Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Widma - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 stycznia 2018
E-book: EPUB,
0,77 zł
Audiobook
2,48 zł
0,77
77 pkt
punktów Virtualo

Widma - ebook

Poemat Tadeusza Gajcego z 1943 r. wydany w zbiorze o tym samym tytule. Składa się z dziesięciu części, w których poeta przedstawia apokaliptyczna wizję świata ogarniętego wojną. Tytułowe widma niosą ze sobą grozę tym większą, gdyż niezidentyfikowaną, trudną do objęcia rozumowym poznaniem. Zagłada zyskuje w wierszu wymiar metafizyczny.

Kategoria: Liceum
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-272-5325-5
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I

Czy znasz ten kraj pod soplami sczerniałych gorących gromnic

skrzypiący dawniej żywicą – dzisiaj błonami skrzydeł

nietoperzy ogromnych.

Czy znasz ten kraj,

gdzie ścieżkami westchnień

płyną nieżywe

kwiaty zwęglone i kości zwierząt łąkowych i leśnych.

Gdzie płaski wypasał krajobraz

stulone uśmiechy wiosek

i kwitły długo przy ustach łąki łagodne jak flety –

schodząc do jezior z siarki

i węgla lasy brzozowe.

Stanęły w martwym powietrzu głosy psalmistów letnich,

kiedy czerwony tulipan ze strzechy wyrósł drzemiącej

i ronił płatki gorące.

Miasta pogięte jak muszle na czarnoziemnych wybrzeżach,

w których się echo strzępiaste wylewa pod strumień wiatru –

oto latarnie uliczne w ślimaki skręcone leżą

i wieże cieką ku ziemi w ceglasty zimny stalaktyt.

Marszczy się skóra globu, lasami zapada i pęka,

w szczelinach grzmoty podziemne niebo kaleczą niskie,

ziewają krwiste zachody przy ziemi rozwartym pyskiem

i czarne słońce zmalało do kształtu serca człowieka.

Ryby na rzekach z fioletu wypływają brzuchami do góry,

jawią się niebom obcym geometryczne stygmaty,

a to zapowiedź złowieszcza,

bo u serca dzwonów wiszą już nietoperze

i znaki z morowego powietrza

jak obłoki wędrują nad światem.

Ptaki nie znane nikomu po długich roślinach świstu

spadają w dłonie łun

jak w sieci listków.

Jabłko ziemi błądzące w zdwojonych mocnych obrotach

o obręcz blasku ociera sypką sosnową sierść.

Rwie się niebieski bulgot

i pustkę złą ustokratnia,

pustkę o wnętrzu płomienia.

W płomieniu wklęsłym i szklanym mówią – śmierć.

Przymknięte są oczy pożarów, spod których łzy jak katedry –

łzy wyściełane wrzosami miękkie i dziwnie ciche –

a są to farby żałobne rozłożone w skrzydłach motyli,

a są to dźwięki bolesnej muzyki.

Pada śmiertelny deszcz z gromnic wysokich,

bezpańskie zwierzęta straszą między nocą a dniem,

ślepną źrenice ludzi pod cięciem puchowej lotki

ptaków niebieskich przemienionych w łzę.

A domy łamią się lekko, domy, w których zamieszkał człowiek

naszeptujący do kopców cmentarnych u granic.

Ludzie o twarzach z wosku o oczach łagodnej łani

czekają na gałązkę oliwną, a może

na gałązkę zwykłego śpiewu.

Skłębiona puchnie darń,

skwierczą rozwiane knoty gromnic,

noce wtulone w skrzydła nietoperzy ogromnych

kołyszą kraj.

Ten kraj.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij