Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wakacje w Sydney - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 października 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

Wakacje w Sydney - ebook

 

 

Po zawarciu najważniejszego kontraktu magnat hotelowy Luke Moore przyjeżdża do Sydney, żeby odpocząć. Spotyka Amy McCarthy, która kiedyś była w nim zakochana. Teraz wdają się w romans, który ma być krótki i przyjemny. Luke uświadamia sobie jednak, że Amy stała się dla niego bardzo ważna. Ponieważ żadne z nich nie szuka trwałego związku, Lucke wyjeżdża do Singapuru, zanim będzie za późno. Amy jedzie za nim…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-2523-6
Rozmiar pliku: 752 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Trzy miliony dolarów. Czy ci uroczy, durni wariaci z pracy Amy McCarthy naprawdę powierzyli jej trzy miliony dolarów? Nie zdawali sobie sprawy, że tak naprawdę była pięciolatką w ciele dwudziestosześcioletniej kobiety. Gdyby tak było, prawdopodobnie nie otwieraliby tej butelki szampana. Za każdym razem zadziwiało ją, że jest w stanie przekonać ludzi, że wie, o czym mówi.

Być może nie gratulowaliby jej zdobycia najważniejszego klienta w historii firmy. Być może przekazaliby konto Maree, Thomasowi albo któremuś ze starszych doradców od PR-u. Komuś dorosłemu, rozsądnemu, praktycznemu, na którym można polegać i który wiedział, co robią. Nie jej. Ona była szczęśliwa, kiedy udało jej się znaleźć pasujące do siebie skarpetki.

Weszła do Saints, modnej restauracji w Surry Hills, w której miało się odbyć spotkanie. Nie miała pojęcia, co ma zrobić z nowymi klientami. Byli właścicielami największej luksusowej linii hotelowej w regionie Azja-Pacyfik.

Nie wiedziała nic na ten temat! Była dobra w improwizacji. Od dziecka umiała namówić ludzi do wszystkiego. Rozważała nawet wykorzystanie swoich umiejętności w sprzedaży w ramach pokazu talentów podczas wyborów Miss Północnych Przedmieść w liceum. Zdecydowała się jednak na sztuczki magiczne. Pewnie właśnie dlatego przegrała. Albo dlatego, że była najniższą, najpulchniejszą, najgorzej ubraną dziewczynką.

Amy pamiętała długą, hipisowską spódnicę, którą wybrała na „strój wizytowy”. Bardzo jej się podobała. Czuła się w niej ładna, kobieca i wolna. Ale sędziowie nazwali ją hipiską, a hipiski najwyraźniej nie wygrywają konkursów piękności. Matka uścisnęła ją i powiedziała, że jest mądrzejsza od tych głupich sędziów, a ojciec utrzymywał, że ma najpiękniejszą córkę na świecie.

Jej rodzice byli uroczy i nierozsądni. Uważali, że Amy jest inteligentniejsza i lepsza, niż w rzeczywistości była.

Być może to dlatego miała skłonność do podejmowania złych decyzji. Zbyt wiele osób mówiło jej, że może robić wszystko, co zechce. Może powinna otaczać się nieco bardziej realistycznie myślącymi ludźmi. Stabilnymi, którzy nie bujali w obłokach, ale twardo stąpali po ziemi.

Takimi jak Willa. Amy zauważyła swoją najlepszą przyjaciółkę, kiedy tylko ta pojawiła się w barze. Uśmiech Willi sprawił, że i Amy się uśmiechnęła. Zabawna, mądra, szalona Willa. Amy nie mogła się doczekać, żeby jej opowiedzieć o swoim ostatnim szalonym planie. Miała oczywiście zamiar nieco podkoloryzować historię. Wiedziała, że to rozbawi Willę, a uwielbiała ją rozśmieszać. Amy nic tak nie cieszyło, jak śmiech. I wychodzenie z domu. I praca. A także ciągłe zajęcie. Zajęcie oznaczało nierozmyślanie o smutnych rzeczach.

Nagle poczuła znajome ukłucie z żołądku. Zamarła i przełknęła ślinę. Pokręciła głową i otrząsnęła się. Skąd się to wzięło? Nie miała tendencji do smucenia się, do roztrząsania posępnych myśli. Nie myślała o ludziach, których skrzywdziła, albo którzy skrzywdzili ją. Chciała się dobrze bawić. Śmiać się. Porozmawiać z Willą. W tej chwili.

Energicznym krokiem podeszła do bankiety, na której siedzieli Willa i jej chłopak, Rob, a także ich przyjaciele – Scott, Kate, Chantal, Brodie i Jess. Amy policzyła wszystkich i zorientowała się, że dotarła ostatnia. Ostatnio zdarzało jej się to często. Miała więcej pracy i więcej klientów, ale lubiła być zajęta.

Nagle zamarła. Policzyła przyjaciół jeszcze raz. Powinno być siedem osób. A było osiem. Nieznajoma twarz. Mężczyzna był odwrócony do niej tyłem. Amy zaczęła się zastanawiać, kim jest nieznajomy. Ich grupa trzymała się blisko, a nowi ludzie nie zdarzali się często. Jeżeli ktoś dołączał, to zwykle z jej inicjatywy.

Amy spojrzała na Jess, która wpatrywała się w przybysza z dziwnym, odległym wyrazem twarzy. Aha! Więc to tak, Jess zaprosiła mężczyznę. Ale to nie miało żadnego sensu. Amy rozmawiała z Jess dziś rano przed wyjściem i nie słyszała nic na ten temat.

Nie, żeby miała czas zawracać sobie tym głowę. Zdobyła bardzo ważny kontrakt. Miała historyjki do opowiedzenia i drinki do zamówienia.

Rzuciła na ławkę torebkę od Louis Vuittona, którą kupiła sobie za ostatnią wypłatę, i oznajmiła głosem specjalistki od PR-u:

– Panie i panowie, bez szaleństw, ale muszę was poinformować, że zaraz będziecie spożywać pokaźne ilości alkoholu z najnowszą gwiazdą Bird Marketing.

Wszyscy spojrzeli na nią i uśmiechnęli się. Amy skupiła się na Willi, ledwo powstrzymując się przed tym, żeby nie powiedzieć czegoś skandalicznego, by ją rozśmieszyć. Willa miała dziwny wyraz twarzy. Uśmiech, który nie był uśmiechem. I ciągle strzelała oczami. O co chodziło?

– A do tego udało mi się przekonać tych idiotów, że przekazanie mi pełnej opieki nad ich najnowszym i najważniejszym klientem i trzema milionami dolarów jest najlepszym pomysłem na świecie. – Amy roześmiała się.

Scott wstał i uścisnął ją. Jess pisnęła zachwycona i pogratulowała jej, natomiast Brodie oznajmił, że jej szefowie chyba zwariowali. Co dziwne, Willa się nie poruszyła. Uśmiechnęła się zaciśniętymi wargami. Szczerze mówiąc, Amy oczekiwała czegoś więcej. Śmiechu, żartu czy wezwania do zakupu kolejki. Ale Willa dalej siedziała bez ruchu z dziwnym uśmiechem, strzelając oczami w górę i w dół.

– Amy… – zaczęła, wreszcie podnosząc się z miejsca.

Amy zorientowała się, na co Willa patrzy. Na nieznajomego. Amy również na niego spojrzała. Willa zamarła. Amy zresztą też. Straciła oddech. Po chwili zmusiła się, żeby oddychać. Przyjaciółka położyła jej dłoń na ramieniu. Amy czuła się, jakby miała zemdleć. Zmiękły jej kolana, ale pomogło jej spojrzenie Willi.

Znów odbyły telepatyczną rozmowę bez słów.

To on?

Uspokój się.

Nie. Powiedz, że to niemożliwe.

Trzymaj się. Będzie dobrze.

Nie jestem gotowa. Co ja nagadałam? Zrobiłam z siebie idiotkę?

Spójrz na niego.

Tak też uczyniła. W tym momencie wstał i wyprostował się. Wysoki. Silny i ciemny. Amy przełknęła ślinę i zmusiła się, żeby spojrzeć mu w twarz. Twarz, której nigdy nie zapomniała. To był on. Tutaj. Z krwi i kości.

Luke.

Usiłowała coś powiedzieć, ale nie mogła. Wiedziała, co chce powiedzieć. Ćwiczyła to. Od kilku miesięcy myślała o tym, co by mu powiedziała, gdyby go spotkała. Jego, brata Willi, jej byłego szefa i mężczyznę, w którym strasznie się zakochała. A do tego tak się złożyło, że był również jedną z dwóch osób, które znały jej najmroczniejsze, najgłębsze sekrety. Przemyślane słowa jednak już dawno gdzieś uleciały.

– Witaj, Amy. Wiele wody upłynęło.

– Tak. To prawda. Cześć, Luke. Miło cię widzieć. Jak się masz? – Było milion rzeczy, które Amy mogła powiedzieć.

Ścisnęła dłoń Willi i szarpnęła.

– Zamówię coś do picia. – Pociągnęła przyjaciółkę za sobą.

– Amy, zanim wpadniesz w panikę…

– Zanim? Już jestem w panice! Dlaczego mnie nie ostrzegłaś?

– Przyleciał dosłownie dziś rano. Napisałam mu, żeby przyszedł, ale nie myślałam, że to zrobi.

– Co ja właściwie powiedziałam? Nawet nie pamiętam. – W towarzystwie Luke’a zawsze robiła się nieco skołowana. Każda racjonalna myśl ulatywała z jej umysłu. Co było głupie. Ile to czasu minęło? Siedem lat? Nie. Osiem. Osiem lat, odkąd ostatni raz go widziała. Osiem lat od tamtej nocy. Znów poczuła ukłucie w żołądku, ale uśmiechnęła się.

– Okej. Wszystko w porządku. Byłam tylko w lekkim szoku. Dobrze go widzieć. Napijmy się. Na co masz ochotę? Stawiam wszystkim. Świętujemy, pamiętasz?

Willa spojrzała na nią.

– Nie patrz tak na mnie. Wszystko w porządku – oznajmiło Amy twardo. Z uśmiechem numer pięć. Po czym zwróciła się do brodatego, wytatuowanego barmana.

– Dave, słonko. Wyglądasz świetnie. Fantastyczna fryzura. – Wyszczerzyła zęby i mrugnęła. Tego uśmiechu używała, kiedy chciała, żeby ludzie go odwzajemnili.

Chciała, żeby wszyscy się dziś uśmiechali. Chciała, żeby rozmawiali i byli szczęśliwi. Musiała ustabilizować rytm serca, żeby spojrzeć Luke’owi w oczy. Nie była nawet pewna, dlaczego jest tak poruszona. Luke był starym przyjacielem – to wszystko. Owszem, kiedyś się w nim kochała. Ale to było dawno temu. Miała wtedy tylko osiemnaście lat.

Teraz była kobietą. Dużo bardziej pewną siebie i doświadczoną. Zmieniła się. I była pewna, że on też. Pewnie ledwo ją pamiętał. Podobnie jak to, co się stało. Znów to poczuła. Za każdym razem, kiedy już myślała, że minęło, działo się coś takiego.

– Idź sobie – szepnęła do siebie.

– Niezbyt miłe powitanie. Dopiero tu dotarłem. – Amy poczuła go, zanim ujrzała. Jego ciepłą, mroczną obecność. Jego szorstki, niski głos. Kiedy miała osiemnaście lat, roztapiała się i śmiała na jego dźwięk. Ale dziś było inaczej. Właśnie zdobyła pożądane konto PR-owe opiewające na trzy miliony dolarów. Była silna i panowała nad sobą. A silne kobiety się nie roztapiają.

Mimo to na wszelki wypadek oparła się o bar.

– Nie mówiłam do ciebie. – Jej głos był cienki i wysoki. Amy zmusiła się do zmiany tonu. – Jak tam, Luke? Nie widzieliśmy się całe wieki!

– Osiem lat. – Luke się nie poruszył. Kiedyś Amy to uwielbiała. Jego stoicyzm. To, że był wielki. Odważny. Był wszystkim, czym nie była ona.

Kiedy pracowała w tropikalnym kurorcie Weeping Reef, była w najlepszym wypadku postrzelona. W najgorszym – egoistyczna, skupiona na sobie i rozpuszczona. Nic dziwnego, że Luke się nie uśmiechał. Amy zawsze była tylko kłopotliwą przyjaciółką jego siostry. A on był irytującym, kontrolującym bratem Willi. Przystojnym starszym bratem. Niewiarygodnie przystojnym.

A teraz, kiedy zobaczyła go z bliska, spostrzegła, że wcale się nie zmienił. Właściwie to nawet wyprzystojniał i zmężniał. Gęste czarne włosy miał bardziej przystrzyżone niż kiedyś. Pozbył się szortów i koszulek polo. Nosił teraz drogi garnitur i krawat. Co prawda odnosiło się wrażenie, jakby ta schludność i poprawność nieco go krępowały, ale wyglądał świetnie. A już na pewno strój pasował do jego ponurego wyrazu twarzy.

Amy spojrzała mu w oczy. Były takie same jak kiedyś. Zielone. Kiedy był szczęśliwy, błyszczały jak ocean przy wyspach Whitsunday, a kiedy się złościł albo denerwował, przybierały ciemny odcień zieleni. Pamiętała tę chmurną zieleń. Luke zawsze był na nią o coś zły, ale tylko raz widziała niebezpieczny odcień zieleni. Ten jeden raz… Amy złapała się za brzuch, bojąc się, że znów przewróci jej się w żołądku. Nie mogła pozwolić, żeby łzy napłynęły jej do oczu. Nie będzie płakać z tego powodu. Nie po raz kolejny. Nigdy więcej.

– Osiem lat. I wciąż nas pilnujesz i psujesz nam zabawę – uśmiechnęła się do niego, mając nadzieję, że odbierze te słowa tak, jak miały zabrzmieć. Jako żart.

– Wy też się nie zmieniłyście. Ciągle chichoczecie, gadacie o chłopcach i pijecie za dużo drinków.

Uśmiechnął się kącikiem ust i wsunął ręce do kieszeni marynarki. Załapał. Zawsze tak było.

– Chciałbyś, żebyśmy rozmawiały o tobie – Amy znów się uśmiechnęła. Nie mogła się powstrzymać. Zawsze lubiła się z nim drażnić. Nie przestawała, dopóki ten ponury wyraz na jego twarzy nie zmienił się w uśmiech. Lubiła się w to bawić kiedy miała osiemnaście lat i całe życie było przed nią. Teraz, w wieku dwudziestu sześciu lat powinna być ostrożniejsza. Powinna się czegoś nauczyć. Ale wyglądała na to, że z Lukiem to nie zadziała. Flirtowanie z nim wciąż ją bawiło.

– Na pewno i tak to robicie. – Pochylił się do przodu i Amy poczuła jego zapach. Ten sam świeży, przyjemny morski zapach, który pamiętała. Luke lekko musnął wargami jej policzek. Jakby się bał do niej zbliżyć.

Amy była mu za to wdzięczna. Zachowanie dystansu było istotne. Szczególnie z Lukiem. Ucieszyła się, że go widzi. Odkąd odnowiła kontakt z Willą, często o nim myślała. Nawet pytała ją o niego kilka razy. Oczywiście subtelnie. Tak, żeby przyjaciółka się nie domyśliła.

W sumie sama nie była pewna, co czuje. Luke był wspomnieniem. Z odległej przeszłości. A nawet wtedy był to tylko obiekt westchnień. Ona też niewiele dla niego znaczyła. Była jedynie głupiutką przyjaciółką jego młodszej siostry. Świruską, którą trzeba ratować z opresji.

Amy odwróciła się w stronę baru, gdzie Dave rozlewał drinki. Uśmiechnęła się do niego i na nim skupiła całą swoją uwagę. Flirtowała z nim, aż się zaczerwienił. Trochę się uspokoiła. Nie będzie myślała o tamtej nocy. Nawet nie była pewna, dlaczego wciąż o niej myśli – odepchnęła to wspomnienie już całe lata temu. Może wróciło dlatego, że przyjechał? I wciąż pachniał tak samo…

Tak jak wtedy, kiedy wyniósł ją ze swojego jeepa i zaniósł do szpitala. Pamiętała, że bezwstydnie się w niego wtulała, kiedy kładł ją na tylnym siedzeniu.

– Nie zostawiaj mnie.

– Nie zostawiam. Jestem tu. Ale muszę prowadzić.

– Nie! – Łzy popłynęły jej po policzkach. – Proszę, przytul mnie.

Zachowywała się nieracjonalnie. Wtedy też to wiedziała. Ale nie mogła nic na to poradzić. Przez te trzy minuty jego ramiona były jedyną rzeczą, która powstrzymała ją przed utratą przytomności, i była przekonana, że jeżeli ją puści, nie będzie mogła oddychać.

Odgarnął jej włosy z czoła i dotknął rozciętej wargi. Nawet nie drgnęła. Jego dotyk ukoił ból. Ścisnęła jego dłoń.

– Nikt cię już nie skrzywdzi, Amy. Obiecuję.

– Ale…

– Amy. Spójrz na mnie.

To właśnie wtedy ujrzała ten niebezpieczny odcień zieleni.

– Obiecuję.

Uwierzyła mu. Spojrzała mu w oczy i w głąb jego duszy i ujrzała tam swojego obrońcę. Puściła go i siedziała w ciszy, dopóki nie dojechali do szpitala.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: