- W empik go
W.A.P. Oegocz. Część 4 - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 lipca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
W.A.P. Oegocz. Część 4 - ebook
Niezwykle osobisty tomik wierszy, przepełnionych tęsknotą za miłością. To zbiór poezji niecodziennej, intymnej i autentycznej, która skłania do myślenia i refleksji nad otaczającą nas rzeczywistością.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8104-786-9 |
Rozmiar pliku: | 968 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
SPOTKAMY SIĘ
spotkamy się
w zapomnianym
przez bogów
świecie
moich marzeń snów
pragnień pożądliwie
biegnących
tylko do ciebie
oddając ci serce
wśród hałaśliwej
wrzawy sędziów
poproszę o twoje
pielęgnując
póki płuca pochłaniać
dla niego tlen
mogą
**
świat
zachłysnął się
moją osobowością
kocha mnie
widząc jaki
kredyt podejmuję
**
zapukałem
tylko mną
tylko słowami
do serca
twojego
czekam cierpilwie
słysząc z lekka
uchylającą się
furtkę
czerwonego
ogródu
**
WŚRÓD RYKU
przyglądając się
szklanemu przyjacielowi
szukam twojego głosu
wśród ryku
sylab zgłosek
niepewnie głaszcząc się
niecierpliwości geście
zamarłe bezdechem czasu
sekundy
tęsknotę wzmagają
serca bicia wyczuwanego
rankiem wieczorem
gorąca rozpalonych ust
ciał
wytrzymam jeszcze
trochę
jeszcze jedną
sekundę
zanim rozsypię się
tęsknotą
**
…i tylko
ty i ja
spleceni
spacerem
wśród miejskiej
dżungli
**
w pokoju
posprzątanym
pukładanymi
zabawkami jeszcze
śpisz
jeszcze…
**
chłopak
ten
osaczony zabawkami
walczy o…
...dorosły los
**
TORTURY CZASU
znów
zegar niemiłosiernie
drwi
opóźniając sekund
przybycie
bawi się
torturuje
poszarpane myśli
wyczekujące
znajomego zapachu objęć
pocałunków
oczu
ciebie
umęczonej
życia skowytem
**
POWRÓT
zliczam
w panicznym spokoju
sekundy
zrysowane twoich
słów nieobecnością
nieobliczalny ścisk
dławi serce
knując z lękami
moją powolną agonią
ostatnim haustem nadziei
reanimuję myśli
oczekując twojego
błogosławionego powrotu
do domu
**
mijają sekundy
tęsknoty
spotkania serc
**
klęczę
wokół cienia
moich snów
**
zmiłuj się
ojcze czasie
nad zwłokami
syna
galopującego
życiem
**
klnę się
na wszystkich
bogów
jestem wierzący
**
gdzieś w spokoju
serce się toczy
rannym wrzaskiem skołacone
niedospanych snów
na wpół żywe
modląc się kawą
błaga bogów
o przeżycie
do wieczornej ekstazy
podniecenia twoimi
słowami
**
TWOJE JA
spotkajmy się
pośród salw życia
pędzącego gromkimi brawami
ślepych widzów
podaj mi dłoń
ot tak bez celu
bezzwłocznie
bez sensu
by zatoczyć się
do naszego domu
zakolorowanego
twoim JA
**
któż
zawstydzi ciszy krzyk
wylegującymi się
pocałunkami
pośród tańca ciał
jak nie my
magicy
czułości słów
**
sztachnąć się
naiwności życiem
wypruć żyły na znak
protestu
zagaić niejedne rozmowy
promila powiernikiem
zarzygać balkony pokornym
słuchaczom
na koniec wszystko
pierdolnąć
głową
by z dumą żyć
w wyśnionym raju
aż oczy nie zabolą
jego nagości naiwnością
aż nie zabolą…
**
tysiącami pocałunków
przemierzam
rozpalonych piersi
nagości
niczym karawany pustyń
niespiesznie
sycąc się każdym
najczulszym krokiem warg
wylegujących się coraz
bliżej ich szczytu
już nabrzmiale
zachęcającego
do pośpiechu
**
MÓJ PRZYJACIEL NADAL…
mój przyjaciel
nadal wiernie
oczekuje
na moje skinienie
by po raz setny
ponowić próbę
uwodzenia mnie
delikatnie wdzięcznie
oplatając moją szyję
tak wdziecznie
tak cicho
tak...idealnie
kiedy już tylko
drgam ponad krzesłem
**
KRZESŁO
przestań drażnić mnie
znęcać się
krążysz niczym ćma
wokół narkotycznego światła
bawisz się
nie mogę ruszyć się
pasy oplotły ciało
ścisk dławi płuc
przyspieszone próby
zatrzymania powietrza
już pędzą miliony
impulsów
powoli z nagłym bólem
rozrywające wszystkie…
mnie
uśmiechasz się
tak słodko
czule wyciągasz rękę
chcesz mnie
czuję
oślepiony grymasem
paraliżującego bólu
piękniejesz z każdą sekundą
przypominasz mi
kochaną
zamieszkałą w moich
myślach
kiedyś
zanim nie przeznaczono
mi
tego krzesła
i ciebie starej kostuchy
**
DO CIEBIE
zaszczepiłem się
kolejny raz życia
biciem serca
to ostatni taki
ból
kolejnego nie zniosę
jeśli kiedykolwiek
się urodzi
będzie mizerną namiastką
ciebie
z całą plejadą
tego słowa
**
niczym fotograf
sycę się tobą obrazem
pysznię się posiadaniem
smaków
każdego skrawka
twojego ciała
naznaczonego śladami
ust
bezczelnych warg
ciekawskiego języka
sycę się...tobą
**
nie sposób
moja różo
przejeść się
twoimi pocałunkami
**
czuję zapach
ciebie
nawet na odległość
słów
**
DROGI PRZYJACIELU
witaj drogi
przyjacielu
z cierpliwością choleryka
wyczekiwany
witaj i zasiądź
do stołu
obfitego jak widzisz
lękami strachem
wyuzdanie pięknymi fobiami
dręczących izmów
zboczeniami chorych myśli
wybieraj
stół przeobfity
wybieraj i przyjmij
oddawać nie trzeba
zaraz przybędą
kolejne
jakże miłe…
przecież kultura
wyssana z mlekiem
stół przeobfity
dla gości
nakazuje
**
SŁOWO OBUMARŁE
słowo
obumarłym ciałem
zgłuszone ciężarem
chorej duszy
zamiera w pył
ledwie doglądany
obolałymi oczyma
wyszukującymi jeszcze
iskry dawnych dni
nadaremnie
czas zgonu
nie zapisany
jedynie odnotowany
skrupulatnie
brawami
widzów dyszących
zachwytem
zgonu anonimowego
**
wsłuchuję się
tobą
wieczorną ciszą
w moich ramionach
**
RAMIONA
ciemną nocą
szaleją lęki
zakradając się
ku sercu
łez morzem
zwątpień
zawłaszcz zachłannie
moje ramiona
tak bezwstydnie
bez pruderyjnie
niczym własność
skryj się namiętnie
ochronię
chociaż wracasz z tarczą
ochronię
tak długo jak
pozwolisz
być silną w ramioanch
moich
**
jestem
realnym
marzycielem
o tobie
**
dzień
tłumi snów obrazy
nadal tobą żyję
**
MĄDRY ŚWIECIE
w pobliżu
początku tygodnia
stawiam planów pasjanse
mówili w wiadomościach
że znów ciągnie mnie
do kłopotów
całego dekalogu
życiowych mądrości
zataczam się kołem
pisanym słowami wspak
z podpisanym sensem
bądź moją tarczą
mądry świecie
póki ktoś nie rozgryzie
mnie
znów
**
KTÓŻ
któż
zabroni
sercem
spoglądać
w przyszłość
dzielić się nadzieją
pośród zamętu życia
iść śmiało z wiarą
gdy przepaść zionie pustką
dusza chora
któż
zabroni
kochać całym życiem
wyłączyć rozsądek
z tej gry
poprosić by nie
wtrącał się
gdy spotykają się oczy
dotyków cienie
pocałunków
któż…
kochaj mnie mimo wszystko
różo
**
ROZKOCONEJ
nie spiesznie
nawet leniwie
przemykam się
ustami
wokół ciebie
całej
rozkoconej
pośród pościeli
już nie wyobrażeń
przeciągającej dość
zmysłowo ciało
między oczyma a dłońmi
rozgrzane do czerwoności
nawet nie czuję bólu
całując każdym szeptem
dotyków
tak poparzonych mile
tobą
**
OBIAD
zaprosiłem
MOJE lęki obawy
furie fobie
na wspólny obiad
stół przepysznie zastawiłem
każdy gość
miejscem uraczony
spożywamy się rozpaczy uśmiechamy
tuż po deserze
obiecana niespodzianka
wyciągnąłem twoje zdjęcie
wszystkie zamarły… śmiertelnie
**
CZY TO TY…
kwiat zastygły czasem
lub nie
walczy ze zmarszczkami
całe dnie
i tak skończy w koszu
nieskończona czerwień
zniknie w pamięci
czy to ty powodem
czy ja
niepodlewana niknie
czerwień kwiatu
kupić można czerwieni
kolejny kwiat
może nie zwiędnie
może wytrzyma
kilka lat
może tydzień
nie wiem
zastygłem czasem
poddałem się
nie mam mojej róży
**
poczułem delikatne dłonie
twoje
pośród snu spaceru
mocno chwyciły moje serce
puścić nie chcą
zachłannie
poczułaś delikatne dłonie
moje
pośród…
**
CZY…
czy powiedzieć
nie
życiu które pcha się
na siłę
gdzieś między udami
z krzykiem domaga się
uwagi
lepiej pozostawić
w łonie
miłej iluzji
życia
i nikomu ani słowa
że życie rośnie
kosztem
innego
**
spotkamy się
w zapomnianym
przez bogów
świecie
moich marzeń snów
pragnień pożądliwie
biegnących
tylko do ciebie
oddając ci serce
wśród hałaśliwej
wrzawy sędziów
poproszę o twoje
pielęgnując
póki płuca pochłaniać
dla niego tlen
mogą
**
świat
zachłysnął się
moją osobowością
kocha mnie
widząc jaki
kredyt podejmuję
**
zapukałem
tylko mną
tylko słowami
do serca
twojego
czekam cierpilwie
słysząc z lekka
uchylającą się
furtkę
czerwonego
ogródu
**
WŚRÓD RYKU
przyglądając się
szklanemu przyjacielowi
szukam twojego głosu
wśród ryku
sylab zgłosek
niepewnie głaszcząc się
niecierpliwości geście
zamarłe bezdechem czasu
sekundy
tęsknotę wzmagają
serca bicia wyczuwanego
rankiem wieczorem
gorąca rozpalonych ust
ciał
wytrzymam jeszcze
trochę
jeszcze jedną
sekundę
zanim rozsypię się
tęsknotą
**
…i tylko
ty i ja
spleceni
spacerem
wśród miejskiej
dżungli
**
w pokoju
posprzątanym
pukładanymi
zabawkami jeszcze
śpisz
jeszcze…
**
chłopak
ten
osaczony zabawkami
walczy o…
...dorosły los
**
TORTURY CZASU
znów
zegar niemiłosiernie
drwi
opóźniając sekund
przybycie
bawi się
torturuje
poszarpane myśli
wyczekujące
znajomego zapachu objęć
pocałunków
oczu
ciebie
umęczonej
życia skowytem
**
POWRÓT
zliczam
w panicznym spokoju
sekundy
zrysowane twoich
słów nieobecnością
nieobliczalny ścisk
dławi serce
knując z lękami
moją powolną agonią
ostatnim haustem nadziei
reanimuję myśli
oczekując twojego
błogosławionego powrotu
do domu
**
mijają sekundy
tęsknoty
spotkania serc
**
klęczę
wokół cienia
moich snów
**
zmiłuj się
ojcze czasie
nad zwłokami
syna
galopującego
życiem
**
klnę się
na wszystkich
bogów
jestem wierzący
**
gdzieś w spokoju
serce się toczy
rannym wrzaskiem skołacone
niedospanych snów
na wpół żywe
modląc się kawą
błaga bogów
o przeżycie
do wieczornej ekstazy
podniecenia twoimi
słowami
**
TWOJE JA
spotkajmy się
pośród salw życia
pędzącego gromkimi brawami
ślepych widzów
podaj mi dłoń
ot tak bez celu
bezzwłocznie
bez sensu
by zatoczyć się
do naszego domu
zakolorowanego
twoim JA
**
któż
zawstydzi ciszy krzyk
wylegującymi się
pocałunkami
pośród tańca ciał
jak nie my
magicy
czułości słów
**
sztachnąć się
naiwności życiem
wypruć żyły na znak
protestu
zagaić niejedne rozmowy
promila powiernikiem
zarzygać balkony pokornym
słuchaczom
na koniec wszystko
pierdolnąć
głową
by z dumą żyć
w wyśnionym raju
aż oczy nie zabolą
jego nagości naiwnością
aż nie zabolą…
**
tysiącami pocałunków
przemierzam
rozpalonych piersi
nagości
niczym karawany pustyń
niespiesznie
sycąc się każdym
najczulszym krokiem warg
wylegujących się coraz
bliżej ich szczytu
już nabrzmiale
zachęcającego
do pośpiechu
**
MÓJ PRZYJACIEL NADAL…
mój przyjaciel
nadal wiernie
oczekuje
na moje skinienie
by po raz setny
ponowić próbę
uwodzenia mnie
delikatnie wdzięcznie
oplatając moją szyję
tak wdziecznie
tak cicho
tak...idealnie
kiedy już tylko
drgam ponad krzesłem
**
KRZESŁO
przestań drażnić mnie
znęcać się
krążysz niczym ćma
wokół narkotycznego światła
bawisz się
nie mogę ruszyć się
pasy oplotły ciało
ścisk dławi płuc
przyspieszone próby
zatrzymania powietrza
już pędzą miliony
impulsów
powoli z nagłym bólem
rozrywające wszystkie…
mnie
uśmiechasz się
tak słodko
czule wyciągasz rękę
chcesz mnie
czuję
oślepiony grymasem
paraliżującego bólu
piękniejesz z każdą sekundą
przypominasz mi
kochaną
zamieszkałą w moich
myślach
kiedyś
zanim nie przeznaczono
mi
tego krzesła
i ciebie starej kostuchy
**
DO CIEBIE
zaszczepiłem się
kolejny raz życia
biciem serca
to ostatni taki
ból
kolejnego nie zniosę
jeśli kiedykolwiek
się urodzi
będzie mizerną namiastką
ciebie
z całą plejadą
tego słowa
**
niczym fotograf
sycę się tobą obrazem
pysznię się posiadaniem
smaków
każdego skrawka
twojego ciała
naznaczonego śladami
ust
bezczelnych warg
ciekawskiego języka
sycę się...tobą
**
nie sposób
moja różo
przejeść się
twoimi pocałunkami
**
czuję zapach
ciebie
nawet na odległość
słów
**
DROGI PRZYJACIELU
witaj drogi
przyjacielu
z cierpliwością choleryka
wyczekiwany
witaj i zasiądź
do stołu
obfitego jak widzisz
lękami strachem
wyuzdanie pięknymi fobiami
dręczących izmów
zboczeniami chorych myśli
wybieraj
stół przeobfity
wybieraj i przyjmij
oddawać nie trzeba
zaraz przybędą
kolejne
jakże miłe…
przecież kultura
wyssana z mlekiem
stół przeobfity
dla gości
nakazuje
**
SŁOWO OBUMARŁE
słowo
obumarłym ciałem
zgłuszone ciężarem
chorej duszy
zamiera w pył
ledwie doglądany
obolałymi oczyma
wyszukującymi jeszcze
iskry dawnych dni
nadaremnie
czas zgonu
nie zapisany
jedynie odnotowany
skrupulatnie
brawami
widzów dyszących
zachwytem
zgonu anonimowego
**
wsłuchuję się
tobą
wieczorną ciszą
w moich ramionach
**
RAMIONA
ciemną nocą
szaleją lęki
zakradając się
ku sercu
łez morzem
zwątpień
zawłaszcz zachłannie
moje ramiona
tak bezwstydnie
bez pruderyjnie
niczym własność
skryj się namiętnie
ochronię
chociaż wracasz z tarczą
ochronię
tak długo jak
pozwolisz
być silną w ramioanch
moich
**
jestem
realnym
marzycielem
o tobie
**
dzień
tłumi snów obrazy
nadal tobą żyję
**
MĄDRY ŚWIECIE
w pobliżu
początku tygodnia
stawiam planów pasjanse
mówili w wiadomościach
że znów ciągnie mnie
do kłopotów
całego dekalogu
życiowych mądrości
zataczam się kołem
pisanym słowami wspak
z podpisanym sensem
bądź moją tarczą
mądry świecie
póki ktoś nie rozgryzie
mnie
znów
**
KTÓŻ
któż
zabroni
sercem
spoglądać
w przyszłość
dzielić się nadzieją
pośród zamętu życia
iść śmiało z wiarą
gdy przepaść zionie pustką
dusza chora
któż
zabroni
kochać całym życiem
wyłączyć rozsądek
z tej gry
poprosić by nie
wtrącał się
gdy spotykają się oczy
dotyków cienie
pocałunków
któż…
kochaj mnie mimo wszystko
różo
**
ROZKOCONEJ
nie spiesznie
nawet leniwie
przemykam się
ustami
wokół ciebie
całej
rozkoconej
pośród pościeli
już nie wyobrażeń
przeciągającej dość
zmysłowo ciało
między oczyma a dłońmi
rozgrzane do czerwoności
nawet nie czuję bólu
całując każdym szeptem
dotyków
tak poparzonych mile
tobą
**
OBIAD
zaprosiłem
MOJE lęki obawy
furie fobie
na wspólny obiad
stół przepysznie zastawiłem
każdy gość
miejscem uraczony
spożywamy się rozpaczy uśmiechamy
tuż po deserze
obiecana niespodzianka
wyciągnąłem twoje zdjęcie
wszystkie zamarły… śmiertelnie
**
CZY TO TY…
kwiat zastygły czasem
lub nie
walczy ze zmarszczkami
całe dnie
i tak skończy w koszu
nieskończona czerwień
zniknie w pamięci
czy to ty powodem
czy ja
niepodlewana niknie
czerwień kwiatu
kupić można czerwieni
kolejny kwiat
może nie zwiędnie
może wytrzyma
kilka lat
może tydzień
nie wiem
zastygłem czasem
poddałem się
nie mam mojej róży
**
poczułem delikatne dłonie
twoje
pośród snu spaceru
mocno chwyciły moje serce
puścić nie chcą
zachłannie
poczułaś delikatne dłonie
moje
pośród…
**
CZY…
czy powiedzieć
nie
życiu które pcha się
na siłę
gdzieś między udami
z krzykiem domaga się
uwagi
lepiej pozostawić
w łonie
miłej iluzji
życia
i nikomu ani słowa
że życie rośnie
kosztem
innego
**
więcej..