Wolność i łaska. Rozważania o Szekspirze - ebook
Wolność i łaska. Rozważania o Szekspirze - ebook
Dziewięć esejów Petera Brooka to zapis refleksji praktyka – wybitnego inscenizatora dzieł Szekspira. Brytyjski reżyser okrasza swoje rozważania licznymi anegdotami, a ponieważ, jak sam stwierdza we wstępie: „Traktowanie czegokolwiek zbyt poważnie nie jest zbyt poważne”, to w Wolności i łasce znalazło się miejsce dla Billie Holiday i Edith Piaf, dla kiczu Werony czy choćby skandalu z aktorką Vivien Leigh.
„Ta książka to bezcenny dar od największego reżysera szekspirowskiego naszych czasów, którego inscenizacje na zawsze zmieniły nasze rozumienie sztuk tak różnych, jak Miarka za miarkę, Król Lear, Burza, Tytus Andronikus czy Sen nocy letniej. Z każdej stronicy przebija geniusz, skromność i błyskotliwość Brooka”.
James Shapiro
Spis treści
Wstęp
Alas, poor Yorick. Czyli co by było,
gdyby to nie Szekspir był Szekspirem
Byłem, widziałem. Jak Merkucjo wzbudził ryk śmiechu
Baked in that pie. Pichcenie Tytusa Andronikusa
Kto trzyma wagę? Czyli wciąż Miarka za miarkę
Nor live so long. O Królu Learze
Klepsydra. Każde ziarnko się liczy
Kuchta i koncepcja. Jak wyśnił się Sen
There is a world elsewhere. The readiness is all
Wolność i łaska. O Prosperze
Epilog
Chronologiczny spis szekspirowskich inscenizacji Petera Brooka
Przypisy
Nota tłumaczki
Kategoria: | Kino i Teatr |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7453-268-6 |
Rozmiar pliku: | 519 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
To nie jest dzieło naukowe. Staram się Szekspira nie wykładać. Jest to zbiór moich impresji, doświadczeń i nieostatecznych wniosków.
Wyjątkowość Szekspira polega na tym, że choć każda realizacja teatralna czy filmowa musi znaleźć własny kształt i formę, słowa tekstu nie należą do przeszłości. Są źródłami, które potrafią stwarzać i wypełniać wciąż nowe formy.
To, co można znaleźć u Szekspira, nie ma kresu. Dlatego staram się iść za jego przykładem i unikać pedanterii.
Afrykanie mają takie powiedzenie: „Traktowanie czegokolwiek zbyt poważnie nie jest zbyt poważne”.Alas, poor Yorick CZYLI CO BY BYŁO, GDYBY TO NIE SZEKSPIR BYŁ SZEKSPIREM
Byłem w Moskwie, gdzie wygłaszałem odczyt o Szekspirze na Festiwalu Czechowa. Kiedy skończyłem, pewien mężczyzna wstał i kontrolując buzujący gniewem głos, oznajmił słuchaczom, że pochodzi z jednej z muzułmańskich republik na południu.
„W naszym języku – powiedział – Shake znaczy szejk, a Pir znaczy mędrzec. Nie mamy najmniejszych wątpliwości. Historia nauczyła nas odczytywać szyfry. Ten jest śmiesznie łatwy”.
Zdziwiłem się, kiedy nikt nie ripostował, że w takim razie Czechow na pewno był Czechem.
Odtąd wiele razy zdarzało mi się słyszeć o kolejnych roszczeniach do autorstwa dzieł barda. Ostatnio pewien uczony na Sycylii odkrył, że jakaś rodzina uciekła z Palermo do Anglii przed prześladowaniem inkwizycji. Ludzie ci nosili nazwisko Crollolancia. A wiadomo: crollo to po angielsku shake, lancia – spear. Kolejny szyfr, który nawet dziecko umiałoby złamać.
Jakiś czas temu prestiżowe czasopismo dla intelektualistów poprosiło grono badaczy o odpowiedź na pytanie: „Kto napisał dzieła Szekspira?” Nie wiadomo dlaczego zwrócono się również do mnie, a ja napisałem humorystyczne reductio ad absurdum wszystkich istniejących teorii.
Redaktor odesłał mi tekst z krótkim listem, w którym oświadczył chłodno, że co prawda zamówili moją wypowiedź, lecz nie mogą jej opublikować, ponieważ nie spełnia ona standardów oczekiwanego od respondentów dyskursu akademickiego.
Nie do przełknięcia okazało się przede wszystkim zakończenie, nawiązujące do Maxa Beerbohma, wybitnego angielskiego humorysty. Otóż Beerbohm, wyśmiewając doszukiwanie się szyfrów najpokrętniejszymi metodami, dowiódł, że dzieła Tennysona stworzyła królowa Wiktoria. Skrupulatnie przeczesał cały poemat In Memoriam, aż znalazł taki wers, z którego wszystkich liter dało się ułożyć odpowiedni anagram: „Alf didn’t write this I did Vic” .
Wszyscy zgadzamy się przynajmniej w jednej kwestii – że Szekspir był i jest kimś wyjątkowym. Przewyższa wszystkich pozostałych dramatopisarzy. Taka szczęśliwa kombinacja genów – czy koniunkcja planet w godzinie narodzin, jeśli komuś bardziej odpowiada taki obraz – mogła się zdarzyć raz na kilka tysięcy lat. Powiada się, że gdyby posadzić milion małp przy milionie maszyn do pisania i kazać im stukać w klawisze przez milion lat, stworzyłyby dzieła wszystkie Szekspira. Ale czy rzeczywiście? Nie ma takiej pewności.
Szekspir dotyka wszystkich aspektów życia człowieka. W każdej jego sztuce to, co niskie – brud, odór, nędza zwykłego istnienia – przeplata się z pięknem, czystością i wzniosłością. Widać to zarówno w kreowanych przezeń postaciach, jak i w słowach, których używa. Jak to możliwe, żeby jeden mózg mógł objąć taki ogrom doświadczenia? Ten argument długo wystarczał, by wykluczać autorstwo człowieka wywodzącego się z gminu. Taką rozpiętością umysłową mogła się odznaczać tylko osoba wysoko urodzona i świetnie wykształcona. Nie wyobrażano sobie, by chłopak z prowincji, który pobierał nauki w miejscowej szkole powszechnej, mógł zgłębić tyle rozmaitych poziomów doświadczenia, nawet gdyby miał talent.
To byłby może przekonujący argument, gdyby ten chłopak nie miał umysłu, jaki zdarza się raz na milion.