- W empik go
Wiersze - ebook
Wiersze - ebook
Książka jest amatorskim debiutem literackim. Autorka w swoich wierszach dzieli się głębokimi przemyśleniami na temat życia, miłości, przemijania. Opisuje piękno otaczającego nas świata, dostrzegając jednocześnie koszmary wojny. Wiersze przywołują wspomnienia młodości, wzruszają, chwilami bawią. Poezja subtelna i lekka a jednocześnie głęboko refleksyjna.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8126-870-7 |
Rozmiar pliku: | 2,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Miłość
Miłość kwiatem najpiękniejszym w ogrodzie zakwita
Gdy się serce z drugim sercem w alejce spotyka
Gdy wraz wezmą się za ręce i poczują drżenie
Zrozumieją wnet oboje, że to przeznaczenie
Że to miłość najwspanialsza jest przez los wskazana
Wraz ze szczęściem i wiernością na zawsze im dana
A gdy wiara i nadzieja kiedyś ich opuszczą
Miłość zawsze pozostanie nieprzebytą puszczą.
Szczęśliwy ogród
Piękny ten ogród, gdzie kwiaty szczęśliwe
Do słońca wdzięcznie wyciągają ręce
Gdzie drzewa wysmukłe, krzaki rozłożyste
A trawy tak bujne, jak łany złociste.
Szczęśliwy ten ogród co radością woła
I ludzie szczęśliwi, widząc dookoła
Tyle życia i nadziei jasnych
Na dni spełnień radosnych i smutków zagasłych.
Piękny i szczęśliwy jest ogród twych marzeń
Uczyń go wspanialszym, siłą serca zdarzeń
Bo czar jego i urok w twojej leżą mocy,
Dbaj więc i pielęgnuj go za dnia i w nocy.
***
Z pragnienia stworzone
Z ciała zrodzone
Rozkoszą malowane
— szczęście
Dar od niebiosa
Bogini bosa
Ludziom rzucona prosto w ramiona
— miłość
Wiara
Szczęściarz, który ją posiada
Wierzyć umie szczerze
W Boga, w miłość i braterstwo
Ja czasem nie wierzę.
Czuję jednak brak tej wiary
W trudnych chwilach życia
Brak mi siły i odwagi
Do dalszego bycia
Ale miłość i nadzieja
Blisko wiary stają
I gdy tej już w życiu nie ma
One szczęście dają.
Nadzieja
Nadzieja to krucha iskierka przymierza
Kiedy jej zabraknie — czas donikąd zmierza
Ona rozjaśni najciemniejsze strony,
kto ja posiąść zdoła, będzie ocalony.
Lecz gdy wiara od nadziei zbyt daleko stoi
Nikt już czasu minionego, do nas nie dostroi
Pustka, niemoc wezmą górę nad życiem człowieka
Jakże ciężko przyjdzie żyć, gdy już nic nie czeka.
***
Kwiat ścięty przed mrozem
Pięknem nie zadziwi
Miłość zabłąkana
Owocu nie wyda
Ziarno w złą glebę posiane
Plonem nie ucieszy
Człowiek, choć zda się szczęśliwym
Choćby w myślach zgrzeszy.
Myśli moje
Myśli, myśli — ptaki czarne
Krążą ponad głową moją
Chciałyby założyć gniazdo
Lecz spłoszone siąść się boją.
Myśli, myśli — orły białe
Was wyglądam z utęsknieniem
Niechaj powiew waszych skrzydeł
Da mym zmysłom ukojenie
Białe, czarne — myśli lotne
Życie moje w was złączone
Bądźcie świata mego cieniem
Szczęścia chwile nieskończone.
Mały chaber
Ziarno życia kłosem szczęścia obrodziło
Łany bujne zachwycają blaskiem swym
Wiatrem gnane przechylają się na boki
Siejąc szczęścia słodkie chwile tu i tam.
Wśród tych łanów mały chaber się wyłania
Zagubiony w złotych barwach kłosów tych
Krzykiem głośnym chce obwieścić swe istnienie
Lecz wołania nie usłyszy wielki świat
Więc udaje, że jest jednym z kłosów wielu
I kołysze się na wietrze w górę, w dół
Lecz nie widać w jego ziarnach drobin szczęścia
Zawsze będzie małym chabrem pośród zbóż
I choć dobre kłosy wzięły go w objęcia
Kołysankę, niczym matka szepczą mu
Jest wciąż smutny i samotny w tej gęstwinie
Zagubione i płaczące serce ma.
***
Rodzisz się iskierką
Żyjesz ptakiem wolnym
Nie pozwól by cię starość uczyniła
Człowiekiem … bezwolnym.
***
Stoisz zatopiona w ciszy
Serca bicia nikt nie słyszy
Choć miłością świat rozbrzmiewa
Ludzie są jak w lesie drzewa
Są samotne, choć w gromadce
I wesołe w smutku masce
Wiatr kołysze je na boki
Świat ich mały choć wysoki
Lecz gdy w górę, wyżej spojrzysz
Życia w nich iskierkę dojrzysz
Tyle ciepła w sobie mają
I miłości nie doznanej
I pieśni duszą śpiewanej
Rosną w lesie jak w rodzinie
Ale później, gdy czas minie
Stoją smutne i samotne
Taki od nich chłód powiewa.
Myślisz sobie, stare drzewa.
Może w drzewach jak wśród ludzi
Miłość z czasem się rozbudzi?
Przecież drzewa te stojące
To samotnych serc tysiące.
W ogrodzie miłości
W ogrodzie miłości zakwitają róże
Żółte, pąsowe, maleńkie i duże
Miłością nazwane, bo uczuciem płoną
Do życia się garną, słońca ciepło chłoną.
Być jedną z wielu róż w tym ogrodzie ślicznym
Nasycić swe zmysły pięknem romantycznym
To marzenie nawiedza co dzień myśli moje
Budzi wyobraźnię, wznieca niepokoje.
Lustereczko
Lustereczko, powiedz mi
Czy to wszystko mi się śni
Czy prawdą jest, że swe serce
Złożę w darze w jego ręce?
Tak, to prawda- lustro rzekło
Twoje piękno go urzekło
Ciepło ciała zniewoliło
Strzałą amora ugodziło.
On ci będzie przyjacielem
I kochankiem i partnerem
Uwierz w czystość jego duszy
Nikt wam szczęścia nie zagłuszy
Och, lusterko małe, śliczne
Ty znasz myśli moje czyste
Wiesz jak wielką jest radością
Ze obdarzył mnie miłością
Kocham go swym sercem całym
Świat mi dotąd był zbyt małym
Dziś jest wielki, rozjaśniony
Bo miłością przepełniony.
On i Ona
On i ona, piękna para
Dziś szczęśliwa, roześmiana
Ona śliczna, w bieli cała
Taka przy nim księżna mała
On wytworny, w gali całej
Podał rękę swojej małej
W niej obrączka złota lśni
Szczęście swe na jawie śni
Dziś dwa serca połączyli
W podróż życia wyruszyli
Bagaż ich to miłość wielka
Dziś skończona ich rozterka
Dalej razem będą zdążać
Razem marzyć i pożądać
Niech ich droga w szczęście wiedzie
W świat miłości niech powiedzie.
Jak kwiat
Jak kwiat, który opadł w zimny dzień
Jak łzy, które trawią oczy smutne
Tak ty dziś samotny, stary bard
Śpiewasz pieśń, która w duszy twojej łka.
Jak wiatr, który zrywa liście z drzew
Jak dzwon, który budzi martwą ciszę
Tak ja dziś swobodna niczym ptak
Który skrzydłami marzenia swoje pisze.
Czy będzie jeszcze w życiu naszym dzień
Gdy w dalszą drogę wybrać nam się uda
Jak para dzikich koni, wolnych gwiazd
Ruszymy tak na przekór siłom złym
I jak kwiat co rozkwita w blasku dnia
Jak wiatr, który echem w polu goni
Tak nas, wędrujących pośród dróg
Już samotność i tęsknota nie dogoni.
Droga do szczęścia
Wyczaruj mi proszę, świat pełen szczęścia
Świat ludzi radosnych, wolnych od nieszczęścia
Gdzie jeden, drugiemu swobody nie gasi
Gdzie nie ma podziału na wasi i nasi
Podaruj mi życie, o jakim marzyłam
Niechaj ideały, w które tak wierzyłam
Będą wyznaczały granice ludzkości
I by nikt nikomu nie zabrał bliskości
Do drugiego człowieka, do kraju, do Boga
Bo ta bliskość, to do szczęścia
Najwłaściwsza droga.
Graj Cyganie
Graj Cyganie, graj nam rzewnie
Niech muzyka się rozlegnie
Niech zadźwięczy echem w lesie
Niech ją wiatr, hen w dal poniesie.
Dawniej, gdy w taborze żyłeś
Pieśni piękne sam tworzyłeś
Dziś, gdy miasto cię wchłonęło
Twoją pieśnią zawładnęło.
Nie zatracaj jej uroku
Graj jak dawniej, aż do zmroku
Choć na świecie pieśni raj
Ty Cyganie, graj nam graj.
Wyliczanka
Raz, dwa, trzy, liczę ja, liczysz ty
Liczysz chmury na koronie
Liczysz gwiazdy w nieboskłonie
Liczysz mgiełkę z rannej rosy.
Liczysz, liczysz i nie widzisz,
Ze liczeniem wszystkich dziwisz.
Po co liczyć gwiazdy w niebie
Inni zrobią to za ciebie
Cóż ci z mgiełki, tak ulotnej
Z rosy srebrnej i wilgotnej?
Zamiast liczyć te ułudy
Popatrz w koło, same cudy
Ptaszek śpiewa, kwitną kwiaty
Świat jest piękny i bogaty
Nie licz mu bogactwa tego
Bo przeliczysz się …kolego!
***
byłam — tchnieniem
marzeniem
westchnieniem
jestem — rosą
półnagą,
pół bosą
taką wierną,
brzemienną
promienną
będę — cieniem,
nocy mgnieniem
wspomnieniem.
Marzenie
Gdybym mogła być motylem
Tęczą lata ubarwionym
Chciałabym ulecieć w dal
Gdzie świat zda się nieznajomym.
Tam, wśród kwiatów rajskich, ślicznych
Pośród źródeł wód przejrzystych
Wolność się z rozkoszą miesza
A swoboda dech zapiera
Jednak martwi mnie niepewność
Czy znajdę tam przyjaciela?
Bez przyjaźni trudne życie
Choć uroki rajskie kuszą
Kto mi poda dłoń w potrzebie
Kogo moje łzy poruszą?
Gdy zadaję to pytanie
Nie pragnę już być motylem
W barwach pięknych, w rajskim gaju
Pragnę zostać tu gdzie jestem
Wśród przyjaciół, w moim kraju.
Koncert
Palce po klawiszach biegną
Wnet się dźwięki z nich rozlegną
Muzyka, jak woda głębi
Przestrzeń całą wnet wypełni.
Dźwięki chłonę i pojmuję
Że muzykę w sobie czuję
Że jej czaru lotna fala
Błogim ciepłem mnie zniewala.
Jakim trzeba być artystą
By dać dźwiękom barwę czystą
By muzyką móc poruszyć
By nas oczarować, wzruszyć?
Perła
Malutka kropelka, perełka
Zrodzona na morza dnie
Choć drogę długą przebyła
Pragnieniem życia wciąż tchnie.
Czystą toń głębi w sobie ukryła
Siły magiczne moc wielką dały
A słońca złotego promienie gorące
Prawdziwe piękno perle nadały.
Blask
W perle iskra drży zamknięta
W bezkresnej otchłani
Dążyć będzie do jasności
Do cichej przystani.
Serce w matni uwięzione
Bólem swym przeszywa
Perło, daj mu iskrę złotą
Niech radość przeżywa.
Diament, płomyk wśród kamieni
Niczym w perle iskra
Brylantową tęczę szczeliną przeciska.
Iskra z czerni uwolniona
Błyszczy jakby gwiazda
Odnalazłszy cichą przystań
Na zawsze zagasła.
Kropla wody
Tyle blasku w sobie miała
Mała kropla wody czystej
Zatopiona niczym ognik
W niezmąconej toni mglistej.
Choć maleńka, taka była
Siłę w sobie wielką miała
Ona jedna na pustyni
Ciału, życie swe oddała.
Chrońmy więc tę perłę życia
Wszak od niej się rozpoczęło
Tu początek świata drzemie
W niej też życie się zaczęło.
Muzyka
Słyszę muzykę lekką, przyjemną
Dźwięki jak myśli do mnie przybiegną
Wstaję i tańczę wkoło i wkoło
Och, jak cudownie, och, jak wesoło.
Pytanie
Czym jest miłość, tęczą barwną
A nienawiść, chmurą gradną
Dobro, czym jest, życia tchnieniem
A zło, jego mrocznym cieniem.
Prawda, to perła na ziemi
Kłamstwo zaś garścią kamieni.
Czym odwaga, w boju chwałą
A tchórzostwo wadą małą
Czym jest radość, dzieckiem hożym
A cierpienie, darem bożym
Co to pycha, tej nie znamy
No, a wolność? Ją kochamy!
***
Chciałabym być ptakiem i polecieć, hen
Aż po horyzontu znikający cień
Lecieć swobodnie, wysoko nad chmury
I życie postrzegać beztroskie, tam z góry.
Płynąć w powietrzu jak łódka na fali
A złe sercu chwile, pozostawić w dali.
Losie daj skrzydła, wolności przesłanie
I pozwól mi poznać tej swobody smak.
Zagubione uczucie
Dałeś mi przyjaźń, ale to za mało
Żeby moje serce ciebie pokochało
Dałeś mi słońca promyki na dłoni
Lecz nawet ich ciepło, szczęścia nie dogoni
Otworzyłeś przede mną do rozkoszy wrota
Na wspomnienie których, budzi się tęsknota
Wchodziliśmy odważnie po szczęścia drabinie
Wierząc, że uczucie nigdy nie przeminie
Przeminęło, odeszło jakby sen niechciany
Wybraliśmy różne drogi, a ląd był nieznany
Choć tęsknota i wspomnienia były drogowskazem
Drogi nie odnaleźliśmy, by znowu być razem.
Cień
W mrocznej poświacie zagubiony cień
Odchodzi dostojnie jak po nocy, dzień.
W dali słychać jeszcze szelest suchych liści
Odszedł i zabrał wszystkie moje myśli
Wiatr mroczny porwał też wspomnienia
Biegnę więc, wołam, lecz nie ma już cienia.
***
Moja mała Ojczyzna
To ten skrawek Ziemi
W którym szczęście swe znalazłam
I źródło nadziei.
To ten ogród w barwach tęczy
Dęby rozłożyste
Krzewy, kwiatem obsypane
I trawy soczyste.
Świat dźwięczący ptaków śpiewem
Blaskiem słońca rozjaśniony
Choć dawniej był snem zaledwie
Dziś wiem, że to sen spełniony.
Bursztyn
Jantar, bursztyn piękny, miodny
W nim drobinka wody czystej
Niczym życie w żyle złota
Zagubione w toni czystej.
Fale go unoszą czule
Jakby łajbę bez żeglarza
I kropelkę wody złotej
Pozostawi w hojnym darze.
***
Jak kwiat przywiędły, od zapachu wolny
Jak zwierz zraniony, niezdolny do skoku
Tak człowiek z miłości piękna obnażony
Podąża jak ślepiec, zagubiony w mroku.
I choć światła nie widzi, drogi się nie lęka
W sercu jeszcze rany nie zagasłe krwawią
Bez miłości, bez przyjaźni — życie to udręka,
Ale ciągle jest nadzieja, że jeszcze się zjawią.
Pożegnanie z morzem
Toczy się kula czerwona po krawędzi nieba
Fala, falę goni, piętrzy się, przelewa
Wiatr niesie od morza powiew woni czystej
Tchnie z głębiny czarem poezji lirycznej.
Morza szum, bryza fal
Mew spłoszonych gwar o brzasku
Wszystko to odległe dziś,
Choć ślad jeszcze stóp na piasku.
Do wspomnień już czas zapisać
To nasze spotkanie
I gorących uciech chwile, ciała dotykanie
Jeszcze czuję twoje dłonie, jak ogień palące
I drży mocno ciało moje, miłości pragnące.
Ale wiatr już smutek niesie, mówi o rozstaniu
Mewy taniec układają w hołdzie pożegnaniu
Lecz muszelka znaleziona echo zatrzymała
Gdy już lata czas się skończy
Będzie nam morzem szumiała.
Wspomnienie
Było cicho, było ciepło, było miło
Moje serce jak dzwoneczek zadzwoniło
Byłeś przy mnie, drzewa z lekka zaszumiały
Wstyd pomyśleć, cóż one widziały?
Byłam z tobą, serce biło ci jak dzwon
Liście dębu nad głowami nam fruwały
Dziś wzruszona wracam myślą do tych chwil
i do szczęścia ulotnego jak ten wiatr.
Cisza
Wsłuchaj się w ciszę mroku
A będziesz jak dziecko małe
Zagubione w ciemnym lesie
Któremu strach wyjść nie daje.
Zatańcz wraz ze światłem jasnym
Weź promyki w ręce swoje
A słoneczne też się staną
Wszelkie twoje niepokoje
I co smutny zmrok zagasi
Ranny brzask światłem obudzi
I wnet pojmiesz, żeś szczęśliwy
I nie w borze, lecz wśród ludzi.
Natchnienie
Powiedz mi co czujesz
Gdy sięgasz po farby i obraz malujesz?
Czy twoje natchnienie
To dar, czy spojrzenie?
Gdy malujesz kwiatów toń
Czy czujesz upojną woń?
A kiedy obraz twój rozpromienia
uśmiech dziewczęcy
Czy przepełnia cię światło kolorami tęczy
Kiedy zaś czerpiesz z nieba
Sztuki swej natchnienie
Czy odczuwasz w swej duszy błogosławienie?
Opowiedz mi proszę, jak się wtedy czujesz
Gdy na płótnie białym swe dzieło malujesz?
***
Płaszczem wiatru otulona
Kroplą deszczu namaszczona
idę w mrok
Widzę postać oddaloną
Twarz ku niebu ma zwróconą
smutny wzrok.
Płaszczem swoim ją otulę
Twarz do twarzy jej przytulę
Sercem swym rozjaśnię mrok
Szczęście blisko jest
— o krok.
Jestem
Myśli biegną, głosy słyszę, piszę.
Nutką rzewną dziś rozbrzmiewam, śpiewam
Lekkość chmury w sobie czuję, miłuję
Żal, że już cie nie zobaczę, płaczę
Ogarniam świat czułym gestem — jestem.
Powrócisz Aniołem
Będziesz zawsze blisko mnie
Nawet wtedy, gdy wzrok cię nie spotka
Gdy ręce wyciągnięte za wzrokiem podążą
Lecz ciepłem swoim nie ogrzeją ciała.
W myślach i w sercu aniołem powrócisz
Duszę ukoisz łzą wspomnień radosnych
I już na zawsze pozostaniesz ze mną.
Gdy chór aniołów zaśpiewa swą pieśń
I światła strumień podąży ku ziemi
Powróci spokój, wiara w lepsze dni
I odnajdę radość i szczęście … w nadziei.
Żal
Żal tych uczuć pięknych, nie doznanych
Tych dni gorących, nocy nieprzespanych
Żal lat straconych na czekaniu tego
Co w zasięgu było dotyku naszego.
Nie umiałeś dostrzec oczu mego blasku
A ja nie wierzyłam słowom twym o brzasku
Szukaliśmy wymówki, żeby nie pozwolić
Uczuciem gorącym serc swych zadowolić.
Straciliśmy tak wiele, dzisiaj to rozumiem
Znaleźć wytłumaczenia doprawdy nie umiem
Tak bardzo szkoda, że czas szybko mija
Że to co najpiękniejsze, często nas omija
Wołam więc głośno, ludziom ku przestrodze
Nie rzucajcie przed miłością kamieni na drodze
Otwórzcie swe serca dla uczuć gorących
Tych jedynych w życiu ważnych, nieprzemijających.
Niby
Niby było — choć nie było
Niby chciało — lecz nie chciało
Niby miało — a nie miało
Niby dało — choć nie dało
Niby razem — lecz osobno
Niby zgoda — a niezgoda
Niby miłość i uroda
Niby, niby … jaka szkoda!
Milczenie
Naucz się kochać milczenie
I smutek oczu, powiek lekkie drżenie
Wniknij światłem jasnym w mrocznej duszy cienie
Dodaj jej otuchy, przynieś ukojenie
Czasem milczenie więcej powie niż słowa
Bądź na taką rozmowę gotowa
Bo cisza często tłumi krzyk rozpaczy
I chociaż jest niema, jednak wiele znaczy.
Jeśli własne milczenie złożysz w hojnym darze
Szczęściem największym może się okaże
W cichej podzięce głos wdzięczny usłyszysz
I samotność wielką w swym sercu uciszysz?
***
Masz w sobie miłości tyle
Że mógłbyś obdzielić świat
Lecz przywiędło serce twoje
Jak bez wody więdnie kwiat.
Czemu nie chcesz poczuć żaru
Moich dłoni, serca mego
Które bije tak radośnie
I chce tulić się do twego?
Rozchyl usta namiętności
Wypij nektar z rajskich ziół
Może szczęście, które czuję
I ty także będziesz czuł?
Prośba
Wyrzuć z serca wszelkie żale
Zobacz jaki świat radosny
Kochaj szczerze i zuchwale
Wtedy świat twój, teraz mroczny
Będzie blaskiem swym owocny.
Staraj się rozumieć ludzi
W każdym drzemie moc geniusza
A świat, który cię otacza
Niczym jama Wezuwiusza
Buchnie ogniem namiętności
I żar w tobie świeży wzbudzi.
Nie bój się powiedzieć kocham
Bo jest w słowie tym zaklęcie
Które ruszy bryłę uczuć
I poniesie ją w zamęcie
Tam, gdzie teraz chłód i trwoga
Poprzez serce me … do Boga.
Pokaż innym czym jest miłość
Czym szacunek, wiara, zgoda
W każdym drzemie to uczucie
Zagubione niczym woda
Która źródło opuściła
I w przepastnej jamie skalnej
Dążyć będzie do jasności
Do tej wiecznej szczęśliwości
Która dana jest nielicznym
Do ujrzenia w świetle czystym.
Nie tłum w sobie serca mocy
Zobacz ile jest pragnienia
W ludziach, którzy cię kochają
I choć w duszy swej ponurej
Przeklinają czarcią żądzę
Nie chcą cienia namiętności
Chcą miłości, pożądania
Tego, czego dać nie może
Chłód twej duszy, twoja duma
Ale serce twe gorące
W kleszczach złości i pogardy
Jęczy niczym gaz bojowy
Porzucony w nocnej akcji.
Daj uwolnić zmysłom ciało
Żyj, jak chciałbyś przeżyć życie
A zobaczysz serca innych
Które tobie są oddane
I choć w wielkiej są rozterce
Wciąż czekają na tę chwilę
Kiedy zerwiesz się do lotu
I poderwiesz je z równiny
Do radosnej życia strony
Gdzie szacunek i kochanie
Są tak lekkie jak amory
Które tobie strzałą służą.
Weź ją w ręce i wyceluj
W serce bliskie twemu sercu
I tak trwaj do końca życia
W prawdzie, zgodzie, jak w zaklęciu.
Życie i ból
W bólu się człowiek rodzi i z bólem umiera
Lecz jakże inaczej się ten ból odbiera