- W empik go
Wąsik, niechciany kotek - ebook
Wąsik, niechciany kotek - ebook
Maja straciła ukochanego kocura Piaska i nie może sobie wyobrazić tego, że mogłaby mieć nowego pupila. To Piasek był najwspanialszym kotem na świecie i dziewczynka czuje, że żaden inny kot nigdy go nie zastąpi. Kotka przyjaciółki właśnie się okociła i Maja wie, że nie może w nieskończoność odkładać spotkania z kociętami. Białe, puszyste kociątko jest najmniejsze i najbardziej płochliwe – Maja nadaje mu imię Wąsik. Wszyscy widzą, że Maja i Wąsik są dla siebie stworzeni, ale czy dziewczynka jest już gotowa na to, by przyjąć do domu nowego kotka?
Wszystkich fanów książek Holly Webb i miłośników czworonogów zapraszamy na stronę:
Świetna zabawa dla wirtualnych opiekunów, forum i wiele konkursów!
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7612-718-7 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– O, Maju, zobacz! Mówiłam ci, że pani Janicz ma nową kotkę. Cudowna, prawda? Taka puszysta! – mama Mai pogłaskała małą czarną kotkę, która dumnie siedziała na murku przed domem pani Janicz.
Emilka, najlepsza przyjaciółka Mai, podrapała mruczące zwierzątko pod brodą.
– Jest taka śliczna!
Mama Mai z nadzieją popatrzyła na córkę i westchnęła. Dziewczynka nawet nie podniosła wzroku, gdy mama i Emilka głaskały kotkę. Maja wbijała spojrzenie w swoje buty i maszerowała dalej. Zupełnie jakby nic nie słyszała.
Mama Mai i Emilka wymieniły zaniepokojone spojrzenia, po czym pospieszyły za nią. Emilka mieszkała kilka domów dalej od Mai i zwykle razem chodziły do szkoły. Ich matki i babcia Mai odprowadzały je na zmianę, odkąd starsza siostra Emilki, Lena, poszła do gimnazjum. Babcia zajmowała niewielki pokoik w domu Mai i opiekowała się wnuczką, gdy jej rodzice byli w pracy. Wprowadziła się kilka lat temu, bo była chora i trudno jej było mieszkać samej.
– Do jutra, Maju! – zawołała Emilka, skręcając do swojego domu.
– Pa! Zadzwoń, gdyby ci nie szło z pracą domową! – Maja była świetna z matematyki, w przeciwieństwie do przyjaciółki. Przez całą drogę ze szkoły Emilka marudziła na temat zadania domowego z matematyki.
Maja zrzuciła kurtkę i pobiegła na piętro, zanim mama mogła znowu zacząć się rozpływać z zachwytu nad wspaniałą kotką pani Janicz. Słyszała, jak jej mama pyta, czy wszystko w porządku, czy chce się czegoś napić albo porozmawiać, ale dziewczynka udawała, że nie słyszy.
Maja nie chciała słyszeć. Wcześniej nigdy nie zdawała sobie sprawy, ile kotów mieszka przy jej ulicy, a także po drodze do szkoły. Teraz nie mogła znieść ich widoku, miała wrażenie, że koty są wszędzie.
Maja opadła na swoje łóżko i ze smutkiem popatrzyła na granatowy kocyk z polaru rozłożony na skraju kołdry. Widniał na nim wzorek przedstawiający kocie pyszczki, a tu i ówdzie wciąż były do niego przyczepione rude włosy. Piasek przesypiał na nim każdą noc, odkąd Maja sięgała pamięcią. Nadal budziła się w środku nocy, spodziewając się, że jej stary kocur będzie leżał na swoim miejscu… Czasami nawet wyciągała rękę, by go pogłaskać, i czekała na odgłos jego sennego mruczenia w reakcji na jej dotyk. Tak trudno było uwierzyć, że naprawdę już go nie ma.
Spojrzała na zdjęcie stojące na parapecie. Zostało zrobione kilka miesięcy temu, na początku wakacji, zaledwie parę tygodni przed śmiercią Piaska. Kocur bardzo wychudł i zabrali go do weterynarza, ale tego dnia jeszcze rozkoszował się w ogródku popołudniowym słońcem i Maja była pewna, że jego stan się poprawia. Gdy teraz wspominała ten dzień, uświadamiała sobie, że Piasek nie skakał i nie ganiał za motylami jak zazwyczaj, tylko leżał spokojnie i wygrzewał się w słońcu. Wtedy po prostu nie chciała uwierzyć, że coś jest z nim nie w porządku.
Oczy zapiekły ją od łez, gdy pogładziła szybkę, za którą było zdjęcie, żałując, że prawdziwy Piasek nie leży skulony na jej kolanach.
Jak mama mogła ciągle pokazywać Mai inne koty i oczekiwać, że dziewczynka zatrzyma się, by je głaskać? Tata zaproponował jej nawet, by wybrali się do schroniska i poszukali nowego kociaka! Maja nie chciała małego kotka za żadne skarby! Nikt nie mógł przecież zastąpić jej pięknego Piaska!
Mama wołała do niej z dołu, pytając, czy nie chce czegoś do jedzenia. Ocierając łzy, Maja ostrożnie wygładziła kocyk Piaska i zeszła do kuchni.
Jedząc jabłko, widziała, że mama przygląda jej się z zatroskaniem. Poczuła się jeszcze gorzej.
– Może pójdę i nasypię ziarna do karmnika dla ptaków? – spytała, szukając pretekstu, by wyjść z pokoju. Wiedziała, że mama chce jej tylko pomóc, ale nic z tego nie wychodziło. Bała się, że mama znowu zacznie mówić o kociętach albo o przygarnięciu królika, co zasugerowała wczoraj.
Maja wzięła z szafki worek karmy dla ptaków i tylnymi drzwiami wyszła z domu, wydając z siebie głębokie westchnienie ulgi. Spłoszony kos odfrunął, gdy podeszła do karmnika, więc zaczęła wypowiadać do niego kojące słowa, zdejmując z haczyka drucianą obudowę.
– Nic się nie dzieje, za chwilę sobie pójdę. I pewnie zostawię jakieś smaczne kąski, możesz potem przylecieć i je wydziobać – wsypała ziarno, a następnie odwiesiła karmnik i przycupnęła na ławce, drżąc lekko z zimna w jesiennym słońcu. Nie chciała jeszcze wracać do środka.
Ni z tego, ni z owego mokry nosek trącił jej dłoń, aż podskoczyła, czując, że wstępuje w nią dziwna, głupia nadzieja.
Gdy się jednak odwróciła, zobaczyła, że to nie ukochany Piasek płata jej figle. Była to ładna, pulchna, biała kotka o niebieskich oczach, którą dziewczynka rozpoznała. To Aksamitka, kotka jej przyjaciółki Emilki.
– Cześć, Aksamitko – szepnęła Maja. – Wydajesz się lekko zaokrąglona, kiciu. Emilka nie może cię tak przekarmiać.
Aksamitka otarła się o nią czule. Koty zawsze garnęły się do Mai, zresztą Aksamitka dobrze ją znała, bo dziewczynka spędzała wiele czasu w domu przyjaciółki. Piasek też znał Emilkę, lecz zawsze przeganiał jej kotkę, jeśli weszła mu do ogródka.
Do jego ogródka.
Maja przełknęła ślinę i delikatnie odepchnęła kotkę, po czym szybkim krokiem wróciła do domu.
Mama stała przy kuchennym oknie i obserwowała Maję. Westchnęła bardzo cicho, gdy dziewczynka pospiesznie weszła do środka.
– Wszystko dobrze, kochanie? – spytała.
– Idę odrobić lekcje – mruknęła dziewczynka, starając się, by w jej głosie nie było słychać rozpaczy. Miała dosyć ludzi, którzy się o nią martwili. Tego ranka przy śniadaniu tata bardzo długo rozmawiał z nią o Piasku. Ale przecież nic jej nie dolegało! Dlaczego nie mogli zostawić jej w spokoju?