął mnie ramionami.
– Tino – szepnęłam, odwzajemniając uścisk.
Był najlepszym przyjacielem Juhaniego. Lata temu porzucił swój poprzedni zespołu, żeby zostać perkusistą THC. Pozostali członkowie grupy byli dla mnie nowi. Uścisnęłam dłoń basisty Kaspara, blondyna średniego wzrostu, którego rozpoznałam ze zdjęć. Drugi blondyn, z brodą, był gitarzystą i miał na imię Late.
– Czy ty i Juhani się zeszliście, a ta sprawa ze strojami to tylko przykrywka? – rzucił wesoło Tino, śmiejąc się.
Matti aż się wzdrygnął.
– Zaprosiłeś do tak ważnego projektu swoją kobietę – warknął na Juhaniego, nie maskując już więcej wrogości.
– Nie. Owszem, byliśmy kiedyś parą, ale Ada zna się na tej robocie, a to chyba najważniejsze – odparł Juhani lekko zachrypniętym głosem, jakby wypalał nie wiadomo ile papierosów. Patrzył przy tym wprost na mnie.
– Mam ze sobą portfolio – oznajmiłam spokojnie.
– Mam taką nadzieję – prychnął Matti, który, jak się okazało, był przedstawicielem wytwórni płytowej i z dezaprobatą ponownie spojrzał na Juhaniego.– Gdybyś nie był taki uparty, już dawno załatwiłbym ci kontrakt z renomowaną marką.
– Gdybym nie wiedział, czego chcę, w ogóle nie byłoby THC. Nie będę nosił ubrań z trzema paskami z boku ani z logo Versace czy wzorami Gucci. Koniec i kropka. Ada jest światowej klasy profesjonalistką – zakończył Juhani, gestem wskazując mi krzesło między nim a Mattim.
Jego słowa brzmiały jak coś więcej niż komplementy. Nieco spłoszona usiadłam obok niego, wlepiając wzrok w stół. Im mniej będę patrzyła na Juhaniego, tym lepiej. Choć nie była to najlepsza strategia, skoro miałam dla niego projektować ubrania. Zaczęłam wyobrażać sobie, jak mierzę jego nagą, szeroką klatkę piersiową, dotykam skóry, wędruję dłonią niżej…
– Ado? Słyszałaś, co mówiłem? – zaskrzeczał mi Matti do ucha.
Ocknęłam się z fantazji i zrobiło mi się wstyd, bo tak bardzo pochłonęła mnie moja wyobraźnia, że nie miałam pojęcia, co powiedział.
– Jaki masz pomysł? – podsunął cicho Juhani, patrząc na mnie.
Odchrząknęłam głośno, szybko w pamięci przeglądając opcje, które przygotowałam w te dwa dni.
– Proponuję coś prostego, ale z pazurem. Wykorzystam skórę.
Matti już otwierał usta z pogardliwym grymasem, ale nie dałam mu dojść do słowa:
– Nie chodzi mi o zwykłe skórzane spodnie czy kurtki. Mam na myśli nietuzinkowe kroje. Dla Juhaniego mogłaby to być na przykład jasnobrązowa kamizelka sięgająca aż do ziemi. Miałby odsłonięte ramiona. – Ponownie zaschło mi w ustach na myśl o nagim ciele Juhaniego, ale dzielnie kontynuowałam: – Proponuję też zastosować patchwork. Elementy z jeleniej skóry. Trochę drogie, ale ekologiczne. Pobawiłabym się różnymi odcieniami. Co do spodni, to zostawiłabym dżinsy, ale skórzane też by się sprawdziły. Można by pomyśleć o pomalowaniu ciała na przykład na klatce piersiowej i ewentualnie o makijażu – samym podkładzie.
Matti stopniowo się odprężał, jakby pomysły zaczęły do niego przemawiać, ale za to Juhani się oburzył.
– Kamizelka do ziemi? Coś jak sukienka?
Przytaknęłam stanowczo, nie patrząc na niego.
– Wiesz, że wizerunki i kostiumy zespołów metalowych bywają przesadzone. Wiele zespołów nosi zwyczajne czarne dżinsy i koszule, ale zazwyczaj ma też coś, co ich wyróżnia. Chłopaki z Korna noszą długie dredy, a wokalista kilt. Marilyn Manson zawsze ma w jakiś sposób pomalowane oczy i czarne usta. Tuomas Holopainen często nosi kapelusz, nawet cylinder, a Marko Hietala długą brodę. No i jest też Ghost, Kiss, Slipknot i Behemoth. Nie proponuję takich przebieranek czy masek. Raczej myślę o czymś mocno rozpoznawalnym.
Juhani ponownie się uniósł.
– Behemoth? Mam zawiesić sobie na szyi odwrócony krzyż? Nie, dzięki.
Wciąż unikałam patrzenia w jego stronę.
– Oczywiście, że nie. Mówię tylko, że jeśli szukasz miejsca w światowej branży muzycznej, to musisz się czymś wyróżnić, bo facetów ubierających się na czarno jest już dość. Pokazanie klatki piersiowej nie wystarczy. To jest naśladowanie innych. Plus, taka spocona lśniąca klata nie wygląda aż tak atrakcyjnie. Spójrz na Iggy’ego Popa, czy...
– Dlaczego wszyscy zawsze o tym mówią? Robi mi się gorąco! Przecież jednocześnie gram, śpiewam i cały czas skaczę. Nawet jeśli jestem w cholernie dobrej formie, to wciąż się pocę. – W głosie Juhaniego dało się słyszeć poirytowanie.
– Dlatego skórzana, długa kamizelka jest świetnym pomysłem. Można ją zdjąć jednym ruchem. Zamiast dżinsów mógłbyś nosić kilt, bo…
– Zmierzasz do tego, żebym się obnażał? W ten sposób z pewnością zyskamy rozgłos. Szczególnie, jak zdejmę spodnie w którymś z miast na głębokim południu Stanów Zjednoczonych. Na przykład w Savannah! W pięć minut zwiną mnie gliny, ale za to pozyskam milion fanek!
Pogrążony w myślach Matti powoli kiwał głową, co dodało mi pewności siebie. Poczułam taki przypływ energii, że w końcu odwróciłam głowę i spojrzałam w jasnozielone, rozzłoszczone oczy. Moje ciało zapulsowało z tęsknoty, a w żołądku poczułam dziwny skurcz. Zamaskowałam to wszystko słodkim tonem głosu i zalotnym mruganiem oczami.
– Skoro tak łatwo się pocisz, co powiesz na skórzane szorty? Do nich kowbojki i może kapelusz z rondem?
Juhani patrzył surowo, ale widziałam, że kąciki jego ust drgnęły.
– Co powiem? Że nie jesteśmy zespołem country rodem z jakiejś wiochy. The Happiest Country ma być teraz Village People? Tino, musisz zdobyć nakrycie głowy indiańskiego wodza. Od teraz będziemy grać _Macho Man_ i _Go West_ na bębnach.
Przygryzłam wargę, żeby powstrzymać uśmiech, bo jego słowa wydobyły pewne wspomnienie z otchłani mojej pamięci. THC – The Happiest Country. Nazwa zespołu Juhaniego była wieloznaczna. Wymyślił ją, kiedy był na marihuanowym haju. Zagroził wtedy, że zmieni nazwę swojego ówczesnego zespołu Parasite na THC, bo chciał, żeby ludzie czerpali ze słuchania jego muzyki tyle samo radości, co z palenia trawki. THC to skrót od tetrahydrokannabinolu, odurzającej substancji zawartej w konopiach indyjskich. Kiedy Juhani założył THC, nie byliśmy już razem, ale doskonale pamiętałam, co wydarzyło się tej nocy, kiedy wpadł na rozwinięcie tego akronimu. The Happiest Country wymyślił, bo akurat wtedy po raz pierwszy Finlandię okrzyknięto najszczęśliwszym krajem na świecie. Miał też oczywiście inne pomysły, jak na przykład The Hottest Chick, The Happiest Couple i The Happiest Chap. Wymawiał te nazwy i wędrował ustami po moich piersiach i brzuchu, aż dotarł do... Szybko odwróciłam wzrok do Kaspara, który siedział naprzeciwko mnie.
– A na głowę jakieś rogi. Jak u łosia albo renifera. Można by zrobić z nich koronę.
– Dobry pomysł! Trochę szamańsko. Publika lubi takie rzeczy – pochwalił Matti.
Pozostali mężczyźni mieli nietęgie miny, a Juhani wyglądał na mocno zirytowanego.
–To może już lepiej, jak założę maskę.
Na szybko naszkicowałam zespołowi kilka propozycji aranżacji strojów. Matti, o dziwo, był całkiem przychylny moim pomysłom. Bardzo spodobały mu się ogromne rogi jelenia, które dorysowałam do głowy Juhaniego. W końcu przeszliśmy do omówienia harmonogramu prac i trasy koncertowej.
– Już o tym gadaliśmy z chłopakami. Ze względu na to, że znalezienie projektanta kostiumów okazało się aż tak trudne i zajęło dużo więcej czasu, niż zakładaliśmy, teraz musimy upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Jak wiesz, Juhani ma solo tournée po Europie, zanim zespół wyruszy za ocean. Został poproszony o udzielenie wielu wywiadów dla różnych magazynów i stacji radiowych. Ma także kilka występów w telewizji. Zespół jest na fali wznoszącej, co nas nieco zaskoczyło i nasz grafik jest wypełniony po brzegi. Nie możemy niczego przesunąć. Tak więc jedziesz z nami. Chłopaków możesz zmierzyć w tamtej kanciapie na drugim końcu korytarza. Recepcjonistka da ci miarkę krawiecką i notes. A z Juhanim w trasie omówicie wszystkie pomysły i ustalicie finalną wersję kreacji.
Siedziałam z rozdziawioną buzią. Wiedziałam, że skoro manager zespołu Köpi i Juhani już to ustalili, to nie mam wyjścia. Nieźle się wkopałam.
Chwilę później Matti się pożegnał, a członkowie zespołu zaczęli przemieszczać do sali, gdzie miałam zdjąć z nich wymiary. Żartowali sobie ze skórzanych szortów i poroża jelenia, natomiast ja siedziałam, jakby zalała mnie lawa. Kątem oka widziałam, że Juhani wstał ze swojego miejsca i przysiadł na krawędzi stołu konferencyjnego.
Gdy pokój opustoszał, też się podniosłam z krzesła, usiłując wymyślić argumenty na to, żeby wymigać się od tej cholernej europejskiej trasy koncertowej z Juhanim. Nie byłam na siłach, żeby odbyć taką podróż. Szkoda, że decyzję podjęto bez konsultacji ze mną. Wyprostowałam się, dodając sobie w ten sposób pewności siebie. W szpilkach byłam niewiele niższa od Juhaniego, który miał prawie metr dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu.
Zanim odważyłam się spojrzeć na niego, dyskretnie powiodłam wzrokiem po jego obcisłych granatowych dżinsach i koszulce z długim rękawem w kolorze kawy z mlekiem, która opinała umięśniony silne bicepsy. Zdałam sobie sprawę z tego, że wchodzę na grząski grunt, więc szybko się otrząsnęłam i robiąc gniewną minę, powiedziałam:
– Mam inne rzeczy do roboty niż podróżowanie z tobą dookoła świata.
Juhani zmarszczył nos i zrobił znużoną minę:
– No tak. Zawsze tak było. Myślałem, że będziesz chciała zarobić. Do niczego nie zmuszam. Jak masz inny pomysł na uregulowanie swoich długów, to proszę bardzo – droga wolna. Idź do swojego prywatnego bankiera. Niech zajmie się twoim bankructwem, A może pomoże ci sprzedać twoje ciuszki?
Słowa Juhaniego zadały mi prawie fizyczny ból. W rozmowie przez telefon sprawiał wrażenie przyjacielsko nastawionego, A dziś był trochę złośliwy. Docinał mi na temat proponowanych strojów, a teraz robił przytyki do mojej relacji z Mikko.
– Mój związek z Mikko to nie twój interes – rzuciłam nerwowo.
– Masz rację. Nie powinien mnie interesować nawet wtedy, kiedy jeszcze byliśmy razem.
Poczułam się koszmarnie. Z rozpaczą przypomniałam sobie, że Juhani od początku był przekonany, że romansowałam za jego plecami. W końcu wstał od stołu i podszedł bliżej. Położył mi dłoń na karku i gwałtownie przyciągnął mnie do siebie, po czym wyszeptał:
– Zaokrągliłaś się.
Zaskoczył mnie, a do tego jego komentarz wywołał lekkie ukłucie wstydu. To prawda, że trochę przytyłam. Przez kilka ostatnich miesięcy byłam tak przytłoczona zmartwieniami, że jadłam więcej słodyczy i chleba niż zwykle. Przez to rozmiar czterdzieści zamieniłam na czterdzieści dwa.
Zastygłam w ramionach Juhaniego, choć dobrze wiedziałam, że powinnam była się cofnąć. Pomimo ostrych słów, które wcześniej wypowiedział, wszystkie dawne, magiczne uczucia wypłynęły na powierzchnię, a racjonalne myślenie zostało przyćmione przez stare pożądanie. Juhani pachniał wspaniale, jego dłoń miło ogrzewała moją szyję, a jego spokojny oddech przy moim uchu wywoływał dreszcze, które najsilniej czułam między nogami.
– Wspaniale wyglądasz. Naprawdę dobrze – westchnął Juhani i owinął wokół palca jeden z luźnych kosmyków moich włosów. Wolną rękę położył mi na dolnej części pleców i jeszcze mocniej przycisnął mnie do siebie, tak że czułam ciepło jego silnego, umięśnionego ciała. Kiedy poczułam jego usta na policzku, odruchowo położyłam dłonie na jego biodrach i skręciłam głowę tak, żeby nasze usta się spotkały. Przyjęłam pocałunek, poruszając zachęcająco biodrami. Tyle wystarczyło, żebym zapłonęła z żądzy.
Juhani przerwał pieszczotę i spytał uwodzicielskim tonem:
– Chcesz się pieprzyć teraz czy później? Chętnie cię przelecę, ale najpierw musisz wiedzieć kilka rzeczy. Nie licz na nic więcej niż seks. Jeśli taki układ ci nie pasuje albo jeśli praca ze mną stanowi jakiś problemem, poszukam kogoś innego. Jeśli moje obłożenie obowiązkami ci przeszkadza, powiedz, poszukam zastępstwa. Nie pozwalam już, żeby kobieta mną rządziła. Nie będę słuchał twoich narzekań i bezpodstawnych pretensji, a doskonale pamiętam, że nie potrafisz wczuć się w sytuację drugiej osoby. Doceniam twoją pracę i mogę, kurwa, nosić skórzaną kamizelkę, bo w tym biznesie trzeba wiedzieć, co jest warte świeczki, a co nie. Ale z tobą już nie walczę. Wiedz też, że nie wiążę się na stałe. Nie zdradzam, dlatego mówię prosto z mostu, że w moim życiu są inne kobiety. Więc jeśli będziemy się pieprzyć, to nie na wyłączność.
Zmroziło mnie od tego wyznania. Odsunęłam się od Juhaniego tak gwałtownie, że potknęłam się o jakieś krzesło. Juhani złapał mnie za ramię. Tym razem wzdrygnęłam się pod jego dotykiem. Jego cyniczna i chłodna postawa całkowicie zbiły mnie z tropu. Szkoda, że kiedy mnie dotknął, wróciło wszystko, co dawniej przy nim czułam w ciele i emocjach. Czemu musiało to być tak bardzo zawiłe?
– Nie – wydukałam, po czym bezradnie dodałam: – Przez telefon byłeś taki miły.
Juhani uniósł grube, proste brwi i uśmiechnął się lekko.
– Teraz też jestem miły. Po prostu podałem ci warunki współpracy, które uznałem, że powinnaś znać. Kiedy zadzwoniłem, byłaś pijana i bezrobotna. Od dziś możesz mieć pracę, jeśli zechcesz. Skontaktowałem się z tobą, bo jesteś świetną projektantką i nie ma to nic wspólnego z tym, co nas łączyło. Rozumiesz?
Czy tak mnie widział Juhani? Jak jakąś potworną harpię, która zawsze stawia na swoim, zamiast szukać wspólnej drogi? Zasmuciło mnie to tak, że zapomniałam o złości, i jedyne, co mogłam w tej sytuacji, to przystać na jego warunki.
Wyprostowałam się i ostrożnie spojrzałam w chłodne, zielone oczy mojego rozmówcy.
– Tak, rozumiem. Potrzebuję tej pracy. Dzięki, że o mnie pomyślałeś, a Mikko jest...
– Nie interesuje mnie twój Mikko – rzucił ostro. – Jutro wyjeżdżamy. Najpierw do Paryża. Acha, nie założę sobie żadnych rogów na głowę.