- W empik go
Warszawskie kawiarnie literackie - ebook
Warszawskie kawiarnie literackie - ebook
W kawiarni literackiej, niezwykłym zjawisku kulturowym schyłku wieku XIX i całego wieku XX, spotykało się warszawskie środowisko literackie, by zawiązywać kontakty i przyjaźnie. Wymieniano opinie o literaturze i sztuce, ferowano wyroki i tworzono hierarchie artystyczne, ale także plotkowano i prowadzono rozmowy towarzyskie skrzące się dowcipem i złośliwością. Widownię tego środowiskowego teatru stanowili wielbiciele literatury i rzesza snobów łakomych „wielkiego świata”. W kawiarni literackiej komentowano także aktualne wydarzenia polityczne i dlatego w czasach zagrożenia swobód narodowych i obywatelskich bywała ona niebezpiecznym dla władzy ogniskiem niezależnej myśli i społecznego sprzeciwu.
Ta solidnie udokumentowana książka przywołuje realia i klimat słynnych kawiarni literackich Warszawy całego dwudziestego wieku. Prowadzi czytelnika przez lokale młodopolskie – Miki i Udziałową, przez legendarne już kawiarnie okresu międzywojennego – Pod Picadorem z jego estradą poetycką, Małą Ziemiańską ze skamandryckim półpięterkiem, IPS-em i SiM-em, aż do miejsc bliskich naszym czasom – maleńkiej kawiarenki PIW-u i sutereny Czytelnika.
Spis treści
OD AUTORA
WPROWADZENIE
ANTENATKI ROMANTYCZNE I POSTYCZNIOWE
KAWIARNIE MŁODOPOLSKIE
Młodopolskie początki, czyli Starorypałka
Nieformalny klub literacki w kawiarni Miki
Letni ogródek w Nadświdrzańskiej
Kawiarnia literacka całą gębą, czyli Udziałowa
W II RZECZYPOSPOLITEJ
Zaczęło się od Picadora
Koegzystencja pokoleń w Kresach
Ta legendarna Ziemiańska
Instytut Propagandy Sztuki – po prostu IPS
SiM, czyli sojusz literatury i mody
Zodiak – ostatnia kawiarnia dwudziestolecia
PO WOJNIE
Cisi i Gęgacze w kawiarni PIW-u
Zawsze zostaje jeszcze Ujazdowska
„Stolik” w kawiarni Czytelnika
PRÓBA PODSUMOWANIA
ANEKS: O ANEGDOCIE LITERACKIEJ
Przypisy
Bibliografia
Indeks osób
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-244-0341-7 |
Rozmiar pliku: | 1,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Książka ta została ukształtowana w sposób szczególny, będący wynikiem przemyślanej decyzji. Zawiera bowiem wiele obszernych objętościowo przytoczeń fragmentów wspomnień i relacji ludzi, których można zaliczyć do bywalców warszawskich kawiarni literackich w opisywanym tu okresie stu lat wieku XX. To „cudze słowo” wspomnieniowe wyróżnione zostaje mniejszą czcionką, zaznaczając w ten sposób szczególny szacunek dla perspektywy świadka (liczne cytaty o innym charakterze nie zostały wyróżnione w ten sposób). Mógłbym oczywiście skorzystać z często stosowanej zasady opowiadania „własnymi słowami” tego wszystkiego, co jest zaczerpnięte z cudzej pamięci i wiedzy, jestem jednak przekonany, że współczesna próba zrekonstruowania niepowtarzalnego klimatu kawiarni literackiej nie może się równać z przytoczonym in extenso wspomnieniem naocznego obserwatora. Z tego samego powodu, to jest z dokumentacyjnej sumienności, nie stosowałem w tej książce praktyk obecnych na przykład w książce Karoliny Beylin W Warszawie w latach 1900–1914 (1972), zawierającej fikcyjne dialogi bywalców Miki i Udziałowej.
W komentarzach do wypowiedzi „świadków swojego czasu” nie zamieszczono ogólniejszych informacji o przywoływanych, a znanych powszechnie postaciach i ich literackich dokonaniach. Sądzę, że inne rozstrzygnięcie byłoby wyrazem nieufności wobec czytelnika i jego wiedzy, toteż informacje takie dotyczą jedynie osób mniej znanych lub pozbawionych w cytowanych tekstach jakichkolwiek danych poza nazwiskami. Wiele z takich zapomnianych postaci zasługiwało na – choćby skrótowe – przypomnienie. Dotyczy to przede wszystkim literatów, bo w przypadku licznie tu obecnych malarzy, grafików i rzeźbiarzy nie stosowałem podobnej zasady z przyczyny niedostatku kompetencji.
W Aneksie do opowieści o kawiarniach dołączony został dawniej napisany (drukowany w miesięczniku „Poezja” w roku 1988) szkic O anegdocie literackiej. Przypominam ten artykuł, w przeświadczeniu że jego tematyka jest dostatecznie bliska zagadnieniu kawiarni literackiej, której sława buduje się przecież w znacznej mierze na anegdocie.WPROWADZENIE
Dwudziestowieczna kawiarnia literacka jest bez wątpienia frapującym zjawiskiem kultury, pod warunkiem że spojrzenie na nią nie poprzestanie na anegdotycznych smaczkach (skądinąd bardzo atrakcyjnych), lecz sięgnie także po obserwacje dotyczące jej struktury i funkcji społecznych.
W Słowniku literatury polskiej XIX wieku znajdujemy hasło „Kawiarnia literacka” i opis zjawiska w jego kształcie dziewiętnastowiecznym. Zabrakło niestety takiego samego hasła w wydanym nieco później Słowniku literatury polskiej XX wieku, choć nie ulega wątpliwości, że właśnie w dwudziestowiecznym wydaniu (to jest od czasu Młodej Polski do schyłku minionego wieku) kawiarnia literacka uzyskuje szczególne znaczenie w obrazie kultury literackiej. Oczywiście wiele ze stwierdzeń charakteryzujących dziewiętnastowieczną kawiarnię nie traci na aktualności w opisie późniejszych form tego zjawiska i można je powtórzyć bez ryzyka popełnienia anachronizmu:
„Kawiarnia kształtowała też nowy obyczaj, modę, ubiór. Była więc miejscem rozrywki i konsolidacji środowisk literackich, umożliwiała kontakty, zawieranie znajomości, lansowanie określonych postaw, opinii i wartości literackich, rozprowadzanie nowin ze świata artystycznego, dawała bezpośrednie kontakty twórców z publicznością”^().
Kawiarnia literacka (czy też literacko-artystyczna) od połowy XIX do połowy, a nawet końca wieku XX była istotnym ogólnoeuropejskim zjawiskiem kulturowym i trudno się dziwić, że z tego kulturoznawczego punktu widzenia opisywano ją wielokrotnie. Ze znanych prac tego typu wymienić można choćby takie monografie, jak Pascala Boissela Café de la Paix: 1862 a nos jours, 120 ans de vie parisienne (Paryż 1980), Gérarda-Georges’a Lemaire’a Les Cafés littéraires (Paryż 1987), tom zbiorowy Kaffeehäuser: Kaffeehausliteraten (Wiedeń 1999, pod red. Michaela Rossnera) czy Évy Szentes i Emila Hargittayego Literarische Kaffeehäuser in Budapest (Kiadó 1997). Problematyką tą zajmowała się także amerykańska badaczka Noël Riley Fitch i jej popularnonaukowa książka The Grand Literary Cafés in Europe (2006) została wydana w polskim tłumaczeniu Katarzyny Wywiał-Prządy pod tytułem Najsłynniejsze kafejki literackie Europy (2008). To właśnie w tej książce znaleźć można nieco emfatyczny opis zalet, jakie ma kawiarnia dla pisarza indywidualisty:
„Kawiarnie to świątynie czasu wolnego, miejsca, gdzie można palić i rozmawiać – chleb powszedni dla pisarzy, którzy mogli tu ostrzyć swoje pióro w ciszy i spokoju. Kawiarnie zapewniają czyste, dobrze oświetlone miejsce z dala od zimnego, ciemnego mieszkania na mieście, bezpieczną przystań podczas burzy, wygodny stolik, przy którym się można spotkać ze starym znajomym. Za cenę filiżanki kawy pisarz może mieć wszystko, czego potrzebuje – picie, papierosy, toaletę, telefon, ciepło i światło, stolik i krzesło”^().
W cytacie tym chyba zbyt przesadnie ocenione zostały zalety kawiarni dla pisarza, który zamierza w niej napisać kolejne dzieło literackie. Wiemy wprawdzie z historii paryskich kawiarni literackich, że Emil Zola napisał swój płomienny manifest w sprawie Dreyfusa zatytułowany Oskarżam w Café Durand, opowiadanie Ernesta Hemingwaya Rzeka dwóch serc powstało przy stoliku w La Croserie des Lilas, zaś poeta Jacques Prévert zwykł tworzyć wiersze satyryczne na serwetkach w Café de Flore, ale gwarna atmosfera publicznego lokalu raczej nie jest czynnikiem sprzyjającym twórczej koncentracji. Inaczej sprawa wygląda, gdy weźmiemy pod uwagę integracyjne, społeczne funkcje kawiarni, która zapewnia przecież możliwość kontaktów środowiskowych, ułatwia sojusze artystyczne, zapewnia mało formalny dostęp do redaktorów czasopism literackich i wydawców, gromadzi przy jednym stoliku pisarzy o podobnych przekonaniach i dążeniach artystycznych. Ostatecznie kilka dwudziestowiecznych manifestów grupowych powstało właśnie w kawiarni (na przykład w kawiarni Voltaire w Zurychu manifest dadaistyczny grupy, której przewodził Tristan Tzara, w paryskiej Les Deux-Magots manifest surrealizmu Louisa Aragona i André Bretona).
Myliłby się jednak wielbiciel literatury i sztuki, sądząc, że europejska kawiarnia literacka (lub artystyczna) to miejsce, w którym nieustannie rodzą się programy artystyczne i nowatorskie projekty, a rozmowy przy stolikach dotyczą wyłącznie problemów pisarskich. Środowisko literackie spotyka się w upatrzonych i wybranych przez siebie lokalach także (a czasem „tylko”) po to, aby skomentować aktualne wydarzenia polityczne, poplotkować na temat literackich sukcesów i klęsk osób nieobecnych przy stoliku lub należących do innych (niekiedy konkurencyjnych) ugrupowań i orientacji artystycznych, podzielić się najnowszymi dowcipami, wieść rozmowy inkrustowane bon motami i błyskotliwymi skojarzeniami, pełne aluzji zrozumiałych tylko dla wtajemniczonych. Także i po to, by ulec niewinnej słabości pławienia się w blaskach sławy, której gwarantem są ukradkowe bądź jawnie niedyskretne spojrzenia „zwykłej” publiczności, przybyłej do kawiarni właśnie w celu podpatrywania zachowań lokalnych sław literackich. Do każdej kawiarni literackiej pasuje – równie aprobatywny, co krytyczny – obraz słynnego „stolika na półpięterku” w kawiarni Ziemiańskiej w dwudziestoleciu międzywojennym:
Nad wszystkimi dysputami unosiła się wesołość, ironia i sarkazm. Wyśmiewano wszystkich i siebie, pasowano na talenty poważne i geniuszy humoru, co nie zawsze odpowiadało rzeczywistości. Czasem dwuznaczne spojrzenie autora Karmazynowego poematu uważano za arcykomiczne, a byle głupstewko „Madzi” za zawrotny wprost dowcip. Obrotność języka, odbijanie słów, parowanie przycinków wywoływało łatwy zachwyt, bawiło i wpływało na dobre samopoczucie całego towarzystwa^().
W tym miejscu przeciwnik kawiarnianego życia literackiego i samej kawiarni literackiej jako instytucji środowiskowej (i nie tylko, jeśli ciągle pamiętamy o licznej publiczności „nieliterackiej” złożonej w znacznej części ze snobów, ale w pozostałej z prawdziwych miłośników literatury) mógłby postawić pytanie: co oni w tej kawiarni widzą i po co się w niej tłoczą? Czy lokal tego rodzaju i jego bywalcy dostarczają jedynie podniet ludycznych? Wyczerpującej odpowiedzi udzielają wspomnienia Jana Śpiewaka, który znakomicie uchwycił dwoisty charakter kawiarni i jej oddziaływanie, dostarczające z jednej strony wrażenia niezobowiązującej gry towarzyskiej, z drugiej zaś – doświadczenia inspiracji, pobudzenia wyobraźni twórczej:
Do kawiarni przychodziło się dla przyjemności i z nałogu. Żadnych spraw tam się nie załatwiało, nawet osobistych, na randki umawiało się do zupełnie innych kawiarni, malutkich, przytulnych, położonych z dala od ruchliwych kawiarni artystycznych. Kawiarnia nie była instytucją, była klimatem. Ciągnęła nas tam przede wszystkim atmosfera niespodzianki, a więc pewnej dziwności i niecodzienności. Nigdy nie wiadomo, kogo wieczorem można było tam spotkać, z kim rozpocząć rozmowę. Tłoczyli się tam także ludzie, których nawet nie znało się z imienia, cóż dopiero z nazwiska. Czasem wpadał ktoś, kto dopiero przyjechał z odległych stolic, czasem zaszumiała wieść nieprawdopodobna, niewiarygodna, która mogła w tym klimacie okazać się prawdziwą. Zdarzało się, że nie było pieniędzy na pół czarnej. Wtedy także szło się do kawiarni, chociażby po to, aby parę razy przejść dookoła stolików (...). Przychodziło się do kawiarni z ciekawości, z chęci poznania ludzi, zrozumienia ich sposobu myślenia, ich reakcji na sprawy życia i sztuki. To nie był snobizm, to było szukanie twórczej nowości, wewnętrznych mechanizmów tworzącej się sztuki na gorąco, in statu nascendi. Istnieje klimat czasu, który wpływa na ludzi sztuki. W niejednej europejskiej kawiarni, w bezpośrednich rozmowach prowadzonych na wpół serio, rodziły się nowe kierunki w sztuce. Nieprzymuszona, swobodna rozmowa i nieobowiązująca szermierka słowna wyzwala także wyobraźnię twórcy. Są to podróże w kraj sztuki, gra w sztukę, zabawa, która z czasem może spalić oczy i serce^().
W jednej sprawie warto sprzeciwić się znakomitym obserwacjom poety. Zaprzecza on twierdzeniu, że kawiarnia jest „instytucją”, utożsamiają z „klimatem”. Oczywiście nieuchwytna i niedefiniowalna aura kawiarniana wyróżniająca jakiś lokal może być nazwana „klimatem” i niekiedy ona decyduje o owym wyróżnieniu, nie przekreśla to jednak opinii, które bez wahania lokują kawiarnię literacką w systemie instytucji kultury literackiej, podobnie jak na przykład wieczór autorski. W tej książce kawiarnia literacka traktowana jest właśnie jako instytucja o pewnej liczbie cech określających jej charakter.
W problematykę kawiarni literackiej wprowadzi nas nie żadne uczone dzieło z zakresu socjologii literatury, ale rysunek satyryczny z dwudziestolecia międzywojennego. W roku 1935, w popularnym piśmie humorystycznym „Wróble na dachu” (nr 12) ukazała się ilustracja Jakuba Bickelsa, wykorzystująca także technikę fotomontażu. Ilustracja ta reprodukowana jest w książce Barbary Winklowej Tadeusz Żeleński (Boy). Twórczość i życie (Warszawa 1967), tutaj powinien wystarczyć jej opis. Na rysunku Bickelsa widać na pierwszym planie karykatury Słonimskiego i Boya, siedzących przy stoliku nad opróżnionymi szklankami herbaty. Obaj – wyraźnie przejęci – wskazują palcami dwóch osobników siedzących przy innym stoliku. Ich narysowane korpusy zwieńczone są wyciętymi z fotografii „główkami” tegoż Słonimskiego i Boya, każdego z kartą (zapewne spisem oferowanych w lokalu potraw), na której po stronie zewnętrznej znajduje się napis – w jednym przypadku „Wiadomości”, w drugim „Literackie”. Rozbudowany informacyjnie podpis pod rysunkiem brzmi: „W redakcji pewnego pisma literackiego. Słonimski: «Psst! Wie pan, kto jest ten po prawej?... Sam Słonimski!». Boy: «Pssst! Wie pan, kto jest ten po lewej?... Sam Boy-Żeleński!...»”.
Rysunek ten można by zlekceważyć, gdyby nie to, że dla problematyki zjawisk kultury literackiej ma on istotne znaczenie. Każdemu, kto pragnie zapuścić się na teren socjologii życia literackiego, mówi on rzeczy ważne i warte refleksji. Cała ta scena – jakby wbrew podpisowi – rozgrywa się bowiem nie w redakcji, ale w kawiarni. Świadczą o tym stoliki i szklanki, resztki wątpliwości rozstrzyga okno, przy którym siedzą „fotograficzne” postacie, z odwróconym – bo skierowanym na zewnątrz – napisem „IPS”. Lokalizacja czasowa i topograficzna tego miejsca (dzięki wyrazistym informacjom) jest oczywista. Chodzi o pawilon Instytutu Propagandy Sztuki, mieszczący się przy ulicy Królewskiej pod numerem trzynastym, który został oddany do użytku w grudniu 1931 roku, kawiarnia zaś rozpoczęła działalność w roku następnym. Rysunkowa informacja, że w lokalu tym w roku 1935 znajduje się redakcja tygodnika „Wiadomości Literackie”, jest nie całkiem prawdziwa, ale bliska prawdy. W pawilonie IPS-u mieściła się wprawdzie nie redakcja, lecz administracja pisma (redakcja od roku 1924, to jest od chwili powstania pisma funkcjonowała w mieszkaniu Mieczysława Grydzewskiego przy ul. Złotej 8 m. 5), ale ulokowanie „Wiadomości” przez rysownika przy ulicy Królewskiej 13 nie powinno budzić większych zastrzeżeń.
Nie o lokalizację jednak chodzi – w tym rysunku znajdują wyraz pewne zasadnicze przeświadczenia o charakterze zjawiska określanego mianem kawiarni literackiej. Owe spostrzeżenia socjologiczne (choć niewątpliwie mające wymiar także potoczny, obiegowy) wskazują na te cechy zjawiska, które można uznać za kluczowe, najważniejsze. I choć realia narysowanej sceny pochodzą z czasu II Rzeczypospolitej, obserwacje zawarte w rysunku Bickelsa mają wartość generalną.
Zwraca on przecież uwagę nie tylko na ogólne cechy literackiej kawiarni, ale też dostarcza wiedzy o pewnych elementach składowych zjawiska. Mamy tu stolik wyodrębniony i funkcjonujący w roli „centrum”, kawiarnia jest ukazana jako miejsce, w którym powstaje opiniotwórcze pismo literackie (a więc ma charakter giełdy środowiskowej), obecni są „aktorzy” i „publiczność”. Role aktorów i publiczności odgrywają – co jest znamienne – te same osoby. Boy i Słonimski bowiem, zdublowani w rysunku Bickelsa, prezentują się w tym spektaklu dla innych jako użytkownicy stolika przy oknie, ale chętnymi obserwacji widzami (publicznością) są także oni sami i to oni właśnie przyznają sobie rangi wyrażone zaimkiem „sam”. To obraz zawierający w sobie nieco ironizującą konstatację rysownika: zdaje się on sugerować, że hierarchizacja i nadawanie rang są wytworem giełdy środowiskowej, która nie musi odwoływać się do opinii szerszych kręgów odbiorców, zaś publiczności literackiej pozostaje jedynie akceptacja ustalonych bez niej wartościowań. Istotne znaczenie ma w tej sytuacji podwojenia roli także rozwiązanie graficzne ilustracji. Boy i Słonimski „prywatni” mają głowy narysowane, tamci „publiczni” od stolika mają te same głowy w wydaniu fotograficznym, „prasowym”, to jest włączonym w obieg komunikacji społecznej i literackiej.
Znakomite rozpoznanie społecznych funkcji kawiarni literackiej w dwudziestoleciu międzywojennym można znaleźć w książce Janusza Stradeckiego o Skamandrze^(). Stradecki wyodrębnił w niej dwa podstawowe modele kawiarni literackiej dwudziestolecia: kawiarni-kabaretu (przykład Picadora) oraz kawiarni-klubu (przykład Ziemiańskiej), wprowadził rejestr społecznych funkcji tej instytucji kultury literackiej (informacyjną, integracyjną, operacyjną i popularyzacyjną). W tej książce używam jednak innych kategorii opisu niż Stradecki, zwracając uwagę na takie zjawiska jak na przykład teatralizacja zachowań klientów kawiarni, podporządkowana strategii środowiskowej lub ogólnospołecznej.
Użycie tutaj terminu „teatralizacja” wskazuje na możliwość rozpatrywania zjawiska o nazwie „kawiarnia literacka” przy użyciu kategorii opisu używanych w teatrologii. Jest tu przecież budynek, w którym kawiarnia się mieści, jest szablonowa „wewnętrzna architektura teatralna” (sala lub sale wyposażone w oświetlenie, stoliki, krzesła i kanapy, czasem nawet loże), jest także publiczność rekrutująca się po części z odsuniętych od gry przedstawicieli środowiska, zaś w większości ze „zwykłej” klienteli kawiarnianej, powodowanej modą, snobizmem, instynktem plotkarskim itp., przybyłej dla choćby optycznego obcowania ze „światem sztuki”. Mamy także punkt centralny – „scenę”, na której występują „gwiazdy”, komparsi i statyści. Teatralna struktura opisu kawiarni literackiej jest kusząca, jej możliwości potwierdza także opinia wyrażona przez Piotra Matywieckiego w monografii poświęconej Tuwimowi, w której autor powiada, że: „Kawiarnia była swojego rodzaju teatrem, przychodziło się do niej także po to, aby «widywać» postaci publicznego spektaklu”^(). Chociaż pewne elementy takiej optyki „teatralnej” pojawią się tej książce, to jednak wyznam, że nie miałem odwagi ukształtować opowieści wedle tak założonego schematu, zarówno z przyczyny jego ograniczeń, jak i z obawy, aby opowieść o warszawskich kawiarniach literackich nie stała się jeszcze jednym – wprawdzie przejrzystym konstrukcyjnie i poprawnym metodologicznie – ale dość nudnawym dziełem naukowym.
Idąc tropem spostrzeżeń sugerowanych przez rysunek Bickelsa, można ułożyć całkiem wstępny zestaw warunków, których obecność umożliwia określenie lokalu mianem kawiarni literackiej. A więc lokal taki musi być (jako całość) lokalem publicznym, dostępnym w zasadzie dla każdego. Słynne kawiarnie literackie Europy nigdy nie miały statusu zamkniętego klubu literackiego lub siedziby stowarzyszeń czy grup literackich. Zawsze otwarte dla „zwykłej”, nieliterackiej publiczności były istniejące do dziś kawiarnie: paryskie – Café de la Paix, Café du Dôme, La Closerie des Lilas, Les Deux-Magots i Café de Flore, wiedeńska Café Central, praski Montmartre, londyńska Café Royal, madrycka Café de Gijón i wenecka Caffé Florian. Z tego względu pozwalam sobie nie zaliczyć do kawiarni literackich lokalów stowarzyszeń twórczych, które z natury rzeczy gromadzą jedynie reprezentantów tych środowisk i w zasadzie brakuje w nich publiczności pozaśrodowiskowej. Nie zmienia to faktu, że współcześnie (bo przed II wojną światową nie istniały podobne lokale) kawiarnie i restauracje takich stowarzyszeń jak Związek Literatów Polskich (ZLP), Stowarzyszenie Polskich Artystów Teatru i Filmu (SPATiF), Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich (SDP) itp. są miejscami wielce atrakcyjnymi towarzysko i stanowią niewyczerpany magazyn plotek, anegdot i sensacji środowiskowych. Niezależnie od tych zalet i wartości dla historyka kultury literackiej i artystycznej danej epoki, w obrębie zjawiska określanego jako kawiarnia literacka nie wydają się mieścić właśnie ze względu na swój zamknięty status środowiskowo-zawodowy. Kawiarnia literacka – będę się upierał przy takim stanowisku – powinna być lokalem otwartym, ogólnodostępnym dla publiczności nietrudniącej się literaturą lub sztuką, reglamentacja dostępu dotyczyć może jedynie „salki” lub „stolika”. Musi więc istnieć w takiej kawiarni stolik lub salka, do których dostęp jest ograniczony. Przy tym stoliku lub w salce występują aktorzy kawiarnianego spektaklu. Ich działalność wymaga obecności widzów czy obserwatorów zdarzeń (a więc publiczności). Ta publiczność nie ma jednorodnego charakteru – z jednej bowiem strony stanowią ją reprezentanci środowiska niedopuszczeni do stolikowej sceny głównej, z drugiej – pozaśrodowiskowa rzesza „profanów”, snobów i ciekawskich. Na koniec: kawiarnia literacka jest miejscem, w którym rodzą się opinie i hierarchie literackie (lub szerzej – artystyczne), powstają opiniotwórcze pisma literackie.
Kawiarni, które zasługują na miano „literackich” wedle wstępnych autorskich ustaleń, jest – w branym tu pod uwagę okresie – całkiem pokaźna liczba, niektóre z nich pozbawione są kompletnie dokumentacji i jako literackie istnieją jedynie w pamięci świadków lub uczestników okresowych konwentykli o charakterze literackim. W tej książce przyjęto pewne ograniczenia egzemplifikacyjne, toteż w koniecznych cytatach źródłowych przywoływane są jedynie takie wzorcowe lokale warszawskie o charakterze kawiarni literackich jak:
a) z okresu Młodej Polski: Starorypałka, U Miki, Nadświdrzańska i Udziałowa;
b) z okresu dwudziestolecia: Picador, Kresy, Mała Ziemiańska, IPS, SiM i Zodiak;
c) z okresu po II wojnie światowej: PIW, Ujazdowska, Czytelnik.
Do mniej ważnych elementów każdej kawiarni, w tym kawiarni literackiej, należy wystrój wnętrza. Klasyczne umeblowanie kawiarni to – od końca XIX wieku do zakończenia II wojny światowej – małe (znacznie mniejsze od restauracyjnych) okrągłe lub prostokątne stoliki z marmurowymi blatami oraz krzesła modelu Thoneta (zaprojektowane w Wiedniu przez Michaela Thoneta w roku 1849). Krzesło takie, którego popularność w wielu krajach europejskich nie zmalała do naszych czasów, ma siedzisko miękkie, najczęściej obite pluszem (w wersji bardziej spartańskiej wyplatane trzciną) oraz konstrukcję z giętych prętów drewnianych, podobnych kształtem do dwu łuków metalu w biurowym spinaczu, tworzącą oparcie. Ściany kawiarni niekiedy zdobione były malowidłami (w kawiarniach z artystyczną klientelą był to objaw częsty), regułą wyposażenia w przedsionkach i salach były liczne lustra, zajmujące niekiedy całą powierzchnię ściany i spełniające znaną od dawna funkcję optycznego powiększania wnętrza.
Należy jednak przypomnieć, że tematem tej książki są warszawskie kawiarnie literackie, te zaś po wojnie przeszły nieuniknioną metamorfozę. W niektórych przedwojennych – nawet po zniszczeniach powstania 1944 roku – zachowały się meble, inne zostały starte z powierzchni ziemi. Po takich doświadczeniach historycznych nowe kawiarnie, zyskujące rangę literackich (takie jak PIW i Czytelnik) meblowały się wystrojem socrealistycznym, w którym produkcja Ładu lub Cepelii (sięgających przecież do zupełnie innych niż dawniejsze, kawiarnianych wzorów meblarskich) była szczytem wyrafinowania. Sytuacja ta podpowiada, że podobnie jak w wielu innych obszarach warszawskiej specyfiki materialnej i społecznej, także w obrębie wyglądu i atmosfery kawiarni nastąpiło przerwanie ciągłości.
W tym miejscu autor czuje się zobowiązany do wyjaśnienia, dlaczego zjawisko kawiarni literackiej lokuje w okresie od ostatnich lat wieku XIX po cały wiek XX. Czy tego rodzaju lokalizacja czasowa jest właściwa, czy też rodzi odruch sprzeciwu? Otóż kawiarnia literacka – jeśli przyjmiemy wstępne „parametry” takiej instytucji życia literackiego – obecna jest bez wątpienia w kulturze literackiej Młodej Polski, dwudziestolecia międzywojennego i czasach po II wojnie światowej. Czy jest obecna wcześniej, niż datujemy Młodą Polskę? W takim kształcie, jaki w zarysie został już określony – raczej nie. Nie zwalnia to wprawdzie od wskazania na romantycznych i postyczniowych protoplastów dwudziestowiecznej kawiarni literackiej (którym honor zostanie pokrótce oddany w osobnym rozdziale), ale przy sformułowaniu określonych „warunków koniecznych” takiej instytucji widać, że wcześniejsze, dziewiętnastowieczne lokale niezbyt się mieszczą w opisanym modelu.
Czy z kolei zjawisko określane mianem kawiarni literackiej istnieje w drugim dziesięcioleciu wieku XXI? Ośmielam się utrzymywać, że nie, choć dowód takiego przekonania musiałby zająć wiele czasu i miejsca. Chronologiczne założenie tej książki mogłoby więc wyglądać tak: „Kawiarnia literacka – w ścisłym znaczeniu – to zjawisko występujące w polskiej kulturze literackiej od końca XIX wieku do ostatnich lat XX wieku”. Równie dobrze można by powiedzieć, że ten rodzaj instytucji kultury literackiej egzystował w Polsce przez sto lat, głównie na obszarze czasowym wieku XX. Nie miał więc chyba racji Adam Ważyk, kiedy już w roku 1972 stwierdzał z przekonaniem: „Kawiarnia literacka dawno zniknęła. Widmo jej straszy, ale to tylko widmo. Prawdziwa kawiarnia literacka była nie tylko miejscem, gdzie mówiono o poezji i rzeczach pokrewnych inaczej, inaczej i z humorem, była ośrodkiem prądów i haseł artystycznych. Wszystko zniknęło (...). Uniwersytet zabił kawiarnię literacką. Poza kilkoma poetami ludzie piszący u nas o poezji należą przeważnie do sfer naukowych, są związani z uniwersytetami lub pokrewnymi instytucjami. Obowiązuje ich świadoma metoda interpretacji, powaga sądów, erudycja, są wykształceni na badaczy, nie na polemistów”^(). W chwili sformułowania takiej opinii działała bowiem w najlepsze przynajmniej jedna warszawska kawiarnia literacka o niekwestionowanej randze – kawiarnia Czytelnika.
Niezależnie od przyjętego tu założenia, które lokuje kawiarnię literacką w granicach czasowych XX wieku (z koncesją na ostatnie dziesięciolecie wieku XIX), byłoby niezgodne z powszechną świadomością historyczną, gdybyśmy całkowicie zlekceważyli wcześniejsze zjawiska o zbliżonym charakterze. Znajdziemy bowiem przykłady antenatek kawiarni w kulturze literackiej epok poprzedzających Młodą Polskę: romantyzmu i doby postyczniowej.ANTENATKI ROMANTYCZNE I POSTYCZNIOWE
W dobie romantyzmu miano kawiarni literatów zyskała najwcześniej kawiarnia Pod Kopciuszkiem. Jej właścicielem był Józef Baldi, mieściła się zaś przy ulicy Długiej 26 (obecnie ten budynek jest siedzibą Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk). O takiej randze lokalu Pod Kopciuszkiem zadecydował fakt, że bywali tu członkowie Towarzystwa Iksów, działającego niejawnie w latach 1815–1819. Członkowie tego stowarzyszenia, skupiającego zwolenników poetyki klasycystycznej (między innymi Juliana Ursyna Niemcewicza, Franciszka Morawskiego, Kajetana Koźmiana), ujawniali swoje przekonania literackie w szeregu recenzji teatralnych, publikowanych zwykle w „Gazecie Warszawskiej” pod zbiorowym kryptonimem „X” (stąd nazwa Iksów). Ale w latach dwudziestych XIX wieku Pod Kopciuszkiem bywali także chętnie znani literaci warszawscy, jak Bruno Kiciński i Józef Brykczyński, a także aktorzy, jak Ludwik Dmuszewski (miał nawet własny stolik), Bonawentura Kudlicz i Józef Zdanowicz. Siadywali tu dyrektorzy Opery i Teatru Narodowego: Ludwik Osiński, Józef Elsner i Wiktor Krupiński. Bywał często Kazimierz Brodziński, autor słynnej rozprawy O klasyczności i romantyczności (1818), od roku 1822 profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Stałym i zawsze z utęsknieniem oczekiwanym gościem był Alojzy Żółkowski (ojciec), „pierwszy komik tegoż teatru i redaktor «Momusa», który dowcipkami i anegdotami oraz prawdziwym humorem ożywiał te zebrania i był ich, rzec można, duszą”^(). To w tym lokalu zrodził się pomysł wydawania pisemka humorystycznego jako dodatku do „Tygodnika Polskiego”. Dodatek ten wkrótce zyskał własny tytuł – „Wanda” i właśnie wtedy (od czerwca 1820) Żółkowski został jego redaktorem. Dodajmy że „urodziny” pisma literackiego w kawiarni weszły z czasem do typowych elementów życia kawiarnianego^().
Literaci bywali także w kawiarni, którą w roku 1826 założyła niejaka Bautzowa w lokalu mieszczącym się również przy ulicy Długiej pod numerem 38/40. Pod tym numerem znajdował się (i znajduje) pałac Teppera, zwany również – z powodu do dziś istniejących posągów przy bramie – pałacem Pod Czterema Wiatrami.
Największą sławę wśród warszawskich kawiarni doby romantyzmu zyskała Honoratka. Mieściła się przy ulicy Miodowej 14, na rogu Miodowej i Kapitulnej, w pałacu Chodkiewiczów (obecnie od lat znajduje się tu Dom Rzemiosła, w którego podziemiach ulokowała się restauracja nawiązująca do chlubnych tradycji). Kawiarnia wzięła nazwę od imienia właścicielki, Honoraty Cymermanowej. Choć bywało w niej wielu literatów, sława Honoratki ma raczej źródło niepodległościowe niż literackie. Była to bowiem kawiarnia konspiracji powstaniowej przed powstaniem listopadowym i miejsce burzliwych sporów i manifestacji po jego wybuchu. Jak informują piszący o Honoratce, to właśnie z tego lokalu miało wyjść wezwanie do zemsty, sformułowane w haśle „Do zamku, do zamku, szubienice dla zdrajców”, które poprzedziło rozruchy z 15 sierpnia 1831 roku. Podczas tych rozruchów powieszono trzydziestu pięciu więźniów powstania (wojskowych stojących po stronie obcej władzy, szpiegów i kolaborantów). Honoratka została zamknięta po upadku powstania.
W latach przedpowstaniowych, zapewne od roku 1825, egzystowała też Dziurka przy ulicy Miodowej 3, w tak zwanej kamienicy Teppera, stojącej obok pałacu biskupów krakowskich (teren ten uległ zasadniczej przebudowie podczas przebijania Trasy W-Z). Dziurka nie nosiła takiego miana oficjalnie, została jedynie ochrzczona w ten sposób przez bywalców dwu niewielkich i ciemnych pokoików. Jak przestrzegał po latach Wiktor Gomulicki, tej Dziurki „nie trzeba łączyć z inną tej nazwy «instytucją», mieszczącą się przy cukierni w gmachu teatralnym”^(). Tej „gorszej” i mniej znanej Dziurce dodaje jednak splendoru zestaw nazwisk bywalców, wśród których było wielu późniejszych uczestników powstania listopadowego. Były to osoby o proweniencji zarówno niepodległościowej, jak i literackiej: poeci „szkoły ukraińskiej” Seweryn Goszczyński i Józef Bohdan Zaleski, krytyk Maurycy Mochnacki i poeta żołnierz Maurycy Gosławski, późniejszy przywódca powstaniowych „belwederczyków” Ludwik Nabielak i krytyk literacki, a także działacz Towarzystwa Patriotycznego Jan Ludwik Żukowski.
Przed samym powstaniem listopadowym modna się stała także kawiarnia niejakiej Brzezińskiej, mieszcząca się pod adresem ul. Kozia 1:
Drugą kawiarnią słynną z wybornej kawy na całe nasze miasto była tak zwana Brzezińskiej, od imienia jej właścicielki. Mieściła się ona obok poczty na Krakowskiem Przedmieściu. Cały lokal składał się z małego bufetu i wchodowego pokoju zarazem, gdzie przy kominku przygotowywała się doskonała kawa, i z dwóch, z obu stron jego pokoi większych, jeden od ważkiej ulicy Koziej, drugi od ciemnego podwórka. Były to ulubione salony dla młodzieży tak z Uniwersytetu, jak burszów, uczniów szkół wyższych i literatów nawet poważnych wiekiem^().
Do grona stałych bywalców należał podobny zestaw osób, co w Dziurce (Goszczyński, Mochnacki, Nabielak), ale także: Michał Podczaszyński, Leon Zienkowicz, Dominik Magnuszewski, Fryderyk Chopin i Juliusz Słowacki.
Dodam, że w tym krótkim opisie warszawskich kawiarni doby romantycznej świadomie nie uwzględniam kawiarni Sotera Rozmian Rozbickiego, choć nieco ironicznie ochrzczono ten lokal mianem Kawy Literackiej. Kawiarnia Rozbickiego działała w Warszawie w latach pięćdziesiątych w Zajeździe Białostockim przy ulicy Bielańskiej. Sam Rozbicki, osławiony grafoman i kabotyn, występował tam z programem quasi-kabaretowym dla „zwykłej” publiczności (grał na gitarze, śpiewał, układał szarady, opowiadał anegdoty itp.). Poza „zwykłą” i raczej niewybredną publicznością kawiarnia ta nie przyciągała przedstawicieli środowiska literackiego Warszawy.
Wszystkie te przykłady nie pozwalają na nazwanie wskazanych kawiarni „literackimi” – w takim rozumieniu, które starałem się przedstawić we Wprowadzeniu. Chociaż historycy kultury wskazują niekiedy na przedlistopadową Honoratkę w Warszawie i lokal Miramki (właściwe dane personalne właścicielki to Józefa Miram) w latach tak zwanej Cyganerii Warszawskiej, staranniejszy ogląd obu tych zjawisk ujawnia, że Honoratka na Miodowej była głównie kawiarnią patriotycznej młodzieży (wśród której znajdowali się oczywiście także literaci) i kadry armii Królestwa Polskiego, zaś U Miramki spotykali się wprawdzie tacy literaci jak Filleborn, Zmorski i Dziekoński, ale lokalowi temu brakowało publiczności – środowiskowej i „obcej”. W przypadku lokalu U Miramki (jego „oficjalnie” używana nazwa to Między Parkanami) jednym z powodów braku tej publiczności było mało atrakcyjne położenie: knajpka mieściła się na Gnojowej Górze (sztucznie usypanej wyniosłości skrywającej nieużywane już wysypisko śmieci) u wylotu dawnej ulicy Celnej, nad ulicą Bugaj. „Cyganom Warszawskim” taka lokalizacja widocznie odpowiadała, ale bardziej ceniący się słudzy Apollina oraz nobliwi obywatele Warszawy raczej tam nie uczęszczali.
W okresie postyczniowym znaczenie kawiarni literackich, które (przy wszystkich sformułowanych wcześniej zastrzeżeniach dotyczących „warunków konstytutywnych” takiej instytucji życia literackiego) na tę nazwę w okresie romantyzmu przynajmniej w części zasługują, wyraźnie podupadło. Jak stwierdzał autorytatywnie Wiktor Gomulicki: „Kawiarni odrębnie literackich, odpowiadających tym, o których pisał Wójcicki w swej Kawie literackiej, w ostatnim okresie Warszawa nie miała”^(). Życie literackie przeniosło się do lokali redakcyjnych licznych czasopism, a także do salonów i domów prywatnych, dających znacznie większe poczucie bezpieczeństwa niż lokale publiczne, chętnie nawiedzane przez konfidentów ochrany. Stwierdzenie Gomulickiego zostało także przez autora poświadczone w jego powieści Ciury (1904), opisującej środowisko literackie i warunki egzystencji poetów „czasów niepoetyckich” z lat 1872–1882. Zawiera ona opisy salonów, redakcji, knajp, „ogródków” itp.; obrazów „kawiarnianych” raczej nie znajdujemy. Jest tu wprawdzie opis kawiarni U Józi (rzeczywistej, usytuowanej na rogu placu Zamkowego i Podwala, która przestała istnieć około roku 1874), w której toczy się rozmowa dwóch literatów, ale kawiarnia ta wyraźnie nie ma charakteru „literackiej” i jest jedynie sytuacyjnym tłem dla dialogu.
Klimat „prawie literacki” miała restauracja (niestety, nie kawiarnia) Anny Czuleńskiej w budynku na rogu Niecałej i Wierzbowej (adres ul. Niecała 2) mieszcząca się na pierwszym piętrze. Pisał o niej Gomulicki:
Charakter wytworniejszy miała (...) jadalnia, która zwano powszechnie U Andzi. Tu poważniejsi literaci mieli wprawdzie swój stół i korzystali z pewnych przywilejów, szczupłe wszakże ich grono niknęło w tłumie zwykłych gości, których część znaczną tworzyli przyjezdni^().
Jedynym i całkiem reprezentatywnym lokalem kawiarnianym doby postyczniowej skupiającym ludzi pióra pozostaje więc obszerna kawiarnia mieszcząca się w skrzydle Teatru Narodowego przy placu Teatralnym (obecnie także mieści się tam kawiarnia). Lokal ten w latach trzydziestych XIX wieku należał awansem (bo w budującym się w latach 1825–1833 Teatrze Wielkim) do Wawrzyńca Loursa. Wawrzyniec prowadził bufety teatralne, ale otwarcia kawiarni nie doczekał. Po jego śmierci w roku 1834 lokal stał się własnością jego siostrzeńców, Jana Robbiego i Andrzeja Lorentza, którzy zresztą po kilkunastu latach odsprzedali kawiarnię Janowi Janowskiemu, ten zaś około roku 1888 – Bernardowi Semadeniemu (z tym właścicielem uzyskała nazwę Pod Filarami). Kawiarnia nosiła więc nazwy różne, także pochodzące od lokalizacji lub nazwiska aktualnego właściciela. Mówiono w Warszawie: Teatralna, Lourse (nie mylić z Loursem w Hotelu Europejskim), Semadeni, Pod Filarami.
Po otwarciu lokal zajmował całkiem rozległą powierzchnię: sklep cukierniczy, kilka pokoi ze stolikami i zaplecze kuchenne ulokowane były na parterze, tak zwana górka z nieodzownymi bilardami mieściła się na piętrze. Na parterze, wśród pokoików kawiarnianych znajdował się także jeden szczególny nazywany Dziurką. To o niej wspominał Wiktor Gomulicki, przestrzegając, by nie mylić jej z identycznie nazywaną kawiarnią na roku Kapitulnej i Miodowej. Dziurka mieściła się w korytarzu wiodącym od sklepu cukierniczego ku zapleczu gospodarczemu, miała niewielkie okno wychodzące na wewnętrzne podwórze Teatru Wielkiego i przy słabym świetle okiennym paliły się w niej cały dzień lampy gazowe.
W „Dziurce” około roku 1880 gromadziło się codziennie na poobiednią czarną kawę liczne grono literatów, dziennikarzy, artystów, a czasem osobistości wybitnych ze zgoła innych sfer społecznych. Piszący to, choć odbywał dopiero nowicjat literacki, został łaskawie dopuszczony do tego kółka, które miało charakter prywatny, poniekąd korporacyjny, i intruzom wstępu do siebie broniło (...). Do najczęstszych gości „Dziurki” należeli: Edward Lubowski, Bogumił Aspis, Kazimierz Łuniewski, Kazimierz Filipowski (dwaj ostatni z „Kuriera Warszawskiego”), Gustaw Gebethner, Kazimierz Zalewski^().
Semadeniego (lub inaczej – Pod Filarami) można więc z pewnymi oporami nazwać „kawiarnią literacką”. Przemawiają za tym dwie cechy lokalu: fakt, że stałymi gośćmi byli znani komediopisarze (Lubowski i Zalewski), wydawca (Gebethner), poeta (Aspis) oraz opiniotwórczy dziennikarze, a także ze względu na wyraźnie określoną sytuację reglamentacji dostępu do „kółka”.
Rysunek Franciszka Kostrzewskiego Czytelnicy dzienników w Warszawie 1874 rokPRZYPISY
R. Kanarek, Kawiarnia literacka, Słownik literatury polskiej XIX wieku, pod red. J. Bachórza i A. Kowalczykowej, Wrocław-Warszawa-Kraków 1991, s. 405-407.
N.R. Fitch, Najsłynniejsze kafejki literackie Europy, tłum. K. Wywiał-Prząda, Warszawa 2008, s. 9.
S. Lam, Życie wśród wielu, przygotował do druku A. Lam, Warszawa 1968, s. 403. Stanisław Lam (1891–1965) – historyk literatury i wydawca, redaktor wielu znakomitych encyklopedii publikowanych w dwudziestoleciu międzywojennym przez Oficynę Trzaska, Evert i Michalski.
J. Śpiewak, Przyjaźnie i animozje, Warszawa 1965, s. 308-309; Jan Śpiewak (1908–1967) – poeta, krytyk literacki i tłumacz, w latach międzywojennych był związany z tzw. kręgiem Józefa Czechowicza.
J. Stradecki, W kręgu Skamandra, Warszawa 1977.
P. Matywiecki, Twarz Tuwima, Warszawa 2007, s. 150.
A. Ważyk, Gra i doświadczenie, Warszawa 1974, s. 31.
K.W. Wójcicki, Kawa literacka w Warszawie (r. 1829–1830), „Biblioteka Warszawska” 1873, t. 1 i odb. s. 6; Kazimierz Władysław Wójcicki (1807–1897) – folklorysta (Klechdy starożytne, podania i powieści ludu polskiego i Rusi, 1837) i varsavianista (Cmentarz Powązkowski pod Warszawą, 1855–1858, t. 1-3; Warszawa, jej życie umysłowe i ruch literacki w ciągu lat trzydziestu, od 1800–1830 r., 1880).
Tak np. w rozmowie M. Grydzewskiego i A. Bormana w Ziemiańskiej w 1924 roku zrodzą się „Wiadomości Literackie”.
W. Gomulicki, Warszawa wczorajsza, Warszawa 1961, s. 140. Wiktor Gomulicki (1848–1919) – poeta, powieściopisarz (Cudna mieszczka, 1897; Miecz i łokieć, 1903; Wspomnienia niebieskiego mundurka, 1906), varsavianista (Opowiadania o starej Warszawie, 1900–1909, t. 1-3, wiele wierszy o tematyce warszawskiej).
K.W. Wójcicki, dz. cyt., s. 10-11.
W. Gomulicki, dz. cyt., s. 139.
Tamże, s. 194.
Tamże, s. 171-172.
L. Szczepański, Żegluga, Pieśni i hymny, Lwów 1899, s. 101.
A. Nowaczyński, Wyspiander, Pamflety, Warszawa 1930, s. 127.
T. Żeleński-Boy, Kuźnie intelektu, Znaszli ten kraj?... i inne wspomnienia, Pisma, t. II, Warszawa 1956, s. 140-150.
T. Żeleński-Boy, Nonszalancki Paon, Ludzie żywi, Pisma, t. III, Warszawa 1956, s. 94-96.
J. Stradecki, dz. cyt., s. 175-176.
T. Żeleński-Boy, Cygan nieznany, Znaszli ten kraj?..., dz. cyt., s. 250.
T. Żeleński-Boy, Fortepian Stacha, Znaszli ten kraj?..., dz. cyt., s. 107.
A. Nowaczyński, Gladiolus tavernalis, Małpie zwierciadło. Wybór pism satyrycznych, t. I, 1897–1904, oprac. T. Weiss, Kraków 1974, s. 108.
Zob. L. Reinschmidt, Piątki beniowskie, „Stolica” 1961, nr 25.
W. Grzelak, Cyganeria z „Udziałowej” 1908–1913, Warszawa 1964.
, Z poezji najmłodszej Polski, „Świat” 1910, nr 44.