- W empik go
Wojna i nomos. Carl Schmitt o problemie porządku światowego - ebook
Wojna i nomos. Carl Schmitt o problemie porządku światowego - ebook
Wojna, prawo międzynarodowe i porządek światowy ‒ w polskiej recepcji intelektualnego dorobku Carla Schmitta (1888‒1985) zbyt mało uwagi poświęcono dotychczas refleksji nad tymi zagadnieniami. Niezależnie bowiem od głębszej metafizycznej, teologicznej czy wręcz mitologicznej struktury myśli, kategorie Schmittowskie dają się pojąć jako pewien racjonalny sposób rozumowania o porządku światowym. Pojęcia te radzą sobie nawet wtedy, gdy pominiemy tło teologiczno-polityczne, a nawet więcej ‒ radzą sobie lepiej, jeśli nie zadamy sobie trudu rozwikłania prywatnej wiary Schmitta.
W książce Autor stara się zrozumieć niechęć Schmitta do: świata ujednoliconego, globalnej homogenizacji, doktryny wojny sprawiedliwej uzasadniającej wszelakie interwencje militarne i przemianę wojny w światową wojnę domową. Pokazuje, że Schmitt przejawia realistyczne podejście do świata ludzkiego oparte na pesymistycznej antropologii. Prawnik Schmitt walczy z teologiem w sobie i w pewnym sensie zwycięża: „świecka tradycja” ius publicum Europaeum okazuje się błogosławieństwem, umiarkowana deteologizacja przynosi historyczne korzyści.
Niezwykle interesujące i zbyt słabo zauważane przez badaczy jest to, jak bardzo Schmitt podkreśla napięcie między prawem a teologią i filozofią. Myśl Schmitta dostarcza niewątpliwie narzędzi, dzięki którym możliwa jest lepsza orientacja w problemach i wyzwaniach współczesnego świata.
Polski czytelnik otrzymuje w końcu koherentny, przejrzysty, drobiazgowy i erudycyjny tekst traktujący o myśli prawno-międzynarodowej Carla Schmitta.
Prof. Tomasz Tulejski, Uniwersytet Łódzki
Dr Arkadiusz Górnisiewicz – adiunkt w Katedrze Filozofii Polityki Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, politolog. Specjalizuje się w historii myśli politycznej, teoriach nowoczesności i nauce o państwie. Autor książki Nowoczesność, nihilizm, polityka. Wokół myśli Karla Löwitha (2014), współredaktor książek The Problem of Political Theology (2012), Modernity and What Has Been Lost. Considerations on the Legacy of Leo Strauss (2010).
Kategoria: | Filozofia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-242-6427-8 |
Rozmiar pliku: | 2,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Książka ta jest pokłosiem odczucia niedosytu związanego z polską recepcją istotnej części intelektualnego dorobku Carla Schmitta. I choć światowa fala zainteresowania tym budzącym często skrajnie odmienne reakcje niemieckim prawnikiem dosięgła także nas, wciąż niedostatecznie rozpoznane pozostają zagadnienia związane z prawem międzynarodowym, wojną czy porządkiem światowym. W pracach poświęconych Schmittowi w ostatnich dwóch dekadach dominuje perspektywa teologii politycznej. Od razu pragnę zastrzec, iż nie zamierzam polemizować z wieloma dobrymi racjami stojącymi za tego rodzaju poszukiwaniami. Jednak drugą stroną dociekania sensu teologii politycznej Schmitta okazuje się niejednokrotnie niedostrzeganie refleksji na temat historii, teraźniejszości i przyszłości porządku światowego. Tam, gdzie w przestrzeni znaczeń pojawiają figury Antychrysta czy katechona, trudno konkurować mniej poruszającym wyobraźnię pojęciom w rodzaju „nieróżnicującego pojęcia wojny” czy „nomosu Ziemi”.
Historia recepcji Schmitta może więc zaskakiwać, zwłaszcza w świetle jego własnego twierdzenia, iż czuje się on ekspertem w dwóch obszarach prawoznawstwa – prawie międzynarodowym i prawie konstytucyjnym1. Jedną z przyczyn może być odium, jakie zdaje się otaczać pisma Schmitta z okresu Trzeciej Rzeszy, w tym szczególnie z czasu jego zaangażowania w rewolucję narodowo-socjalistyczną. Temat może budzić opór apologetycznie nastawionych badaczy.
Twierdzę w tej książce, że konieczność uwzględnienia politycznych uwikłań z okresu Trzeciej Rzeszy nie znosi poznawczej wartości Schmittowskiego myślenia o porządku międzynarodowym. Jak wspominał Nicolaus Sombart, „okazało się, że koncepcja Schmitta może stanowić jedyną trwałą opokę dla przyszłego policentrycznego porządku światowego. Niestety zapomniano, że to on stworzył podwaliny pod tę ideę. Odkrywa się dzisiaj fałszywego Carla Schmitta, plądruje arsenał konstruktora maszyny kawalerskiej o nazwie «państwo», zamiast podążać za pionierem rewolucji przestrzennej w planetarnym porządku światowym”2.
***
Teksty Carla Schmitta zbyt mocno związane są z konkretnymi historycznymi wydarzeniami, z którymi krzyżują się jego linie życia i myśli, aby można było traktować je z pełną obojętnością dla biograficznych odniesień, jako coś w rodzaju philosophia perennis. Sam Schmitt zwykł mawiać, że każda prawda historyczna jest prawdziwa tylko raz. Naturalnie myśl i duch, by zaistnieć, muszą się „ucieleśnić”, wykrystalizować w tym, co historycznie konkretne, stając się tym samym mieszaniną trudną do analizy. W rozważaniach nad myślą Schmitta staram się odnaleźć równowagę między dwiema skrajnościami: redukcją biografii do myśli, i odwrotnie, sprowadzeniem myśli do samego życia. Bliższe jest mi w czytaniu i interpretowaniu Schmitta uniwersalizowanie jego myśli, pokazywanie, że choć nieuchronnie wyrasta z poruszeń (i niejednokrotnie tragicznych błędów) swej epoki, to jak każda myśl głęboka, nie cała umiera wraz z nią. Z myślą Schmitta wydaje się być tak, jak ze znaną filozoficzną przypowieścią o popsutym zegarze: potraktowanie myśli Schmitta podług schematu reductio ad Hitlerum przypominałoby wówczas sytuację, w której wiedząc, iż zegar na ratuszowej wieży nie działa, nie mając jednak pod ręką innego czasomierza, o rzeczywistej godzinie dwunastej patrzymy na układ wskazówek oznajmiający południe i stwierdzamy, że godzina musi być jednak inna. Genealogiczna skaza nie zawsze oznacza, że wiedza musi być fałszywa czy moralnie wątpliwa. Należy bowiem zawsze pamiętać o tym, iż nawet popsuty zegar dwa razy na dobę wskazuje poprawną godzinę.
W książce tej podążam za wskazówką Raymonda Arona, który widział możliwość podziwiania myśli i jednoczesnego zachowywania dystansu wobec osoby3. I choć Mircea Eliade mylił się co do nonkonformizmu Schmitta, to nie sposób odmówić temu niemieckiemu myślicielowi pozostałych przypisanych mu cech: „metafizycznej odwagi i rozmachu spojrzenia”4.
Podejmowane tutaj zagadnienia muszą budzić pokorę ze względu na potężne intelektualne i etyczne wymagania, jakie z nimi się wiążą. Próbuję coś zrozumieć z katastrofy XX wieku, wychodząc od rozważań myśliciela należącego do „pokonanych” w wielkiej wojnie, który nie poddał się powojennej „reedukacji”, nie był też jednak zawoalowanym apologetą narodowego socjalizmu. Niepokój, jaki wywołują myśli Schmitta o prawie międzynarodowym, wojnie i wojnie sprawiedliwej, potwierdza, że nie mamy tutaj do czynienia wyłącznie z opisem przeszłych doświadczeń, które szczęśliwie pozostawiamy za sobą. Szczególna cecha Schmitta polega na jego zdolności myślenia do samego końca – do punktu, w którym pojęcia zmieniają się w swe przeciwieństwo: sprawiedliwość w niesprawiedliwość, wojna w akcję policyjną, prawowity wróg w kryminalistę, humanitaryzm w bestialstwo. Schmitt jest szczególnie przydatny w pokazywaniu nam dialektyki ludzkiej sprawiedliwości, ludzkiego posiadania słuszności – gry słów, oznaczającej zarazem coś w rodzaju „bycia w prawie”, rozporządzalności prawem, bycia jego dzierżycielem. Myśl Schmitta wciąż dostarcza narzędzi, dzięki którym możliwa jest lepsza orientacja w problemach i wyzwaniach współczesnego świata.
1 C. Schmitt, Ex Captivitate Salus. Erfahrungen der Zeit 1945/47, Vierte, erweiterte Auflage, Berlin 2015, s. 55.
2 N. Sombart, Spacery ze Schmittem, tł. Ł. Musiał, „Przegląd Polityczny” 2014, nr 127/128, s.154; tytuł oryginału: Jugend in Berlin 1933‒1943. Ein Bericht, Frankfurt am Main 1993.
3 Odmawiając udziału w Festschrift poświęconemu Schmittowi, Raymond Aron pisał do swojego ucznia Juliena Freunda: „Znasz moją postawę w tych sprawach. Nie osądzam nikogo, pozostawiając innym prawo do wygłaszania kategorycznych potępień. Tak czy inaczej, byłem świadkiem lat 30. i nie mogę zapomnieć o roli, jaką odegrał Carl Schmitt, dobrowolnie czy niedobrowolnie, świadomie czy nieświadomie. Żywię wielki podziw dla niego i od czasu wojny utrzymuję okazjonalne kontakty, ale współpraca nad tego rodzaju tomem byłaby hołdem dla osobowości; hołdem, którego mimo wszystko nie mogę złożyć” (R. Aron do J. Freunda, List z 17 kwietnia 1967 r., cyt. za: D. Steinmetz-Jenkins, Why Did Raymond Aron Write that Carl Schmitt Was Not a Nazi? An Alternative Genealogy of French Liberalism, „Modern Intellectual History” 2014, vol. 11, iss. 3, s. 560).
4 M. Eliade, The Portugal Journal, tr. M.L. Ricketts, Albany, NY 2010, s. 32.Część I
Carl Schmitt w Norymberdze
Przed forum ducha nasza praca naukowa niczego się nie obawia, niczego nie ukrywa i niczego nie żałuje. Rozważanie jej błędów będzie wszak pouczające.
Carl Schmitt
Proces Niemców
We wspomnieniach zatytułowanych Jugend in Berlin Nicolaus Sombart przywołuje rozmowę odbytą w latach czterdziestych, w której Carl Schmitt miał przewidywać konsekwencje II wojny światowej dla Niemiec:
Wciąż stawiał sobie (i mnie) to samo pytanie: co to za wojna, w którą jesteśmy uwikłani? Wojna, która była tak dziwnie daleka i obojętna! Czy po pokonaniu Polski i Francji miała w ogóle jeszcze jakiś sens? Historycznym osiągnięciem Hitlera była rewizja traktatu wersalskiego. To były wojny konwencjonalne. Ale teraz? Co należy na ten temat sądzić? Na Wschodzie prowadzimy ideologiczną wojnę wyniszczającą, na Zachodzie wojnę morską o zasięgu globalnym. W ogóle do tego nie dorośliśmy. Z punktu widzenia anglosaskiego panowania na morzu jesteśmy piratami – hostes generi humani, wrogami ludzkości. Pirat, to już wiesz, to nie pojedynczy rozbójnik morski, lecz okręt wraz z całą załogą, od kapitana po ostatniego chłopca do posługi. Jeśli okręt zostanie zdobyty, wszystkich się wiesza, z wyjątkiem więźniów zakutych w łańcuchy. Wtedy nie ma zmiłuj… Lecz i na Wschodzie złamaliśmy reguły wojny lądowej. Nie chcemy uznać wartości przeciwnika, tylko wytępić „niższą rasę”. Bez wątpienia musi się to obrócić przeciwko nam. Ius publicum Europaeum już nie obowiązuje!1
Schmitt nie pomylił się; sprawy przybrały przewidywany przezeń obrót. Pokonanych Niemców czekał trybunał, który miał być czymś więcej niż tylko sądzeniem zbrodni wojennych. Miał także potwierdzić nowy porządek międzynarodowy wyłaniający się z pobojowisk II wojny światowej. Zwycięscy alianci nie byli jednak zgodni nie tylko w kwestii formy, jaką powinny przybrać te procesy, ale także w swych motywach. Początkowo nawet sam pomysł powołania specjalnego trybunału wywoływał odmienne reakcje. Według historycznych relacji na pewnym etapie dyskusji wobec czołowych przedstawicieli władz Trzeciej Rzeszy Winston Churchill (z czym zgadzał się choćby amerykański sekretarz skarbu Henry Morgenthau) proponował rozstrzelanie bez nadawania mu formy prawnej2. Rosjanie kładli nacisk na pokazowy aspekt procesu, który miał jedynie potwierdzić winę, o której już politycznie rozstrzygnięto. Z kolei dla Amerykanów, w tym zwłaszcza prezydenta Franklina Delano Roosevelta, istotne było wysłanie za pośrednictwem procesu sygnału do światowej opinii publicznej. Lista nazwisk potencjalnie oskarżonych, którą Stalin pokazał przywódcom Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii w Poczdamie, nie wywołała większych oporów3.
Sama kwestia zorganizowania tego rodzaju procesów budziła sporo kontrowersji, nawet wśród osób, które nie miały wątpliwości co do zbrodniczego charakteru działań Trzeciej Rzeszy podejmowanych na terytoriach państw okupowanej Europy. Konstrukcja prawna, na której oparto procesy norymberskie, budziła ‒ i nie przestaje budzić ‒ prawne, polityczne i moralne kontrowersje. Bez wątpienia w jej tle znajdowała się idea wojny sprawiedliwej, toczonej przez cywilizowany świat w obronie jego zasad.
Jeszcze w trakcie trwania wojny pojawiły się zapowiedzi i deklaracje sugerujące, że po zwycięskiej kampanii podjęte zostaną działania mające na celu ukaranie nazistowskich zbrodni. W tym kontekście należy wspomnieć o wspólnym oświadczeniu Churchilla i Roosevelta z 25 października 1941 roku, w którym jest mowa o „retribution for these crimes”, a także o „Deklaracji z St. James” z 13 stycznia 1942 roku, podpisanej w londyńskim Pałacu Świętego Jakuba przez przedstawicieli wielkich mocarstw oraz reprezentantów dziewięciu rządów emigracyjnych4. Decydujące dla kształtu procesów norymberskich było porozumienie zawarte 8 sierpnia 1945 roku w Londynie pomiędzy Wielką Brytanią, Stanami Zjednoczonymi, ZSRR i Francją, działającymi w imieniu Narodów Zjednoczonych, ustanawiające Międzynarodowy Trybunał Wojskowy i zasady jego funkcjonowania. W przyjętej podczas tej konferencji Karcie Trybunału zapowiedziano ukaranie głównych „przestępców wojennych” krajów Osi, czyny zaś podlegające jurysdykcji Trybunału i pociągające odpowiedzialność osobistą podzielono na trzy główne kategorie:
A) zbrodnie przeciw pokojowi, mianowicie: planowanie, przygotowywanie, początkowanie lub prowadzenie wojny napastniczej albo wojny będącej pogwałceniem traktatów, porozumień lub gwarancji międzynarodowych, albo współudział w planie lub zmowie w celu dokonania jednego z wyżej wymienionych czynów;
B) zbrodnie wojenne, mianowicie: pogwałcenie praw i zwyczajów wojennych. Takie pogwałcenie będzie obejmowało, ale nie będzie ograniczone do morderstw, złego obchodzenia się lub deportacji na roboty przymusowe albo w innym celu ludności cywilnej na okupowanym obszarze lub z tego obszaru, do mordowania lub złego obchodzenia się z jeńcami wojennymi lub osobami na morzu; do zabijania zakładników; do rabunku własności publicznej lub prywatnej; do bezmyślnego burzenia osiedli, miast lub wsi albo do spustoszeń nie usprawiedliwionych koniecznością wojenną;
C) zbrodnie przeciw ludzkości, mianowicie: morderstwa, wytępianie, obracanie ludzi w niewolników, deportacja i inne czyny nieludzkie, których dopuszczono się przeciwko jakiejkolwiek ludności cywilnej, przed wojną lub podczas niej, albo prześladowania ze względów politycznych, rasowych lub religijnych przy popełnianiu jakiejkolwiek zbrodni wchodzącej w zakres kompetencji Trybunału lub w związku z nią, niezależnie od tego, czy było to zgodne, czy też stało w sprzeczności z prawem kraju, w którym zbrodni dokonano5.
Z powodu braku wystarczająco dużego budynku w zniszczonym Berlinie, na miejsce procesu wybrano Pałac Sprawiedliwości w Norymberdze, co również miało swój wydźwięk symboliczny. To właśnie w tym mieście odbywały się od 1927 roku zjazdy partii nazistowskiej (Reichsparteitag), utrwalone w powszechnej świadomości za sprawą filmu Triumf woli Leni Riefenstahl. W skład Międzynarodowego Trybunału Wojskowego wchodziło czterech członków podstawowych i czterech zastępców z każdego z alianckich mocarstw. Podczas konferencji rozstrzygnięto, że aktem oskarżenia objęci zostaną nie tylko czołowi przywódcy, ale także wybrane organizacje, które uznano za przestępcze. Ostatecznie za takie w procesie uznano kierownictwo NSDAP, Gestapo, SD i SS6.
Interesujące są argumenty, jakie przywoływano w obliczu zastrzeżeń związanych ze stosowaniem tak zwanej odpowiedzialności zbiorowej. Amerykański oskarżyciel Robert Houghwout Jackson, uznający kryminalizację wojny za rezultat paktu Brianda-Kelloga, przywoływał stosowanie odpowiedzialności zbiorowej w kontekście amerykańskim na przykładzie Ku Klux Klanu; z kolei Brytyjczycy przytaczali przykłady zwalczania bractwa Thugów w Indiach i traktowanie załogi statku pirackiego, spośród której „nawet kucharza uznawano za winnego udziału w przestępstwach popełnionych przez bardziej czynnych piratów”7.
Akt oskarżenia I procesu norymberskiego, który skierowany był przeciwko dwudziestu czterem osobom, oskarżonym „o dokonanie największych zbrodni w świecie”, obejmował kategorie przestępstw wymienione już w porozumieniu londyńskim: „przestępstwa przeciwko pokojowi, przestępstwa wojenne, przestępstwa przeciwko ludzkości oraz przestępstwo tworzenia planu i zorganizowania sprzysiężenia, mającego na celu dokonanie wyżej wskazanych przestępstw”8.
Posłużenie się pojęciem „sprzysiężenia” (spisku, zmowy) dokonało się za sprawą nacisku Amerykanów, dla których pojęcie to miało specyficzny charakter prawny. Za zawiązanie sprzysiężenia uznano koniec 1937 roku, co również rodzi daleko idące konsekwencje. Posługiwanie się kwalifikacją prawną w rodzaju „spisku” wobec uznanego podmiotu stosunków międzynarodowych otwiera wiele nowych problemów. Można zapytać choćby, w jakim świetle stawia to państwa zawierające układy międzynarodowe ze „spiskowcami” ‒ w tym układ monachijski, zawarty przecież już po zawiązaniu owego spisku?9
W tym miejscu nie zajmuję się bliżej zbrodniami, których dopuścił się reżim narodowosocjalistyczny. Ich ogrom i natura, doskonale opisane w obszernej literaturze, są wstrząsające10. Z punktu widzenia ewolucji prawa międzynarodowego interesujące jest zwłaszcza wprowadzenie pojęcia zbrodni przeciwko pokojowi (sformułowanie wypracowane przez Rosjan i przejęte przez Anglosasów), oznaczającego w istocie kryminalizację wojny napastniczej. A ta „jeszcze tak niedawno wydawała się społeczności międzynarodowej czymś oczywistym i posiadała milczącą sankcję prawa”11. To, czy w 1939 roku wojna napastnicza była zakazana w świetle prawa międzynarodowego, stanowić będzie przedmiot intensywnego sporu, w tym omawianej dalej analizy prawnej Carla Schmitta. Z pewnością idea sądzenia zbrodni wojennych na podstawie reguł prowadzenia wojny (jus in bello) była najmocniej ugruntowanym elementem prawa międzynarodowego, rezultatem wielowiekowego dążenia do ucywilizowania wojny i nadania jej pewnej formy. O tym traktowały rozmaite konwencje zawierane od lat sześćdziesiątych XIX wieku (genewskie i haskie). Zasadniczo sądzenie tego rodzaju zbrodni było domeną sądownictwa poszczególnych państw, nie zaś specjalnych trybunałów międzynarodowych. Nowość procesów norymberskich poległa na tym, że pod sąd mieli pójść najważniejsi przedstawiciele władz pokonanych państw Osi (ostatecznie przed trybunałem stanęli tylko Niemcy i Austriacy, nie sądzono żadnego Włocha). Historycznego precedensu można dopatrywać się w postanowieniach Traktatu Wersalskiego z 1919 roku, w którym zwycięzcy zapowiadali postawienie przed sądem – jako zbrodniarza wojennego – głowę niemieckiego państwa, cesarza Wilhelma II. Do procesu ostatecznie nie doszło, wskutek odmowy wydania monarchy przez Holandię, w której Wilhelm II znalazł się na uchodźstwie.
Niezależnie od podstawowego zastrzeżenia, jakim była tożsamość oskarżycieli i sędziów w postaci zwycięskich mocarstw, obecność Związku Sowieckiego po stronie „sprawiedliwości” miała na tę ostatnią mocno destrukcyjny wpływ. Sowieci nie tylko wyparli się istnienia tajnego protokołu odnośnie do podziału terytorium Polski w ramach paktu Ribbentrop-Mołotow (pakt o nieagresji z 23 sierpnia 1939 roku), ale również sprawili, że w akcie oskarżenia przeciwko Niemcom znalazła się sowiecka zbrodnia na polskich oficerach w Katyniu12.
1 N. Sombart, Spacery ze Schmittem, dz. cyt., s. 153. Również Franciszek Ryszka powołuje się na rozmowę ze Schmittem w Plettenbergu w 1973 roku, w której pojawia się wątek analogii w traktowaniu przywództwa Trzeciej Rzeszy i załogi statku pirackiego: „Schmitt, nazywany słusznie czy niesłusznie, «koronnym jurystą» Trzeciej Rzeszy, miał «swoje powody», żeby opowiadać się przeciwko orzecznictwu norymberskiemu i ze złośliwą satysfakcją wytykać niekonsekwencje w przepisach i potknięcia w praktyce. Teraz jednak szło o zasadę kolektywnej odpowiedzialności – być może brzmi to egzotycznie lub przesadnie, ale opinia, jakoby w tym pojęciu odzywała się echem tradycja represji karnej względem statku pirackiego, wydaje się, mnie przynajmniej, godna zastanowienia. Pirat był ongiś «wrogiem wszystkich» (hostis humani generis). Za przestępczą uważano samą przynależność do załogi statku pirackiego. Zanim sprawa nie została dokładniej i bardziej humanitarnie uregulowana w piracy acts z przełomu XVII i XVIII wieku, każdy pirat bywał stawiany poza prawem. W praktyce szubienica oczekiwała wszystkich członków załogi – od kapitana do prostego majtka, nie wchodząc, kto i w czym zawinił. Kierownictwo państwa hitlerowskiego byłoby tedy, jak statek piracki, wrogiem rodzaju «ludzkiego». Idea być może dziwaczna, ale nie odbiegająca tak daleko od prawdy”; zob. F. Ryszka, Norymberga. Prehistoria i ciąg dalszy, Warszawa 1982, s. 224.
2 E. Davidson, The Trial of the Germans. An Account of the Twenty-two Defendants before the International Military Tribunal at Nuremberg, New York 1966, s. 17.
3 Tamże, s. 6.
4 F. Ryszka, Norymberga, dz. cyt., s. 101‒105.
5 Porozumienie międzynarodowe w przedmiocie ścigania i karania głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej, podpisane w Londynie dnia 8 sierpnia 1945 r., „Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” numer 63, poz. 367, 1947, s. 1062. W tymże artykule VI znajduje się jeszcze następujące sformułowanie: „Przywódcy, organizatorzy, podżegacze i wspólnicy, uczestniczący w układaniu lub wykonaniu wspólnego planu albo zmowy w celu popełnienia jednej z wyżej wymienionych zbrodni, odpowiadają za wszelkie czyny, których dopuścił się ktokolwiekbądź w związku z wykonaniem takiego planu” (tamże, s. 1064).
6 Perspectives on the Nuremberg Trial, ed. G. Mettraux, Oxford 2008, s. 750. Jak zauważa Davidson, konsekwencją tego rozwiązania było to, że po stronie oskarżonych mogłoby teoretycznie znaleźć się od ćwierci do połowy niemieckiej populacji. Zob. E. Davidson, The Trial of the Germans, dz. cyt., s. 556.
7 E. Davidson, The Trial of the Germans, dz. cyt., s. 16.
8 Proces w Norymberdze. Akt Oskarżenia przeciwko zbrodniarzom hitlerowskim podług tekstu urzędowego Międzynarodowego Trybunału Wojennego, Warszawa 1945, s. 6. Wspomniani oskarżeni to: Hermann Göring, Rudolf Hess, Joachim von Ribbentrop, Robert Ley, Wilhelm Keitel, Ernst Kaltenbrunner, Alfred Rosenberg, Hans Frank, Wilhelm Frick, Julius Streicher, Walter Funck, Hjalmar Schacht, Gustaw Krupp von Bohlen und Gelbach, Karl Dönitz, Erich Redel, Baldur von Schirach, Fritz Zankel, Alfred Jodl, Martin Bormann, Franz von Pappen, Artur Seyss-Inquart, Albert Speer, Konstantin non Neurath, Hans Fritsche.
9 F. Ryszka, Norymberga, dz. cyt., s. 260.
10 W tym miejscu warto wspomnieć o polskiej dokumentacji zbrodni totalitaryzmu niemieckiego udostępnianych światowej opinii publicznej w ramach projektu Zapisy terroru (Chronicles of Terror) na stronie http//www.zapisyterroru.pl. Wybrane świadectwa publikowane są jako kolejne tomy serii zatytułowanej Zapisy terroru.
11 F. Ryszka, Norymberga, dz. cyt., s. 5.
12 E. Davidson, The Trial of the Germans, dz. cyt., s. 8 i 24.