Weekend w Toskanii - ebook
Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
14 listopada 2024
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Weekend w Toskanii - ebook
Cristo Donakis chce dokupić do swojej sieci luksusowy hotel Stanwick Hall. Odkrywa, że w zarządzie tego hotelu jest Erin Turner, jego dawna kochanka, która zdradziła go i okradła. Cristo dostrzega szansę, żeby się odegrać. Stawia Erin warunek: nie wyjawi wydarzeń z przeszłości jej szefowi, jeśli ona spędzi z nim weekend w Toskanii…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-291-1682-4 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Cristophe Donakis otworzył teczkę z dokumentami Stanwick Hall, który chciał dołączyć do swego imperium luksusowych hoteli, i przeżył nieoczekiwany szok.
A bardzo trudno było go zadziwić. W ciągu trzydziestu lat życia grecki przedsiębiorca i miliarder widział już niejedno. Był absolutnym cynikiem, zwłaszcza jeśli chodziło o kobiety. Niczego już od nich nie oczekiwał. Mając pięć lat, został sierotą i miał za sobą wiele przykrych doświadczeń. Z poważniejszych mógł wymienić zastępczych rodziców, których kochał, ale byli dla niego z obcego świata, i rozwód, wciąż wywołujący ból, bo Cristophe żenił się w jak najlepszej wierze. Aż podskoczył, wstał zza biurka i podszedł z teczką do okna, by lepiej się przyjrzeć, bo na fotografii zarządu Stanwick mignęła mu znajoma twarz… twarz z przeszłości.
Erin Turner… Filigranowa Wenus o jasnych włosach, lśniących jak polerowane srebro, i oczach o kolorze ametystów. Zacisnął usta. Erin w jego pamięci stanowiła osobną kategorię: była jedyną kobietą, która go zdradziła. Mimo że od ich ostatniego spotkania minęły trzy lata, wspomnienie to znów dotknęło go do żywego. Wpatrywał się intensywnie w zdjęcie byłej kochanki, która, uśmiechnięta, stała obok Sama Mortona, człowieka w podeszłym wieku, właściciela Stanwick Hall. W ciemnym kostiumie, z efektownymi włosami spiętymi klamrą, wyglądała zupełnie inaczej niż beztroska, zwyczajnie ubrana dziewczyna, którą zapamiętał.
Jego ciało ogarnęło nagłe napięcie, a ciemne oczy zabłysły. Natychmiast przypomniał sobie szczupłą dziewczynę w jedwabiach i satynach, jej wspaniałe, gładkie ciało, którego dotykał z takim zachwytem. Niestety, nigdy potem już nie spotkał kobiety podobnej do Erin. Wkrótce jednak ożenił się, i dopiero od kilku miesięcy cieszył się ponownie wolnością singla. Wiedział, że bardzo trudno spotkać kobietę dorównującą mu w seksualnym apetycie, a czasem nawet potrafiącą wyczerpać jego libido. Przypomniał sobie jednak, że to prawdopodobnie ten głód był przyczyną jej zdrady. Niepoprawny pracoholik, wyjeżdżając za granicę w sprawach biznesowych, zostawiał ją samą na długie tygodnie, i możliwe, że sam się prosił o to smutne zakończenie ich romansu, przyznał z niechęcią.
Przyglądał się Mortonowi, którego wyraz twarzy i mowa ciała dużo wyjawiały bystremu obserwatorowi. Starszy pan, sporo po sześćdziesiątce, nie potrafił ukryć opiekuńczego nastawienia wobec smukłej, niewysokiej menedżerki sieci jego spa. Widać je było w dumnym uśmiechu i ręce przyklejonej do jej pleców w geście posiadacza. Cristo zaklął siarczyście po grecku i jeszcze raz przyjrzał się zdjęciu. Nie dawało się to zinterpretować jako coś niewinnego. Znów spała z szefem! Zastanawiał się, czy Mortona też okrada. Gdy się na niej zawiódł, zrzucił ją z piedestału, ale ta kara nie ukoiła w nim goryczy, która jeszcze się wzmogła, gdy odkrył, że go okradła. Wierzył jej, w pewnym momencie nawet zaczął myśleć, że mogłaby być dobrą żoną. A potem wszedł do sypialni, i w łóżku, które zamierzał z nią dzielić, zobaczył innego mężczyznę, a obok pobojowisko kieliszków do wina i opowiadający plugawą historię szlak z ubrań. Co zrobił potem?
Twarz mu zesztywniała. Z niechęcią przyznał się do błędu. Po odkryciu, że Erin go zdradziła, podjął decyzję, za którą wciąż drogo płacił. Wykonał zły ruch, a dla niego, mężczyzny, który prawie nie popełniał błędów, pozostawało to zmuszającą do pokory nauką. Z perspektywy czasu wiedział, dlaczego to zrobił, jednak wciąż nie wybaczył sobie tego kroku i jego efektów ubocznych, od których cierpieli bliscy mu ludzie. Zacisnął piękne usta i przyjrzał się uważnie Erin. Wciąż była zachwycająca. I bez wątpienia zajęta planowaniem, jak najszybciej obrosnąć w piórka, a ten biedny dureń u jej boku ufał jej i czcił ziemię, po której stąpały jej drobne stopy.
Jednak Cristo wiedział, że może spowodować trzęsienie ziemi pod tymi stopami. Wątpił, by znany z konserwatywnych poglądów i uczciwości Morton wiedział o miesiącach zabawy, którymi Erin rozkoszowała się w przebraniu kochanki Crista, czy o fakcie, że tak naprawdę jest zwykłą małą złodziejką.
Bomba wybuchła w kilka tygodni po zakończeniu ich romansu. Audyt wykazał poważne nieprawidłowości w finansach spa, które dla niego prowadziła. Zniknęły bardzo drogie produkty. Sfałszowano rachunki, wykazano nieistniejących pracowników, za których pobierano czeki. Tylko Erin miała pełny dostęp do ksiąg rachunkowych, a wiarygodna, długoletnia pracownica powiedziała, że widziała ją wynoszącą pudła z produktami. Najwyraźniej od dnia, w którym Cristo ją zatrudnił, przywłaszczyła sobie tysiące funtów. Dlaczego nie oskarżył jej o kradzież? Ponieważ był zbyt dumny, by afiszować się z faktem, że wziął do łóżka oszustkę i zatrudnił na wymagające zaufania stanowisko.
Pomyślał z goryczą, że niezły z niej numerek, bez dwóch zdań. Morton na pewno nie był świadom, że to niewiniątko bardzo dobrze gra w rozbieranego pokera. Kiedyś w dniu urodzin Crista powitała go na lotnisku ubrana pod płaszczem jedynie w swoją skórę. I nawet ten płaszcz zniknął, gdy tylko wsiadła do limuzyny. Czy wykrzykiwała imię Mortona i łkała w jego objęciach, osiągnąwszy orgazm? Uwodziła go, gdy usiłował skupić się na interesach? Prawdopodobnie tak, bo nauczyła się od Crista, czego potrzebuje mężczyzna.
Zaniepokojony, że wciąż pielęgnuje te wspomnienia, nalał sobie whisky i szybko uspokoił gniewne myśli. Zwrot: „Nie złość się, po prostu wyrównaj rachunki”, można by kiedyś wyryć na jego grobie. Nie chciał marnować czasu na nic, co nie wzbogacało jego życia. Erin była blisko, używając sprytu i ciała do wspinaczki po stopniach kariery. Co dla niego znaczyła ta informacja? I dlaczego zakładał, że Sam Morton jest naiwny i nie wie, że złapał za ogon tygrysicę? Dla wielu mężczyzn wymiana finansowych profitów na seks jest całkowicie do przyjęcia.
Stwierdził – dziwiąc się, że jest tak przewidywalny – że nie różni się od tej napalonej większości. Gdybym mógł, znowu bym w to wszedł, pomyślał z żarem, i poczuł skok adrenaliny wobec perspektywy seksualnego wyzwania. Ona się marnuje z tym starcem, jest zbyt przebiegła, by samiec o konwencjonalnych poglądach sobie z nią poradził. Zaczął czytać dokumenty i dowiedział się, że pracodawca Erin jest wdowcem. Pomyślał, że jej celem jest teraz zostać drugą panią Morton. W przeciwnym razie po co taka poszukiwaczka złota robiłaby słodkie oczy, zarabiając na skromny kawałek chleba? Był przekonany, że nie unikała pokusy, by korzystać również z funduszy sieci spa Mortona.
Jej zdrowy instynkt samozachowawczy i przebiegłość urażały poczucie sprawiedliwości Crista. Ale porównywał do niej każdą kobietę, z którą szedł do łóżka, i okazywało się, że każda czegoś chciała. Tę żenującą prawdę trudno było zaakceptować. Okazało się, że nie udało mu się wyrzucić Erin z pamięci, pomyślał ponuro. Wciąż z nim podróżowała, jak bagaż, którego nie można się pozbyć. Już czas pójść dalej. Może najłatwiej będzie to zrobić za pomocą ostatniej seksualnej przygody?
Co prawda wiedział, kim jest Erin Turner, ale wiedział też, że pamięć zawsze kłamie, ubarwia obraz. Potrzebował surowego światła rzeczywistości. Chciał zniszczyć mit, rozprawić się z uporczywymi fantazjami. Wykrzywił się w okrutnym uśmiechu, wyobrażając sobie jej przerażenie, gdy po raz ostatni zjawi się w jej życiu.
– Patrz, gdzie skaczesz – mówiła mu w dzieciństwie przybrana matka, która bała się jego śmiałej, buntowniczej natury. Nie potrafiła zrozumieć, jak niezwykle pociągające jest skakanie w nieznane. Mimo wysiłków rodziców zastępczych, starających się okiełznać jego temperament, gorąca krew Donakisów wciąż krążyła w jego żyłach.
Nie zastanawiając się nad konsekwencjami, podniósł słuchawkę telefonu. Poinformował szefa działu kupna, że przejmuje następną fazę negocjacji z właścicielem Stanwick Hall.
– No i co o nim myślisz? – dopytywał się Sam, zbity z tropu jej niecodziennym milczeniem. – Potrzebujesz nowego samochodu, oto on!
Erin patrzyła na srebrne bmw zaparkowane obok garaży.
– Jest piękne, ale…
– Żadnych ale! – przerwał jej zniecierpliwiony. Tylko odrobinę wyższy od niej, a mierzyła sto pięćdziesiąt pięć centymetrów, był szczupłym niebieskookim mężczyzną z burzą siwych włosów, pełnym niespokojnej energii. – Świetnie pracujesz i potrzebujesz odpowiedniego auta…
– Ale nie tak luksusowego – zaprotestowała, zastanawiając się, co pomyślą koledzy, widząc ją w takim samochodzie.
– Dla mojej gwiazdy wszystko, co najlepsze – odparował radośnie. – To przecież ty nauczyłaś mnie, jak ważny w biznesie jest wizerunek, i mały, ekonomiczny samochodzik na pewno się nie nadaje.
– Po prostu nie mogę go przyjąć, Sam – rzekła z zażenowaniem.
– Nie masz wyboru – powiedział jej szef, bardzo z siebie zadowolony, i wcisnął jej do ręki kluczyki. – Twojej fiesty już nie ma. Wystarczy: „Dziękuję, Sam”.
– Dziękuję, Sam, ale to naprawdę zbyt kosztowne.
– Nic nie jest dla ciebie za dobre. Spójrz na bilans naszych spa od momentu, gdy zaczęłaś nimi zarządzać – poradził jej sucho. – Nawet według tego ponuraka księgowego szybko się bogacę. Jesteś warta dziesięć razy więcej niż ten samochód, więc skończmy już z tym.
– Sam… – westchnęła, a on wyjął jej z rąk kluczyki, podszedł do bmw i otworzył je teatralnym gestem.
– No chodź – ponaglił. – Zabierz mnie na próbną przejażdżkę. Mam trochę czasu do zabicia przed tym wielkim popołudniowym spotkaniem.
– Co to za spotkanie? – zapytała, wrzucając wsteczny bieg i gładko wyjeżdżając na drogę obok idealnie utrzymanych ogrodów.
– To kolejna próba przejścia na emeryturę – wyznał żałośnie.
Erin stłumiła westchnienie. Morton ciągle mówił o sprzedaży swoich trzech hoteli w stylu wiejskich rezydencji, ale sądziła, że to bardziej pomysł niż konkretny plan. W wieku sześćdziesięciu dwóch lat wciąż bardzo dużo pracował. Owdowiał ponad dwie dekady temu, nie miał dzieci. Hotele stały się całym jego życiem.
Pół godziny później, zostawiwszy Sama w klubie golfowym i wróciwszy do Stanwick Hall, weszła do gabinetu sekretarki szefa, Janice, szykownej brunetki po czterdziestce.
– Widziałaś samochód? – spytała nieśmiało.
– Sam poprosił mnie, bym pomogła go wybrać. Źle cię potraktowałam? – zażartowała.
– Nie próbowałaś odwieść go od kupna tak drogiego modelu? – zdziwiła się Erin.
– Sam właśnie zobaczył zyski za ostatni kwartał i chce zaszaleć. Kupienie ci nowego auta to dobry pretekst. Nie chciałam strzępić języka na próżno. Kiedy on coś postanowi, tak ma być na wieki. Potraktuj to jako nagrodę za nowych klientów, których przyciągnęłaś, od kiedy zreorganizowałaś firmę – poradziła jej Janice. – A tak poza tym pewnie zauważyłaś, że ostatnio nie jest sobą.
– Co masz na myśli?
– Ma zmienne nastroje, jest nerwowy. Szczerze mówiąc, myślę, że tym razem naprawdę chce przejść na emeryturę, ale ta sprzedaż to dla niego trudna sprawa.
Ta opinia zdumiała Erin. W ciągu dwóch lat, od kiedy zatrudniła się w Stanwick Hall, pojawiło się i znikło kilku potencjalnych kupców. I nikt ich nie opłakiwał.
– Naprawdę tak myślisz? Ładne rzeczy! Czy za miesiąc połowa z nas będzie na zasiłku dla bezrobotnych?
– Akurat te obawy mogę rozwiać. W wypadku zmiany właściciela prawo chroni pracowników. Sam już to sprawdził – uspokoiła ją Janice. – Z tego co wiem, po raz pierwszy zaszedł tak daleko w negocjacjach.
Erin opadła ciężko na fotel. Walczyły w niej sprzeczne uczucia ulgi i niedowierzania, bo doświadczenie nauczyło ją nie uważać niczego za rzecz oczywistą.
– Nie miałam pojęcia, że tym razem rozważa sprzedaż na poważnie.
– Bardzo przeżył sześćdziesiątkę. Mówi, że osiągnął punkt zwrotny. Jest zdrowy i bogaty, i chce mieć czas, by z tego skorzystać – mówiła spokojnie Janice. – Rozumiem go. Odkąd pamiętam, całe jego życie kręci się tylko wokół tego miejsca.
– Poza sporadycznymi wypadami na golfa nie ma innych zajęć – zgodziła się ze smutkiem Erin.
– Uważaj, Turner. On cię bardzo lubi – zamruczała Janice, przyglądając się młodszej kobiecie. – Zawsze wydawało mi się, że traktuje cię jak córkę, ale ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy jego zainteresowanie tobą jest na pewno bez skazy…
Erin zmieszała się, słysząc tę opinię tak otwarcie wyrażoną przez kobietę, którą bardzo szanowała. Popatrzyła tamtej w oczy, a potem zachichotała bezradnie. – Janice… Nie mogę sobie wyobrazić, by Sam mógł się do mnie przystawiać!
– Posłuchaj – zniecierpliwiła się brunetka. – Jesteś piękna, a piękne kobiety rzadko wywołują w mężczyznach czysto platoniczne uczucia. Jest samotny, a ty potrafisz słuchać. Lubi cię i podziwia za to, jak zmieniłaś swoje życie. Któż może zaręczyć, że nie rozwinęło się to w bardziej osobiste zaangażowanie?
– Skąd, u licha, przyszło ci do głowy, że Sam interesuje się mną w ten sposób?
– To, jak na ciebie patrzy, jak wykorzystuje każdy pretekst, by z tobą porozmawiać. Kiedy ostatnim razem byłaś na urlopie, nie wiedział, co ze sobą zrobić.
Erin zwykle szanowała zdanie wyrobionej życiowo Janice, ale w tym przypadku była przekonana, że koleżanka się myli. Zmartwiła się też ze względu na Sama, ponieważ ten dobrze wychowany człowiek hołdował staroświeckim zasadom i nie podobałyby mu się takie plotki krążące wśród personelu. Nigdy z Erin nie flirtował. Nigdy nie dał jej poznać, że jest dla niego kimś więcej niż zaufaną i cenioną pracownicą.
– Myślę, że się mylisz, i mam nadzieję, że nikt inny nie ma co do nas takich podejrzeń.
– Będą gadać, gdy zobaczą ten samochód – ostrzegła ją cierpko Janice. – Jest tutaj wielu, którzy z radością stwierdzą, że stary a głupi.
Erin zaczerwieniła się. Chciała jak najszybciej skończyć ten okropny temat. Bardzo lubiła i szanowała Sama, który do wszystkiego doszedł własną pracą. Zawstydzała ją nawet rozmowa o nim jako o mężczyźnie ze zwykłymi męskimi apetytami. Tylko jemu zawdzięczała karierę, dobrą pensję i widoki na przyszłość. Tylko czy one takie pozostaną, jeśli Sam sprzeda firmę? Nowy pracodawca może zatrudnić swoich ludzi, i nawet jeśli będzie musiał czekać na sposobność, by ją zwolnić, ona nie będzie się już cieszyć taką swobodą. To była trzeźwiąca myśl. Na samą myśl o bezrobociu spociła się i zrobiło jej się niedobrze.
– Lepiej już pójdę. Owen przeprowadza dziś rozmowy kwalifikacyjne z terapeutami – powiedziała. – Nie chcę, żeby czekał.
Jechała lśniącym bmw kilka mil do Black’s Inn, najmniejszego hotelu w portfolio Sama – eleganckiego georgiańskiego budynku z nowym spa. Z niepokojem rozmyślała, ile pieniędzy udało jej się zaoszczędzić w ostatnich miesiącach. Z pewnością za mało, by pokryć wydatki w przypadku utraty pracy, stwierdziła zmartwiona. Chyba nigdy nie zapomni tych trudów, gdy po urodzeniu bliźniąt, Lorcana i Nuali, próbowała utrzymać rodzinę z zasiłków. Jej matkę, kiedyś tak dumną z osiągnięć córki, przerażały kłopoty, w które popadła Erin. A ona czuła się jak kompletna nieudacznica. Przypomniała sobie moment, gdy wszystko się zawaliło. Jak wspaniale byłoby robić karierę i mieć faceta swoich marzeń, ale może liczenie na takie szczęście było chciwością? Po prostu zakochała się w nieodpowiednim mężczyźnie, i chcąc z nim być, zrobiła sobie z życia niezły pasztet. Wszystko, czego nauczyła się, dorastając, wzięło w łeb. Niczym nie mogła usprawiedliwić swojej głupoty i krótkowzroczności. W końcu wychowywała się w biednym domu, a jej ojciec bez końca opowiadał, jak się wzbogaci, co nigdy się nie ziściło. Co gorsza, wiele razy roztrwonił pieniądze, z którymi było tak krucho, na jakieś szalone projekty, i wpędził rodzinę w długi. Mając dziesięć lat i widząc, jak niemająca wykształcenia matka chwyta się kolejnych marnych prac, Erin zrozumiała, że ojciec jest marzycielem, ale brakuje mu umiejętności, by wcielić pomysły w życie. Próżna wiara, że jego przeznaczeniem jest świecić jak gwiazda, uniemożliwiała mu szukanie zwykłego zajęcia. Pracę u kogoś jej ojciec określał jako „coś dla frajerów”. Zginął w wypadku kolejowym, gdy miała dwanaście lat, i od tego momentu życie nie przypominało już jazdy kolejką w wesołym miasteczku.
Krótko mówiąc, bardzo wcześnie zrozumiała, że musi się nauczyć utrzymywać sama, i jak ryzykowne jest ufanie, że zadba o nią mężczyzna. W efekcie pilnie się uczyła, ignorowała kolegów nazywających ją kujonem, i poszła na uniwersytet, nie słuchając protestów matki, która chciała, by córka zaczęła zarabiać. Chłopcy pojawiali się i znikali, bo miała się na baczności, by się nie zaangażować. Ukończyła uniwersytet z wyróżnieniem, uzyskując dyplom z zarządzania. W czasie studiów pracowała jako osobista doradczyni. Ten zawód dał jej mnóstwo praktycznych umiejętności, między innymi jak sprawiać, by klient był zadowolony.
Tego popołudnia, gdy wróciła z Black’s Inn, recepcjonistka w Stanwick poinformowała ją, że Sam chce ją natychmiast widzieć. Uświadomiła sobie z konsternacją, że po rozmowach kwalifikacyjnych nie włączyła komórki. Zastukała do gabinetu szefa i weszła bez ceregieli, których Sam nie lubił.
– O, w końcu wróciłaś. Gdzie się podziewałaś tak długo? Chciałbym cię komuś przedstawić. – W głosie Sama słychać było lekkie zniecierpliwienie.
– Przepraszam, zapomniałam ci powiedzieć, że całe popołudnie będę w Black’s – wyjaśniła i przerwała, gdy jakiś ruch w cieniu koło okna zwrócił jej uwagę. Notując obecność wysokiego mężczyzny, zrobiła krok do przodu. I zastygła, jakby otoczyła ją szklana ściana i odgrodziła od reszty świata.
– Pani Turner? – powiedział ten ktoś pięknym głosem ze śladem obcego akcentu. – Nie mogłem się doczekać, by panią poznać. Szef bardzo panią chwali.
Erin wzdrygnęła się, jakby rozległ się trzask pioruna. Ten głęboki tembr głosu wywołał w niej natychmiastową reakcję „walcz lub uciekaj”, którą z trudem opanowała. Rozpoznałaby go nawet w największym gwarze.
– To jest… – zaczął Sam.
– Cristophe Donakis. – Wyciągnął szczupłą dłoń, jakby się nie znali.
A Erin tylko gapiła się przerażona na tę groźną twarz upadłego anioła, jakby nie mogła uwierzyć własnym oczom. Krótko ostrzyżone, a mimo to próbujące się kręcić włosy, czarne jak heban brwi nad ciemnymi oczyma, w których czasem pojawiały się złote błyski, wysokie kości policzkowe, i, jakby tego było mało, piękne, zmysłowe usta. W ułamku sekundy odwróciła głowę i znalazła się w przeszłości.
– Panie Donakis – powiedziała sztywno, tylko na moment dotknąwszy jego dłoni. Zatem to jest to ważne spotkanie? Przerażona, czuła drżenie kolan, a mózg bombardował ją niechcianymi wspomnieniami. Cristo uśmiecha się triumfalnie, w końcu wygrywając z nią pływacki wyścig; podaje śniadanie do łóżka i stwarza cały rytuał z karmienia jej winogronami, za każdym razem muskając jej wargi. Cristo, uosobienie seksu w dzień i w nocy. Tak wiele ją nauczył i tak bardzo zranił.
– Po prostu Cristo, bez specjalnych ceremonii – powiedział spokojnie, ale nawet powietrze wokół niego wydawało się zimne jak lód.
Najwyraźniej wiedział, że ona tu pracuje, ale nie chciał się przyznać, że się znają. To jej bardzo odpowiadało. Aż się wzdrygnęła na myśl, że Sam i koledzy mogliby się dowiedzieć, jaką była kiedyś idiotką. Co? Jedna z dziewczyn Crista Donakisa? Tego gościa, który zmienia kobiety tak często jak skarpetki? Mogła sobie wyobrazić ich pogardę i rozbawienie. Czy Cristo jest zainteresowany kupnem hoteli Sama? Jaki mógłby mieć powód, by zjawić się w Stanwick?
– Erin, chciałbym, żebyś oprowadziła gościa po naszych obiektach – zwrócił się do niej Sam. – Możesz mu przedstawić najnowszą analizę danych. Wierz mi, ta dziewczyna ma głowę jak komputer.
Poczerwieniała pod wpływem tego komplementu.
– I wygląd, i inteligencja. Jestem pod wrażeniem – oświadczył Cristo z uśmiechem, który zmroził ją do szpiku kości.
– Jesteś właścicielem grupy Donakisa – zauważyła, próbując pokonać szok. – Myślałam, że specjalizujecie się w hotelach wielkomiejskich.
– Moi klienci lubią też pobyty na wsi, więc chcę dać im możliwość wyboru, by już nie musieli bywać u konkurencji – wyjaśnił.
– Rynek dbania o urodę dobrze się zapowiada. Kiedyś była to przyjemność na specjalne okazje, ale teraz i kobiety, i mężczyźni uznają ją za konieczność – skomentowała, a Sam rzucił jej zachwycone spojrzenie.
– Zaskakujesz mnie. Nigdy nie byłem w spa – oświadczył Cristo.
– Ale masz opiłowane paznokcie i doskonale utrzymane brwi – odparła łagodnie, a szef spojrzał na nią z obawą, czy te uwagi na temat zwyczajów gościa nie stają się zbyt osobiste.
– Jesteś bardzo spostrzegawcza – rzekł jedwabistym tonem Cristo.
– Muszę. Jedna trzecia naszych klientów to mężczyźni – odparła gładko.
Cristophe Donakis otworzył teczkę z dokumentami Stanwick Hall, który chciał dołączyć do swego imperium luksusowych hoteli, i przeżył nieoczekiwany szok.
A bardzo trudno było go zadziwić. W ciągu trzydziestu lat życia grecki przedsiębiorca i miliarder widział już niejedno. Był absolutnym cynikiem, zwłaszcza jeśli chodziło o kobiety. Niczego już od nich nie oczekiwał. Mając pięć lat, został sierotą i miał za sobą wiele przykrych doświadczeń. Z poważniejszych mógł wymienić zastępczych rodziców, których kochał, ale byli dla niego z obcego świata, i rozwód, wciąż wywołujący ból, bo Cristophe żenił się w jak najlepszej wierze. Aż podskoczył, wstał zza biurka i podszedł z teczką do okna, by lepiej się przyjrzeć, bo na fotografii zarządu Stanwick mignęła mu znajoma twarz… twarz z przeszłości.
Erin Turner… Filigranowa Wenus o jasnych włosach, lśniących jak polerowane srebro, i oczach o kolorze ametystów. Zacisnął usta. Erin w jego pamięci stanowiła osobną kategorię: była jedyną kobietą, która go zdradziła. Mimo że od ich ostatniego spotkania minęły trzy lata, wspomnienie to znów dotknęło go do żywego. Wpatrywał się intensywnie w zdjęcie byłej kochanki, która, uśmiechnięta, stała obok Sama Mortona, człowieka w podeszłym wieku, właściciela Stanwick Hall. W ciemnym kostiumie, z efektownymi włosami spiętymi klamrą, wyglądała zupełnie inaczej niż beztroska, zwyczajnie ubrana dziewczyna, którą zapamiętał.
Jego ciało ogarnęło nagłe napięcie, a ciemne oczy zabłysły. Natychmiast przypomniał sobie szczupłą dziewczynę w jedwabiach i satynach, jej wspaniałe, gładkie ciało, którego dotykał z takim zachwytem. Niestety, nigdy potem już nie spotkał kobiety podobnej do Erin. Wkrótce jednak ożenił się, i dopiero od kilku miesięcy cieszył się ponownie wolnością singla. Wiedział, że bardzo trudno spotkać kobietę dorównującą mu w seksualnym apetycie, a czasem nawet potrafiącą wyczerpać jego libido. Przypomniał sobie jednak, że to prawdopodobnie ten głód był przyczyną jej zdrady. Niepoprawny pracoholik, wyjeżdżając za granicę w sprawach biznesowych, zostawiał ją samą na długie tygodnie, i możliwe, że sam się prosił o to smutne zakończenie ich romansu, przyznał z niechęcią.
Przyglądał się Mortonowi, którego wyraz twarzy i mowa ciała dużo wyjawiały bystremu obserwatorowi. Starszy pan, sporo po sześćdziesiątce, nie potrafił ukryć opiekuńczego nastawienia wobec smukłej, niewysokiej menedżerki sieci jego spa. Widać je było w dumnym uśmiechu i ręce przyklejonej do jej pleców w geście posiadacza. Cristo zaklął siarczyście po grecku i jeszcze raz przyjrzał się zdjęciu. Nie dawało się to zinterpretować jako coś niewinnego. Znów spała z szefem! Zastanawiał się, czy Mortona też okrada. Gdy się na niej zawiódł, zrzucił ją z piedestału, ale ta kara nie ukoiła w nim goryczy, która jeszcze się wzmogła, gdy odkrył, że go okradła. Wierzył jej, w pewnym momencie nawet zaczął myśleć, że mogłaby być dobrą żoną. A potem wszedł do sypialni, i w łóżku, które zamierzał z nią dzielić, zobaczył innego mężczyznę, a obok pobojowisko kieliszków do wina i opowiadający plugawą historię szlak z ubrań. Co zrobił potem?
Twarz mu zesztywniała. Z niechęcią przyznał się do błędu. Po odkryciu, że Erin go zdradziła, podjął decyzję, za którą wciąż drogo płacił. Wykonał zły ruch, a dla niego, mężczyzny, który prawie nie popełniał błędów, pozostawało to zmuszającą do pokory nauką. Z perspektywy czasu wiedział, dlaczego to zrobił, jednak wciąż nie wybaczył sobie tego kroku i jego efektów ubocznych, od których cierpieli bliscy mu ludzie. Zacisnął piękne usta i przyjrzał się uważnie Erin. Wciąż była zachwycająca. I bez wątpienia zajęta planowaniem, jak najszybciej obrosnąć w piórka, a ten biedny dureń u jej boku ufał jej i czcił ziemię, po której stąpały jej drobne stopy.
Jednak Cristo wiedział, że może spowodować trzęsienie ziemi pod tymi stopami. Wątpił, by znany z konserwatywnych poglądów i uczciwości Morton wiedział o miesiącach zabawy, którymi Erin rozkoszowała się w przebraniu kochanki Crista, czy o fakcie, że tak naprawdę jest zwykłą małą złodziejką.
Bomba wybuchła w kilka tygodni po zakończeniu ich romansu. Audyt wykazał poważne nieprawidłowości w finansach spa, które dla niego prowadziła. Zniknęły bardzo drogie produkty. Sfałszowano rachunki, wykazano nieistniejących pracowników, za których pobierano czeki. Tylko Erin miała pełny dostęp do ksiąg rachunkowych, a wiarygodna, długoletnia pracownica powiedziała, że widziała ją wynoszącą pudła z produktami. Najwyraźniej od dnia, w którym Cristo ją zatrudnił, przywłaszczyła sobie tysiące funtów. Dlaczego nie oskarżył jej o kradzież? Ponieważ był zbyt dumny, by afiszować się z faktem, że wziął do łóżka oszustkę i zatrudnił na wymagające zaufania stanowisko.
Pomyślał z goryczą, że niezły z niej numerek, bez dwóch zdań. Morton na pewno nie był świadom, że to niewiniątko bardzo dobrze gra w rozbieranego pokera. Kiedyś w dniu urodzin Crista powitała go na lotnisku ubrana pod płaszczem jedynie w swoją skórę. I nawet ten płaszcz zniknął, gdy tylko wsiadła do limuzyny. Czy wykrzykiwała imię Mortona i łkała w jego objęciach, osiągnąwszy orgazm? Uwodziła go, gdy usiłował skupić się na interesach? Prawdopodobnie tak, bo nauczyła się od Crista, czego potrzebuje mężczyzna.
Zaniepokojony, że wciąż pielęgnuje te wspomnienia, nalał sobie whisky i szybko uspokoił gniewne myśli. Zwrot: „Nie złość się, po prostu wyrównaj rachunki”, można by kiedyś wyryć na jego grobie. Nie chciał marnować czasu na nic, co nie wzbogacało jego życia. Erin była blisko, używając sprytu i ciała do wspinaczki po stopniach kariery. Co dla niego znaczyła ta informacja? I dlaczego zakładał, że Sam Morton jest naiwny i nie wie, że złapał za ogon tygrysicę? Dla wielu mężczyzn wymiana finansowych profitów na seks jest całkowicie do przyjęcia.
Stwierdził – dziwiąc się, że jest tak przewidywalny – że nie różni się od tej napalonej większości. Gdybym mógł, znowu bym w to wszedł, pomyślał z żarem, i poczuł skok adrenaliny wobec perspektywy seksualnego wyzwania. Ona się marnuje z tym starcem, jest zbyt przebiegła, by samiec o konwencjonalnych poglądach sobie z nią poradził. Zaczął czytać dokumenty i dowiedział się, że pracodawca Erin jest wdowcem. Pomyślał, że jej celem jest teraz zostać drugą panią Morton. W przeciwnym razie po co taka poszukiwaczka złota robiłaby słodkie oczy, zarabiając na skromny kawałek chleba? Był przekonany, że nie unikała pokusy, by korzystać również z funduszy sieci spa Mortona.
Jej zdrowy instynkt samozachowawczy i przebiegłość urażały poczucie sprawiedliwości Crista. Ale porównywał do niej każdą kobietę, z którą szedł do łóżka, i okazywało się, że każda czegoś chciała. Tę żenującą prawdę trudno było zaakceptować. Okazało się, że nie udało mu się wyrzucić Erin z pamięci, pomyślał ponuro. Wciąż z nim podróżowała, jak bagaż, którego nie można się pozbyć. Już czas pójść dalej. Może najłatwiej będzie to zrobić za pomocą ostatniej seksualnej przygody?
Co prawda wiedział, kim jest Erin Turner, ale wiedział też, że pamięć zawsze kłamie, ubarwia obraz. Potrzebował surowego światła rzeczywistości. Chciał zniszczyć mit, rozprawić się z uporczywymi fantazjami. Wykrzywił się w okrutnym uśmiechu, wyobrażając sobie jej przerażenie, gdy po raz ostatni zjawi się w jej życiu.
– Patrz, gdzie skaczesz – mówiła mu w dzieciństwie przybrana matka, która bała się jego śmiałej, buntowniczej natury. Nie potrafiła zrozumieć, jak niezwykle pociągające jest skakanie w nieznane. Mimo wysiłków rodziców zastępczych, starających się okiełznać jego temperament, gorąca krew Donakisów wciąż krążyła w jego żyłach.
Nie zastanawiając się nad konsekwencjami, podniósł słuchawkę telefonu. Poinformował szefa działu kupna, że przejmuje następną fazę negocjacji z właścicielem Stanwick Hall.
– No i co o nim myślisz? – dopytywał się Sam, zbity z tropu jej niecodziennym milczeniem. – Potrzebujesz nowego samochodu, oto on!
Erin patrzyła na srebrne bmw zaparkowane obok garaży.
– Jest piękne, ale…
– Żadnych ale! – przerwał jej zniecierpliwiony. Tylko odrobinę wyższy od niej, a mierzyła sto pięćdziesiąt pięć centymetrów, był szczupłym niebieskookim mężczyzną z burzą siwych włosów, pełnym niespokojnej energii. – Świetnie pracujesz i potrzebujesz odpowiedniego auta…
– Ale nie tak luksusowego – zaprotestowała, zastanawiając się, co pomyślą koledzy, widząc ją w takim samochodzie.
– Dla mojej gwiazdy wszystko, co najlepsze – odparował radośnie. – To przecież ty nauczyłaś mnie, jak ważny w biznesie jest wizerunek, i mały, ekonomiczny samochodzik na pewno się nie nadaje.
– Po prostu nie mogę go przyjąć, Sam – rzekła z zażenowaniem.
– Nie masz wyboru – powiedział jej szef, bardzo z siebie zadowolony, i wcisnął jej do ręki kluczyki. – Twojej fiesty już nie ma. Wystarczy: „Dziękuję, Sam”.
– Dziękuję, Sam, ale to naprawdę zbyt kosztowne.
– Nic nie jest dla ciebie za dobre. Spójrz na bilans naszych spa od momentu, gdy zaczęłaś nimi zarządzać – poradził jej sucho. – Nawet według tego ponuraka księgowego szybko się bogacę. Jesteś warta dziesięć razy więcej niż ten samochód, więc skończmy już z tym.
– Sam… – westchnęła, a on wyjął jej z rąk kluczyki, podszedł do bmw i otworzył je teatralnym gestem.
– No chodź – ponaglił. – Zabierz mnie na próbną przejażdżkę. Mam trochę czasu do zabicia przed tym wielkim popołudniowym spotkaniem.
– Co to za spotkanie? – zapytała, wrzucając wsteczny bieg i gładko wyjeżdżając na drogę obok idealnie utrzymanych ogrodów.
– To kolejna próba przejścia na emeryturę – wyznał żałośnie.
Erin stłumiła westchnienie. Morton ciągle mówił o sprzedaży swoich trzech hoteli w stylu wiejskich rezydencji, ale sądziła, że to bardziej pomysł niż konkretny plan. W wieku sześćdziesięciu dwóch lat wciąż bardzo dużo pracował. Owdowiał ponad dwie dekady temu, nie miał dzieci. Hotele stały się całym jego życiem.
Pół godziny później, zostawiwszy Sama w klubie golfowym i wróciwszy do Stanwick Hall, weszła do gabinetu sekretarki szefa, Janice, szykownej brunetki po czterdziestce.
– Widziałaś samochód? – spytała nieśmiało.
– Sam poprosił mnie, bym pomogła go wybrać. Źle cię potraktowałam? – zażartowała.
– Nie próbowałaś odwieść go od kupna tak drogiego modelu? – zdziwiła się Erin.
– Sam właśnie zobaczył zyski za ostatni kwartał i chce zaszaleć. Kupienie ci nowego auta to dobry pretekst. Nie chciałam strzępić języka na próżno. Kiedy on coś postanowi, tak ma być na wieki. Potraktuj to jako nagrodę za nowych klientów, których przyciągnęłaś, od kiedy zreorganizowałaś firmę – poradziła jej Janice. – A tak poza tym pewnie zauważyłaś, że ostatnio nie jest sobą.
– Co masz na myśli?
– Ma zmienne nastroje, jest nerwowy. Szczerze mówiąc, myślę, że tym razem naprawdę chce przejść na emeryturę, ale ta sprzedaż to dla niego trudna sprawa.
Ta opinia zdumiała Erin. W ciągu dwóch lat, od kiedy zatrudniła się w Stanwick Hall, pojawiło się i znikło kilku potencjalnych kupców. I nikt ich nie opłakiwał.
– Naprawdę tak myślisz? Ładne rzeczy! Czy za miesiąc połowa z nas będzie na zasiłku dla bezrobotnych?
– Akurat te obawy mogę rozwiać. W wypadku zmiany właściciela prawo chroni pracowników. Sam już to sprawdził – uspokoiła ją Janice. – Z tego co wiem, po raz pierwszy zaszedł tak daleko w negocjacjach.
Erin opadła ciężko na fotel. Walczyły w niej sprzeczne uczucia ulgi i niedowierzania, bo doświadczenie nauczyło ją nie uważać niczego za rzecz oczywistą.
– Nie miałam pojęcia, że tym razem rozważa sprzedaż na poważnie.
– Bardzo przeżył sześćdziesiątkę. Mówi, że osiągnął punkt zwrotny. Jest zdrowy i bogaty, i chce mieć czas, by z tego skorzystać – mówiła spokojnie Janice. – Rozumiem go. Odkąd pamiętam, całe jego życie kręci się tylko wokół tego miejsca.
– Poza sporadycznymi wypadami na golfa nie ma innych zajęć – zgodziła się ze smutkiem Erin.
– Uważaj, Turner. On cię bardzo lubi – zamruczała Janice, przyglądając się młodszej kobiecie. – Zawsze wydawało mi się, że traktuje cię jak córkę, ale ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy jego zainteresowanie tobą jest na pewno bez skazy…
Erin zmieszała się, słysząc tę opinię tak otwarcie wyrażoną przez kobietę, którą bardzo szanowała. Popatrzyła tamtej w oczy, a potem zachichotała bezradnie. – Janice… Nie mogę sobie wyobrazić, by Sam mógł się do mnie przystawiać!
– Posłuchaj – zniecierpliwiła się brunetka. – Jesteś piękna, a piękne kobiety rzadko wywołują w mężczyznach czysto platoniczne uczucia. Jest samotny, a ty potrafisz słuchać. Lubi cię i podziwia za to, jak zmieniłaś swoje życie. Któż może zaręczyć, że nie rozwinęło się to w bardziej osobiste zaangażowanie?
– Skąd, u licha, przyszło ci do głowy, że Sam interesuje się mną w ten sposób?
– To, jak na ciebie patrzy, jak wykorzystuje każdy pretekst, by z tobą porozmawiać. Kiedy ostatnim razem byłaś na urlopie, nie wiedział, co ze sobą zrobić.
Erin zwykle szanowała zdanie wyrobionej życiowo Janice, ale w tym przypadku była przekonana, że koleżanka się myli. Zmartwiła się też ze względu na Sama, ponieważ ten dobrze wychowany człowiek hołdował staroświeckim zasadom i nie podobałyby mu się takie plotki krążące wśród personelu. Nigdy z Erin nie flirtował. Nigdy nie dał jej poznać, że jest dla niego kimś więcej niż zaufaną i cenioną pracownicą.
– Myślę, że się mylisz, i mam nadzieję, że nikt inny nie ma co do nas takich podejrzeń.
– Będą gadać, gdy zobaczą ten samochód – ostrzegła ją cierpko Janice. – Jest tutaj wielu, którzy z radością stwierdzą, że stary a głupi.
Erin zaczerwieniła się. Chciała jak najszybciej skończyć ten okropny temat. Bardzo lubiła i szanowała Sama, który do wszystkiego doszedł własną pracą. Zawstydzała ją nawet rozmowa o nim jako o mężczyźnie ze zwykłymi męskimi apetytami. Tylko jemu zawdzięczała karierę, dobrą pensję i widoki na przyszłość. Tylko czy one takie pozostaną, jeśli Sam sprzeda firmę? Nowy pracodawca może zatrudnić swoich ludzi, i nawet jeśli będzie musiał czekać na sposobność, by ją zwolnić, ona nie będzie się już cieszyć taką swobodą. To była trzeźwiąca myśl. Na samą myśl o bezrobociu spociła się i zrobiło jej się niedobrze.
– Lepiej już pójdę. Owen przeprowadza dziś rozmowy kwalifikacyjne z terapeutami – powiedziała. – Nie chcę, żeby czekał.
Jechała lśniącym bmw kilka mil do Black’s Inn, najmniejszego hotelu w portfolio Sama – eleganckiego georgiańskiego budynku z nowym spa. Z niepokojem rozmyślała, ile pieniędzy udało jej się zaoszczędzić w ostatnich miesiącach. Z pewnością za mało, by pokryć wydatki w przypadku utraty pracy, stwierdziła zmartwiona. Chyba nigdy nie zapomni tych trudów, gdy po urodzeniu bliźniąt, Lorcana i Nuali, próbowała utrzymać rodzinę z zasiłków. Jej matkę, kiedyś tak dumną z osiągnięć córki, przerażały kłopoty, w które popadła Erin. A ona czuła się jak kompletna nieudacznica. Przypomniała sobie moment, gdy wszystko się zawaliło. Jak wspaniale byłoby robić karierę i mieć faceta swoich marzeń, ale może liczenie na takie szczęście było chciwością? Po prostu zakochała się w nieodpowiednim mężczyźnie, i chcąc z nim być, zrobiła sobie z życia niezły pasztet. Wszystko, czego nauczyła się, dorastając, wzięło w łeb. Niczym nie mogła usprawiedliwić swojej głupoty i krótkowzroczności. W końcu wychowywała się w biednym domu, a jej ojciec bez końca opowiadał, jak się wzbogaci, co nigdy się nie ziściło. Co gorsza, wiele razy roztrwonił pieniądze, z którymi było tak krucho, na jakieś szalone projekty, i wpędził rodzinę w długi. Mając dziesięć lat i widząc, jak niemająca wykształcenia matka chwyta się kolejnych marnych prac, Erin zrozumiała, że ojciec jest marzycielem, ale brakuje mu umiejętności, by wcielić pomysły w życie. Próżna wiara, że jego przeznaczeniem jest świecić jak gwiazda, uniemożliwiała mu szukanie zwykłego zajęcia. Pracę u kogoś jej ojciec określał jako „coś dla frajerów”. Zginął w wypadku kolejowym, gdy miała dwanaście lat, i od tego momentu życie nie przypominało już jazdy kolejką w wesołym miasteczku.
Krótko mówiąc, bardzo wcześnie zrozumiała, że musi się nauczyć utrzymywać sama, i jak ryzykowne jest ufanie, że zadba o nią mężczyzna. W efekcie pilnie się uczyła, ignorowała kolegów nazywających ją kujonem, i poszła na uniwersytet, nie słuchając protestów matki, która chciała, by córka zaczęła zarabiać. Chłopcy pojawiali się i znikali, bo miała się na baczności, by się nie zaangażować. Ukończyła uniwersytet z wyróżnieniem, uzyskując dyplom z zarządzania. W czasie studiów pracowała jako osobista doradczyni. Ten zawód dał jej mnóstwo praktycznych umiejętności, między innymi jak sprawiać, by klient był zadowolony.
Tego popołudnia, gdy wróciła z Black’s Inn, recepcjonistka w Stanwick poinformowała ją, że Sam chce ją natychmiast widzieć. Uświadomiła sobie z konsternacją, że po rozmowach kwalifikacyjnych nie włączyła komórki. Zastukała do gabinetu szefa i weszła bez ceregieli, których Sam nie lubił.
– O, w końcu wróciłaś. Gdzie się podziewałaś tak długo? Chciałbym cię komuś przedstawić. – W głosie Sama słychać było lekkie zniecierpliwienie.
– Przepraszam, zapomniałam ci powiedzieć, że całe popołudnie będę w Black’s – wyjaśniła i przerwała, gdy jakiś ruch w cieniu koło okna zwrócił jej uwagę. Notując obecność wysokiego mężczyzny, zrobiła krok do przodu. I zastygła, jakby otoczyła ją szklana ściana i odgrodziła od reszty świata.
– Pani Turner? – powiedział ten ktoś pięknym głosem ze śladem obcego akcentu. – Nie mogłem się doczekać, by panią poznać. Szef bardzo panią chwali.
Erin wzdrygnęła się, jakby rozległ się trzask pioruna. Ten głęboki tembr głosu wywołał w niej natychmiastową reakcję „walcz lub uciekaj”, którą z trudem opanowała. Rozpoznałaby go nawet w największym gwarze.
– To jest… – zaczął Sam.
– Cristophe Donakis. – Wyciągnął szczupłą dłoń, jakby się nie znali.
A Erin tylko gapiła się przerażona na tę groźną twarz upadłego anioła, jakby nie mogła uwierzyć własnym oczom. Krótko ostrzyżone, a mimo to próbujące się kręcić włosy, czarne jak heban brwi nad ciemnymi oczyma, w których czasem pojawiały się złote błyski, wysokie kości policzkowe, i, jakby tego było mało, piękne, zmysłowe usta. W ułamku sekundy odwróciła głowę i znalazła się w przeszłości.
– Panie Donakis – powiedziała sztywno, tylko na moment dotknąwszy jego dłoni. Zatem to jest to ważne spotkanie? Przerażona, czuła drżenie kolan, a mózg bombardował ją niechcianymi wspomnieniami. Cristo uśmiecha się triumfalnie, w końcu wygrywając z nią pływacki wyścig; podaje śniadanie do łóżka i stwarza cały rytuał z karmienia jej winogronami, za każdym razem muskając jej wargi. Cristo, uosobienie seksu w dzień i w nocy. Tak wiele ją nauczył i tak bardzo zranił.
– Po prostu Cristo, bez specjalnych ceremonii – powiedział spokojnie, ale nawet powietrze wokół niego wydawało się zimne jak lód.
Najwyraźniej wiedział, że ona tu pracuje, ale nie chciał się przyznać, że się znają. To jej bardzo odpowiadało. Aż się wzdrygnęła na myśl, że Sam i koledzy mogliby się dowiedzieć, jaką była kiedyś idiotką. Co? Jedna z dziewczyn Crista Donakisa? Tego gościa, który zmienia kobiety tak często jak skarpetki? Mogła sobie wyobrazić ich pogardę i rozbawienie. Czy Cristo jest zainteresowany kupnem hoteli Sama? Jaki mógłby mieć powód, by zjawić się w Stanwick?
– Erin, chciałbym, żebyś oprowadziła gościa po naszych obiektach – zwrócił się do niej Sam. – Możesz mu przedstawić najnowszą analizę danych. Wierz mi, ta dziewczyna ma głowę jak komputer.
Poczerwieniała pod wpływem tego komplementu.
– I wygląd, i inteligencja. Jestem pod wrażeniem – oświadczył Cristo z uśmiechem, który zmroził ją do szpiku kości.
– Jesteś właścicielem grupy Donakisa – zauważyła, próbując pokonać szok. – Myślałam, że specjalizujecie się w hotelach wielkomiejskich.
– Moi klienci lubią też pobyty na wsi, więc chcę dać im możliwość wyboru, by już nie musieli bywać u konkurencji – wyjaśnił.
– Rynek dbania o urodę dobrze się zapowiada. Kiedyś była to przyjemność na specjalne okazje, ale teraz i kobiety, i mężczyźni uznają ją za konieczność – skomentowała, a Sam rzucił jej zachwycone spojrzenie.
– Zaskakujesz mnie. Nigdy nie byłem w spa – oświadczył Cristo.
– Ale masz opiłowane paznokcie i doskonale utrzymane brwi – odparła łagodnie, a szef spojrzał na nią z obawą, czy te uwagi na temat zwyczajów gościa nie stają się zbyt osobiste.
– Jesteś bardzo spostrzegawcza – rzekł jedwabistym tonem Cristo.
– Muszę. Jedna trzecia naszych klientów to mężczyźni – odparła gładko.
więcej..