Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Ważne! Ciąża - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
12 listopada 2025
6636 pkt
punktów Virtualo

Ważne! Ciąża - ebook

Książka o ciąży

Wiele kobiet nie znajduje w jednym miejscu rzetelnych, praktycznych informacji o przygotowaniu do ciąży, badaniach, odżywianiu, emocjach i codziennych decyzjach. Autorki łączą wiedzę medyczną i psychologiczną, pomagając przejść przez ciążę spokojniej i bardziej świadomie.

W czym pomoże ta książka?

„Ważne! Ciąża” to aktualny i polski przewodnik po codziennych wyborach w ciąży – od pierwszych chwil po planowanie porodu.

  • Listy badań, wskazówki dotyczące przygotowania do ciąży i porodu.
  • Proste narzędzia do regulacji emocji i poprawy samopoczucia.
  • Połączenie wiedzy naukowej z czułym, praktycznym spojrzeniem autorek.

Dla kogo?

  • Dla kobiet planujących ciążę i ich partnerów.
  • Dla kobiet w ciąży.
  • Dla tych, które chcą wiedzieć, co można jeść, jak się ruszać i jak dbać o siebie w ciąży.
  • Dla położnych, doul i innych specjalistów wspierających kobiety w ciąży.

Co zyskasz?

Zdrowa ciąża

  • Świadome przygotowanie do ciąży.
  • Pewność w podejmowaniu decyzji zdrowotnych.
  • Lepsze zrozumienie emocji i zmian w ciele.
  • Poczucie spokoju i bezpieczeństwa w czasie ciąży.

O autorkach:

Dorota Fryc i Katarzyna Oleś

Dorota Fryc – dr n. o zdr., położna, wykładowczyni akademicka. Specjalizuje się w opiece okołoporodowej i edukacji zdrowotnej. Od lat wspiera kobiety w ciąży i po porodzie, łącząc wiedzę naukową z empatycznym podejściem do potrzeb kobiet.

Katarzyna Oleś — specjalistka z 40-letnim stażem, łącząca medycynę, psychologię i działania społeczne. Przez lata przyjmowała porody domowe, prowadziła pierwszą w Polsce prywatną szkołę rodzenia, współtworzyła i prezesowała stowarzyszeniu „Dobrze Urodzeni”. Autorką bestsellerowej książki Poród naturalny oraz współautorką „Modelu opieki w porodzie pozaszpitalnym”. Stypendystka Ashoki i Departamentu Stanu USA, od lat wspiera rozwój innych jako trenerka, coacherka i tutorka.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
Rozmiar pliku: 8,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Spis tre­ści

Wy­jąt­ko­wo­ść 9 mie­si­ęcy

Te­raz two­ja ko­lej

Być po­ło­żną

Dla­cze­go i dla kogo

1. Ci­ąża. Nowy po­czątek

- Gdy ci­ąża jest nie­pla­no­wa­na

2. Przed ci­ążą – przy­go­to­wa­nie

Zdro­we sta­ra­nia o dziec­ko

- Odży­wia­nie wspo­ma­ga­jące płod­no­ść
- Ak­tyw­no­ść fi­zycz­na i płod­no­ść
- Sen a płod­no­ść
- Zdro­we zęby
- Su­ple­men­ta­cja kwa­sem fo­lio­wym
- Wi­zy­ta pre­kon­cep­cyj­na
- Zdro­wie przy­szłe­go taty

Cho­ro­by prze­wle­kłe i sta­ra­nia o dziec­ko

Trud­no­ści z za­jściem w ci­ążę

Emo­cjo­nal­ne przy­go­to­wa­nie do ci­ąży

- Prak­ty­ki roz­wo­jo­we

Przy­go­to­wa­nie do ci­ąży w part­ner­stwie

- Prak­ty­ki roz­wo­jo­we

Naj­częściej za­da­wa­ne py­ta­nia

3. Jak ko­bie­ta sta­je się mat­ką? Cykl men­stru­acyj­ny i cykl ży­cia ko­bie­ty

Cykl men­stru­acyj­ny

- Pierw­sza faza cy­klu: mie­si­ącz­ka – zima
- Dru­ga faza: fo­li­ku­lar­na – wio­sna
- Trze­cia faza: owu­la­cyj­na – lato
- Czwar­ta faza: faza lu­te­al­na lub faza cia­łka żó­łte­go – je­sień
- Co może za­bu­rzyć pra­wi­dło­wy cykl men­stru­acyj­ny

Cykl ży­cia ko­bie­ty

- Dzie­ci­ństwo – z czym przy­cho­dzi­my na świat
- Sta­wa­nie się ko­bie­tą
- Ko­bie­ta w roz­kwi­cie
- Ko­bie­ta doj­rza­ła

4. „Je­stem w ci­ąży!”

Ci­ąża fi­zjo­lo­gicz­na (zdro­wa)

Cia­ło go­to­we do by­cia w ci­ąży

- Uwa­żno­ść na sie­bie i dziec­ko w ci­ąży

Wcze­sne ob­ja­wy ci­ąży

- Test ci­ążo­wy
- Przy­pusz­czal­ne ob­ja­wy ci­ąży

5. Emo­cje w ci­ąży

Zmia­ny w ko­lej­nych try­me­strach

- I try­mestr ci­ąży – ko­bie­ta w zmia­nie
- II try­mestr ci­ąży – idzie nowe
- III try­mestr ci­ąży – w ocze­ki­wa­niu na po­ród

Ci­ąża – czas na całe spek­trum emo­cji

- Ra­do­ść
- Lęk
- Stres

Ci­ąża – szer­szy kon­tekst

- Prze­ko­na­nia o ci­ąży i ma­cie­rzy­ństwie
- In­stynkt ma­cie­rzy­ński

Mężczy­zna (wspó­łro­dzic) w zmia­nie

- Cze­go po­trze­bu­je przy­szła mama

Wspar­cie spo­łecz­ne

- Mo­del opie­ki ka­ska­do­wej, czy­li „po­zwa­lać in­nym opie­ko­wać się nami”

Prak­ty­ka roz­wo­jo­wa

- Sztu­ka od­dy­cha­nia
- Krąg ko­biet
- Sto­ry­tel­ling
- Me­dy­ta­cja
- Birth Into Be­ing

6. Hor­mo­ny w ci­ąży

Pro­ge­ste­ron

Es­tro­ge­ny

Go­na­do­tro­pi­na (ludz­ka go­na­do­tro­pi­na ko­smów­ko­wa)

Re­lak­sy­na

Kor­ty­zol

Pro­lak­ty­na

Oksy­to­cy­na

Pro­sta­glan­dy­ny

To nie wszyst­ko

7. Jak zmie­nia się cia­ło ko­bie­ty w ci­ąży

I try­mestr ci­ąży: do 12. ty­go­dnia

- Sy­gna­ły alar­mo­we

II try­mestr ci­ąży: 13.–27. ty­dzień

- Zmia­ny w ukła­dzie roz­rod­czym
- Zmia­ny w ukła­dzie od­de­cho­wym
- Zmia­ny w ukła­dzie po­kar­mo­wym
- Zmia­ny w ukła­dzie krąże­nia
- Zmia­ny w ukła­dzie mo­czo­wym
- Zmia­ny w ukła­dzie mi­ęśnio­wo-szkie­le­to­wym
- Sy­gna­ły alar­mo­we

III try­mestr ci­ąży: 28.–40. ty­dzień

- Zmia­ny w ukła­dzie roz­rod­czym
- Zmia­ny w ukła­dzie od­de­cho­wym
- Zmia­ny w ukła­dzie po­kar­mo­wym
- Zmia­ny w ukła­dzie krąże­nia
- Zmia­ny w ukła­dzie mo­czo­wym
- Zmia­ny w ukła­dzie mi­ęśnio­wo-szkie­le­to­wym
- Sy­gna­ły alar­mo­we

8. Jak roz­wi­ja się dziec­ko

I try­mestr ci­ąży

- Za­płod­nie­nie i 1. ty­dzień ci­ąży
- 2. ty­dzień ci­ąży
- 3. ty­dzień ci­ąży
- 4. ty­dzień ci­ąży
- 5. ty­dzień ci­ąży
- 6. ty­dzień ci­ąży
- 7. ty­dzień ci­ąży
- 8. ty­dzień ci­ąży
- 9. ty­dzień ci­ąży
- 10. ty­dzień ci­ąży
- 11. ty­dzień ci­ąży
- 12. ty­dzień ci­ąży

II try­mestr ci­ąży

- Ło­ży­sko, pępo­wi­na i bło­ny pło­do­we z pły­nem owo­dnio­wym

III try­mestr ci­ąży

- Dziec­ko jako ak­tyw­ny uczest­nik po­ro­du

9
Styl ży­cia w zdro­wej ci­ąży

Odży­wia­nie

- Wa­rzy­wa i owo­ce
- Pro­duk­ty zbo­żo­we
- Na­biał
- Pro­duk­ty bia­łko­we
- Tłusz­cze
- Pły­ny
- Cu­kier
- Cze­go nie jeść w ci­ąży
- We­ge­ta­ria­nizm i we­ga­nizm
- Przy­rost wagi
- Pro­gra­mo­wa­nie ży­wie­nia dziec­ka w brzu­chu mamy

Ak­tyw­no­ść fi­zycz­na

- Ci­ąża le­żąca a ruch

Sen

Seks

- I try­mestr ci­ąży
- II try­mestr ci­ąży
- III try­mestr ci­ąży
- Naj­częściej za­da­wa­ne py­ta­nia

Pra­ca

Pod­ró­że

- Pod­róż sa­mo­cho­dem
- Pod­róż sa­mo­lo­tem
- Pod­róż pro­mem lub stat­kiem
- Pod­ró­że eg­zo­tycz­ne i ochro­na prze­ciw­sło­necz­na

Pie­lęgna­cja

- Środ­ki ostro­żno­ści
- Prze­pi­sy na na­tu­ral­ne ko­sme­ty­ki
- Środ­ki czy­sto­ści
- Prze­pi­sy na na­tu­ral­ne środ­ki do czysz­cze­nia

Su­ple­men­ta­cja

- Że­la­zo
- DHA (kwas do­ko­za­hek­sa­eno­wy)
- Wi­ta­mi­na D
- Jod
- Kwas fo­lio­wy
- Zio­ła i aro­ma­te­ra­pia
- Zio­ła
- Aro­ma­te­ra­pia

10. Do­le­gli­wo­ści fi­zjo­lo­gicz­ne w trak­cie ci­ąży

I try­mestr ci­ąży

- Nud­no­ści i wy­mio­ty
- Zga­ga
- Za­par­cia
- Nad­mier­ne wy­dzie­la­nie śli­ny
- Częst­sze od­da­wa­nie mo­czu
- Zmien­ne na­stro­je
- Zmęcze­nie, sen­no­ść

II try­mestr ci­ąży

- Ży­la­ki ko­ńczyn dol­nych
- Ży­la­ki ze­wnętrz­nych na­rządów płcio­wych
- Bóle kręgo­słu­pa
- Bóle gło­wy
- Krwa­wi­ące dzi­ąsła
- Obrzęki stóp
- In­fek­cje ukła­du mo­czo­we­go
- In­fek­cje w ob­rębie po­chwy

III try­mestr ci­ąży

- Uczu­cie go­rąca i po­ce­nie się
- Obrzęki na dło­niach i twa­rzy

Czyn­ni­ki za­gra­ża­jące zdro­wej ci­ąży

- Pa­pie­ro­sy i ni­ko­ty­na
- Al­ko­hol
- Środ­ki psy­cho­ak­tyw­ne
- Cho­ro­by za­ka­źne
- In­fek­cje z go­rącz­ką lub bie­gun­ką
- Kon­flikt se­ro­lo­gicz­ny
- To­ko­fo­bia
- Ura­zy i upad­ki

11. Spe­cja­li­ści to­wa­rzy­szący ci­ąży i opie­ka me­dycz­na ci­ężar­nej

Opie­ka w ra­mach ko­or­dy­no­wa­nej opie­ki nad ko­bie­tą w ci­ąży (KOC)

- Po­ło­żna
- Le­karz

Ście­żka opie­ki w ra­mach NFZ

Opie­ka ko­mer­cyj­na

- Po­ło­żna/le­karz
- Do­ula
- Oste­opa­ta (re­ha­bi­li­tant, fi­zjo­te­ra­peu­ta, te­ra­peu­ta ma­nu­al­ny)
- Fi­zjo­te­ra­peut­ka uro­gi­ne­ko­lo­gicz­na

Wi­zy­ty kon­tro­l­ne oraz ba­da­nia w trak­cie ci­ąży

- Prze­bieg wi­zyt kon­tro­l­nych we­dług stan­dar­du or­ga­ni­za­cyj­ne­go opie­ki oko­ło­po­ro­do­wej
- Ci­ąża wie­lo­ra­cza

Edu­ka­cja przed­po­ro­do­wa

12. Pa­to­lo­gia ci­ąży

Ro­ze­jście spo­je­nia ło­no­we­go

Nie­wy­dol­no­ść szyj­ki ma­ci­cy

Przed­wcze­sne skur­cze

Cho­le­sta­za we­wnątrz­wątro­bo­wa

Nad­ci­śnie­nie ci­ążo­we i stan prze­drzu­caw­ko­wy

Cu­krzy­ca ci­ężar­nych

- Go­spo­dar­ka węglo­wo­da­no­wa
- Ba­da­nia wy­klu­cza­jące cu­krzy­cę ci­ążo­wą
- Kry­te­ria dia­gno­stycz­ne roz­po­zna­nia cu­krzy­cy ci­ążo­wej po OGTT
- Po­ród przy cu­krzy­cy
- Ro­dza­je te­ra­pii
- Odży­wia­nie
- Ak­tyw­no­ść fi­zycz­na
- Kar­mie­nie pier­sią
- Ko­lej­na ci­ąża

Leki w ci­ąży

13. Przy­go­to­wa­nie do po­ro­du i po­ło­gu

Plan po­ro­du

Wie­dza na te­mat po­trzeb ro­dzącej i prze­bie­gu po­ro­du

- Wy­bór miej­sca po­ro­du i to­wa­rzy­sze po­ro­du – Q&A
- Ma­saż kro­cza
- Dla­cze­go war­to przy­go­to­wać kro­cze do po­ro­du
- Tor­ba do szpi­ta­la
- Zwia­stu­ny po­ro­du
- Pla­no­wa­nie po­ło­gu
- Pro­fi­lak­ty­ka de­pre­sji oko­ło­po­ro­do­wej

14. Stra­ta

Po­ro­nie­nie

Po­ród przed­wcze­sny

Dziec­ko z wa­da­mi roz­wo­jo­wy­mi

Pro­ces ża­ło­by

Ko­lej­na ci­ąża

15. Za­ko­ńcze­nie

Do­da­tek – pra­wa pa­cjen­ta

- Pra­wo do świad­czeń zdro­wot­nych
- Pra­wo do in­for­ma­cji
- Pra­wo do wy­ra­że­nia zgo­dy na udzie­le­nie świad­czeń zdro­wot­nych lub od­mo­wy ta­kiej zgo­dy
- Pra­wo do po­sza­no­wa­nia in­tym­no­ści i god­no­ści pa­cjen­ta
- Pra­wo do do­ku­men­ta­cji me­dycz­nej
- Pra­wo do zgło­sze­nia sprze­ci­wu wo­bec opi­nii albo orze­cze­nia le­ka­rza
- Pra­wo do po­sza­no­wa­nia ży­cia pry­wat­ne­go i ro­dzin­ne­go
- Pra­wo do opie­ki dusz­pa­ster­skiej
- Pra­wo do prze­cho­wy­wa­nia rze­czy war­to­ścio­wych w de­po­zy­cie
- Pra­wa pa­cjen­ta – pra­wa dziec­ka (no­wo­rod­ka)
- Pra­wa oso­by to­wa­rzy­szącej

Bi­blio­gra­fiaWY­JĄT­KO­WO­ŚĆ 9 MIE­SI­ĘCY

Te­raz two­ja ko­lej

Jako po­ło­żna z ła­two­ścią po­ru­szam się w in­tym­nych i bar­dzo oso­bi­stych te­ma­tach. Ale moją otwar­to­ść za­wdzi­ęczam nie tyl­ko pro­fe­sji, ale też at­mos­fe­rze ro­dzi­ny, w któ­rej przy­szło mi wzra­stać. Mój dom ro­dzin­ny był do­mem wie­lo­po­ko­le­nio­wym. To w nim przy­cho­dzi­li na świat licz­ni człon­ko­wie ro­dzi­ny, a ci­ężar­ne ko­bie­ty bez skrępo­wa­nia opo­wia­da­ły o tym, jak się czu­ją. To w nim cho­ro­wa­ło się i do­świad­cza­ło stra­ty – umie­ra­nia. To tu otwar­cie opo­wia­da­ło się o po­ro­dzie, ale też o stra­cie ci­ąży. W tym wła­śnie domu prze­pla­ta­ły się, wi­ąza­ły i roz­pląty­wa­ły za­gma­twa­ne wąt­ki ro­dzin­nych lo­sów. To był do­bry dom – cho­ciaż nie­ide­al­ny. To był dom, w któ­rym spra­wy cia­ła trak­to­wa­ło się na­tu­ral­nie i w któ­rym pie­lęgno­wa­li­śmy się na­wza­jem i po­ma­ga­li­śmy so­bie.

Był to jed­nak przede wszyst­kim dom ko­biet – do­świad­czo­nych wo­jen­ną za­wie­ru­chą i wła­śnie dla­te­go nie­za­le­żnych. Dzi­siaj śmia­ło mogę po­wie­dzieć, że ko­bie­ty z mo­jej ro­dzi­ny ob­ci­ążo­ne były po­nad mia­rę od­po­wie­dzial­no­ścią i przy­sto­so­wa­niem do wy­mu­szo­nej samo­dziel­no­ści. W tym ro­dzin­nym domu moja nie­spe­łna dwu­dzie­sto­let­nia mama uro­dzi­ła mnie w to­wa­rzy­stwie po­ło­żnej, bab­ci i cio­ci. Za drzwia­mi ki­bi­co­wa­ła jej cio­tecz­na pra­bab­cia, a dwie prze­czni­ce stam­tąd – ko­bie­ty z dal­szej ro­dzi­ny. Gdy przy­cho­dzi­łam na świat, nade mną i moją mamą czu­wał krąg wspar­cia, wio­ska ko­biet. Nikt ich tego nie uczył, nie prze­czy­ta­ły o tym w po­rad­ni­ku, nie je­ździ­ły na spe­cjal­ne warsz­ta­ty. Po pro­stu tak żyły – w trud­nej do wy­ra­że­nia sło­wa­mi wza­jem­nej bli­sko­ści, a ta­kże bli­sko­ści ży­cia i śmier­ci. Wła­śnie w ta­kim domu wy­ro­słam i taki dom mnie ukszta­łto­wał.

W mo­jej pa­mi­ęci na­dal żywy jest pe­wien wy­jąt­ko­wy ob­raz z cza­sów do­ra­sta­nia. W szko­le trwa­ła wła­śnie 10-mi­nu­to­wa prze­rwa mi­ędzy lek­cja­mi i usia­dły­śmy z ko­le­żan­ka­mi na tra­wie. Bli­sko sie­bie, z ru­mie­ńca­mi na po­licz­kach, za­częły­śmy przy­ci­szo­ny­mi gło­sa­mi roz­ma­wiać o TYCH spra­wach. O mie­si­ącz­ce, pierw­szym po­ca­łun­ku, ci­ąży i po­ro­dzie. Za­sta­na­wia­ły­śmy się, czym wła­ści­wie jest ten ta­jem­ni­czy seks. Do­my­śla­ły­śmy się, że rów­na się on ci­ąży, i jak wie­le ów­cze­snych na­sto­la­tek zu­pe­łnie po­wa­żnie dy­wa­go­wa­ły­śmy: czy od ca­ło­wa­nia się z chło­pa­kiem mo­żna w nią za­jść? Edu­ka­cja sek­su­al­na w la­tach 70. XX wie­ku prak­tycz­nie nie ist­nia­ła, ale dziw­nym tra­fem oka­za­ło się, że wiem znacz­nie wi­ęcej niż moje ko­le­żan­ki, któ­re za­chłan­nie słu­cha­ły mo­ich opo­wie­ści. „Skąd to wszyst­ko wiesz?”, py­ta­ły. Prze­cież tak jak one mia­łam za­le­d­wie kil­ka­na­ście lat. Jed­na­kże wy­cho­wy­wa­łam się w domu ko­biet i moja mama, na tam­te cza­sy za­ska­ku­jąco otwar­ta i świa­do­ma, w od­po­wied­nim cza­sie po­dzie­li­ła się ze mną „ta­jem­ną” dla in­nych wie­dzą. Dzi­siaj wiem, że dys­kret­nie mnie ob­ser­wo­wa­ła, przy­gląda­ła się mo­je­mu cia­łu i zmia­nom za­cho­wa­nia. Wi­dzia­ła mnie taką, jaką by­łam – dziew­czy­nę, swo­ją cór­kę, w któ­rej bu­dzi­ła się ko­bie­ta. W pew­nym mo­men­cie zde­cy­do­wa­ła: dzi­siaj, w tym po­ko­ju, przy sta­rym, drew­nia­nym, kwa­dra­to­wym sto­le opo­wie mi, z czym wi­ąże się doj­rze­wa­nie, mie­si­ącz­ka, seks i ci­ąża. Oczy­wi­ście po­twor­nie wsty­dzi­łam się słu­chać jej opo­wie­ści, by­łam za­że­no­wa­na, mimo że dla po­zo­sta­łych do­mow­ni­ków in­tym­ne te­ma­ty nie sta­no­wi­ły tabu. Tak bar­dzo czu­łam się tym wszyst­kim skrępo­wa­na, że nie by­łam w sta­nie pa­trzeć jej w oczy, a moje pal­ce zro­bi­ły się bla­de od ści­ska­nia brze­gu sto­łu – w prze­szło­ści i przy­szło­ści nie­me­go świad­ka nie­jed­nej po­dob­nej roz­mo­wy. Ru­mie­ni­łam się, gdy usta mo­jej mamy wpla­ta­ły w zda­nia sło­wa ta­kie jak: „po­chwa”, „pe­nis”, „mie­si­ącz­ka”, „krwa­wie­nie”, „seks”, „ci­ąża”, „po­ród”, ale słu­cha­łam i słu­cha­łam, a jej opo­wie­ść pły­nęła nie­prze­rwa­nym stru­mie­niem. To, co usły­sza­łam od niej tam­te­go po­po­łud­nia, nie tyl­ko za­pi­sa­ło się w mo­jej pa­mi­ęci na dłu­gie lata, ale przede wszyst­kim – po­ru­szy­ło emo­cje.

Nie­dłu­go po­tem sie­dzia­łam na traw­ni­ku szkol­ne­go dzie­dzi­ńca i prze­ka­zy­wa­łam opo­wie­ść mamy da­lej, in­nym mło­dym ko­bie­tom – moim przy­ja­ció­łkom. Nie chcę mi­to­lo­gi­zo­wać, że sta­no­wi­ło to punkt prze­ło­mo­wy, że wła­śnie tego dnia po­czu­łam po­wo­ła­nie i do­zna­łam ilu­mi­na­cji. Do­świad­cze­nie to sta­ło się po pro­stu po­cząt­kiem ca­łe­go pro­ce­su i wte­dy od­kry­łam, że mogę czuć się w „tych te­ma­tach” spo­koj­nie, bez­piecz­nie, że mogę o nich mó­wić bez wsty­du. Wy­nie­sio­ne z domu nar­ra­cje zwi­ąza­ne z ko­bie­co­ścią i sek­su­al­no­ścią spra­wi­ły, że po­tra­fi­łam o tym wszyst­kim rze­czo­wo mó­wić, a jako do­ro­sła ko­bie­ta umia­łam czy­tać wła­sne cia­ło (i to na dłu­go za­nim zo­sta­łam po­ło­żną), za­rządzać swo­ją płcio­wo­ścią i re­la­cja­mi dam­sko-męski­mi. Dla­cze­go o tym wspo­mi­nam? Z per­spek­ty­wy cza­su, bio­rąc pod uwa­gę do­świad­cze­nia już bar­dzo do­ro­słej i nie­za­le­żnej ko­bie­ty, wy­bra­ną pro­fe­sję po­ło­żnej, fi­lo­zo­fię (któ­rą ko­cham i któ­ra po­ma­ga po­rząd­ko­wać ży­cie) oraz ró­żno­rod­ne po­de­jścia do du­cho­wo­ści, uwa­żam, że moja mama przy tym du­żym drew­nia­nym sto­le nie­świa­do­mie śpie­wa­ła mi pie­śń zie­mi, pie­śń mi­ło­ści i ży­cia, pie­śń ko­biet. Ko­biet świa­do­mych, wspie­ra­jących, od­kry­wa­jących przed in­ny­mi ko­bie­ta­mi to, co mia­ło być za­kry­te i po­zo­stać tabu. Ta pie­śń otwo­rzy­ła przede mną drzwi do ko­bie­co­ści i wpro­wa­dza­ła mnie w świat że­ńskiej ener­gii – pe­łen pa­sji, na­mi­ęt­no­ści, ko­lo­ro­wy, fan­ta­zyj­nie ozdo­bio­ny, świat wie­lo­barw­nych, wol­nych mo­ty­li. Jed­no­cze­śnie jej opo­wie­ść była na­ce­cho­wa­na spo­ko­jem, ak­cep­ta­cją tego, co ko­bie­ce, ale też od­wa­gą i mądro­ścią. W mia­rę jak przy­by­wa­ło mi lat, mama roz­sze­rza­ła za­kres swo­jej opo­wie­ści, aż w ko­ńcu pod­su­nęła mi ksi­ążki trak­tu­jące o ży­ciu ko­biet i ich ro­dzin. Mo­jej ma­mie i do­mo­wi ro­dzin­ne­mu za­wdzi­ęczam otwar­to­ść w mó­wie­niu o tym, co do dzi­siaj często jest uwa­ża­ne za wsty­dli­we.

Nie wspo­mi­nam tego wszyst­kie­go tyl­ko z no­stal­gii za mi­nio­ny­mi cza­sa­mi. Wspó­łcze­śnie ka­żda z nas chcia­ła­by śpie­wać swo­ją ko­bie­cą pie­śń, od­na­le­źć wła­sną me­lo­dię, wła­sne sło­wa i moc ży­cia. Zna­la­zły­by się w nich opo­wie­ści o kre­acji, po­częciu, upal­nych no­cach, ra­mio­nach ko­chan­ka, ci­ąży, po­ro­dzie i spe­łnie­niu. Chcia­ły­by­śmy wy­śpie­wać na­sze pie­śni z od­wa­gą i na­dzie­ją: czy do­łączą do nas inne ko­bie­ty? Czy za­śpie­wa­ją w har­mo­nii? A może ich hi­sto­ria wy­brzmi zu­pe­łnie ina­czej? Nie za­wsze jed­nak jest to ta­kie pro­ste. Coś prze­szka­dza nam w zgłębia­niu oso­bi­stej że­ńskiej esen­cji i mocy. Ktoś za­ra­ził (a może coś zra­zi­ło) nas prze­ko­na­niem, że nie po­tra­fi­my, nie damy rady, że na­sze umy­sły i cia­ła są nie­wy­star­cza­jące. Zda­rza się nam często po­wie­la­nie cu­dzych opo­wie­ści i prze­ka­zy­wa­nie ste­rów ży­cia ko­muś in­ne­mu. Znacz­nie trud­niej jest z od­wa­gą stwo­rzyć wła­sną pie­śń. Ale ka­żdą hi­sto­rię mo­żna zmo­dy­fi­ko­wać tak, by od­po­wia­da­ła przede wszyst­kim nam, a nie oso­bom z na­sze­go oto­cze­nia. Zda­rza się, że de­cy­du­jąc się na wła­sną ście­żkę i wła­sną me­lo­dię, bo­imy się zra­nić naj­bli­ższych, nie mamy jed­nak skru­pu­łów, by w tro­sce o do­bro in­nych sta­wać prze­ciw­ko so­bie sa­mym. Oczy­wi­ście – mo­że­my prze­jąć pie­śń ko­biet z na­sze­go rodu, na­sze­go kla­nu i spo­łecz­no­ści, lecz nie musi i nie po­win­na ona być iden­tycz­na. Mamy pra­wo zmie­niać ją i wy­pe­łniać wła­sny­mi tre­ścia­mi.

Me­dy­cy­na często nie po­zo­sta­wia dzi­siej­szym ko­bie­tom (szcze­gól­nie ci­ężar­nym) pra­wie żad­nej wol­nej prze­strze­ni. Do­mi­nu­je prze­ko­na­nie, że naj­sku­tecz­niej­sze są al­go­ryt­my i pro­ce­du­ry i to z nich wła­śnie je­ste­śmy skru­pu­lat­nie roz­li­cza­ni przez sys­tem ochro­ny zdro­wia. Nie, nie cho­dzi mi o to, że na­uka i me­dy­cy­na są złe czy nie­po­trzeb­ne. To nie do ko­ńca tak, że na­tu­ra sama za­wsze so­bie po­ra­dzi – w ob­sza­rze opie­ki nad ko­bie­tą i dziec­kiem za­wdzi­ęcza­my me­dy­cy­nie na­praw­dę wie­le. Moje ro­zu­mie­nie me­dy­cy­ny po­win­no (oprócz pro­ce­dur, od­kryć i do­wo­dów) obej­mo­wać uwa­żne po­chy­le­nie się nad dru­gim czło­wie­kiem, przy­cho­dzącym do me­dy­ka z ca­łym bo­gac­twem swo­je­go ży­cia, kul­tu­ry, hi­sto­rii, re­li­gii lub z jej bra­kiem. Ka­żdy po­trze­bu­je me­dy­cy­ny – ale skro­jo­nej na wła­sną mia­rę, uwzględ­nia­jącej na­sze do­świad­cze­nia i in­dy­wi­du­al­ne po­trze­by. Wiem, jak trud­no zna­le­źć spe­cja­li­stę, któ­ry po­wie: „Okej, spró­buj­my zro­bić wszyst­ko, co mo­żli­we, bio­rąc pod uwa­gę two­je ocze­ki­wa­nia, tak by było to bez­piecz­ne od stro­ny me­dycz­nej”. Nie jest to jed­nak nie­mo­żli­we. Pa­mi­ętaj­my, że to wła­śnie ta­kie po­de­jście sta­wia w cen­trum czło­wie­ka/pa­cjen­ta i po­zwa­la spo­strzec jego sy­tu­ację z po­zy­cji nie tyle me­dy­cy­ny lęko­wej i re­ak­tyw­nej, ile sztu­ki me­dycz­nej, a może – z me­ta­po­zy­cji bacz­ne­go ob­ser­wa­to­ra.

Od 39 lat wy­ko­nu­ję za­wód po­ło­żnej, a to ozna­cza, że pod­mio­tem mo­ich dzia­łań jest ko­bie­ta, ro­dzi­na i in­tym­na sfe­ra ży­cia ludz­kie­go – ma­te­ria o wy­jąt­ko­wej de­li­kat­no­ści. Przez dłu­gi czas wspie­ram ko­bie­ty, mo­ty­wo­wa­na za­chwy­tem i sza­cun­kiem dla zło­żo­no­ści, mądro­ści i ta­jem­ni­czo­ści na­szej płci. Rów­no­cze­śnie ko­cham na­ukę, zro­zu­mie­nie, wie­dzę i głębo­ki wgląd w ota­cza­jące nas świa­ty. Uwa­żam, że są na­szy­mi sprzy­mie­rze­ńca­mi, szcze­gól­nie w cza­sach prze­ło­mu i zmian. Ta­kim wła­śnie cza­sem jest ci­ąża, szcze­gól­nie ta prze­ży­wa­na po raz pierw­szy. Ma­rzę, aby te wy­jąt­ko­we mo­men­ty: ocze­ki­wa­nie, po­ród i po­łóg były dla ko­bie­ty har­mo­nij­ne, bez­piecz­ne i prze­pe­łnio­ne mocą do dzia­ła­nia.

Chcia­ła­bym, aby ko­bie­ty podąża­ły ście­żką roz­wo­ju i świa­do­mo­ści, mądrej nie­za­le­żno­ści i rów­nie mądrej wspó­łza­le­żno­ści. Cza­sa­mi po­trze­bu­ją do tego in­nych, otwar­tych lu­dzi – ko­biet czy mężczyzn, nie­kie­dy me­dy­ków, w tym po­ło­żnych. Cza­sa­mi po­trze­bu­ją gło­su, któ­ry mówi do nich z kart ksi­ążki lub ar­ty­ku­łu. Cza­sa­mi jest to za­sły­sza­na kie­dyś opo­wie­ść, jed­no zda­nie, któ­re otwie­ra nowe prze­strze­nie, przez co na­gle za­czy­na świe­cić sło­ńce. Cza­sa­mi jest to no­szo­na przez ko­bie­tę nie­uświa­do­mio­na wie­dza, in­tu­icja i prze­ko­na­nie, że ma być tak, a nie ina­czej. Ob­ser­wo­wa­łam ta­kie eman­cy­pa­cyj­ne pro­ce­sy w ro­dzi­nie swo­je­go po­cho­dze­nia, po­tem we wła­snej ro­dzi­nie, w ży­ciu du­cho­wym i za­wo­do­wym. Wszyst­kie te prze­strze­nie mie­sza­ły się ze sobą, od­dzia­ły­wa­ły na sie­bie i w od­po­wied­nim cza­sie da­wa­ły za­mie­rzo­ny lub za­ska­ku­jący efekt, któ­ry jak się oka­zy­wa­ło, osta­tecz­nie był nie­zwy­kle zgra­ny z moim ja.

Te­raz two­ja ko­lej. Czy two­je ży­cie fak­tycz­nie jest two­je? Czy re­ali­zu­jesz swój plan i pro­gram? Czy­ją pie­śń śpie­wasz?

Spró­buj za­śpie­wać po swo­je­mu. Czy będzie ła­two? Nie. Czy będzie war­to? Tak. A szczęśli­wie? To za­le­ży od cie­bie. Znaj­dź swo­ją pie­śń ży­cia, śpie­waj ją i żyj po swo­je­mu, bo ta­kie ży­cie jest faj­ne, bo ta­kie ży­cie jest two­je.

Z mi­ło­ścią

Do­ro­ta Fryc

Być po­ło­żną

By­cie po­ło­żną ozna­cza go­to­wo­ść na by­cie w pro­ce­sie. Po­dob­nie jak sta­wa­nie się mat­ką. Gdy jest się w ci­ąży, wy­cze­ku­je się po­ro­du, ale z per­spek­ty­wy cza­su oka­zu­je się, że to za­mkni­ęcie pew­nej fazy, bo kon­se­kwen­cje ci­ąży po­zo­sta­ją z mat­ką na całe ży­cie. Gdy wy­bie­ra się za­wód po­ło­żnej, gro­ma­dzo­ne przez lata do­świad­cze­nia zmie­nia­ją nas i na­szą per­spek­ty­wę. W ci­ągu nie­mal 40 lat wy­ko­ny­wa­nia tego za­wo­du do­my­ka­łam naj­roz­ma­it­sze eta­py, żeby móc swo­bod­nie pó­jść da­lej. To, cze­go do­wia­dy­wa­łam się po dro­dze, zo­sta­wa­ło ze mną i po­zwa­la­ło mi pa­trzeć z nie­co in­nej per­spek­ty­wy na ko­bie­ty, z któ­ry­mi pra­co­wa­łam, ich part­ne­rów, ro­dzi­ny, ale też na moją re­la­cję z nimi. Na­wet z dy­stan­su trud­no po­wie­dzieć, czy któ­ryś z eta­pów mo­jej pra­cy był wa­żniej­szy niż inne, jed­nak w kon­te­kście ksi­ążki o ci­ąży w na­tu­ral­ny spo­sób na­su­wa się myśl, że bar­dzo cen­nym do­świad­cze­niem było uwa­żne to­wa­rzy­sze­nie pa­rom przed po­ro­dem.

Na sku­tek ró­żnych ży­cio­wych oko­licz­no­ści, w tym sta­nia się mamą po raz dru­gi, za­częłam przy­wi­ązy­wać wi­ęk­szą wagę do in­dy­wi­du­al­ne­go po­de­jścia do ko­biet ocze­ku­jących dziec­ka. Szu­ka­łam tego, co dla nich wspól­ne, ale sta­ra­łam się wi­dzieć też mi­ędzy nimi ró­żni­ce: nie tyl­ko w ob­rębie fi­zycz­no­ści, lecz ta­kże kon­dy­cji psy­chicz­nej mamy i ojca dziec­ka, sy­tu­acji ży­cio­wej i ro­dzin­nej, prze­ka­zu po­ko­le­nio­we­go, do­świad­czeń. Zro­zu­mia­łam, że wszyst­kie te ele­men­ty kszta­łto­wa­ły spo­sób prze­ży­wa­nia ci­ąży, a na­stęp­nie wpły­wa­ły na pro­ces po­ro­du i naj­wcze­śniej­sze chwi­le ma­cie­rzy­ństwa. Już na sa­mym po­cząt­ku mo­jej pra­cy wi­dzia­łam, że po­ło­żnic­two lat 80. nie od­po­wia­da na spe­cy­ficz­ne po­trze­by ko­biet, przez co po­zba­wia je mo­żli­wo­ści wy­ko­rzy­sta­nia swo­je­go po­ten­cja­łu. Czu­łam, jak bar­dzo owo „wy­trące­nie ze spraw­stwa” jest dla nich krzyw­dzące. W 1990 roku otwo­rzy­łam jed­ną z pierw­szych (a może na­wet pierw­szą) w Pol­sce pry­wat­ną szko­łę ro­dze­nia, nie­zwi­ąza­ną for­mal­nie z żad­nym szpi­ta­lem. Wa­żne oka­za­ło się dla mnie to, że mo­głam two­rzyć jej pro­gram we­dług swo­ich prze­ko­nań i wie­dzy, do woli go mo­dy­fi­ko­wać, je­śli tyl­ko po­ja­wi­ła się taka po­trze­ba. Pra­co­wa­łam z nie­wiel­ki­mi gru­pa­mi, za­zwy­czaj było to kil­ka par na tym sa­mym eta­pie ci­ąży. Zda­rza­ła mi się pra­ca in­dy­wi­du­al­na – tyl­ko z jed­ną parą. W ta­kich oko­licz­no­ściach czu­łam się jak ryba w wo­dzie! In­tym­no­ść nie­wiel­kich grup, nie­mal ro­dzin­na at­mos­fe­ra spo­tkań da­wa­ły szan­sę na dużą otwar­to­ść i ela­stycz­no­ść w pra­cy. Trud­no prze­ce­nić to, cze­go się wte­dy na­uczy­łam od osób, któ­rym to­wa­rzy­szy­łam. To na tej wie­dzy i umie­jęt­no­ści bu­do­wa­nia re­la­cji po­ło­ży­łam pod­wa­li­ny pod dal­sze eta­py mo­jej za­wo­do­wej dro­gi. Wy­star­czy po­wie­dzieć, że wła­śnie dzi­ęki moim kur­san­tom przy­jęłam w 1992 roku swój pierw­szy do­mo­wy po­ród…

Dzi­ęki per­spek­ty­wie, któ­rą zy­ska­łam, przy­go­to­wu­jąc ro­dzi­ców do przy­jścia dziec­ka na świat i to­wa­rzy­sząc w na­tu­ral­nych do­mo­wych na­ro­dzi­nach i po­ło­gach, mo­głam do­świad­czać zło­żo­no­ści tych wy­da­rzeń i na­le­ży­cie ją do­ce­niać. Za­chwy­ci­ło mnie to, jak mi­ster­ny, uni­kal­ny wzór ukła­da się z po­łącze­nia tego, co z cia­ła, i tego, co z gło­wy i ser­ca. Jako po­ło­żna sta­le ak­tu­ali­zo­wa­łam wie­dzę o ludz­kim cie­le i jego funk­cjo­no­wa­niu. Z po­trze­by ser­ca za­częłam się kszta­łcić w tak zwa­nych umie­jęt­no­ściach mi­ęk­kich, czy­li zwi­ąza­nych z psy­cho­lo­gią czło­wie­ka. Dziś je­stem do­świad­czo­ną tre­ner­ką, men­tor­ką i tu­tor­ką na ró­żne spo­so­by to­wa­rzy­szącą lu­dziom w roz­wo­ju. Utwier­dzi­łam się w prze­ko­na­niu, że do­pie­ro ho­li­stycz­ne spoj­rze­nie na czło­wie­ka po­zwa­la go na­praw­dę zo­ba­czyć. Ubo­le­wam, że w pol­skiej me­dy­cy­nie na­dal często nie do­ce­nia się zna­cze­nia tego, co w ka­żdym z nas nie­ma­te­rial­ne: emo­cjo­nal­ne, psy­cho­lo­gicz­ne i du­cho­we.

W trak­cie pi­sa­nia tej ksi­ążki sta­ra­łam się jak naj­traf­niej po­łączyć swo­ją wie­dzę me­dycz­ną i psy­cho­lo­gicz­ną, np. pro­jek­tu­jąc i opi­su­jąc prak­ty­ki i ćwi­cze­nia ma­jące uła­twić za­nu­rze­nie się w nie­do­ty­kal­nej, lecz re­al­nej rze­czy­wi­sto­ści we­wnętrz­nej. Wiem i przyj­mu­ję ze zro­zu­mie­niem to, że nie dla ka­żdej czy­tel­nicz­ki czy czy­tel­ni­ka ta sfe­ra oka­że się po­trzeb­na czy in­te­re­su­jąca. To pro­po­zy­cja, z któ­rej mo­żna sko­rzy­stać lub nie.

Ci­ążę po­strze­gam jako wa­żny etap ży­cia i szan­sę roz­wo­ju – pod ka­żdym względem. Przy­go­to­wa­nie do ro­dzi­ciel­stwa sta­no­wi ście­żkę (nie za­wsze pro­stą i rów­ną) do no­wej rze­czy­wi­sto­ści i jest czy­mś, co może się stać trwa­łym fun­da­men­tem w dal­szym ży­ciu mamy, dziec­ka, ro­dzi­ny. Będę szczęśli­wa, je­śli czy­tel­nicz­ki i czy­tel­ni­cy pod­czas lek­tu­ry choć na chwi­lę przyj­mą mój punkt wi­dze­nia: spró­bu­ją spoj­rzeć na ci­ążę w spo­sób, któ­ry ich za­cie­ka­wi, za­chęci do wglądu i zbu­du­je po­czu­cie spraw­stwa.

Ka­ta­rzy­na Oleś

Dla­cze­go i dla kogo

„To będzie dla nas bar­dzo wa­żna ksi­ążka”, usły­sza­łam od Ali­cji, wy­daw­czy­ni Na­tu­li. „No ra­czej”, od­po­wie­dzia­łam w my­ślach. Po trzech la­tach pra­cy re­dak­cyj­nej przy ko­lej­nych ty­tu­łach Se­rii Ro­dzi­ciel­skiej, czy­li „ksi­ążek pierw­sze­go wy­bo­ru”, a ta­kże po po­nad 15 la­tach pra­cy za­wo­do­wej zwi­ąza­nej ze sło­wem mia­łam świa­do­mo­ść, że „bar­dzo wa­żna” ozna­cza nie tyl­ko „po­trzeb­na” czy „wy­cze­ki­wa­na”, ale też „sta­no­wi­ąca wy­zwa­nie”, a na­wet „cho­ler­nie trud­na”. W Na­tu­lo­wym ka­ta­lo­gu bra­ko­wa­ło wpi­su­jącej się w na­szą fi­lo­zo­fię i ro­zu­mie­nie dziec­ka ksi­ążki opo­wia­da­jącej o pod­wa­li­nach ro­dzi­ciel­stwa. Zda­wa­łam so­bie spra­wę, jak na pol­skim ryn­ku nie­wie­le ty­tu­łów zwi­ąza­nych z ci­ążą wpi­su­je się w to, co od wie­lu lat pró­bu­je­my prze­ka­zy­wać czy­tel­ni­kom: rze­tel­ną (opar­tą na do­wo­dach) wie­dzę z za­kre­su zdro­wia po­łączo­ną z pe­łnym em­pa­tii ro­zu­mie­niem re­la­cji ro­dzi­ca i dziec­ka.

Wie­dzia­łam, że mam przed sobą dwie nie­zwy­kłe au­tor­ki: do­świad­czo­ne prze­wod­nicz­ki, ak­ty­wist­ki, edu­ka­tor­ki i świad­ki­nie zmian, ja­kie w ostat­nich kil­ku­dzie­si­ęciu la­tach do­ko­na­ły się w te­ma­ty­ce zdro­wia i do­bro­sta­nu ko­biet. Jako oso­ba pi­sząca, któ­rej bli­ska jest te­ma­ty­ka ko­bie­co­ści, od lat pu­blicz­nie pod­kre­śla­łam, że to, co zwi­ąza­ne z ci­ążą, na­ro­dzi­na­mi, ma­cie­rzy­ństwem i ro­dzi­ciel­stwem, po­win­no być ele­men­tem dys­kur­su pu­blicz­ne­go, w któ­rym ak­tyw­ny udział bio­rą przede wszyst­kim… same za­in­te­re­so­wa­ne1.

Pra­cu­jąc z Do­ro­tą oraz Ka­ta­rzy­ną nad ko­lej­ny­mi wer­sja­mi Ci­ąży, mi­mo­wol­nie wra­ca­łam do wła­snych wspo­mnień: emo­cji, fi­zycz­no­ści, na­stro­jów i wąt­pli­wo­ści zwi­ąza­nych z ocze­ki­wa­niem na ma­cie­rzy­ństwo. Zda­rza­ło mi się re­ago­wać nie­mal fi­zjo­lo­gicz­nie na for­mu­ło­wa­ne przez au­tor­ki zda­nia, jak­by do­pe­łniał się we mnie za­po­mnia­ny przed laty etap, któ­ry tyl­ko cze­kał na do­mkni­ęcie. Wra­ca­łam do sie­bie w pierw­szej ci­ąży, kie­dy od­kry­łam, że moje prze­ra­że­nie do­rów­nu­je zro­zu­mia­łej eks­cy­ta­cji. Do­brze pa­mi­ętam sie­bie nie­mal co dzień za­to­pio­ną w wąt­pli­wo­ściach, któ­re ba­łam się wy­po­wia­dać gło­śno le­ka­rzo­wi pro­wa­dzące­mu czy na­wet za­pra­wio­nym w bo­jach ko­le­żan­kom, do­świad­czo­nym mat­kom.

Czy­ta­nie i re­dak­cja ksi­ążki Wa­żne! Ci­ąża – oprócz pro­fe­sjo­nal­ne­go wy­zwa­nia, ja­kim oka­za­ło się łącze­nie gło­su dwóch au­to­rek w uzu­pe­łnia­jącą się, za­rów­no rze­tel­ną, jak i em­pa­tycz­ną nar­ra­cję – prze­isto­czy­ło się dla mnie w pro­ces oso­bi­ście uzdra­wia­jący. „Gdy­bym mo­gła prze­czy­tać ta­kie sło­wa w pierw­szej ci­ąży – ko­ła­ta­ło mi w gło­wie – jak ła­twiej by­ło­by mi to wszyst­ko zro­zu­mieć!” Wy­jąt­ko­wo­ść 9 mie­si­ęcy po­prze­dza­jących po­ród sta­ła się dla mnie – dzi­ęki gło­som Do­ro­ty i Ka­ta­rzy­ny – zna­ną od za­ra­nia ludz­ko­ści opo­wie­ścią, wspól­ną dla wie­lu ko­biet, a jed­nak za ka­żdym ra­zem uni­kal­ną i wy­jąt­ko­wą.

Jak bar­dzo ży­czy­ła­bym ka­żdej przy­szłej ma­mie, ka­żdej ro­dzi­nie in sta­tu na­scen­di tak mądrych, do­świad­czo­nych i życz­li­wych pro­fe­sjo­na­li­stek TO­WA­RZY­SZĄCYCH ci­ąży (z ksi­ążki do­wie­cie się, że „to­wa­rzy­sze­nie” ci­ąży ró­żni się od zwy­cza­jo­wo przy­jęte­go w języ­ku „pro­wa­dze­nia”). Sko­ro siła tego prze­ka­zu za­dzia­ła­ła na mnie z datą o nie­mal de­ka­dę wstecz­ną, to jak za­dzia­ła na te z nas, któ­re będą czy­tać to kom­pen­dium w cza­sie rze­czy­wi­stym!

Od­da­je­my w wa­sze ręce nie­sa­mo­wi­cie bo­ga­ty prze­wod­nik, któ­ry nie tyl­ko doda wam pew­no­ści sie­bie, ale też roz­wi­nie i roz­ja­śni to, co trud­no ogar­nąć zmy­sła­mi. Na kart­kach tej ksi­ążki mie­ści się trud­ny do od­da­nia sło­wa­mi ła­du­nek em­pa­tii i sio­strze­ństwa, życz­li­wo­ść i prze­strzeń, cie­pło i wy­ro­zu­mia­ło­ść.

Pra­ca nad Ci­ążą była rzecz ja­sna wy­zwa­niem, ale też przy­wi­le­jem; wy­bo­istą ście­żką, lecz ta­kże przy­jem­no­ścią; lek­cją pro­fe­sjo­nal­nej po­ko­ry, ale rów­nież – szan­są na zo­ba­cze­nie sie­bie, swo­jej ma­cie­rzy­ńskiej roli i uzdro­wie­nie tego, co uwie­ra jesz­cze po la­tach. Pra­ca nad Ci­ążą była jak sama ci­ąża – trans­for­ma­cyj­na, wy­jąt­ko­wa i od­ci­ska­jąca ślad na za­wsze.

Na­ta­lia Fie­dor­czuk

pi­sar­ka, re­dak­tor­ka wy­daw­nic­twa Na­tu­li

------------------------------------------------------------------------

1 Na­ta­lia Fie­dor­czuk jest m.in. au­tor­ką po­ru­sza­jącej te­mat de­pre­sji po­po­ro­do­wej ksi­ążki Jak po­ko­chać cen­tra han­dlo­we, za któ­rą w 2016 roku otrzy­ma­ła Pasz­port „Po­li­ty­ki” (przyp. red.).1
CI­ĄŻA. NOWY PO­CZĄTEK

Kie­dy idzie­my do lasu, spo­dzie­wa­my się drzew. I już. Nie za­wsze sku­pia­my się na skru­pu­lat­nym no­to­wa­niu na­po­tka­nych w le­sie ga­tun­ków i tym, ja­kie pta­ki wiją gniaz­da w ich ko­ro­nach. Nie­ko­niecz­nie zaj­mu­je nas zró­żni­co­wa­nie ro­ślin­no­ści czy to, w jaki spo­sób czer­pią one wodę i skład­ni­ki odżyw­cze nie­zbęd­ne do ży­cia. Nie ma w tym nic dziw­ne­go – rzad­ko kie­dy zgłębia­my tego ro­dza­ju za­le­żno­ści, wcho­dząc do roz­grza­ne­go sło­ńcem za­gaj­ni­ka. Las to las. To na­tu­ra. To część nas.

Mo­żna po­ku­sić się o stwier­dze­nie, że wie­le osób ma po­dob­ny sto­su­nek do ci­ąży i de­cy­do­wa­nia się na dzie­ci – nie ma nic bar­dziej na­tu­ral­ne­go, ludz­kie­go, oczy­wi­ste­go. Ga­tu­nek ludz­ki nie prze­trwa­łby, gdy­by ko­bie­ty nie za­cho­dzi­ły w ci­ążę i nie ro­dzi­ły przed­sta­wi­cie­li ko­lej­nych po­ko­leń. Wcho­dzi­my w do­ro­słe ży­cie ze świa­do­mo­ścią, jak dzia­ła me­cha­nizm roz­mna­ża­nia – tego, że naj­częściej jest on wy­ni­kiem sek­su­al­nej re­la­cji ko­bie­ty i mężczy­zny i że za­ko­chu­jąc i an­ga­żu­jąc się w re­la­cję part­ner­ską, bie­rze­my pod uwa­gę mo­żli­wo­ść lub chęć zo­sta­nia ro­dzi­ca­mi. Wresz­cie: wie­my, jak wy­gląda ko­bie­ta w ci­ąży, sły­sze­li­śmy, że po­ród boli, a ży­cie mło­dych ro­dzi­ców bywa na­zna­czo­ne zmęcze­niem i nie­wy­spa­niem.

Re­pro­duk­cja jest tak oczy­wi­stą częścią ludz­kie­go do­świad­cze­nia, że często pod­cho­dzi­my do niej, ko­rzy­sta­jąc z utar­tych my­ślo­wych ście­żek i kul­tu­ro­wych przy­zwy­cza­jeń. Zu­pe­łnie jak­by­śmy wcho­dzi­li do lasu, po­chło­ni­ęci wła­sny­mi my­śla­mi, zu­pe­łnie nie zwra­ca­jąc uwa­gi na uroz­ma­ico­ne, acz nie­po­zna­ne jesz­cze oto­cze­nie2. To prze­cież las! To prze­cież… ci­ąża!

Wy­obra­źmy so­bie jed­nak na­szą pod­róż przez ten zdu­mie­wa­jący czas w at­mos­fe­rze od­kryw­czej cie­ka­wo­ści. Świa­do­me prze­ży­cie ci­ąży może zmie­nić się w in­ten­syw­ne, roz­wi­ja­jące do­świad­cze­nie. Może sta­no­wić przy­sta­nek na dro­dze do sa­mo­świa­do­mo­ści i wy­pra­co­wa­nia so­lid­ne­go pla­nu dal­szej ro­dzi­ciel­skiej pod­ró­ży.

Wgląd we wła­sne wnętrze nie jest pro­stą spra­wą, wy­ma­ga doj­rza­ło­ści i za­an­ga­żo­wa­nia. To wi­ęcej niż zaj­mo­wa­nie się cia­łem. Pu­ka­jąc do drzwi z na­pi­sem „ro­dzi­ciel­stwo” i „ma­cie­rzy­ństwo”, do­brze jest ro­bić to z uwa­żno­ścią na fakt, że sta­no­wi­my ca­ło­ść – je­ste­śmy bo­wiem isto­ta­mi zło­żo­ny­mi nie tyl­ko z ma­te­rii, ale i z du­cha.

Las to las. Jak jed­nak wy­gląda nasz las? Ja­kie ro­sną w nim drze­wa? Jaka pa­nu­je po­go­da? Co ro­śnie za tam­tą so­sną? Ja­kie zwie­rzę prze­bie­gło nam dro­gę? Co ozna­cza ta uła­ma­na ga­łąz­ka? A przede wszyst­kim: dla­cze­go zde­cy­do­wa­li­śmy się do nie­go we­jść? Czy chce­my świa­do­mie prze­żyć ten etap ży­cio­wej dro­gi, czy po pro­stu jak naj­szyb­ciej go po­ko­nać?

Ci­ąża – gdy zre­du­ku­je­my ją wy­łącz­nie do fi­zjo­lo­gicz­nych ob­ja­wów – to okres przy­go­to­wa­nia do po­ro­du. Ale w sfe­rze psy­chi­ki i du­cha przy­no­si bo­gac­two do­świad­czeń, za­rów­no ko­bie­cie, jak i jej ro­dzi­nie. Wy­star­czy przyj­rzeć się ró­żnym i nie­kie­dy za­ska­ku­jącym mo­ty­wa­cjom, któ­re to­wa­rzy­szą de­cy­zji o ro­dzi­ciel­stwie i ma­cie­rzy­ństwie:

Chcę do­świad­czyć ra­do­ści ma­cie­rzy­ństwa.

Chcę za­wsze mieć ko­goś do ko­cha­nia.

Dla mnie ro­dzi­na to ro­dzi­na z dzie­ćmi.

Za­wsze chcia­łam być mamą.

Chcę po­czuć się stu­pro­cen­to­wą ko­bie­tą.

Tęsk­nię za ma­łym czło­wie­kiem bli­sko sie­bie.

Chcę dać dziec­ku to, cze­go sama nie mia­łam.

Je­stem już co­raz star­sza, za chwi­lę będzie za pó­źno.

Chcę zre­ali­zo­wać am­bi­cję i być w czy­mś wresz­cie do­bra.

Chcę umoc­nić swój zwi­ązek.

Chcę udo­wod­nić wszyst­kim, że je­stem już do­ro­sła.

Pre­sja oto­cze­nia jest co­raz sil­niej­sza.

Mam do­brą pra­cę, part­ne­ra – przy­sze­dł czas na dziec­ko.

Uwa­żam, że po pro­stu po­win­nam.

Czu­ję, że to ten mo­ment.

Je­stem cie­ka­wa, jak to jest być mamą.

Po­czu­ję się pew­niej jako ko­bie­ta, ma­jąc dziec­ko.

Moja mama nie może się do­cze­kać, aż zo­sta­nie bab­cią.

Chcę wy­pe­łnić pust­kę po stra­cie dziec­ka.

Po­wy­ższa li­sta jest oczy­wi­ście nie­kom­plet­na, cho­ciaż i tak zda­je się ca­łkiem dłu­ga. Ka­żda z nas, ko­biet, może uzu­pe­łnić ją zgod­nie z tym, co sama czu­je i wie o so­bie. Wa­żne jest do­strze­że­nie, że za de­cy­zją o ci­ąży zwy­kle kry­je się wi­ęcej niż jed­na przy­czy­na. Mo­ty­wa­cje ty­czące się po­wi­ęk­sze­nia ro­dzi­ny to od­zwier­cie­dle­nie oso­bi­stych po­glądów, sy­tu­acji, emo­cji kon­kret­nej ko­bie­ty i oso­by, z któ­rą jest w zwi­ąz­ku, ale też przy­swo­jo­ny zbiór spo­łecz­nych prze­ko­nań o ma­cie­rzy­ństwie i oj­co­stwie.

Za tym, że w ko­bie­cie bu­dzi się chęć by­cia mat­ką, stoi fi­zjo­lo­gia, a przede wszyst­kim hor­mo­ny zwi­ąza­ne z re­pro­duk­cją. Dzia­ła­ją one na po­zio­mie nie tyl­ko czy­sto fi­zjo­lo­gicz­nym, ale też emo­cjo­nal­nym. Hor­mo­nom za­wdzi­ęcza­my sa­mo­po­czu­cie na po­szcze­gól­nych eta­pach cy­klu, co wi­ąże się ze zmia­na­mi na­stro­jów i ca­łym wa­chla­rzem ró­żno­rod­nych sta­nów. Te hor­mo­ny to np. es­tro­ge­ny – że­ńskie hor­mo­ny płcio­we, w któ­rych skład wcho­dzą es­tron, es­tra­diol, es­triol i es­te­trol. Es­tro­ge­ny pro­du­ko­wa­ne są przede wszyst­kim w jaj­ni­kach, a w mniej­szych ilo­ściach w tkan­ce tłusz­czo­wej, gru­czo­łach pier­sio­wych, nad­ner­czach oraz wątro­bie. Dzi­ęki tym sub­stan­cjom roz­wi­ja­ją się i doj­rze­wa­ją ko­bie­ce ce­chy płcio­we, cha­rak­te­ry­stycz­na bu­do­wa cia­ła, ewo­lu­uje ta­kże psy­chi­ka i po­pęd sek­su­al­ny. Otwie­ra się nowa prze­strzeń we wnętrzu ko­bie­ty, prze­strzeń, w któ­rej po­ja­wia i ro­śnie za­ska­ku­jąca ener­gia – ener­gia prze­ka­zy­wa­nia ży­cia. Nie jest to jed­nak aż ta­kie pro­ste.

„Ka­żda ko­bie­ta chce mieć dzie­ci” – to spo­łecz­ne prze­ko­na­nie sta­no­wi dość uprosz­czo­ną in­ter­pre­ta­cję bio­lo­gicz­nej go­to­wo­ści do by­cia mat­ką. Ko­bie­ta, któ­ra mówi: „Je­stem w ci­ąży”, częściej spo­tka się z re­ak­cją w sty­lu: „To wspa­nia­le! Moje gra­tu­la­cje!” niż: „Jak się z tym masz?”. Ostat­nio co­raz częściej do­pusz­cza się do gło­su te ko­bie­ty, któ­re otwar­cie mó­wią, że świa­do­mie nie chcą mieć po­tom­stwa. Do­cie­ra­ją też do nas gło­sy przy­szłych lub obec­nych mam opo­wia­da­jących o tym, że ich ci­ąży, na­ro­dzi­nom lub ma­cie­rzy­ństwu to­wa­rzy­szy­ły trud­no­ści i wy­zwa­nia – któ­re lo­gicz­nie wy­da­ją się ca­łko­wi­cie na­tu­ral­ne, gdyż trud­no­ści i wy­zwa­nia to nie­odłącz­ny ele­ment ka­żdej istot­nej ży­cio­wej zmia­ny.

Przez wie­ki jed­nak po­sia­da­nie po­tom­stwa sta­no­wi­ło oczy­wi­sto­ść. Ro­dze­nie dzie­ci było ko­rzyst­ne m.in. z po­bu­dek:

- EKO­NO­MICZ­NYCH – dzie­ci gwa­ran­to­wa­ły „spo­koj­ną sta­ro­ść” ro­dzi­ców, np. jako nie­let­ni cze­lad­ni­cy wspie­ra­li ro­dzin­ny biz­nes,
- PO­LI­TYCZ­NYCH – za­pew­nia­ło so­ju­sze ma­łże­ńskie mi­ędzy ro­dzi­na­mi, a co za tym idzie: po­sze­rza­nie wła­dzy te­ry­to­rial­nej,
- SPO­ŁECZ­NYCH – wi­ęk­sza licz­ba po­tom­stwa sta­no­wi­ła szan­sę na wzmoc­nie­nie kon­kret­nej spo­łecz­no­ści,
- RE­LI­GIJ­NYCH – w wi­ęk­szo­ści re­li­gii dziec­ko to bło­go­sła­wie­ństwo dla zwi­ąz­ku i spo­łecz­no­ści, w któ­rej ma przy­jść na świat, do­wód na to, że siła wy­ższa sprzy­ja.

Hi­sto­rycz­nie po­sia­da­nie dziec­ka do­da­wa­ło ko­bie­cie spo­łecz­ne­go sza­cun­ku, a cza­sem przy­czy­nia­ło się do uzy­ska­nia przez nią do­dat­ko­wych (cho­ciaż i tak ogra­ni­czo­nych) praw. Uzna­wa­no za nie­pod­wa­żal­ne i oczy­wi­ste, że ka­żda z nas uro­dzi­ła się, by ro­dzić. Echa owych prze­ko­nań to­wa­rzy­szą nam do dzi­siaj, cho­ciaż w nie­co bar­dziej za­wo­alo­wa­nej for­mie. Ze spo­czy­wa­jące­go na ko­bie­tach „obo­wi­ąz­ku roz­ro­du” pró­bu­ją roz­li­czać po­li­ty­cy i du­chow­ni. W po­tocz­nych roz­mo­wach na­dal sły­chać lu­do­we mądro­ści: „A kto ci poda na sta­ro­ść szklan­kę wody?”, by­wa­my na­ga­by­wa­ne py­ta­nia­mi: „Kie­dy dziec­ko?” i: „Czy to już nie czas…?”.

Ocze­ki­wa­nia spo­łecz­ne, pre­sja ro­dzi­ny, wy­ide­ali­zo­wa­ny ob­raz ci­ąży i ma­cie­rzy­ństwa utrud­nia­ją ko­bie­tom od­zy­ska­nie prze­strze­ni, w któ­rej mo­gły­by prze­ży­wać ocze­ki­wa­nie na dziec­ko po swo­je­mu. Bywa, że trud­no zna­le­źć miej­sce, z któ­re­go mo­żli­we będzie przyj­rze­nie się so­bie sa­mej i okrzep­ni­ęcie w no­wej roli.

CI­ĄŻA TO CZĘŚĆ KO­BIE­CE­GO DO­ŚWIAD­CZE­NIA. SZCZE­GÓL­NIE WA­ŻNE W TYM PRZE­ŁO­MO­WYM CZA­SIE SĄ WŁA­SNA PRZE­STRZEŃ I RÓW­NO­WA­GA. Przy­gląda­nie się so­bie – z cie­ka­wo­ścią i ze zdu­mie­niem – po­zwa­la na przy­jęcie po­glądu, że oprócz ra­do­ści, eks­cy­ta­cji i spe­łnie­nia po­ja­wia­ją się mo­men­ty zwąt­pie­nia, lęku, smut­ku albo na­pi­ęcia. Trud­ne emo­cje i na­stro­je to na­tu­ral­ne symp­to­my w ob­li­czu wiel­kiej zmia­ny. A ci­ąża jest wła­śnie taką zmia­ną.

O ile w wie­lu sy­tu­acjach prze­ło­mo­wych w ży­ciu znacz­nie ła­twiej o przy­zwo­le­nie na pe­łen wa­chlarz emo­cji, o tyle ocze­ki­wa­nie na dziec­ko nie­ja­ko zo­bo­wi­ązu­je ko­bie­tę do oka­zy­wa­nia (przy­naj­mniej pu­blicz­nie) wy­łącz­nie bło­giej ra­do­ści. Trud­niej­sze mo­men­ty spy­cha się na mar­gi­nes. Nie zwy­kli­śmy się im przy­glądać, kwi­tu­jąc je po­bła­żli­wym sło­wem wy­try­chem: „hor­mo­ny”. Tym­cza­sem za­rów­no przy­szła mat­ka, jak i oso­ba, z któ­rą jest ona w zwi­ąz­ku, mają ca­łkiem na­tu­ral­ne po­wo­dy do nie­po­ko­ju, smut­ku czy zło­ści – tak jak wszy­scy lu­dzie sto­jący u bram wiel­kich ży­cio­wych prze­ło­mów.

To nor­mal­ne, że oprócz ra­do­ści przy­szli ro­dzi­ce mogą czuć:

- nie­pew­no­ść przy­szło­ści,
- lęk przed ra­dy­kal­ną zmia­ną,
- strach przed utra­tą kon­tro­li nad ży­ciem,
- smu­tek zwi­ąza­ny z ko­niecz­no­ścią zmia­ny do­tych­cza­so­wych na­wy­ków,
- nie­chęć przed zwi­ęk­szo­ną licz­bą obo­wi­ąz­ków,
- oba­wę przed wła­sną nie­kom­pe­ten­cją.

Mnó­stwo ko­biet zma­ga się z tru­da­mi fi­zjo­lo­gicz­nych pro­ce­sów ci­ąży i po­ro­du. Inne oba­wia­ją się ko­niecz­no­ści po­rzu­ce­nia ży­cia na wła­snych za­sa­dach. Kie­dy w ro­dzi­nie po­ja­wia się no­wo­ro­dek, to wła­śnie ko­bie­ta – cho­ciaż na ja­kiś czas – re­zy­gnu­je ze zna­nych jej do tej pory spo­so­bów na funk­cjo­no­wa­nie w świe­cie. Owa ko­niecz­no­ść po­rzu­ce­nia do­tych­cza­so­wych za­sad gry może bu­dzić na­tu­ral­ny opór, po­dob­nie jak nie­uchron­no­ść częścio­wej re­zy­gna­cji z wła­snych po­trzeb na rzecz dru­giej, za­le­żnej od nas oso­by.

Może po­ja­wić się rów­nież nie­po­ko­jąca myśl, że nie jest się wy­star­cza­jąco kom­pe­tent­ną do roli mat­ki. „Nie po­tra­fię opie­ko­wać się dziec­kiem!”, „Jak się kar­mi pier­sią?”, „Ni­g­dy nie prze­wi­ja­łam dziec­ka…” albo: „Jak po­znam, że wszyst­ko z nim w po­rząd­ku…?”. Tego ro­dza­ju lęki – po­wtórz­my – są zu­pe­łnie na­tu­ral­ne i to­wa­rzy­szą wi­ęk­szo­ści z nas. Ja­sne stro­ny ma­cie­rzy­ństwa są znacz­nie bar­dziej wy­eks­po­no­wa­ne, lecz nie ozna­cza to, że tyl­ko one mają ra­cję bytu. Ła­twiej prze­ży­wać zwąt­pie­nie i trud­no­ści, je­śli damy im wy­brzmieć, je­śli będzie­my mo­gły się nimi po­dzie­lić z bli­ski­mi, je­śli zy­ska­my pew­no­ść, że nie je­ste­śmy z nimi same.

Ci­ąża wy­do­by­wa na po­wierzch­nię coś nie­zwy­kle wa­żne­go w ko­bie­cym do­świad­cze­niu: sto­su­nek do wła­sne­go cia­ła.

Ka­żda ko­bie­ta de­cy­du­jąca się na dziec­ko prędzej czy pó­źniej zmie­rzy się z tym, jak w tym cza­sie pa­trzy na wła­sne cia­ło, jak je trak­tu­je i cze­go się po nim spo­dzie­wa.

Py­ta­nia, któ­re mogą oka­zać się po­moc­ne w re­flek­sji o cie­le:

- Czy je­steś sku­pio­na na tym, jak two­je cia­ło wy­gląda, na jego atrak­cyj­no­ści?
- Czy po­tra­fisz od­czu­wać przy­jem­no­ść?
- Czy po­tra­fisz go­dzić się z upły­wem cza­su, czy może myśl o doj­rze­wa­niu lub sta­rze­niu się cia­ła bu­dzi twój dys­kom­fort, a może lęk?
- Jaki jest twój sto­su­nek do sek­su­al­no­ści?

Wie­le z nas ma ogrom­ny pro­blem ze swo­bod­nym na­zy­wa­niem swo­ich części cia­ła, szcze­gól­nie in­tym­nych (joni, wul­wa, srom, cip­ka). Ma to duży zwi­ązek z tym, jak przez wie­ki na­sza kul­tu­ra trak­to­wa­ła ko­bie­co­ść, roz­pi­ętą mi­ędzy skraj­ny­mi wi­ze­run­ka­mi Ma­don­ny (świ­ętej, nie­ska­la­nej mat­ki) i la­dacz­ni­cy (ko­bie­ty uwo­dzi­ciel­skiej, nie­bez­piecz­nej i de­struk­cyj­nej).

Ma­cie­rzy­ństwo – a szcze­gól­nie jego kul­tu­ro­wy wi­ze­ru­nek – zbli­ża nas do fi­gu­ry świ­ętej (nie­raz męczen­ni­cy!). Trud­no wo­bec tego po­łączyć ów ob­raz z oczy­wi­stym fak­tem, że ci­ąża sta­no­wi efekt na­szej sek­su­al­no­ści. Ten kon­flikt może spra­wić, że wła­sne cia­ło będzie­my trak­to­wać użyt­ko­wo – jako na­rzędzie do ro­dze­nia dzie­ci. Kon­takt z cia­łem jako na­rzędziem nie do­pro­wa­dzi jed­nak do tego, że wresz­cie uda nam się je po­czuć i od­zy­skać.

Dla­cze­go wła­śnie ci­ąża może nam po­móc w „od­zy­ska­niu” cia­ła? W umoc­nie­niu to­żsa­mo­ści? W zro­zu­mie­niu sie­bie? CI­ĘŻAR­NE ZA­SKA­KU­JĄCO CZĘSTO DO­ŚWIAD­CZA­JĄ, JAK BAR­DZO WSZY­SCY WIE­DZĄ LE­PIEJ. Do ko­biet w ci­ąży kie­ru­je się nie­zli­czo­ne po­rad­ni­ki, in­ter­ne­to­we ar­ty­ku­ły, a ta­kże… nie­wy­bred­ne ko­men­ta­rze. Mówi się o „ci­ążo­wym mó­zgu”, za­da­je py­ta­nia w sty­lu: „Czy na pew­no mo­żesz to jeść?” lub ko­men­tu­je wy­gląd. Nie­któ­rym lu­dziom trud­no jest po­wstrzy­mać się od spon­ta­nicz­ne­go do­tkni­ęcia ci­ążo­we­go brzu­cha, pod­czas gdy w in­nych oko­licz­no­ściach nie­chcia­ne cie­le­sne za­czep­ki wo­bec ko­bie­ty by­ły­by (skądi­nąd słusz­nie) po­wa­żnym na­ru­sze­niem jej gra­nic.

Zda­rza się, że ko­bie­ta w ci­ąży za­czy­na być trak­to­wa­na jak dziec­ko, in­fan­ty­li­zo­wa­na. Może to na­ru­szać jej po­czu­cie spraw­czo­ści, de­cy­zyj­no­ści i od­po­wie­dzial­no­ści. Jej zmie­nia­jące się cia­ło onie­śmie­la w du­żym stop­niu ją samą. W ta­kiej sy­tu­acji ła­twiej za­ak­cep­to­wać obcą oso­bę – spe­cja­list­kę czy spe­cja­li­stę – któ­ra, może się wy­da­wać, przej­mu­je nie­ja­ko ca­łko­wi­tą od­po­wie­dzial­no­ść. War­to mieć na uwa­dze, że ta­kie sym­bo­licz­ne, bo do­ty­czące miejsc in­tym­nych „od­da­nie się” w czy­jeś ręce może w kon­se­kwen­cji utrud­nić przy­jęcie bar­dzo po­żąda­nej, ak­tyw­nej po­sta­wy wo­bec ci­ąży, po­ro­du i w ogó­le ma­cie­rzy­ństwa. Z dru­giej stro­ny – po­zna­nie sa­mej sie­bie, ta­kże pod względem fi­zycz­nym, daje szan­sę na wzmoc­nie­nie po­czu­cia to­żsa­mo­ści i być może nad­wątlo­ne­go zmia­na­mi ci­ążo­wy­mi po­czu­cia kon­tro­li.

W na­szej kul­tu­rze sek­su­al­no­ść ko­bie­ty bywa trak­to­wa­na in­stru­men­tal­nie, a akt sek­su­al­ny – mimo wy­ra­źnej ob­se­sji, jaką me­dia mają na punk­cie wszyst­kie­go, co ero­tycz­ne – sta­je się albo wsty­dli­wą czyn­no­ścią fi­zjo­lo­gicz­ną, albo spor­to­wym wy­czy­nem. Rzad­ko kie­dy pa­trzy się na mi­ło­sne ze­spo­le­nie jak na mo­ment, w któ­rym pro­fa­num – sfe­ra co­dzien­no­ści – do­ty­ka sfe­ry sa­crum, czy­li cza­su świ­ęta, po­łącze­nia na­szej cie­le­sno­ści z du­cho­wą stro­ną.

Kie­dy jed­nak przyj­mie­my wie­lo­po­zio­mo­wo­ść tego, co dzie­je się w sek­sie, do­strze­że­my, że łączy­my się w nim nie tyl­ko fi­zycz­nie, ale też emo­cjo­nal­nie i du­cho­wo. Na akt po­częcia mo­żna pa­trzeć jak na mo­ment wspól­ne­go do­świad­cza­nia siły wy­ższej. Taka opty­ka bywa szcze­gól­nie wa­żna, kie­dy pla­nu­je­my ci­ążę. CZY CHWI­LA, W KTÓ­REJ PLEM­NIK ŁĄCZY SIĘ Z KO­MÓR­KĄ JA­JO­WĄ, BY STWO­RZYĆ JED­NO NOWE I NIE­PO­WTA­RZAL­NE ŻY­CIE, NIE JEST MO­MEN­TEM PIER­WOT­NEJ KRE­ACJI, SWO­ISTYM CU­DEM? We­wnętrz­ne przy­zwo­le­nie na kon­takt z tym, co trud­ne do na­zwa­nia, z tym, co du­cho­we, może być jed­nym z klu­czo­wych mo­men­tów na ście­żce oso­bi­ste­go roz­wo­ju.

Gdy ci­ąża jest nie­pla­no­wa­na

Nie spo­sób po­mi­nąć w na­szych roz­wa­ża­niach ko­biet, któ­re nie pod­jęły świa­do­mej de­cy­zji o po­częciu dziec­ka, a jed­nak są w ci­ąży. Sza­cu­je się, że w Eu­ro­pie ok. 40–50% ciąż jest nie­pla­no­wa­nych3. Po­pu­lar­nie okre­śla­ne „wpad­ki” do­ty­czą w szcze­gól­no­ści dwóch grup ko­biet: bar­dzo mło­dych (o du­żej płod­no­ści i po­ten­cjal­nej ak­tyw­no­ści sek­su­al­nej) oraz tych, u któ­rych z ró­żnych przy­czyn za­wio­dła an­ty­kon­cep­cja.

No wła­śnie: co, je­śli ci­ąża jest za­sko­cze­niem? Za­ak­cep­to­wa­nie sta­nu rze­czy, oswo­je­nie się z rolą, któ­rej nie pla­no­wa­ły­śmy, roz­wa­że­nie ca­ło­kszta­łtu na­szej sy­tu­acji ży­cio­wej w no­wym kon­te­kście może za­brać nam wi­ęcej cza­su niż w przy­pad­ku pla­no­wa­ne­go po­częcia. W ta­kich mo­men­tach po­trze­bu­je­my nie­oce­nia­jące­go, uwa­żne­go wspar­cia. Na­tu­ral­nym wy­bo­rem wy­da­je się wspó­łro­dzic, przy czym war­to ta­kże zwró­cić się do naj­bli­ższych ko­biet (sio­stry, mamy, przy­ja­ció­łki, cio­ci), a być może rów­nież sko­rzy­stać z bez­płat­ne­go wspar­cia ofe­ro­wa­ne­go przez or­ga­ni­za­cje ko­bie­ce czy po­mo­cy psy­cho­te­ra­peu­tycz­nej.

------------------------------------------------------------------------

2 W licz­nych przy­kła­dach, scen­kach, pro­po­no­wa­nych zda­niach i bez­po­śred­nich zwro­tach do czy­tel­ni­ków i czy­tel­ni­czek po­sta­no­wi­li­śmy wy­mie­szać for­my gra­ma­tycz­ne i sto­so­wać je za­mien­nie, aby nie utrud­niać lek­tu­ry wa­rian­ta­mi za­pi­sy­wa­ny­mi po uko­śni­kach. Mamy na­dzie­ję, że z ła­two­ścią dopa­su­je­cie prze­kaz do for­my, któ­rej będzie­cie na co dzień uży­wać (przyp. red.).

3 Zob. Uni­ted Na­tions Po­pu­la­tion Fund, Se­eing the unse­en. The case for ac­tion in the ne­glec­ted cri­sis of unin­ten­ded pre­gnan­cy, New York 2022, on­li­ne: www.unfpa.org/swp2022 (do­stęp: 9.05.2023).
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij