Wokulski w Paryżu - ebook
Wokulski w Paryżu - ebook
Co robił Wokulski w Paryżu? Pił, bardzo dużo pił: szampana z Suzinem, mazagran i koniak. Koniak pił Wokulski litrami, kiedy tylko napadały na niego wspomnienia: Warszawy i kobiety, na widok której baraniał, stawał się kastratem, impotentem, durniem albo prowokatorem. Po tej kobiecie odbywał Wokulski w Paryżu żałobę. Pokutował po nieponiesionej stracie, bo jej nie chciał. To ona go chciała, ale on tylko o niej marzył. Kiedy mógł ją mieć, było już za późno. Zresztą wyobraźmy sobie Wokulskiego z Izabelą w łóżku. Katastrofa!
Kategoria: | Esej |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7453-209-9 |
Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Goethe
Wielu nadaremno starało się wyrazić najwyższe szczęście w radości, w końcu wyrażali je w żałobie.
Hölderlin
Strata, nawet najbardziej dotkliwa, nie przeczy posiadaniu: ona je dopełnia, a nawet posiadanie potwierdza.
Strata jest w gruncie rzeczy posiadaniem powtórnym, tym razem całkowicie wewnętrznym, a przez to przemożnym.
Rilke
Bóg tkwi w szczegółach.
WarburgZ kim Wokulski jechał do Paryża?
Wokulski pojechał do Paryża po śmierć, której nie znalazł, i po życie, które go odbiegło w drodze. Wokulski jechał do Paryża z cieniem, z powidokiem, czyli ze Starskim, o czym powiedział Rzeckiemu doktor Michał Szuman, szaman, który wiedział wszystko.
Rzecki odprowadzał Wokulskiego na dworzec Kolei Wiedeńskiej. Wokulski przy pakowaniu walizy powiedział: „W banku mamy około dwudziestu tysięcy rubli, więc pieniędzy wam nie zabraknie”, czyli myślał, że może z Paryża nie wróci.
Na dworcu był już Szuman.
„– Jedziesz do Paryża? – zapytał Stacha.
– A ty skąd wiesz?
– O, ja wszystko wiem. Nawet to, że tym samym pociągiem jedzie pan Starski.
Stach wstrząsnął się”.
Skąd Szuman wiedział, że Wokulski tego właśnie wieczora wyjeżdża do Paryża i że tym samym pociągiem jedzie Starski? Szuman wszystko wiedział, jak na szamana przystoi, podobnie jak wszystko wiedział bliźniak Szumana – Geist. Wiedział tak, jak przystoi przewodnikowi dziwacznych misteriów, jak przystoi posłańcowi złych i dobrych, głównie jednak złych, nowin. Jak przystoi Hermesowi. Przecież Rzecki dowiedział się o wynalazku Geista od Szumana i kiedy powiedział o tym Wokulskiemu (gdy Wokulski rozważał drugą jazdę do Paryża, do Geista), Wokulski odrzekł: „Zapomniałem, że Szuman musi wiedzieć o wszystkim”.
Szuman wiedział, że Starski jedzie z Wokulskim pociągiem, tym samym pociągiem, ponieważ Starski jest ciemną stroną Wokulskiego. Szuman wiedział, że Starski w Wokulskim tkwi. Starskiego w Wokulskim obudziła w końcu pani Wąsowska i wtedy Wokulskiemu zrobiło się lżej, zaczęły mu się podobać wszystkie kobiety w „Alei Jerozolimskiej”, a panią Wąsowską chciał nawet schrupać.
Starski tkwił w Wokulskim od dawna. Na przebudzenie Starskiego w Wokulskim liczyła, nieświadomie, Izabela Łęcka, o czym powiedziała Wokulskiemu pani Wąsowska, jedyna kobieta, która go naprawdę kochała, choć sporo kobiet Wokulskiego kochało (na różne sposoby), a dwie przez niego umarły: Małgorzata primo voto Minclowa oraz Kasia Hopfer, ale śmierć Kasi z miłości do Wokulskiego pozostaje w zawieszeniu: można pomyśleć, że Kasię spotkał los Sybilii, którą Apollin pokarał nieśmiertelnością, ale odebrał jej młodość, aż skurczyło się biedactwo i zamieszkało w butelce. Kasia zanikała jak Sybilla, kurczyła się i bladła, i może zamieszkała w jednym z chińskich wazonów wycieranych z kurzu przez Rzeckiego.
Kto wie? Może też Izabela Łęcka przez Wokulskiego umarła?
Kiedy pani Wąsowska obudziła w Wokulskim Starskiego, Wokulski zaczął całować jej ręce (prawie namiętnie) i wykrzykiwać: „Ocalony!… Uwolniony…!”. Niestety, to nieprawda, ponieważ choroba Wokulskiego tylko wkroczyła w nową fazę, a od Starskiego, od ciemnej swej strony, Wokulski uciec nie mógł, bo Starski ciągnął się za Wokulskim cieniem skurczonym, gdy słońce wysoko. Starski jeździł z Wokulskim koleją i zniknął razem z nim.
Wokulski pojedynkował się z baronem i Starski pojedynkował się z baronem, co prawda nie z Krzeszowskim, ale z Dalskim, i nie o Izabelę Łęcką, ale o Ewelinę z domu Janocką. Wokulski wybił Krzeszowskiemu ząb, a Starski porysował Dalskiemu bok, dwaj baronowie i dwie kobiety, tu ząb, tam żebra, ale przecież symetria wyraźna.
Starski tkwił uśpiony w Wokulskim od dawna. Nieprzypadkowo (nic w Lalce nie dzieje się przypadkowo) o pojedynku Starskiego opowiada Wokulskiemu Węgiełek, który stracił zaufanie do swojej żony, Marii Magdaleny, od magdalenek cudownie nawróconej i wyciągniętej z upadku przez Wokulskiego, kiedy Węgiełek dowiedział się, że pierwszy znieprawił ją „Starszczak”. Furman Wysocki – najniewinniej w świecie – obiecał strzec Marii Magdaleny przed mężczyznami i przyprowadzać ją tylko Wokulskiemu, na życzenie.
Lalka jest arcydziełem symetrii i lustrzanych odbić, podwojeń i powidoków. Arcydziełem – ponieważ symetrie, podwojenia i powidoki nie są nachalne i nie są zupełne, ujawniają się i kryją w mitach, przepowiadanych z nadzwyczajną subtelnością.
Starski tkwił w Wokulskim i gdyby Wokulski wywołał go w sobie wcześniej, jego los potoczyłby się może inaczej. Wokulski potrafił wywoływać Starskiego z siebie w Paryżu, wszak w Paryżu „oddawał się rozpuście”, o czym powiedział pani Wąsowskiej: „Przecież oboje mamy równe prawa, a ja wcale nie obrażę się, jeżeli pani zapyta mnie o liczbę moich kochanek”.
Kiedy Wokulski odkrył, że „zamiast królewny znalazł brudną dziewkę od krów”, wywołał Starskiego i pokonał Starskiego w sobie, ale też pokonał w sobie coś znacznie trudniejszego i okropniejszego: przestał wielbić Łęcką jak syn matkę i rozpieszczać jak ojciec córkę. Matki potrafią być straszne, a córki wyrodne. Co wiemy o matce Wokulskiego? Nic. Co wiemy o matce Izabeli Łęckiej? Nic lub prawie nic. O ojcu Wokulskiego też wiemy niewiele. Rzecki poznał Piotra Wokulskiego, podobnie jak jego syna Stanisława, w piwnicy, w piwnicy u Hopfera. W grocie, w grobie, w jaskini zbójców i samobójców. Ojciec Wokulskiego procesował się o dobra po dziadku, podobno kasztelanie, papiery zawijał w chustę i pił. Co robił Tomasz Łęcki – wiadomo.