Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Witold Gombrowicz. Ja! - ebook

Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
31,90

Witold Gombrowicz. Ja! - ebook

Ja, w łachmanach, obskubany, ja pozer, renegat, zdrajca, megaloman, najświętszy od czasów Sienkiewicza i Reymonta.

Z Dziennika 1967–1969 Witolda Gombrowicza

Imponuje konsekwencja, z jaką Gombrowicz od debiutu, a właściwie od dzieciństwa budował własną podmiotowość, świadomie kreował to niespójne „ja”. Ale może wyznaniom i autointerpretacjom Gombrowicza dotyczącym tego „ja” nie należy ufać?

Z rozdziału trzeciego

Józef Olejniczak czyta Gombrowicza za pośrednictwem kategorii podmiotowości – próbuje rozszyfrować tajemnice pisarskiego „ja”. Służy temu i opowieść o biografii, i analiza form autobiograficzności w jego dziele. Pasjonującą narracją o życiu i twórczości Gombrowicza kieruje porządek biografii, w którą Gombrowicz wpisywał swoje „ślady obecności”. Towarzyszymy jednemu z najważniejszych polskich twórców najpierw w okresie dzieciństwa, młodości i dochodzenia do literackiego debiutu w międzywojennej Warszawie, później podczas wyjazdu i emigracji w Argentynie, a następnie po powrocie do Europy – aż do śmierci we Francji. Opowieść o biografii przenika się z analizami dzieł, co sprawia, że obydwa te wątki – egzystencja i literatura – nie mogą tu bez siebie istnieć.

PROJEKT: EGZYSTENCJA I LITERATURA

Seria poświęcona jest wybitnym polskim pisarzom – ich twórczości ujmowanej przez nich samych i interpretowanej przez krytyków jako projekt egzystencjalny, jako próba ustanowienia i zapisania siebie i swojego sposobu odczytywania sensów rzeczywistości, indywidualnego oglądu różnych jej sfer – społecznej, politycznej, etycznej, kulturowej, metafizycznej. Istotnymi kategoriami wyjaśniającymi pisarskie dzieło są w tym przypadku biografia, tożsamość oraz kształtujące je szeroko rozumiane doświadczenie: cielesne i zmysłowe, psychiczne i społeczne, historyczne i polityczne, etniczne i estetyczne, religijne i duchowe...

W serii ukazały się tomy:

Agnieszka Kałowska, Witkacy. Etyka

Marzena Woźniak-Łabieniec, Rymkiewicz. Metafizyka

Maciej Urbanowski, Brzozowski. Nowoczesność

Anna Legeżyńska, Hartwig. Wdzięczność

Tomasz Garbol, Miłosz. Los

Adrian Gleń, Stasiuk. Istnienie

Agnieszka Kramkowska-Dąbrowska, Krasiński. Świadectwo

Dariusz Kulesza, Zofia Kossak-Szczucka. Służba

Spis treści

Wykaz skrótów

Wprowadzenie

Rozdział 1. Dzieciństwo. W stronę debiutu

Rozdział 2. Młodość. Debiut. Ucieczka (?) z Europy

Rozdział 3. Emigracja. Argentyna. Powtórna młodość. Powtórny debiut

Rozdział 4. Argentyna – Europa. Dziennik

Rozdział 5. Powrót do Europy. Sława

Rozdział 6. Umieranie. Bilans

Rozdział 7. Pośmiertne losy Gombrowicza

Bibliografia

Indeks osób

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8220-307-3
Rozmiar pliku: 9,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wykaz skrótów

B – Bakakaj i inne opowiadania. Pisma zebrane, tom pierwszy. Oprac. Z. Łapiński, Kraków 2002.

D – Dramaty. Dzieła, tom VI. Red. J. Błoński, Kraków 1986.

Dz53–56 – Dziennik 1953–1956. Dzieła, tom VII. Red. J. Błoński, Kraków 1986.

Dz57–61 – Dziennik 1957–1961. Dzieła, tom VIII. Red. J. Błoński, Kraków 1986.

Dz61–66 – Dziennik 1961–1966. Dzieła, tom IX. Red. J. Błoński, Kraków 1986.

Dz67–69 – Dziennik 1967–1969. Dzieła, tom X. Red. J. Błoński, J. Jarzębski, Kraków 1992.

F – Ferdydurke. Pisma zebrane, tom drugi. Oprac. W. Bolecki, Kraków 2007.

IKB – Iwona, księżniczka Burgunda. Pisma zebrane, tom siódmy. Oprac. J. Margański, Kraków 2008.

K – Kosmos. Dzieła, tom V. Red. J. Błoński, Kraków 1986.

Kr – Kronos. Wstęp R. Gombrowicz, posłowie J. Jarzębski, Kraków 2013.

O – Opętani. Powieść. Dzieła, tom XI. Red. J. Błoński, Kraków 1994.

P – Pornografia. Dzieła, tom IV. Red. J. Błoński, Kraków 1986.

PRK33–39 – Proza. Reportaże. Krytyka 1933–1939. Oprac. B. Górska, Kraków 1995.

PWT39–63 – Publicystyka. Wywiady. Teksty różne 1939–1963. Dzieła, tom XIII. Red. J. Błoński i J. Jarzębski, Kraków 1996.

PWT63–69 – Publicystyka. Wywiady. Teksty różne 1963–1969. Dzieła, tom XIV. Red. J. Błoński i J. Jarzębski, Kraków 1997.

T – Rozmowy z Dominikiem de Roux. Testament. Pisma zebrane, tom trzynasty. Oprac. J. Margański, Kraków 2018.

Tr – Trans-Atlantyk. Pisma zebrane, tom czwarty. Oprac. M. Bielecki, Kraków 2017.

WP – Wspomnienia polskie. Wędrówki po Argentynie. Paryż 1982.Wprowadzenie

Opowieść biograficzną o Witoldzie Gombrowiczu snuł w swojej twórczości sam Witold Gombrowicz parokrotnie. Pierwsza z nich rozpoczynała się tak:

Urodziłem się i wychowałem w domu pełnym zacności. Ze wzruszeniem wybiegam ku tobie – dzieciństwo moje! Widzę ojca mego, pięknego mężczyznę, wyniosłej postawy, o twarzy, w której wszystko, spojrzenie, rysy i szpakowaty włos, składało się na wyraz doskonałej, szlachetnej rasy. Widzę i ciebie, matko, w nieposzlakowanej czerni, jedynie z parą starożytnych butonów w uszach. Widzę i siebie, małe, poważne, myślące chłopię, i płakać mi się chce z powodu zburzonych nadziei. – Jedyną być może skazą rodzinnego naszego życia było, iż ojciec nienawidził matki.

Inna tak:

„Urodziłem się i wychowałem w domu pełnym zacności” – to ironiczne zdanie, rozpoczynające jedno z moich opowiadań, mianowicie Pamiętnik Stefana Czarnieckiego, może też stanowić początek niniejszych wspomnień. Rzeczywiście byłem maminsynkiem tak zwanej „zacnej” rodziny – ale tutaj słowo „zacna” należy użyć bez ironii, gdyż był to dom ludzi raczej dobrotliwych i mających swoje pryncypia.

A mogłaby się rozpocząć również w następujący sposób:

Mam opowiedzieć panu moje życie w związku z moim dziełem. Nie znam ani mojego życia, ani dzieła. Wlokę za sobą przeszłość, jak mglisty ogon komety, a co do dzieła, też niewiele wiem, bardzo niewiele.

Ciemność i magia.

Naprzód o mojej rodzinie, to ma swoje znaczenie. Pochodzę z rodziny szlacheckiej, która przez jakieś czterysta lat miała posiadłości na Żmudzi, niedaleko Wilna i Kowna. Ta moja rodzina była nieco lepsza pod względem stanu posiadania, urzędów, koligacji, od przeciętnej szlachty polskiej, ale nie należała do arystokracji. Nie będąc hrabią, miałem pewną ilość ciotek hrabin, ale hrabiny też nie były w najlepszym gatunku, były takie sobie.

Już te trzy fragmenty, z których pierwszy pochodzi z debiutanckiego zbioru opowiadań Gombrowicza Pamiętnik z okresu dojrzewania (1937)1, a następne z tekstów pisanych u schyłku życia – Wspomnień polskich (pierwsze wydanie pośmiertnie w 1977 roku) i Rozmów z Gombrowiczem (1969)2, sugerują czytanie dzieła autora Dziennika jako tekstu autobiograficznego. I jeszcze jedna uwaga: zarówno Wspomnienia…, jak i Rozmowy… pochodzą z tego etapu twórczości Gombrowicza, kiedy nie pracował on już nad żadnym utworem fikcjonalnym3, a zajmował się jedynie formami autobiograficznymi – fragmentami Dziennika i właśnie Rozmowami…

Jednak granica między twórczością fikcjonalną a klasyczną autobiografią jest w twórczości Gombrowicza co najwyżej umowna. Wszystkie jego powieści mają charakter autobiograficzny, chociaż kolejność ich powstawania nie respektuje porządku biografii, a zdarzył się też świadomie przez Gombrowicza zaprojektowany anachronizm. Tę fikcjonalną autobiografię rozpoczyna ostatnia powieść Kosmos, w której akcja osadzona jest w realiach międzywojennego Zakopanego, a jej bohater to student, jeszcze nie pisarz – Witold Gombrowicz. Następny epizod biograficzny (moment zakończenia debiutanckiej książki) utrwala Ferdydurke (1937), której bohatera – Józia poznajemy nad ranem, po nocy w czasie której zakończył jej pisanie. W Trans-Atlantyku (1953) bohaterem jest pisarz Witold Gombrowicz, a czytelnik poznaje go w momencie, gdy podejmuje on decyzję o pozostaniu we wrześniu 1939 roku w Buenos Aires w Argentynie. Pornografię (1960) natomiast trzeba chyba określić jako autobiograficzną fantazję/mistyfikację – jej bohatera, również pisarza Witolda Gombrowicza, poznajemy w okupowanej Warszawie i w trakcie wyjazdu do rodziny w okolice Sandomierza. Inny wariant wojennego losu można odczytać w dramacie Ślub (1953), którego bohater Henryk jest żołnierzem we Francji – śni podczas II wojny światowej swój dom w Polsce i wspomina własnych rodziców, o czym Gombrowicz obszernie poinformował w didaskaliach4. A okolica karczmy rodziców przypomina swoimi realiami rodzinne strony pisarza. Autobiograficzne ślady łatwo wskazać także w opowiadaniach (przykładem Pamiętnik Stefana Czarnieckiego i późniejszy komentarz ze Wspomnień polskich) oraz – tu rzecz dotyczy przede wszystkim stylu życia i obyczaju w dworkach szlacheckich i arystokratycznych rezydencjach w międzywojennej Polsce – w powieści Opętani (1939)5. Jeśli do tego autobiograficznego zapętlenia dodać, że twórczość i biografia Gombrowicza niejako obrosły dużą liczbą książek anegdotyczno-plotkarskich zawierających wspomnienia o pisarzu6, a także mnóstwem opracowań biograficznych7, że opublikowana została korespondencja pisarza8 oraz świetna, obszerna i obfita w biograficzne szczegóły i odkrycia biografia Gombrowicza9, to jasne się staje, iż pisanie kolejnej biografii Gombrowicza jest zajęciem kłopotliwym, niełatwym wyzwaniem. Nie piszę o tym, by się asekurować, ale by wskazać na istotną cechę twórczości i osobowości autora Ferdydurke.

Cechę jeszcze istotniejszą, jeśli to „autobiograficzne zapętlenie” skonfrontować z problematyką podmiotowości tego dzieła. Już we Wprowadzeniu przypomnę sposób, w jaki Gombrowicz komentował w Rozmowach… pracę nad wstępem do pierwszego książkowego wydania pierwszego tomu swojego dziennika (Dziennik 1953–1956, ):

Po dwóch latach trzeba było opracować całość do wydania książkowego. Zastanowiłem się, czyby nie napisać przedmowy. Zamiast tego wziąłem pióro i napisałem tytułem wstępu:

Poniedziałek – Ja.

Wtorek – Ja.

Środa – Ja.

Czwartek – Ja.

I ujrzałem siebie w opozycji najostrzejszej ze wszystkimi tendencjami powojennymi, które wyklęły „ja”. To „ja” zostało ekskomunikowane przez Kościół jako niemoralne, przez Naukę jako sprzeczne z obiektywizmem, przez Marksizm, przez wszystkie prądy epoki, domagające się od człowieka, by wzgardził tym swoim egoistycznym, egocentrycznym, przestarzałym, antysocjalnym „ja”. Zewsząd rozległy się surowe upomnienia: jesteś niczym, zapomnij o sobie, żyj innymi! Gdym moje „ja” po raz czwarty napisał, poczułem się jak Anteusz ziemi dotykający! Grunt odnalazłem pod nogami!

Utwierdzić się w tym „ja” wbrew wszystkiemu, z maksimum bezczelności, z jakąś upartą niedbałością, w sposób nie nadmierny, ale właśnie naturalny – to było, ujrzałem, powołanie mojego Dziennika. Zaczynając, rzecz jasna, od moich najbardziej osobistych potrzeb i konieczności.

Nie jest to manifestacja egocentryzmu! Raczej: heroiczna próba przeciwstawienia się dwudziestowiecznym tendencjom zmierzającym do kolektywizacji i determinowania społecznego funkcjonowania jednostki. A jeszcze – jeśli ten niestereotypowy wstęp do Dziennika interpretować zgodnie z rytmem czasu – deklaracja zmienności, niestabilności „ja” innego w kolejno następujących po sobie dniach tygodnia. Od takiej samej deklaracji niestabilności podmiotu rozpoczynała się przecież także twórczość powieściowa Gombrowicza. Przypomnę zdania rozpoczynające Ferdydurke:

We wtorek zbudziłem się o tej porze bezdusznej i nikłej, kiedy właściwie noc się już skończyła, a świt nie zdążył jeszcze zacząć się na dobre. Zbudzony nagle, chciałem pędzić taksówką na dworzec, zdawało mi się bowiem, że wyjeżdżam – dopiero w następnej minucie z biedą rozeznałem, że pociąg żaden dla mnie na dworcu nie stoi, nie wybiła żadna godzina. Leżałem w mętnym świetle, a ciało moje bało się nieznośnie, uciskając strachem mego ducha, duch uciskał ciało i każda najdrobniejsza fibra kurczyła się w oczekiwaniu, że nic się nie stanie, nic się nie odmieni, nic nigdy nie nastąpi i cokolwiek by się przedsięwzięło, nie pocznie się nic i nic. Był to lęk nieistnienia, strach niebytu, niepokój nieżycia, obawa nierzeczywistości, krzyk biologiczny wszystkich komórek moich wobec wewnętrznego rozdarcia, rozproszenia i rozproszkowania.

Gorzko w tym kontekście brzmią słowa zapisane we fragmencie Bilans kończącym Rozmowy… – jak wyznanie poniesionej klęski, jak wyznanie niemożności ukształtowania się „ja”, niemożności osiągnięcia dojrzałości i tożsamości:

– Ile stron zapisałem w ciągu mojego życia? Niecałe 3000. Jaki rezultat, jeśli idzie o mnie osobiście? Przypominam, zacząłem od tego, w tych naszych Entrietes, że chcę związać moją literaturę z moim życiem. Co więc dały mi te zapisane strony?

Co? Prawie się wstydzę. Moje zamachy na formę do czegóż mnie doprowadziły? Do formy właśnie. Tak długo ją rozbijałem, aż stałem się pisarzem, którego tematem jest forma – oto mój kształt i moja definicja. I dzisiaj ja, prywatny, żywy, jestem sługą tego oficjalnego Gombrowicza, tego którego zrobiłem. Manewruję wcale zręcznie mymi sprzecznościami, głos mój się ustalił, tak, tak, mam już moje miejsce, funkcję, jestem sługą. Czyim? Gombrowicza.

Odrzucić precz Gombrowicza, skompromitować go, zniszczyć, tak, to byłoby ożywiające… ale najtrudniej walczyć z własną skorupą.

Powrócić do prapoczątku, skryć się znowu w gąszczu owej Niedojrzałości wstępnej (która, obok Formy, była i jest naczelnym moim hasłem; ale o której mało w tych dialogach, bo o tym trudno mówić, bo tego już trzeba szukać w żywym organizmie – jeśli on żywy – moich utworów artystycznych).

Zbuntować się? Ale jak? Ja? Sługa?

Opowiedzieć o Gombrowiczu? Ale jak? Skoro Gombrowicz tyle o nim opowiedział… Takie jest zadanie i cel niniejszej książki.

* * *

Podjąłem w tej książce trudne decyzje dotyczące cytowania fragmentów z utworów Gombrowicza. Myśląc o charakterze publikacji (popularnonaukowym), przytaczam stosunkowo obszerne fragmenty, przede wszystkim z Dziennika (w rozdziale Argentyna – Europa. „Dziennik”), z dwóch powodów: po pierwsze, język/styl Gombrowicza to moim zdaniem najbardziej precyzyjna i po prostu najlepsza polszczyzna, jaka „zdarzyła się” w literaturze polskiej od czasów Mickiewicza, warto więc Gombrowiczowi oddawać głos, pozwalać mu mówić10; po drugie, adresatami książki nie są wyłącznie „gombrowiczolodzy”, lecz także tacy czytelnicy, którzy dzieł autora Ferdydurke, a przede wszystkim Dziennika, po prostu nie czytali, może więc cytowane fragmenty będą dla nich zachętą.

W kilku miejscach wykorzystałem, dokonując w nich głębokich zmian, fragmenty napisanych przez siebie rozdziałów z dwóch podręczników11. W szósty rozdział wkomponowałem zaś niewielkie fragmenty swojej interpretacji Kronosu12.

------------------------------------------------------------------------

1 Pamiętnik z okresu dojrzewania to tytuł pierwszego wydania opowiadań z 1933 roku. Wszystkie późniejsze edycje za sprawą pisarza miały od drugiego wydania (1957) tytuł Bakakaj, wzięty od nazwy ulicy w Buenos Aires, przy której mieszkał Gombrowicz.

2 W pierwszym wydaniu Rozmów… na stronie tytułowej figuruje nazwisko Dominika de Roux, były one zatytułowane Rozmowy z Gombrowiczem. Wydawcy późniejszych edycji zdecydowali się na zmianę tytułu z uwagi na okoliczności powstawania tego tekstu. Schorowany Gombrowicz, który niechętnie pracował z magnetofonem, samodzielnie go napisał oraz przygotował do druku – zob. J. Margański, Nota edytorska. W: T, s. 193–208.

3 W 1966 roku Gombrowicz zakończył i opublikował swój ostatni dramat – Operetkę, nie ma informacji, by po 1966 kontynuował pracę nad dramatem Historia, zaś w 1965 skończył i opublikował ostatnią powieść – Kosmos.

4 Zob. D, s. 95.

5 Powieść była drukowana w odcinkach w wydawanym w Kielcach i Radomiu „Expressie Porannym” pod pseudonimem „Z. Niewieski”. Ostatni odcinek ukazał się w 243 numerze z 3 września 1939 roku w dzienniku „Dobry Wieczór. Kurier Czerwony”.

6 Myślę przede wszystkim o książkach Rity Gombrowicz, Joanny Siedleckiej, Rajmunda Kalickiego, Kazimierza Głaza, Miguela Grinberga i Tadeusza Kępińskiego – dane bibliograficzne zamieszczam w Bibliografii na końcu tej książki.

7 Myślę zwłaszcza o książkach Jerzego Jarzębskiego, Klementyny Suchanow, Janusza Margańskiego, Agnieszki Stawiarskiej, Włodzimierza Boleckiego, Piotra Seweryna Rosoła, Jerzego Paszka i Filipa Mazurkiewicza – opisy bibliograficzne zamieszczam w Bibliografii na końcu książki.

8 Dane bibliograficzne książkowych edycji korespondencji Gombrowicza zamieszczam w Bibliografii na końcu książki.

9 Chodzi o: K. Suchanow, Gombrowicz. Ja, geniusz. T. 1–2, Wołowiec 2017.

10 Wzór precyzyjnej polszczyzny dostrzegał w twórczości Gombrowicza także Sławomir Mrożek: „Po lekturze II i III volumenu Dzienników W.G., więc moja polszczyzna nieco lepsza i piszę właściwie jak małpa. Więc może o nim (czyli o sobie). Ja – przez całe życie zastanawiam się, jakiego siebie (tylu ich być może) wybrać, żeby go potem urzeczywistnić. Do tej pory nie jestem zdecydowany na model, a coraz częściej nie chce mi się ani wybierać, ani urzeczywistniać. On – jakby zawsze był pewien, co, kogo ma urzeczywistniać. Jedynym sposobem – urzeczywistnienie. Łatwo zauważyć różnicę i jej skutki” – S. Mrożek, Dziennik. T. 2: 1970–1979. Kraków 2012, s. 56.

11 Historia literatury polskiej w dziesięciu tomach. Dwudziestolecie międzywojenne. Tom VIII. Część Druga. Red. A. Skoczek, Bochnia–Kraków–Warszawa 2005, II wyd. 2007; Historia literatury polskiej w dziesięciu tomach. Literatura współczesna (1939–1956). Tom IX. Red. A. Skoczek, Bochnia–Kraków–Warszawa 2005, II wyd. 2007.

12 Zamieranie Gombrowicza. „Kronos”. W: Zamieranie fikcji. Red. M. Ładoń i G. Olszański, Katowice 2014, s. 25–44.Rozdział 1

Dzieciństwo. W stronę debiutu

Witold Gombrowicz urodził się 4 sierpnia 1904 roku w Małoszycach niedaleko Ostrowca Świętokrzyskiego w ówczesnej (teren należał do imperium rosyjskiego) guberni radomskiej. Był najmłodszym dzieckiem Jana Onufrego herbu Kościesza1 i Antoniny Ścibor-Kotkowskiej herbu Ostoja. Przypominam herby szlacheckie rodziców pisarza, bo miały one w późniejszej twórczości znaczenie – Gombrowicz chełpił się szlacheckim rodowodem, chętnie się nań powoływał. W 1911 roku Gombrowiczowie, wskutek komplikacji interesów prowadzonych przez ojca pisarza przenieśli się z Małoszyc do Warszawy, w której Witold w 1922 roku ukończył Gimnazjum im. św. Stanisława Kostki i podjął pod wpływem ojca studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim – tytuł magistra uzyskał w 1927 roku. W czasie studiów przez rok przebywał w Paryżu, gdzie kontynuował studia w Institut des Hautes Études Internationales2. Po powrocie z Francji zdobył aplikację sędziowską, jednak pracy jako sędzia nigdy nie podjął.

W taki sposób mogłaby wyglądać najbardziej ogólna notka biograficzna o dzieciństwie i młodości Gombrowicza. Istotne jednak – jak zawsze – są szczegóły. Do siódmego roku życia Witold Gombrowicz wychowywał się w stosunkowo zasobnym majątku szlacheckim w Małoszycach. Później mieszkał w luksusowym apartamencie w nieistniejącej po hekatombie II wojny światowej secesyjnej kamienicy w Warszawie przy ulicy Służewskiej 3, który rodzina była zmuszona opuścić w 1934 roku po śmierci ojca i przeniosła się na ulicę Chocimską. Po 1911 roku Witold („Itek”) mieszkał więc na stałe w Warszawie, a w Małoszycach spędzał letnie wakacje. To w istotny sposób wpłynęło zarówno na jego relacje z rówieśnikami i towarzyszami dziecięcych zabaw, jak i na jego twórczość. W Małoszycach przed przenosinami do stolicy oraz w trakcie wakacyjnych pobytów bawił się głównie z synami folwarcznych robotników, zaś życie w Warszawie w radykalny sposób zmieniło środowisko społeczne jego dzieciństwa. Dla chłopskich rówieśników stał się paniczem, w Warszawie tej roli już nie mógł pełnić – skazany był raczej na dziecięcą samotność i kontakt ze starszym rodzeństwem. Chociaż – jeśli wierzyć relacji Tadeusza Kępińskiego – matka pisarza starała się dbać o odpowiednie towarzystwo dla najmłodszego syna. Pierwszą wizytę (rok 1913) w mieszkaniu Gombrowiczów przy Służewskiej Kępiński wspominał w następujący sposób: „Pani Gombrowiczowa czekała na mnie. Wydał mi się innym chłopcem niż szkolni koledzy. Na skroniach miał niebieskie żyłki, wysokie białe czoło, jasne, piwne oczy i jasne włosy. Nos prosty, usta czerwone, lekko rozchylone. Cokolwiek widać było górne zęby. Gdyby nie dość duże uszy, można by go było przebrać za dziewczynkę . Pani Gombrowiczowa prosiła, abym pilnował go z jedzeniem drugiego śniadania. I to mnie zdziwiło. W szkole zawsze było się głodnym”3. Intencje matki późniejszego pisarza były oczywiste – chciała zapewnić najmłodszemu synowi rówieśnicze towarzystwo, które miało mu pomóc oswoić się z nową sytuacją, a przede wszystkim Kępiński miał podjąć się swego rodzaju opieki nad Itkiem w gimnazjum, do którego od nowego roku szkolnego miał uczęszczać. Był to być może jeden z objawów nadopiekuńczości, którą przejawiała w stosunku do najmłodszego, od wczesnego dzieciństwa chorowitego, syna. We Wspomnieniach polskich Gombrowicz jednak raczej zwracał uwagę na kreatywną rolę matki w jego wychowaniu, a także na nią jako na źródło tożsamościowego rozdarcia i późniejszego namysłu nad formą, które stały się najważniejszymi motywami jego twórczości literackiej:

Moja matka natomiast odznaczała się niezwykle żywym usposobieniem i bujną wyobraźnią. Nerwowa. Egzaltowana. Niekonsekwentna. Nie umiejąca się kontrolować. Naiwna i, co gorzej, mająca o sobie jak najbardziej pomylone wyobrażenie. Ojciec nieraz ulegał jej bystrości i inteligencji, ale częściej znosił w milczeniu jej egzaltacje, z którymi rzeczywiście trudno dać sobie rady…

– to matka wniosła w nasz dom tę głęboką rozterkę formalną, na której wyrosłem.

Tak to widziała siebie jako „kobietę pracy i zasad”, „spełniającą obowiązki”, „systematyczną, ścisłą, umiejącą zarządzać i organizować”, gdy w rzeczywistości była przeciwieństwem tego wszystkiego – fantastyczna, niezaradna, niezdolna do systematycznego wysiłku i przyzwyczajona do rozmaitych ułatwień, których dostarcza pieniądz.

Nad Wspomnieniami polskimi Gombrowicz pracował w latach 1959–1961 (zostały wydane po śmierci pisarza), a opowiadanie Pamiętnik Stefana Czarnieckiego napisał w 1926 roku (opublikowane w 1933 roku w debiutanckim zbiorze opowiadań Pamiętnik z okresu dojrzewania). Trudno więc rozstrzygnąć, czy podobieństwa opisu relacji między rodzicami bohatera młodzieńczego opowiadania i późnej autobiografii są efektem tego, iż pisząc Wspomnienia…, Gombrowicz inspirował się wczesnymi opowiadaniami, czy może źródłem obydwu tekstów były doświadczenia dzieciństwa. Nie byłoby to może istotne, gdyby nie ważne różnice między portretami rodziców w nich naszkicowanymi. Matka Stefana Czarnieckiego sportretowana jest tak, jak matka ze wspomnień pisarza „chciałaby siebie widzieć”, zaś jego ojciec przy zewnętrznych podobieństwach jest przeciwieństwem Jana Onufrego Gombrowicza – odpowiedzialnego przedsiębiorcę i ziemianina zastępuje utracjusz i hulaka. Takich „migotań” między literacką fikcją, autobiografią, wspomnieniami o pisarzu i ustaleniami jego biografów jest w dziele autora Ferdydurke bardzo dużo. Nawet, jak się zdaje, są one istotą tego pisarstwa. Tym, co pisarz w wielu miejscach określał jako „przedzieranie się pisaniem do rzeczywistości” lub „związanie pisania z rzeczywistością”, na przykład w rozmowie z Dominikiem de Roux o Ferdydurke:

Jak związać moje pisanie z rzeczywistością?

To prawie to samo pytanie, które dziś sobie stawiam, u schyłku, w tych naszych rozmowach… éternel retour!

A we Wspomnieniach polskich:

Skąd jednak wzięła mi się ta wrażliwość na formę ludzką, to jest na sposób bycia człowieka? Kiedyś, przed wojną, znakomity artysta polski, Bruno Schulz, w odczycie o mojej powieści Ferdydurke powiedział, że taka książka nie została wymyślona, że musiała ona być owocem wielu i ciężkich osobistych przeżyć. Schulz się nie mylił.

Portret i autoportret Gombrowicza z okresu dzieciństwa i młodości nie jest jednoznaczny, raczej pełen sprzeczności. Może lepiej byłoby napisać, że to „portrety i autoportrety Gombrowicza”?… Z jednej strony to panicz z ziemiańskiego dworu, spędzający wiele czasu na zabawach z chłopakami ze wsi, z parobkami, zaś z drugiej – chorowite dziecko z nadopiekuńczą matką, oddające się czytaniu romantycznej poezji (przede wszystkim Zygmunta Krasińskiego i Juliusza Słowackiego, do lektury którego zachęcił Itka zapewne Czesław Ciepliński, polonista w gimnazjum i grafomański właściwie poeta – być może słynna lekcja języka polskiego z Ferdydurke była inspirowana lekcjami Cieplińskiego4) i wcześnie podejmujący własne próby literackie. A później student wymagającego kierunku na renomowanym uniwersytecie, kontynuujący nawet warszawskie studia w Paryżu, niezbyt jednak przykładający się do tego, chociaż – czego dowodzi właściwie cała jego twórczość – wysokiej rangi erudyta w zakresie literatury, filozofii i antropologii, potrafiący niezwykle skrupulatnie wypełniać obowiązki urzędnika, jak również prowadzić domowy budżet, czego ilustracji jest wiele (najbardziej wyraziste z nich to paroletnia praca w Banco Polaco5 w Buenos Aires oraz wiele notatek w Kronosie). Na takie niespójności w obrazie pisarza niejako skazany jest każdy, kto podejmuje próbę kreślenia jego portretu, a jest ich przecież zdecydowanie więcej niż te, na które dotąd wskazałem. Gombrowicz swojemu portreciście zadania nie ułatwia – myli tropy, zaciera ślady, czasami wiedzie na manowce…

Chyląca się ku upadkowi pod wpływem rewolucji 1905 roku i I wojny światowej struktura społeczna stała się źródłem pierwszych „nietożsamościowych” rozterek Gombrowicza. Z perspektywy ziemiańskiej rodziny Itek szybko dostrzegł sztuczność, „nierzeczywistość” jej egzystowania i konsekwentnie funkcjonował „pomiędzy” dworem i folwarkiem, pałacowym ogrodem i błotem wiejskich dróg, salonem i kuchnią, a później – elitarnym gimnazjum i ulicą:

w wieku lat dziesięciu mniej więcej odkryłem coś ohydnego: mianowicie, że my „państwo” jesteśmy zjawiskiem zupełnie groteskowym i niedorzecznym, głupim, boleśnie komicznym i nawet wstrętnym… Tak właśnie! Niewiele mnie obchodziło, czy jesteśmy wyzyskiwaczami ludu i jaka jest nasza moralność, natomiast przerażało mnie, że tak idiotycznie wyglądamy na tle prostych ludzi. Z tego kompleksu wyleczyła mnie dopiero Ameryka.

Wcześnie zdiagnozowana przez późniejszego autora Ferdydurke sztuczność struktury społecznej stała się źródłem jednego z najistotniejszych i najbardziej rozpoznawalnych motywów jego twórczości, źródłem parodii, satyry i groteski, ale miała też wpływ na całe właściwie życie pisarza, na jego wielopłaszczyznowe tożsamościowe rozdarcie – społeczne, seksualne, etniczne, a także na jego fascynację ciemnymi stronami egzystencji, erotyki, podejrzanymi dzielnicami miast. Świetnie to rozdarcie i sztuczność pisarz zilustrował we wspomnieniowej anegdocie o tym, jak jego najstarszy brat Janusz zorganizował mu „gwardię” złożoną z wiejskich chłopaków:

Naturalnie już wtedy przechodziłem okropne męki, gdy podczas odbywania musztry matka czy guwernantka krzyczały z dala, abym nie przemoczył sobie nóg i „czy ci nie chłodno?”. W bezsilnej wściekłości, niemej i udręczonej, przyjmowałem ten bezwstyd babski, tak cyniczny, tak nie zdający sobie sprawy ze szkody, jaką mi wyrządza. Sytuacja moja była przedziwna. Teoretycznie byłem wodzem, paniczem, istotą wyższą, powołaną do rozkazywania – w praktyce wszystkie atrybuty mej pańskości, jak buty, kurtka, szalik, guwernantka i, o zgrozo, kalosze, strącały mnie na dno upokorzenia i z ukradkowym, skrzętnie zamaskowanym, podziwem spoglądałem na bose nogi i zgrzebne koszuliny mych podwładnych. To niezmiernie silne przeżycie pozostało mi na zawsze i w późniejszym wieku wypowiedziało się w sztuce – jako satyra na pańskość, na wyższość, na dojrzałość.

Nie inne było doświadczenie Gombrowicza po rozpoczęciu nauki w warszawskim gimnazjum. „Witek nie ukrywał, że szkoła mu się nie podoba. Nie lubił jej – i nigdy nie polubił”6 – wspominał Kępiński. Zaś sam autor Pornografii o pierwszych latach szkolnych pisał w następujący sposób:

Mnie zaraz dopadło kilku drabów, którzy stali się moimi dręczycielami. I co rano, idąc do szkoły z pracowicie wypchaną teczką, wiedziałem, że zanim ją rozpakuję doskoczy do mnie Braksal, żeby mi założyć wierciela, a Wasiński zada mi „pod pomadę”.

Mimo to nie stoczyłem się do rzędu oferm – zacząłem szukać sprzymierzeńców i zabrałem się do organizowania zaczepno-odpornego bloku, co tym łatwiej mi przyszło, że w następnym roku wstąpił do szkoły Kazio Baliński, syn senatora Ignacego Balińskiego, senatora i prezesa Rady Miejskiej, a brat młodszy poety Stanisława. Z Kaziem i Zazą Balińskimi, a też z Antosiem Wasiutyńskim pobieraliśmy poprzednio lekcje prywatne od nauczycielki, pani Kiersnowskiej. Gdy więc odnaleźliśmy się w szkole z Kaziem i Antosiem, to od razu uformowaliśmy przymierze, do którego przystąpił potem Tadzio Kępiński, najbardziej zaprzyjaźniony z Balińskim. Ale zanim to się stało, zanim nieco zadomowiłem się w tej nieszczęsnej budzie i poznałem jej sposoby i sposobiki, przeszedłem przez wielkie męczarnie, którym towarzyszył dziki chichot oprawców.

Przypominam te epizody, bo na ich ślady łatwo można się natknąć w opowiadaniach i powieściach Gombrowicza, o czym jeszcze wiele w niniejszym rozdziale i książce będę pisał. Ale przede wszystkim dlatego, że – będąc dalekim od poglądu, iż doświadczenia biograficzne pisarza w bezpośredni sposób przekładają się na ich twórczość fikcjonalną – docieram w ten sposób do istoty praktyki pisarskiej autora Ślubu. Jest tak, że oscylująca na granicy absurdu, szalonej fantazji, a fragmentami surrealistyczna, twórczość Gombrowicza głęboko osadzona jest w jego egzystencjalnym doświadczeniu. Poczucie „nierzeczywistości”, o którym pisarz wspomina w paru miejscach Wspomnień polskich, zostało w tym dziele przetworzone artystycznie, było ścieżką, ba – autostradą! – prowadzącą do genialności, o której marzył, którą w sobie przeczuwał. Owa genialność Itka była przeczuwana także przez otoczenie. Kępiński wspomina wizytę dyrektora gimnazjum Adama Jaczynowskiego na jednej z lekcji: „– A ten Gombrowicz – to podobno prawie genialny. To była niespodzianka. Nie wiedzieliśmy, skąd to poszło i na czym jego »prawie« genialność miałaby polegać. Ten mały wyraz »prawie« dużo Itka kosztował. Przyjmował to jednak spokojnie. Doszedł do wniosku, że dyrektor to bardzo inteligentny człowiek, a »prawie« – nie ma tutaj żadnego znaczenia”7.

Największy – jak można sądzić na podstawie wspomnień o Gombrowiczu – wpływ na jego literackie zainteresowania miała matka i Czesław Ciepliński. Na egzemplarzach tomików poetyckich Cieplińskiego Twoje kwiaty oraz Święta wiosny i życia zachowały się odręczne adnotacje późniejszego autora Pornografii. Jeszcze w gimnazjum – jeśli wierzyć relacji Kępińskiego – Gombrowicz podejmował pierwsze literackie próby. Przytoczył on nawet fragmenty wiersza skierowanego do szkolnego kolegi Konstantego Karmazyna, nazywanego w szkole Adasiem, Adamem:

Pan Adamski, krawiec damski,

Na Miodowej trzyma sklep.

Damskie gatki i krawatki

Każden kupi, kto nie kiep.

Ale chociaż jest ochota,

Nie pozwala na to flota,

Miłą mu więc jest jak ambra

Jego własna famdeszambra8.

Chyba jednak znacznie poważniejszym literackim przedsięwzięciem Gombrowicza w okresie szkolnym miała być pisana wspólnie z Tadeuszem Kępińskim „powieść dla kucharek”, która: „Z jednej strony powinna się podobać czytelnikom lekkiej, nawet brukowej literatury, to znaczy powinna być co się zowie grafomańska, z drugiej – musi być znacznie bardziej wyrafinowana. Miałaby programowe założenie artystycznego przeprowadzenia idei »powieści dla kucharek«. Założenie antynomiczne”9. Czy powieść powstała? Nie da się jednoznacznie rozstrzygnąć, do czego za chwilę wrócę. Pewne jest, że inspiracją dla Gombrowicza była fascynacja popularnymi powieściami Heleny Mniszkówny, Ireny Zarzyckiej, Juliusza Germana i przede wszystkim Tadeusza Dołęgi-Mostowicza10. Przykładowo, w napisanej dla „Kuriera Porannego” w 1936 roku recenzji z powieści Stefana Otwinowskiego Życie trwa cztery dni Gombrowicz pisał o czytelnikach jako o „ludziach o światopoglądzie uproszczonym” oraz o „ciotkach kulturalnych” i składał istotną, moim zdaniem, diagnozę-autoprezentację:

Jesteśmy jednocześnie mądrzy i głupi, delikatni i gruboskórni, prymitywni i skomplikowani, jak się zdarzy, jak popadnie i bardziej od naszych ojców. Czy w tej sytuacji nie jest pożądana dobroduszna łatwość, z jaką autor miesza różnorakie poziomy, sfery i dziedziny? Czy byłoby płodniejsze, gdyby, wbrew swojej istocie, usiłował skoncentrować się na jakimś swoim kawałku? Lepiej może zmienić nastawienie, nie oczekiwać od dzisiejszych ludzi dzieł zharmonizowanych i skończonych, traktować książkę i pisarza jako problem, nie jako gotową dawkę wrażeń estetycznych określonej skali. Książki „dojrzałe” w literaturze polskiej ostatnich czasów są na ogół nieprzyjemnie nudne, sztucznie wysilone i zupełnie abstrakcyjne, przeżuwają, niczym bohater p. Otwinowskiego, pokarm jeszcze przedwojenny.

Problemat p. Otwinowskiego jest problematem nas wszystkich – jak sprostać naszej społecznej wiedzy o życiu? Wiemy, że życie jest otchłanne i bezdenne; sami jesteśmy właściwie trzeźwymi ulicznikami.

Takie i podobne sądy w międzywojennych recenzjach Gombrowicza nie pojawiały się incydentalnie. To była, w mojej opinii, starannie obmyślona strategia pisarza, w której usiłował on pogodzić dwa porządki wzajemnie się wykluczające. Z jednej strony arystokratyczny, elitarny i indywidualistyczny wymiar literatury, z drugiej zaś – dążenie, by bez kompromisu z samym sobą docierać także do owych „ciotek kulturalnych” i „ludzi o uproszczonym światopoglądzie”. Strategia to, rzecz jasna, utopijna, ale Gombrowicz parokrotnie ją realizował. Pierwszą próbą była powieść, o której wiemy niewiele, najprawdopodobniej rękopisy gotowych fragmentów pisarz spalił w trakcie pobytu w Zakopanem11. Inną była pisana wspólnie z Kępińskim w celach komercyjnych powieść popularna (Gombrowicz umówił się z Kępińskim, że będą pisali po rozdziale, ale także w czasie pobytu w Zakopanem zrezygnował z tego projektu). Jako próby spełnione można traktować publikowaną w odcinkach powieść Opętani oraz dramat Operetka, do których wrócę – zachowując w niniejszej książce chronologię biografii twórczej Gombrowicza – w odpowiednim miejscu. Pora więc na książkowy debiut, jakim był zbiór opowiadań Pamiętnik z okresu dojrzewania (1933), w późniejszych wydaniach publikowany pod tytułem Bakakaj, jeśli oczywiście pominąć wspomnianą na początku tego rozdziału Ilustrissimae familiae Gombrovici.

------------------------------------------------------------------------

1 Brat pisarza wspominał: „Rodzina Szymkowiczów-Gombrowiczów pieczętuje się herbem Kościesza odmienna z podwójnym krzyżem, rysunkowo identyczna z herbem Lis odmienny, jakim pieczętują się Dolscy i Wańkowicze. Jest ona pochodzenia rdzennie litewskiego, na co wskazuje celtyckiego pochodzenia osnowa nazwiska »Gombro«, tak sprzeczna z duchem słowiańskich języków…” – cyt. za: J. Jarzębski, Gombrowicz. Wrocław 2004, s. 6. Tamże Jarzębski zwraca uwagę na przywiązanie pisarza do własnego pochodzenia, publikuje nawet „drzewo genealogiczne” rodziny przez niego naszkicowane i podkreśla rozpoczęcie przez niego pracy nad historią rodziny Ilustrissimae familiae Gombrovici .

2 Po latach o pobycie w Paryżu Gombrowicz wyznał: „A zatem już wiecie, że gdym przebywał w Paryżu na studiach w roku 1928, niczym się nie interesowałem, a całe to moje przebywanie było właściwie gapiowatym chodzeniem po paryskim bruku. Byle czas zabić” .

3 T. Kępiński, Witold Gombrowicz i świat jego młodości. Kraków 1974, s. 13–14, 20.

4 Kępiński pisał: „Itek do każdego z poetów miał o coś pretensje. Z wyjątkiem Słowackiego. Pozostało mi na zawsze poczucie, że po prostu korzył się przed nim wewnętrznie. Stale powtarzał wersety, poił się nimi. Słowacki imponował mu też jako postać. Do Grobu Agamemnona wracał po wielokroć. On – Słowacki – i Naród. Wielkość przeciwstawienia i prawo poety do sądzenia swego narodu” – tamże, s. 94.

5 Banco Polaco – filia PKO założona w 1931 roku, w której polscy emigranci składali oszczędności i mogli za jej pomocą przekazywać pieniądze rodzinom w kraju. Po wojnie została przekazana polskim władzom, a w 1955 roku sprzedana – jej nazwę zmieniono na Banco Continental S.A.

6 T. Kępiński, Witold Gombrowicz i świat…, s. 21.

7 Tamże, s. 91–92.

8 Tamże, s. 124.

9 Tamże, s. 222.

10 Recenzje publikowane przez Gombrowicza w okresie międzywojennym, również dotyczące literatury popularnej, zostały zebrane w: PRK33–39.

11 Zob. K. Korytko, Gombrowicz w Zakopanem. Kilka uwag o „złej powieści”. „Pamiętnik Literacki” 2019, nr 1, s. 191–210.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: