- promocja
Wilki - ebook
Wilki - ebook
Powrót do „dni odwiązanych od brzegów”. Nowa książka poetycka Marzanny Bogumiły Kielar
Puste miejsce po gospodarstwie przerasta dziki powojnik albo samosiejki brzóz. I jaśmin, który w Prusach sadzono, kiedy umierał ktoś bliski. Gdzie indziej, w dalekiej żyznej ziemi trzeba było zostawić posadzone ziemniaki i sady pełne uginających się od koszteli jabłoni. W Wilkach, wydanych 5 lat od poprzedniej książki poetyckiej, Marzanna Bogumiła Kielar przywołuje „dni odwiązane od brzegów”, ciemny i nieprzewidywalny czas, kiedy domy są tylko na chwilę, zajmowane są czyjeś łóżka, wynoszone szafy.
W tym rozchybotanym i niepewnym uniwersum szczególne miejsce zajmuje niespokojna i niezaspokojona natura. Wędrówki żurawi i dzikich gęsi rezonują z ruchem, który odbywa się w naziemnym, ludzkim świecie: przemarszem wojsk, wywózkami, przesiedleniami. Pod dom podchodzą wygłodniałe wilki. Świat przyrody fascynuje i napawa lękiem, w rytmiczny sposób pulsuje i obumiera. To poezja zmysłowa i konkretna, która pozwala wybrzmieć zapomnianym głosom. W tych głosach odradza się pamięć.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-4521-1 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nie lubiła sezonowych roślin: nasturcji, słodkiej
maciejki. Wolała byliny. Krępe półkrzewy w skórzastych liściach
sczerwieniałe przed zimą. Srebrzystoszare długowieczne krzewinki
na kotwicy masywnych korzeni.
Byliny – zdrewniałe u nasady łodyg.
Ich zgrubiałe kłącza zimujące pod ziemią, ich cebule potomne.
Wargi kwiatów, nasiona, do których przylatują pszczoły i ptaki.
Astry, floksy, rdzawe liliowce. Sadziła miododajną lebiodkę,
naparstnice o ząbkowanych liściach, brodate goździki –
w tym cudzym
przedwiosennym ogrodzie.
Odtwarzała wśród kamieni na skarpie tamten miniaturowy łańcuch górski
zawieszony nad Niemnem wieloma tarasami – swój ogród
utracony u schyłku jesieni, gdy ginie
miasto trzmiela.
Wprowadziła trujące tojady, gęsie szyje
orszelinowej tojeści. Nawet karmnik ościsty
tkający cierpliwie żywotne
okrywowe darnie, co stwarzają pozór, że ogród
istnieje tu nieprzerwanie od dziesięcioleci. I krwawnik, tysiąclistny,
którym Achilles leczył rany po bitwie.
I mak wieloletni, potężny, czerwony. Rosnący tam, gdzie ludzie
otwierają ziemię, gdzie trupy i azot z bomb ją użyźniają.
Mak z czarnym środkiem, który Persefona trzymała w ręku,
wracając. Jego nieujarzmiony lipcowy przepych.
Sadziła byliny.
Żeby tu było coś trwałego.