Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Waleczna czarownica - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
11 stycznia 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
36,90

Waleczna czarownica - ebook

Czasami trzeba stać się kimś nadzwyczajnym…

Cécile i Tristan dokonali już niemożliwego, ale przed nimi jeszcze największe wyzwanie – pokonanie zła, które sami uwolnili. Szukając sposobu na ocalenie mieszkańców Wyspy i wyzwolenie trolli spod władzy tyrana, Cécile i Tristan muszą też walczyć z tymi, którzy pragną ich śmierci. Aby zwyciężyć, będą musieli postawić wszystko na jedną kartę. Ale to może nie wystarczyć. Oboje zaciągnęli długi, a koszt ich spłaty może się okazać wyższy, niż kiedykolwiek sobie wyobrażali.

W zapierającym dech w piersiach ostatnim tomie Trylogii Klątwy gra toczy się o najwyższą stawkę.

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65534-41-5
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1 Cécile

Mój głos – jedyne, co zawsze w sobie ceniłam – pośród kakofonii wypełniającej dziedziniec nagle wydawał się bez znaczenia. Pytania i oczekiwania walczyły z krzykami tych, którzy w obliczu nieznanego przeciwnika tracili panowanie nad sobą. Ich wspólne natarcie sprawiło, że zaczęłam się cofać, krok po kroku, aż stanęłam na śniegu, z dala od wszystkich.

Tristan uniósł rękę, uciszając hałas.

– Odpowiem na wasze pytania, ale nie tu i nie teraz – oświadczył, po czym zwrócił się do ponurego regenta: – Zbierz radę. Mamy dużo do zaplanowania, a czas nagli.

– Sądzisz, że masz prawo wydawać mi rozkazy, chłopcze? – Głos regenta był równie lodowaty, jak zimowe powietrze.

On jeden wydawał się spokojny, a ja prawie go za to podziwiałam, biorąc pod uwagę, że musiał wiedzieć, czym i kim jest Tristan. Prawie, bo wiedziałam, że pogardliwie zwraca się do jedynego chłopca zdolnego nas ocalić.

Nagły przypływ frustracji Tristana sprawił, że zacisnęłam zęby. Niepokój palił mnie między łopatkami, aż odwróciłam się, by spojrzeć w stronę Trollus. Jak szybko przybędą? I co zrobią, kiedy tu dotrą? Te same pytania z pewnością ciążyły Tristanowi i oboje wiedzieliśmy, że nie mamy czasu stać na dziedzińcu i się kłócić.

– Czy sądzę? – Głos Tristana brzmiał niemal beznamiętnie, ale tłum wypełniało napięcie. – Zapomniałeś już, dlaczego ty sam i wszyscy, którzy cię poprzedzali, nazywacie się „regentami”? A może nie jesteś świadom, co oznacza ten tytuł?

– Niczego nie zapomniałem – warknął regent. – Znam
historię.

– W takim razie wiesz, że nie jest to jedynie czcze żądanie. Winien jesteś lojalność mojej rodzinie i naszej koronie, a jeśli nie oddasz jej z własnej woli, mam prawo odebrać ci ją siłą i bez wątpienia jestem w stanie to uczynić.

Tristan milczał przez chwilę, a ja wstrzymywałam oddech, niepewna, co zamierza powiedzieć ani dlaczego uważał, że grożenie temu człowiekowi było właściwym posunięciem. Potrzebowaliśmy go jako sojusznika.

– Daję ci jednak wybór – mówił dalej Tristan. – Stań po mojej stronie i walcz o wolność swojej rasy.

– Albo?

Regent nie był słabeuszem – podobnie jak Tristan, był urodzonym i wykształconym politykiem. Ale nie przegapiłam niepewności w jego głosie.

– Albo ja odejdę i zostawię was, byście sami walczyli w tej wojnie. Zapewne do rana będzie po wszystkim. A za wszystko, co utracą twoi poddani: życie, bliskich i wolność… ty będziesz ponosił winę. Oczywiście, o ile mój ojciec pozwoli ci żyć na tyle długo, byś zobaczył skutki swojego wyboru.

„Będziesz miała na rękach krew całego świata…” W mojej głowie odbijały się echem słowa mojej matki, nie, Anushki. Zagryzłam wargi.

Regent przeniósł wzrok na mojego brata, który wciąż pozostawał w przebraniu Aidena.

– Wiedziałeś, że do tego dojdzie, a jednak nie odezwałeś się ani słowem?

Mój brat wiedział, że mężczyzna rozpoznałby, iż nie przemawia głosem jego syna, dlatego rozsądnie jedynie przytaknął i zwiesił głowę.

Rogi Trollus ucichły, jednak ich nieobecność wydawała się jeszcze bardziej znacząca. Bardziej złowroga.

– Wybieraj – powiedział Tristan.

Nic nie zdradzało jego niepokoju, choć wyczuwałam go dzięki naszej więzi.

Regent odetchnął niespokojnie i pochylił głowę, a żyły na jego szyi nabrzmiały, jakby jego ciało walczyło z gestem poddania.

– Dobrze. – Zwrócił się do mężczyzny po lewej. – Zbierz radę.

Tłum rozstąpił się, otwierając drogę do wejścia, ale regent odsunął się na bok.

– Proszę przodem, wasza wysokość.

Tristan ruszył przed siebie, Fred i regent udali się za nim, żaden z nich nawet się nie odwrócił. Uniosłam stopę, by podążyć za nimi, po czym opuściłam ją w kałużę śniegu stopionego przez magię otaczającą moją skórę. Nie byłam im potrzebna ani, jak pomyślałam, spoglądając na podarty i zakrwawiony kostium, mile widziana.

Tłum arystokratów się rozstąpił, niektórzy rozpaczliwie wzywali swoje powozy, by umknąć do wątpliwego schronienia własnych domów, zaś inni wyglądali przez opuszczoną bronę. Wiatr zatarł kształt smoka, pozostawiając jedynie stertę śniegu. Wielu spoglądało na mnie podejrzliwie, rozumiejąc, że byłam we wszystko zamieszana, choć żaden z nich nie domyślał się, w jaki sposób. Że byłam odpowiedzialna za to, co się stało. Że w ciągu kilku uderzeń serca zadecydowałam o losie nas wszystkich.

Właściwie w chwili, gdy dowiedziałam się, że trolle istnieją, moje przeznaczenie zostało ustalone. Mój cel był znany. Miałam zabić czarownicę. Zakończyć działanie klątwy. Uratować Tristana. Uwolnić przyjaciół. Dokonałam tego wszystkiego.

A teraz?

Wypuściłam na świat trolle i gorsze istoty z niejasnym przekonaniem, że wszystko będzie dobrze, że zatriumfujemy i zapanuje pokój, ale ani razu nie zastanowiłam się, jaką rolę mam w tym odegrać. Myślałam o tym, jaką rolę odegra Tristan. O dobrym charakterze większości trolli. O tym, że moi przyjaciele mają moc zwyciężyć złych przeciwników. Ale swojej roli nie poświęciłam nawet jednej myśli…

Przełknęłam ślinę, czując nagły przypływ paniki. Tristan odszedł, nie mówiąc nikomu, kim jestem i co uczyniłam. Nawet na mnie nie spojrzał. Logicznie rzecz ujmując, wiedziałam, że nie zrobił tego bez powodu. Bez dobrego powodu. Ale przeszywające mnie koszmarne wątpliwości podpowiadały mi coś innego.

Spojrzenia tych na zewnątrz już nie wydawały się podejrzliwe, ale pełne oskarżenia i wyrzutów. Chciałam stamtąd uciec, ale dokąd? Do domu kobiety, którą zamordowałam? Do hotelowego apartamentu pełnego wspomnień? Nie miałam dokąd iść i nikogo w Trianon, do kogo mogłabym się zwrócić po wsparcie. Z wyjątkiem…

Moje stopy zaczęły się poruszać, wbiegłam po schodach do zamku. Pędziłam coraz szybciej ciemnymi korytarzami, aż dotarłam do drzwi, których szukałam. Otworzyłam je i wpadłam do środka.

– Sabine?

I zatrzymałam się gwałtownie. Julian klęczał na podłodze, twarz miał zalaną łzami, a w ramionach trzymał trupa mojej matki. Jego oczy płonęły gniewem. Jedną ręką sięgnął do pistoletu u pasa i wycelował go w moją pierś.

– Morderczyni – syknął.

Nie mylił się.Rozdział 2 Tristan

Nie patrz na nią! W myślach wykrzykiwałem ten rozkaz do samego siebie, ale powstrzymanie się przed odwróceniem głowy i zrobienie tych pierwszych kilku kroków wydawało się wręcz niemożliwe.

Było to jednak konieczne.

Nie mogli się dowiedzieć, że to Cécile zabiła Anushkę. Wystarczy, że niewątpliwie była w to zamieszana, ale gdyby ludzie dowiedzieli się, że to ona trzymała nóż, obwinialiby ją o to, co miało nadejść. A już i tak zbyt wielu pragnęło jej śmierci. Lepiej, żeby wierzyli, że ja jestem wszystkiemu winny, i na mnie skierowali całą złość i przemoc.

Świadomość, że postępuję właściwie, nie łagodziła bólu, jaki sprawiało mi to, że musiałem pozostawić ją samotną na śniegu, z rękami splamionymi krwią. Była to krew Anushki, nie jej matki – bo Genevieve nie żyła od wielu lat – ale wątpiłem, by Cécile była w tej chwili zdolna odróżnić je od siebie.

W mojej głowie pojawiło się wspomnienie ciosu nożem – płytkiego i niezręcznego, a jednak pełnego obcej jej brutalności. Drugi cios – pewniejszy i dość głęboki, by zabić. A powody, jakie mi podała… były dobre i sprawiedliwe – takich motywacji się po niej nie spodziewałem. Nie mogłem się jednak nie zastanawiać, co tak naprawdę kierowało jej dłonią. Pozostawała pod wpływem przymusu, a teraz, spełniwszy obietnicę, przestała. Czy żałowała tego, co zrobiła?

A ja?

Wyrzuciłem z głowy te myśli. Co się stało, to się nie odstanie. Musiałem się teraz skupić na wymyśleniu planu, by powstrzymać moich rodaków – i elfy – przed wywołaniem chaosu na Wyspie. I na świecie. Musiałem myśleć o tym, jak odebrać władzę ojcu. Pozbyć się Angoulême’a i… zapanować nad Rolandem.

Powstrzymałem się przed spojrzeniem na Freda – to oszustwo zwróci się przeciwko mnie, i to raczej prędzej niż później, bo Aiden uwolnił się, kiedy byłem odcięty od mocy. Moja wina, że nie domknąłem magii, która go pętała. Niepokoiło mnie, że jeszcze się nie pojawił. Pozostawał pod wpływem przymusu mojego ojca, ale nie wiedziałem, w jaki sposób się on objawi. Było zbyt wielu graczy, zbyt wiele ruchomych figur, a ja nie miałem dość informacji, by wykonać ruch.

Bezczynność jednak z pewnością przyniosłaby nam porażkę. Nasi wrogowie bez wątpienia już wyruszyli – wprowadzali w życie plany tworzone przez całe miesiące, jeśli nie lata, a ja z trudem usiłowałem za nimi nadążyć.

Przed nami otworzyły się drzwi do komnaty, strażnicy stali po obu ich stronach i zerkali na mnie nerwowo. Ignorując potężny stół otoczony krzesłami, podszedłem do kamiennej klatki schodowej na drugim końcu pomieszczenia.

– Prowadzą na wieżę? – spytałem, nie zwracając się do nikogo konkretnie.

– Tak – odparł Fred, a mojej uwadze nie umknęło, że regent rzucił w jego stronę ostre spojrzenie.

W myślach prosiłem Freda, by się nie odzywał, dopóki nie uda mi się stosownie wyjawić jego tożsamości.

Wbiegłem, pokonując po trzy stopnie naraz, otworzyłem okute żelazem dębowe drzwi na szczycie i wyszedłem na lodowate zimno. Z tej wysokości widziałem całe Trianon. Na murach płonęły pochodnie, a w lepszych dzielnicach miasta mrok rozjaśniały latarnie gazowe. Panowała nienaturalna cisza, ale napięcie emanujące z każdego domu było wręcz namacalne, nawet na tej wysokości. Ludzie się bali, a choć bardzo nie chciałem tego przyznać, Królowa Zimy wyświadczyła mi przysługę. Strach mógł jednoczyć i miałem nadzieję, że uda mi się go wykorzystać.

Przeniosłem spojrzenie w stronę Trollus i oparłem łokcie na kamiennych blankach, jedynie niewyraźnie świadom tych, którzy podążyli za mną. Mój ojciec powiedział Cécile, że zamierza pokojowo przejąć władzę nad Wyspą, a ja do pewnego stopnia mu wierzyłem. Wiedziałem, że jego celem będzie przejęcie kontroli nad Trianon, ponieważ ten, kto władał stolicą i jej przywódcami, panował nad Wyspą. W tej chwili miasto należało do mnie i tak musiało pozostać.

W mojej głowie pojawiła się wizja tego, czego potrzebowałem. Pozwoliłem, by moc wypłynęła ze mnie, ukształtowałem ją siłą woli. Mury otaczające Trianon zaczęły emanować srebrnym blaskiem, aż wydawały się stworzone raczej z magii niż z kamienia. A później je podwyższyłem. Świetlisty mur wznosił się coraz wyżej i zaginał do środka, aż miasto otoczyła potężna magiczna kopuła.

– Czy to ma powstrzymać twoich rodaków przed wejściem, czy nas przed wyjściem?

Odwróciłem się. Fred, regent i jeszcze jeden mężczyzna, którego uznałem za jego doradcę, wpatrywali się w niebo. Lady Marie drżała obok nich i z zaciśniętymi wargami czekała na odpowiedź na pytanie, które zadała.

– I to, i to. – Nie dodałem, że mój ojciec i garstka innych mieli dość mocy, by się przebić, gdyby chcieli. Celem nie było powstrzymanie zdecydowanego ataku, ale niedopuszczenie, by ktokolwiek podkradł się chyłkiem. Ojciec nie chciał wojny, pragnął pociągać za sznurki, aż wszystko znajdzie się na swoim miejscu. Nie znaczyło to jednak, że nie uciekłby się do przemocy, gdyby okazało się to konieczne. – Kupi nam czas potrzebny na planowanie.

– Nam? – warknęła. – Jeśli twoje cele są takie same jak nasze, dlaczego nie zostawiłeś Anushki w spokoju? Gdyby żyła, nie doszłoby do tego wszystkiego.

Cécile byłaby martwa, a ja razem z nią. Moi rodacy zaś byliby zdani na łaskę wrogów.

– Cena była zbyt wysoka. – Zawahałem się. – Zacząłem wierzyć, że istnieje lepsze rozwiązanie.

– To właśnie powiedziałeś Cécile, by przekonać ją do pomocy w zabiciu własnej matki?

Było odwrotnie, ale pozwoliłem jej wierzyć, że ja jestem za wszystko odpowiedzialny. Regent patrzył na żonę, jakby była kimś obcym, co potwierdzało moje przypuszczenia. Nie wiedział, że Marie opiekuje się czarownicą, na którą on w naszym imieniu polował.

– Genevieve de Troyes była jedną z wielu fałszywych tożsamości, jakie przez wieki wykorzystała Anushka – wyjaśniłem.

– A ty wiedziałaś? – Regent zwrócił się do żony. – Opiekowałaś się nią? Zdajesz sobie sprawę, co by nam zrobili, gdyby odkryli twoją zdradę? – Wtedy właśnie uświadomił sobie, że jeden z nich stoi niecałe dwa kroki od niego. – Nie miałem o niczym pojęcia.

– To oczywiste. – Zastanawiałem się, jak przyjmie wiedzę o zdradzie syna. – Ale to już bez znaczenia. Liczy się obrona Trianon.

Rozstąpili się, kiedy ruszyłem z powrotem w stronę ciężkich drzwi. Cécile szła przez zamek, jej cierpienie przeszkadzało mi się skupić. Chciałem z nią porozmawiać, dowiedzieć się, co się dzieje w jej głowie, ale musiałem się skoncentrować na odkryciu planów mojego ojca i Angoulême’a. Oraz Królowej Zimy.

– A co z tymi latającymi istotami? Czy twoja kopuła je powstrzyma? – spytała Marie, podążając za mną po schodach.

Zważywszy na to, że elfy mogły stworzyć drogę między światami niemal wszędzie, gdzie tylko chciały, wątpiłem, by moja bariera je powstrzymała, ale pytanie było zasadne. Ona jedna wydawała się rozumieć powagę sytuacji.

– Tylko żelazo…

Przerwałem, kiedy przeszył mnie strach. Cécile.

– Żelazo? – spytała. – Co z nim?

Gdzie ona była? Czy słudzy mojego ojca dotarli do nas, zanim ich odciąłem? Albo Angoulême’a?

– Marie, milcz – syknął regent. – Jego nie interesują pytania kobiety.

Ból.

Zbiegłem po kilku ostatnich schodach, mijając po drodze Aidena-Freda. Dopiero kiedy uderzyłem rękami w drzwi, uświadomiłem sobie, że jego obecność nie ma sensu. Fred był z nami na wieży. W milczeniu podążał za regentem po schodach. Co znaczyło, że mężczyzna, który właśnie mnie minął, nie był bratem Cécile.

Marie krzyknęła, a gdy się odwróciłem, zobaczyłem, jak Aiden du Chastelier wbija miecz w serce ojca.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: