Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

We are better - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
17 marca 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

We are better - ebook

Drumford jest w stanie wojny!

Mury szkoły zadrżą w posadach. Tajemnice wyjdą na jaw. 
Nowe relacje zburzą to, co stanowiło fundamenty tego miejsca.

Uczniowie Drumford wracają z Paryża, kiedy na pokładzie samolotu dochodzi do tragicznych wydarzeń. Kiara próbuje okiełznać panujący w głowie chaos. Czy spełniając marzenia, znajdzie w nich miejsce dla Kovu? Angela odkrywa, że czasem miłość nie wystarcza, a jej źródło może znajdować się zupełnie gdzie indziej.  
Matt będzie musiał ostatecznie zdecydować, na czym – lub na kim – tak naprawdę mu zależy. Dave pokaże prawdziwą twarz, a Summer wreszcie odnajdzie swoją drogę. 
Ale czy dla tej trójki nie będzie za późno?
Kret nie odpuszcza. 
Ona, On czy Oni?
Jest czy są?
Równi, gorsi czy lepsi?

Kategoria: Young Adult
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67558-38-9
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

Później

Kiara

Wszyscy kłamią, prawda?

To przecież tak naturalna i oczywista rzecz. Kłamią, że nic ich nie boli, że komuś wybaczyli i zapomnieli. Oszukują, bo nauczyli się, iż kłamstwo jest lepsze od prawdy.

W końcu to ona zabija niepostrzeżenie.

O ile bardziej wolałaby teraz żyć w słodkiej niewiedzy, niż drżeć o swoją przyszłość. Ich przyszłość.

Ale było już za późno…

– Deraqua? – Szorstki głos zabrzmiał dziwnie, kontrastując z dzwoniącą w jej uszach ciszą. – Proszę odpowiedzieć na pytanie.

Powoli wypuściła powietrze przez usta i zacisnęła dłonie ukryte pod metalowym blatem. Starała się nie zerkać na wielkie lustro weneckie, które pokrywało jedną ze ścian małego, betonowego pomieszczenia. Mimo to co rusz łapała się na tym, że rozbiegany wzrok zatrzymywał się na jej odbiciu. Mogła jedynie modlić się w duchu, aby osoby obserwujące ją z drugiej strony nie uznały tego zachowania za niepokojące.

„W końcu każdy denerwowałby się w takiej sytuacji, prawda?” – pomyślała, próbując dodać sobie odwagi.

Poprawiła się niepewnie na metalowym krześle i upiła łyk wody. Grała na czas. I choć wydawało się, że komisarz siedząca tuż przed nią doskonale zdaje sobie z tego sprawę, nie pospieszała jej. Kobieta nieznacznie przechyliła głowę w bok – tak, że połowa jej twarzy zwrócona była w kierunku olbrzymiego lustra.

– Będziemy siedzieć tu tak długo, aż odpowie świadek na wszystkie moje pytania. Mam czas. – Wykrzywiła usta w grymasie, który miał chyba przypominać uśmiech.

Jeśli chciała zbudować zaufanie u dziewczyny, to właśnie popełniła największy błąd. Nikt tak jak oni – sam crème de la crème tego świata – nie potrafił rozpoznać fałszu w drugim człowieku.

Pojedyncza kropla potu spłynęła po kręgosłupie Kiary. Wystudiowany, niepewny uśmiech wypełzł na jej twarz.

– Nie mam nic do ukrycia – skłamała gładko.

– W takim razie nie powinien świadek mieć problemu z odpowiedzią na moje pytanie.

– Bardzo chciałabym pomóc, ale niestety nie pamiętam dokładnie wydarzeń z tamtego dnia. Wszystko działo się tak szybko…

Obie dłonie kobiety z hukiem uderzyły o stolik, a Kiara mimowolnie podskoczyła na krześle. Myślała, że w przypadku odgrywania scenek pod tytułem „dobry i zły glina” zawsze są dwie osoby, a nie jedna, która z taką łatwością zmienia swoje nastawienie.

Spróbowała się nie poruszyć, kiedy twarz pani komisarz zbliżyła się do jej twarzy.

– Rozumiesz, że to już nie są wasze małe porachunki? – wyartykułowała kobieta. – Mówimy tu o morderstwie.

Teraz

Kiara

Wylądowali o świcie w niedzielę. Cały samolot budził się z niespokojnego snu. Tylko nie ona. Całą drogę nie mogła zmrużyć oka. Patrzyła w okno, raz po raz przypominając sobie wydarzenia sprzed kilkunastu godzin.

Włamanie się stewardessy do zamkniętej łazienki w samolocie.

Nieprzytomna Jess leżąca tam na podłodze jak szmaciana lalka.

Ponowne lądowanie w Paryżu i zabranie dziewczyny przez służby medyczne.

Wciąż na nowo odtwarzała te sceny. Jak zaciętą płytę, która nie chce dać się wyłączyć. Na zmianę wyrzucała sobie, że nie rzuciła się za przyjaciółką, i gratulowała, że zachowała zimną krew. Tak właśnie zawsze wyglądała jej relacja z Pearlman – to się nienawidziły, to kochały jak siostry. Ale tym razem było inaczej. W samolocie już pojawiły się szepty, że Jess popełniła samobójstwo.

Kiara zacisnęła mocno powieki.

Do zacinających się w pętli obrazów dołączyły kolejne dręczące ją myśli.

„Jak mogłam nie zauważyć, że jest aż tak źle?”.

Jess nie wykazywała żadnych oznak niestabilności emocjonalnej. Faktycznie, kret jej nie oszczędzał, raz za razem wrzucając do internetu nowe plotki o dziewczynie, ale ona zawsze dzielnie je znosiła. W końcu jeśli jest się na świeczniku, trzeba się liczyć z tym, że stanie się celem, i Pearlman dobrze o tym wiedziała.

„Chociaż…”.

Chwilę przed tym, jak znaleziono ją w łazience samolotu, ktoś na szkolnym forum napisał masę okropnych rzeczy o Jess. Zasugerował, że sfałszowała wybory na przewodniczącego szkoły, manipulowała przy walentynkowych parach, a co najgorsze… Kiara przełknęła ślinę. Zdradziła wielki sekret Deraquy szkolnemu dziennikarzowi.

Nie napisano, co to było, ale podskórnie czuła, że chodziło o przekupienie komisji rekrutacyjnej na ADAM, aby to ją przyjęto na studia, zaś Kovu to uniemożliwiono. Nikt z nich nie spodziewał się, że Rick Singer – rektor, z którym ubili interes – zostanie posądzony o korupcję. Polowanie na ludzi – takich jak jej rodzice – trwało w najlepsze i Kiara dobrze wiedziała, co oznaczałoby zdradzenie tego sekretu światu – jej ojciec poszedłby do więzienia i stracił zawód.

Jeśli Jess ją wydała, to będzie definitywny koniec ich relacji.

„Są pewne zdrady, których się nie wybacza…” – pomyślała, zaciskając dłonie.

Jakaś część niej zachowywała jednak nadzieję, że, tak jak Pearlman, mimo wszystkich kłótni i przeciwności losu, zawsze była ważna dla Kiary, tak i ona mogła liczyć na przyjaciółkę. W końcu padły same ogólnikowe oskarżenia. Musiała dowiedzieć się prawdy u źródła. A oznaczało to – ni mniej, ni więcej, że potrzebowała dorwać Freddy’ego. Najlepiej z dala od ciekawskich uszu innych uczniów.

Stewardessa podała im ciepłe, wilgotne ręczniki. Kiara odruchowo wzięła jeden z nich i przetarła nim twarz. Makijaż odbił się na białym materiale.

– Masz jakieś lusterko? Lepiej, żebyś się ogarnęła, zanim kret zrobi ci zdjęcie. Chyba że chcesz, aby pojawiły się plotki o tym, że zerwaliśmy w trakcie tych dwunastu godzin – zażartował Kovu.

Skrzywiła się.

Kret publikujący plotki w „Regen Magazine” był teraz jej najmniejszym zmartwieniem.

„Chociaż…” – zadrżała, kiedy jej umysł podsunął kolejną mroczną myśl: „A co, jeśli to Freddy nim jest?”.

To oznaczałoby koniec jej dotychczasowego życia. Definitywny koniec dla jej rodziny.

Poczuła na policzku dłoń Kovu i odwróciła na niego zdziwione spojrzenie.

– Hej, żartowałem. Dla mnie wyglądasz pięknie nawet w rozmazanym makijażu.

Pokręciła głową.

– Nie tym się przejmuję.

Chłopak zmarszczył brwi.

– Chodzi o Jess?

– Jess, Freddy’ego, profesora Lesombre’a…

Kovu złapał ją za dłoń i ścisnął mocno.

– Poradzimy sobie z każdym z nich, zobaczysz. Po kolei.

Delikatny, ciepły płomień rozświetlił jej ponure wnętrze, wpuszczając do niego iskierkę nadziei.

Nadal miała szansę wyjść z tego bez szwanku.

Bezwiednie odblokowała telefon i włączyła usługi sieciowe. Na wyświetlaczu od razu pojawiła się ostatnio otwarta karta – ta ze szkolnym forum.

Zdjęcie Jess, leżącej na noszach i wynoszonej przez pomoc medyczną, było niczym wrastający paznokieć. Niby dobrze wiesz, że utrudnia ci funkcjonowanie i najlepiej byłoby go wyciąć, a jednak obawiasz się, że zabieg ten będzie zbyt mocno bolał. Więc trwasz tak, niezdolna do podjęcia jakiejkolwiek decyzji. Sparaliżowana przez strach i ból.

Kovu mocniej zacisnął dłoń. Spojrzała na jego zaciętą, poważną twarz.

– Pamiętaj, że jestem z tobą. Mów, czego potrzebujesz.

Oczy jej zabłyszczały.

Nigdy nie sądziła, że nawiążą tak cudowną relację. Ten bawidamek i podrywacz siedział teraz obok niej i wspierał jak najlepszy chłopak na świecie. A w dodatku wybaczył jej, że próbowała przekreślić jego przyszłość. Wreszcie mieli czystą kartę, pozbawioną tajemnic i niedomówień. Nie było już nic, co mogłoby zniszczyć ich związek.

– Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że cię mam – wyszeptała.

– Idziecie? – W głosie Matta usłyszała taką samą niepewność, jaką czuła w swoim sercu.

„I słusznie” – złośliwa myśl pojawiła się w jej głowie i zaraz została uciszona. Ta dwójka zerwała ze sobą, zanim Matt związał się z Angelą. Jess sama podjęła decyzję, że nie brnie dalej w ich udawany związek. Zrzuciła kajdany zasad i obowiązków. Przez kilka godzin była normalną, uśmiechniętą, cieszącą się życiem nastolatką.

A potem…

Kiara poczuła, jak serce zaciska jej się boleśnie. Szybko spojrzała w okno, skupiając uwagę na budynku lotniska. Byle tylko zastąpić czymś obraz Jess leżącej na noszach.

– Idźcie, dołączymy później – powiedział Kovu i ponownie tego dnia dziękowała niebu, że miała go obok.

– Samolot prawie opustoszał, Matt – ponagliła go cicho Angela.

Atmosfera była tak ciężka, jakby brali udział w stypie.

Po plecach Kiary przebiegły ciarki. Skojarzenie to było bliskie prawdzie.

Wreszcie doszła do siebie. Zmusiła się do przeniesienia wzroku na tę dwójkę. Matt zacisnął usta, kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, i podążył oczami w dół, by utkwić je w swojej dłoni. Była złączona z ręką Angeli. Przez zasłonę smutku przebił się promień ciepła i dotarł do serca Kiary. Pomimo tego wszystkiego, co się działo, cieszyła się szczęściem współlokatorki. Naprawdę. Zasłużyli na swój happy end bardziej niż ktokolwiek inny.

– Na pewno nic jej nie jest. Nie musicie się martwić – powiedziała. Pierwszy raz kłamstwo, opuszczające jej usta, raniło również jej duszę.

Tak bardzo pragnęła sama w nie uwierzyć.

Wreszcie wyszli, zostawiając ją i Kovu samych. Opuściła napięte ramiona i zrobiła kilka wdechów.

– W porządku? Nie masz kolejnego ataku? – chłopak przyglądał się jej z troską w oczach.

Potrząsnęła głową. Na całe szczęście żadne z ostatnich wydarzeń nie wywołało powrotu do momentu, kiedy została zaatakowana.

– Może już się skończyły? – spróbowała zażartować, ale słabo jej to wyszło.

Kovu uśmiechnął się blado.

– Oby.

– Prosimy ostatnie osoby o opuszczenie samolotu – powiedziała stewardessa i Kiara niechętnie podniosła się ze swojego miejsca.

Sięgnęła po torbę, a potem rozejrzała się po wnętrzu maszyny.

„Jored!1” – zaklęła w duchu, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że Freddy zdążył się już ulotnić.

1Kurwa! (hiszp., ang. fuck)

Miała nadzieję dorwać go w jednej z limuzyn i poświęcić całą drogę do szkoły na wyciąganie z niego informacji. Gdyby pojechali we trójkę, razem z Kovu, jej tajemnica byłaby bezpieczna.

Mogła mieć pretensje tylko do siebie. To przez nią byli jednymi z ostatnich wysiadających pasażerów.

Nie zamierzała odpuścić. Drumford może i było duże, ale ona podniesie każdą cegłę i odsunie każdy posąg, aby znaleźć dziennikarza.

Nie ukryje się przed nią.

Przeszli do wyjścia z samolotu. Od strony schodów prowadzących w dół ciągnęło mrozem. Ponury wzrok profesora Lesombre’a padł na nią, zanim zdążyła odwrócić głowę.

– Panienko Deraqua, pragnę przypomnieć, że drugiego dnia po powrocie życzymy sobie pani wizyty w gabinecie dyrektor Solberg.

Kiara się skrzywiła.

– Nie dosłyszałem. – Mężczyzna nadstawił ucha, a krew w żyłach dziewczyny zawrzała.

Kolejny głupi pomysł Jess, za który to jej przyjdzie zapłacić. Że też zgodziła się na odurzenie Viki i Kiki środkami uspokajającymi, zamiast wygarnąć przyjaciółce, jak bardzo durne jest to, co robią. Obie dziewczyny trafiły do szpitala tylko po to, aby one mogły niepostrzeżenie wymknąć się na ślub, który finalnie się nie odbył. A co gorsza, nikt nie wierzył, że to nie był jej pomysł! Poczuła gniew na Pearlman, który przygasł przez wydarzenia w samolocie. Serce Kiary zaczęło się miotać między smutkiem, nienawiścią i wściekłością. Ta ostatnia wyraźnie wygrywała.

– Chce panienka, abym dorzucił do kary ignorowanie nauczycieli?

Tego już było za wiele. Nagle nabrała ogromnej ochoty, by pozbawić go tej zarozumiałej miny. Zmniejszyła dzielącą ich odległość tak bardzo, że niemal zderzyła się z nim klatką piersiową. Stanęła na palcach.

– Oczywiście, profesorze. – Chuchnęła mu parą z ust prosto w nos.

– Ekhm… Kiara? – Doleciały ją słowa Kovu. Od razu odsunęła się od nauczyciela na stosowną odległość. Chłopak lekko zmarszczył brwi i przeskakiwał teraz wzrokiem między nią a wykładowcą. – Idziemy?

– Jasne, nie mam tu nic więcej do powiedzenia. – Podeszła do Kovu i złapała go pod ramię, ciągnąc w stronę jednej z limuzyn.

– Wiem, że zawsze droczyłaś się z profesorem Lesombre’em, ale może już byś z tym skończyła? – zapytał chłopak.

Jego słowa nie były napastliwe, wyczuła w nich jednak iskierkę niepokoju, ukrytą pod płaszczykiem obojętnego wyrazu twarzy.

Uniosła do góry jeden kącik ust i ściągnęła brwi.

– Jesteś zazdrosny?

– O nauczyciela? Daj spokój! – parsknął lekceważąco i zaraz spoważniał. – Po prostu mam co do niego złe przeczucia.

Kiara zaśmiała się głośno i wcisnęła na tylne siedzenie limuzyny. Kovu podążył za nią.

– Poza tym, że jest beznadziejnym belfrem, nie ma w nim nic strasznego. – Mrugnęła do niego, ale widząc, że chłopak nie przejął jej pozornie wyluzowanego nastroju, dodała: – Spokojnie, będę się trzymać od niego z daleka.

Nie kłamała. Zamierzała raz na zawsze zakończyć zabawę z profesorem Lesombre’em. Uzyskała od niego to, czego potrzebowała. Film z Freddym skradającym się w jej stronę, aby dokonać ataku, spoczywał już w chmurze podłączonej do jej urządzeń, a jedyne kompromitujące Kiarę zdjęcie – w samej bieliźnie w pokoju nauczyciela – zostało usunięte. Do pełnego poczucia, że ponownie panuje nad swoim życiem, brakowało jej tylko rozmowy ze szkolnym dziennikarzem i upewnienia się, że nie piśnie ani słówka o tym, co przekazała mu Jess. Cokolwiek by to było.

Rozdział pod tytułem „Romans z nauczycielem” mogła zamknąć ze spokojem.

Summer

„Co ja najlepszego zrobiłam?” Przerabiała już któryś raz w myślach wszystkie swoje kroki i za każdym razem dochodziła do tej samej konkluzji: wysłanie kretowi roznegliżowanego zdjęcia Kiary wykonanego w pokoju Andrew było najokropniejszą rzeczą, jaką w życiu zrobiła.

Choć gniew i poczucie winy walczyły w niej o pierwszeństwo, to ta pierwsza emocja uparcie przypominała Summer, dlaczego zdecydowała się na taki krok.

Uwiódł ją.

Sprawił, że uwierzyła w szczere intencje nauczyciela francuskiego i oddała mu swoje serce. A tymczasem okazało się, że nie była wcale tak bardzo wyjątkowa, jak jej się wydawało. Była po prostu jedną z wielu uczennic, które wskoczyły mu do łóżka.

Poczuła mdłości.

Odwróciła wzrok od czarnej szyby odgradzającej część dla pasażerów od tej, w której znajdował się kierowca.

– Wszystko w porządku? – rzuciła Alex półgębkiem.

Oprócz nich w limuzynie siedzieli jeszcze pojedynczy członkowie drużyny koszykówki i cheerleaderki.

Przełknęła ślinę, aby pozbyć się okropnego uczucia dławienia, ale to nie mijało. Jakby słowa usilnie próbowały wydostać się na zewnątrz i zdradzić jej tajemnicę.

– Tak, w jak najlepszym – wychrypiała, odnosząc chwilowe zwycięstwo nad swoim aparatem mowy.

Brzydziła się sobą.

Nie tylko z powodu tego, że była na tyle głupia, aby dać się uwieść, czy że przekazała kompromitujące zdjęcia osobie chcącej zniszczyć ich wszystkich. Nie… brzydziła się również z tego względu, że choć wiele razy Alex pokazywała, iż stoi po jej stronie, ona dalej nie potrafiła się przed nią w pełni otworzyć.

„Poza tą jedną nocą w Paryżu, kiedy zmusiła cię do stosunku” – przypomniał jej niezawodny umysł, a Summer ukryła głowę w ramionach. Nie mogła winić koleżanki za to, że ta w przypływie emocji nie zauważyła, jak jej partnerka zamiera w bezruchu sparaliżowana strachem. A jednak… nie potrafiła jej tego wybaczyć.

Ręka Alex oplotła się wokół ramienia Summer i dziewczyna zadrżała. Mimo woli musiała się jeszcze bardziej przytulić do ciała koleżanki.

Tamta uśmiechnęła się ciepło.

– Hej, jeśli potrzebujesz coś z siebie wyrzucić, to nie musisz daleko szukać. – Wskazała na siebie. – Nigdzie się nie wybieram.

Przyjemne mrowienie wypełniło ciało MacAulay, rozwiewając przykre wspomnienia. Zaraz jednak uczucie to zostało stłumione przez mocny skręt żołądka, kiedy dojrzała prześmiewcze uśmiechy błąkające się na ustach pozostałych podróżnych.

– Macie jakiś problem? – warknęła Alex. Też musiała dostrzec zmianę atmosfery w samochodzie. Ale w odróżnieniu od Summer nie bała się zabrać głosu.

– A co? Zarzygasz nas tęczą, jeśli powiemy, że tak? – Jeden z osiłków wyłamał się i przeszedł do kontrataku.

– Lepiej. Powiem, że widziałam cię w objęciach z jednym z popularniejszych gejów w naszej szkole. Więc kto jak kto, ale ty nie powinieneś mieć z queerami problemu.

– Odszczekaj to! – Chłopak poderwał się z kanapy i kolega obok musiał go siłą usadzić na miejscu.

Summer skuliła się nieznacznie.

– Wyluzuj, Eryk. Lesba pieprzy jakieś głupoty, a ty się na to nabierasz.

– Chciałbyś, Gerry, abym pieprzyła. – Uśmiechnęła się złowieszczo Alex.

– Jeśli proponujesz seks, to trzeba było mówić tak od razu. Gdzieś cię wciśniemy, spokojna głowa.

Dziewczyna parsknęła niewesołym śmiechem.

– Jakoś niespecjalnie mam ochotę na zabawę z komunalnymi fiutami.

– Alex?! – Summer aż się odsunęła od koleżanki.

Pierwszy raz słyszała, aby ta zachowywała się w taki sposób.

– No co? – warknęła dziewczyna, ale zaraz się zreflektowała. – Tak, masz rację. Nie powinnyśmy się zniżać do ich poziomu.

Spróbowała ponownie otoczyć ją ręką, ale MacAulay przesunęła się bliżej okna.

Ostatni raz skarciła koleżankę wzrokiem, zanim odwróciła go w stronę przelatującego za szybą widoku. Alex niepotrzebnie zwracała na nie uwagę całego otoczenia.

„Dlaczego nie może zrozumieć, że ja nie chcę się afiszować?” – pomyślała z rozżaleniem Summer.

Planowała całą podróż spędzić na podziwianiu krajobrazów za oknem, ktoś jednak miał dla niej inne plany.

Usłyszała sygnał nadchodzącego esemesa i przeniosła spojrzenie na komórkę.

NN: Powiedz, moja droga wspólniczko, wiesz coś o rzekomym związku Angeli i Matta?

Znów zaschło jej w gardle.

Czy ta wiadomość oznaczała, że jej rachunki z kretem nie zostały wyrównane?

Angela

Miała ogromną ochotę się uśmiechać. Szczerzyć od ucha do ucha jak jeszcze nigdy w życiu. Tymczasem jej dusza płonęła wstydem i poczuciem winy. Spojrzenia uczniów ślizgały się po jej sylwetce z jeszcze większą niechęcią niż do tej pory. Jeśli samo to nie było wystarczającym powodem, aby czuła się paskudnie, to z pewnością sytuację komplikował fakt trawiących ją wyrzutów sumienia. W końcu nie tylko spotykała się teraz z chłopakiem, którego była dziewczyna trafiła do szpitala w ciężkim stanie, ale też sama częściowo się do tego przyczyniła.

Mimo to jakaś część jej umysłu – ta, do której nigdy nie przyznałaby się przed innymi ludźmi – mówiła:

„Zasłużyła na to, a ty masz prawo do szczęścia”.

Spojrzała na Matta.

Byli tu. Razem. Na tylnej kanapie limuzyny.

Ostatnia noc w Paryżu była niezwykła. Nie tylko dlatego, że spędziła ją w ramionach ukochanego, ale też dlatego, że wreszcie dowiedziała się, dlaczego on i Jess byli w ogóle razem. Dalej nie mogła wyjść z szoku, że wszystko to – zaręczyny, ich miłość – było oszustwem. Wtedy przypomniała sobie o swoim układzie z Dave’em. Byli siebie warci. Ale teraz… Teraz wreszcie pozbyli się ciążących im kłamstw i mogli cieszyć się swoją miłością.

Przytuliła się do boku Matta i splotła z nim dłonie.

– Wszystko będzie dobrze – wyszeptała mu do ucha, nie do końca wiedząc, czy wspiera jego, czy próbuje przekonać do tego samą siebie.

– Pewnie masz rację – westchnął.

– Szybko ją znaleźli i do lądowania doszło raptem chwilę po starcie. Cokolwiek zrobiła, na pewno zdążyli ją odratować.

– Tak, na pewno…

Spojrzała na jego zatroskaną twarz.

Wpatrywał się w okno niewidzącym wzrokiem. Zacisnęła mocniej jego dłoń i sama odwróciła głowę w stronę szyby.

Miała nadzieję, że wreszcie będzie mogła spokojnie patrzeć w przyszłość. Tymczasem prawda o tym, co ona i Dave zrobili Jess, ciążyła jej jak głaz przyczepiony do szyi, coraz bardziej ciągnąc ją na dno.

***

Dojechali do szkoły, prawie nie zamieniwszy ze sobą słowa.

Specjalnie ociągała się z wyjściem z samochodu, aby pozostali współpasażerowie zdążyli już ukryć się we wnętrzu budynku przed spadającym z nieba gęstym śniegiem.

Matt czekał na nią przy drzwiach auta, choć miała wrażenie, że niecierpliwie przestępuje z nogi na nogę. Jakby schowanie się w pokoju mogło sprawić, że zapomni o tym, co wydarzyło się na pokładzie samolotu.

Wreszcie wydostała się z wnętrza pojazdu i oboje ruszyli do szkoły. Przeszli długim korytarzem, minęli dwa zakręty i stanęli przed schodami prowadzącymi do pokoi dziewcząt.

Chłopak nachylił się do niej, a serce załomotało w piersi Angeli, aby chwilę później skręcić się w bolesnym spięciu. Pocałunek Matta bowiem nie spoczął na jej ustach, a jedynie musnął policzek dziewczyny.

– Złapiemy się później – rzucił tylko i odwrócił się na pięcie.

Stała, patrząc, jak plecy chłopaka oddalają się od niej. Nie sądziła, iż związanie się z nim sprawi, że nagle oddalą się od siebie tak bardzo.

Dave

Nie spodziewał się, że po dwunastu godzinach lotu i ilości emocji, jakich wszyscy doświadczyli, ktokolwiek znajdzie jeszcze siłę, aby pójść na siłownię. Niestety, jego azyl cieszył się wyraźnym zainteresowaniem w czasach kryzysu.

Zdusił w sobie chęć wyrzucenia wszystkich za drzwi. Podszedł do wieży i rozłączył sparowany z nią telefon. Muzyka na chwilę ucichła. Dodał swoje urządzenie i odpalił ulubioną playlistę. Wnętrze pomieszczenia wypełniły donośne, hiphopowe kawałki.

Odwrócił się do pozostałych ludzi w sali. Kilkoro z nich wyszło, o czym świadczyły powoli zamykające się drzwi. Podniósł do góry brew, jakby zachęcał do podniesienia rękawicy i rozpoczęcia pyskówki w kwestii rządzenia się, ale oczy wszystkich uciekały w bok pod jego bacznym spojrzeniem.

Uśmiechnął się jednym kącikiem ust i podszedł do worka. Na całe szczęście rozmowa z Jess i rozstanie z Angelą nie wpłynęły jakoś znacząco na jego reputację.

Wspomnienie pierwszej z dziewczyn niebezpiecznie zakłuło go w okolicy serca. Po wspólnie spędzonej nocy i słowach, które wtedy padły, miał nadzieję, że wreszcie im się uda. Znajdą sposób, aby nauczyć się być ze sobą – bez martwienia się o to, co powie o nich otoczenie. Ale zapomniał o wpisie, który polecił zamieścić Cassidy na szkolnym forum.

Tym pełnym jadu. Obnażającym każde przewinienie Jess.

Napisanym przez niego.

Mimo że bardzo się starał, nie mógł wyrzucić z głowy ich ostatniej rozmowy w samolocie, która składała się wyłącznie z pretensji i długo pielęgnowanej złości.

Kolejne ukłucie przeszyło jego serce.

Nie było dla nich szansy na happy end. Teraz o tym wiedział. Żałował tylko, że był jednym z powodów, dla których dziewczyna zrobiła to, co zrobiła. Nie chciał tego.

Obwiązał dłonie bandażem i włożył rękawice. Kilka uderzeń w worek później udało mu się wreszcie opanować niespokojne myśli. Zupełnie zapomniał o tym, że nie był w pomieszczeniu sam. Jego żyły wypełniał jedynie głos wokalisty Fort Minor i adrenalina.

This is ten percent luck

Twenty percent skill

Fifteen percent concentrated power of…

Piosenka urwała się w połowie drugiego refrenu. Dłoń Dave’a omsknęła się na worku i z trzaskiem uderzyła w metalowy trenażer.

– Kurwa – warknął pod nosem. Przez całą rękę przeszedł nieprzyjemny impuls.

Z wściekłością odwrócił się w stronę osobnika, który odważył się przerwać mu trening.

Spojrzenie jasnych, błękitnych oczu uspokoiło go w sekundę. Na twarzy Angeli malowała się silna potrzeba rozmowy.

– Wyjdźcie stąd – rozkazał. Przez chwilę nikt się nie ruszył. Przeniósł wzrok na resztę sali. – Spierdalać albo inaczej porozmawiamy.

Widocznie tym razem przekaz był wystarczająco jasny, bo w ułamku sekundy pomieszczenie opustoszało.

– Dziękuję – sapnęła Angela i podeszła do półki z bandażami.

Obserwował, jak zdejmuje dwa z nich. Rozplątała pierwszy i rozpoczęła nieudolne zaciskanie go wokół dłoni.

Wypuścił głośno powietrze.

„Takie zabezpieczenie rąk może sobie w dupę wsadzić” – pomyślał, a ciało samo pokierowało go do dziewczyny.

Zabrał bandaż, odwinął to, co zrobiła, i zaczął na nowo zakładać owijki.

– Chciałaś być po prostu sama czy potrzebujesz porozmawiać?

– Ja… – Głos dziewczyny zadrżał. Cieszył się, że jego wzrok podąża za palcami, bo wolałby nie widzieć, jak ból rozlewa się po jej twarzy. – To nasza wina, że Jess nie żyje.

– Tego nie wiesz – przerwał jej ostro. Sam starał się trzymać te myśli jak najdalej od siebie.

– Czego? Tego, że popchnęliśmy ją w stronę próby samobójczej, czy tego, że nie żyje? Słyszałam, jak lekarze mówią, że puls jest nikły. Nikt też nie poinformował nas, że wszystko z nią w porządku…

– Nie wiesz, że nie żyje. – Tym razem podniósł wzrok.

Tylko przez moment ich oczy się spotkały. Angela niemal od razu spojrzała w bok. Przygryzła wargę i odgarnęła wolną dłonią opadający kosmyk włosów za ucho.

– Nie zaprzeczasz, że to nasza wina.

– Jeśli bawisz się ogniem, to nie dziw się, gdy się sparzysz.

– To już dawno przestały być niewinne igraszki! – Zgromiła go wzrokiem. – Te wszystkie brudy, cała ich masa… Wylaliśmy je na Jess.

Przyjrzał się jej. Im bardziej ją poznawał, tym mocniej go zadzi­wiała. Nie zaprzeczała, że oboje byli odpowiedzialni za stan Jess. Mimo że to on wręczył dziewczynie pistolet do ręki i pomógł wymierzyć, Angela nie wypierała się tego, że sama załadowała nabój. A wyrzuty sumienia zżerały ją od środka. Widział to jak na dłoni. Nie potrafiła skupić wzroku i raz po raz zaczesywała włosy za ucho.

– Ja je wylałem. – Spojrzała na niego, nie rozumiejąc. – Wpis na forum pojawił się na moje wyraźne polecenie, nie miałaś z tym nic wspólnego.

– Dave, ale…

– Bądźmy szczerzy, Aniołku. – Uśmiechnął się do niej kpiąco. – Jeśli zostawiłbym pogrzebanie przewodniczącej szkoły tobie, nie byłabyś teraz szczęśliwą partnerką złotego chłopca. Więc nie przypisuj sobie tej zasługi. Ja jedynie wykorzystałem cię do swoich celów.

Oczy dziewczyny zrobiły się wielkie. Wpatrywała się w niego, a oburzenie walczyło u niej z niedowierzaniem. Wreszcie cień zrozumienia przemknął przez jej twarz, na której odmalowała się ulga. Łzy wdzięczności zaszkliły się w jej spojrzeniu.

– Gotowe – skwitował i zapiął ostatni rzep na obu dłoniach. Obejrzał swoje dzieło z dumą. – Następnym razem nauczę cię je wiązać.

Nie do końca rozumiał, dlaczego to powiedział, ale jakaś jego część nie chciała, aby ich kontakt się zakończył. Mimo że osiągnęli wszystko, o co walczyli, w tym momencie poczuł, że jego cel po drodze znacznie się zmienił.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: