- nowość
Wajnberg - ebook
Wajnberg - ebook
Mieczysław Wajnberg (1918–1996) – może to być zaskakujące, ale ze statystyk programów koncertowych i nagrań płytowych wynika, że jest dziś najczęściej wykonywanym i nagrywanym kompozytorem polskim po Chopinie. Urodził się w Warszawie jako pierwszy kompozytor w niepodległej od miesiąca Polsce. Los rzucił go w wieku do 20 lat do ZSRR, gdzie pozostał do końca życia. Tam cieszył się pewnym uznaniem jako kompozytor muzyki użytkowej oraz koncertowej, jednak szersze zainteresowanie zaczął wzbudzać dopiero po swojej śmierci. Sławę przyniosła mu wykonana w 2010 roku na festiwalu w Bregencji „Pasażerka”, pierwsza opera kompozytora. Dzieło, którego akcja rozgrywa się w obozie koncentracyjnym, wywołało wtedy sensację i zaowocowało kolejnymi wykonaniami na deskach scen całego świata. Nie bez pewnego znaczenia dla zaciekawienia jego muzyką był dramatyczny życiorys: w 1939 roku ucieczka przed Niemcami z Warszawy do Związku Radzieckiego, w 1941 roku powtórna ucieczka - teraz do Taszkentu, a także aresztowanie w czasie antysemickiej nagonki za rządów Stalina. Wajnberg jako muzyk czuł się Żydem, kształtowała go muzyka rosyjska, ale jako człowiek do końca życia czuł się Polakiem.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-224-5277-6 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ulicę Krochmalną uważano za jedną z najbrzydszych w Warszawie, ale weszła do literatury dzięki Isaacowi Bashevisowi Singerowi, który mieszkał przy niej w początkach xx wieku (najpierw pod numerem 12, a potem 10). Nieopodal miejsca, gdzie żył przyszły noblista, na świat przyszła jego rówieśniczka Maria Pietruszyńska, która w latach dwudziestych podbiła Warszawę jako Hanka Ordonówna. Tuż obok, na rogu Krochmalnej i Żelaznej, światło dzienne ujrzał pewien chłopiec. Fakt ten od 2020 roku upamiętnia tablica wmurowana w kamienicę – jedną z nielicznych, jakie ocalały w tej części Warszawy. Informuje ona, że w domu tym urodził się Mieczysław Wajnberg. Jego życie przypadło na drugą połowę xx wieku, a więc niedawno temu, w dodatku spędził je w Warszawie i Moskwie, z rzadka tylko podróżując. Tymczasem próbując opisać je, wielokrotnie skazani jesteśmy na dane niepełne, często wątpliwe, nieraz sprzeczne.
Wątpliwości budzi już sama data urodzin. On sam utrzymywał (przynajmniej w późniejszych latach), że wydarzyło się to 8 grudnia 1818, i do końca życia urodziny obchodził w grudniu. Natomiast rodzice zarejestrowali go jako Mojsze Wajnberga urodzonego 17 stycznia 1919 roku (chciałoby się w tej sytuacji rzec: gdyby urodził się w 1919 roku, to zrobiliby to na trzy miesiące przed poczęciem). Jak wytłumaczyć tę rozbieżność? Otóż dzieciom urodzonym w grudniu datę urodzenia przesuwano wówczas chętnie na styczeń, chociażby po to, by później zaoszczędzić im konieczności rozpoczynania edukacji na cztery miesiące przed osiągnięciem wieku szkolnej dojrzałości. Wnioskując zatem z ówczesnych obyczajów oraz dokumentu i wiedzy samego Wajnberga, za faktyczną datę jego urodzin należałoby uznać 8 grudnia 1918 roku.
Mater semper certa est – głosiła zasada rzymskiego prawa, a tymczasem i w tej kwestii nie mamy jasności. Wajnberg twierdził, że jego matka nazywała się Sara Kotlicka: „W 14 roku ojciec utknął w Warszawie. Rozwiódł się z pierwszą żoną, z którą żył 19 lat i pobrał się z moją mamą, Kotlicką” . To nazwisko podawał też w późniejszych latach – również w urzędowych dokumentach. Na dwóch autoryzowanych wypisach z metryki, zachowanych w archiwach warszawskiego konserwatorium, figuruje natomiast Sura Dwojra (Sara Debora) Stern. Jako Sura podpisana jest też matka Wajnberga na dwóch zachowanych zdjęciach z lat 1922 i 1924. Dodajmy, że gdyby Samuel Wajnberg rozstał się w 1914 roku z pierwszą żoną po 19 latach, to musiałby się z nią pobrać, mając zaledwie 13 lat, bo urodził się w 1882 roku. Wydarzyło się to w Kiszyniowie, w Mołdawii, w rodzinie księgowego w dużym przedsiębiorstwie. Mojsiej Wajnberg miał trzynaścioro dzieci, co u schyłku xix wieku nie było niczym nadzwyczajnym. Wnuczka jego najmłodszej córki, opisując po latach historię rodziny, nadmieniła: „Matka, jak to było wówczas w zwyczaju, nie pracowała. Miała wystarczająco dużo zajęć, chociaż w domu zatrudniano nianie, bony i służące, co wskazuje na to, że rodzina należała do zamożnych” .
W leksykonie teatru żydowskiego czytamy, że Szmul, czyli Samuel, „mając siedem lat, kupił sobie skrzypce i samodzielnie nauczył się na nich grać. Rok później usłyszał go grającego przy otwartym oknie przechodzący obok Cygan, skrzypek. Zaproponował ojcu chłopca, że da mu kilka bezpłatnych lekcji. Wszyscy traktowali je poważnie, ale nie sam uczeń, któremu ani w głowie było ćwiczenie. Znudziło się to w końcu nauczycielowi, więc przerwał zajęcia i próbował Szmula zawstydzić: «Mając takie palce, mógłbyś zostać wielkim muzykiem, ale leń siedzi w tobie większy od talentu»” .
Samuel zrelacjonował ów epizod drastyczniej: „Talent miałem duży, ale niechęć do nauki jeszcze większą. Rzadkie zjawisko: gdy tylko nauczyciel przegrał mi lekcję, natychmiast ją chwytałem. W ten sposób oszukiwałem go przez jakiś czas, aż pewnego dnia przyłapał mnie na tym i zakończył nasze lekcje, upominając mnie tymi słowami: «Z podobnym talentem i z takimi dziesięcioma palcami, ale bez żadnej ochoty do nauki, to możesz sobie wykopać grób i zakopać się w nim, bo tylko zmarnujesz sobie życie». Mój ojciec chciał zrobić ze mnie porządnego człowieka i wysłał mnie do pracy najpierw w sklepie galanteryjnym, a potem w drukarni. Żadne z tych miejsc nie przypadło mi jednak do gustu. Tak więc mając 17 lat, opuściłem dom i rozpocząłem wędrowne życie” .
Samuel Wajnberg związał się z teatrem, gdzie jego muzyczny talent mógł się przydać. W pierwszej trupie praktykował jako skrzypek, dyrygent, chórzysta, aktor, rekwizytor i sufler. W kolejnych teatrach pracował już jako muzyk – grał, kierował zespołem, robił aranżacje, a także komponował. W Wilnie dla teatru Nahuma Lipowskiego napisał muzykę do sztuki Lebendik un lustik (Żywy i wesoły) Jehudy Lejba Boimwola, tam też wydrukowano pierwsze nuty z jego aranżacjami oraz muzyką do spektakli. Po roku przeniósł się do Łodzi, a w 1916 roku do Warszawy, gdzie osiadł na stałe. Prace miał jednak dorywcze, jak w kabarecie Qui pro Quo, gdzie w 1922 roku dyrygował ponad 60 spektaklami rewii Diabeł w Warszawie do libretta Juliana Tuwima, w przyszłości ulubionego poety jego syna.
Warszawa, zamieszkana w jednej trzeciej przez Żydów, stanowiła wówczas centrum kulturalne ich świata i nie bez przyczyny francuski pisarz i dziennikarz Albert Londres pisał o niej na początku xv rozdziału swojej książki Le Juif errant est arrivé, wydanej w 1930 roku w Paryżu: „Witaj, żydowska stolico Europy”. Powstawała tu literatura w językach jidysz, hebrajskim oraz polskim, kwitło życie teatralne, a większość przedstawień uatrakcyjniała oczywiście muzyka. Działały teatry Elizeum, Eldorado, Centralny, Nowości, Sambatjon i Scala. Właśnie z tym ostatnim Samuel Wajnberg związał się na wiele lat. Jego muzyka towarzyszyła spektaklowi Joszke muzikant Osipa Dymowa, którym Scala rozpoczynała działalność 19 maja 1926 roku.
Tymczasem Sura i Samuel Wajnbergowie doczekali się dwojga dzieci – syna Mojsze i młodszej o dwa lata córki Estery. Podobno oboje szybko zaczęli grać na fortepianie, chociaż nie było to proste, bo – jak po latach Mojsze-Mieczysław opowiadał swojej córce Wiktorii – w domu nie mieli instrumentu i trzeba było ćwiczyć u jakiejś „kuzynki Felicji” . Chłopiec okazał się na tyle bystry i sprawny, że szybko mógł asystować ojcu przy pracy, co zresztą w muzycznych rodzinach żydowskich było normalnym trybem przyuczania się do zawodu.
„Podczas spektakli ojciec zasiadał za dyrygenckim pulpitem, grając na skrzypcach i dyrygując – wspominał po latach swoje pierwsze doświadczenia muzyczne. – Od szóstego roku życia dotrzymywałem mu towarzystwa, nie odstępując go na krok i przysłuchując się tym wszystkim niezbyt może wartościowym, lecz szczerym melodiom. Nie wiem czemu, ale długo żywiłem przekonanie, że batuta ojca wydaje z siebie odgłos podobny do trąby. Pamiętam, jak strasznie się rozczarowałem, gdy ojciec powiedział mi, że to nieprawda, bo przecież ona nie wydaje z siebie żadnego dźwięku” . „Ojciec prowadził małą orkiestrę, która liczyła, no cóż, najwyżej z dziesięciu półamatorów. Jedno przedstawienie mogło iść nawet rok, czasami i po dwa–trzy razy codziennie, jak długo przychodziła na nie publiczność. Zacząłem więc pomagać ojcu, grając na pianinie. Grałem na tym pianinie i bardzo mi się to podobało” . Wtedy też odkrył przyjemność „komponowania” muzyki: „Nie znając nut, zapisywałem dziesiątki kartek papieru nutowego. Po prostu rysowałem jakieś znaczki, podobne do tych, jakie pisał tato, i wydawało mi się, że muszą one mieć jakiś sens” .
Lata dwudzieste przyniosły rozkwit fonografii. Przez sześć lat, od 1926 roku, Samuel Wajnberg kierował działem muzyki żydowskiej w największej wówczas polskiej firmie fonograficznej Syrena. Jako skrzypek solista nagrał taniec ze spektaklu Dybuk Szymona Anskiego. Kierując zespołem instrumentalnym „Revue Theater” Scala, jak czytamy na nalepce płyty z 1930 roku, towarzyszył ówczesnej gwieździe żydowskich teatrzyków Annie Jacobowitz, która odnosiła wielkie sukcesy w wodewilu Serke kozak, wystawionym na scence Scali ponad 100 razy. Szlagierem kasowym okazała się operetka Di amerikaner chasene, z której piosenki również trafiły na płyty Syreny. Z pieśniarką Hildą Dulitzką Wajnberg ojciec nagrywał żydowskie pieśni ludowe, a poważniejszy repertuar – z jednym z najznakomitszych ówczesnych kantorów Jacobem Kussewickim. Syn przypuszczalnie asystował mu również przy tej pracy, mając świetną okazję do poznawania rozmaitych rodzajów muzyki.
