-
nowość
W Zielonej Energii Transformacji - ebook
W Zielonej Energii Transformacji - ebook
„W Zielonej Energii Transformacji” to opowieść o drodze serca: jak zaufanie, wiara i wdzięczność przemieniają życie w świadomą podróż ku miłości. To bliskość Boga w codzienności, ciche cuda i odkrywanie w sobie źródła światła. Podążając pielgrzymim szlakiem do Santiago de Compostela, autorka przekonuje, że prawdziwa przemiana dojrzewa w głębi serca. Ta książka zaprasza, by się zatrzymać, wsłuchać w siebie i pozwolić Miłości stać się Drogą, Prawdą i Życiem.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Wiara i religia |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8431-878-2 |
| Rozmiar pliku: | 800 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dla Boga za prowadzenie, które zawsze było we mnie, nawet wtedy, gdy szłam po omacku.
Dla życia za lekcje, które stały się modlitwą.
Dla ludzi, którzy byli moimi aniołami w drodze, za obecność, słowo, gest, ciszę.
Dla Ciebie, Czytelniku, który szukasz, wątpisz, wierzysz, i pragniesz dotknąć Miłości, która nie zna granic.
Niech zielona energia życia
poprowadzi Cię ku sobie, ku Bogu, który jest w Tobie, ku światłu, które nigdy nie zgasło.
Dla Tych, którzy są ze mną pomimo wszystko.Od Autorki
Piszę, by pamiętać, że życie jest świętym dialogiem między człowiekiem a Stwórcą, by przypominać sobie i innym, że każdy dzień jest cudem, a każda przemiana modlitwą w ruchu.
Wszystko zostaje zapisane w polu miłości, w moim wewnętrznym ogrodzie doświadczeń.
To zapis spotkań z Boskością ukrytą w codzienności, w drugim człowieku, w naturze, w samym akcie oddychania.
Niech te słowa będą jak ścieżka prowadząca do Źródła, do przestrzeni, w której Duch porusza się cicho, a serce rozpoznaje, że jest częścią większej całości.
Niech prowadzą Cię w Twojej własnej transformacji, ku zielonemu światłu w Tobie.Wstęp
— Każda podróż zaczyna się w sercu, tam, gdzie miłość dotyka duszy po raz pierwszy. —
„Bo serce jest przecież zielone.”
Te proste słowa, wypowiedziane przez Mirkę, poruszyły mnie dogłębnie. Dotknęły czegoś, co we mnie spało, cichego miejsca, w którym serce spotyka się z duszą. Poczułam, jak drgają we mnie nici połączenia ze Stwórcą, jak odżywa to, co przez lata zostało zepchnięte na dalszy plan — wiara, bliskość, zaufanie.
Te słowa długo we mnie brzmiały. Szumiały w głowie i w sercu jak echo pradawnej przeszłości. Ich wibracja była jak wezwanie, delikatne, ale nie do zignorowania. To one stały się początkiem tej książki, impulsem, by opowiedzieć o transformacji, która nie dzieje się tylko w świecie zewnętrznym, ale w nas samych.
Bo „zielone” to przecież kolor życia, odrodzenia, serca.
To barwa Ziemi, Natury i Ducha. Kolor harmonii pomiędzy ciałem a duszą, pomiędzy człowiekiem a światem, pomiędzy tym, co widzialne, a tym, co święte.
Kiedy serce staje się zielone, otwiera się na przepływ na Miłość, na Wiarę, na Cuda.
Ta książka zrodziła się z potrzeby zrozumienia, czym jest energia transformacji, która przenika wszystko: relacje, codzienność, naturę, duchowość. To zapis drogi, nie linearnej, lecz spiralnej, w której każdy powrót do siebie jest jednocześnie powrotem do Boga.
Pisząc ją, uczyłam się słuchać nie tylko słów, lecz tego, co pomiędzy nimi. Uczyłam się rozpoznawać, że Duch działa subtelnie, w rozmowie, w ciszy, w spotkaniu, w oddechu, i że nic w życiu nie jest przypadkiem. Każde doświadczenie, nawet to, które boli, niesie w sobie ziarno przemiany, zaproszenie do głębszego zaufania.
„W Zielonej Energii Transformacji” to nie jest książka o teorii, ale o doświadczeniu.
O tym, jak wiara splata się z nauką, jak empatia staje się mostem, jak wiedza przemienia się w mądrość, a cuda stają się codziennością. To podróż w głąb, ku miłości, która nie zna granic, i ku życiu, które wciąż na nowo się rodzi.
Z sercem wdzięcznym i zielonym, zapisuję te słowa jako świadectwo, że Bóg naprawdę prowadzi, że Miłość naprawdę transformuje, i że każdy z nas jest częścią tej Boskiej Energii, która stwarza świat od nowa.
...Boże, naucz mnie widzieć Twoje światło w każdej chwili życia.
W każdej kropli deszczu, w każdym spojrzeniu człowieka, w każdym oddechu świata. Niech moje serce pozostanie zielone, żywe, ufne i otwarte na Ciebie.
Na początku było Światło.
Teraz wiem, że ono wciąż płonie we mnie, i że każdy krok, każda łza, każdy uśmiech jest jego promieniem…Rozdział I - Miłość jako źródło transformacji
— Miłość nie zmienia świata,
ona odsłania jego prawdziwe oblicze. —
„Bóg jest miłością, a kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.”
— 1 J 4,16 —
Miłość… słowo, które wypowiadane z serca, ma w sobie wszystko. To od niej wszystko się zaczyna i w niej wszystko znajduje swój koniec, choć w istocie Miłość nie ma ani początku, ani końca. Jest wiecznym ruchem życia, pulsującym w każdym atomie, w każdym oddechu, w każdym „tak”, które wypowiada dusza.
Miłość nie jest uczuciem.
Miłość jest stanem bycia, przestrzenią, w której Bóg przejawia się przez nas. To Ona przemienia, uzdrawia, oczyszcza, prowadzi. To Ona przenika cierpienie i nadaje sens temu, co po ludzku wydaje się niemożliwe do uniesienia.
„Miłość wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.”
— 1 Kor 13,7 —
Kiedy pozwalasz Miłości prowadzić, przestajesz stawiać opór. Nie walczysz już z tym, co przychodzi. Zaczynasz ufać, że każde doświadczenie, nawet to trudne, bolesne, niepojęte, niesie w sobie dar przemiany, bo Miłość nie odbiera, lecz przekształca. Nie rani, lecz otwiera. Nie żąda, lecz zaprasza do prawdy.
Miłość to najczystsza energia transformacji, taka, która rozpuszcza lęk, rozświetla ciemność, wypełnia puste miejsca w duszy. W niej nie ma podziału na „ja” i „Ty”, na „moje” i „Twoje”. W Miłości wszystko staje się jednym.
„I dam wam serce nowe, i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza.”
— Ez 36,26 —
Miłość odmienia serce nie przez słowa, lecz przez obecność. Czasem cicho, ledwie dostrzegalnie, jak poranna mgła nad wodą. Innym razem gwałtownie, jak burza, która oczyszcza powietrze, ale zawsze prowadzi do tego samego miejsca, do wnętrza, gdzie Bóg mówi: „Jestem.”
W moim życiu Miłość objawiła się nie tylko w lekkości, ale i w bólu. W doświadczeniu śmierci, w ciszy po reanimacji, w pokorze ciała, które uczy się na nowo żyć. Tam, gdzie kończyła się siła, zaczynała się łaska, bo Miłość nie opuszcza, Miłość podnosi. Ona uczy, że każde złamanie jest bramą, przez którą światło wchodzi głębiej.
„Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu — tyś mój.”
— Iz 43,1 —
Miłość woła po imieniu. Nie w tłumie, nie w chaosie w ciszy. Tam, gdzie serce staje się przezroczyste, gdzie dusza nie potrzebuje już słów, by wiedzieć, że jest kochana.
I wtedy dokonuje się transformacja. Nie przez wysiłek, lecz przez zaufanie. Nie przez walkę, lecz przez przyjęcie. Nie przez działanie, lecz przez bycie, bo Miłość to Bóg w ruchu, w przepływie, w oddechu.
„W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk.”
— 1 J 4,18 —
Miłość jest najczystszą formą światła. Nie potrzebuje dowodu, nie musi być odwzajemniona, nie pyta, czy zasługujesz. Po prostu jest. Jak powietrze, którym oddychasz, jak serce, które bije, nawet wtedy, gdy o nim zapominasz.
Kiedy pozwalasz Miłości prowadzić, stajesz się kanałem, przez który przepływa Bóg. Wtedy każde Twoje słowo, gest, spojrzenie, staje się modlitwą. Nie musisz już „czynić dobra”, stajesz się nim. Nie musisz „uczyć miłości”, stajesz się jej świadectwem.
„A teraz trwają wiara, nadzieja i miłość — te trzy; z nich zaś największa jest miłość.”
— 1 Kor 13,13 —
Miłość jest początkiem i końcem drogi.
To ona tworzy, przemienia, wskrzesza.
To w niej spełnia się wszystko, bo ona sama jest pełnią.
Czy miłość posiada definicję?
Czy dostępna jest w języku, w którym znajdują się tylko pojęcia ludzkie?
Czy są słowa, które mogą oddać jej moc?
Jaka miłość jest tą najważniejszą i czy ludzkie zrozumienie może oddać jej bezinteresowność, dobro skierowane na innych, służbę, którą jest, byś mógł pomnażać obfitość?
Kiedy patrzysz na świat przez miłość, Twoja podróż do siebie nabiera innego wymiaru. Spostrzegasz, że wszystkie ścieżki prowadzą do odkrycia wyjątkowości siebie i rzeczywistości, która wokół trwa, i która od Ciebie zależy. Rozumiesz, że świat, to niekończąca się sieć połączeń, gdzie Ty, Twoje doświadczenie, każda chwila, wpływa na wszystko pozostałe. Miłość uczy, że jesteś częścią większej całości.To dzięki miłości dostrzegasz, że Twoje istnienie splecione jest z losem innych ludzi, z naturą, z każdym oddechem wszechświata, ze Światłem Źródła, że wszystko zasila niewidzialna energia o niewyobrażalnej mocy, a każda myśl, słowo, czy czyn rezonują w kosmicznej harmonii. Miłość to soczewka, przez którą wszystko co istnieje okazuje swoją prawdziwą naturę, piękną, niepowtarzalną, magiczną, stanowiącą zarazem część wszystkiego.
Razem z innymi tkasz Kobierzec Życia. Jesteś pojedynczym jego splotem, jak i połączeniem wszystkich nici, które łączą się w jedną historię, splatają się w delikatnym tańcu wzajemnych wpływów. Zadając sobie pytanie: Kim jestem?, zaczynasz dostrzegać, że odpowiedź tkwi w relacjach z innymi, z samym sobą i z czymś o wiele większym niż my sami.
W czasie, w przestrzeni i poza nimi istnieje tylko Miłość. Ta esencja wypełnia wszystko łącznie z Tobą. Wyparta na czas bolesnych doświadczeń wypacza Twoją Prawdę. Decydujesz o swoim istnieniu poprzez pryzmat tego, kim się stajesz. Wybierasz czucie, wybierasz widzenie, winę i karę.
Dlaczego właśnie tak zdecydowałeś? Nie przestałeś przecież nigdy być Miłością.
Co wpłynęło na Twoje ograniczenia i taki sposób postrzegania świata?
…Jesteś Boskim Przepływem, Kanałem Miłości, który nie posiada ograniczeń, murów i barier. Tworząc sztuczny obraz siebie, nigdy nie poczujesz mocy danej Tobie do tworzenia…
W zaciszu Twojego serca tworzy się magia. Inne myślenie, emocja i uczucie tworzą nową komunikacją z ego, z tą integralną częścią Twojej tożsamości i psychiki, która bierze czynny udział w tworzeniu rzeczywistości. Zaczynasz rozumieć kim jesteś, jakie masz potrzeby i jak masz odnosić się do otaczającego Cię świata, jak w nim płynąć na fali miłości.
Otulone ciszą niecierpliwe słowa zmieniają wibracje, byś mógł dosięgnąć swoich marzeń. W splocie myśli i uczuć dźwięcznie rodzi się nowe, a Twoje oczy dostrzegają to, co było niewidoczne.
…Nieustannie dostrajasz się do Źródła, by zrozumieć daną Ci Moc. Wykorzystaj każde świadome połączenie na doskonalenie czucia każdym zmysłem. Tylko tak odnajdziesz się w gąszczu systemowych bluszczy. Teraz i zawsze czas jest dla Ciebie. Miłość oświetli Twoje zapomnienie…
Wewnętrzna moc zmienia intencje w świat dookoła Ciebie. Materializuje się myśl zasilana Twoją wibracją. Im wyższa, tym piękniejsze staje się widzenie świata i przebywanie w rzeczywistości, w której wszystko płynie zgodnie z wolą Twojego serca. Wpływasz w przestrzeń miłości i kiedy w każdym działaniu pojawia się miłość, ciało odpowiada natychmiast lekkością. Znika opór, a Ty odkrywasz, że jesteś kompletny. Wszystko tworzy Ciebie, a Ty tworzysz wszystko. W tu i teraz jesteś strumieniem wysokich energii. Lekkie staje się czucie, a Ty, po prostu wiesz. Połączenie ze Źródłem i boską mocą jest w Tobie bardzo świadome. Kiedy tworzysz z miłości, stwarzasz nowe przestrzenie doświadczania, inne niż dotychczas. Miłość, którą jesteś, rozumie wszystko. Stań się wdzięcznością. Przyjmuj to, co przynosi droga, to dar dla Twojego rozwoju. Wszystko istnieje w umyśle, który tworzy iluzję.
Jak zmienić jego percepcję?
Przeprogramuj go miłością, to jest prawdziwe uzdrowienie. Zrozumiesz, że Stwórca mieszka w Tobie. Proste i trudne zarazem, ale serce wie. Zaufaj.
Gdy idziesz za głosem serca wybierzesz najwłaściwszą drogę na Teraz, na piękne doświadczenie, na miłość, która staje się pokarmem. Wybierzesz przestrzeń, w której serce utrzyma Cię w świadomości tworzenia Twojej rzeczywistości. Energia wypełnia Cię i uwierz, że wszystko jest dla Ciebie, że to właściwy moment na każdą kreację. Dzisiaj, to punkt zwrotny w Twoim działaniu, czuciu, uzdrowieniu.
Która lekcja właśnie dzisiaj dobiegła końca?
Weź głęboki oddech dla życia. Uczucie wykorzystaj na prowadzenie. Ponad wszystkim zawsze jest miłość.
Zatrzymaj się, zauważ, zmień. Zielona przestrzeń w Tobie i wokół Ciebie, to moc transformacji.
Stąpasz swoją drogą między nocą, a dniem. Świt odkrywa tajemnice nocy. Błyszczące pajęczyny, z których rosa utkała najpiękniejsze koronki, kołyszą się delikatnie muskane wiatrem. Krople wody jak drogocenne diamenty skrywają pamięć minionych chwil.
Idziesz drogą wśród zielonych drzew, szumiących traw gdzie ptaków śpiew otacza Cię miłosną nutą. Idziesz, bo to dobry czas na świadomy powrót do siebie, do Źródła. Powrót do domu Ojca po dobrą radę, po akceptację i miłość, prowadzenie i zrozumienie. Idź za głosem serca, tylko tak nie poddasz się globalnej manipulacji.
W przestrzeni miłości, którą tworzysz w sobie i wokół siebie odczytasz i przetransformujesz każdą niegodziwość, gniew i manipulację. To tutaj rodzi się mądrość i moc. Ty, wyjątkowa historia, w połączeniu z Naturą i całym Wszechświatem, generujesz energię o mocy zmiany. To miłość.
Każda dobra chwila i ta, co przynosi ból przemija, zmienia się w mądrość życia. W jedności ze swoją głębią i miłością Stwórcy, w zielonej energii transformacji, poczujesz spełnienie, odróżnisz prawdę od fałszu. Nie pozwól, by ktokolwiek przerwał Twoje połączenie ze Źródłem. Chroń swoje Światło, wypełniaj się nim i świeć.
Kiedy cisza nocy otula świat, znika pycha. Wszystko traci kolor i odbija blask srebrnego księżyca. Tańczą cienie na budynkach, sączy się światło ulicznych latarni, milkną psy. Wpatrujesz się w niebo szukając najjaśniejszej gwiazdy, Twojej gwiazdy. Wyostrzony każdy zmysł odbiera najmniejszy ruch. Doświadczasz dnia i doświadczasz nocy, to cud życia.
Ile w tych doświadczeniach radości?
Ile lęku?
Co przeraża najbardziej, co cieszy?
Z czym dzisiaj się połączysz, by doświadczyć siebie świadomie i w pełni?
Ile dzisiaj Światła dasz światu?
Jak czujesz się z tymi pytaniami?
Wyobraź sobie swoje Światło, jakie jest, co oświetla?
Jak się z tym czujesz?
Transformacja przez miłość, to nieustanne uczenie się od innych, i o sobie. To odkrywanie drogi do siebie poprzez splątane historie. Każdy dzień jest lekcją miłości, każde spotkanie, chwila — nauczycielem. Każda relacja wzbogaca Twoje spojrzenie na świat. Uczysz się akceptacji, cierpliwości, wdzięczności. Nauka staje się radością, a błędy wskazują możliwości wzrostu. Przestajesz bać się tego, co nieznane.
Uczysz się kochać niepewność i odkrywasz, że pytanie:,,kim jestem?”, nie prowadzi do jednej odpowiedzi.
Jesteś istotą w ciągłym ruchu, ewoluującym pod wpływem tego, co kochasz, czego pragniesz, tego, co przynosi droga i co akceptujesz. Uczysz się, że życie jest ciągłym ruchem, a Ty jego świadomym uczestnikiem.
Miłość uczy nie tylko przyjmowania, ale i dawania, co samo w sobie, jest aktem tworzenia. Uczysz się służby przez serce, by trafić do serca drugiej osoby. Tak, serce w sercu, to empatia, o której zapomnieć nie możesz. Ona pozwala dostrzec to, co w sercach innych, być w ich doświadczeniach radości, miłości, ale i cierpienia. Dostrzegać w ich odbiciach siebie. To właśnie empatia do drugiego człowieka, pozwala Tobie dostrzec, że miłość, to nie tylko coś, co otrzymujesz, lecz także coś, co dajesz. Gdy otworzysz serce na ból i radość innych, odkryjesz, że jesteś łącznikiem między światem, a sobą, między sobą a innymi. Miłość wyciąga do Ciebie rękę, pozwól się jej prowadzić. Dzięki niej odkryjesz magię tego świata, zrozumiesz, że jesteś współtwórcą, zbieraczem doświadczeń, myślicielem, uczniem i nauczycielem. Twoje „ja”, to przestrzeń, w której splatają się nici miłości do świata, do ludzi, do życia. Wiedz, że gdy patrzysz na świat i siebie przez miłość, nie potrzebujesz wszystkich odpowiedzi. Wystarczy świadomość, że jesteś łącznością tej ogromnej, tętniącej życiem całości, w której miłość jest zarówno początkiem, jak i celem.
Kiedy, po raz kolejny zadasz sobie pytanie — „Kim jestem?”, będziesz już wiedział, że jesteś całością, która pulsuje miłością i sensem. To Ty jesteś tym, który nie boi się zadawać pytań, naucza, który czerpie z każdego doświadczenia i sercem, które bije w rytm emocji innych ludzi.
Miłość, to w niej odbija się Twoja twarz. Widzisz prawdę i drogę do spełnienia. Im lepiej poznasz siebie, tym lepiej poradzisz sobie w każdych okolicznościach.
Od tysięcy lat zawsze liczyło się serce, bo słowa z niego płynące torują drogą do radości. Serce potrzebuje Światła, by stało się latarnią, która oświetli każdą Twoją drogę.
Patrzysz przez miłość i dostrzegasz piękno w szczegółach. Każdy gest, każdy moment, każde spojrzenie, jest jak drobina światła, którą zbierasz w sobie. Miłość otwiera Cię na piękno detali, które zapamiętujesz, delikatny dotyk porannego słońca, uśmiech ludzi wokół, ciszę między słowami, w której skrywa się pełnia zrozumienia. Dzięki miłości rozumiesz, że każdy fragment życia nie jest przypadkowy, a serce śpiewa, że wszystko to dla Ciebie, dla głębszego zrozumienia tego, kim jesteś.
Miłość otwiera Cię na bogactwo doświadczeń, na które wcześniej mogłeś być ślepy. Czujesz muśnięcie wiatru, zapach deszczu, miękkość ziemi, wszystko to Twoja osobista kolekcja doświadczeń, która Cię definiuje. Miłość to nauczyciel, dzięki któremu wiesz, że wszystko jest potrzebne, a każda chwila warta jest uwagi.
Zbierając w sobie fragmenty świata, odkrywasz, że jesteś sumą wszystkiego tego co widzisz, doświadczasz i czym się dzielisz z innymi. W każdym elemencie, który dostrzegasz tkwi potęga miłości, bo łączy to, co wydaje się rozdzielone.
Zatrzymuje Cię na drodze głęboka introspekcja?
Patrzenie na świat przez miłość i serce nie oznacza rezygnacji z rozumu, a jego pogłębienie. Miłość otwiera przestrzenie gdzie rodzą się pytania o większej wadze:
Jak moje myśli, uczucia i działania wpływają na innych ludzi?
Głębia intelektu pozwala dostrzec, że prawda o nas samych jest jednocześnie bardzo prosta i nieskończenie złożona. Miłość kieruje intelekt ku świadomości, że wszystko co wiesz, jest zaledwie kroplą w oceanie, a ten ocean, to miłość.
Miłość wymaga refleksji, zadawania pytań i wnikania w to, co niewidoczne dla oka. Nie jest jedynie emocją, ale także intelektualnym wyzwaniem.
Jak zrozumieć co nas łączy i co nas dzieli?
Dlaczego jedne chwile zapierają dech w piersiach, a inne uczą pokory?
Słuchając siebie odkryjesz, że odpowiedzi często nie są wprost, lecz w drodze, w tym, jak pytania te wpływają na Twój sposób doświadczania. Miłość, to sposób bycia. Stawia pytania — dlaczego ludzie cierpią, dlaczego istnieje ból, czym jest szczęście? A odpowiedzi, choć nie zawsze łatwe, zawsze prowadzę Cię do prawdy o Tobie samym.
Przez kontemplację odkrywasz, że miłość nie jest idealizacją, to akceptacja, zrozumienie i zdolność widzenia piękna w niedoskonałości. Miłość pozwala odkryć moc w sobie, która prowadzi Cię ku przeznaczeniu.
Jasność nastanie kiedy przestaniesz wątpić, kiedy zwolnisz, kiedy się zatrzymasz. Zauważysz swoją wyjątkowość i wartość. Jesteś cudem, bo istniejesz, a Twoje Światło jest wystarczające, by ogrzało się wielu. Twoja wartość, to serce, które pragnie kochać, to wrażliwość, która widzi nie tylko oczami. Jesteś wartością nieprzeliczoną w złocie, bo dajesz o wiele więcej, dajesz siebie w służbie innym. Serce i Miłość zawsze prowadzą ku wolności.
Miłość, której się boisz.
Jakiej miłości boisz się najbardziej?
Tej bezwarunkowej, Bożej, tej, na którą nie da się zasłużyć ani jej kontrolować?
Ona jest dla Ciebie zawsze, ale czy to zauważasz?
Żeby ją przyjąć, trzeba zaufać, a zaufanie oznacza oddać ster.
Boję się tej miłości, bo rozbraja moje mechanizmy obronne. Nie wymaga ode mnie perfekcji, ale prawdy. Nie prosi o pozory, tylko o otwarte serce. To miłość, która nie handluje i nie żongluje słowami, by zniewolić i wzbudzić poczucie winy. Nie mówi „dam, jeśli…”, tylko „jestem”. Kiedy próbuję ją zmierzyć, wymyka się kategoriom. Kiedy próbuję na nią zasłużyć, uśmiecha się łagodnie, jakby już wszystko było dane.
Obserwuję ją każdego dania i uczę się ją przyjmować.
Pozwalasz, by wypełnił Cię Duch i mówił przez Ciebie głośno i wyraźnie?
To pytanie nie dotyczy hałasu, lecz przejrzystości, odwagi w działaniu. Głośno, czyli bez wstydu. Wyraźnie, czyli bez maski. To zgoda, by Twoje życie stało się zdaniem wypowiedzianym przez Boga w języku, którym tylko Ty potrafisz mówić.
Na jaką miłość czekasz?
Na tę, która już jest. Nie przyjdzie inną drogą niż teraz. Czekanie bywa tylko subtelną formą zwlekania, a łaska nie ma trybu przyszłego, ma tryb obecny.
Przez pryzmat mojej duchowej mocy, talentów Ducha, gdzie wiara na pierwszym miejscu, czyni mnie odważną do zaufania tej miłości, ufam z otwartym sercem.
Czuję od zawsze, że Wiara, to nie uczucie ani teoria. To akt zaufania powtarzany w praktyce: „Nie rozumiem wszystkiego, ale opieram się na Tym, który mnie kocha”. Wiara uczy mnie przejścia z kontroli do powierzenia. W miejscu, w którym kończą się moje wyjaśnienia, zaczyna się relacja pełna miłości. Ilekroć wybieram zaufanie zamiast lęku, wewnętrzny ciężar staje się lżejszy, a miłość bardziej realna niż moje opowieści o niej.
Cuda, moj alfabet codzienności, nie są ucieczką od rzeczywistości. To trzeźwe widzenie, że rzeczywistość jest większa, niż sądzę. To świadome tu i teraz, pełne przejawu Boskiej miłości w codzienności. Cudem jest pojednanie, gdy łatwiej byłoby milczeć. Cudem jest nowy początek po „to już koniec”. Cudem jest każdy oddech, który wraca i serce, które nie przestaje kochać mimo blizn. Kiedy otwieram się na bezwarunkową miłość, uczę się języka cudów: dziękuję częściej, widzę głębiej, reaguję łagodniej. Nie dlatego, że świat cudownie się zmienił, ale dlatego, że ja przestaję bronić się przed dobrem.
Nauczanie uczy mnie przejrzystości i nie zaczyna się na scenie. Zaczyna się w miejscu, gdzie pozwalam, by Duch przeszedł przeze mnie do innych. Prawdziwy nauczyciel nie stoi między człowiekiem a Bogiem, jest oknem, nie ścianą. Mówi prosto, bo sam przeszedł przez to, o czym mówi. Nie podszywa się pod nieomylność. Pokazuje drogę, nie siebie. Jego autorytet nie płynie z głośnego tonu, lecz ze spójności życia. Głośno i wyraźnie, to dla mnie znaczy: bez dwuznaczności, bez ukrytej agendy, z miłością większą niż lęk o własny obraz.
Wiedza, to moje światło, które służy, a przekazana z miłością staje się kierunkiem zmian. Bez miłości twardnieje w broń. Miłość bez wiedzy bywa naiwna. Gdy się spotykają, rodzi się mądrość: poznanie, które leczy. Taka wiedza wie, gdzie kończą się definicje i zaczyna tajemnica. Uczy się słuchać ciszy. Nie boi się powiedzieć „nie wiem”, bo ufa, że pytania też są modlitwą. W szkolnej sali życia to nie ja oceniam prawdę, to prawda rozpoznaje mnie po owocach.
Jak przyjmować bezwarunkową miłość (bez patosu).
Nazwij lęk: „Boję się, że mnie odrzucisz, Boże, jeśli zobaczysz całą prawdę”.
Powiedz to głośno. Lęk wypowiedziany traci władzę.
Małe akty zaufania: jeden konkretny krok dziennie, w którym wybierasz zawierzenie ponad kontrolę (telefon z przeprosinami, podziękowanie, cisza zamiast racji).
Przepuść miłość dalej: jeśli coś naprawdę do Ciebie przyszło, podaj to komuś w słowie, geście, obecności. Nauczanie zaczyna się od dzielenia się chlebem, który sam otrzymałeś.
Ćwicz wdzięczność, to trening oka na cuda. Dziękujesz, widzisz więcej. Widzisz więcej, serce się poszerza. Poszerzone serce, mniej się boi.
Szukaj światła, nie kontroli. Pozwól wiedzy służyć. Jeśli nie prowadzi do miłości, zapytaj, co w niej trzeba oczyścić.
Kiedy bezwarunkowa miłość zaczyna zamieszkiwać w nas, przelewa się dalej w słowa, które leczą, w decyzje, które chronią życie, w relacje, które stają się domem, w troskę o świat, który nie jest „mój”, lecz nasz. Tak rodzi się cicha transformacja duchowa i „zielona”, pełna miłości i zaufania. Zaufanie prowadzi do troski, troska do odpowiedzialnych wyborów, a odpowiedzialność do nadziei, która nie wstydzi się działać.
Nie pytaj więc tylko: „Na jaką miłość czekam?”
Zapytaj: „Czy pozwolę, by ta Miłość, która już jest, przeszła przeze mnie dalej?
To właśnie tutaj wiara staje się drogą, cuda alfabetem, nauczanie służbą, a wiedza światłem.
Lekkość i Prawda.
Dokąd prowadzi ta myśl?
Iść w Lekkości i w Prawdzie, to jak zanurzyć się w strumieniu życia, który płynie w zgodzie z Naturą, bez ciężaru cudzych oczekiwań. To taniec z samym sobą gdzie otulony ramieniem słyszysz te pierwotną nutę Boga, która podpowiada gdzie bije prawdziwy rytm serca. To taniec w kroplach deszczu, który zmywa codzienny kurz. To wędrówka po ścieżkach życia, które mogą być niezrozumiałe i czasami bardzo samotne lecz piękne, jak pierwsze promienie wschodzącego słońca, jak poranek nieskażony jeszcze śladami i głosami miasta.
Lekkość, to budzić się każdego ranka bez ciężaru masek, to wdzięczność za wszystko, to oddech brany pełną piersią i możliwość wsłuchiwania się w głos własnych pragnień, nawet jeśli ich brzmienie jest jeszcze obce, a cel nieosiągalny.
Lekkość, to nie chodzenie w ciężkim i zgniłym lecz podążanie za tym, co niesie na powierzchni życia, co niesie na falach radości i miłości.
Ty i Prawda, to Twoja wyjątkowość. Podążać za głosem Prawdy, to słyszeć każdy najmniejszy szept w sobie. Słyszeć to, co ciche intuicyjne i święte, co nie wymaga żadnych dowodów i oklasków, to słyszeć siebie. Iść za Prawdą, to wchodzić zawsze w przestrzeń gdzie serce i umysł znajdują harmonię, a Ty odradzasz się z każdą decyzją. To spacer w poszukiwaniu swojego miejsca. To droga, którą idziesz, bo ufasz prowadzeniu. Lekkość i Prawda, to droga do świata z Twojego wnętrza. Reszta to iluzja. W swojej wyjątkowości odnajdziesz Lekkość, Prawdę, Radość i Miłość. Każdy idzie ze swoją Prawą.
Jaka jest Twoja?Rozdział III — Camino — powrót do serca
— Camino nie prowadzi do Santiago.
Camino prowadzi do serca. —
Tam, gdzie zaczyna się cisza, tam rodzi się miłość.
Buen Camino.
Pod niebem Hiszpanii, gdzie wiatr opowiada stare historie, ja Małgorzata Pielgrzym, wyruszam na szlak. Nie szukam celu, droga staje się sensem.
Pod stopami ziemia, która pamięta każdy krok moich poprzedników, która nie należy do nikogo, prowadzi mnie, bo ufam i otwiera przede mną nowe. Idę za żółtą strzałką, małą i niepozorną, która prowadzi mnie w głąb samej siebie.
Nie jestem samotna w tej wędrówce, bo moje kroki tańczą z duszami innych, splecionymi w tej samej opowieści. Tańczą z przeżyciami mojej towarzyszki Joanny, tańczą z niebem i ziemią. Twarze nieznajomych stają się lustrami, w których odbija się moje serce. Dłoń podana w geście wsparcia, wspólny śmiech, posiłek, to ślady, które zostaną wyryte we mnie na zawsze.
Chłonę krajobrazy i myśli.
Dlaczego idę?
Czego szukam?
Odpowiedzi rodzą się w rytmie stawianych kroków, w śpiewie wiatru tańczącego w koronach eukaliptusowych lasów. Ich zapach wypełnia płuca, otwiera serce, uwalnia wspomnienia i wizję przyszłości. Camino to księga, którą czyta się stopami, deszczem na twarzy, szeptem oceanu i cieniem wędrownych chmur. Pytania mnożą się jak kamienie na drodze, a odpowiedzi pojawiają się same, w rytmie kroków, w ciszy świtu, w zapachu łąk, które otulają jak kochana matka.
Kręte ścieżki zapraszają, by zgłębiać ich tajemnice. Stawiasz krok i aktywator we mnie woła: Idź! Budzi ciało i ducha. Nie ma miejsca na zwątpienie, gdy droga wzywa.
Idź! Szepcze moja wiara, nie oglądaj się, nie pytaj, czy dasz radę. Każdy kamień pod stopami, każda góra na horyzoncie mówi: Jesteś gotowa. Wiatr zabiera każde zwątpienie.
Tańczę z drogą, pozwalam na zmiany, pracuję z chwilą, akceptuję deszcz i upał, zmęczenie i radość i ten ból, który odkrywa wyparte. Camino uczy poddania się nurtowi życia, zabiera kontrolę. Ja już wiem, że najlepszy kierunek to ten, którego się nie planowało.
Mój wieczny optymizm śmieje się w słońcu, w kroplach rosy na pajęczynie. Widzi cuda w najmniejszych rzeczach, bo Camino, choć wymagające, jest przede wszystkim drogą miłości. A miłość to wiara, że każdy krok ma sens, nawet jeśli jeszcze go nie rozumiem.
Droga do Santiago de Compostela stała się dla mnie drogą do mojego wnętrza. To wędrówka w energii serca, w tej zielonej energii transformacji, która zawsze była obecna, otaczała mnie i wypełniała moje pole. Wibruje w każdej cząstce mnie, budzi czucie, przypomina, że jestem Życiem w ruchu.
Idę w obecności. Pozwalam, by działo się to, co już jest dla mnie zapisane. Czuję, jak wzrasta moja inteligencja bycia, wtedy, gdy w pełni ufam, że prowadzi mnie On, mój Niebieski Ojciec.
Z każdym krokiem odkrywam siebie inną, spokojniejszą, bardziej świadomą, głębiej połączoną z Tym, który jest we mnie. Idę w ekscytacji i zachwycie, a piękno, które mnie otacza, otwiera moje serce jeszcze szerzej. Czuję ogromną empatię do siebie, do ludzi, do świata.
Przestaję naprawiać. Nie próbuję zmieniać nikogo, nie próbuję już naprawiać siebie. Pozwalam być. Staję się naturalna, prawdziwa, wypełniona inteligencją serca. Obserwuję siebie i swoje reakcje, jak zmieniają się z każdym krokiem Camino. Uczę się nowej siebie każdego dnia.
Jestem świadoma swojej przestrzeni, w której tworzę nowe, w której rodzi się zmiana. W tej drodze uczę się uważności. Uczę się bycia z Nim w Miłości, która nie potrzebuje słów. To właśnie tam, w rytmie kroków i oddechów, dokonała się we mnie prawdziwa transformacja.
W ciszy między krokiem, a oddechem, między zaufaniem, a zachwytem, nauczyłam się jej prawdziwie słuchać. Camino nauczyło mnie być sobą w Bogu, W miłości, w autentyczności, w zielonej energii przemiany, która zawsze była we mnie.
Gdy stopy zanurzyły się w pierwszym kroku na pielgrzymim szlaku w Gijón, wiatr od Kantabryjskiego Morza uniósł moją duszę ku przestrzeniom, których istnienia dotąd jedynie przeczuwałam. Szlak Północny, starożytny i surowy, stał się zwierciadłem wędrowca, odbijającym lęki, pragnienia, cienie i światło.
Kamienie pod stopami szeptały historie tych, którzy szli przede mną — głosy pielgrzymów splecione z echem moich własnych pytań.
Czy miłość jest drogą, czy celem?
Czy prawda objawia się w ciszy, czy w ogniu spotkania?
Czy potencjał duszy budzi się w bólu, czy w zachwycie?
Deszcz obmywał mnie z iluzji, słońce rzeźbiło w skórze cierpliwość, a wiatr, ten wieczny towarzysz pielgrzyma, uczył lekkości i poddania. Czas przestał być linią, stał się kręgiem, w którym każda chwila była zarazem początkiem i końcem, pytaniem i odpowiedzią.
W samotności górskich przełęczy i wśród milczących spojrzeń Joanny nauczyłam się, że miłość nie szuka potwierdzenia, ona jest. W zapachu eukaliptusowych lasów i w surowości kamiennych dróg odkryłam, że prawda nie potrzebuje słów, objawia się w obecności. A w zmęczeniu, gdy ciało odmawiało posłuszeństwa, odnalazłam siłę, której źródło nie było we mnie, lecz we wszystkim, co mnie otaczało.
Krok po kroku, oddech za oddechem, pustka stawała się pełnią, a serce przestrzenią, w której mieściło się całe niebo.