W sidłach uczuć - ebook
W sidłach uczuć - ebook
W sidłach uczuć to wyjątkowa podróż w głąb serc bohaterów, w których możesz rozpoznać samego siebie. Jak zachowałbyś się na ich miejscu? A może przeżyłeś podobną historię?
Autor postanowił całe honorarium ze sprzedaży e booka przekazać dla Zosi z SMA.
Trwa dramat rodziny! Zosia miała zaledwie kilkanaście dni, kiedy zadzwonił telefon ze szpitala… Padły wtedy słowa, które wywróciły wszystko do góry nogami! SMA – rdzeniowy zanik mięśni! Badania potwierdziły brutalną diagnozę! Nadzieją dla Zosi jest terapia genowa. Niestety najdroższy lek świata kosztuję fortunę.
https://www.siepomaga.pl/zosia-pajak
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-66672-16-1 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Chcemy, aby nasze życie było szczęśliwe, proste i bez problemów. Budujemy mozolnie swój
wewnętrzny spokój. Pragniemy być kochanymi, często angażując się w związki bez przyszłości. Bo trzeba kogoś kochać. Prawda? Musisz wyjść za mąż. Musisz założyć rodzinę.
Kto z nas nie słyszał tych słów? Od rodziców, dziadków, koleżanek czy kolegów. Chciałam, żeby moje życie było po prostu szczęśliwe. Wydawało mi się, że robię dobrze, że moje życiowe wybory zapewnią mi szczęście. „Szczęście” – słowo klucz. Słowo, które każdy powtarzał mi setki razy i które ja również wypowiadałam w myślach właściwie każdego dnia.
Mieszkaliśmy na obrzeżach Białegostoku. Było tu cicho, przytulnie i rodzinnie. Zupełnie
jak na wsi.
Paweł był moim rówieśnikiem. Znaliśmy się od podstawówki, a może nawet od piaskownicy czy placu zabaw, bo nasze mamy wychowywały nas razem. Jedna pomagała drugiej. Łączyła je wielka przyjaźń i zawsze im tego zazdrościłam. Też miałam przyjaciółkę, ale wydawało mi się, że nasza przyjaźń nie jest jeszcze tak silna jak ta, która połączyła moją i Pawła mamę.
Pawła traktowałam jak brata, którego nie miałam. Biliśmy się, kłóciliśmy, razem chodziliśmy po drzewach. Wiedziałam, że jest zawsze – jak mama i tata. Po prostu był
w moim życiu członkiem rodziny. Coś jednak zaczęło zmieniać się między nami w liceum.
Wybraliśmy inne klasy i nasza relacja w szkole siłą rzeczy była słabsza, ale za to po lekcjach byliśmy jeszcze bardziej nierozłączni. W dalszym ciągu była to więź braterska, a może już wtedy przyjacielska.
Nie patrzyłam na Pawła jak na mężczyznę, choć zmężniał i wszystkie koleżanki się za nim oglądały. Był wysoki, przystojny, postawny. Dla mnie jednak był po prostu Pawłem.
Tym Pawłem z dzieciństwa. Kumplem, przyjacielem, bratem, ale nie mężczyzną, który mógłby być moim mężem czy partnerem.
Skończyliśmy liceum i trzeba było zdecydować, co chcemy w życiu robić. Paweł od razu
wiedział, że chce być strażakiem. Po prostu pragnął pomagać ludziom. Jego matka nie była zachwycona pomysłem syna. Paweł bał się mamy. Zawsze jej słuchał, choć wiele razy mówiłam mu, żeby sam decydował o swoim życiu. Nie miał jednak ojca, więc matka była dla
niego jednocześnie obojgiem rodziców. Potrafiła idealnie przechodzić z roli do roli. Raz była kochająca i nagradzała za sukcesy, a za chwilę stawała się surowa, silna, nieznosząca sprzeciwu.
I co miał zrobić Paweł? Oczywiście nie spełnił swojego marzenia. Musiał posłuchać matki i poszedł na studia. Wybrał Politechnikę Białostocką, bo słynęła z wysokiego poziomu.
Wiedziałam, że nie będzie szczęśliwy, ale on potrafił mi się tylko wyżalić, poprosić o radę, a robił zawsze tak, jak chciała mama. Zawsze.
Ilona, matka Pawła, bardzo mnie lubiła. Od zawsze traktowała jak domownika, jak najbliższą rodzinę. W ich domu mogłam wszystko. Nie musiałam pytać o zgodę.
Ja i Paweł nie wiedzieliśmy, że Ilona już od dawna miała uło- żony plan. Chciała, żebyśmy byli małżeństwem. Gdy poszliśmy na studia – ja na pedagogikę na Uniwersytecie w
Białymstoku, Paweł na budowę maszyn na Politechnice – Ilona zaczęła wprowadzać swój pomysł swatania nas w życie. Zaczęłam dostrzegać, że nasza relacja zaczyna się zmieniać.
Paweł nagle zaczął inaczej mówić – nie tak jak kumpel, ale jak mężczyzna. Zaprosił mnie na film. Pierwszy raz w życiu byłam z nim w kinie. Dziwne uczucie. Później poszliśmy do
restauracji. To było jeszcze dziwniejsze. Paweł zachowywał się jak nie on. Był dziwnie spięty i kontrolował każdy swój ruch. Te wypady do miasta zaczęły się powtarzać. Kino, restauracja, spacer, klub, nawet chodzenie po sklepach. Godziłam się na to, bo naprawdę lubiłam Pawła, a przez studia mieliśmy dla siebie mniej czasu. Pozostawało nam więc włóczenie się po mieście. Gdy tylko siedzieliśmy w domu, Ilona natychmiast zaczynała wymyślać dla nas kolejne towarzyskie aktywności. Nie podejrzewałam wtedy, o co tak naprawdę chodzi. Może
byłam naiwna, ale ja naprawdę nie kochałam Pawła i nawet przez myśl mi nie przeszło, że może zostać moim mężem. Wszystko zaczynało dziać się jakby obok mnie i w pewnym momencie było już za późno. Pierwszy pocałunek, a później pytanie: „Czy zostaniesz moją dziewczyną?” Zgodziłam się, choć wiedziałam, że go nie kocham. Nie wiem, czemu tak zrobiłam, ale ciągle słyszałam, że Paweł strasznie chce naszego szczęścia i że powinnam to docenić. Moja matka i Ilona zaczęły mówić, że lata nam lecą, że czas pomyśleć o przyszłości.
Słyszałam tylko o małżeństwie.