Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Walczę o Ciebie. Connorowie. Tom 5 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Format:
EPUB
Data wydania:
20 listopada 2025
3391 pkt
punktów Virtualo

Walczę o Ciebie. Connorowie. Tom 5 - ebook

Jace Connor to najlepszy i najseksowniejszy piłkarz w drużynie. Doskonale wie, że powinien skupić się na karierze i rodzinie, a romans z córką trenera to niezbyt dobry pomysł.

Brooke Darringer, córka trenera i nowa specjalistka do spraw pozyskiwania sponsorów, jest piękna, inteligenta i niedostępna. Zdrowy rozsądek podpowiada jej, że powinna unikać Jace’a i zachować profesjonalne relacje.

Jednak wspólne kolacje i nocne sesje na siłowni mogą zmienić to nastawienie. Czy Brooke oprze się urokowi Jace’a?

 

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-272-9561-3
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ DRUGI
JACE

Piątkowe kolacje od lat były stałym punktem rodzinnego harmonogramu. Moja najstarsza siostra Valentina zapoczątkowała tę tradycję zaraz po tym, jak Will, drugi pod względem starszeństwa, skończył osiemnaście lat i wyprowadził się z domu.

Kiedy dotarłem na miejsce, ruszyłem prosto do kuchni i pocałowałem ją w policzek.

– Siostro, ale to pięknie pachnie. Jak zwykle.

Valentina była najlepszą kucharką, jaką znałem. Już jako dziecko miałem o niej takie zdanie i to się nie zmieniło, mimo że przetestowałem wiele restauracji.

– Gdzie są twoje dziewczynki? – spytałem.

– Przeglądają moją szafę.

– No jasne.

– Hej! Mam świetny gust. To oczywiste, że dziewczyny chcą na tym skorzystać.

Val i jej narzeczony razem wychowywali jego siostrzenice. Peyton miała siedem lat, a April piętnaście i już podzielała skłonności zakupoholiczne mojej siostry. Chwyciłem kawałek ciasta, czym zirytowałem Val, i pobiegłem do ogrodu na tyłach. Milo już się rozciągał. Trenowaliśmy, dopóki Lori nie poinformowała nas, że wszyscy są na miejscu. Weszliśmy do środka.

Piątkowe kolacje były głośne i szalone, a ja to uwielbiałem. Miałem pięcioro rodzeństwa, więc dorastałem w dużym domu. Jedna trzecia jego mieszkańców (zwykle Hailey i ja) przez większość czasu rozrabiała. Ja byłem najmłodszy, a Hailey dwa lata starsza ode mie. Lori była środkowym dzieckiem, a Will zawsze uważał się za jednego z tych starszych, pewnie dlatego, że Val i Landon byli bliźniakami. Po śmierci rodziców wychowywali resztę.

Oboje dostali się na Harvard, ale rzucili studia, żeby wrócić do LA i przejąć pub taty oraz odpowiedzialność za nas wszystkich. Miałem wtedy tylko dziewięć lat, więc nie pamiętam tego dokładnie. Mimo że bardzo tęskniłem za mamą i tatą, zacząłem uważać Val i Landona za rodziców. Do dziś miałem wrażenie, że mój dom jest tutaj.

– Kupiłaś nowy stół – skomentowałem, kiedy usiedliśmy.

– Cóż, poprzedni zaczynał być za mały – odpowiedziała Val.

W ciągu ostatnich kilku lat nasza rodzina znacznie się powiększyła.

– Jak wasza dwójka kogoś sobie znajdzie, będę potrzebować większego salonu – dodała żartem, wskazując na mnie i na Hailey. Tylko my nadal byliśmy singlami.

Zauważyłem, że Will mi się przygląda.

– Założę się, że Hailey będzie pierwsza – oświadczył.

Pokręciłem głową.

– Człowieku, no weź. Miałem zamiar obstawić to samo. Zawsze musisz być przeciwko mnie.

– Wyświadczę ci przysługę i założę się, że to ty będziesz pierwszy – powiedziała Hailey. Uśmiechnąłem się szeroko. Nasz braterski zwyczaj zakładania się przeszedł na siostry.

Hailey nie mówiła, czy się z kimś spotyka, chociaż częściej zwierzała się siostrom, co mi nie przeszkadzało. Kilka razy przypadkowo podsłuchałem ich babską gadkę i… to dla mnie za wiele. Poza tym doskonale zdawałem sobie sprawę, że bywam wobec nich nadopiekuńczy, a przecież wszystkie były już dorosłe. Nie potrzebowały, żebym nad nimi wisiał. Po prostu nie mogłem się powstrzymać.

Było widać, że Hailey myśli o kimś na poważnie.

Za to mnie odpowiadał obecny stan rzeczy, a przynajmniej tak sobie wmawiałem. Kilka lat temu, kiedy „GQ” po raz pierwszy przyznał mi tytuł najseksowniejszego piłkarza, stałem się sensacją w internecie. Potem moja sława przeniosła się do realu, co rzadko się zdarzało. Piłka nożna nie należała do trzech najpopularniejszych sportów w Stanach, ale nie miałem złudzeń. Byłem znany z wyglądu, nie ze swojej gry.

Początkowo się temu poddałem. Było fajnie. Zawsze miałem powodzenie u pań, ale wtedy ich zainteresowanie wkroczyło na zupełnie nowy poziom. Rozkoszowałem się tym, korzystałem. Ale z czasem zdałem sobie sprawę, że nowo zdobyta sława przyciąga wiele osób, które wcale nie są zainteresowane mną, tylko czerpaniem korzyści z mojego towarzystwa. Zmęczyłem się tym. Mimo to nie wyobrażałem sobie, żebym w najbliższym czasie miał się ustatkować.

– Jace, dostałam dzisiaj zdjęcia z ostatniej sesji, ale zapomniałam ci je przesłać. Są fantastyczne. Myślę, że teraz połowa dziewczyn w biurze się w tobie podkochuje – stwierdziła Val.

– E tam, po prostu podobam im się bez koszulki.

– Swoją drogą dzięki, że się zgodziłeś.

– Znasz mnie. Pozuję bez koszulki tylko do kalendarza i w kampanii mojej siostry.

Val prowadziła firmę produkującą kosmetyki i perfumy, która odnosiła wielkie sukcesy, a ja wystąpiłem w kilku reklamach jej produktów. Był to pierwszy raz, gdy Val o cokolwiek mnie poprosiła, więc nawet nie przeszło mi przez myśl, żeby się nie zgodzić. Prawdopodobnie zrobiłbym dla niej wszystko.

– A skoro mowa o osobach, którym podobasz się bez koszulki, Leta nie przestaje o tobie gadać.

No tak, to jedna z tych rzeczy, której bym nie zrobił. Nie umówiłbym się z Letą.

– Val, myślałem, że uważasz mnie za uwodziciela i nie pozwoliłabyś mi spotykać się ze swoją koleżanką. Chyba wolałbym, żebyś tak sądziła.

Val się nadąsała, a Hailey i Lori wybuchnęły śmiechem, choć ta ostatnia raczej w stu procentach popierała ten pomysł. Nasza środkowa siostra pracowała jako wedding plannerka, a ponieważ Val i Carter oraz Will i jego narzeczona Paige już ustalili daty ślubów, wydawało się, że tylko czeka, aż Hailey lub ja też skorzystamy z jej usług. Była w siódmym miesiącu ciąży, ale wątpiłem, czy zwolni obroty nawet z dzieckiem na rękach.

– Przyznam, że się myliłam. Jesteś na dobrej drodze do bycia porządnym facetem.

– Nie umówię się z Letą.

Widywałem ją wystarczająco często, by wiedzieć, że nie mamy ze sobą za wiele wspólnego.

– Uważaj z tą łatką uwodziciela – doradziła Hailey. – To może obrócić się przeciwko tobie, a wtedy dostaniesz po dupie.

Jęknąłem, ale Hailey pracowała w PR, więc zawsze słuchałem jej z uwagą.

– Znaleźliście kogoś od pozyskiwania sponsorów? – Przeskakiwała wzrokiem między mną a Grahamem, który siedział naprzeciwko niej.

– Tak.

– Mieliście w tym roku sporo zmian personalnych.

W ciągu ostatniego roku w Lordsach nastąpiła zmiana warty. Bree się zwolniła, a dotychczasowa szefowa PR, Amber, poszła na urlop macierzyński. Ojciec Grahama przez jakiś czas zajmował się tym tematem, ale Graham ostatnio otworzył restaurację, a jego tata zaczął ogarniać marketing w lokalu.

– Tak. Zatrudniliśmy Brooke Derringer – ciągnął Graham.

– Jest spokrewniona z trenerem? – spytała Hailey.

– To jego córka. Jest bardzo utalentowaną specjalistką od rozwoju biznesu. Zjawiła się w samą porę. Trudno było znaleźć kogoś na miejsce Bree. Trener Derringer przyszedł do mnie i powiedział, że Brooke chce zmienić otoczenie. Jestem pewien, że to będzie dobra współpraca.

Ja też byłem o tym przekonany. Nie mogłem przestać o niej myśleć. Te niebieskie oczy zapadły mi w pamięć, podobnie jak talia i szyja. Odkąd ją zobaczyłem, nieraz fantazjowałem, jak odchylam jej głowę, żeby mieć lepszy dostęp do wielu miejsc.

– Wydaje się bardzo kompetentna – stwierdziłem. Fakt, że uważałem ją za piekielnie seksowną, zostawiłem dla siebie. Grahamowi by się to nie spodobało.

W trakcie kolacji rozmawiałem z Willem i Paige o swoich planach na ten tydzień. Prowadzili ośrodek edukacji, w którym organizowano szkolenia dla osób z ubogich środowisk, zwłaszcza w kryzysie bezdomności. Pojawiłem się tam kilka razy jako atrakcja, ale chciałem się zaangażować bardziej.

– Coś wymyślimy – powiedziała Paige.

Bardzo ją szanowałem. To ona wpadła na pomysł założenia fundacji i wciągnęła w to Willa. Wcześniej mój brat pracował w policji jako detektyw. Byłem głęboko przekonany, że każdy powinien robić to, o czym marzy, ale szczerze mówiąc poczułem ulgę, gdy Will podjął bezpieczniejsze zajęcie.

Po deserze Milo ubłagał mnie, żebym znów z nim pograł. Poza tym przygotowywał niespodziankę na urodziny Lori i zostałem jego partnerem w zbrodni. Wciąż potrzebował pomocy z kilkoma szczegółami, a ja zawsze miałem głowę pełną pomysłów.

– Wyglądacie, jakbyście coś kombinowali – skomentowała Hailey, gdy wstaliśmy z Milo od stołu.

– Oczywiście, że tak. Zamierzam wywrzeć na niego zły wpływ – odparłem.

– Chyba muszę się doszkolić w tej kwestii. Mówisz, jakbyś był jedynym wichrzycielem w rodzinie.

Wzruszyłem ramionami, wymieniając z Milo porozumiewawcze spojrzenia.

– Chyba czas przyznać, że to ja jestem naczelnym wichrzycielem.

– Ja też głosuję na wujka – dodał Milo.

Zanim wyszliśmy, Hailey zmierzyła nas wzrokiem.

Więcej rozmawialiśmy o przyjęciu Lori, niż ćwiczyliśmy. Korzystając z telefonu, zamówiłem kilka rzeczy przez internet, po czym zauważyłem nieprzeczytanego maila od Brooke. Informowała nas, że weźmie udział w sesji fotograficznej w przyszły wtorek i chce porozmawiać z każdym z osobna, by dowiedzieć się czegoś przed spotkaniami jeden na jeden.

Odpowiedziałem krótko.

Jace: Brzmi świetnie.

Brooke: Jeśli chciałbyś omówić konkretną kwestię, daj znać. Mogę przygotować jakieś pomysły.

Kilka razy widziałem ją w klubie i pierwszego dnia najwyraźniej starała się wyglądać bardziej konserwatywnie, pewnie żeby zrobić dobre wrażenie. Później ubierała się swobodniej: nosiła dżinsy i koszulki polo, czasem spódnice. Chyba lubiła upinać włosy w ciasny kok, a jej odsłonięta szyja okazała się moją słabością. Za każdym razem, gdy ją widziałem, zastanawiałem się, jakby to było poczuć tę delikatną skórę na ustach. Odpisałem na maila, starając się trzymać wyobraźnię na wodzy.

Jace: Mam pewne plany na weekend, ale możemy wymienić się pomysłami we wtorek.

Brooke: Jasne.

Odpowiadała od razu. Dlaczego pracowała tak późno? Nadal była w klubie czy w domu? Może siedziała w wygodnym fotelu z lampką wina? Trener nigdy nie wspominał o swojej rodzinie, a ja chciałem dowiedzieć się o Brooke czegoś więcej.

Nie mogłem się doczekać wtorku, a jeszcze bardziej sesji jeden na jeden.ROZDZIAŁ TRZECI
BROOKE

Wtorek był dopiero moim piątym dniem w pracy, ale tryskałam entuzjazmem. Dziś schodziłam na murawę, gdzie odbywała się sesja fotograficzna dla jednego z naszych sponsorów. Zbliżała się pora kolacji, a moja obecność nie była konieczna, ale miałam dwa cele. Po pierwsze, chciałam lepiej poznać zawodników i zaplanować spotkania jeden na jeden. Po drugie, bardzo, bardzo pragnęłam sobie pofolgować i popatrzeć na tych greckich bogów. Jeśli ktoś chce mnie za to winić, ma do tego prawo, ale chyba dziewczyna może od czasu do czasu się zabawić, a kiedy, jak nie teraz, gdy da się połączyć przyjemne z pożytecznym?

Uwielbiałam moje nowe miejsce pracy. Poprzednie też, ale napięcia eskalowały tam do takiego stopnia, że musiałam odejść. Przez ostatnie kilka miesięcy w moim życiu sporo się zmieniło. Nie tylko zmieniłam pracę, lecz także mój eks dowiódł, że nie jest mężczyzną, za którego się podawał. Od tamtego czasu nie mogłam powstrzymać melancholii na widok par trzymających się za ręce lub mając okazję przytulić jakiegoś słodkiego noworodka. Może miłość nie była mi pisana.

Ale hej, podobno nic nie dzieje się bez powodu. Gdyby stało się inaczej, nie byłoby mnie tutaj, a LA Lords to ekscytujące miejsce pracy. Graham Frazier należał do najbystrzejszych facetów, jakich znałam. Właściciele klubów piłkarskich zwykle prowadzili inne biznesy, żeby się utrzymać, ale ten klub był bardzo dochodowym przedsięwzięciem. Przyciągał licznych sponsorów, sprzedawano tu dużo gadżetów. Graham otworzył też restaurację, ale z tego, co słyszałam, zrobił to z pasji do gotowania, a nie dla zysku.

Kiedy dotarłam na miejsce, zawodnicy byli już na boisku. Fotograf prosił każdego z nich po kolei, więc podchodziłam do tych, którzy czekali. Na iPadzie spisywałam ustalenia. Właśnie skończyłam rozmawiać z Andrew, kapitanem, gdy odniosłam nieodparte wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.

Jak najdyskretniej zerknęłam w prawo i natknęłam się na spojrzenie Jace’a. To spojrzenie. Nie wiedziałam, czy specjalnie był taki czarujący, czy przychodziło mu to naturalnie, ale reagowałam na niego całym swoim jestestwem. Nie byłam nawet pewna, czy w rozmowie też jest tak ujmujący. Chociaż ten uśmiech zasługiwał na własną kategorię w dziedzinie powodów do omdlenia – i równie dobrze Jace mógł być jedną z tych osób, które emanowały charyzmą, dopóki nie otworzyły ust. Zamieniłam z nim ledwie parę słów. Wciąż czekał na swoją kolej. Szybko skupiłam wzrok na iPadzie i zebrałam się w sobie.

– Hej, ty! – przywitał się wesoło. – Właśnie się zastanawiałem, kiedy przyjdzie moja kolej.

– Przepraszam, ale wiedziałam, że fotograf zawoła cię jako jednego z ostatnich, a chciałam porozmawiać z innymi, zanim pójdą.

– Aha, rozumiem. Czyli muszę jeszcze poczekać.

– Mam propozycję. Szybko pogadam z Markiem i Lukiem, a potem wrócę, zanim fotograf cię wezwie. Nie zabiorę ci dużo czasu. Chcę tylko umówić się na spotkanie indywidualne i dowiedzieć się, czy chcesz porozmawiać o czymś konkretnym, żebym mogła się przygotować.

– Ja mam jeszcze lepszą propozycję.

– O! Okej. Słucham.

– Poczekaj, aż skończę sesję. Możemy umówić się na spotkanie przy kolacji.

– Kolacji?

– Masz już plany? – Posłał mi stanowcze spojrzenie, jakby chciał mnie przekonać, żebym je odwołała, jakiekolwiek by nie były.

– Nie, ale chcesz spędzić ten czas na rozmowie o pracy?

– Nie mam nic przeciwko. Zdradzę ci coś: można namówić mnie do wielu rzeczy, kiedy w grę wchodzi jedzenie. Spytaj moją rodzinę.

Podszedł trochę bliżej. Te cudowne zielone oczy sprawiały, że nie mogłam się ruszyć.

– Uważaj. Kto wie, co podpiszesz.

– Mogę tylko mieć nadzieję, że mnie nie wykorzystasz. Za bardzo.

No jasne. Czyli był bardziej czarujący, niż myślałam. Zrobił jeszcze jeden krok w moją stronę. Był tak blisko, że widziałam popołudniowy zarost na brodzie i policzkach. A gdybym tak poczuła go na swojej skórze?

O nie, nie. Do tego się nie posunę. Ale to nieustępliwe spojrzenie zielonych oczu tylko popychało moje myśli w tym kierunku.

– Co ty na to? – ciągnął.

– W takim układzie nie zdążę się przygotować.

– Masz jeszcze trochę czasu. Umowa stoi? – Włożył ręce do kieszeni i przeniósł ciężar ciała z pięt na palce, nieco zaburzając moją przestrzeń osobistą.

– Stoi. – Skinęłam głową, po czym podeszłam do Marka i Luke’a. Kiedy z nimi rozmawiałam, cały czas byłam myślami przy Jasie. Jak do tej pory dowiódł słuszności swojego wizerunku medialnego.

Czarujący? Odhaczone. Seksowny jak diabli? Podwójnie odhaczone. Czy był też tak dobrym zawodnikiem, jak go przedstawiano?

Kiedy tylko fotograf ogłosił zakończenie sesji, Jace do mnie podszedł.

– Jestem cały twój – oświadczył, posyłając mi podstępny uśmieszek, przez co wyglądał jeszcze bardziej zniewalająco. Czy ten facet nie przestaje się szczerzyć?

– Po drodze widziałam chińską restaurację.

– Chodźmy tam. Prowadź.

Restauracja była duża i na tyłach znaleźliśmy wolny stolik. Miejsce zdobiły chińskie motywy. Otaczały nas urocze miniaturowe smoki, a powietrze było gęste od rozmaitych apetycznych aromatów.

Zaczęłam mówić, jak tylko złożyliśmy zamówienie.

– A więc Jace, tak jak wspominałam, to spotkanie jest po to, żeby dowiedzieć się, jakie są twoje oczekiwania. Masz konkretne życzenia co do rodzajów kontraktów, które chcesz pozyskać? Przejrzałam twoje obecne obłożenie pracą. Masz dużo zobowiązań, ale jesteś najcenniejszym zawodnikiem Lordsów. Domyślam się, że chcesz to wykorzystać.

– Masz rację. Kariera nie potrwa wiecznie, a sława jeszcze krócej. Nie łudzę się, że za kilka lat ktoś będzie mną zainteresowany.

Podobało mi się, że twardo stąpał po ziemi i był realistą. Wcześniej przez jego przebojową postawę myślałam, że sukces uderzył mu do głowy. Dobrze, że się myliłam.

– Cieszę się, że się rozumiemy. Czy jest coś, czego wolałbyś unikać? Wezmę iPada i zrobię notatki.

Jace zacisnął usta, jakby próbował stłumić uśmiech. Po raz pierwszy.

– Co to ma być? – spytałam.

– Co?

– Wyglądasz, jakbyś starał się ze mnie nie śmiać.

– Jesteś bardzo oficjalna.

Zamrugałam ze zdziwieniem.

– To moja praca. Oczywiście, że jestem oficjalna.

I znowu to samo – najpierw próbował stłumić uśmiech, a potem pokręcił głową. Przełożyłam nogi pod stołem i otworzyłam nową notatkę na tablecie.

– Okej. Z kim nie chciałbyś współpracować?

– Jestem otwarty właściwie na wszystko, ale wolałbym się nie rozbierać.

Spojrzałam na niego zaskoczona.

– Ale zrobiłeś to do kalendarza.

– To jest kontrakt klubowy, nie indywidualny.

– Poza tym pozujesz bez koszulki do większości reklam Valentina’s Laboratories.

– Widziałaś je?

Jace najwyraźniej przestał się powstrzymywać. Uniósł kąciki ust w uśmiechu, który mogłabym opisać jako… wyzywający. Poległam. Oblałam się rumieńcem, ale utrzymałam kontakt wzrokowy.

– Oczywiście, że tak. Zrobiłam research.

– Jesteś dokładna. – Przechylił głowę, przyglądając mi się. – Które zdjęcie podobało ci się najbardziej?

Było jedno, na którym wyglądał szczególnie apetycznie, jakby właśnie wyszedł spod prysznica, ale prędzej piekło zamarznie, niż się do tego przyznam.

– Aż tak się nie przyglądałam – rzuciłam swobodnym tonem.

Jace poruszył brwiami. Cholera. Wiedział, że blefuję. Zanim zdążył mi to wypomnieć, spytałam:

– Ale wracając do tematu, skąd ta nagła zmiana zdania?

– Nie chodzi o to, że zmieniłem zdanie. Zawsze wyznawałem tę zasadę, ale robię wyjątki. Valentina’s Laboratories to firma mojej siostry Valentiny Connor.

– Nie wiedziałam! – wykrzyknęłam. – W opisie kampanii nie było o tym mowy, a tak jak wspomniałeś… jestem bardzo dokładna.

– Stwierdziliśmy z Val, że lepiej nie ujawniać powiązań rodzinnych.

– Słusznie. Rozumiem to. Ta kampania nadal trwa, prawda?

– Tak. Pomagam siostrze, uszczęśliwiam fanki. Dlaczego nie?

Zapisałam, że kampania trwa i ledwo powstrzymałam się przed zadaniem pytań o życie osobiste. Chciałam poznać go lepiej jako człowieka, a nie najcenniejszego zawodnika.

– Myślę, że to wyklucza reklamy bielizny. Do nich prawie zawsze trzeba się rozbierać – powiedziałam.

Rozumiałam, że chce unikać uprzedmiotowienia, ale billboardy z Jace’em bez koszulki rzeczywiście sprawiały mi przyjemność. Szczerze mówiąc, niemniejsze wrażenie robił ubrany. Bawełniana koszulka nie ukrywała mięśni – podkreślała tylko, jak bardzo są wyrzeźbione.

– Zgadza się. Odrzuciłem trzy takie oferty.

– Odnotowane. A jakie masz nastawienie do podróży? Jeśli jakaś współpraca wymagałaby kilkudniowego wyjazdu, brałbyś to pod uwagę?

– Jasne, o ile nie będzie to kolidowało z meczami. Poza tym w piątki spotykam się z rodziną na kolacji, więc w ten dzień wolę być na miejscu. I tak nie mogę im towarzyszyć, kiedy mam mecz wyjazdowy.

– Wow, widzicie się w każdy piątek? Fajnie.

Wkraczaliśmy w sferę prywatną, ale nie mogłam się powstrzymać. Wcześniej wydawało mi się, że go znam, bo odrobiłam zadanie domowe i poszukałam informacji na temat każdego z zawodników. Ale teraz czułam się, jakbym odkrywała jego inną stronę, i chciałam wiedzieć więcej.

Pokiwał głową.

– Moja siostra Valentina zapoczątkowała tę tradycję parę lat temu. Uparła się, żeby cała nasza szóstka spotykała się raz w tygodniu na kolacji. Dzięki temu jesteśmy na bieżąco i wiemy, co u kogo słychać. Teraz połowa z nas jest już po ślubie. Niektórzy nawet mają dzieci. Jest dużo hałasu, ale też śmiechu. Wolałbym, żeby mnie to nie omijało, ale myślę, że zawsze mogę wyjeżdżać późnym wieczorem, jeśli ktoś będzie mnie potrzebował w weekend.

– Dopilnuję, żeby tak to skoordynować.

– Dzięki.

Umierałam z ciekawości, ale zwalczyłam impuls, by zapytać go o coś jeszcze. Wracamy do roboty. Nie ma miejsca na prywatę. Nie chciałam się przyjaźnić z żadnym z graczy. Tak zawsze uważał tata. Dobrze być przyjaznym, ale się nie przyjaźnić, żeby nie tracić obiektywizmu.

W moim przypadku nie chodziło o obiektywizm. Będę pracować tak samo ciężko dla każdego zawodnika bez względu na to, czy jest porządnym człowiekiem, czy idiotą. Ale po raz pierwszy w mojej karierze miałam ochotę zastosować credo taty. Bardzo dobrze potrafił oddzielać życie zawodowe od prywatnego.

Ja wręcz przeciwnie, co dużo mnie kosztowało. Wcześniej pracowałam dla czasopisma modowego. Zaprzyjaźniłam się z jego założycielką Cami. Mój chłopak Noah też z nami pracował.

Kiedy pojawiła się okazja, by rozszerzyć działalność, Cami zaproponowała, żeby cała nasza trójka przeniosła się do Londynu. Ja nie mogłam tego zrobić.

To był trudny czas dla mojej rodziny: tata przeszedł zawał, więc wymagał troski i uwagi (próbował temu zaprzeczać, ale ja potrafiłam być upierdliwa). Moja siostra Franci właśnie się rozwodziła. Mama lata temu rozstała się z tatą i wyprowadziła z domu. Wiedziałam, że Franci, a zwłaszcza tata mnie potrzebują.

Cami i Noah niechętnie przyznali, że lepiej, żebym przez jakiś czas została w LA i zarządzała pismem tutaj, ale po przenosinach nagle zaczęli się zachowywać, jakbym nie była już częścią zespołu. Podważali każdą moją decyzję i odrzucali wszelkie propozycje. Tarcia między nami sięgnęły zenitu, gdy Noah ze mną zerwał. To spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Planowałam, że za pół roku, kiedy tata i Franci poczują się lepiej, polecę do Londynu. Noah oznajmił mi jednak, że nie wie, dokąd nasza relacja prowadzi. Tak naprawdę nie widział już dla nas przyszłości. W tym samym czasie rozeszły się też drogi moje i Cami, więc nie miałam przyjaciółki, do której mogłabym się zwrócić o wsparcie.

W dzieciństwie doświadczyłam rozpadu małżeństwa rodziców i marzyłam o własnej rodzinie, ale po zerwaniu to się zmieniło. Od kiedy rzuciłam pracę w czasopiśmie, często zastanawiałam się, czy sprawy potoczyłyby się inaczej, gdybym tak bardzo się we wszystko nie angażowała. Teraz chciałam mieć z każdym możliwie dobre relacje, ale nic poza tym. Dlatego nie kontynuowałam rozmowy o spotkaniach rodzinnych. Zamiast tego musiałam przejść do bardziej niewygodnych pytań.

– Czy plotki o twoich podbojach miłosnych są prawdziwe? Sponsorzy zawsze o to pytają. Mogę im mówić, że nic na ten temat nie wiem, ale oni tego nie kupią. Zresztą nie sądzę, żeby to zadziałało na twoją niekorzyść, dopóki nie wdasz się w jakiś skandal. Niektórzy lubią bad boyów.

– Ty też? – Wyzywający uśmiech powrócił. Byłam pod wrażeniem, ale tym razem zachowałam przytomność umysłu. Postęp.

– Unikasz odpowiedzi na niewygodne pytanie.

– Niczego nie unikam. Chcę tylko dowiedzieć się o tobie czegoś więcej.

Jace lekko się nachylił i wbił wzrok w moje usta. Zaparło mi dech. Dotarło do mnie, że nasze nogi stykają się pod stołem. Ten dotyk parzył.

– Ale to ja muszę zebrać jak najwięcej informacji o tobie. Jesteśmy tu służbowo. – Trzymałam przed sobą tablet niczym tarczę. Jace odchylił się na krześle i przeszył mnie tym grzesznym spojrzeniem zielonych oczu. Jego wzrok na ułamek sekundy zatrzymał się na mojej szyi. O Boże, poczułam mrowienie, jakby mnie tam dotykał. Jakby mnie tam całował.

– Nie – odpowiedział cicho.

– Co?

– Nie mówiłaś, że to kolacja służbowa. A ponieważ tego nie ustaliliśmy, mam prawo uznać to za spotkanie towarzyskie.

To dało mi do myślenia. Opuściłam tablet, starając się jak najlepiej dobrać słowa. Hmm… jak wyznaczyć granice, a przy tym nie urazić tego boga seksu? Nie chciałam być niegrzeczna.

– Jace, może i nie wyraziłam się jasno, ale to jest spotkanie służbowe. Na pewno wiesz, jaką zasadę wyznaje mój tata. Być przyjaznym, ale się nie przyjaźnić.

– Owszem.

– Cóż, staram się jej przestrzegać.

O dziwo nie skomentował tego. Do tej pory miał odpowiedź na wszystko. Na szczęście kilka minut później dostaliśmy swoje jedzenie, a brzęk sztućców zagłuszył niezręczną ciszę. A miało pójść gładko! Nie owijałam w bawełnę, ale najwyraźniej przesadziłam. Nie chciałam go obrazić ani zdenerwować.

Między kęsami rozmawialiśmy o kontraktach. Miałam zamiar odnieść się do tamtej krępującej sytuacji, jak tylko skończymy jeść, ale zanim Jace odłożył sztućce, podeszły do nas dwie kobiety.

– O mój Boże, Jace Connor…

– Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ty…

– Mogę prosić o autograf?

Jace wstał, uśmiechnął się do nich i podpisał wszystko, co mu podetknęły.

– Możemy sobie zrobić selfie? Inaczej koleżanki mi nie uwierzą.

Żeby się na coś przydać, zaproponowałam, że zrobię zdjęcia.

Jace świetnie sobie radził. Był życzliwy i ani razu nie stracił cierpliwości. Do perfekcji opanował sztukę uchylania się od odpowiedzi – nie odniósł się do pytań, czy z kimś się spotyka.

– Trzy, dwa, jeden, uśmiech – powiedziałam, choć nie było to konieczne. Jace’owi przychodziło to naturalnie. Zapozował z uśmiechem, od którego robiło się mokro, a dziewczyny wpatrywały się w niego jak w ósmy cud świata. Znów zaczęłam się zastanawiać, czy plotki o jego podbojach były prawdziwe.

Kiedy kobiety sobie poszły, na powrót usiedliśmy, ale zanim zdążyłam coś powiedzieć, rozległ się dzwonek jego telefonu.

– Przepraszam, to moja siostra. Muszę odebrać.

– Pewnie!

Przyłożył telefon do ucha.

– Lori, cześć! – Przez kilka sekund słuchał uważnie. Najpierw potakiwał, a potem zaczął przeklinać. Wytrzeszczył oczy.

– Jasna cholera! Przyjadę jak najszybciej! – wykrzyknął.

Rozłączył się i spojrzał na mnie.

– Muszę iść, przepraszam. Zostawiam kelnerowi dane mojej karty kredytowej. Masz wszystko, czego ci trzeba?

– Tak. – Nadal chciałam się odnieść do niezręcznej sytuacji między nami, ale nie teraz. – A ty potrzebujesz jakiejś pomocy?

– Nie, poradzę sobie. Po prostu siostra mnie potrzebuje.

Miałam ochotę dowiedzieć się więcej, ale najwyraźniej była to sprawa rodzinna, a ja nie chciałam się wtrącać.

– Miłego wieczoru. – Wstał, więc i ja to zrobiłam. Ku mojemu zaskoczeniu Jace podszedł i pocałował mnie w policzek. Położył mi rękę na ramieniu i lekko je ścisnął. Wstrzymałam oddech, czując dotyk jego twardych palców.

Muśnięcie popołudniowego zarostu sprawiło, że przeszył mnie dreszcz.

– Wzajemnie, Jace.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij