Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

W starym młynie - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
28 października 2021
4,99
499 pkt
punktów Virtualo

W starym młynie - ebook

Nowela przedstawiająca dwóch młynarzy zamieszkujących w zaborze pruskim – Polaka, pracującego w starym młynie, oraz Niemca, który otwiera nowy młyn i odbiera polskiemu młynarzowi klientów.

Kategoria: Esej
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-280-5583-0
Rozmiar pliku: 376 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

W STARYM MŁYNIE
OPOWIADANIE JANKOWI

W samym cyplu Neru i Warty stał młyn. Kiedym go poznała, już się on «starym młynem» nazywał. Nie dlatego, żeby na tem miejscu z dawien dawna istniał i stare czasy pamiętał, ale dlatego, że przed dwoma, czy trzema laty zbudowano w tym samym cyplu «młyn nowy», powyżej tylko nieco, który żółtością świeżo pobitych gontów pod słońce świecił, a robotę okrutnie machał, z świeżą jakby, niestrudzoną jeszcze ochotą i mocą.

Na nowym młynie siedział Niemiec Strauch, z włosem jak szczecina strzyżonym, z karkiem tak tłustym, że mu się przez kołnierz fałdą przelewał, z małemi świecącemi na wierzchu głowy oczkami, do czysta wygolony na twarzy okrągłej, dużej, jak cynober czerwonej. Strauch miał dwie, główne roboty: pocił się i klął. Pocił się i zimą i latem, a klął czy mu się dobrze, czy zaś nieco gorzej wiodło.

Prosty naród to tam zwyczajnie klątw takich szwabskich nawet nie rozumiał, ale młynarczyki latały jak frygi, pod tym złym językiem, który ciągle, niby paprzyca się obracał w tłustej gębie majstra, i pod temi świecącemi oczkami, z których, jakby szydła szły, kiedy na ludzi patrzył.

Pełno zaś tu było i ruchu i gwaru, i uwijania się, niby much w ukropie, bo sam Strauch, cały dzień nad ludźmi swymi, w biały fartuch opięty, na krótkich, jak u jamnika nogach dreptał, wielkie palce tłustych rąk swoich, za ramiączka żółtej kamizelki zatkawszy, sapiąc i klnąc na przemiany.

A w miarę, jak w «Nowym młynie» krętanina rosła, w «Starym» robiło się coraz ciszej, coraz puściej. Nierzadki dzień był zrazu, nierzadki tydzień potem, w którym nikt do niego nie zajrzał.

Mógł teraz pan Balcer Warawąs, Warawąsowskim powszechnie zwany, który z łomżyńskiej szlachty czynszowej ród swój wywodził, a tu przybyszem osiadł, coraz spokojniej z fajeczki swojej pykać i zgarbiwszy się w płóciennej swojej kapocie, coraz dłużej w rzekę odnoszącą bryzgi z pod kół nowego młyna patrzeć, i ogromne swoje wąsiska w dół motać, i niewysnute nigdy dumy w starej głowie snuć.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij