- W empik go
Walka z obowiązkiem - ebook
Walka z obowiązkiem - ebook
Kayla podkochiwała się w swoim sąsiedzie już jako nastolatka. Jednak nie był to chłopak w jej wieku. Dziewczyna wzdychała do niego przez trzy długie lata, wiedząc, że ktoś taki jak Cooper McKay nigdy by na nią nie spojrzał.
Mijały kolejne lata, a w tym czasie jej sąsiad został policjantem. Niezwykle seksownym policjantem. Uczucia Kayli tylko się spotęgowały.
Kayla była dla Coopera za młoda… Do czasu. Teraz teoretycznie mogliby być razem, ale mężczyzna mimo wszystko ma opory. Dziewczyna nie wie, że nie jest mu obojętna.
Kiedy oboje zaczynają balansować na linii pokusy, Cooper zadaje Kayli cios prosto w serce, kiedy ta widzi go z inną kobietą…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8320-231-0 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tę książkę dedykuję jej gwieździe, mojej kochanej Kayli. Kaylo! Byłaś przy mnie od samego początku i cieszyłaś się moim sukcesem. Kto by pomyślał, że kiedy umieszczę Cię w Fighting Temptation i dam Ci seksownego gliniarza za chłopaka, moi czytelnicy zakochają się w Tobie i zażądają, bym napisała Twoją historię? Choć trudno się temu dziwić, bo Ciebie nie sposób nie kochać. Dziękuję, że zawsze mogę na Ciebie liczyć. Najlepsze w pracy w Helius było poznanie Ciebie.
Więc, bez zbędnych ceregieli – ta książka jest dla Ciebie.
Zawsze będę Cię kochać.ROZDZIAŁ 1
Kayla
Są w życiu chwile, które zostają z nami na zawsze. Mogą to być urodziny z dzieciństwa, które z jakiegoś powodu okazały się wyjątkowe; pierwszy pocałunek; chwile spędzone z najlepszą przyjaciółką lub najlepszym przyjacielem, kiedy śmialiście się do łez. Albo, jak w przypadku mnie i Julii, chwile, gdy pakowałam nas w poważne tarapaty, przez moje głupie pomysły i gorący temperament.
Są też w życiu chwile, które odmieniają jego bieg. Dotykają nas tak mocno, że ilekroć je wspominamy, ogarniają nas tak samo silne emocje, jak przed laty, gdy to wszystko się działo.
Szczęśliwie, ja mam kilka takich wspomnień, a jednym z nich jest wspomnienie nocy po moim balu na zakończenie szkoły średniej. I nie chodziło wcale o szczęśliwy koniec dwunastu długich lat edukacji. O nie! Tej nocy dowiedziałam się, że facet, w którym kochałam się od czternastego roku życia, odwzajemnia moje uczucia. Ten sam, który był moim sąsiadem i regularnie rozbudzał moje hormony nastolatki.
Urodzony przystojniak. Obłędnie przystojny i seksowny... Taki wygląd powinien być zabroniony. Na jego widok dziewczyny gubiły majtki...
Daruj sobie tę część, Kayla.
Miał talent do sportu, dobrze się uczył, wszyscy go uwielbiali – i nadal uwielbiają. Znacie to określenie „idealny chłopak z sąsiedztwa”? To był właśnie Cooper McKay. Ale cechy, które przed chwilą wymieniłam, to tylko drobna część tego wszystkiego, za co go pokochałam. Tym, co kocham w Cooperze najbardziej (oczywiście poza apetycznym ciałem), jest jego serce.
To najbardziej honorowy, najodważniejszy człowiek, jakiego znam. Człowiek, który każdego dnia naraża swoje życie – i piekielnie dobrze przy tym wygląda, w tym mundurze i w ogóle…
Dość tych sprośnych myśli, Kaylo!
Okej, ale mówiąc zupełnie serio, to właśnie jego prawość sprawiła, że tak szaleńczo się w nim zakochałam. To, jak się o mnie troszczy, jak chroni mnie, moich przyjaciół i wszystkich obywateli Sunset Bay. Na litość boską, facet jedzie do Domu Seniora za każdym razem, gdy Gladys myśli, że ktoś kradnie jej majtki. Ilu facetów by to zrobiło? Żaden, zero, null, nada – a mój Coop: tak. Wszyscy wiemy, dlaczego Gladys ciągle wzywa dobrego szeryfa, i wcale nie chodzi o to, że ktoś kradnie kobiecie majtki. Po prostu ona chce sobie na niego popatrzeć. Ale czy można ją za to winić? Moim zdaniem nie. Choć gdyby była jakieś czterdzieści lat młodsza i wyglądała jak Megan Fox, usłyszałaby ode mnie kilka ciepłych słów.
– Wyglądasz zjawiskowo, Kayla. – Delikatny głos Grace wyrywa mnie z zamyślenia.
Kiedy zauważam ją w lustrze za moimi plecami, uśmiecham się do jej odbicia.
– Dzięki, Grace.
Dziś do mojej kolekcji wyjątkowych wspomnień dołączę jeszcze jedno – wreszcie wychodzę za mąż za mężczyznę, w którym jestem szaleńczo zakochana.
Marzyłam o tym dniu od dziecka i, patrząc na swoje odbicie w lustrze, muszę przyznać, że wszystko jest dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam. W białej, rozkloszowanej sukni z odsłoniętymi ramionami, wysoko upiętym welonem, w stylowych szpilkach – czuję się jak współczesny Kopciuszek. Do tego dawna plantacja z pięknym ogrodem, w której organizujemy ceremonię, i oczywiście mój własny Książę z Bajki – tak oto mój wymarzony ślub staje się rzeczywistością. Może Cooper jest nieco zbyt szorstki jak na księcia, ale za to jestem pewna, że stary dobry Książę z Bajki nie potrafił zrobić ustami połowy rzeczy, które potrafi Coop.
– Panna Glace ma łację. Wyglądas pięknie – odzywa się Ruthie, wyrywając mnie z moich kosmatych myśli.
Odwracam się z uśmiechem i przykucam przed nią.
– Ty też wyglądasz pięknie, Ruthie. Dziękuję, że zgodziłaś się być moją druhną i że rozstałaś się na tę okazję ze swoją czapką. Na pewno nie było ci łatwo. Ale obiecuję, że będziesz mogła ją znów założyć zaraz po ceremonii i zdjęciach.
Posyła mi wielki szczerbaty uśmiech.
– Nie ma splawy. Lozmawiałam z Olbzymem i zdecydowałam, ze jeden dzień bez capki to niewielkie poświęcenie.
Wszyscy z trudem powstrzymujemy śmiech, wiedząc, jaką obsesję na punkcie swoich czapek mają Ruthie i Cade. To urocze, jak bardzo Ruthie stara się naśladować go we wszystkim.
Patrzę na piękne dziewczyny, które mnie otaczają, i wiem, że jestem wielką szczęściarą. Grace, Katelyn i Faith zgodziły się być moimi druhnami, a Ruthie i Annabelle będą sypać kwiaty. I oczywiście Julia jest moją świadkową. Wszystkie wyglądają olśniewająco w różowych jedwabnych sukniach z odkrytymi ramionami, a różowe krawaty facetów będą idealnym dopełnieniem. Czuję, jak w reakcji na tę myśl kąciki ust unoszą mi się w uśmiechu. Założę się, że całe rano marudzili o te krawaty, ale Coop się z tym pogodził i nie komentuje, bo wie, że mnie to uszczęśliwi. To jeszcze jedna z rzeczy, za które go kocham.
Drzwi łazienki otwierają się nagle i z zamyślenia wyrywa mnie widok uśmiechniętej Julii. Serce wali mi w oczekiwaniu na to, co powie.
– No i? Jaki wynik? – pytam, ale po jej twarzy wiem, jaka jest odpowiedź.
– Pozytywny – odpowiada łagodnym głosem.
Zapada cisza. Wpatruję się w nią. Wszyscy czekają na moją reakcję, nie wiedząc, czego się spodziewać.
– Pozytywny? – powtarzam, żeby się upewnić.
Potakuje głową.
Wzdycham z ulgą. Czuję, że łzy napływają mi do oczu. Próbuję je powstrzymać, żeby nie popsuć makijażu. Podchodzę do Julii, biorę od niej test ciążowy i wpatruję się w niebieski znaczek plusa.
– O mój Boże, Coop i ja będziemy mieli dziecko – szepczę.
Dziewczyny milczą, próbując wysondować moje nastawienie. Wreszcie Katelyn przerywa ciszę.
– Co ty na to?
Zastanawiam się przez chwilę.
– Jestem szczerze zaskoczona. Nie spodziewałam się, że to się stanie tak szybko. Dopiero miesiąc temu odstawiłam pigułkę. Słyszałam, że trochę to trwa, zanim organizm się przestawi. – Przerywam, podnoszę głowę i patrzę na nie z uśmiechem. – Ale jestem naprawdę szczęśliwa.
Wszystkie podbiegają, żeby mnie przytulić.
– Gratulacje, Kayla. Cieszę się szczęściem twoim i Coopera – mówi Faith, głosem ciepłym i poważnym, jak zawsze.
Zbiorowe potwierdzanie tych słów przerywa Grace.
– Nie do wiary, że urodzimy dzieci prawie jednocześnie. To takie ekscytujące!
Grace i Sawyer dopiero co dowiedzieli się, że Grace jest w ciąży, i to bliźniaczej.
– Tak się cieszę, że Annabelle będzie miała więcej towarzystwa do zabawy – dodaje Julia.
– Ja też.
Podchodzę do łóżka, siadam na brzegu, wpatrując się w test. Ciągle jestem w szoku. Choć chyba nie powinnam. Od kilku dni podejrzewałam, że mogę być w ciąży.
– Jak myślisz, co powie Cooper? – pyta Katelyn, siadając przy mnie.
Trochę mi głupio, że one wszystkie dowiedziały się przed nim. Ale kiedy rano podzieliłam się moimi podejrzeniami z Grace i Julią, obie zasugerowały, że powinnam zrobić test. Ogarnęła mnie tak wielka potrzeba sprawdzenia, jak jest naprawdę, że nie mogłam czekać. Nie chciałam, żeby niepewność dręczyła mnie przez cały ten dzień.
– Myślę, że się ucieszy. Postanowiliśmy nie czekać z tym zbyt długo, dlatego w ubiegłym miesiącu odstawiłam pigułkę. Ale też nie myśleliśmy, że to się wydarzy tak szybko. – Wzruszam ramionami. – Widać tak miało być.
– Coop będzie zachwycony. Jestem tego pewna – mówi z przekonaniem Julia. – Miejmy tylko nadzieję, że on i Jaxson nie będą razem, gdy przyjdzie pora rozwiązania. Po tym, co było ostatnio, Bóg jeden wie, czego się po nich spodziewać.
Obie wybuchamy śmiechem na wspomnienie, w jaki obłęd wpadli, kiedy Julia miała rodzić Annabelle. Dziewczyny patrzą na nas z konsternacją, więc szybko opowiadamy im, co się działo. Jak omal nie pojechali do szpitala bez nas, bo tak się spieszyli, myśląc, że dziecko po prostu w każdej chwili może wypaść z Julii. Po chwili wszystkie śmieją się tak samo, jak ja i Julia.
– Jak się poznaliście z panem seryfem? – pyta Ruthie.
Uśmiecham się na to wspomnienie.
– Zamieszkał obok, gdy miałam czternaście lat. Zobaczyłam go i... trafiony, zatopiony.
– Tak, trzeba było trzech lat i niewielkiej, a może raczej całkiem sporej, pomocy tej dziewczyny – mówi Julia, wskazując na mnie ze śmiechem.
Wzruszam ramionami, ale też nie mogę się powstrzymać od śmiechu.
– Cóż mam powiedzieć. Potrafię być uparta, kiedy czegoś chcę, a ten facet nie miał szans. Nie miałam pojęcia, że czuł to samo.
– Brzmi to jak początek wspaniałej historii, którą musisz nam opowiedzieć – mówi Faith, siadając po drugiej stronie łóżka i sadzając sobie Ruthie na kolanach.
– Jasne, że opowiem.
– Jest naprawdę zabawna – dodaje Julia, także zajmując miejsce. Grace również siada wygodnie i wszystkie czekają, aż zacznę.
– Okej, jak mówiłam, Coop został moim sąsiadem, gdy miałam ledwie czternaście lat. On miał wtedy siedemnaście i, mówię wam, był równie seksowny jak teraz. Pierwszy raz zobaczyłam go w upalny, parny letni dzień. Niósł pudła z ciężarówki. Był bez koszulki. Opalona skóra i wyrzeźbione mięśnie napinały się przy każdym... – urywam i spoglądam na Ruthie, która wpatruje się we mnie z szerokim uśmiechem.
No tak, muszę uważać, co mówię.
– W każdym razie... – macham ręką w powietrzu i przechodzę dalej – patrząc na niego tamtego dnia, powiedziałam sobie, że kiedyś za niego wyjdę. Nieważne jak, ale doprowadzę do tego. – Zastanawiam się przez chwilę nad swoimi słowami. – Okej, teraz to brzmi trochę przerażająco, ale pamiętajcie, że miałam wtedy czternaście lat.
– Gdy miałaś siedemnaście, byłaś taka sama – przypomina Julia z rozbawieniem w głosie.
– Fakt – przyznaję bez cienia wstydu. – Ale Coop tak właśnie na mnie działa. To zauroczenie nim w wieku czternastu lat w niczym nie przypominało moich wcześniejszych fascynacji. Z czasem zauroczenie przerodziło się w miłość. Niestety, nie był moim sąsiadem długo, bo zaraz po skończeniu szkoły wyprowadził się i zamieszkał z Jaxsonem, ale i tak wykorzystywałam każdą okazję, żeby go zobaczyć.
Julia chichocze. Patrzę na nią z uśmiechem, przypominając sobie tamte czasy, tak pełne frustracji i innych silnych emocji, ale absolutnie piękne.
***
Spoglądam na zegarek zmrużonymi oczami i dociera do mnie, że zaspałam.
– Szlag!
Zrywam się z łóżka w tempie, które dla mnie samej jest zaskoczeniem. W rekordowym czasie jestem gotowa do szkoły.
Pędzę do kuchni, całuję mamę w policzek i wybiegam z domu z jabłkiem w dłoni.
– Tylko nie jedź za szybko, Kaylo. – Mama krzyczy za mną przez okno.
Macham tylko ręką, potem szybko wysyłam wiadomość do Julii, że już jestem w drodze.
Wsiadam do samochodu i zauważam, że przed domem rodziców Coopera nie ma już jego radiowozu. Nie wiem, czy czuję ulgę, czy zawód. To przez niego prawie nie zmrużyłam wczoraj oka. Przez niego moje hormony szalały całą noc.