Pierwszym światem muzycznym małego Wajnberga były żydowskie melodie i rytmy. Na Bacha, Beethovena i Chopina czas przyszedł później. Pozostaje jeszcze pytanie, jakim językiem posługiwał się Wajnberg, żyjąc w tych dwóch Warszawach? Ojciec i matka mówili po żydowsku i po rosyjsku – co można wywnioskować z podpisów na zdjęciach rodzinnych z 1922 roku. Samuel Wajnberg pisał również po polsku. Mieczysław rozumiał żydowski, w języku tym rozmawiał później z pierwszą żoną, ale nie pisał. Jego głównym językiem był polski, a posługiwał się bardzo ładną inteligencką polszczyzną.NA OKÓLNIKU I W „ADRII”
W świat Beethovena, Chopina i Ravela Wajnberg wszedł, zostając uczniem warszawskiego konserwatorium, a do gmachu na Okólniku przychodzić zaczął jesienią 1931 roku. Mieszkał wtedy przy ulicy Dzielnej 4, nieopodal miejsca, gdzie dzisiaj znajduje się Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin”, do szkoły szedł więc trzy kilometry spacerem przez centrum miasta (a dzisiaj chętni mogą „przespacerować się” po Warszawie jego śladami, korzystając ze „Spacerownika” zamieszczonego na stronie warszawawajnberga.pl). Nasze wyobrażenie o Wajnbergu uczniu, a potem studencie konserwatorium to dość mglisty obraz, na który składają się późniejsze wspomnienia jego samego oraz dokumenty z owych czasów. Pierwsze źródło, jak to często bywa, jest mało precyzyjne, a drugie – skąpe.
Wajnberg opowiada: „Miałem 12 lat, gdy ojciec zaprowadził mnie do pani Matulewicz, nauczycielki fortepianu. To była cudowna kobieta. Spodobałem się jej i przedstawiła mnie profesorowi warszawskiego konserwatorium Józefowi Turczyńskiemu . Spodobałem mu się, więc postanowił wziąć mnie do swojej klasy w konserwatorium” . Opromieniony międzynarodową sławą wirtuoza, Turczyński cieszył się wtedy opinią najlepszego pedagoga fortepianu w Polsce. To właśnie z jego klasy wyszło dwóch spośród trzech polskich laureatów przedwojennych Konkursów Chopinowskich – Stanisław Szpinalski (drugie miejsce w 1927) oraz Witold Małcużyński (trzecie miejsce w 1937).
Z dokumentów natomiast wynika, że zanim mały Wajnberg trafił do klasy Turczyńskiego, przeszedł drogę nieco bardziej złożoną niż rekomendacja owej uroczej pani Matulewicz. W październiku 1931 roku Samuel Wajnberg złożył podanie do konserwatorium, po czym syn przystąpił do egzaminu kwalifikacyjnego. Wypadł pomyślnie, więc 7 października przyjęto go do Średniej Szkoły Muzycznej Państwowego Konserwatorium Muzycznego, co zatwierdził swym podpisem jej dyrektor Eugeniusz Morawski. Przez dwa kolejne lata uczył się fortepianu u kogoś o nieznanym nam nazwisku i dopiero w 1933 roku przyjęto go do klasy Turczyńskiego. Pierwsze lekcje wyzwolić musiały w czternastolatku tak silną potrzebę spontanicznego wypowiedzenia się poprzez muzykę, że 17 listopada ułożył Mazurka na fortepian, cztery dni później jeszcze jednego i oba poświęcił swemu nowemu profesorowi. Na tych Mazurkach po raz pierwszy podpisał się imieniem „Mieczysław”, które później uznał za własne.
Podobnie jak wielu innych młodych ludzi z jego środowiska Mojsze też widocznie postanowił zostać zasymilowanym Mieczysławem. Warszawskie Śródmieście, a zwłaszcza to muzyczne, było wszak w równej mierze polskie, jak polsko-żydowskie. Spolonizowani Żydzi tworzyli w nim elitę finansową i artystyczną, nadając ton sztuce i rozrywce. Wajnberg nigdy nie wypierał się żydowskich korzeni, lecz nalegał, by uważać go za Mieczysława, a nawet wierzyć w to, że w domu i w szkole wołano na niego Mietek. Opowiadając po latach córce Wiktorii bajki przed snem, bohaterami ich uczynił parę dzieci, nadając im imiona Esti – zdrobnienie od Estery – i Mietek.
Szeroka publiczność, o ile takim mianem obdarzyć można entuzjastów nowoczesnej muzyki w Warszawie lat trzydziestych, z nazwiskiem Wajnberga zetknęła się po raz pierwszy na koncercie, który 10 grudnia 1936 roku zorganizowało Polskie Towarzystwo Muzyki Współczesnej. Wraz ze skrzypkiem Stanisławem Jarzębskim i wiolonczelistą Józefem Bakmanem wykonał on wówczas Trio fortepianowe Andrzeja Panufnika, świeżo upieczonego dyplomanta kompozycji. Ponownie dał się słyszeć pół roku później w Filharmonii Warszawskiej podczas dorocznego popisu absolwentów konserwatorium. Dyplomy z kompozycji otrzymywali wówczas Witold Lutosławski, Stefan Kisielewski i Zbigniew Turski, a ten ostatni zaprezentował się publiczności Koncertem fortepianowym, który z orkiestrą filharmoniczną pod batutą Waleriana Bierdiajewa zagrał właśnie Wajnberg. W sprawozdaniu z koncertu napisano: „Klasę dla siebie stanowił wykonawca Koncertu Turskiego M. Weinberg z klasy prof. Turczyńskiego. W jego prawdziwie męskiej grze imponowały zwłaszcza świetne oktawy i duże wyczucie nowoczesnego stylu” . Określenie „męska gra” najpewniej nasunęło się recenzentowi dlatego, że w koncercie tym, poza Wajnbergiem, uczestniczyły cztery pianistki.
Tak jak inni pianiści uczący się w konserwatorium Wajnberg zobowiązany był chodzić na lekcje solfeżu, zasad muzyki, harmonii, historii muzyki, instrumentoznawstwa, kontrapunktu z formami muzycznymi, metodyki nauczania gry na fortepianie, literatury fortepianowej, a ponadto uczestniczyć w zajęciach klasy kameralnej, akompaniamentu oraz śpiewać w chórze. Może ta pogłębiana i poszerzana znajomość muzyki oraz kontakt z nieco starszymi kolegami kompozytorami sprawiły, że ponownie dał się ponieść ambicjom twórczym i skomponował I Kwartet smyczkowy. Impuls mógł być też jeszcze inny, bo ukończył go 1 maja 1937 roku, gdy cała muzyczna Polska była pod wrażeniem zgonu Karola Szymanowskiego, zmarłego miesiąc wcześniej.
W maju 1938 roku przybył do Polski z koncertami znakomity pianista Józef Hofmann (z jego pozamuzycznych talentów korzystamy powszechnie po dziś dzień, gdyż to on wynalazł m.in. wycieraczki samochodowe, przypuszczalnie zainspirowany metronomem). Od pięciu lat nosił tytuł honorowego profesora warszawskiego konserwatorium, interesował się jego najzdolniejszymi studentami i od czasu do czasu proponował niektórym doskonalenie umiejętności w filadelfijskim Curtis Institute of Music, którym kierował. Turczyński przedstawił mu Wajnberga. Wykonaniem Koncertu włoskiego Johanna Sebastiana Bacha i Fantazji „Isłamej” Milija Bałakiriewa młody pianista musiał wywrzeć na gościu tak znakomite wrażenie, że z miejsca otrzymał propozycję wyjazdu do Filadelfii. Studenci instytutu zwolnieni byli z czesnego, więc dla niezamożnego warszawianina problemem byłoby jedynie zgromadzenie środków na podróż za ocean i zdobycie wizy. Hofmann obiecał jednak pomoc w tych staraniach, zapewne wiedząc, że władze imigracyjne Stanów Zjednoczonych bardzo niechętnie wydawały wówczas pozwolenia na wjazd europejskim Żydom. Niestety, nie wiemy, czy i jak przebiegały starania Wajnberga o wyjazd. Wiktoria zapytana, czy ojciec wspominał kiedyś o tym epizodzie, odparła, że nie przypomina sobie żadnej rozmowy na ten temat, ale – dodała – w Związku Radzieckim raczej nie opowiadało się o kontaktach z Ameryką, uważaną za wroga.
Chcąc przywołać repertuar grany przez Wajnberga w klasie Turczyńskiego, można sobie wyobrazić, że podobnie jak inni uczniowie wykonywał on dzieła Bacha, klasyków i romantyków. Bliższe czasy reprezentowały utwory Claude’a Debussy’ego oraz dwóch żyjących kompozytorów francuskich – Maurice’a Ravela i Francisa Poulenca. Natomiast współczesną muzykę polską, a więc utwory Karola Szymanowskiego i Ludomira Różyckiego, Turczyński rzadko dawał swoim uczniom do grania. Znajomość repertuaru pozwalał im natomiast poszerzać dzięki temu, że lekcje indywidualne prowadził w obecności całej klasy.
Próbując odtworzyć przebieg edukacji Wajnberga na podstawie jego wspomnień, znowu natrafiamy na informację wymagającą pewnej ostrożności. Tak bowiem opowiadał o niej po upływie pół wieku, z pozoru – precyzyjnie: „Od razu przyjęto mnie na kurs drugi, potem z drugiego na czwarty, z czwartego na siódmy, z siódmego na dziewiąty” . Tymczasem jeśli spojrzymy na upływ kolejnych lat akademickich, to wypada to trochę inaczej: 1933/1934 był to rok drugi, 1934/1935 – przeskok na czwarty, a potem już kursy kolejne bez „przeskoków”, które mogłyby świadczyć o wybitnych postępach w nauce (1935/1936 – piąty, 1936/1937 – szósty, 1937/1938 – siódmy). Potem znów nieco szybciej – 1938/1939 kurs dziewiąty, ale Wajnberg zadaje nam kolejną zagadkę, mówiąc: „Utknąłem na dziewiątym” . Niestety, nie wiemy dlaczego. W każdym razie jego nazwiska nie znajdujemy na liście absolwentów konserwatorium z czerwca 1939 roku, chociaż wtedy właśnie upływał termin owej dziewięcioletniej nauki.
Na dyplom nie mógł liczyć, bo wydawano go tylko tym absolwentom, którzy mogli wylegitymować się maturą. Na temat ogólnego wykształcenia Wajnberga nie wiemy natomiast nic. Na pewno chodził do polskiej szkoły powszechnej, ale edukację ogólną zapewne ukończył już po czterech latach, skoro dwunastolatka zapisano do konserwatorium. Na naukę w gimnazjum Wajnbergów nie byłoby stać, gdyż Samuel często pracował jedynie doraźnie, w związku muzyków nieraz miał status bezrobotnego. W 1936 roku jego tygodniowe dochody nie przekraczały kwoty 35 złotych, zarabiał więc równie niewiele, jak średnio wykwalifikowany robotnik. Zresztą i tak żadne gimnazjum nie tolerowałoby ucznia, który chciałby łączyć naukę z pracą zarobkową, i to w miejscach zakazanych dla nieletnich – kabaretach i nocnych lokalach – a Wajnberg taką właśnie podjął.
W połowie lat trzydziestych kryzys gospodarczy spowodował, że ludzie nie mieli pieniędzy na bywanie w teatrach, toteż „zaczęły się rozmaite bankructwa, zostały ledwo dwa lub trzy teatry. Ojciec stracił pracę, a wtedy cały ciężar utrzymania rodziny spadł na mnie. Rano chałturzyłem na jakimś żydowskim weselu, gdzie grałem różne frejlachy i inne mazeltowy. Akompaniowałem też kantorom, bo bardzo dobrze improwizowałem i grałem a vista. Potem biegłem na zajęcia do Turczyńskiego, gdzie po tych wszystkich frejlachach grałem albo Sonatę h-moll Liszta, albo Koncert włoski Bacha czy Pory roku Czajkowskiego… A wieczorami, do północy, grałem w kawiarni najrozmaitsze fokstroty, bostony, slow-foxy… Dobry byłem w takim repertuarze” . Dorywczo pracował też w kinie jako taper. W tym czasie pojawił się już film dźwiękowy, więc w 1936 roku otrzymał zamówienie na muzykę do „radosnej komedii muzycznej” – jak zapowiadano na plakatach – Fredek uszczęśliwia świat. W spisie realizatorów siedemnastolatek figurował jako autor „ilustracji muzycznej”, czyli ścieżki dźwiękowej granej przez zespół instrumentalny. Nie była to wielka praca, główną atrakcję filmu i tak stanowiły piosenki, a tych dostarczała para doświadczonych autorów przebojów – Wiktor Kurpiński i Wanda Vorbond.
W czołówce filmu widzimy: „M. Weinberg”. „M.” – czyli? W przedwojennych recenzjach i bardzo nielicznych wspomnieniach tych, którzy zapamiętali Wajnberga z lat trzydziestych, zawsze pojawiał się on jako Mojsze lub Mojsiej, a sądząc z podpisu przy fotografii rodzinnej zrobionej w 1922 roku, w domu wołano na chłopca Moniek. A pisownia nazwiska? W metryce i dokumentach zachowanych w konserwatorium widnieje „Wajnberg” i tak właśnie podpisywał się on po polsku jako dorosła osoba. Wcześniej jednak widocznie nie był równie konsekwentny, bo na wspomnianych Mazurkach widnieje „Wainberg”, innym natomiast zdarzało się pisać „Weinberg”. Ortografia nazwisk nie była wówczas rygorystycznie ujednolicona, a niemiecki zapis nazwisk żydowskich był normą w warszawskim przemyśle rozrywkowym, gdyż wydając płyty, myślano również o zagranicznych odbiorcach, a dla nich był on najczytelniejszy.
Wiele wskazywało na to, że Wajnberg podąży drogą, którą z powodzeniem obrało wielu innych żydowskich muzyków dominujących w rodzącym się przemyśle rozrywkowym, jak twórcy największych międzywojennych przebojów Jerzy Petersburski oraz bracia Henryk i Artur Goldowie. Wczesny kontakt z muzyką użytkową, a potem gruntowne studia muzyczne pozwalały im na swobodne poruszanie się w różnych gatunkach. Najlepszym przykładem takiej wszechstronności był wówczas Władysław Szpilman – wyśmienity pianista ze swobodą grający klasyczny repertuar wirtuozowski, rozrywkowy, a równocześnie kompozytor muzyki wprowadzającej do sali koncertowej elementy music-hallu i jazzu w neoklasycznej, paryskiej – chciałoby się rzec – konwencji.UCIECZKA
We wrześniu 1939 roku zamknął się „najlepszy i najszczęśliwszy okres” w życiu Mieczysława Wajnberga, jak wyznał on po latach Grzegorzowi Wiśniewskiemu, polskiemu dyplomacie pracującemu w Moskwie . Okoliczności tej dramatycznej cezury życiowej zrelacjonował natomiast Manaszyrowi Jakubowowi, znajomemu moskiewskiemu muzykologowi.
„6 września 1939 roku, w szóstym dniu wojny z Niemcami, wróciłem z pracy. Grałem w modnej kawiarni «Adria», w arystokratycznej dzielnicy Warszawy. Siadłem do kolacji i nawet pamiętam, co przygotowała mi wtedy mama: bułeczki z szynką i kompot jabłkowy. Nagle w radiu wystąpił pułkownik Umiastowski i powiedział, że na wojnie, jak to na wojnie, Niemcy przełamali naszą obronę, rano będą już w Warszawie . Kto tylko ma więc możliwość ucieczki na wschód, niech ucieka. Oczywiście natychmiast pobiegłem, razem z siostrą. Po kilku godzinach marszu buty zaczęły siostrzyczce obcierać nogi, więc wróciła do domu. To ją zgubiło.
Przez 17 dni szedłem pod kulami, byłem bombardowany, nie miałem jedzenia ani picia. Niemcy byli wokół i każdego dnia, w każdej chwili można było zginąć. Ale Bóg sprawił, że przeżyłem… Kiedyś, na przykład, w jakiejś dziesięcioosobowej grupie młodzieży zmierzaliśmy na wschód. Nie mieliśmy już sił, więc umówiliśmy się z chłopem, że podwiezie nas swoim wozem do jakiegoś postoju: do gospody albo do wioski odległej o dziesięć, dwanaście kilometrów. Zgodził się. Właśnie zamierzaliśmy wsiąść na wóz, gdy nadeszła jakaś grupa bogaczy, którzy zapłacili mu dziesięć razy więcej. Wziął ich. Ci ludzie wydawali się nam wtedy naszymi największymi wrogami! Gorszymi nawet od Hitlera! Ale cóż… Po godzinie marszu nagle zobaczyliśmy ten wóz. Był pełen ciał owych ludzi, zastrzelonych z samolotu lecącego tuż nad ziemią. Przeznaczenie…
Byliśmy bardzo głodni, a nic nie mieliśmy. Na drodze natrafiliśmy na konia zabitego przez bombę lub pocisk. Chłopaki wycięli mu wątrobę, upiekli na ogniu i zjedliśmy ją. Potem bardzo chciało mi się pić, więc przez chusteczkę przecedziłem wodę z kałuży i napiłem się. A później męczyła mnie czerwonka…
Pewien epizod wojenny będzie mnie prześladował do końca życia. Wydarzyło się to prawdopodobnie gdzieś około 10 września. Nasza kompania, mocno już przerzedzona, przechodziła przez Siedlce – małe miasteczko z ludnością w połowie żydowską, a w połowie polską. Gdy tam dotarliśmy, akurat toczyły się walki. Zewsząd dobiegały krzyki i jęki rannych. Część miasta stała w płomieniach. Doszliśmy do rynku, a tam ujrzeliśmy coś zupełnie nieprawdopodobnego. Jakiś polski żołnierzyk, na wpół rozebrany, maleńki, szczuplutki, z oszalałymi oczami, biegał wokół brzozy jak dopiero co nakręcony bąk i bez końca powtarzał: «Jezus Maria, Jezus Maria, Jezus Maria!». Musiał odłączyć się od swoich i postradał zmysły. Obraz tego żołnierzyka, niezwracającego uwagi na pożary ani na walki toczące się wokół miasta, na strzelaninę, krzyki i jęki ginących ludzi, jakoś wyjątkowo utkwił mi w pamięci. Myślę, że oddałbym życie, aby nigdy tego nie ujrzeć, ale Bóg chciał inaczej i dźwięk jego głosu: «Jezus-Maria – Jezus-Maria» – słyszę do dzisiaj.
Potem, już w pobliżu granicy, ale jeszcze przed stroną radziecką, szliśmy w stronę budki, w której siedział pogranicznik. W odległości jakieś pół kilometra przed nami ujrzeliśmy szosę. Szło nią dwóch czy trzech Żydów, łatwych do rozpoznania po odzieniu. Podjechał do nich motocykl. Zatrzymał się. Zsiadł z niego Niemiec i po gestykulacji zorientowaliśmy się, że pyta o drogę. Oni mu dokładnie pokazali: w tę stronę, w tamtą stronę, w prawo, w lewo. On pewnie powiedział «Danke schön», wsiadł na motor i zapuścił silnik. Żydzi ruszyli przed siebie, a on rzucił w nich granatem, który rozszarpał ich na części. Więc i ja mogłem umrzeć w taki sposób. W ogóle zginąć było bardzo łatwo. I tak szedłem, szedłem i szedłem. 17 września wojska radzieckie przystąpiły do wojny i zajęły Zachodnią Ukrainę. Znaleźliśmy się na linii demarkacyjnej. Z jednej strony byli Niemcy, potem linia demarkacyjna, a dalej Związek Radziecki. Błagaliśmy sowieckich pograniczników w zielonych i niebieskich czapkach: «Przepuśćcie!». Nie znałem po rosyjsku ani słowa, ale w końcu dotarłem do jakiegoś porucznika. Powiedział: «Dobra, Wajnberg, jak masz na imię?». Mówię: «Mieczysław». – «U Żydów nie ma takiego imienia». Mówię: «Dlaczego?» – «Będziesz Mojżeszem». Mówię: «A niechże będzie Mojżesz, Abraham, co tylko chcesz, byle się dostać do Związku Radzieckiego!».
I tak znalazłem się w Rosji” .
Kronikarka rodziny Wajnbergów, Ada Gorfinkel, opisując ów tragiczny wrzesień, przytacza nieco inną wersję, zasłyszaną w domu. „Szmula z rodziną wysłano do obozu, gdzie mieli czekać na wyekspediowanie do Rosji. Radzieckie władze postanowiły jednak nie wpuszczać uciekinierów. Tylko synowi Mieczysławowi udało się przedostać do pociągu jadącego w głąb Rosji. Przed smutnym losem uratowali go wielbiciele jego talentu” . Podobno to znajomość popularnego repertuaru operetkowego tak życzliwie nastawiła do niego żołnierzy. Wersję tę potwierdziła pierwsza żona Wajnberga, podkreślając, że cała rodzina uciekła z Warszawy, lecz złamany obcas Estery sprawił, że rodzice zostali z córką na tyłach kolumny uchodźców i nie zdążyli na pociąg, który zabrał ich jedynego syna do Rosji. Wersja ta jest tak inna, że wydaje się aż nieprawdopodobna, lecz zastanawiający jest w niej wątek pociągu. Córka Wajnberga wspominała bowiem: „Jedną z tatusinych fobii był wieczny strach przed spóźnieniem się. Wiadomo, że irracjonalne lęki są najtrudniejsze do pokonania. Zdarzyło się kiedyś tak, że szykując się w Leningradzie do podróży powrotnej do Moskwy, tata zaczął wybierać się na dworzec położony naprzeciwko hotelu na trzy godziny przed odjazdem pociągu. Wszelkie próby skłonienia go do poczekania z tym jeszcze ze dwie godziny bezwzględnie ucinał. Zbierał się do wyjścia, argumentując: «A jeśli nagle pojawią się czołgi i spóźnimy się na pociąg?»” .
Uciekając na wschód, Wajnberg zabrał swoje utwory oraz parę rodzinnych zdjęć. Zachowały się do dzisiaj, a duże zdjęcie siostry wisiało na ścianie w jego pokoju. Losy najbliższych nie były mu znane przez wiele lat.ŹRÓDŁA CYTATÓW (TŁUMACZENIA CYTATÓW Z JĘZYKÓW ROSYJSKIEGO, ANGIELSKIEGO I NIEMIECKIEGO – D.G., JEŚLI NIE PODANO INACZEJ)
Mieczysław Wajnberg w rozmowie z Manaszyrem Jakubowem, maszynopis udostępniony D.G. przez Andrieja Ustinowa.
Ада Горфинкель , Моисей (Мечислав) Вайнберг, http://world.lib.ru/g/gorfinkelx_a/gorfinkelx22332.shtml .
Szmuel Weinberg (1882–1943), http://yiddishmusic.jewniverse.info/weinbergshmuel/index.html .
Lives in the Yiddish Theatre. Shmuel Waynberg (za: Zalmen Zylbercweig, Leksikon fun yidishn teater, 1931–1969), http://www.museumoffamilyhistory.com/yt/lex/V/vaynberg-shmuel.htm .
Виктория Вайнберг: „Я никогда не говорила об этом, но сейчас, думаю, пришло время”, https://www.classicalmusicnews.ru/interview/victoria-vainerg-2016/ .
Людмила Никитина , Почти любой миг жизни – работа…, „Mузыкальная академия” 1994, № 5 .
Konstanty Regamey, I. popis absolwentów Konserwatorium, „Prosto z mostu” 1937 nr 26, https://crispa.uw.edu.pl/object/files/415582/display/Default .
Grzegorz Wiśniewski, Mieczysław Weinberg – człowiek trzech kultur, w: Pięć polskich losów w Rosji, Elipsa, Warszawa 1999.
Mанашир Якубов , Мечислав Вайнберг: „Всю жизнь я жадно сочинял музыку”, „Утро России” 1995, № 7 (67).
Инесса Двужильная , Эди Тырманд и Мечислав Вайнберг: перекрёстки судеб, „Весці Беларускай дзяржаўнай акадэміі музыкі” 2020, № 36.
Инесса Двужильная , Василий Андреевич Золотарёв и Мечислав Вайнберг, http://www.mishpoha.org/arkhivarius/452-vasilij-andreevich-zolotarev-i-mechislav-vajnberg .
Ирина Жмодяк , Честность, правдивость, полная отдача, „Советская музыка” 1988, № 9 .
Stanisław Ciesielski, Obywatele polscy w Uzbekistanie w latach ii wojny światowej, http://www.sciesielski.republika.pl/losy/uzbekpol.html .
Marina Frolova-Walker, Stalin’s Music Prize: Soviet Culture and Politics, Yale University Press, New Haven–London 2016.
Наталия Вовси-Михоэлс , Мой отец Соломон Михоэлс: Воспоминания о жизни и гибели, Возвращение, Moсква 1997.
Проблемы советского музыкального творчества, „Советская музыка” 1946, № 8.
Резолюция расширенного пленума Оргкомитета Союза советских композиторов СССР, состоявшегося в Москве 2–8 октября 1946 года, „Советская музыка” 1946, № 10.
Дмитрий Кабалевский, Юрий Шапорин , Выступления на пленуме, „Советская музыка” 1946, № 10.
Тихон Хренников , Так это было: Тихон Хренников о времени и о себе, „Музыка”, Moсква 1994, Левон Акопян , Феномен Дмитрия Шостаковича, Издательство РОССПЭН, Moсква 2018.
Постановление Политбюро, ЦК ВКП(б) об опере „Великая дружба” В. Мурадели 10 февраля 1948 г., „Правда” 11.02.1948.
Екатерина Власова , 1948 год в советской музыке, Классика-XXI, Moсква 2010.
Antony Polonsky, Dzieje Żydów w Polsce i Rosji, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2014.
Хроника из жизни Союза композиторов, „Советская музыка” 1948, № 4.
Тихон Хренников , Творчество композиторов и музыковедов после Постановления ЦК ВКП(б) об опере „Великая дружба”, „Советская музыка” 1949, № 1.
Muzyka radziecka na nowym etapie, „Ruch Muzyczny” 1949 nr 2 .
Андрей Кокарев , Тихон Хренников, Молодая гвардия, Moсква 2015.
Алексей Николайев , О творчестве М. Вайнберга, „Советская музыка” 1960, № 1.
Леонид Коган. Воспоминания. Письма. Статьи. Интервью, Советский композитор, Moсква 1987.
David Fanning, Mieczysław Weinberg. Auf der Suche nach Freiheit, Wolke Verlag, Hofheim 2010.
Александр Белоненко , „Люди все больше меня огорчают”: Из переписки Мечислава Вайнберга с Георгием Свиридовым, „Музыкальная жизнь” 2019, № 12, https://muzlifemagazine.ru/lyudi-vse-bolshe-menya-ogorchayut/ .
Софья Хентова , В мире Шостаковича: Беседы с Шостаковичем. Беседы о композиторе, Композитор, Moсква 1996.
Людмила Никитина , Страху вопреки, М. Вайнберг, „Пассажирка”, Екатеринбургский театр оперы и балета, 15.09.2016 .
Mieczyslaw Weinberg’s Magnum Opus Finally Gets an Israeli Premiere, https://www.haaretz.com/israel-news/.premium-mieczyslaw-weinberg-s-magnum-opus-finally-gets-an-israeli-premiere-1.7184780 .
List mejlowy Wiktorii Wajnberg-Bishop do D.G. z 12.06.2016 .
List Eugeniusza Mielcarka do D.G. z 19.09.2013 .
Александр Чайковский о Вайнберге: „У этого титана музыки были огромные руки и симпатичная польская «л»”, https://www.justmedia.ru/analitika/culture/aleksandr_chajkovskij_o_vajnberge__u_etogo_titana_muzyki_byli_ogromnye_ruki_i_simpatichnaya_polskaya_l_ .
Илья Овчинников , „Ему помешало соседство с Шостаковичем”, https://vk.com/topic-3383195_4807975 .
Niepublikowana rozmowa D.G. z Krzysztofem Meyerem, czerwiec 2020 .
Хроника, „Советская музыка” 1988, № 8, https://mus.academy/articles/khronika-251 .
Материалы Международного форума „Мечислав Вайнберг (1919–1996). Возвращение”, 16–19 февраля 2017, Большой театр России, Москва 2017 .
Verena Mogl, Juden, die ins Lied sich retten – der Komponist Mieczyslaw Weinberg (1919–1996) in der Sowjetunion (Musik und Diktatur), Waxmann Verlag, Münster 2017.
Zdzisław Sierpiński, Muzyczne wędrówki po ZSRR (II). Problemy w milionowych wymiarach, „Ruch Muzyczny” 1964, nr 6.
(jk) , Moskiewska Orkiestra Kameralna, „Ruch Muzyczny” 1964, nr 21.
Erntefest, 3–4 listopada 1943. Zapomniany epizod Zagłady, red. Wojciech Lenarczyk i Dariusz Libionka Państwowe Muzeum na Majdanku, Lublin 2009.
Nieprzyzwoitość formy, z Hanną Krall rozmawiała Justyna Sobolewska, „Polityka” 2020, nr 37.
Четверть века социалистической культуры, „Советская музыка” 1969, № 7 .
Krzysztof Lubczyński, Trzeba dawać świadectwo, „Trybuna” 08.06.2020, https://trybuna.info/opinie/trzeba-dawac-swiadectwo/ .
Антонина Клокова , Несостоявшаяся постановка оперы Вайнберга „Пассажирка” в 1968 году: кто виноват?, „Музыкальная академия” 2020, № 2, https://mus.academy/articles/nesostoyavshayasya-postanovka-opery-vaynberga-passazhirka
Niepublikowana rozmowa D.G. z Zofią Posmysz, lato 2016 .
Hanna Krall, Na wschód od Arbatu, Dowody na Istnienie, Warszawa 2014.
Lidia Rappaport, Polska opera M. Wajnberga w Leningradzie, „Ruch Muzyczny” 1975, nr 26 .
Дмитрий Шостакович , Устными писъмами, Мечислав Вайнберг, „Мадонна и солдат”, , Ленинград, 17.03.1975 .
Письма к другу. Дмитрий Шостакович – Исааку Гликману, DSCH, Композитор, Москва–Санкт-Петербург 1993.
Powietrze i pochwały. Z Rodionem Szczedrinem, kompozytorem, rozmawia Anna Żebrowska, „Polityka” 16.08.1986.
Алексей Мокроусов , Континент Вайнберг. Загрузка, „Лехаим” 2010, № 11, https://lechaim.ru/ARHIV/223/mokrousov_vainberg.htm .
Письма о любви. Мечислав Вайнберг – Ольге Рахальской, „Музыкальное oбозрение” 3.02.2017, https://muzobozrenie.ru/pis-ma-o-lyubvi-moisej-vajnberg-ol-ge-rahal-skoj/ .
М. Вайнберг: Первая встреча c mузыкой Дмитрия Шостаковича, Дмитрий Шостакович, Советский композитор, Mocквa 1967, https://passenger.uralopera.ru/1-2/ .
Александр Чайковский , В профессии он был титаном, М. Вайнберг, „Пассажирка”, Екатеринбургский театр оперы и балета, 15.09.2016 .
Отзыв-опровержение Ольги Рахальской на интервью Виктории Вайнберг, „Музыкальное обозрение” 24.03.2016, https://muzobozrenie.ru/otzy-v-oproverzhenie-ol-gi-rahal-skoj-na-interv-yu-viktorii-vajnberg/ .
Юлиа Кривицкая , Страницы дружбы, М. Вайнберг, „Пассажирка”, Екатеринбургский театр оперы и балета, 15.09.2016 .
Планета Баснер , К 85-летию со дня рождения композитора Вениамина Баснера, Издательство „Композитор”, Санкт-Петербург 2010.
Tacjanna Wysocka, Wspomnienia, Warszawa 1962.
Д. Шостакович. Статьи и материалы, Григoрий Шнеерсон , Советский композитор, Moсква 1976.
Detlef Gojowy i in., Schostakowitsch in Deutschland, („Schostakowitsch Studien“ 1), E. Kuhn, Berlin 1998.
List Mieczysława Wajnberga do Krzysztofa Meyera z 25.11.1988 .
Irina Shostakovich and Alexander Raskatov in a conversation about Mieczysław Weinberg, http://www.weinbergsociety.com .
Интервью Ольги Рахальской с Андреем Устиновым, 2020.
Henny van der Groep, My diary is in my work, my music. Weinberg through the eyes of Tommy Persson, DSCH Journal 2018, Nº 49, https://dschjournal.com/wordpress/onlinearticles/dsch49_weinberg.pdf .
Boris Yoffe, Im Fluss des Symphonischen. Eine Entdeckungsreise durch die sowjetische Symphonie, Wolke Verlag, Hofheim 2014.
Aleksander Laskowski, Muzyka jako pomnik dla zamordowanego narodu, https://wszystkoconajwazniejsze.pl/aleksander-laskowski-music-as-a-memorial-to-a-murdered-nation/ .
Rudolf Barschai, Leben in zwei Welten: Moskaus goldene Ära und Emigration in den Westen, Wolke Verlag, Hofheim 2015.LITERATURA DLA WNIKLIWYCH
Daniel Elphick, Music behind the Iron Curtain, Cambridge University Press, Cambridge 2019.
Daniel Elphick, The String Quartets of Mieczysław Weinberg: A Critical Study, University of Manchester 2016 .
David Fanning, Mieczysław Weinberg. Auf der Suche nach Freiheit, Wolke Verlag, Hofheim 2010 .
Verena Mogl, »Juden, die ins Lied sich retten« – der Komponist Mieczysław Weinberg (1919–1996) in der Sowjetunion, Waxmann Verlag, Münster 2017.
w sieci
, https://zelazna66.pl/zdjecia/ .
Lines that have escaped destruction , http://linesthathaveescapeddestruction.blogspot.com .
, https://instytutwajnberga.org/ .