- W empik go
Wkrótce - ebook
Wkrótce - ebook
Zamknij oczy. Woła cię świat snów. Zapomnij o dzisiejszych problemach… pomyślisz o nich jutro. W końcu wszystko, o czym chcesz porozmawiać, należy już do przeszłości. Jak ziarnko piasku w skali naszego wszechświata. Po prostu zamknij oczy… i pozwól Lu zabrać się do pracy. Ten nosiciel słodkich snów gotów jest, za szczęście swojego podopiecznego, sprzedać duszę diabłu. Ale bądź pewien, że odkupi ją, gdy tylko jego marzenie stanie się zagrożone…
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8221-581-6 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Będę przychodzić do ciebie w nocy, siadać obok i słuchać jak oddychasz. Nieważne, że żyjemy w różnych światach, najważniejsze, że mamy jedno serce na dwoje.
(Dedykowane Alicji)
Ziemia z góry wygląda niesamowicie. Duże miasta, światła, pola i drogi — taką moc posiada ludzkość. Ile jest w rękach ludzi, ile poznane i oczywiste, a jednak jak niezwykle dużo jeszcze tego, o czym nawet nie mają oni pojęcia.
— Podejdź bliżej — zawzięcie powiedział Lu-1092, siedząc na chmurze. — Teraz przedstawię ci naszą sferę świata równoległego.
Jak wszyscy Sueńcy, Lu miał dokładnie jedenaście i pół cala wysokości. Dokładnie tyle samo jak i inne istoty niebiańskie pierwszej platformy. Jego ciało było stożkiem lazurowego koloru i przypominało kroplę. Zwykłych ludzkich kończyn u Sueńców nie było. Zawsze wszystko robili własnymi uszami, które w stanie nieaktywnym przypominały małe rogi ślimaka, jednak jak tylko włączała się faza zastosowania, uszy zmieniały się w skrzydła ptaka, rosnąc dwudziestokrotnie. Ciało Lu nie miało owłosienia. Na szerokiej górnej jego części poruszały się trzy wielkie oka, które mogły jednocześnie patrzeć w różne strony, a ponadto mogły poruszać się wzdłuż powierzchni śliskiego korpusu w chaotycznych kierunkach. Więcej żadnych części ciała Sueńcy nie mieli. Niebiańskie istoty komunikowały się bardzo rzadko i wyłącznie za pomocą myśli, które były przekazywane sobie wzajemnie na odległość milczącej ciszy. Wszystkie emocje były wyrażane przez oczy. Emocje właściwie było tylko dwie: radość i smutek. To było wszystko, co Sueńcom wystarczało dla istnienia.
Lu-1092 zrobił pauzę, pozwalając swojej nienagannej kopii usiąść obok siebie. Na tej niebiańskiej paraleli działała nienaruszalna równość zarówno pod względem praw, obowiązków, jak i zewnętrznych oznak.
— Jestem gotowy — nagle powiedział If-1, wpatrując się uważnie trzema oczami w rozmówcę. Młody uczeń, będący identyczną kopią Ifa, buchnął całą swoją wagą na sąsiednią, malutką chmurkę i przygotował się do słuchania.
— W takim razie zapamiętuj — w myślach zaczął mówić Lu, wyciągając uszy na pełną długość i kierując je w dół. — Tam jest Ziemia. To niesamowity świat, w którym wszystko jest tak skomplikowane, poplątane, ale jednocześnie wspaniałe. Ziemia należy do ludzi. Widzisz te istoty, które nie są podobne do siebie, te ze śmiesznymi ciałami? Oni wiecznie gdzieś biegną, pośpieszają, spóźniają się, ciągle są w swoich sprawach, problemach, myślach. Jednym słowem — nie mają dla nas czasu. Oni o istnieniu naszej sfery nie wiedzą. Wszechświat jest zaprojektowany w taki sposób, aby ludzie nigdy nie słyszeli, ani nie zobaczyli, co się tutaj dzieje w chmurach, za to my możemy bezpiecznie obserwować ich z góry. Rozumiesz?
— Aha — rzekł mały If-1, uważnie przyglądając się Ziemi.
— To dobrze. Teraz najważniejsze. Co dokładnie robimy? — Zadał pytanie Lu bez żadnej nadziei na poprawną odpowiedź i natychmiast kontynuował: — Jesteśmy odpowiedzialni za ludzkie sny. Dokładniej, będziesz teraz zajmować się pokazywaniem snów. Teraz, gdy oddalisz się nieco dalej, — i jak tylko Lu to powiedział, Ziemia na dole nagle, jak na zawołanie, odsunęła się do tyłu, pozwalając dostrzec kontynenty i oceany — można dostrzec tę podłużną wyspę po lewej stronie, zwaną przez ludzi Kubą. Tak, to właśnie tam, w lokalnym szpitalu miasta Varadero, w tej chwili rodzi się twoja podopieczna — Suzanna Gallet. Jeszcze trochę i ona, w końcu, wyda swój pierwszy w świecie płacz pod nami. Podczas kiedy ona jest aktywna, a ludzie zwykle są aktywni za dnia, ty po prostu możesz ją obserwować. Ale jak tylko dziecko poczuje zmęczenie i pragnienie aby zapaść w sen, zaczyna się twoja praca.
— Co mam robić? — pośpiesznie zapytał If-1, zaintrygowany nadchodzącymi obowiązkami.
— Pokazywać Suzannie sny — odparł spokojnie Lu, wewnętrznie wymawiając radość, jak to bywało za każdym razem, gdy przechodził do ulubionej części swojego zwykłego opowiadania. — Pamiętaj, że teraz jesteś psychicznie połączony ze swoim eksponatem, tak ich nazywamy. Między wami jest teraz silne, niewidzialne, choć wyczuwalne połączenie. Kiedy mała Suzanna będzie gotowa zanurzyć się w świat snów, poczujesz to. I w takiej chwili pierwsze co musisz zrobić, to znaleźć naszą kancelarię snów.
— A gdzie ona jest? — niecierpliwie zapytał If.
— I w dzień, i w nocy, to największa fioletowa chmura, na której zwykle tłoczą się miliony Sueńców w oczekiwaniu na nadchodzące zadania. Ta chmura nie stoi w miejscu, ale łatwo ją znaleźć. Na naszej platformie trudno się zgubić. Wszystko tutaj jest bardzo proste, więc tak jesteśmy umówieni. Podsumowując, jak tylko poczujesz chęć Suzanny do spania, pędzisz do kancelarii. Gdy wejdziesz na odpowiednią chmurę, telepatycznie dadzą ci scenariusz, który będziesz zobowiązany pokazać swojemu eksponatowi. To może być cokolwiek, lecz najważniejsze to, iż musisz ściśle przestrzegać scenariusza. Czy to jest jasne?
— Na razie tak.
— Nie zapomnij, że to jest bardzo ważne — zaakcentował Lu, wpatrując się w ucznia. Jego uszy nagle wydłużyły się i zmieniły kolor na granatowy, jako znak szczególnej uwagi. — Żaden Sueniec nie ma prawa odstąpienia od swojego zadania. Jeśli powiedziano Ci, żebyś pokazał Suzannie sen o koniach, to dokładnie taki musisz jej transmitować. Ani królików, ani żółwików, ani słoni, lecz dokładnie to, co masz do przekazania. Piękne i dobre konie. Słyszysz? Nigdy nie odstępuj od scenariusza.
— A co będzie jeśli jednak…
— Nawet nie próbuj się dowiadywać! Proszę cię! — trochę głośniej niż zwykle zawołał Lu-1092. — Nikt dokładnie nie wie, co się stanie, ale każdy podejrzewa, że coś naprawdę złego. Nie kuś więc losu.
— Zrozumiałem — odezwał się If. — Tylko to… i to wszystko?
— Tak, nasze przeznaczenie w tym świecie jest małe. Pokazałeś człowiekowi sen to wracaj z powrotem na platformę, aby poczekać na kolejne zadanie.
— I jak długo ja muszę to robić?
— A tego, niestety, nikt nie wie — z żalem odpowiedział Lu, całkowicie zwijając uszy i ukrywając je przed zewnętrznymi oczami. — Zależy od losu…
— Co to znaczy?! — zawołał If-1, gwałtownie podnosząc się z miejsca. — To na zawsze?!
— Może i tak — Lu przez chwilę zamknął oczy, starając się jak najwyraźniej donieść do rozmówcy co następuje: — Rozumiesz, wszechświat ma wiele światów, a może nawet więcej niż możemy się spodziewać. Obecnie wiemy o trzech paralelach. Nasza jest najbardziej prymitywna, jak już zdążyłeś zauważyć. Dalej jest Ziemia: taka skomplikowana, lecz idealna pod każdym względem. Nigdy nie przestaje powodować zachwytu u każdego Sueńca. I trzecia paralela — to niebiosa powyżej nas, dokąd zgodnie z naszą teoretyczną wiedzą dusze ludzi wpadają po śmierci ciał. Rozumiesz, ludzie nie są wieczni. Termin ludzkiego życia jest bardzo krótkotrwały. Kiedy nadchodzi śmierć, uważa się, że dusza człowieka idzie do nieba, czyli do tej samej paraleli, która jest powyżej nas. Podobno dusze Sueńców również są przechodnie. I chociaż w żaden sposób nie możemy tego udowodnić, nasz najstarszy Sueniec, Od-11477, twierdzi, że w czasie jego życia wielu Sueńców po prostu zniknęło bez powodu, więc ich dusze poszły do dołu na Ziemię lub na niebiosa powyżej, pomijając drugą paralelę. Od jest pewien, że nasz świat, tak samo jak i ludzki, jest tymczasowy. Pozostaje tylko jedno pytanie: dokąd dokładnie trafi dusza Sueńca? Według naszego mędrca, większość ludzi idzie do niebios, a tylko wybrani Sueńcy mają szanse odrodzenia się w postaci człowieka i dotarcia na Ziemię. Ale jest to bardzo trudny do osiągnięcia poziom…
— I co trzeba zrobić, żeby dotrzeć najpierw do dołu? — nie ukrywając zainteresowania, przerwał If-1.
— Gdybym wiedział, byłbym na Ziemi już dawno temu… — z jeszcze większym smutkiem odpowiedział Lu.
— Czy tam naprawdę jest tak dobrze?
— Nawet lepiej. Zrozum, każdy Sueniec szczerze marzy o tym, żeby zostać człowiekiem. I ty też nie będziesz wyjątkiem. Ludzki świat jest niezwykle interesujący. Tam jest dużo nieznanego i skomplikowanego, lecz przez to właśnie jest tam jeszcze ciekawiej. Na Ziemi są emocje i uczucia, które nie są znane Sueńcom. Ale co najważniejsze, tam na dole są sny. Przecież wszystko, co tutaj robimy, to transmisja snów, chociaż sami nigdy się ich nie widzimy. Nie jesteśmy w stanie wejść w świat fantasy. Nie wiemy, jak to jest zasnąć i oglądać obrazy nierzeczywistości. Tak dużo bym oddał, żeby pewnego razu zanurzyć się do świata snów jako bezpośredni widz… Przecież kiedy już tak długo robisz to samo, powstaje niesamowite pragnienie zobaczyć własną pracę z innej strony. Tak bym się ucieszył…
Lu-1092 zamilkł na chwilę. Zdał sobie sprawę, że trochę oddalił się od tematu, opowiadając uczniowi o swoim najbardziej pożądanym marzeniu. Patrząc uważnie na miasto Varadero, Lu uświadomił sobie, że na wstępny wykład pozostało już nie dużo czasu. Już w najbliższym czasie na świat przyjdzie malutka i żwawa Suzanna.
— A jak długo już się tu znajdujesz? — znowu zapytał If-1, oglądając się dookoła, gdzie oprócz chmur… były tylko chmury.
— Dokładnie 1092 lata. O tym świadczy moje imię. Oto ty na przykład masz współczynnik 1. To znaczy, że jesteś na pierwszym roku swojego istnienia w świecie Sueńja. Rok tu dorównuje jedenastu i pół latom na Ziemi. To tak na marginesie, żebyś wiedział skąd się bierze liczba przy naszych imionach.
— Oho… aż tysiąc! — wykrzyknął uczeń.
— No w porównaniu do Odu-11477, to jest prawie nic — pośpiesznie usprawiedliwił się Lu. — Teraz moim eksponatem jest trzynastoletni chłopak, a wcześniej miałem Francuza o imieniu Bernard, lecz zmarł on w osiemdziesiątym czwartym roku życia.
— Miałeś tylko dwóch podopiecznych?
— Hmm… nie… Jeszcze była Adina. Ale… ona zmarła osiem godzin po swoim urodzeniu, — Lu-1092 odwrócił wzrok. Zrobiło mu się niesamowicie smutno z powodu tych wspomnień.
— Słuchaj no, a dlaczego ten wasz mędrzec, ten Od-… hm…
— 11477 — szybko podpowiedział Lu.
— Dokładnie. Dlaczego on wciąż jest tutaj? Dlaczego nie został wysłany na Ziemię lub na niebiosa, zgodnie z jego teorią?
— Niestety nie znam odpowiedzi na to pytanie — z tą samą smutną intonacją odezwał się Lu. — Kto i kiedy opuści świat Sueńja nikt nie wie. Każdy ma swoje przeznaczenie i swój czas. Jedyne co zauważyliśmy, to właśnie to co jest znakiem twojego dalszego przejścia. Rzecz w tym, że nasz mędrzec wyprowadził taką teorię: jak tylko ktokolwiek z Sueńców dostanie zadanie pokazać swojemu eksponatowi sen o naszym świecie, czyli opowiedzieć w jego śnie o istnieniu Sueńji i o jej mieszkańcach, to zaraz po wypełnieniu tego zadania ten Sueniec znika, przenosząc się w jakiś inny świat. Dlatego więc każdy marzy o otrzymaniu jednego konkretnego scenariusza, który oznacza zmiany.
— Lecz nadal nie wiecie, dokąd dusza trafi po wykonaniu scenariusza: na niebiosa czy jednak na Ziemię? — zapytał ponownie If-1.
— Nie, nie wiemy — zgodził się Lu znacznie weselej. — Ale zawsze pozostaje nadzieja. Po otrzymaniu tego scenariusza istnieje możliwość zmian, złych lub dobrych — nie jest tak ważne, najważniejsze, że zmian. A bez tego można spędzić w świecie Sueńja wieczność, jak na przykład Od-11477.
Na pewien czas nastała pauza. Obaj Sueńcy milczeli, pogrążeni każdy w swoich myślach. Nagle Lu-1092 głośno zawołał:
— Hurra! Patrz, twoja Suzanna wreszcie przyszła na świat! Biegnij szybciej do kancelarii! Dzieci dużo śpią… Teraz musisz pokazać dziewczynce jej pierwszy sen.
If-1 natychmiast rzucił się naprzód po niebiańskiej powierzchni, ale nagle, gwałtownie, zatrzymał się i wyraźnie wybałuszając oczy, wykrzyknął:
— Ale jak?!
— Wszelkie ruchy wykonuj za pomocą myśli. A dalej pokierują cię instynkty. Pospiesz się — nauczyciel powtórzył ostatnie instrukcje.
Lu nie miał żadnych wątpliwości, że mały Sueniec da sobie radę. Nie śledził więc dalszych działań swojego ucznia. Zamiast tego Lu-1092 zwrócił uwagę na swojego podopiecznego. Trzynastoletni Paul był bardzo życzliwym i niezwykle grzecznym chłopaczkiem z wrodzonym poczuciem sprawiedliwości. Dobrze się uczył i nie miał problemów z dyscypliną. Rodzice go lubili, nauczyciele chwalili, lecz koledzy z klasy mu dokuczali: „Paul — kujon! Paul — nudziara! Paul — maminsynek!”. Bałtycki chłopak rzadko zwracał uwagę na takie krzyki, ale czasami nawet do niego, mimo woli, docierało pytanie ”Czy robię wszystko jak na młodego chłopaka przystało?”.
Tego dnia Paul otrzymał dwie najwyższe oceny z historii i języka angielskiego, co było całkiem oczywiste dla jego rodziny. Po szkole chłopiec jak zwykle poszedł na trening, strzelił gola w meczu piłki nożnej na lekcji wychowania fizycznego, odrobił lekcje, zjadł kolację w towarzystwie ojca chrzestnego, który przyszedł z wizytą, opowiedział bajkę na noc młodszemu braciszkowi, umył zęby, poszedł spać i zamknął oczy.