- W empik go
Wierszyki Profesorka Stworka - ebook
Wierszyki Profesorka Stworka - ebook
Niniejszy tomik poezji to doskonały dodatek do każdej dziecięcej biblioteczki. „Wierszyki Profesorka Stworka” pobudzają ciekawość, zwiększają zasób słownictwa, świetnie nadają się do ćwiczenia pamięci oraz dykcji. Uczą także wrażliwości oraz prawidłowych zachowań i postaw w życiu społecznym. Wspaniale rozwijają dziecięcą wyobraźnię. Dzięki „Wierszykom Profesorka Stworka” nauka stanie się zabawna i ekscytująca.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8351-295-2 |
Rozmiar pliku: | 7,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Witajcie, dzieci! Jestem Stworek
i zwykle dobry mam humorek.
Czasami, kiedy coś mnie smuci,
lubię piosenki cicho nucić.
Dlaczego cicho? Oj, fałszuję
i śpiewem nastrój innym psuję.
Poza tym nie mam wielu wad
i ze wszystkiego jestem rad.
Cieszę się z każdej małej rzeczy.
Nikt temu pewnie nie zaprzeczy,
że gdy się człowiek denerwuje,
to na chorobę zapracuje.
Uśmiech jest bardzo zaraźliwy,
staram się zatem być szczęśliwy.
Kiedy się człowiek często śmieje,
o wiele szybciej wyzdrowieje.
„U” uśmiechniętą jest literką
i wciąż wesoło na mnie zerka.
„S” niczym wąż jest jadowite,
dlatego smutne jest i skryte.
Niech często uśmiech się pojawia
przez bardzo, bardzo duże „U”,
kiedy ktoś moje wierszydełka
będzie Wam czytał dziś do snu.
Żaba i czapla
Szepcze żaba do czapli:
— Dżdżysty mamy dzień.
Niczego nie łowisz?
Ryby zmorzył sen,
muszki nie latają,
komary nie bzyczą,
tylko gdzieś w oddali
czarne krówki ryczą.
Przyjdzie nam głodować,
moja droga pani.
Ach! Ogromna czapla
ma jej słowa za nic.
Nagle szybki szczupak
złapał ją za skrzydło
i polowanie pani czapli zbrzydło.
Żaba przez chwilę
myślała o pechu,
a teraz szczęśliwa
trzęsie się ze śmiechu.
Szukała czapla śniadania w jeziorze,
a teraz sama śniadaniem być może.
Taki z tego morał,
że nic nie jest pewne.
Czujesz się zwycięzcą,
a później łzy rzewne.
Czujesz się przegrany?
Nie wszystko stracone,
gdyż nic w życiu nie jest
z góry przesądzone.
Sroka
Wrzeszczy sroka: „Czakerak!
Jestem dzisiaj bardzo zła!”.
Pewnej pani przez okienko
wyleciało świecidełko.
Sroka o tym nie wiedziała,
a okazję ukraść miała.
Sroki lubią świecidełka:
koraliki wprost z pudełka,
pierścioneczki ze szkatułki,
brylanciki z górnej półki.
Skrzeczy sroka: „Czakerak!
Kto kamyczek mały ma?
Chętnie dowiem się też gdzie
i wnet tam ujrzycie mnie”.
Wrzeszczy sroka: „Czakerak!
Jestem dzisiaj bardzo zła!”.
Pora swoje zdanie zmienić,
moi drodzy przyjaciele.
Mam orzeszki dziś w kieszeni
i ze sroką się podzielę,
bowiem sroki, moi mili,
bardziej niż błyskotki cenią
garść orzeszków, choć te drugie
w słońcu wcale się nie mienią.Gżegżółka
Gdzie się podziała gżegżółka? —
pyta strapiona jaskółka. —
— Jajko swoje zostawiła,
gniazda sobie nie uwiła.
Najdumniejsza z ptaków — sowa
rzecze takie oto słowa:
— Większość nie wie, o co chodzi,
błędnie swoim wzrokiem wodzi.
Większość nie wie, że gżegżółka
to zwyczajna jest kukułka.
To ladaco, ta szachrajka,
co podrzuca innym jajka,
poleciała w ciepłe kraje!
Porzuciła setki jajek!
Teraz inne leśne ptaki
wychowują jej pisklaki.
Czy w tym lesie wszyscy wiedzą,
że na cudzych jajach siedzą?
Na to dzięcioł się odzywa,
który skryty zwykle bywa
i zajęty swoją pracą:
— Tak, widziałem dziś ladaco.
U trzcinniczka w gnieździe była,
jedno jajo zostawiła.
Zjadła później ze trzy liszki
i wybrała się do pliszki.
Pliszka na to:
— Nie, mój panie!
Zjadła ze mną dziś śniadanie,
po godzinie odleciała.
Coś do załatwienia miała.
Dzięcioł zerknął, nie uwierzył
i powiedział:
— Bądźmy szczerzy.
Ta naiwność panią zgubi.
Jak kukułkę można lubić?
Tu wtrąciła swoje sroczka,
mrużąc podejrzliwie oczka:
— Przejrzyj jaja, droga pliszko.
Rozmawiałam wczoraj z myszką
i twierdziła, tak jak reszta,
że kukułkę trzeba zbesztać.
Do gniazd wielu zaglądała,
wszędzie jajo zostawiała.
W środę jarzębatkę
zaprosiła na herbatkę.
Jarzębatka się zjawiła,
a kukułka u niej była.
To jest bardzo podejrzane.
Odleciała dziś nad ranem.
Za swe grzeszki nie odpowie.
Dzieci jej na naszej głowie!
Zamartwiają się dziś ptaki
o maleńkie jej pisklaki.Kruki
Siedzi na drzewie pani krukowa
na długą podróż wciąż niegotowa.
Pan kruk, już nieco zniecierpliwiony,
te oto słowa rzecze do żony:
„Musimy szybko lecieć, kochana,
mieliśmy przecież wyruszyć z rana.
Jeśli tak dłużej będziemy zwlekać,
słoneczko zajdzie. Nie będzie czekać.
Miasto zobaczyć chciałaś ogromne,
bo życie w lesie twym zdaniem skromne.
Tu same drzewa, nic się nie dzieje.
W mieście ciekawiej, tam zaszalejesz”.
Pani krukowa dzisiaj nie w sosie?
Troska wyraźna w jej cichym głosie.
Chyba dalekich nie chce wojaży.
Dlaczego nagle przestała marzyć?
Pan kruk do żony bliżej podfrunął.
Omal z wrażenia z drzewa nie runął.
Pstrokate jaja w gnieździe zobaczył
i sobie wszystko w mig wytłumaczył.
I nie żałują podróży wcale,
zadowoleni z pstrokatych jajek.
Kruki to przecież mądre stworzenia.
W lesie najlepiej. Po co to zmieniać…
Mrówki
Idzie drogą stado mrówek.
Zjadło dzisiaj siedem krówek!
Za lizaka się zabiera.
Każdą słodkość w mig pożera.
Ich królowa na drzewie siedzi.
Wtem powiada: „Hej, sąsiedzi!
Swej władczyni nie żałujcie
i karmelkiem poczęstujcie!”.
Robotnice dziś pracują.
Odnóżami wymachują
i słodkości wypatrują.
Czarne mrówki już zmęczone,
przez czerwone są niesione.
Kiedy odzyskają siły,
landrynki będą nosiły,
a czerwonym wtedy też
odpoczynek wejdzie w grę.
Mrówka Ania z mrówką Helą
słodkościami się podzielą.Dinozaury nie wymarły
— Widziałam dinusia — chwaliła się Maja. —
— Miał ogromny dziób i znosił też jaja!
Starszy brat się zaśmiał:
— Chyba ci się śniło!
I nagle zrobiło się bardzo niemiło.
Maja posmutniała, gdyż brat nie uwierzył.
A przecież to prawda! Bądźmy całkiem szczerzy.
Kto z was, moi mili, zna trzewikodzioba?
Fakt, że to dinozaur, komuś się spodoba?
Drapieżne ptaki, czyli raptory,
przywodzą na myśl niebezpieczne stwory,
pewien jednak jestem, że wspólnego przodka
mają: wielki orzeł i sikorka słodka.
Znacie zapewne wszyscy kazuara.
By nie dostrzec w nim dinusia,
trzeba się postarać.
Moi drodzy, to nie bzdura!
Dinozaury mają pióra.
Pamiętajcie więc, dzieciaki:
Dinozaury to też ptaki!
Ptaki to też dinozaury!
Dinozaury nie wymarły!Dokarmianie ptaków
Jeśli karmisz ptaszki chlebem,
powodujesz szkody.
Chleb dla ptaków nie jest zdrowy.
Nie ma na to zgody!
Pomóż zwłaszcza, gdy śnieg biały
cały świat zakrywa.
W tych warunkach jest im trudno
jedzenie zdobywać.
Gdy w ogrodzie nie brakuje
głogu czy tarniny,
kiedy rośnie dzika róża
oraz krzew kaliny,
ptaki będą go odwiedzać
i pięknie szczebiotać,
gdyż na takie smaczne kąski
przyjdzie im ochota.
Jeśli zima już okrutnie
skrzypi pod butami,
poczęstować możesz ptaki
smacznymi ziarnami.
Proso, owies i orzeszki,
złocista pszenica —
— to jest coś, co wiele ptaków
niezwykle zachwyca.
Głodni goście nie pogardzą
również warzywami.
Nie zapomnij ich uraczyć
odżywczymi nasionami.
Kukurydza i słonecznik —
— wybór doskonały!
I owoce oczywiście…
Będą ptaki ucztowały!
Noc w lesie
Szumią drzewa w czarnym lesie:
„Kogo o tej porze niesie?”.
Szumią drzewa w ciemnym borze:
„Kto się kręci o tej porze?”.
Kto bez przerwy biega, huczy,
kto tak mlaszcze, skrzypi, buczy?
Kto tak świszcze, kto szeleści?
Ileż las tajemnic mieści!
Tam nietoperz wielkouchy
nie chce nocą do poduchy,
nie chce wisieć i spać smacznie.
On dopiero życie zacznie!
Lisek również nie chce chrapać,
będzie szare myszki łapać.
Sowa bezszelestnie sunie,
czegoś szuka w leśnym runie.