- W empik go
We’ll be born as flowers - ebook
We’ll be born as flowers - ebook
We’ll be born as flowers to powieść wbijająca się w serce tysiącami odłamków roztrzaskanego młodego życia, które główna bohaterka próbuje pozbierać i posklejać ze sobą w nowy, mocniejszy kształt.
Czy uda jej się połączyć wszystkie elementy?
Siedemnastoletnia Melissa po tragicznej śmierci rodziców trafia pod opiekę krewnych do Londynu, gdzie próbuje odnaleźć się w jednej z tamtejszych szkół. Poraniona przez życie i niezwykle wrażliwa dziewczyna poznaje równie poranionego i równie wrażliwego chłopaka. Czy będą potrafili sobie nawzajem pomóc? Czy będą dla siebie wsparciem? A może ich relacja zamieni się w coś więcej? I jak czuła i subtelna Melissa poradzi sobie z kolejną wielka tragedią w jej życiu...
Delikatna i wciągająca powieść o tym, jak kruche i jednocześnie wciągające jest życie młodych ludzi.
Osoby nastoletnie mogą odnaleźć w powieści Weroniki Dobrzynieckiej siebie – swoje troski, ale i swoje radości. Osoby pełnoletnie mogą, natomiast, uświadomić sobie jak – tak naprawdę – kruchy i wrażliwy jest każdy młody człowiek… Nawet ten, który wydaje się być najtwardszym zawodnikiem w rozgrywce, jaką jest dorastanie i w grze o nazwie „życie”.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67036-15-3 |
Rozmiar pliku: | 738 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_DROGI CZYTELNIKU,_
zanim przejdziesz do lektury, chciałabym powiedzieć Ci, że napisałam tę powieść, kiedy miałam piętnaście lat. Chodziłam wówczas do gimnazjum i był to dla mnie bardzo trudny okres.
Książka, którą teraz trzymasz w swoich dłoniach, odzwierciedla wszystko, co wtedy czułam. Uprzedzam Cię, że nie będzie to prosta i całkiem przyjemna przygoda. Być może w jednym z bohaterów rozpoznasz siebie – z teraźniejszości lub z przeszłości. Być może utożsamisz się z kimś, o kim jest mowa na kartach tej powieści.
Powinieneś wiedzieć, że kiedy miałam szesnaście lat, otrzymałam szansę, by wydać tę powieść. Jednak jak widzisz, wtedy się na to nie zdecydowałam. Musiały minąć cztery lata, żebym poczuła się gotowa na zmierzenie się z tym, o czym pisałam.
Czytając, sprawdzając i poprawiając treść „We’ll be born as flowers”, czułam się, jakbym stała przed nastoletnią wersją siebie. Przypomniałam sobie o wszystkich lękach oraz smutkach, które kiedyś mnie trapiły.
Dzisiaj mogę Ci powiedzieć, że te trudne chwile zostawiłam za sobą, mimo blizn, które mi o nich przypominają.
Być może zastanawiasz się, dlaczego chcę, abyś to wszystko wiedział.
Ponieważ wiem, że niezależnie od wszystkiego, niezależnie od tego, jak okropnie się teraz czujesz, to za jakiś czas spojrzysz w przeszłość, spojrzysz na osobę, którą jesteś obecnie, i stwierdzisz, że wygrałeś. Przezwyciężyłeś cały mrok i dzięki niemu stałeś się silniejszą osobą.
Zaufaj mi.
Mimo tego, co powiedziałam wyżej, życzę Ci miło spędzonego czasu z tą powieścią. Pamiętaj, że nigdy nie jesteś sam.
_WERONIKA_Prolog
Zamknął oczy, a białe, plastikowe pudełko z niebieską etykietką samo wyśliznęło się z dłoni.
Blade wargi chłopaka mimowolnie się rozchyliły.
Długie, ciemne rzęsy niczym zamek błyskawiczny niezwykle szybko zatrzasnęły odbicie nieba za szklaną taflą łez w jego oczach.
Kiedy kilka chwil później dziewczyna potrząsała ramionami przyjaciela, zdawało się jej, że zamek zaciął się na dobre i nie będzie w stanie go rozpiąć, mimo usilnych starań.
Widział niewyraźnie kształty w jego ulubionym brązowym kolorze.
Dobiegały go jakieś niezrozumiałe słowa i znajome szepty.
Szepty cieni najciemniejszych stron jego myśli. Szepty, których tak bardzo nienawidził. Które nauczyły go nienawidzić siebie.
Pod skórą czuł pulsowanie żył i nieznośny rytm, którym wciąż biło jego kruche serce.
Bicie było coraz słabsze, coraz cichsze, jakby wystraszyło się czyjejś groźby i postanowiło zamilknąć.
Było jak spadająca z nieba gwiazda, piękna tylko przez chwilę.
Pod opuszkami czuł coś dziwnego, znajomego, a zarazem obcego. Nie wiedział, co to takiego i czym jest ciepła, gęsta ciecz oblepiająca jego dłonie. Zapomniał.
Ostatnie tchnienia wypełnione były miłym zapachem świeżo skoszonej trawy.
Na koniec poczuł jeszcze ciepłą kropelkę na swoich ustach. Miała okropnie słony smak…