Wbrew zasadom. Tom 4 - ebook
Wbrew zasadom. Tom 4 - ebook
Tom 4 bestsellerowych Demonów z Los Angeles!! Morris nie urodził się złym człowiekiem. To zło urodziło się w nim, gdy w tragicznych okolicznościach stracił miłość swojego życia. Pogrążony w żałobie, podjął decyzję o pracy u samego Diabła Los Angeles – Liama O’Dire’a. Właśnie wtedy wstąpił w szeregi demonów i żył tak przez dziesięć lat. Nie widział nic złego w tym, co robi ani kim się stał. Los jednak postawił mu drodze kobietę, którą pamiętał z czasów, kiedy wszystko było dobrze. Arianna, siostra zmarłej dziewczyny Morrisa, jest symbolem jego dawnego życia. I choć nic nie powinno ich łączyć, zaczynają spędzać ze sobą coraz więcej czasu. Kobieta, która straciła wszystkich i wszystko z wyjątkiem wielkiego serca. Mężczyzna, który miał wszystko, oprócz dobra, gdyż się go wyparł. Choć na pozór wyglądają jak przeciwieństwa, mają ze sobą więcej wspólnego, niż komukolwiek by się wydawało. Jak zareaguje O’Dire, kiedy dowie się, że Morris ma serce? Jak postąpi kobieta, która nie zdoła znieść życia w piekle? Do czego zdolny jest mężczyzna, który nagle nie będzie miał niczego do stracenia? Ogromnie wciągające i cholernie namiętne zakończenie serii. Autorka po raz ostatni już wprowadza nas w świat bohaterów cyklu Demony z Los Angeles i robi to z prawdziwym przytupem. Wspaniała, lekka i bardzo niegrzeczna powieść, dzięki której na policzki niekontrolowanie wypływają rumieńce! Zdecydowanie polecam! - Danuta Perszewska, @ksiazkowa_nutka Od mroku przez dominację aż po granice grzesznych fantazji. „Wbrew zasadom” to zakończenie niezwykle wciągającej serii Demony z Los Angeles. Autorka serwuje nam dawkę intrygującej fabuły opowiadającej o losach Morrisa oraz Arianny. Sięgając po ten cykl, możecie być pewni tylko tego, że doszczętnie was ubezwłasnowolni, nie pozwalając nawet na sekundę odłożyć lektury! - Agata & Karolina, @Czarno.Czerwone.cc
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8290-150-4 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
1. Arianna
2. Morris
3. Arianna
4. Morris
5. Arianna
6. Scarlett
7. Morris
8. Arianna
9. Morris
10. Arianna
11. Morris
12. Morris
13.Arianna
14. Morris
15. Arianna
16. Morris
17. Arianna
18. Morris
19. Arianna
20. Morris
21. Arianna
22. Morris
23. Arianna
24. Morris
25. Arianna
26. Liam
27. Morris
28. Arianna
29. Morris
30. Arianna
31. Morris
32. Arianna
33. Liam
34. Morris
35. Arianna
36. Morris
37. Arianna
38. Morris
39. Arianna
40. Liam
41. Arianna
42. Scarlett
43. Morris
44. Arianna
45. Morris
46. Arianna
47. Morris
48. Jessica
OD AUTORA1. Arianna
Przekraczam bramę cmentarza i od razu go dostrzegam. Wzdycham ciężko, bo nie mam czasu, by czekać, aż sobie pójdzie. Pozostaje mi liczyć, że przyszedł tu dawno i za chwilę odejdzie. Jak zwykle w takiej sytuacji, chowam się za jednym z drzew i dyskretnie spoglądam w stronę grobu mojej siostry. Mam szczęście do wpadania na tego faceta. Od dziesięciu lat zdarza mi się to bardzo często, ale on jeszcze nigdy mnie nie zauważył. Chciałabym, żeby tak zostało. Sama nie wiem, dlaczego tak mi na tym zależy.
Kiedy Naomi żyła, a Morris był częstym gościem w naszym domu, miałam dwanaście lat i wstydziłam się go. Był przystojny, dziesięć lat starszy i wygadany. Ja byłam zamknięta w sobie, dorastałam i nie wiedziałam, jak się zachować w jego towarzystwie. Ostatni raz patrzył na mnie w dzień pogrzebu Naomi. Od tamtej pory go unikałam. Wtedy przez to, że byłam zawstydzonym dzieckiem. Później chyba dlatego, że weszło mi to w nawyk. Bo co miałabym mu powiedzieć? „Cześć, Morris, pamiętasz mnie?” Ech, wątpię, że potrafiłabym z nim jeszcze rozmawiać.
Stoję tak już dobre pół godziny, a Morris nie wygląda, jakby miał zaraz odejść. Zerkam na zegarek i wiem, że za chwilę będę musiała wracać. Dziś jest rocznica śmierci Naomi, muszę choć na moment podejść do jej grobu. Zaciskam zęby i ruszam przed siebie. W końcu musiało do tego dojść. Ostrożnie zbliżam się do mężczyzny i zatrzymuję tuż obok. Wolno odwraca głowę w moją stronę, a ja dopiero teraz dostrzegam, jak bardzo się zmienił. Nie jest już tym wesołym chłopakiem, którego zapamiętałam. Jest facetem, z poważną i skupioną miną, bez tego błysku radości w oczach. Wciąż przystojny, jednak w zupełnie inny sposób.
– Cześć – mówię cicho, próbując się uśmiechnąć.
– Arianna?
– Zgadza się.
– Zmieniłaś się – odpowiada beznamiętnie.
– Ty też. Ale minęło dziesięć lat.
Odwraca głowę w stronę grobu Naomi i skupia się już tylko na nim.
– Tak. Dziesięć.
Jest jeszcze dziwniej, niż się spodziewałam. Wiedziałam, że śmierć mojej siostry wpłynęła na wszystkich, ale on jest zupełnie kimś innym. Dawny Morris zdążyłby zadać mi dziesięć pytań i opowiedzieć o sobie. Wzdycham cicho i niemo witam się z siostrą. Chciałabym powiedzieć jej o tym, co się u mnie dzieje i jak cholernie jest mi trudno. Będę musiała wrócić do niej jutro i wtedy się wygadam. Zawsze potrafiła mnie słuchać. Nawet teraz, gdy nie ma jej obok, mówienie do niej mi pomaga i dodaje sił, których tak strasznie potrzebuję.
Ocieram łzę i kątem oka dostrzegam, że Morris mi się przygląda.
– Co u ciebie? – pyta po chwili.
– Cóż… dwa lata temu zmarła mama, pół roku później tato. – Wzruszam ramionami, jakbym chciała pokazać, że to nic takiego, że mnie to nie boli. – Daję sobie radę, ale z dnia na dzień zostałam zupełnie sama, a to bywa dość przytłaczające.
– Przykro mi – wydusza. – Nie wiedziałem.
– Skąd miałbyś wiedzieć? Nie było cię, zniknąłeś.
– Tak. – Robi dłuższą pauzę. – Zniknąłem.
– A co u ciebie?
– Nie ma o czym mówić. Po prostu jakoś żyję.
Jestem ciekawa, jak sobie radzi, czym się zajmuje, czy znalazł sobie kogoś. Nie mam odwagi o to zapytać.
– Pójdę do rodziców. Fajnie było cię zobaczyć.
Czuję ulgę, gdy odchodzę. Nie rozumiem swojej reakcji, ale to spotkanie naprawdę wymagało ode mnie siły. Wszystkie wspomnienia wróciły. Nigdy nie znałam dobrze Morrisa, lecz kiedyś wydawał mi się typem, dla którego dziewczyny traciły rozum. Był sportowcem, a do tego miał swój urok, tym ujął moją siostrę. Tworzyli świetną parę i jestem przekonana, że gdyby nie ten wypadek, byliby teraz małżeństwem z dwójką dzieci. Los jednak chciał inaczej, zniszczył przy tym wiele serc.
Po kilku chwilach spędzonych przy grobach rodziców muszę wracać. Mijając Morrisa, uśmiecham się do niego na pożegnanie, ale on tego nie odwzajemnia. Jest mi trochę przykro, ale szybko o tym zapominam. Śpieszę się do pracy i właśnie na tym postanawiam się skupić.