- promocja
Wojna Lotosowa. Głosząca kres. Tom 3 - ebook
Wojna Lotosowa. Głosząca kres. Tom 3 - ebook
Ekscytujące zakończenie trylogii, która poruszyła czytelników na całym świecie!
Oto nadszedł kres świata, który znali. Buntownicy są zdziesiątkowani i targani konfliktami. W tej sytuacji Gildia, od lat zatruwająca kraj, chce sięgnąć po władzę absolutną na siedmiu wyspach Shimy, posługując się nowym szogunem – Hiro – jak marionetką. Z armiami klanów oraz Miażdżycielem wydaje się niepokonana. Czy ktokolwiek rzuci wyzwanie takiej sile?
Oczy wszystkich zwrócone są na Yukiko, tancerkę burzy, zabójczynię szoguna. Chaos i wojna domowa to jej dzieło. Jeśli ktokolwiek może ocalić Shimę przed zagładą, to tylko ona wraz z Buruu, wiernym tygrysem gromu u boku. Pytanie: co – czy też kogo – będzie musiała poświęcić dla zwycięstwa?
Tancerze burzy to była powieść idealna.
"Bratobójca roztrzaskał mój system nerwowy. Głosząca Kres to łzy, wycieranie nosa i dużo jedzenia na pocieszenie."
Kat Kennedy, Goodreads
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8318-856-0 |
Rozmiar pliku: | 4,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Mario Savio
Fragment przemówienia wygłoszonego 2 grudnia 1964 r. na schodach Sproul Hall na terenie Uniwersytetu Berkeley.PRZYPOMNIENIE POSTACI WAŻNYCH DLA DZIEJÓW WOJNY LOTOSOWEJ, CZYLI: KIM, DO DZIEWIĘCIU PIEKIEŁ, SĄ CI WSZYSCY LUDZIE?
Yukiko – młoda dziewczyna, która potrafi porozumiewać się telepatycznie ze zwierzętami (dar ten zwany jest zmysłem Przenikania). Yukiko nawiązała silną więź z dzikim tygrysem gromu imieniem Buruu i wyrosła na ważną osobę w rebelii Kagé. Jej telepatyczne umiejętności nieustannie się rozwijały. Dzięki nim Yukiko dokonywała niesłychanych czynów. Gdy dziewczyna zaszła w ciążę z Hiro, daimyo klanu Tygrysa, te umiejętności przyprawiały ją o potężne bóle głowy. Wszystko to zwiastuje jeszcze większe i boleśniejsze komplikacje.
Ostatnie znane miejsce pobytu: Yukiko wyruszyła na północ w poszukiwaniu informacji o jej coraz potężniejszej mocy. Po drodze natrafiła na tygrysicę gromu imieniem Kaja i dostała się na gaijińską farmę piorunów, po czym wróciła na Shimę akurat na czas, aby uniemożliwić Hiro poślubienie pani Aishy i uchronić tym samym rebeliantów przed druzgocącą porażką.
Buruu – tygrys gromu (arashitora). Najwierniejszy przyjaciel i towarzysz Yukiko, ostatni ze swojego gatunku na wyspach Shimy. Szogun Yoritomo przyciął mu lotki, w wyniku czego do następnego pierzenia Buruu może latać tylko dzięki mechanicznym skrzydłom, które zbudował dla niego Konstruktor Gildii Lotosu imieniem Kin. Inne tygrysy gromu nazywają go „Bratobójcą”, lecz niestety nie wyjawiły pochodzenia tego przydomku.
Ostatnie znane miejsce pobytu: w towarzystwie Yukiko.
Kin – Konstruktor (czyli inżynier) Gildii Lotosu, który wykonał mechaniczne skrzydła dla Buruu. Próbował dołączyć do rebeliantów Kagé, ale ci nie potrafili go zaakceptować. W czasie ataku na Kigen wraz ze sztucznożyciowcem Ayane zdradził powstańców i przekazał ich przywódcę Daichiego w ręce Gildii Lotosu.
Ostatnie znane miejsce pobytu: po zdradzeniu rebeliantów Kin został przyjęty z powrotem w szeregi Gildii.
Akihito – były łowczy na cesarskim dworze i przyjaciel Yukiko od jej najmłodszych lat. Uwięziony w Kigen po odlocie Yukiko natrafił na Hanę i Yoshiego – rodzeństwo dzielące niezwykły dar Przenikania. W czasie ataku uratował oboje z rąk yakuzy i zaprowadził ich do rebeliantów Kagé.
Ostatnie znane miejsce pobytu: na pokładzie lotostatku „Kurea” wraz z pozostałymi członkami Kagé.
Hana – burakumińska (bezklanowa) sierota błąkająca się po ulicach Kigen. Pracowała jako posługaczka w cesarskim pałacu. Zainspirowana czynami Yukiko dołączyła do Kagé i pomogła uwolnić Michi z więzienia. Dysponuje umiejętnością Przenikania, a jej matka była gaijińską branką żołnierza klanu Kitsune. Lewe oko wyrwał Hanie zbir yakuzy; prawe lśni niczym wypolerowany różowy kwarc. Nie ma pojęcia dlaczego.
Ostatnie znane miejsce pobytu: na pokładzie lotostatku „Kurea” wraz z pozostałymi członkami Kagé.
Yoshi – brat Hany, cwany złodziejaszek, który zadarł z yakuzą, co doprowadziło do śmierci jego kochanka i okaleczenia siostry. Tak jak i ona jest półgaijinem oraz dysponuje umiejętnością Przenikania, chociaż wykorzystuje ją głównie do porozumiewania się ze szczurami.
Ostatnie znane miejsce pobytu: na pokładzie lotostatku „Kurea”.
Jurou – kochanek Yoshiego, torturowany przez yakuzę i następnie zamordowany.
Ostatnie znane miejsce pobytu: zaułek w Kigen.
Daken – kot Yoshiego i Hany. Zginął, ratując Hanę z rąk yakuzy.
Ostatnie znane miejsce pobytu: melina yakuzy.
Kaja – tygrysica gromu, którą Yukiko spotkała w pobliżu gaijińskiej farmy piorunów. Łączy ją z Buruu niespokojna przeszłość. Towarzysza Yukiko nazywa „Bratobójcą” i traktuje go z pogardą. Zgodziła się pomóc dziewczynie i rebeliantom, ponieważ pragnęła zapewnić bezpieczeństwo nienarodzonym dzieciom Yukiko.
Ostatnie znane miejsce pobytu: w towarzystwie Yukiko.
Ayane – członkini Gildii Lotosu, z sekty sztucznożyciowców. Zainspirowana buntem Kina udała się w góry Iishi, gdzie pragnęła dołączyć do Kagé. Jednak doczekała się z ich strony jedynie okrucieństwa i podejrzliwości, co znalazło kulminację w brutalnym napadzie Isao. Właśnie to wydarzenie skłoniło Kina do zdradzenia rebelii i wydania Daichiego swym dawnym panom.
Ostatnie znane miejsce pobytu: po zdradzeniu rebeliantów przez Kina Ayane została przyjęta z powrotem w szeregi Gildii Lotosu.
Yoritomo-no-miya – szogun Shimy. Daimyo klanu Tygrysa. Szaleniec, który objął tron w zbyt młodym wieku i całkowicie dał się pochłonąć żądzy władzy.
Ostatnie znane miejsce pobytu: Yoritomo zginął z ręki Yukiko.
Aisha – siostra Yoritomo. Ostatnia przedstawicielka dynastii Kazumitsu. Potajemny sprzymierzeniec rebelii Kagé. Yoritomo skręcił kark Aishy, gdy tylko się dowiedział o jej sympatyzowaniu z buntownikami.
Ostatnie znane miejsce pobytu: Aisha ubłagała Michi, aby ta zakończyła jej życie i oszczędziła jej upokorzenia bycia sparaliżowaną i ubezwłasnowolnioną żoną Hiro. Umarła w pałacu Kigen.
Michi – służąca Aishy. Potajemny sprzymierzeniec rebelii Kagé. Mistrzyni miecza. Michi odrzuciła życie w miłości i szczęściu z możnym klanu Tygrysa Ichizo (kuzynem Hiro). Zamordowała go podczas swoich starań, by uratować Aishę. Gdy jej pani błagała ją, by zakończyła jej cierpienia, dziewczyna ze łzami w oczach spełniła ostatnie życzenie cesarskiej córki.
Ostatnie znane miejsce pobytu: na pokładzie lotostatku „Kurea” wraz z pozostałymi członkami Kagé.
Hiro – zwany również chłopakiem o oczach zielonych jak morze. Daimyo klanu Tygrysa. Hiro został wyniesiony do godności władcy klanu przez Gildię Lotosu, która dała mu też mechaniczną protezę w miejsce ręki urwanej przez Buruu. Gildia zamierzała wydać Aishę za Hiro, aby ugruntować pretensje młodego Tygrysa do tronu szoguna, lecz te zamiary zostały zniweczone. Hiro był kochankiem Yukiko, ale teraz pragnie tylko jej śmierci.
Ostatnie znane miejsce pobytu: w ruinach swojego pałacu w Kigen.
Daichi – przywódca rebelii Kagé. Były członek elity Kazumitsu. Zbuntował się przeciwko szogunatowi, gdy Yoritomo oszpecił jego córkę Kaori. Daichi cierpi na czarnopłuco – zwyrodnieniową chorobę płuc wywołaną zatruciem lotosem, charakteryzującą się atakami kaszlu i czarnymi wykrztusinami. Został zdradzony przez Kina podczas ataku na pałac w Kigen i wpadł w ręce Gildii Lotosu.
Ostatnie znane miejsce pobytu: więzienna cela Gildii Lotosu.
Kaori – jedna z dowódców rebelii Kagé. Córka Daichiego. Jej twarz szpeci paskudna blizna po cięciu nożem – pamiątka po szogunie Yoritomo-no-miya. Pomogła przeprowadzić atak podczas przygotowań do ślubu Hiro. Gildia Lotosu pojmała jej ojca.
Ostatnie znane miejsce pobytu: na pokładzie lotostatku „Kurea”.
Kensai – Drugi Kwiat Gildii Lotosu, Głos Gildii w mieście Kigen. Jeden z najpotężniejszych i najbardziej wpływowych członków Gildii. Przybrany wuj Kina. Główny projektant Miażdżyciela – mechanicznego olbrzyma, który ma zakończyć wojnę z gaijinami i skruszyć rebelię Kagé.
Ostatnie znane miejsce pobytu: Kapituła Gildii Lotosu w Kigen.
Piotr – gaijiński lekarz, który pomógł Yukiko uciec z niewoli na farmie piorunów. Piotr zaprzyjaźnił się z pojmanym, obecnie nieżyjącym członkiem Gildii Lotosu, któremu przyrzekł przekazanie wiadomości dla jego ukochanej. Piotr udał się do Shimy razem z Yukiko, Buruu i Kają.
Ostatnie znane miejsce pobytu: kryjówka Kagé w górach Iishi.
Isao – młody członek rebelii Kagé. Podglądał Yukiko podczas kąpieli i w ten sposób odkrył, że dziewczyna ma na ręce tatuaż szoguna. Zabił go Kin ciosem noża w plecy podczas ataku na Kigen. Członek Gildii Lotosu ukarał go w ten sposób za okrucieństwo okazane Ayane.
Ostatnie znane miejsce pobytu: martwy w piwnicy jednego domów w Kigen.
Czarny Ptak – dziarski kapitan lotostatku „Kurea”, sympatyzujący z rebeliantami.
Ostatnie znane miejsce pobytu: na swoim statku, wywożący Kagé z ruin Kigen.Prolog
Rzecz kryjąca się w ich matce chciała wydostać się na wolność.
Nabrzmiała i ciężka niczym głaz Pani Słońce opadła na zachód w oczekujące objęcia oceanu. Gdy jej wędrówka dobiegła końca, nadszedł chłód zwinięty dotąd w cieniach gór. Teraz podkradał się do nędznego gospodarstwa wśród zwiędniętych pól. Wiatr przyniósł kruche ukąszenie nadchodzącej zimy. Opary unoszące się z martwych ziem zawirowały pod jego dotykiem niczym kochanka, zafalowały do wtóru brzmienia krzyków ich matki.
Tetsuo i Hikita trwali przykucnięci w kurzu, z brudnymi twarzami, spowici w łachmany. Dzieci uciekły z domu, gdy hałas stał się nie do zniesienia. Krzyki bólu ich matki doprowadziły małego Tetsuo do łez. Hikita chwycił młodszego brata za rękę i poprowadził go w ciemność, w ciszę. Hikita wiedział, że musi być silny. To on był teraz mężczyzną. Wątłe ramiona znające ledwie dziesięć lat, a już dźwigające ciężar rodziny, ciężar świata.
Sąsiadka przybyła z położną i teraz kobiety krzątały się przy łóżku, a matka chłopców zawodziła. Co jakiś czas jedna z nich wychodziła na zewnątrz, by chlusnąć z wiadra czerwoną wodą na spękaną ziemię albo wyżąć zakrwawione szmaty. Hikita przyglądał się temu wszystkiemu oczami ukrytymi za pomazanym sadzą szkłem, czarnymi i pustymi jak zmierzch nad ich głowami.
Wiedział, co kolejna gęba do wykarmienia znaczyła dla rodziny. Wiedział, że w kolejnym sezonie w ich żałosnym gospodarstwie nie pozostanie dość dobrej gleby, by wykarmić trzy osoby, a co dopiero cztery. Ale dziecko przychodziło na świat, czy tego chciał, czy nie. W końcu nie miało innego miejsca, w które mogłoby się udać.
Tetsuo dźgnął patykiem wyschniętą na proch ziemię. Rosnący wokół krwawy lotos chwiał się i chybotał; szepty unosiły się wśród wyschniętych na wiór liści.
– Myślisz, że to będzie kolejny chłopak? – zapytał.
– Tylko Stwórca to wie – odpowiedział Hikita.
– Chciałbym mieć siostrę.
– A ja bym chciał, żeby ten łajdak, który jej zmajstrował to dziecko, był teraz przy niej. Chciałbym, żeby ojciec wciąż żył. – Hikita skrzywił się i dźwignął na nogi. – Chcenie nie ma nic wspólnego z życiem.
Spojrzał ku górom Tōnan piętrzącym się na zachodzie niczym postrzępione pięści wzniesione przeciw zachodzącemu słońcu. Między stopami Hikity a skalistymi korzeniami górskiego pasma rozciągały się całe mile zalanych mrokiem martwych ziem – pęknięcia były głębokie na dwadzieścia stóp i spowijała je dławiąca mgła. Przez opary dostrzegał to zepsuty wóz, to zawaloną oborę. Rozpadające się gospodarstwa połykane przez czerń rozprzestrzeniającą się ze Skazy. Wiedział, że gdzieś w tych górach znajdował się Pierwszy Dom, serce władzy Gildii w Shimie. Tych, którzy karmili lotos krwią okrągłookich; a przynajmniej tak twierdziło czasem radio. Tych, którzy wykrwawiali te ziemie, żeby pozyskać paliwo i kwiaty.
Czasem, kiedy nad ich głowami przelatywały lotostatki, szyby w oknach brzęczały, a mały Tetsuo budził się, sądząc, że to demony powstają z piekieł. Ale Hikita wiedział, że oni mają lepsze zajęcia niż zakłócać sen głupiutkich chłopców. Dzieci Głoszącej Kres mieszkały głęboko w Podziemiach Yomi. To ludzie plamili chmury w swoich ryczących maszynach. Ludzie, którzy sprawili, że ziemia obróciła się w popiół, a z czerwonego nieba padał czarny deszcz. Nie demony. Nie bogowie. Po prostu ludzie.
Wieczorną ciszę rozpłatał rozedrgany skowyt. To matka chłopców krzyczała przez zdarte gardło. Hikita ponownie się skrzywił, uniósł chustkę i splunął. Brat czy siostra, to nie miało znaczenia. I tak będzie nienawidził tego dziecka. Tak samo jak nienawidził jego ojca z jego gładką gadką i jeszcze gładszym uśmiechem. Psa, który wykorzystał samotność wdowy i pozostawił ją odartą z honoru z bękartem w brzuchu. Gdyby zobaczył go ponownie, zabiłby. Pokazałby mu, że chociaż mieszkali na skraju Skazy, na najpodlejszych ziemiach wszystkich siedmiu wysp Shimy, wciąż należeli do klanu Ryu. W ich żyłach wciąż krążyła krew Smoków.
Szyby w oknach zaczęły brzęczeć i Hikita spojrzał w górę, spodziewając się zobaczyć lotostatek Gildii sunący ociężale przez mrok. Ale niebo było puste, czerwieniejące, pokryte strupami burzowych chmur. Brzęczenie się nasiliło, ziemia trzęsła się tak mocno, że upadł na kolana. Tetsuo podpełzł do niego po ziemi dygoczącej do wtóru głuchego pomruku dobiegającego z trzewi świata. Bracia ściskali się mocno, a wyspa się trzęsła. Tetsuo płakał ze strachu.
– Kolejne trzęsienie ziemi?
Piąte w ciągu pięciu tygodni. Łoskot przycichł i stopniowo zanikał, aż jedynym odgłosem pozostał stuk przegniłej ziemi spadającej w głąb pęknięć w martwym gruncie. Rozbrzmiał słaby krzyk; pierwsze wołanie zdezorientowanego nowo narodzonego wyciągniętego z krwistego ciepła na ten świat ludzi. Kopiącego i wrzeszczącego.
– Już jest! – wykrzyknął Tetsuo, całkowicie zapominając o wstrząsach.
Wyślizgnął się z objęć brata i rzucił biegiem w stronę domu, bębniąc brudnymi piętami o deski werandy.
Hikita podniósł się powoli i wsłuchał w głodne zawodzenie kolejnej gęby do wykarmienia. Słyszał płacz matki; radość w jej głosie, gdy wołała go, by przyszedł i poznał swoją nową siostrzyczkę. Chłopak pokręcił głową, zlizał popiół z warg i spojrzał między wysokimi łodygami krwawego lotosu na pustkowie u stóp gór.
Zamrugał. Zmrużył oczy, by lepiej widzieć w półmroku.
Maleńkie światełka. Czerwone jak krew. Dwoje ich, lśniące między liśćmi. Chrzęst drobnych stóp na suchych liściach i jeszcze bardziej suchej ziemi. Hikita spróbował przebić wzrokiem ciemność; jego uszy wypełniało zawodzenie nowego członka rodziny. Opary unoszące się z martwych ziem były gęstym jak smar cieniem, falującym niczym czarna woda. Łodygi lotosu wygięły się lekko – coś przesuwało się polem – a maleńkie światełka znikły i pojawiły się ponownie, raz, drugi; zamigotały jak dawno już niewidoczne gwiazdy na niebie nad jego głową.
„Nie, nie zamigotały”, zrozumiał nagle.
„Zamrugały”.
Postać, pokryta czarną ziemią i popiołem, minęła ostatnie łodygi, powłócząc nogami. Miała dwie stopy wysokości. Jej ramiona były nienaturalnie długie i zwisały nisko. Plecy miała zgarbione. Stwór sunął do przodu i węszył. Jego szkarłatne oczy rzucały krwistą poświatę na masywne czoło, łysą skórę głowy, nabrzmiałe usta. Zobaczył chłopca i jego usta wygięły się w głupawym uśmiechu małego dziecka, które właśnie znalazło nowego towarzysza do zabawy. Ale w ustach miał rząd pożółkłych kłów, z dwoma wydłużonymi wystającymi z dolnej szczęki. Wtedy Hikita spostrzegł, że pod maską kurzu i popiołu skóra dziwnej istoty miała kolor nocnego nieba.
– Yyyyyyyy – zajęczał stwór, wyciągając swoje ramiona ku chłopcu.
Hikita nie mógł oderwać wzroku od szponów wieńczących wygięte palce, wszystkich ostrych jak katany.
– Ggggyyyyyy…
– Oni – wyszeptał Hikita. – Panie Izanagi, miej mnie w opiece.
Demon wzdrygnął się na dźwięk imienia Stwórcy, a oczy mu się poszerzyły i rozbłysły. Skoczył przed siebie potężnym susem, szorując kostkami dłoni po ziemi. Spomiędzy powykrzywianych kłów trysnął wściekły wrzask.
Hikita krzyknął. Krzyczał razem z siostrzyczką, która dopiero co przyszła na świat w cieniu postrzępionych szczytów, wśród zgnilizny pełznącej niczym rak pożerający skórę wyspy. Krzyczał, jakby to miał być jego ostatni dech. Jakby ten krzyk był wszystkim, czym był i czym kiedykolwiek miałby być.
Jakby sam świat właśnie się kończył.1. Schizma
Błyskawice rozświetlały niebo do białości, lśniły na czarnym szkle otaczającym Yukiko ze wszystkich stron.
Buruu i Kaja stali nad nią, ich myśli szalały w jej głowie niczym kolejna burza.
W jej głowie, w jej brzuchu – tylko ból.
YUKIKO…
„O czym ona mówi?”.
–POWIEDZ JEJ.–
„O czym masz mi powiedzieć? Kim są »oni«?”.
YUKIKO, JESTEŚ W CIĄŻY…
– Yukiko.
Dziewczyna otworzyła oczy. Słodki zapach palonego cedru wypełniał jej płuca.
Dopiero po chwili przypomniała sobie, gdzie jest. Kim jest. Co doprowadziło do tego wszystkiego.
Klęczała przy palenisku w chacie w sercu wioski zbudowanej na drzewach. Z gór spłynęło przenikające do szpiku kości zimno, głodne niczym duchy, i zakradło się do ostoi Kagé, przynosząc ze sobą mroźną obietnicę nadchodzącej zimy. Yukiko czuła jej zapach w powietrzu. Zima czekała na skraju sceny. Burzowe chmury, biały szron i czarny, czarny deszcz.
Wokół ogniska siedziała jeszcze szóstka innych. Krwawiące resztki zdekapitowanej rebelii.
Żołnierze bez kapitana?
Owce bez pasterza?
Kaori wpatrywała się w Yukiko z drugiej strony paleniska. Jej stalowoszare oczy były przekrwione i otoczone cieniami. Długa grzywka częściowo przysłaniała bliznę przecinającą od czoła po brodę bladą i napiętą skórę twarzy. Siedziała na poduszce Daichiego, na honorowym miejscu kręgu – była jego córką, więc wszyscy założyli, że to ona teraz ich poprowadzi, skoro przywódca rebelii zginął.
„Nie, nie zginął”, pomyślała Yukiko.
„Został pojmany”.
Po bokach Kaori siedzieli pozostali Kagé: Maro, jedyny żyjący członek pierwotnej rady, z długimi włosami zaplecionymi w warkocze wojownika, ze skórzaną opaską przesłaniającą brakujące oko. Obok niego siedział Czarny Ptak, kapitan lotostatku, który zabrał ich z dogasających ruin Kigen. Skrzywioną twarz prawie całkowicie zasłaniało rondo olbrzymiego słomkowego kapelusza. Jego broda była gęsta niczym żywopłot. Dalej siedziała oczywiście Michi, drobna i ostra niczym brzytwa. Miała przewieszoną przez plecy łańcuchową katanę i wakizashi¹ noszące znaki możnego domu klanu Tygrysa. Mały Tomo, czarno-biały szczeniak, którego uratowała z komnat Aishy, siedział jej na nogach i obgryzał zasupłaną linę.
Kolejna błyskawica przecięła gniewne niebo na horyzoncie.
Puls lasu tętnił w głowie Yukiko, Przenikanie nigdy chyba nie było głośniejsze czy jaśniejsze. Spróbowała je wyciszyć, wygłuszyć, otaczając się ścianą. Wyczuwała każdą żyjącą istotę wokół niej: szybujące sowy, czmychające myszy i każde życie pomiędzy, a także płonące nad nimi wszystkimi umysły każdego mężczyzny, każdej kobiety i każdego dziecka w wiosce wśród koron drzew. Jej dłoń zbłądziła na brzuch, do dwóch iskier niesamowicie splątanego żaru, który wyczuwała w sobie.
„We mnie”.
W jej głowie nie było miejsca na myśl tego kształtu. Nie było świata, w którym to mogłoby mieć jakikolwiek sens.
Akihito wziął ją za rękę. Jej dłoń całkowicie utonęła w jego potężnej łapie. Ścisnęła mu palce w odpowiedzi. Po miesiącach życia w przekonaniu, że zginął w więzieniu w Kigen, ujrzenie go żywego sprawiło, że poczuła się, jakby wróciła do domu. Siedzieli razem na pokładzie statku Czarnego Ptaka podczas ucieczki z miasta. Olbrzym opowiadał o wydarzeniach minionych miesięcy, o rannej nodze, o znalezieniu na ulicy sierot Hany i Yoshiego. Yukiko mówiła o gaijińskiej² farmie piorunów, o smokach morskich, o Wyspach Kłów. A pod sam koniec zwiesiła głowę i powiedziała o tym, co rośnie w jej brzuchu, co nadyma Przenikanie poza wszelkie znane jej dotąd granice.
Yukiko powiedziała Akihito, kim był ojciec. Nawet nie zamrugał. Przyciągnął ją tylko i zamknął w jednym z tych swoich straszliwych uścisków, pocałował w czoło i zapewnił, że wszystko będzie w porządku.
Teraz siedział obok niej z włosami związanymi w drobne przylegające do skóry głowy warkoczyki. Prawe ramię miał całe obandażowane po wypaleniu tatuażu szoguna ze skóry. Yukiko przypomniała sobie, jak Daichi zrobił jej to samo; tu, w tym pomieszczeniu. Myśl o starcu skutym łańcuchami w jakiejś kapitule Gildii Lotosu wypełniała jej serce płomieniami, a głowę gorejącymi obrazami chłopaka, który zdradził ich wszystkich. Który sprzedał przywódcę Kagé. Który wrócił do Gildii, choć wcześniej z niej uciekł. Chłopaka, który twierdził, że ją kocha.
Westchnęła i przetarła dłonią powieki.
„Bogowie, Kin, jak mogłeś?”.
Czuła krążącą wysoko nad ich głowami Kaję. Tygrysica gromu rozkoszowała się pomrukiem burzy. Buruu leżał zwinięty na podeście przed drzwiami i przyglądał się Yukiko szeroko rozwartymi oczami. W ruch jego ogona, w kąt przekrzywienia głowy wypisana była obawa. Bał się o nią.
SIOSTRO? WSZYSTKO W PORZĄDKU?
Bał się o bliźnięta w jej brzuchu.
„Miłościwi bogowie”.
Spróbowała przełknąć ślinę, ale usta miała wyschnięte na popiół.
„Bliźnięta…”.
– Yukiko – powtórzyła Kaori. – Czy dobrze się czujesz?
Zamrugała. Pokręciła głową.
– Przepraszam. Jestem po prostu zmęczona.
– Wszyscy jesteśmy zmęczeni. Wyśpisz się po śmierci.
– Nic mi nie jest. – Wyprostowała plecy i odrzuciła włosy z oczu. – Kontynuuj.
– Zatem – powiedziała Kaori – musimy zaplanować kolejne kroki. Dzięki niedopuszczeniu do zaślubin Hiro przymierze między klanami Tygrysa i Smoka legło w gruzach. Daimyo³ Isamu z klanu Lisa odmówił nawet przybycia na ślub, zatem możemy założyć, że Kitsune również nie przepadają za Tygrysami. To daje nam szansę. Okazję oczyszczenia Shimy z wpływów Gildii raz na zawsze.
– Mamy poważniejsze problemy – odparła Yukiko. – Ten Miażdżyciel, o którym wspominałaś, wkrótce wyruszy, z Hiro prowadzącym uderzenie. Nawet bez Aishy wiążącej go z linią Kazumitsu lęk przed tą maszyną może wystarczyć, by przywódcy pozostałych klanów przysięgli mu wierność. Hiro ma już pod sobą armię klanu Feniksa, a ich daimyo w niewoli. Jeśli pozostałe klany przyłączą się do niego i pomaszerują na północ w góry Iishi, nie będziemy mieli jak ich powstrzymać.
– A Gildia doskonale wie, gdzie jesteśmy – wtrąciła cicho Michi. – Zdrajca im na pewno wszystko wyjawił.
Z nóg dziewczyny zszedł szczeniak i zaczął węszyć w kącie pomieszczenia.
Yukiko skinęła głową, przełykając gorzką wściekłość.
– Musimy założyć, że Kin powiedział im wszystko – powiedziała. – Ten las nie jest już bezpieczną kryjówką. Sądzę, że powinniśmy zwrócić się z prośbą do daimyo klanu Lisa, by pozwolił nam przenieść się do Yamy. Tam przynajmniej mają twierdzę. Flotę. Armię.
– Już raz prosiłaś nas, byśmy zaufali obcym – skontrowała Kaori. – Spójrz, dokąd nas to zaprowadziło.
– Chcesz powiedzieć, że pojmanie Daichiego to moja wina?
– Chcę powiedzieć, że mój ojciec jest w rękach Gildii, bo zaufaliśmy obcym, których do nas sprowadziłaś. Odtąd Kagé działają sami.
– Nie wygramy tej walki sami, Kaori.
– Czyżby? Nawet z potężną tancerką burzy u boku?
– Kaori, wiem, że jesteś zła na…
– Mój ojciec jest w niewoli, bo uwierzyliśmy w twojego ukochanego Kina. A twój niegdysiejszy kochanek Hiro prowadzi ku nam armię, by nas wybić do nogi. Wybacz, jeśli nie pokładam zbytniej wiary w twój osąd, tancerko burzy.
– Kaori, ja również kochałam Daichiego…
– Nie rób tego – warknęła Kaori. – Nie mów o nim, jakby już nie żył.
Szczeniak Michi zaczął kręcić się w kółko i szczekać na dach, merdając zawzięcie ogonem.
– Tomo! – syknęła Michi. – Cicho!
Yukiko i Kaori wpatrywały się w siebie przez całą wieczność. Ciszę między nimi wypełniał jedynie trzask płomieni. Córka Daichiego wpatrywała się w tancerkę burzy niemal z nienawiścią. W końcu oderwała wzrok od jej oczu i spojrzała na Akihito.
– A co z dziećmi, których sprowadziłeś ze sobą, Akihito-san⁴? Z tymi sierotami z rynsztoków Kigen? Tych dwoje wojowników władających Przenikaniem może być potężnymi sprzymierzeńcami, skoro mamy teraz dwa tygrysy gromu. Jeśli jedno z nich nauczyłoby się dosiadać samicy…
Olbrzym odchrząknął i zerknął niepewnie na Yukiko.
– Nie sądzę, żebyśmy mogli od nich wiele wymagać. Yoshi ma poważne wstrząśnienie mózgu, pewnie też pękniętą czaszkę. Hana jest też mocno roztrzęsiona. W ogóle nie sypia. – Skrzywił się. – Bardzo boli ją oko.
– Jej oko jest powodem do zmartwień – przytaknęła Kaori.
– Zagoi się. – Akihito wzruszył ramionami. – Dziewczyna potrzebuje tylko czasu.
– Nie, Akihito-san. Nie to wyłupione. To lśniące.
– Ach. – Skinięcie głową. – No tak.
– Co twój gaijin mówi o dziewczynie, tancerko burzy? – spytał Maro. – Jego reakcja, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy…
Yukiko wciąż wbijała wzrok w Kaori. Szok wywołany jej słowami powoli z niej opadał.
– Yukiko – powtórzył Maro. – Co mówi twój gaijin?
Spojrzała na postać stojącą na podeście przed chatą. Piotr wpatrywał się w las. Stał owinięty wilczą skórą, by utrzymać ciepło wobec coraz chłodniejszego powietrza. Blask żaru z fajki oświetlał głębokie blizny znaczące jego twarz, niewidzące oko, ciemne, krótko przystrzyżone włosy i spiczastą brodę. Z bladych ust sączył się dym pachnący cynamonem i miodem. Światło błyskawic lśniło na żelaznej obejmie na kolanie.
Buruu uderzał ogonem o nogi Piotra i całkowicie zamierał, kiedy tylko gaijin spoglądał na niego gniewnie. Gdy tylko odwracał wzrok, Buruu wracał do chłostania go ogonem. Piotr pomógł im uciec z farmy piorunów i oboje mieli u niego dług – tygrys gromu zwyczajnie okazywał sympatię w najbardziej irytujący sposób, jaki znał.
– Trudno go zrozumieć – powiedziała Yukiko. – Shimański Piotra jest w najlepszym razie łamany. Mówi o Hanie, jakby była… dotknięta czy coś takiego. W tamtej instalacji widziałam gaijinkę, która miała takie same oczy. To samo zabarwienie, ten sam bijący z nich blask. Traktowali ją jak jakąś świętą kobietę.
– Powinnaś z nią pomówić – zauważyła Michi. – Hana jest twarda jak żelazo. A w walce z Hiro i jego Miażdżycielem potrzebujemy każdej dostępnej broni. Czy będziemy walczyć tutaj, czy na ziemiach Kitsune, dwie tancerki burzy są lepsze niż jedna.
Yukiko niepewnie pokiwała głową.
Mały Tomo ponownie zaszczekał, potęgując ból w jej głowie.
MAŁY WILCZKU, JEŚLI NIE PRZESTANIESZ SZCZEKAĆ, STANIESZ SIĘ MAŁYM POSIŁKIEM.
Buruu zawarczał długo i gardłowo. Tomo podwinął ogon i mądrze zamilkł.
– Jest jeszcze to – powiedziała Yukiko, po czym wyjęła znoszony skórzany pokrowiec i pokazała go zebranym Kagé. – To list. Od Konstruktora, który przywrócił Piotrowi władzę w nodze. Został pojmany przez gaijinów, nauczył Piotra mówić po shimańsku. Jeśli można to nazwać mówieniem…
– List od członka Gildii? – Kaori zmrużyła oczy. – Do kogo?
– Jego kochanki.
– Członkowie Gildii nie mają…
– To wszystko prawda, Kaori, co nam powiedziała Ayane. W Gildii istotnie gotuje się bunt. Ten Konstruktor należał do spiskowców. To jest list do jego kochanki i córki, w którym prosi je, by nie przestawały walczyć i by zniszczyły Gildię. – Yukiko wyjęła z pokrowca naddarty papier i przysunęła go do światła. – „Ja zaś będę się modlił za Ciebie i za wszystkich pozostałych. Będę się modlił, abyście dokończyli to, cośmy zaczęli. Śmierć Wężom. Kres Gildii. Wolność Shimy”.
– Śmierć Wężom? – zapytała Michi, marszcząc czoło.
Yukiko wzruszyła ramionami.
– Z powodu tej pajęczonogiej suki Ayane mój ojciec jest w tej chwili torturowany w jakiejś piekielnej norze Gildii – wycedziła gardłowym głosem Kaori. – Oczekujesz, że uwierzymy w choć jedno jej słowo?
– Kłamstwo działa najlepiej, jeśli zasiejesz w nim ziarno prawdy. Jeśli w Gildii istotnie jest grupa pragnąca ją zniszczyć od środka…
– Chciałabyś, byśmy walczyli razem z tymi handlarzami chi? – zapytała z niedowierzaniem Michi.
– Przed chwilą mówiłaś, że potrzebujemy każdej dostępnej broni.
Akihito zmarszczył brwi i potarł pobliźnione udo wielkimi jak talerz dłońmi.
– Jeśli w Gildii jest jakiś spisek, część z tych, których zabiliśmy podczas ataku na Kigen, mogła…
– Wiem. – Yukiko wbiła wzrok w ogień i przywołała wspomnienie lotostatków Gildii zniszczonych nad górami Iishi. – Są tacy jak my. Dostrzegają zło. A my ich mordowaliśmy.
PODCZAS WOJNY NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK MORDERSTWO.
Myśli Buruu przetoczyły się przez nią niczym burzowe chmury.
„Powiedz to tym, którzy ich kochali”.
NIE OBWINIAJ SIĘ, SIOSTRO. NIE WIEDZIAŁAŚ.
„Ale teraz wiem. Nie możemy dalej tak działać, Buruu. Niezależnie od tego, czy mogą nas wspomóc, czy nie, nie powinniśmy ich dalej zabijać. To jest zwyczajnie złe”.
– Mogę zobaczyć? – Kaori wyciągnęła dłoń.
Yukiko podała kobiecie list i przyglądała się, jak ta przebiega po nim stalowoszarymi oczami z twarzą zimną niczym śnieg.
Tomo ponownie się odezwał. Jedno ostre szczeknięcie, od którego Yukiko aż podskoczyła. Przekleństwo pchało jej się na usta. Odwróciła się do psa, wlała się do jego czaszki, gotowa krzykiem zmusić go do zamilknięcia.
…srebrne brzytwy…
Zamrugała, źrenice jej się rozszerzyły.
…czerwone oczy przyglądają się złe złezłe…
SIOSTRO, UWAŻAJ!
Buruu zerwał się, przewracając Piotra, i wskoczył na dach chaty Daichiego. Dwie tony mięśni, dziobu i szponów roztrzaskały dachówki w drzazgi. Maro krzyknął ostrzegawczo, Tomo zaczął ujadać, wszyscy zebrani odskoczyli, gdy część sufitu się zawaliła.