- W empik go
Walka w obronie narodowości polskiej pod berłem pruskim - ebook
Walka w obronie narodowości polskiej pod berłem pruskim - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 216 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
DR. KAZIMIERZ RAKOWSKI
WALKA W OBRONIE
NARODOWOŚCI POLSKIEJ POD BERŁEM PRUSKIEM
WARSZAWA NAKŁAD GEBETHNERA I WOLFFA KRAKÓW – G – GEBETHNER I SPÓŁKA 1905
kraków – druk w. l. anczyca I spółki.
I.
Fałszerze cywilizacyi.
Walkę, którą hakatyści wypowiedzieli Polakom, Niemcy nazywają chętnie "szerzeniem cywilizacyi".
Znamy ją wszyscy dobrze, tę cywilizacyę fałszerzy i hypokrytów; polega ona na zasadzie: ôte toi, que je m'y mette. Najsilniejszą jest w tych wypadkach, gdy chodzi o zmuszenie słabszych do usunięcia się z zajmowanego miejsca. Największą jej wyższością jest militaryzm; wyższością jej jest, że Niemcy do Chińczyków mogli strzelać z karabinów Manlichera i dział Maxima, a Chińczycy bronić się muszą z karabinów starego systemu. A gdy armaty Maxima, szrapnele i kule "dum-dum" utorują drogę Niemcom do serca Chin, gdy potem opium i alkohol, importowany lub wyrabiany przez nich, zdegeneruje i wytępi Chińczyków, przyjdzie wtedy jaki niemiecki socyolog i napisze rozprawę, że tak się stać musiało, ponieważ "prawo wyższości i kultury jednej nad drugą jest nieugięte".
W Dreznie, w muzeum antropologicznem, znaleść można woskowe figury, przedstawiające rozmaite typy ludzkiej rasy. Między innymi znajduje się tam postać jakiegoś czerwonoskórnego, – postać, która przyciąga wzrok proporcyonalnością kształtów, jak niemniej składem czaszki, znamionującym rasę, podatna do cywilizacyi i posiadającą pewną wrodzoną inteligencyę. Pięknie sklepione 'zoło, kształtny, energiczny nos, czynią dla oka nawet cerę ciemnoczerwoną tego człowieka dość sympatyczną.
Zbliżywszy się do szafy, w której za szkłem znajduje się ta postać, przeczytać można następujący wymowny napis:
Mieszkaniec wyspy Tasmanii.
"W roku 1803 objęli Anglicy w posiadanie Tasmanię, gdy było 35 tysięcy ludności tubylczej".
"W roku 1815 było Tasmańczyków już tylko 5 tysięcy. W roku 1847 było ich jeszcze 45-ciu".
"W roku 1876 umarł ostatni Tasmańczyk, z którego po śmierci zdjęty został niniejszy odlew gipsowy".
Wymowny obraz kultury i cywilizacyi, nieprawdaż?
A do czegóż innego dążą panowie HKT w Prusach, jeśli nie do tego, aby do takiej szklanej szafy zamknąć ostatniego Polaka, jako okaz wymarłej rasy?
Czy wobec obcych ta ich cywilizacya kiedykolwiek innego czego dokazała, jak tylko tępienia i jeszcze raz tępienia?
Prusacy doprowadzili do mistrzowstwa uprawianie polityki zaborczej pod hasłem szerzenia kultury. Hasło to dziś jest już tylko pustym dźwiękiem, pokrywką nagiego egoizmu politycznego.
W dwudziestem stuleciu już się wie o tem, że prawdziwa cywilizacya polega na doprowadzaniu do normalnego rozwoju wszystkich wrodzonych własności i zdolności każdego szczepu, a nie na tłumieniu ich i rozwijaniu na ich miejscu wyrosłych na obcej niwie pierwiastków.
Pruscy krzewiciele sfałszowanej cywilizacyi dziesiątki lat już są przy pracy.
Celem ich – zamknięcie do szklanej szafy ostatniego Polaka, jako okazu wymarłego szczepu. Ich środkiem – zarówno pruska machina państwowa, jak i inicyatywa prywatna. Szeregiem utarczek z ludnością polską znaczy się droga tego procesu politycznego, w którym Prusacy, będąc stroną, chcą być i sędziami. W obozie hakatystyczno-wszech-niemieckim rozbrzmiewa od Warty aż po Ren okrzyk: Hejże na Polaków!
Precz z językiem polskim! Zgnieść polską oświatę! Zdusić gazety polskie! Zakazać wieców i zgromadzeń, rozwiązać towarzystwa polskie! Zabronić druku elementarzy! Usunąć kazania polskie z kościoła! Robotników z innych dzielnic polskich nie wpuszczać! Polaków obcych poddanych wydalić przymusowo! – tak wrzeszczy chór potępieńców, którzy zaparli się tradycyi istotnej kultury, a w duszy noszą jedną tylko namiętność – zaborczość.
Gdy zestawimy to wszystko, co dziś się dzieje w Prusach, gdy zważymy, że nacisk walki z Polakami z roku na rok coraz potężnieje, że walka ta wszystkie pola ogarnia, ze sfery politycznej przenosi się na administracyjną, kościelną, ekonomiczną, społeczną, towarzyską – wreszcie wciska się do domowego ogniska, gdy zważymy to wszystko, nasunie się nam mimowoli pytanie: dlaczego, dlaczego ta zaciekłość germańska w wynaradawianiu zwraca się przeciw nam z coraz większą siłą? Skąd to coraz wzrastające napięcie walki?
Powodem tego działania może być dwojakie wyrachowanie: po pierwsze potrzeba co rychlejszego przetrawienia polskich prowincyi na czysto niemieckie, w obawie jakichś powikłań europejskich; powtóre zaś fakt, że żywioł polski, pomimo wszystkich stosowanych przeciw niemu sposobów, umie się bronić, rośnie ilościowo i jakościowo, nie germanizuje się tak szybko, jak tego potrzeba dla dobra Prus.
Gdyby nie rósł, gdyby w walce nie znajdował źródeł siły, gdyby pod brzemieniem się uginał i niknął w oczach, zapewneby nie było tego ucisku pruskiego, bo panowałoby raczej przeświadczenie, że państwu Hohenzollernów nie grozi z tej strony żadne niebezpieczeństwo.
Garstka Polaków jednak swem istnieniem psuje harmonię wewnętrzną w państwie pruskiem. Nie jest ono narodowo-jednolitem, dopóki nas pod rządem pruskim trzy miliony istnieją, Więc dążyć musi do połknięcia nas, a totem bardziej, im silniejszy jest opór, który stawiamy.
I sprawa zatargu polsko-pruskiego sprowadza się do prostych, jak dwie linie przecinające się, kształtów. Oni chcą nas połknąć, my chcemy żyć. O wyniku rozstrzyga nie żadne prawo, lecz jedynie siła.
Coraz silniej i silniej rozbrzmiewa dziś hasło solidarnej obrony praw narodowych przed germanizacyą.