Wiersze zebrane - ebook
Wiersze zebrane to tomik poezji, w którym znajdziemy utwory z nurtu lirycznego oraz filozoficznego. Ich głównymi motywami przewodnimi są miłość oraz wiara.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8155-473-2 |
| Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„O miłości prawdziwej”
Ty, która powoli wschodzisz,
jak noc na majowe niebo,
olśniona i zagłębiona
w najskrytsze zakamarki
naszych dusz…
Serce kołyszesz w słodkim letargu,
serce uśpione topisz w oceanie zmysłów.
Biegniesz na niebie gwiaździstym,
mówisz, czujesz, dotykasz,
szukasz tajemnic najskrytszych,
szeptów czułych, słów najmilszych.
Drzewa szumią imię twoje,
gdy biegniesz przez park,
jak wiatr cichy, lekki,
tańczący wśród tysiąca liści.
Rzucasz spojrzenia niewinne,
ukradkiem zbierane.
Srebrny pył księżycowy rozwiewasz
nad głowami zakochanych.
Wchodzisz do duszy, do serca,
a także masz darmowy bilet wstępu
do siódmego Nieba,
bo w Tobie jedynej — tkwi moc nieśmiertelna.
Uczysz nas czuć, dotykać i żyć.
Żyć dobrze.
Poznać i zrozumieć ciebie,
może serce czyste,
serce, które jest jak łza,
serce, które wie, że Jesteś:
w kroplach deszczu,
w promieniach słońca,
w rosie, która spływa z płatków niezapominajek,
w oczach smutnych i radosnych,
w przejrzystych i tajemniczych,
w dźwiękach natury.
Wszędzie — królujesz Ty.
Ty, która prowadzisz nas do Nieba.„Ja”
To —
moje, twoje
„Ja”
grające w teatrze,
przywdziewające różne maski
nie wychodzące do świata
bez ochronnej przykrywki
z lęku przed oficjalną odsłoną
„Ja”
nie znudzone mówieniem kłamstw,
kryjące się pod mistrzowskim kamuflażem
zajęte myleniem tropów,
zmienianiem kodów w machinie szyfrów
stoi bez ustanku na straży
prawdy gołej,
prawdy całej,
prawdy trudnej,
prawdy nie do zniesienia.
To „ja” nam tak potrzebne,
tak bliskie, tak miłe
by nie przejrzano nam duszy.
Nasza jedyna odwieczna i skuteczna
przeszkoda
na drodze ku poznaniu.
Ewolucja zakończona.
A kto pragnie by było inaczej:
Musi powiedzieć swojemu „ja” — NIE!„Modlitwa dla zapomnianych”
Póki jeszcze…
możemy
módlmy się —
za tych, których świat nie pamięta,
dla których nie ma cienia wspomnienia
za tych, którzy bez słowa skargi cierpią,
za rozpacz milczących dusz,
za w samotności serca konające,
za najcichszych z cichych
za przechodzących obok,
za odchodzących bez uwagi.
Boże Ojcze
obdarz łaską
wszystkich
zapomnianych.
A nam
pozostałym —
odsłoń oczy,
by nie tylko mogły patrzeć,
ale potrafiły też zobaczyć.
Amen."Miałam na imię Magdalena..."
Miałam na imię Magdalena…
z krainy Magdali wiodła mnie droga kręta
kochałam często kogoś kogo nie ma
dławiłam się bólem próbując ułaskawić
panującą we mnie ciemność
gorzki piołun
odejmował mi oddech
pocałunkiem śmierci
zostawiając me usta
na w pół rozchylone i nieme…
Miałam na imię Magdalena…
z krainy Magdali wiodła mnie droga kręta
szukałam często miłości
tam, gdzie jej nie ma
po dolinie zagłady błądziłam
aż cała we łzach
u Twoich stóp
się roztopiłam…„Wołanie proroka”
Kto ma uszy
ku słuchaniu
niechaj słucha
Nasza niemiłość
nie tylko uderza,
w tych którzy są
obok nas
Ona
przede wszystkim
uderza
— w nas samych.
Świat pielęgnuje strach,
rodzi makabrę,
mówi o złych mocach.
Przesiąkamy tym,
czym się karmimy.
Dlatego —
boimy się,
nie znamy miłości.
Makabra
goni
tragedię
z dnia na dzień.
Dlaczego
jeszcze
nie błagamy o światło
gdy ciemności jest zbyt wiele?
By ucichły
nasze lęki.
Dlaczego
sami
gasimy ten świat
zamiast go —
rozświetlić?
Dlaczego
miłością wzajemną
nie rozbroimy
tego świata
z ostatniej bomby,
na której siedzimy?
Dlaczego?
Dlaczego??
Dlaczego???
Woła w nas głos,
który jest tym
wołającym na puszczy.
A wołanie to —
roznosi się po ziemi:
„Przygotujcie drogę Panu
Prostujcie ścieżki dla Niego”***
My —
Jak dwa sierpy
bladego półksiężyca
stajemy się pełnią
dopiero w jedności.
My —
Jak dwie odległe
gwiazdy na niebie
zrzucone na twardą ziemię
by w końcu otrzeć się o siebie.
Jesteśmy tylko
ziarnem w oku Stwórcy
i aż składową częścią
wszelkiego bytu.
Więc, posłuchaj tego szeptu:
Ten dzień się wcale
nie kończy.
To co dla nas
tu jest święte
w wielkiej księdze życia
będzie nieśmiertelne.„Człowiek a ludzie”
Dość często zdarza się w życiu
ów jeden paradoks:
wkoło ludzi pełno,
człowiek jednak sam.
Zdziwieni ludzie,
nie umieją zrozumieć człowieka,
któremu przeszłość jest bliższa,
niż przyszłość, o której nic nie wie.
Jednak natrętni ludzie,
nie odczepią się od niego,
gdyż nie umieją zamilknąć jak człowiek,
wtedy, kiedy trzeba.
Nie rozpamiętuj! — srogo mu nakażą.
Na co ci to? — pytanie mu zadadzą.
Nie ten, nie ta, to inny, inna — dobrze mu doradzą,
bowiem ludzi owych bardzo razi,
człowiecza niezdarność zapominania.
Woleliby, by w końcu jak oni wyznał:
ach, ta miłość, była ona dawno
Ty, która powoli wschodzisz,
jak noc na majowe niebo,
olśniona i zagłębiona
w najskrytsze zakamarki
naszych dusz…
Serce kołyszesz w słodkim letargu,
serce uśpione topisz w oceanie zmysłów.
Biegniesz na niebie gwiaździstym,
mówisz, czujesz, dotykasz,
szukasz tajemnic najskrytszych,
szeptów czułych, słów najmilszych.
Drzewa szumią imię twoje,
gdy biegniesz przez park,
jak wiatr cichy, lekki,
tańczący wśród tysiąca liści.
Rzucasz spojrzenia niewinne,
ukradkiem zbierane.
Srebrny pył księżycowy rozwiewasz
nad głowami zakochanych.
Wchodzisz do duszy, do serca,
a także masz darmowy bilet wstępu
do siódmego Nieba,
bo w Tobie jedynej — tkwi moc nieśmiertelna.
Uczysz nas czuć, dotykać i żyć.
Żyć dobrze.
Poznać i zrozumieć ciebie,
może serce czyste,
serce, które jest jak łza,
serce, które wie, że Jesteś:
w kroplach deszczu,
w promieniach słońca,
w rosie, która spływa z płatków niezapominajek,
w oczach smutnych i radosnych,
w przejrzystych i tajemniczych,
w dźwiękach natury.
Wszędzie — królujesz Ty.
Ty, która prowadzisz nas do Nieba.„Ja”
To —
moje, twoje
„Ja”
grające w teatrze,
przywdziewające różne maski
nie wychodzące do świata
bez ochronnej przykrywki
z lęku przed oficjalną odsłoną
„Ja”
nie znudzone mówieniem kłamstw,
kryjące się pod mistrzowskim kamuflażem
zajęte myleniem tropów,
zmienianiem kodów w machinie szyfrów
stoi bez ustanku na straży
prawdy gołej,
prawdy całej,
prawdy trudnej,
prawdy nie do zniesienia.
To „ja” nam tak potrzebne,
tak bliskie, tak miłe
by nie przejrzano nam duszy.
Nasza jedyna odwieczna i skuteczna
przeszkoda
na drodze ku poznaniu.
Ewolucja zakończona.
A kto pragnie by było inaczej:
Musi powiedzieć swojemu „ja” — NIE!„Modlitwa dla zapomnianych”
Póki jeszcze…
możemy
módlmy się —
za tych, których świat nie pamięta,
dla których nie ma cienia wspomnienia
za tych, którzy bez słowa skargi cierpią,
za rozpacz milczących dusz,
za w samotności serca konające,
za najcichszych z cichych
za przechodzących obok,
za odchodzących bez uwagi.
Boże Ojcze
obdarz łaską
wszystkich
zapomnianych.
A nam
pozostałym —
odsłoń oczy,
by nie tylko mogły patrzeć,
ale potrafiły też zobaczyć.
Amen."Miałam na imię Magdalena..."
Miałam na imię Magdalena…
z krainy Magdali wiodła mnie droga kręta
kochałam często kogoś kogo nie ma
dławiłam się bólem próbując ułaskawić
panującą we mnie ciemność
gorzki piołun
odejmował mi oddech
pocałunkiem śmierci
zostawiając me usta
na w pół rozchylone i nieme…
Miałam na imię Magdalena…
z krainy Magdali wiodła mnie droga kręta
szukałam często miłości
tam, gdzie jej nie ma
po dolinie zagłady błądziłam
aż cała we łzach
u Twoich stóp
się roztopiłam…„Wołanie proroka”
Kto ma uszy
ku słuchaniu
niechaj słucha
Nasza niemiłość
nie tylko uderza,
w tych którzy są
obok nas
Ona
przede wszystkim
uderza
— w nas samych.
Świat pielęgnuje strach,
rodzi makabrę,
mówi o złych mocach.
Przesiąkamy tym,
czym się karmimy.
Dlatego —
boimy się,
nie znamy miłości.
Makabra
goni
tragedię
z dnia na dzień.
Dlaczego
jeszcze
nie błagamy o światło
gdy ciemności jest zbyt wiele?
By ucichły
nasze lęki.
Dlaczego
sami
gasimy ten świat
zamiast go —
rozświetlić?
Dlaczego
miłością wzajemną
nie rozbroimy
tego świata
z ostatniej bomby,
na której siedzimy?
Dlaczego?
Dlaczego??
Dlaczego???
Woła w nas głos,
który jest tym
wołającym na puszczy.
A wołanie to —
roznosi się po ziemi:
„Przygotujcie drogę Panu
Prostujcie ścieżki dla Niego”***
My —
Jak dwa sierpy
bladego półksiężyca
stajemy się pełnią
dopiero w jedności.
My —
Jak dwie odległe
gwiazdy na niebie
zrzucone na twardą ziemię
by w końcu otrzeć się o siebie.
Jesteśmy tylko
ziarnem w oku Stwórcy
i aż składową częścią
wszelkiego bytu.
Więc, posłuchaj tego szeptu:
Ten dzień się wcale
nie kończy.
To co dla nas
tu jest święte
w wielkiej księdze życia
będzie nieśmiertelne.„Człowiek a ludzie”
Dość często zdarza się w życiu
ów jeden paradoks:
wkoło ludzi pełno,
człowiek jednak sam.
Zdziwieni ludzie,
nie umieją zrozumieć człowieka,
któremu przeszłość jest bliższa,
niż przyszłość, o której nic nie wie.
Jednak natrętni ludzie,
nie odczepią się od niego,
gdyż nie umieją zamilknąć jak człowiek,
wtedy, kiedy trzeba.
Nie rozpamiętuj! — srogo mu nakażą.
Na co ci to? — pytanie mu zadadzą.
Nie ten, nie ta, to inny, inna — dobrze mu doradzą,
bowiem ludzi owych bardzo razi,
człowiecza niezdarność zapominania.
Woleliby, by w końcu jak oni wyznał:
ach, ta miłość, była ona dawno
więcej..
W empik go