Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Wierusz i Nikt - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Format:
EPUB
Data wydania:
30 kwietnia 2018
24,90
2490 pkt
punktów Virtualo

Wierusz i Nikt - ebook

Za panowania młodego króla Władysława Jagiellończyka czasy były niespokojne, a granica polskiego królestwa wciąż stała w ogniu. Przez rzekę Prosnę oddzielającą ziemię wieluńską od Śląska co rusz przeprawiały się bandy rozbójników zwanych z niemiecka raubritterami, żeby napadać na kupców zmierzających z Krakowa do Pragi.

Ale choć zbóje drwili z prawa i śmiali się prosto w twarz królewskiemu staroście na zamku w Bolesławcu, to lękali się jednego człowieka, Klemensa Wierusza.

O tym dzielnym rycerzu, którego bracia dali początek znakomitemu rodowi z herbem Wierusz – jest ta opowieść.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8208-968-4
Rozmiar pliku: 9,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Za panowania młodego króla Władysława, syna wielkiego Jagiełły, czasy były niespokojne, a granica Królestwa Polskiego wciąż stała w ogniu. Przez Prosnę, rzekę oddzielającą ziemię wieluńską od Śląska, wciąż przeprawiały się bandy rycerzy-rozbójników, zwanych z niemiecka raubritterami. Ci napadali na kupców zmierzających z Krakowa do Pragi, rabowali miasta, palili wsie i porywali ludzi.

Ale choć zbóje drwili z prawa i śmiali się prosto w twarz staroście królewskiemu na zamku w Bolesławcu, to jak ognia lękali się jednego człowieka – Klemensa Wierusza.

Był to rycerz z potężnego rodu, od dawna osiadłego w ziemi wieluńskiej. Jego przodkowie zbudowali murowany kasztel, wokół którego z czasem rozrósł się gród zwany Wieruszowem. Ojciec Klemensa, Bernard, ufundował u bram miasta klasztor dla paulinów i drewniany kościółek pod wezwaniem Świętego Ducha. To właśnie stamtąd, po modlitwie przed cudownym obrazem Pana Jezusa Pięciorańskiego, Klemens ruszał do boju z raubritterami.

Był to człek mocarny jak niedźwiedź. Ludzie powiadali, że dla zabawy łamie podkowy i dwoma palcami wyciska sok z dębowej gałęzi. Gdy pochylał kopię i uderzał konia ostrogami, w najtęższych zbójach truchlało serce. Zwłaszcza że u jego boku stawali bracia siłą podobni do dzików.

Zimą, gdy za oknem hulała śnieżyca, a zamek Klemensa pozostawał odcięty od świata, jego właściciel lubił siadać przy ogniu rozpalonym w kominku, zajadać pieczeń z jelenia i popijać grzane wino ze srebrnego kielicha. Jego matka, pani Katarzyna z Wielgomłynów, przędła na kołowrotku, a nastoletni synowie Jasiek i Zbyszko siłowali się na ręce.

Tylko jeden człek mógł towarzyszyć wówczas rodzinie, rybałt o imieniu Dobko. Długowłosy chłopak grał na lutni i śpiewał dźwięcznym głosem piosenkę, którą ukochała zmarła przed laty żona rycerza.

Gdy nadejdzie wiosna i zazielenią się łany,

podnieś głowę i spójrz w niebo, ukochany.

Nie płacz, choć serce śpiew skowronka porusza,

bo tam wysoko przebywa moja dusza.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij