Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Wilkołaki z Mercy Falls. Drżenie. Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Format:
EPUB
Data wydania:
3 czerwca 2025
3299 pkt
punktów Virtualo

Wilkołaki z Mercy Falls. Drżenie. Tom 1 - ebook

Pierwszy tom kultowej serii Wilkołaki z Mercy Falls!

Grace od dziecka obserwowała wilki w zaśnieżonym lesie za swoim domem. Fascynowały ją, a jednocześnie niepokoiły, chociaż jej matka zawsze mówiła: „Wilki są spokojnymi stworzeniami”. Uwagę dziewczyny przyciągał zwłaszcza jeden z nich, o niezwykłych żółtych oczach, których widok wprawiał ją w drżenie. Z czasem dzikie zwierzę zaczyna podchodzić coraz bliżej – i chyba także się jej przypatruje…

Kochasz wilkołaki? Koniecznie wejdź do świata Mercy Falls. Ta seria książek jest dla ciebie!

 

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8387-993-2
Rozmiar pliku: 2,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY. GRACE

−9°C

Pamiętam, jak leżałam na śniegu. Mały czerwony pulsujący życiem punkt, marznący i otoczony przez wilki. Kąsały mnie, szarpały, lizały, wgniatały w ziemię. Ich stłoczone ciała nie dopuszczały do mnie tej odrobiny ciepła, jaką dawało słońce. Lód błyszczał na kryzach wokół ich szyj. Wilcze oddechy przybierały zmatowiałe kształty, które zawisały w mroźnym powietrzu. Piżmowy zapach sierści przywoływał na myśl woń mokrego psa i palonych liści, był jednocześnie przyjemny i przerażający. Jęzory parzyły mi skórę, nieostrożne kły rozrywały rękawy i zaczepiały o włosy, wilgotne nosy trącały ramiona i obojczyki, sięgając do pulsujących krwią żył na mojej szyi.

Mogłam krzyczeć, ale nie krzyczałam. Mogłam walczyć, ale nie walczyłam. Po prostu leżałam tam i pozwalałam, żeby to się działo. Obserwowałam, jak nade mną powoli szarzeje białe zimowe niebo.

Jeden z wilków trącił nosem moją dłoń, potem policzek. Jego cień na mojej twarzy, jego żółte oczy wpatrzone w moje… Tymczasem pozostałe zwierzęta nie przestawały mnie szarpać.

Wpatrywałam się w te ślepia tak długo, jak tylko mogłam. Żółte, z bliska wspaniale cętkowane złotymi i orzechowymi plamkami o tysiącu odcieni. Chciałam, żeby wilk nie odwracał wzroku, i nie zrobił tego. Pragnęłam wyciągnąć rękę i chwycić go za futro na szyi, ale moje dłonie pozostały zaciśnięte na piersi, ramiona były jak przymarznięte do ciała.

Nie pamiętałam, jakie to uczucie, gdy człowiekowi jest ciepło.

Potem on zniknął, a pozostałe wilki podeszły bliżej, zbyt blisko. Zaczęłam się dusić. Coś zdawało się trzepotać w mojej piersi.

Nie było słońca, nie było światła. Umierałam. Nie mogłam sobie przypomnieć, jak wygląda niebo.

Ale nie umarłam. Dryfowałam zagubiona w morzu zimna, a potem nagle odrodziłam się w świecie ciepła.

Pamiętam jego żółte oczy. Myślałam, że już nigdy ich nie zobaczę.ROZDZIAŁ DRUGI. SAM

−9°C

Moi towarzysze porwali dziewczynkę, kiedy bawiła się na podwórku za domem, na huśtawce zrobionej z opony, i zaciągnęli ją do lasu. Jej ciało zostawiło płytki ślad na śniegu, prowadzący z jej świata do mojego. Widziałem, jak to się stało. Nie powstrzymałem ich.

To była najdłuższa, najmroźniejsza zima mojego życia. Dzień za dniem pod bladym słońcem niedającym ani odrobiny ciepła. I głód. Głód, który palił i dręczył jak nienasycony władca. Tamtego miesiąca nic się nie działo, krajobraz zamarzł, przybierając postać wypranej z kolorów, pozbawionej życia dioramy. Jeden z nas został zastrzelony, gdy próbował wykraść śmieci ze schodów sprzed czyjegoś domu, więc reszta sfory pozostała w lesie i powoli umierała z głodu, czekając na ciepło i starych znajomych. Do czasu, gdy znaleźli dziewczynkę. Do czasu, gdy zaatakowali.

Krążyli wokół niej, gotowi do skoku, warcząc i kłapiąc zębami. Walcząc o to, kto pierwszy dopadnie zdobyczy.

Widziałem to. Widziałem ich boki dygoczące z głodu. Widziałem, jak szarpią ją i kąsają, rozgarniając pazurami śnieg, aż pod dziewczynką ukazała się naga ziemia. Widziałem pyski umazane czerwienią. A jednak nie powstrzymałem ich.

Zajmowałem wysoką pozycję w sforze – Beck i Paul dopilnowali, żeby tak było – więc mogłem zareagować natychmiast, ale wahałem się, drżąc z zimna w śniegu. Dziewczynka pachniała ciepłem, życiem, a przede wszystkim człowiekiem. Co było z nią nie tak? Jeśli żyła, to czemu nie walczyła?

Czułem jej krew, ciepły, czysty zapach w tym martwym, zimnym świecie. Widziałem, jak Salem rzuca się i drży, rozdzierając jej ubranie. Mój żołądek skręcił się boleśnie – od tak dawna nie jadłem. Chciałem przepchnąć się pomiędzy wilkami, stanąć obok Salema i udawać, że nie czuję jej człowieczeństwa, że nie słyszę cichych jęków. Była taka malutka pod naporem naszej dzikości. Sfora tłoczyła się wokół niej, chcąc wymienić jej życie za nasze.

Warcząc i błyskając kłami, przepchnąłem się do przodu. Salem warknął na mnie. Mimo młodszego wieku i osłabienia wywołanego głodem byłem jednak wyższy i smuklejszy od niego. Paul zamruczał groźnie, żeby mnie wesprzeć.

Znalazłem się tuż obok niej. Nieobecnym wzrokiem patrzyła w górę, w bezkresne niebo. Mogła już być martwa. Trąciłem nosem jej rękę. Zapach wnętrza jej dłoni – słodki, maślany, a jednocześnie słony – przypomniał mi o innym życiu.

Potem zobaczyłem jej oczy.

Przytomne. Żywe.

Dziewczynka utkwiła we mnie wzrok. Patrzyła z taką straszną szczerością.

Cofnąłem się, odskoczyłem, znowu zacząłem się trząść – ale tym razem to nie gniew dręczył moje ciało. Jej oczy wpatrujące się w moje.

Jej krew na moim pysku.

Czułem się rozdarty, wewnętrznie i zewnętrznie.

Jej życie.

Moje życie.

Sfora odsunęła się ode mnie nieufnie. Teraz to na mnie wszyscy warczeli. Powarkiwali też nad swoją ofiarą. Pomyślałem, że to najpiękniejsza dziewczynka, jaką kiedykolwiek widziałem; malutki, zakrwawiony anioł leżący na śniegu. A oni mieli zamiar ją zniszczyć.

Ujrzałem to. Ujrzałem ją w sposób, w jaki nie widziałem niczego wcześniej.

I powstrzymałem ich.ROZDZIAŁ TRZECI. GRACE

3°C

Po tym wszystkim widziałam go jeszcze wiele razy, zawsze gdy było zimno. Stawał na skraju lasu, przy naszym podwórku za domem. Jego żółte oczy wpatrywały się we mnie nieruchomo, kiedy napełniałam karmnik dla ptaków lub wynosiłam śmieci, ale nigdy nie podszedł bliżej. Podczas długiej zimy w Minnesocie wydaje się, że dni trwają całą wieczność, ale ja uparcie trzymałam się lodowatej huśtawki – dopóty, dopóki czułam na sobie jego spojrzenie. Później, gdy już wyrosłam z huśtawkowych zabaw, schodziłam z tarasu na tyłach domu i cicho zbliżałam się do niego, z wyciągniętą ręką, wnętrzem dłoni skierowaną do góry, ze spuszczonym wzrokiem. Żadnego zagrożenia. Próbowałam przemawiać jego językiem.

Ale nieważne, jak długo czekałam, nieważne, jak bardzo starałam się do niego dotrzeć, on zawsze wtapiał się w las, zanim zdołałam podejść bliżej.

Nigdy się go nie bałam, chociaż był wielki i silny i mógł mnie po prostu ściągnąć z huśtawki, a następnie powalić na ziemię i zawlec do lasu. Ale w jego oczach nie było widać tej dzikości, o której świadczyło ciało. Pamiętałam jego spojrzenie, każdą złotą cętkę, i nie potrafiłam się bać. Czułam, że nigdy by mnie nie skrzywdził.

Chciałam, żeby wiedział, że ja też go nie skrzywdzę.

Czekałam. I czekałam.

On też czekał, choć nie wiedziałam na co. Miałam wrażenie, że tylko ja próbuję nawiązać z nim kontakt.

Ale zawsze tam był. Obserwował mnie obserwującą jego. Nigdy się do mnie nie zbliżył, ale też nie był zbyt daleko.

I tak to trwało niezmiennie przez kolejnych sześć lat: natarczywa obecność wilków zimą i ich nawet bardziej natrętna nieobecność w lecie. Tak naprawdę nie myślałam o upływającym czasie. Myślałam, że są wilkami. Zwykłymi wilkami.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij