Więźniowie geografii, czyli wszystko, co chciałbyś wiedzieć o globalnej polityce - ebook
Więźniowie geografii, czyli wszystko, co chciałbyś wiedzieć o globalnej polityce - ebook
Świeże i oryginalne spojrzenie na geopolitykę stojącą za dzisiejszymi problemami polityki międzynarodowej.
Przywódcy wszystkich państw i narodów są ograniczeni przez geografię. Ich wybory krępują góry, rzeki, morza i beton. Dlatego, chcąc nadążać za wydarzeniami na świecie, powinniśmy rozumieć ludzi, idee i ruchy społeczne, a dla uzyskania pełnego obrazu musimy również zrozumieć geografię.
Jeśli zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego Putin ma aż taką obsesję na punkcie Krymu, dlaczego przeznaczeniem Stanów Zjednoczonych było zdobycie statusu supermocarstwa albo dlaczego wpływy Chin wciąż się zwiększają – ta książka da ci odpowiedź na powyższe pytania.
Marshall przygląda się przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, by przybliżyć czytelnikowi jeden z najważniejszych czynników wpływających na światową historię. Wskazuje, że pora więcej uwagi poświęcić przedrostkowi „geo-” w słowie geopolityka.
Inteligentne spojrzenie na sposób, w jaki geografia kształtuje wybory światowych przywódców. Gideon Rachman, ft.com
Niewielu korespondentów zagranicznych we współczesnych mediach brytyjskich potrafi przedstawić globalną sytuację polityczną tak jak Tim Marshall... Genialny styl, w jakim wiedza oraz doświadczenie przelane zostały na karty Więźniów geografii, pokazuje, dlaczego w sprawach polityki z głosem Marshalla liczy się cały świat.
retroculturati.com
Marshall nie obawia się trudnych pytań i odpowiada na nie z błyskotliwą precyzją (…) W coraz bardziej zagmatwanym, chaotycznym i pełnym koneksji świecie Więźniowie geografii to praktyczny, a zarazem zwięzły podręcznik traktujący o geopolityce.
Adam LeBor, „Newsweek”
W swej najnowszej książce Marshall rzeczowo i w fascynującym stylu wyjaśnia, dlaczego bez geografii polityka nie może istnieć. Na wyróżnienie zasługuje sposób, w jaki autor potrafi uchwycić psychologię narodów oraz nadać mapom siłę, którą politycy zmuszeni są ujarzmić.
Dan Lewis, Top Ten Holiday Reads, Stanfords, worldtravelguide.net
Kategoria: | Politologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8116-885-4 |
Rozmiar pliku: | 8,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Twierdzenie, że żyjemy w wyjątkowo niestabilnych czasach, stało się truizmem. Mówi się, że świat jeszcze nigdy nie był równie nieprzewidywalny. Reakcja na taki stan rzeczy to zwykle ostrożność, a nawet sceptycyzm. Naturalnie, bycie ostrożnym jest jak najbardziej zrozumiałe. Świat od zawsze był niestabilny, a przyszłość z definicji nieodgadniona. Nasze obecne zmartwienia z pewnością mogłyby być dużo większe, czego dzisiaj, kiedy od roku 1914 minęło ponad sto lat, powinniśmy być wyjątkowo świadomi.
Mając na uwadze powyższe, nie ulega wątpliwości, że nadchodzą fundamentalne zmiany, które wpłyną na naszą przyszłość i przyszłość naszych dzieci, bez względu na to, w której części świata mieszkamy. Zmiany ekonomiczne, społeczne, demograficzne, wszystkie wywodzące się z postępu technologicznego, staną się znakiem naszych czasów, wyróżniając je na tle minionych epok. Zapewne dlatego tak dużo mówi się dzisiaj o „wyjątkowej niepewności”, a „nauki geopolityczne” cieszą się stale rosnącą popularnością.
Doświadczenia zebrane zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym uczyniły Tima Marshalla ekspertem w dziedzinie geopolityki. Osobiście brał udział w większości najważniejszych wydarzeń ostatnich dwudziestu pięciu lat. Ze wstępu niniejszej książki dowiemy się, że był obecny na froncie na Bałkanach, w Afganistanie oraz Syrii. Na własne oczy przekonał się, że decyzje i wydarzenia, konflikty międzynarodowe i wojny domowe mogą być w pełni zrozumiałe wyłącznie wtedy, gdy pod uwagę weźmiemy nadzieje, obawy oraz uprzedzenia sformułowane na podstawie historii, i o tym, że te ostatnie podyktowane są przez otaczające nas ukształtowanie przestrzeni — geografię, w której rozwinęły się jednostki, społeczności i państwa.
Rezultatem jego doświadczeń jest niniejsza książka, pełna wnikliwych, przemyślanych spostrzeżeń, mających bezpośrednie przełożenie na bezpieczeństwo i jakość naszego życia. Co skłoniło Rosję do podjęcia działań na Krymie? Czy my, Zachód, byliśmy w stanie to przewidzieć? Jeśli tak, to dlaczego tego nie zrobiliśmy? Jak daleko posunie się Moskwa? Czy wytyczone przez naturę granice geograficzne Chin wystarczą, by poczuły się bezpiecznie, i jak wpłynie to na podejście Pekinu do kwestii marynarki wojennej oraz USA? Co to oznacza dla pozostałych krajów w regionie, na przykład Indii czy Japonii? Przez ostatnie dwieście lat Stany Zjednoczone wykorzystywały wyjątkowo sprzyjające warunki geograficzne oraz bogate złoża surowców naturalnych. Obecnie są w posiadaniu niekonwencjonalnych złóż ropy i gazu. Czy wpłynie to na globalną politykę? USA to mocarstwo na skalę światową, wyjątkowo odporne na wahania gospodarcze. Dlaczego więc tak dużo mówi się o jego upadku? Czy wzajemna niechęć i podziały panujące w Afryce Północnej, na Bliskim Wschodzie i w Azji Południowej zakorzeniły się tak głęboko, że stały się nieodwracalne? A może szansa na lepszą przyszłość jednak istnieje? I wreszcie kwestia być może najważniejsza, dotycząca naszego państwa, Wielkiej Brytanii, której gospodarka należy do największych na świecie: Jakie są reakcje Europy na konflikty, zarówno te bliskie, jak i odległe? Tim słusznie zauważa, że przez ostatnie siedemdziesiąt lat (a szczególnie od roku 1991) Europa przywykła do życia w pokoju i dobrobycie. Czy przypadkiem nie przywykła za bardzo? Czy rozumiemy, co dzieje się wokół nas?
Jeśli chcesz poznać odpowiedzi na te pytania, ta książka jest dla ciebie.
Sir John Scarlett
szef Secret Intelligence Service (MI6) w latach 2004-2009, kawaler komandor Orderu św. Michała i św. Jerzego, oficer Orderu Imperium Brytyjskiego
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiWstęp
Władimir Putin jest człowiekiem religijnym, zagorzałym orędownikiem Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Niewykluczone zatem, że codziennie wieczorem, kładąc się spać, modli się do Boga w tych słowach: „Dlaczego nie stworzyłeś gór na Ukrainie?”.
Gdyby Bóg stworzył góry na Ukrainie, ogromne tereny równinne Niziny Środkowoeuropejskiej nie byłyby tak idealnym miejscem do jakże częstych ataków przeprowadzanych przeciwko Rosji. Jednak w obecnej sytuacji Putin nie ma wielkiego wyboru: musi objąć kontrolę nad leżącymi na zachód równinami. Dotyczy to wszystkich narodów, małych i dużych. Przywódcy uwięzieni są przez teren, który kontrolują. Jego ukształtowanie ogranicza wybory i miejsce do podejmowania działań w stopniu większym, niż mogłoby się wydawać. Dotyczyło to Związku Ateńskiego, Persów, Babilończyków, jak również władców wcześniejszych epok — wszystkich, którzy poszukiwali wyżej położonych obszarów, aby zapewnić swoim plemionom bezpieczeństwo.
Tereny, które zamieszkujemy, od zawsze decydowały o naszych losach. Decydowały o wojnach, polityce, wykreowały mocarstwa, wpłynęły na społeczny rozwój ludności zasiedlającej obecnie niemal każde miejsce na Ziemi. Może się wydawać, że technologia zniwelowała dzielące nas odległości, zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym. Łatwo jednak zapomnieć, że teren, na którym żyjemy, pracujemy i wychowujemy nasze dzieci, ma ogromne znaczenie, a wybory dokonywane przez przywódców siedmiomiliardowej populacji zamieszkującej naszą planetę będą zawsze do pewnego stopnia podyktowane przez rzeki, góry, pustynie, jeziora i morza, które ograniczają i zawsze ograniczały nas wszystkich.
Nie istnieje w zasadzie jeden najważniejszy czynnik geograficzny. Góry nie są wcale ważniejsze od pustyń, tak samo rzeki od dżungli. W różnych obszarach planety różne zjawiska geograficzne będą miały największy wpływ na poczynania ludzi, dyktując im, co mogą, a czego nie mogą.
W najogólniejszym wymiarze geopolityka zajmuje się analizowaniem stosunków międzynarodowych przez pryzmat czynników geograficznych. Nie chodzi tutaj wyłącznie o ukształtowanie terenu, na przykład przegrody w postaci gór czy sieci tworzonych przez rzeki, lecz również o klimat, demografię, obszary kulturowe oraz dostęp do zasobów naturalnych. Czynniki te mogą mieć zasadniczy wpływ na różne aspekty naszej cywilizacji, od polityki i strategii wojskowej po rozwój człowieka, w tym język, handel i religię.
Zarówno w zapiskach historycznych, jak i we współczesnych doniesieniach opisujących stosunki międzynarodowe czysto fizyczne realia decydujące o polityce wewnętrznej i zagranicznej są zbyt często lekceważone. Geografia jest bez wątpienia ważną częścią odpowiedzi na fundamentalne „Co i dlaczego?”. Być może nie jest ona czynnikiem kluczowym, jednak z pewnością nie można jej pominąć. Weźmy na przykład Chiny oraz Indie: dwa ogromne kraje o wielkich populacjach, posiadające bardzo długą wspólną granicę, jednak różniące się pod względem politycznym i kulturowym. Nie stanowiłoby niespodzianki, gdyby te dwa giganty uwikłane były w liczne, toczone między sobą wojny. Tymczasem, wyjąwszy jedną, trwającą miesiąc bitwę z 1962 roku, do żadnych konfliktów nigdy nie doszło. Dlaczego? Ponieważ między nimi leży największy łańcuch górski świata, a przeprowadzenie potężnej armii przez Himalaje jest praktycznie niemożliwe. Wraz z powstawaniem coraz wymyślniejszej technologii pojawiają się nowe sposoby na pokonanie tej przeszkody, jednak bariera fizyczna działa wciąż na tyle odstraszająco, że oba mocarstwa skupiają swoją politykę zagraniczną na innych regionach, aczkolwiek cały czas bacznie obserwując się nawzajem.
Poszczególni przywódcy, idee, technologie oraz inne czynniki, choć mają wpływ na przebieg wydarzeń, są jedynie tymczasowe. Każda nowa generacja musi się zmagać z fizycznymi przeszkodami w postaci Hindukuszu czy Himalajów, wyzwaniami stawianymi przez sezon deszczowy oraz utrudnieniami wynikającymi z braku surowców naturalnych lub źródeł pożywienia.
Pierwszy raz zainteresowałem się tym tematem, kiedy w latach dziewięćdziesiątych zdawałem relacje z wojny na Bałkanach. Z bliska przyglądałem się, jak przywódcy różnych zbiorowości, czy to Serbów, Chorwatów, czy Bośniaków, umyślnie przypominali swoim „plemionom” o istnieniu starożytnych podziałów oraz odwiecznej nieufności obecnej w tym wyjątkowo zróżnicowanym regionie. Gdy już rozdział między ludźmi się dokonał, niewiele było trzeba, by zwrócić ich przeciwko sobie.
Doskonałym przykładem jest rzeka Ibar w Kosowie. Podbój Serbii przez imperium osmańskie przypieczętowany został w bitwie na Kosowym Polu w 1389 roku, stoczonej niedaleko miejsca, gdzie Ibar przepływa przez miasto o nazwie Mitrowica. W ciągu następnych stuleci serbska populacja zaczęła wycofywać się na drugi brzeg rzeki, podczas gdy muzułmańscy Albańczycy schodzili z górzystego regionu Malësia do Kosowa, gdzie do połowy XVIII wieku stanowili już większość jego mieszkańców.
Szybki przeskok do XX wieku uświadamia nam, że te same podziały na tle religijnym i etnicznym wciąż istnieją, a znaczące je granice pokrywają się z korytem rzeki. Później, w roku 1999, wojska jugosłowiańskie (serbskie) zostały rozbite przez Armię Wyzwolenia Kosowa wspieraną nalotami przez NATO i wycofały się na drugi brzeg Ibaru, a wraz z nimi pozostała ludność serbska. Rzeka stała się rzeczywistą granicą regionu, który część krajów uznaje za niepodległe państwo — Kosowo.
Marsz natowskich sił lądowych zatrzymał się na Mitrowicy. Podczas trwającej trzy miesiące wojny pojawiały się zawoalowane groźby, jakoby NATO miało w planach przeprowadzenie inwazji na Serbię. W rzeczywistości ograniczenia zarówno geograficzne, jak i polityczne sprawiały, że przywódcy natowscy nigdy nie mieli takiej opcji. Węgry dały jasno do zrozumienia, że nie udzielają zgody na przeprowadzenie inwazji ze swojego terytorium z obawy przed konsekwencjami, jakie mogłyby zostać wyciągnięte wobec trzystu pięćdziesięciu tysięcy Węgrów zamieszkujących północną Serbię. Alternatywą było poprowadzenie wojsk od strony południowej, co pozwoliłoby na dotarcie nad rzekę Ibar w dwukrotnie krótszym czasie, jednak wówczas NATO musiałoby się zmierzyć z leżącymi na północy górami.
W tamtym okresie pracowałem w Belgradzie z grupą Serbów. Zapytałem ich, jak zareagują na atak ze strony NATO. „Odłożymy kamery i chwycimy za karabiny, Tim”, usłyszałem odpowiedź. To byli moi dobrzy przyjaciele, liberalni Serbowie, którzy sprzeciwiali się ówczesnemu rządowi. Mimo wszystko rozłożyli mapy i wytłumaczyli mi, gdzie Serbowie będą w stanie bronić swoich górskich terytoriów i gdzie NATO będzie musiało się zatrzymać. Była to bardzo użyteczna lekcja geografii wyjaśniająca, że możliwości wojsk sojuszu są dużo bardziej ograniczone, niż głosiła to brukselska machina informacyjna.
Świadomość, jak istotny wpływ na relacjonowanie wydarzeń z Bałkanów miało fizyczne ukształtowanie terenu, bardzo przydała mi się w nadchodzących latach. Na przykład w roku 2001, kilka tygodni po ataku z 11 września, byłem świadkiem, jak klimat, mimo współczesnej technologii, wciąż dyktuje warunki i decyduje o posunięciach nawet najpotężniejszych armii. Miało to miejsce w północnym Afganistanie, do którego dostałem się z Tadżykistanu na pokładzie tratwy. Pokonawszy biegnącą wzdłuż granicy rzekę, dołączyłem do Sojuszu Północnego będącego w trakcie walk z talibami.
W powietrzu krążyły już amerykańskie bombowce i myśliwce, które przeprowadzając naloty na pozycje talibów i Al-Kaidy na zimnych, zakurzonych równinach i w górach na wschód od miasta Mazar-i Szarif, torowały wojskom lądowym drogę do Kabulu. Po kilku tygodniach stało się oczywiste, że Sojusz Północny przygotowywał się do marszu na południe. I wtedy świat zmienił kolor.
Burza piaskowa, najintensywniejsza, jaką widziałem w życiu, nadała wszystkiemu odcień musztardy. Nawet wypełnione drobinkami piasku powietrze wokół nas miało jej kolor i gęstość. Na trzydzieści sześć godzin wszystko z wyjątkiem piasku znieruchomiało. Widoczność na wysokości podmuchów wynosiła kilka metrów, jasne było jedynie to, że dalszy postęp wojsk musiał poczekać na zmianę pogody.
Amerykańskie systemy satelitarne, szczyt osiągnięć technologicznych, były kompletnie bezużyteczne w obliczu klimatu tych dzikich terenów. Wszyscy, od prezydenta Busha, przez Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, po wojska Sojuszu, musieli po prostu zaczekać. Potem zaczęło padać. Pokrywający wszystkich i wszystko piasek zamienił się w błoto. Następnie deszcz przeszedł w ulewę tak potężną, że chatki z cegły mułowej, w których mieszkaliśmy, wyglądały, jakby zaczęły się topić. Ponownie stało się jasne, że dalszy marsz na południe musiał zaczekać, aż natura i jej żywioły wyszaleją się do końca. Reguły geografii znane Hannibalowi, Sun Zi oraz Aleksandrowi Wielkiemu obowiązują również współczesnych przywódców.
Nie tak dawno, w 2012 roku, kiedy w Syrii na dobre rozpętała się wojna domowa, otrzymałem kolejną lekcję z geostrategii. Stałem na szczycie pagórka, obserwując dolinę położoną na południe od miasta Hama, i ujrzałem w oddali płonącą wioskę. Moi syryjscy towarzysze wskazali mi oddaloną o półtora kilometra osadę, z której przeprowadzono atak. Następnie wyjaśnili, że gdyby jednej stronie konfliktu udało się wyprzeć z doliny odpowiednią liczbę ludzi z przeciwnej frakcji, wówczas dolina stanowiłaby połączenie z kolejnym obszarem, który prowadzi do jedynej w tym państwie autostrady. Dzięki temu mogłaby zostać wykorzystana do oddzielenia kawałka przyległego terytorium, gdzie, gdyby w przyszłości Syrii nie udało się zjednoczyć, można by kiedyś założyć nowe minipaństwo. W tym, co wcześniej było dla mnie jedynie płonącą wioską, dostrzegłem teraz przemyślaną strategię i zrozumiałem, jak najprostsze realia fizyczne kształtują polityczną rzeczywistość.
Geopolityka ma wpływ na każde państwo. Zarówno w czasie wojny, jak pokazują powyżej przytoczone sytuacje, jak i w czasie pokoju. Przykłady jej oddziaływania można znaleźć właściwie w każdym regionie świata, niestety, nie jestem w stanie w niniejszej książce opisać szczegółowo wszystkich. O niektórych, między innymi o Kanadzie, Australii czy Indonezji, wspomniałem tylko przelotnie, mimo że sama Australia zasługuje na osobną książkę o tym, jak geografia wpłynęła — zarówno w sensie fizycznym, jak i kulturowym — na rozwój jej kontaktów z pozostałymi częściami świata. Skupiłem się natomiast na mocarstwach i regionach, których przypadki najlepiej ilustrują podstawowe aspekty tej książki, czyli skutki historycznych procesów geopolitycznych (formowanie się państw), najpilniejsze wydarzenia we współczesnym świecie (kłopoty na Ukrainie oraz rosnące wpływy Chin) i krótka dyskusja o przyszłości (rosnąca rywalizacja w Arktyce).
W części poświęconej Rosji pokażę, jak duży wpływ ma na nią Arktyka oraz jej mroźny klimat znacznie utrudniający temu państwu uzyskanie pozycji prawdziwie globalnego mocarstwa. Dla Chin z kolei ogromnym ograniczeniem jest brak pokaźnej floty wojennej, co Chińczycy z dużą intensywnością starają się nadrobić. Rozdział o Stanach Zjednoczonych ilustruje, w jaki sposób trafne decyzje dotyczące powiększenia terytorium o konkretne regiony doprowadziły do osiągnięcia postawionego celu: USA stały się supermocarstwem z dostępem do dwóch oceanów. Przypadek Europy uzmysławia, jak ważną rolę w łączeniu obszarów i kreowaniu kultur napędzających współczesny świat odgrywają równiny oraz spławne rzeki, natomiast Afryka jest doskonałym przykładem przedstawiającym efekty trwania w izolacji.
Rozdział o Bliskim Wschodzie pokazuje, dlaczego rysowanie linii na mapach bez uwzględnienia topografii i — co równie ważne — rozmieszczenia geograficznego grup kulturowych żyjących w danych regionach to przepis na kłopoty. Będziemy świadkami tych kłopotów w obecnym stuleciu. Ten sam temat pojawia się w rozdziałach o Afryce oraz Indiach i Pakistanie. Mocarstwa kolonialne ustanawiały sztuczne granice szkicowane na papierze, kompletnie ignorując fizyczne realia dzielonych regionów. Granice te są teraz kreślone od nowa przy użyciu przemocy. Proces ten trwać będzie przez kolejne lata, a gdy się zakończy, mapa polityczna będzie zupełnie inna, niż jest obecnie.
Z uwagi na etniczną homogeniczność Japonii i Korei ich sytuacja jest zupełnie odmienna od sytuacji Kosowa czy Syrii. Mają one jednak swoje zmartwienia. Japonia jest pozbawioną surowców naturalnych wyspą, natomiast podział Półwyspu Koreańskiego na dwa państwa to problem, który wciąż trzeba rozwiązać. Z kolei sytuacja w Ameryce Łacińskiej stanowi anomalię. Jej południowa część jest tak odcięta od reszty świata, że znacznie utrudnia to handel międzynarodowy, a jej wewnętrzne ukształtowanie geograficzne terenu uniemożliwia utworzenie bloku handlowego na miarę Unii Europejskiej.
Na koniec dochodzimy do najmniej zaludnionego miejsca na świecie — Arktyki. Przez większość dziejów Arktyka była przez ludzkość ignorowana, lecz w XX wieku odkryto na jej terenie źródła surowców energetycznych, a dyplomacja XXI wieku rozstrzygnie, komu przysługują prawa do tych surowców i tym samym do ich sprzedaży.
Postrzeganie geografii jako decydującego czynnika wpływającego na historię człowieka może być odbierane jako czarna wizja świata i z tego powodu w niektórych kręgach intelektualnych nie cieszy się ono popularnością. Podejście to zakłada, że natura jest potężniejsza niż człowiek, a jego wpływ na własny los jest znacznie ograniczony. Tymczasem oczywiste jest, że inne czynniki również mają znaczenie. Każdy rozsądny człowiek widzi, że współczesna technologia potrafi nagiąć żelazne reguły geografii i dostarcza wielu sposobów na pokonanie niektórych geograficznych barier. Obecnie Amerykanie mają możliwość wysłania bombowców z Missouri aż do Mosulu bez konieczności międzylądowania w celu uzupełnienia paliwa. Do tego posiadają niemal całkowicie samowystarczalne grupy uderzeniowe lotniskowca, co sprawia, że bez pomocy ze strony sojuszników czy kolonii mogą objąć zasięgiem cały świat. Jeśli założymy, że mają bazę lotniczą na wyspie Diego Garcia, a także stały dostęp do portu w Bahrajnie, okaże się, że ich możliwości są znacznie większe; to jednak nie jest już takie istotne.
A zatem rozwój lotnictwa zmienił reguły gry, podobnie zresztą jak internet, choć w trochę inny sposób. Jednak to geografia — oraz historia kształtowania się państw w narzuconych przez nią warunkach — pozostaje kluczem do zrozumienia dzisiejszego świata oraz naszej przyszłości.
Konflikt w Iraku i Syrii powstał z ignorancji imperiów kolonialnych wobec reguł geograficznych, podczas gdy chińska okupacja Tybetu jest efektem ich przestrzegania; opiera się na nich również globalna polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych i nawet genialne technologie i projekcja siły tego ostatniego prawdziwego supermocarstwa mogą co najwyżej złagodzić twarde reguły ustanowione przez naturę czy też Boga.
Co to za reguły? Najlepiej zacząć od miejsca, którego potęgi niełatwo jest bronić i którego przywódcy od wieków stosowali zasadę obrony przez atak. To kraina, której zachodniej strony nie strzegą góry: Rosja.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki