Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Wojciech Kruk. Historia jubilerskiej rodziny - ebook

Format:
EPUB
Data wydania:
15 grudnia 2025
5856 pkt
punktów Virtualo

Wojciech Kruk. Historia jubilerskiej rodziny - ebook

Historia powstania jubilerskiego giganta.

To nie tylko opowieść o rodzinie, która od ponad 180 lat tworzy historię polskiego złotnictwa, ale także portret kraju z perspektywy prowadzenia biznesu — od czasów zaborów, przez wojenne zawieruchy, po narodziny wolnej Polski i meandry współczesnego kapitalizmu.

Wojciech Kruk — spadkobierca wielopokoleniowej tradycji jubilerskiej, przedsiębiorca i senator — snuje opowieść o losach rodziny, której nazwisko stało się symbolem elegancji, solidności i polskiego rzemiosła.

Od pierwszego warsztatu w XIX-wiecznym Poznaniu, przez dramaty wojny i komunizmu, aż po współczesne sukcesy marki i niespodziewane zwroty akcji.

To zarówno kronika rodu, jak i zapis burzliwych przemian, które kształtowały polską przedsiębiorczość i tożsamość. To historia, której zakończenie jest nadal otwarte.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788368692143
Rozmiar pliku: 12 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

SŁOWO WSTĘPNE

Wrogie przejęcie firmy przez Vistulę w 2008 roku bardzo zmieniło moje patrzenie na świat. Uzmysłowiło mi, że nic nie jest dane nam na zawsze, a wolny rynek to nie tylko wolna konkurencja, ale też czasem bardzo brutalne działania, wobec których trzeba umieć się odnaleźć i którym trzeba przeciwdziałać.

W 2008 roku mówiła o nas cała Polska. Okrzyknięto mnie bohaterem, kreślono wizję, że o naszej rodzinie będą powstawać filmy, a moją rolę odgrywać będzie Janusz Gajos. Zgłaszały się różne osoby chcące przeprowadzić ze mną wywiad rzekę. Podchodziłem do tego z dużym dystansem, ale to zainteresowanie moją osobą i naszą historią unaoczniło mi, że ludzie chcieliby o nas wiedzieć więcej.

Stąd latem 2009 roku usiadłem i zacząłem spisywać swoje wspomnienia. Wówczas jeszcze słabo posługiwałem się komputerem, wolałem pisać ręcznie. Zacząłem od środka – opisałem lata 1978–1983. Wyszło tego kilkadziesiąt stron historii prywaciarza, który posiadł umiejętność zgrabnego poruszania się po tamtej rzeczywistości bez naruszania prawa i bez politycznych układów. Moja biedna sekretarka próbowała potem to odczytać i przepisać te moje bazgroły, pisałem bowiem jak kruk pazurem...

Potem pochłonęły mnie dalsze zawirowania z Vistulą i budowanie nowej marki jubilerskiej Ania Kruk. Po latach wróciłem do tamtych notatek i zacząłem je uzupełniać. Wyszła z tego całkiem długa książka. Ale czy to może dziwić? W końcu nasza jubilerska historia liczy około stu osiemdziesięciu lat.

Wszystko na tle burzliwych dziejów naszego kraju. Najpierw pierwsze wyroby wuja Leona Skrzetuskiego, potem dziadka Władysława. Czas zaborów, walki o polskość, dalej budowa II RP przez mojego dziadka, ojca i wujka Tusia, którego bardziej niż jubilerstwo pochłaniała branża rozrywkowa. Jest trudna wojenna historia różnych członków mojej rodziny, a po niej umiejętne odnajdywanie się w zmieniających się z dekady na dekadę realiach PRL, gdzie postrzegano nas jako wrogów klasowych. Wreszcie zakończenie w III RP – zachłyśnięcie się wolnością, budową wolnej Polski przy jednoczesnym otwarciu zupełnie nowych możliwości w naszej branży. Są trudne doświadczenia wrogiego przejęcia, ale też historia tego, jak mi się z tej sytuacji udało wybrnąć, spaść na cztery łapy i przekazać stery kolejnemu pokoleniu.

Nie jestem literatem, stąd pisałem te wspomnienia ponad dziesięć lat. Szeroko korzystałem z notatek zostawionych przez mojego ojca Henryka. Ogromną pomocą było dla mnie solidnie prowadzone przez żonę archiwum prasowe dotyczące zarówno mojej działalności biznesowej, jak i społeczno-senatorskiej. Wszystkie materiały leżały chronologicznie poodkładane w pękatych segregatorach, jakby czekały na kogoś, kto po nie sięgnie i spisze tę historię. Spróbowałem.

Przyjemnej lektury!

Wojciech Kruk

ROZDZIAŁ 1

WUJ LEON

Początki naszej historii giną w pomroce dziejów. Dziadkowie zmarli w Warszawie, podczas II wojny światowej. Przepadły wszystkie pamiątki rodzinne. Udało się odzyskać nieliczne przypadkowe przedmioty przechowywane gdzieś u obcych ludzi i życzliwie oddane po 1945 roku, jak fotografia dziadka przed sklepem w Hotelu Rzymskim. Klimat powojenny nie sprzyjał odtwarzaniu dziejów i wiele rodzinnych historii poszło w zapomnienie. Ja z kolei będąc młodym chłopakiem, nie drążyłem u ojca tych wspomnień, a potem było już za późno... Na szczęście w archiwach miejskich i bibliotekach zachowały się dokumenty, na podstawie których udało się uporządkować wiele faktów z pierwszych lat działalności warsztatu w Poznaniu, od niego bowiem wszystko się zaczęło.

• • •

Po drugim zaborze w 1793 roku Poznań wraz z całą Wielkopolską znalazł się pod panowaniem pruskim. W czasach I Rzeczypospolitej w polskich miastach bardzo silne były żywioły niemiecki i żydowski: im bardziej na zachód, tym większy procent mieszkańców narodowości niemieckiej, a im bardziej na wschód – narodowości żydowskiej. Wynikało to między innymi z tego, że dopiero Konstytucja 3 maja z 1791 roku przyznawała prawa mieszczanom. Wcześniej szlachcic, który utracił ziemię i przeniósł się do miasta, tracił także szlachectwo. Tym samym w jakimś stopniu rezygnowaliśmy z tworzenia polskiego mieszczaństwa na rzecz osób innych narodowości. Nie wyczuliśmy tego, że kończy się feudalizm, a rodzi się coś, co z czasem zostanie nazwane kapitalizmem, i budowę tego nowego systemu na polskich ziemiach oddaliśmy osiedlającym się tutaj przybyszom z innych krajów.

W wyniku rozbiorów Poznań stał się stolicą regionu pruskiego. Z biegiem lat miasto się rozrastało i coraz większy procent jego mieszkańców stanowili Niemcy.

Liczba mieszkańców Poznania na przestrzeni lat

+----------------+----------------+----------------+----------------+----------------+
| ROK | LICZBA | POLACY | NIEMCY | ŻYDZI |
| | MIESZKAŃCÓW | | | |
+----------------+----------------+----------------+----------------+----------------+
| 1795 | 15 000 | | | |
+----------------+----------------+----------------+----------------+----------------+
| 1816 | 18 000 | 12 000 | 2 000 | 4 000 |
+----------------+----------------+----------------+----------------+----------------+
| 1848 | 42 000 | 18 000 | 17 000 | 7 000 |
+----------------+----------------+----------------+----------------+----------------+
| 1867 | 47 000 | 17 900 | 22 100 | 7 000 |
+----------------+----------------+----------------+----------------+----------------+
| 1898 | 73 000 | 38 300 | 26 700 | 8 000 |
+----------------+----------------+----------------+----------------+----------------+
| 1910 | 156 000 | 89 000 | 67 000 | 13 000 |
+----------------+----------------+----------------+----------------+----------------+

Przyczyna była prosta – po rozbiorach władze pruskie starały się o możliwie jak najszybsze zniemczenie naszego miasta. W tym celu uprzywilejowały miejscową ludność niemiecką oraz sprowadzały osadników z głębi Prus. Niemcy objęli wszystkie stanowiska urzędnicze, wszystkie ich placówki gospodarcze mogły liczyć na duże wsparcie: miały dostęp do bardzo korzystnych pożyczek, a nawet bezzwrotnych zapomóg przy wykupie przedsiębiorstw polskich. Jednocześnie władze pruskie wprowadziły bojkot towarów polskich. Obowiązywał nawet zakaz ich nabywania przez wszystkie jednostki państwowe. Tę działalność wspierały liczne niemieckie organizacje społeczne, z osławionym „Ostmarkenverein” (inaczej Hakatą – nacjonalistyczną organizacją działającą w latach 1894–1934 na terenie wschodnich prowincji Niemiec) na czele. W latach 1815–1918 ponad siedemdziesiąt procent placówek handlowych znajdowało się w rękach niemieckich i żydowskich.

Jedyny zachowany wyrób sygnowany „L. Skrzetuski”, około 1870 roku, crismera używane między innymi przy chrztach
Do czasów I wojny światowej nasilały się starania o wynarodowienie Polaków. To okres walki o polski stan posiadania, o utrzymanie ducha narodowego. Zrodziło się w praktycznym wymiarze pojęcie pracy organicznej. Postępująca germanizacja, likwidacja języka polskiego w szkołach i urzędach, ograniczenia wydawania polskiej prasy, zakazy nabywania ziemi czy budowy domów z jednej strony stawiały polskie społeczeństwo w coraz trudniejszej sytuacji, ale z drugiej mobilizowały do samoorganizowania i szukania sposobów obrony swoich praw. Powstały polskie banki spółdzielcze, kasy zapomogowe, towarzystwa czytelni ludowych. To polskie patriotycznie nastawione ziemiaństwo zbudowało Bibliotekę Raczyńskich, Bazar, Teatr Polski, na którego frontonie do dziś widać dumny napis „Naród sobie”. Wielkopolanie stworzyli wtedy swoisty kodeks postępowania. Obowiązywała zasada „swój do swego po swoje”: należało wspierać polską przedsiębiorczość, kupować polskie produkty w placówkach prowadzonych przez Polaków. Przy tym jasno mówiło się: polski produkt musi mieć podobną cenę i odpowiednią jakość.

W takich oto warunkach przyszło moim dziadkom rozwijać działalność. Pradziadek Władysław Kruk po powstaniu styczniowym przeniósł się z Kongresówki do Wielkopolski i w okolicach Pleszewa kupił zajazd. Ten parę lat później spłonął i pradziadek przeniósł się na Śródkę, gdzie kupił małe gospodarstwo. Uprawiał warzywa, które woził na poznańskie rynki. Z pierwszą żoną nie doczekał się dzieci. Po jej śmierci ożenił się ponownie i w 1870 roku żona wydała na świat syna – Władysława Wawrzyńca. Ten w 1884 roku – zwyczajem tamtych lat – już jako niespełna piętnastoletni chłopak „poszedł do rzemiosła”. I tu tak naprawdę rozpoczyna się złotnicza historia Kruków.

Dziadek Władysław Wawrzyniec (którego dalej nazywam Władysławem) uczył się w warsztacie swojego stryja Leona Skrzetuskiego przy ulicy Wodnej 12 w Poznaniu. Skrzetuski działał wówczas w branży już od blisko pół wieku. Po 1815 roku uruchomienie samodzielnego warsztatu przez Polaka wymagało odwagi i uporu. Nie wszyscy przecież byli synami panów majstrów lub mieli możliwość ożenku z ich córkami bądź wdową po pryncypale. Skrzetuski powoli i wytrwale tworzył fundamenty pod przyszłą firmę – pisała w „Kronice Miasta Poznania” Katarzyna Gieszczyńska-Nowacka. Trudności dodawał fakt, że w XIX wieku powoli rozwijała się już mechanizacja produkcji, która dla startującego na rynku rzemieślnika była raczej poza zasięgiem. Zostawała więc mu czasochłonna ręczna robota.

Leon Skrzetuski fachu nauczył się od jednego z mistrzów złotniczych XIX wieku – Karola Gustawa Blaua. Firmę założył w 1840 roku. Tak ten moment opisywał w „Kronice Miasta Poznania” Leszek Łuczak: Dwóch terminatorów z zakładu malarskiego przechodzi obok domków budniczych, niosąc świeżo ukończony szyld. Wydostają się z zatłoczonego Starego Rynku, skręcając w ul. Wodną. Po chwili zatrzymują się przed niewielkim warsztatem rzemieślniczym. Na ulicę wychodzi jego właściciel, postawny mężczyzna w średnim wieku. Wspólnie przystawiają drabinę, na którą wspina się po chwili jeden z terminatorów. Pół godziny później przechodnie mogą się z dopiero co zawieszonego szyldu dowiedzieć, że w tym miejscu rozpoczął działalność warsztat złotniczy Leona Skrzetuskiego.

Z wypisu z księgi cechowej z 1842 roku możemy dowiedzieć się, że Leon Skrzetuski jako brązownik opłacał składki do cechu złotników i brązowników. Specjalizował się w wytwarzaniu sprzętów liturgicznych i wyrobów korpusowych: różnego rodzaju pucharów, tac, cukiernic i tak zwanych sreber stołowych. Warsztat przy ulicy Wodnej – jak wynika z zapisków mojego ojca – składał się z małego pomieszczenia frontowego z oknem wystawowym oraz dużej izby warsztatowej w głębi.

Niestety nie zachowały się żadne dokumenty z działalności firmy w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX wieku. Ale – jak podkreślał Leszek Łuczak w „Kronice Miasta Poznania” – musiała to być firma solidna i dobrze prowadzona, jeśli przetrwała w warunkach ostrej konkurencji także okresy stagnacji i kryzysów.

Gdyby dziadek mieszkał poza centrum miasta, codziennie musiałby chodzić pieszo do warsztatu. Byłoby to szczególnie uciążliwe zimą, stąd zaczął po prostu pomieszkiwać w warsztacie, a Skrzetuski de facto sprawował nad nim opiekę. Doświadczony mistrz, widząc u dziadka spory talent, namaścił go na swojego następcę, sam był bowiem kawalerem.

Jak pisał mój ojciec, Skrzetuski szybko powierzał mu nowe odpowiedzialne zadania. Poza zdolnościami technicznymi posiadał duże zdolności artystyczne i rysownicze, a przygotowywane przez niego projekty spotykały się z dużym uznaniem u odbiorców.

Młoda energia Władysława popchnęła doświadczonego złotnika z pięćdziesięcioletnim już stażem do sięgnięcia po kolejną parę rąk do pracy. W prasie możemy znaleźć ogłoszenie z 1890 roku o takiej treści: Jeszcze jednego ucznia, syna porządnych rodziców przyjmie zaraz na własny koszt Leon Skrzetuski, złotnik w Poznaniu. Tym uczniem prawdopodobnie był Stanisław Mańczak, o którym pisał w „Kronice Miasta Poznania” Leszek Łuczak. Młody Władysław zaczął snuć plany co do swojej przyszłości. Pewnego niedzielnego popołudnia wybrał się na przechadzkę w towarzystwie terminującego u wuja młodego człowieka – Stanisława Mańczaka. Gdy przechodzili obok Bazaru, Władek zatrzymał się przed jednym ze sklepów ulokowanych w parterze słynnego hotelu i zapytał Mańczaka: „Ciekawe, czy któryś z nas będzie miał kiedyś taką firmę?”. Po latach mieli obaj, Mańczak był jednym z najbardziej znanych poznańskich złotników i przemysłowców.

------------------------------------------------------------------------

ZAPRASZAMY DO ZAKUPU PEŁNEJ WERSJI KSIĄŻKI

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij