- W empik go
Wiktor K. i jego twórczość - ebook
Wiktor K. i jego twórczość - ebook
"Książka jest zbiorem moich wybranych sesji fotograficznych, wspomnieniem z wystawy 2001, w której brały udział takie osobistości jak Adam Hanuszkiewicz, Gustaw Holoubek, Krzysztof Zanussi, Zbigniew Górny, Agnieszka Duczmal i wielu innych. Jest również zbiorem moich niektórych prac malarskich, rysunkowych i pisarskich. " - Robert Kurnatowski
Kategoria: | Sztuka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8104-062-4 |
Rozmiar pliku: | 8,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
— Jako psychologia, wydobywania autentycznej osobowości (najbardziej efektywnego i przyjemnego stanu twórczego bez zawirowań estetyczno-relatywistycznych, fałszywych deklaracji w udziale w świecie).
Ma tu znaczenie „umiejętność” fotografa i zrazem „ukazywanie się” osoby w ugruntowanej tożsamości w udziale autonomicznym — autokreacyjnym. To „pretekst” osobowy w relacji, wymuszenie indywidualności w poczuciu absolutnym (kompleks boga). Czyli terapeutyczna właściwość bo poczucie tożsamości — jedności organicznej własnego ciała z rzeczywistością, pozostaje metafizyczną koniecznością bytu na zawsze, co nie ma konkluzji z nie wiem jak odległą tradycją. Spotkanie geniusza z wariatem, przy czym ta przemienność przebiega zgodnie między jednostkami.
Fotografia jest za razem dziedziną zupełną i tu powyższe literaturownie owego przypadku jest wolną, nieskrępowaną dywagacją w odniesieniu do obrazu fotograficznego i wcześniejszego procesu. Literatura jednak pozostaje koniecznym uzupełnieniem — fotografia reklamowa obraz i tekst pisany grafika, w końcu technika komputerowa udziwniająca obraz, aż do surrealistycznego absurdu, gdzie funkcjonuje autonomicznie bez „słów”, a kusi jedynie estetycznym pięknem wolnym od koniunkcji i odniesień, jednak tylko dzięki technice!? i ściśle w dziedzinie!
Fotografia, to na tyle absolutna forma przekazu, co niegdyś prymitywnie fizyczne Orawa rządzące umysłem człowieka — bardziej jednak zaskakująca, ponieważ oderwana od tradycyjnego modelu wszechświata materii mechanicznego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni „namacalnie” czyli najbardziej bezpieczny to grunt.
Lecz zawsze było tak, że ludzie wierzyli w obrazki, czy to urojone w mózgu, psyche i tam zatrzymane, stwarzające niepokoje chorobowych dewiacji — sen: czy to przedstawione, uwidocznione, wykreowane dla wspólnoty gatunku — jaźń. Zmianie ulega jedynie forma i bez względu na ewolucyjny pułap istnieją archetypiczne wartości, dziś jednak wysmakowane wysoce technicznie i symbolicznie czyste.Wystawa 2001
„2001” — 01.01.2001
Od narodzin spośród wielu tzw. Laboratoriów, w których przy pomocy rozmaitych technik wykorzystywałem Formę ostały się dziedziny dwie: pisarstwo i fotografia. Jawnie dochodowa, poprzez portretowanie ludzi — publiczna, dająca prócz wizerunku samego w sobie, jak się okazało przeżycia niemal psychoterapeutyczne osobom znajdującym swe miejsce przed okiem obrazu. W tych okolicznościach powstało wiele prac. W konsekwencji doprowadzona do perfekcji technika zeszła na plan dalszy. Fotografia stała się generalissimą działań. Magicznym współistnieniem poza okolicznościami wielogrupowych spędów i ceremonii oraz z drugiej strony wpędzającej w szaleństwo samotności. Portretowanie jest ową wyjątkową sytuacją bez kielicha- czary świata i szpitala wariatów z izolatką. To cudowne opętanie w poszukiwaniu, tymczasem mentalnie innych nowych form wyrazu. No bo i cóż mamy do dodania obecnymi czasy. Marazm i nieustające, aż po znudzenie żonglowanie wartościami z nikłym prawdopodobieństwem prawdziwego odkrycia. Podczas obrządku portretowania wobec tak narzuconego Wszechświata skłaniam się choćby do wykrzesania wewnętrznego poczucia niepokoju, co daje osobie obrazu wejście na próg refleksji i myśli, zatrzymania. Model jedynie jest rozświetlony jak wybuch supernowej, a reszta studio tonie w nieprzeniknionej czerni. Co do form zaś innych happeningowych stworzyłem empiryczny projekt Skarbonki w triadycznym zlepku klasycznej świnki, biedronki i słonia. Być może okaże się pomysłem nie bez dna.
Poniekąd już zaowocowało to możliwością fotografowania ludzi mniej lub bardziej elitarnych grup kulturowych polskiej rzeczywistości.
Odwiedzali mnie wspaniali goście jak: Duczmal, Stuligrosz, Eichelberger bardzo ciekawa dusza, Hanuszkiewicz, Beksiński będący później zamordowany we własnym mieszkaniu, Pągowski, Zanussi, skrzypaczki- siostry Sokołowskie i wiele innych znakomitości.
Poczynając od października 1999, przy współpracy niezbędnych fachowców, w narastającym napięciu i wymuszanym przez organizatora terminem otwarcia wystawy styczeń 2000 doszło do wernisażu i prezentacji.
Był dzień 10 marca B.U.W Warszawa ul. Dobra, godzina dwudziesta. Nowoczesna industrialna przestrzeń znakomicie harmonizowała z monochromami prac w dużych formatach, wraz z wyświetlanymi na betonowych filarach negatywami i dokumentalnym filmem z sesji zdjęciowej.
Znalazły się tu portrety wcześniejsze, które uznałem za dobre dokomponowanie do twarzy znanych osób. Urozmaiciło to ekspozycje i zarazem dobitniej podkreśliło ukryty kontekst mej ontologii. Zamierzenia tego chyba jednak nikt nie odczytał, może kilku bliskich znających mnie ludzi.
Uważając, że byłoby to łatwiejsze w interpretacji kolorystycznej zredagowano później bodaj w „Życiu Kultury”: …Prace technicznie świetne… ręka zawodowca… ale nie ma w nich zaskakujących środków ekspresji. Naturalnie, że nie ma. Jest gęba, a nie sztuka w zamierzeniu ujęta klasycznie bez ceregieli i efektów specjalnych, właśnie urobiona w czarno-białej fotografii.
Na przekór tak fascynującą młodą demokrację jarmarczności, billbordowej tandety papugi polskiej.(Papuga polska-felieton.) Osoby tak popularne, rzucone na rzeź ogłupiałej od zmysłowych wrażeń społeczności, tymczasem w instynkcie samozachowawczym walczącej o przetrwanie. Tutaj znajdują się w otoczeniu neutralnym, nieco samotni, gębą vis a vis.
Od tamtych wydarzeń upłynęło trochę czasu i coraz mniejszym zaskoczeniem jest, że tak skrzętnie przemyślany projekt skarbonki okazał się bezdenny i śmieszny.Dla dobrej sprawy i pokrzepieniu serc pozostała magia współistnień i nasze portrety, oraz otwierający nowe milenium dokument "2001".
Darmowy fragment