Wczoraj, dzisiaj, jutro - ebook
Wczoraj, dzisiaj, jutro - ebook
Wczoraj – największy wróg.
Rowan Roth i Neil McNair przez całe liceum byli zaciekłymi rywalami. Egzaminy, wybory do samorządu, debaty – każde spotkanie było walką o pozycję. W ostatni dzień szkoły Rowan pragnie tylko jednego: pokonać Neila po raz ostatni.
Dzisiaj – nieoczekiwany sojusznik.
Kiedy Neil zostaje ogłoszony prymusem roku, Rowan widzi swoją ostatnią szansę na zwycięstwo – musi wygrać grę terenową, w organizację której zaangażowane jest całe miasto. Gdy okazuje się, że inne drużyny chcą ich wyeliminować, Rowan i Neil muszą zacząć działać razem.
Jutro – ktoś wyjątkowy.
Wspólna noc pełna przygód sprawia, że Rowan zaczyna dostrzegać w Neilu coś więcej niż tylko wkurzającego kujona z klasy. Może ich rywalizacja zawsze była czymś więcej? Może chłopak, którego tak długo nienawidziła, jest tym, którego szukała?
| Kategoria: | Dla młodzieży |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 9788368479409 |
| Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
McKoszmar
Dzień dobry!
Tak tylko przyjaźnie przypominam, że za mniej niż trzy (3) godziny będziesz cierpieć z powodu upokarzającej porażki z rąk przyszłego najlepszego absolwenta, który wygłosi mowę pożegnalną.
Weź chusteczki. Wiem, że jesteś beksą.
Wiadomość wyrywa mnie ze snu minutę przed moim budzikiem nastawionym na piątą pięćdziesiąt pięć – trzy krótkie wibracje, które dają mi znać, że moja najmniej ulubiona osoba już się obudziła. Neil McNair – zapisany w moim telefonie jako „McKoszmar” – jest irytująco punktualny. To jedna z jego niewielu zalet.
Dręczymy się przez wiadomości od drugiej klasy, po serii porannych gróźb, przez które spóźniliśmy się na godzinę wychowawczą. W którymś momencie zeszłego roku postanowiłam, że to ja będę tą dojrzałą. Przysięgłam sobie, że mój pokój będzie strefą wolną od McNaira. Wyciszałam telefon przed pójściem spać, ale pod poduszką moje palce drgały z powodu reakcji bojowych. Nie mogłam spać, bo myślałam, że może do mnie napisać. Po to, żeby mnie dręczyć. I na to czeka.
Neil McNair stał się moim budzikiem – jeśli budziki miały piegi i wiedziały o wszystkich twoich niepewnościach.
Odrzucam kołdrę, gotowa na bitwę.
och, nie zdawałam sobie sprawy, że płacz wciąż jest postrzegany jako oznaka słabości
ale żeby być precyzyjną, chciałabym zaznaczyć, że tylko raz widziałeś, jak płakałam, i nie jestem pewna, czy to koniecznie czyni mnie „beksą”
Płakałaś nad książką!
Byłaś niepocieszona.
to się nazywa emocje
naprawdę polecam, może byś kiedyś poczuł jedną (1) z nich
W jego umyśle jedyną rzeczą, którą powinno się odczuwać, gdy czyta się książkę, jest poczucie wyższości. Jest typem osoby, która wierzy, że Prawdziwa Literatura już została napisana przez nieżyjących białych mężczyzn. Gdyby mógł, wskrzesiłby Hemingwaya na ostatniego drinka, zapaliłby cygaro z Fitzgeraldem, przeanalizował naturę ludzkiego istnienia ze Steinbeckiem.
Nasza rywalizacja zaczęła się w pierwszej klasie, gdy (niewielkie) jury ogłosiło, że jego esej wygrał w szkolnym konkursie na wypracowanie o książce, która miała na nas największy wpływ. Ja zajęłam drugie miejsce. McNair w całej swej oryginalności wybrał „Wielkiego Gatsby’ego”. Ja wybrałam „Portret w bieli”, moją ulubioną powieść Nory Roberts. Szydził z tego wyboru, nawet po tym gdy wygrał. Insynuował, że nie powinnam była zająć drugiego miejsca za wybór romansidła. To była najwyraźniej naprawdę uzasadniona postawa osoby, która prawdopodobnie nigdy żadnego nie przeczytała.
Od tamtej pory nim gardzę, ale nie mogę zaprzeczyć, że jest godnym antagonistą. Ten konkurs na esej sprawił, że poczułam się zdeterminowana, żeby pokonać go przy następnej nadarzającej się okazji, nieważne, co to mogłoby być – i tak zrobiłam. Zwyciężyłam w wyborach na gospodarza klasy w pierwszej klasie. On się zrewanżował i niewielką przewagą pokonał mnie w debacie na historii. Dlatego zebrałam więcej puszek niż on dla klubu ekologicznego, co tylko bardziej scementowało nas jako przeciwników. Porównywaliśmy wyniki sprawdzianów i średnią ocen, a także rywalizowaliśmy we wszystkim – od projektów szkolnych po zawody w podciąganiu się na drążku na WF-ie. Wygląda na to, że nie potrafimy przestać prześcigać się nawzajem… aż do teraz.
Po zakończeniu roku, które odbędzie się w ten weekend, nigdy więcej nie będę musiała go widzieć. Już nie będzie więcej porannych wiadomości, koniec z bezsennymi nocami.
Już prawie jestem wolna.
Odkładam telefon z powrotem na stolik nocny obok mojego pamiętnika. Jest otwarty na zdaniu, które nabazgrałam w środku nocy. Włączam lampkę, żeby lepiej się mu przyjrzeć i zobaczyć, czy mój nonsens napisany o drugiej nad ranem ma sens w świetle dnia – ale pokój pozostaje spowity ciemnościami.
Marszczę brwi. Bawię się pstryczkiem jeszcze kilka razy, po czym wstaję z łóżka i próbuję włączyć lampę przy suficie. Nic. Całą noc padało – czerwcowa burza miotała gałązki i igły sosnowe o nasz dom, a wiatr musiał zerwać linię energetyczną.
Znowu chwytam telefon. Dwanaście procent baterii.
(I brak odpowiedzi od McNaira).
– Mamo? – wołam, wybiegając z pokoju, a potem kieruję się w dół schodami. Niepokój, który odczuwam, sprawia, że mój głos brzmi oktawę wyżej niż zazwyczaj. – Tato?
Moja mama wystawia głowę ze swojego gabinetu. Okulary w pomarańczowych oprawkach są przekrzywione na jej nosie, a długie ciemne loki – które po niej odziedziczyłam – bardziej nieokiełzane niż zazwyczaj. Nigdy nie potrafiłyśmy ich ujarzmić. Moi dwaj najwięksi wrogowie w życiu: Neil McNair i własne włosy.
– Rowan? – mówi mama. – Czemu już wstałaś?
– Jest… rano?
Poprawia okulary i zerka w dół na swój zegarek.
– Chyba się tutaj trochę zasiedzieliśmy.
W gabinecie bez okien jest ciemno, mrok rozświetla tylko kilka świeczek na środku ogromnego biurka. Ich światło pada na stosy stron usianych poprawkami.
– Pracujecie przy świeczkach? – pytam.
– Musieliśmy. Na całej ulicy wysiadł prąd, a gonią nas terminy.
Moi rodzice, Jared Roth i Ilana García Roth, duet ilustratora i autorki tekstów,, napisali wspólnie ponad trzydzieści książek, od książek obrazkowych o nieprawdopodobnej przyjaźni zwierząt po serię powieści dla dzieci o nastoletniej paleontolożce Riley Rodriguez. Moja mama urodziła się w Meksyku – jej mama była Rosjanką żydowskiego pochodzenia, a tata Meksykaninem. Gdy miała trzynaście lat, jej mama ponownie wyszła za mąż za Teksańczyka i przeprowadzili się na północ. Dopóki nie poszła na studia i nie spotkała mojego taty, który jest Żydem, spędzała lato w Meksyku z rodziną swojego ojca. Gdy z moim tatą zaczęli pisać (słowa: mama, ilustracje: tata), chcieli zgłębiać to, jak dziecko może odnaleźć się w obu kulturach.
Mój tata pojawia się za nią, ziewając. Książka, nad którą pracują, jest spin-offem o młodszej siostrze Riley, początkującej cukierniczce. Pastelowe ciastka, placki i francuskie makaroniki wyskakują ze stron.
– Hej, Ro-Ro – mówi, a to jego standardowe przezwisko dla mnie. Gdy byłam dzieckiem, śpiewał mi: „Ro-ro, Rowan, prowadź swój rowerek”. Byłam zdruzgotana, gdy dowiedziałam się, że to nie były prawdziwe słowa tej piosenki. – Szczęśliwego ostatniego dnia szkoły.
– Nie mogę uwierzyć, że już nadszedł. – Wpatruję się w dywan, nagle targana nerwami. Już wyczyściłam swoją szafkę i podeszłam do końcowych egzaminów bez załamania nerwowego. Mam dzisiaj za dużo do zrobienia – jako współprzewodnicząca samorządu szkolnego prowadzę pożegnanie roku ostatniej klasy – więc nie mogę się teraz denerwować.
– Och! – wykrzykuje moja mama, jakby dopiero się obudziła. – Musimy zrobić zdjęcie z jednorożcem!
Wydaję z siebie jęk. Miałam nadzieję, że zapomnieli.
– Czy możemy przełożyć to na później? Nie chcę się spóźnić.
– Dziesięć sekund. I czy dzisiaj nie podpisujecie kronik szkolnych oraz nie gracie w gry? – Moja mama chwyta mnie za ramiona i delikatnie potrząsa w jedną i w drugą. – Już prawie skończyłaś. Nie stresuj się za bardzo.
Zawsze powtarza, że za bardzo się spinam w ramionach. Zanim dobiję trzydziestki, moje barki prawdopodobnie będą sięgać uszu.
Mama przetrząsa szafę w przedpokoju i wraca z plecaczkiem w kształcie jednorożca, który miałam ze sobą pierwszego dnia w przedszkolu. Na tym pierwszym zdjęciu pierwszego dnia byłam całkowicie rozpromieniona i optymistyczna. Gdy zrobili fotkę ostatniego dnia przedszkola, wyglądałam, jakbym chciała podpalić ten plecak. Tak bardzo ich to rozbawiło, że od tamtej pory robili zdjęcia pierwszego i ostatniego dnia szkoły. Było to inspiracją dla ich bestsellerowej ilustrowanej książki „Jednorożec idzie do szkoły”. Czasami dziwnie jest pomyśleć, jak wiele dzieci dorastało, znając mnie, a tak naprawdę mnie nie poznało.
Pomimo mojej niechęci ten plecaczek zawsze wywołuje u mnie uśmiech na twarzy. Biedny róg jednorożca ledwo się trzyma, a zwierzątku brakuje jednego kopytka. Rozciągam szelki najdalej jak się da i pozuję w udręczony sposób przed moimi rodzicami.
– Idealnie – mówi mama ze śmiechem. – Naprawdę wyglądasz, jakbyś była w agonii.
Ta chwila z rodzicami sprawia, że zaczynam się zastanawiać, czy ten dzień będzie dniem „ostatnich”. Ostatni dzień szkoły, ostatnia poranna wiadomość od McNaira, ostatnie zdjęcie z tym starutkim plecakiem.
Nie jestem pewna, czy jestem już gotowa, żeby się z tym wszystkim pożegnać.
Tata stuka w zegarek.
– Powinniśmy wracać do pracy. – Rzuca mi latarkę. – Żebyś nie musiała brać prysznica po ciemku.
Ostatni prysznic w liceum.
Może to jest definicja nostalgii: roztkliwianie się nad rzeczami, które nie powinny mieć tak wielkiego znaczenia.
Po prysznicu walczę z włosami, związując je w wilgotny koczek. Nie ufam, że wyschną same i same ułożą się korzystnie. Za pierwszym razem udaje mi się namalować nieskazitelną kreskę kociego oka płynnym eyelinerem, ale muszę pogodzić się z nie najlepszą kreską na lewej powiece. To tyle, jeśli chodzi o umiejętność robienia symetrycznego makijażu.
„Ostatnie kocie oko w liceum”, myślę, a potem muszę się powstrzymać, bo jeśli rozkleję się z powodu eyelinera, to z pewnością nie uda mi się przetrwać tego dnia.
McNair oraz jego interpunkcja i wielkie litery znowu pojawiają się jak najgorsza na świecie wersja gry „uderz kreta”.
Czy nie mieszkasz w tej dzielnicy bez prądu?
Nie chciałbym zaznaczyć Ci spóźnienia… albo żebyś straciła nagrodę za idealną frekwencję.
Czy kiedykolwiek istniał (współ)przewodniczący samorządu szkolnego, który nie wygrał żadnej nagrody?
Strój, który wybrałam kilka dni temu, czeka na mnie w szafie: moja ulubiona niebieska sukienka bez rękawów z zaokrąglonym kołnierzykiem. To ta, którą znalazłam w dziale vintage w Red Light. Gdy ją przymierzyłam i włożyłam ręce w kieszenie, wiedziałam, że musi być moja. Moja przyjaciółka Kirby kiedyś opisała mój styl jako połączenie hipsterskiej bibliotekarki i gospodyni domowej z lat pięćdziesiątych. Według magazynów dla kobiet mam sylwetkę gruszki – jestem całkiem spora na górze, ale w biodrach jeszcze większa. Z ubraniami vintage nie muszę się tak zmagać, jak z tymi współczesnymi. Dopełniam strój podkolanówkami, balerinkami i kremowym kardiganem.
Właśnie wkładam proste, złote okrągłe kolczyki do jednej z dziurek w uszach, gdy mój wzrok przyciąga koperta. Oczywiście – położyłam ją tu na początku tego tygodnia i od tego czasu gapię się na nią codziennie, czując w moim żołądku połączenie przerażenia i podekscytowania. Przez większość czasu przerażenie wygrywało.
Napisane moim pismem, gdy miałam czternaście lat – jest ono trochę większe i bardziej zaokrąglone niż teraz – są słowa OTWÓRZ OSTATNIEGO DNIA LICEUM. To pewnego rodzaju kapsuła czasu, w tym sensie, że zapieczętowałam ją cztery lata temu i od tego czasu pomyślałam o niej tylko przelotnie. Jestem tylko w połowie pewna tego, co znajduje się w środku.
Nie mam czasu, żeby teraz to czytać, więc wrzucam ją do mojego granatowego plecaka JanSport, razem z kroniką szkolną i pamiętnikiem.
jak to jest, że po czterech latach jeszcze nie skończyły ci się sposoby, żeby się ze mnie nabijać?
Cóż mogę powiedzieć, jesteś niewyczerpanym źródłem inspiracji.
a ty jesteś niewyczerpanym źródłem migren
– Wychodzę, kocham was, powodzenia! – wołam do rodziców, po czym zamykam drzwi. Zdaję sobie sprawę z ukłuciem w sercu, że nie będę mogła tego zrobić w przyszłym roku.
NIE ZAPOMNIJ o lekach przeciwbólowych i o chusteczkach.
Mój samochód jest zaparkowany za rogiem, bo większość garaży w Seattle ledwie może pomieścić dekoracje na Halloween. Gdy jestem w środku, podłączam telefon do ładowarki, wyciągam wsuwkę do włosów z uchwytu na kubek i wbijam ją w moją burzę włosów. Wyobrażam sobie, że zamiast tego wbijam ją w miejsce między brwiami McKoszmara.
Jestem tak blisko bycia najlepszą uczennicą. Jeszcze trzy godziny, jak pomocnie przypomniała mi jego pierwsza wiadomość. W trakcie zakończenia roku dyrektorka liceum Westview wywoła jedno z naszych nazwisk, a w mojej fantazji idealnego ostatniego dnia będzie to moje nazwisko. Od kilku lat marzyłam tylko o tym: o rywalizacji, która zakończy wszelkie rywalizacje. Będzie to wisienka na torcie mojego licealnego doświadczenia.
Na początku McNair będzie tak zdruzgotany, że nie będzie mógł na mnie spojrzeć. Jego ramiona się przygarbią i będzie wpatrywał się w swój krawat, bo zawsze ubiera się elegancko w dni, gdy jest apel. Będzie czuł się taki zawstydzony, ten przegryw w garniturze. Pod jego piegami blada cera tak się zaczerwieni, że będzie pasować do jego płomiennych rudych włosów. Ma więcej piegów niż miejsca na twarzy. Będzie przechodził przez pięć etapów żałoby, zanim pogodzi się z faktem, że po tych wszystkich latach w końcu jestem od niego lepsza. I z tym, że wygrałam.
Potem spojrzy na mnie z wyrazem olbrzymiego szacunku. Pochyli głowę w uznaniu.
– Zasłużyłaś na to – powie. – Gratulacje, Rowan.
I będzie mówił poważnie.
Spotkaj się z Delilah Park DZIŚ w Seattle!
Dział Promocji Delilah Park
do wszystkich nieujawnionych odbiorców
12 czerwca, 6:35
Dzień dobry, miłośnicy miłości!
Tournée promujące książkę „Skandal o zachodzie słońca” autorki międzynarodowych bestsellerów, Delilah Park, trwa dalej i dzisiejszego wieczoru Delilah gości w Seattle w Books&More o 20:00. Nie przegapcie szansy na spotkanie jej osobiście i zrobienie zdjęcia w trzymetrowej replice altanki z powieści „Słodkie jak Cukrowe Jezioro”!
I upewnijcie się, że sięgnięcie po nową książkę Delilah „Skandal o zachodzie słońca”, która już jest dostępna w sprzedaży!
Całusy i uściski,
Zespół ds. promocji Delilah Park