Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Wilczy gang i nowe historie Kazimierza Nóżki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
16 czerwca 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wilczy gang i nowe historie Kazimierza Nóżki - ebook

To drugi, po bestsellerowej „Niedźwiedzicy z Baligrodu”, tom bieszczadzkich opowieści. Tym razem motywem przewodnim książki są wilki. O dkrywamy ich zwyczaje, śledzimy pasjonujące przygody i przełomowe życiowe momenty. Unikalna relacja z życia zwierząt w Bieszczadach staje przed nami otworem. Spotykamy niedźwiedzie kradnące pszczelarzom miód, wilki jedzące jabłka, sprytne dziki, dostojne puszczyki i inne, małe i duże zwierzęta, których leśne życie widoczne jest tylko dla doświadczonych obserwatorów. Przewodnikiem autora jest Kazimierz Nóżka, najbardziej znany polski leśnik, który po bieszczadzkich l asach wędruje od tak dawna, że stał się skarbnic ą niezwykłych górskich anegdot, historii z dreszczykiem, wzruszających opowieści. Tak jak w pierwszej częsci nie zabraknie też historii o ludziach, miejscach i bieszczadzkich zwyczajach.

Marcin Szumowski - Warszawiak, dziennikarz telewizji Polsat. Autor książki „Niedźwiedzica z Baligrodu i inne historie Kazimierza Nóżki”. Laureat Nagrody im. Adama Loreta za 2019 r..Twórca i prowadzący cyklu programów „Tajemnice Kniei”, „EkoPolska” oraz autor dokumentów, m.in. „Niedźwiedź Wojtek”, „Strach czai się w lesie”. Pasjonat przyrody. Zakochany w Bieszczadach i przyrodzie Karpat. Jest przekonany, że to miłość odwzajemniona.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66242-45-6
Rozmiar pliku: 18 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

2 Tajemnicze drzewo Pawła

Poranek był wyjątkowo słoneczny. Błękitne niebo otulało widoczne z Bukowca górskie szczyty. Na każdym z nich połyskiwała złotem i czerwienią mozaika szerokich czupryn buków szykujących się do jesiennego snu. Trawa przed leśniczówką była pokryta gęstą rosą, mieniącą się w promieniach słońca niczym rozrzucone diamenciki. Zrobiłem sobie mocną kawę i usiadłem na tarasie. Lekki wiatr niósł od gór zmieszane zapachy żywicy i zbutwiałych liści. Kazek od samego rana krzątał się przy domu pochłonięty awarią. Woda lała się z rury, którą przez nieuwagę uszkodzili robotnicy, gdy naprawiali podjazd do leśniczówki. Wiedziałem po jego minie, że do późnego popołudnia nie wyjdziemy do lasu. A szkoda, bo chciałem, żeby się ze mną wybrał na szczególne spotkanie. Spotkanie, którego w pewnym sensie był inicjatorem. Gdy przygotowywaliśmy „Niedźwiedzicę z Baligrodu”, bardzo zależało nam na wyjątkowych zdjęciach. Takich, które oddadzą dzikość bieszczadzkiej natury. Kazek podesłał mi wtedy kontakt do znajomego fotografa. Pod numerem telefonu napisał „młody, ale bardzo zdolny”. Te słowa się potwierdziły, gdy otworzyłem przesłane e-mailem zdjęcia. Z wrażenia aż usiadłem. Zachwycały kadrowaniem, grą kolorów i bohaterami. Były dokładnie takie, jakich szukaliśmy. Ich autor Paweł Lewandowski, młody adept w zawodzie leśnika, mógł spokojnie konkurować z zawodowymi mistrzami fotografii przyrodniczej. Później zresztą moje przypuszczenia potwierdziło samo życie.

– Umówiłem się na wyprawę z Pawłem – powiedziałem do Kazka, który właśnie podnosił pokrywę studzienki. Spojrzał na mnie ze zmartwioną miną.

– Zobacz, Marcinku, co się porobiło. Jedźcie sami, ja nie dam rady – rzucił przez ramię, walcząc z chlustającą wodą.

Krzysiek spakował wszystkie sprzęty i pół godziny później byliśmy w Jabłonkach. Paweł czekał na pustym placu po dawnym pomniku generała Karola Świerczewskiego. Pojechaliśmy wąską drogą przez czerwono-żółty jesienny las, aż do samego końca – placu, gdzie składowano drewno. Paweł założył zawadiacki kowbojski kapelusz, wyciągnął torbę z aparatem i teleobiektywami, po czym wyrwał pod stromą górę. Zapowiadała się ostra wspinaczka. Krzysiek optymistycznie puścił oko, a zaraz potem ciężko westchnął.

– Dasz radę? – upewniłem się, bo zobaczyłem lekką rezygnację w jego wzroku. – Spokojnie. Idźcie swoim tempem, jak będę szedł swoim – odparł i powoli zaczął się wspinać. Dogoniłem Pawła. Trasa, którą chciał nam pokazać, prowadziła przez masyw Łopiennika. Z początku szliśmy mocno pod górę, później wąska ścieżka zaczęła nieco opadać. Była już połowa października i bukowe liście obsypywały szlak grubą, sięgającą za kostkę warstwą. Głośny szelest wydobywający się spod naszych nóg skutecznie utrudniał rozmowę. Musiałem zrównać krok z Pawłem, by usłyszeć, co do mnie mówi.

– Często tędy wędruję. To jeden z moich ulubionych szlaków. Prawie nigdy nie spotykam na nim ludzi. Jest cicho i spokojnie. Można kontemplować góry – rozpoczął Paweł swoją opowieść. – Nie jestem z tych fotografów, którzy siedzą jedynie w zasiadkach. Uwielbiam tropienia i zdjęcia z podchodu. Można wtedy testować swoje umiejętności i odwagę – spojrzał na mnie spod kapelusza.

– Odwagę?

– Aha. Podczas jednej z takich wypraw tropiłem niedźwiedzia. W pewnej chwili zatrzymałem się przy kępie drzew jak ta tutaj – Paweł wskazał na młode graby porastające małe wzniesienie obok naszego szlaku. – Ledwo zdążyłem podnieść wzrok znad śladu odciśniętego w błocie, a słyszę głośny pomruk. Podnoszę głowę i widzę niedźwiedzia kilkanaście metrów ode mnie. Staje na dwóch łapach i łapie nosem górny wiatr. Nie było czasu na jakąkolwiek reakcję. Ucieczka nie wchodziła w grę, nie chciałem go też prowokować żadnym ruchem, mimo że aparat miałem w ręku. Stanąłem i czekałem, co się stanie. A on łapał wiatr i patrzył w moim kierunku.

– I? – zapytałem, zatrzymując się prawie z ciekawości.

– Nidy wcześniej ani później nie widziałem tak szybko uciekającego niedźwiedzia – Paweł uśmiechnął się i poprawił kapelusz. – Wygrałem ten pojedynek na wzrok, choć nie wiem, co by było, gdybym wykonał jakiś niewłaściwy ruch. Właśnie dlatego kocham tropienie. Przy niespodziewanych sytuacjach i spotkaniach ze zwierzyną adrenalina sięga zenitu. Każda mikrodecyzja ma swoje konsekwencje. Innym razem zobaczyłem w wysokiej trawie kilka podobnych kształtów. Wydawało mi się, że to sarny. Podchodzę bliżej i staję jak wryty. Okazało się, że właśnie wszedłem na watahę wilków. Węszyły coś w trawie, a ich szare grzbiety wziąłem za rudel saren. Byłem tak blisko, że nawet trochę się bałem o siebie. Oczywiście zostałem odkryty. Stary basior spojrzał w moją stronę i zaraz cała wilcza rodzina, tak jak stała, czmychnęła w gęstwinę. – Paweł zatrzymał się na chwilę i obejrzał na Krzysia, który z mozołem szedł za nami. – Jeszcze trochę pod górę, potem znowu równo i na końcu jeszcze raz pod górkę – nasz przewodnik wyciągnął lornetkę i spojrzał przed siebie, jakby sprawdzał dystans. W międzyczasie Krzysiek dotarł do nas, co chwila przecierając ręką spocone czoło. Ruszyliśmy znowu pod górę. Im wyżej byliśmy, tym silniejszy wiatr targał grzywami kolorowych buków.

– Pamiętam, jak pierwszy raz spotkałem się z Kaziem – fotograf zatrzymał się na zakręcie drogi, a ja przysunąłem ucho w jego stronę, bo wiatr gwizdał nam nad głowami. – Zaczynałem wtedy swój leśny staż. Wczesnym rankiem wszedłem do leśniczówki w Bukowcu. Kazek siedział za biurkiem, obok Marcin Scelina. Byłem zestresowany, ale w końcu udało mi się wydukać kilka słów. Że bardzo się cieszę, że marzyłem o tej pracy, że wreszcie poznałem najsłynniejszego leśniczego w Polsce. A on mi prosto z mostu: „Dobra, nie podniecaj się. Do roboty!”. Cały Kazek. – Paweł uśmiechnął się i poprawił kapelusz.

Chcieliśmy iść dalej, ale nagle coś usiadło mi na szyi, chwilę później wpadło na czoło. Zdjąłem ręką małego płaskiego robaka. Kręcił się w palcach i miał małe przeźroczyste skrzydełka. Obsiadły nas właśnie strzyżaki, zwane potocznie latającymi kleszczami. Określenie trochę nieodpowiednie, bo do rodziny kleszczowatych nie należą. Patrzę na Pawła, a on ma całe nogawki w tych owadach. Kilka minut zajęło nam pozbycie się męczących stworzeń. Strzyżaki pasożytują głównie na sarnach i jeleniach, żywią się ich krwią. Atakują z lotu. Gdy znajdą żywiciela, odrzucają skrzydła i chowają się w sierści. Trudno się ich pozbyć, bo są płaskie i szybko się przemieszczają. Dla człowieka są niegroźne, ale u alergików mogą wywołać trudno gojące się, swędzące zmiany.

Na osamotnionym drzewie, oświetlany promieniami zachodzącego słońca wyglądał jak myśliwy gdzieś na dalekim safari
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: