Wredne dziewczyny i twoja córka - ebook
Wredne dziewczyny i twoja córka - ebook
To nie jest kolejny poradnik. To wyjątkowa podróż, w którą wyruszysz razem ze swoją córką. Kiedyś wredne dziewczyny pojawiały się głównie w liceach. Dziś – między innymi za sprawą mediów społecznościowych – dziewczynki już na etapie szkoły podstawowej stykają się z agresją relacyjną, nękaniem w internecie oraz wykluczeniem społecznym, które negatywnie wpływają na ich zdrowie psychiczne oraz poczucie własnej wartości. Katie Hurley, psychoterapeutka dzieci i młodzieży, od lat pracuje z dziewczętami – indywidualnie i w grupach – a także rozmawia z ich rodzicami. W swojej najnowszej książce Wredne dziewczyny i twoja córka pokazuje, jak rodzice mogą przeciwdziałać niemiłym zachowaniom i przemocy wśród dziewcząt. Zawarte w niej praktyczne porady oraz ćwiczenia – oparte na badaniach naukowych i teorii rozwoju dziecka – pomogą rodzicom dziewczynek wzmacniać córki w procesie stawania się życzliwymi i pewnymi siebie kobietami, które wzajemnie się wspierają i współpracują. Dowiesz się między innymi:
• jak pomóc córce nawiązywać przyjaźnie i budować zdrowe relacje;
• jak rozwijać w niej umiejętność asertywnej komunikacji, empatię, a także zdrowe poczucie własnej wartości i niezależności;
• jak uczyć ją samoregulacji, radzenia sobie ze stresem oraz wyrażania negatywnych emocji.
Wredne dziewczyny i twoja córka to doskonała pozycja zarówno dla rodziców, pragnących wspierać rozwój swoich córek, jak i dla nauczycieli i psychoterapeutów współpracujących z dziećmi.
| Kategoria: | Psychologia |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-01-24237-4 |
| Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„Nie chcę iść do szkoły” – powiedziała Jenna. „Wszystkie dziewczyny mnie nienawidzą. Znowu będę siedziała sama, a one będą się ze mnie wyśmiewać. Dłużej tego nie zniosę!”. Doświadczenie przemocy rówieśniczej jest przykre dla dzieci w każdym wieku, ale Jenna miała dopiero siedem lat.
Współcześnie dzieciństwo staje się koszmarem dla zbyt wielu dziewczynek – ich koleżanki najlepiej opisują takie słowa jak: „okrutne, wyrachowane i zdradzieckie”. „Nowe amerykańskie dziewczyny” są bardziej brutalne i agresywne niż kiedykolwiek wcześniej, niezależnie od tego, czy mieszkają na wsi, czy w mieście; czy pochodzą z bogatych, czy biednych domów. Rodzice są tego świadomi i martwią się o swoje córki.
Według ogólnokrajowego sondażu Harris Poll, w którym wzięły udział 1144 osoby, niemal 70 procent rodziców dzieci w wieku od 3 do 7 lat martwi się, że ich pociecha może paść ofiarą prześladowania ze strony rówieśników. Co więcej, rodzice przedszkolaków i uczniów młodszych klas obawiają się tego znacznie częściej niż rodzice nastolatków. Jest to uzasadniony niepokój. Okrutne i agresywne zachowania obserwujemy bowiem u coraz młodszych dziewczynek.
Specjaliści zwykle określają takie zachowanie mianem agresji relacyjnej lub społecznej, a rodzice opisują je jako nękanie albo dokuczanie. Celem agresorki jest zniszczenie pozycji społecznej ofiary przez celowe manipulowanie jej obrazem w oczach innych. Postępuje ona w sposób zimny i wyrachowany – może rozmyślnie izolować ofiarę lub wykluczać ją z grupy, rozpowszechniać złośliwe plotki na jej temat i publikować oszczerstwa online albo stwarzać sytuacje, w których ofiara zostanie publicznie upokorzona. Właśnie upokorzenie ofiary jest głównym celem „wrednych dziewczyn”.
Utrata przyjaźni oraz pozycji społecznej powoduje negatywne skutki psychologiczne, a izolacja i prześladowanie mogą okazać się nie do wytrzymania. Wyśmiewanie, unikanie, okrucieństwo słowne lub złośliwe plotki są dla ofiary traumatyzujące emocjonalnie i tak samo szkodliwe jak przemoc fizyczna. Niszczą dzieciństwo i zostawiają emocjonalne blizny na całe życie.
Dzieciństwo powinno być pięknym czasem nawiązywania przyjaźni, rozwoju silnej tożsamości, kształtowania odporności psychicznej, a także uczenia się, jak dbać o innych. Tymczasem wiele dziewczynek nienawidzi szkoły. Doświadczają one stresu, lęku społecznego i depresji; tłumią swoją empatię i boją się angażować w przyjaźnie.
Chociaż często liczymy, że problem nękania wśród dziewcząt rozwiąże się sam, musimy traktować go poważnie i zaingerować w odpowiednim momencie. Jeśli nie reagujemy, pozwalamy tym samym na znaczne pogorszenie dobrostanu naszych córek. Co zatem jest zadaniem rodzica? Przede wszystkim przestać się wahać, ponieważ pozbycie się raz na zawsze problemu „wrednych dziewczyn” zależy od nas.
Katie Hurley ma dla nas prezent: inspirowane wynikami badań praktyczne sposoby na powstrzymanie okrutnych zachowań wśród dziewcząt. Pomogą nam one wychowywać córki na zdrowe emocjonalnie, empatyczne i silne kobiety. Znam Katie i bardzo cenię jej pracę. Wiem, że szczególnie zależy jej na dobru dzieci. To czołowa specjalistka w dziedzinie rodzicielstwa, która większość dorosłego życia spędziła na studiowaniu rozwoju dziecka; ma ogromne doświadczenie w pracy z dziećmi zmagającymi się z trudnościami w nauce, lękiem i niskim poczuciem własnej wartości. Ma także odpowiednie kwalifikacje: jest psychoterapeutką dzieci i młodzieży, naukowczynią i pisarką; pracowała z dziewczynkami indywidualnie, w grupach i w kontekście rodzinnym. Sama również ma córkę. Jeśli ktokolwiek zdoła przemienić wredne dziewczyny w troskliwe małe kobietki, będzie to właśnie Katie.
Wredne dziewczyny i twoja córka to prawdziwa skarbnica strategii, dzięki którym pomożemy dziewczynkom kochać siebie, odkrywać własne talenty, dogadywać się i współodczuwać z innymi, znajdować w sobie odwagę oraz prowadzić lepsze, bardziej satysfakcjonujące życie. Pomysły Katie są oparte na teorii rozwoju dziecka i badaniach naukowych – przygotowane specjalnie po to, by z nich korzystać razem z córką. Jest to prawdopodobnie jedyna książka, której potrzebujesz, by wychować wspaniałą kobietę. Katie pokazuje w niej, jak wzmacniać dziewczynki, by potrafiły współpracować na rzecz jaśniejszej, lepszej przyszłości. Tłumaczy krok po kroku, jak pomóc córce:
• rozwijać odporność psychiczną, wewnętrzną integralność i empatię, których będzie potrzebować, by prowadzić dobre życie,
• uczyć się strategii nawiązywania przyjaźni oraz umiejętności potrzebnych, by dogadywać się z innymi i tworzyć zdrowe relacje,
• pielęgnować umiejętności emocjonalno-społeczne i znajdować w sobie odwagę, by stawać w obronie swojej i innych,
• opanować własną agresję, jeśli zachowa się nieżyczliwie i zrani kogoś, na kim jej zależy,
• wykształcić zdrowe poczucie własnej wartości, wewnętrznej spójności i niezależności,
• uczyć się samoregulacji, radzenia sobie ze stresem, uwalniania negatywnej energii i wyrażania negatywnych myśli,
• rozwijać umiejętność asertywnej komunikacji, mówić własnym, silnym głosem, a także odmawiać bez poczucia winy,
• znaleźć pasję, odkrywać swoje talenty i uświadomić sobie własną moc, która umożliwia zmienianie świata.
To jeszcze nie wszystko. W tej książce Katie dzieli się swoim wieloletnim doświadczeniem, przytaczając zajmujące historie dziewcząt cierpiących z powodu niemiłych zachowań koleżanek i opisując rozwiązania, które zaproponowała ich rodzicom, aby mogli zmienić życie swoich dzieci na lepsze. Przedstawia także wiele ciekawych ćwiczeń, które możesz wykonywać wspólnie z córką, by stworzyć między innymi: karty odwagi – przydatne, jeśli na co dzień potrzeba jej więcej śmiałości; patyczki z wyzwaniami, które zachęcą ją do podejmowania zdrowego ryzyka; kartę pewności siebie, która będzie jej przypominać, że jest zdolna do pokonywania przeciwności; karty strategii do wykorzystania, gdy poczuje się przytłoczona wyzwaniami, oraz wiele, wiele innych. Katie zamieściła tu także specjalne ramki z ważnymi informacjami oznaczone jako „Wywiadówka”, które pomogą ci się zatrzymać i zastanowić nad tym, jak zastosować poznane strategie w codziennej praktyce.
Twoja praca nie kończy się jednak na przeczytaniu tej książki. Zaangażuj inne mamy. Organizuj spotkania dyskusyjne w szkole. Zapraszaj ekspertów. Zaproponuj, by wszyscy rodzice przeczytali książkę Wredne dziewczyny i twoja córka. Przede wszystkim zaś zacznij rozmawiać z innymi dorosłymi o zjawisku przemocy wśród dziewcząt. Wspólnie szukajcie sposobów na rozwiązanie tego problemu.
Jak zauważa Katie: „Współczesne dziewczynki mają wszystko, czego potrzeba, by zmienić bieg dzieciństwa przyszłych generacji. Mogą być pokoleniem dziewcząt, które wreszcie się zjednoczą i zawołają: «Razem dziewczynki mogą wszystko!»”.
Katie daje nam, rodzicom, gotowy plan działania. Bądźmy odważni, rozmawiajmy ze sobą otwarcie i pomóżmy naszym córkom sięgać szczytów. Konsekwentne korzystanie z pomysłów Katie sprawi, że nasze dziewczynki będą wykazywać się pewnością siebie i odpornością psychiczną – nie tylko teraz, lecz także w dorosłym życiu.
Pomyśl tylko, jak wiele od ciebie zależy!
Michele BorbaOD AUTORKI
Byłam trzecim z czworga dzieci w rodzinie. Przyszłam na świat dziewiętnaście miesięcy po starszym bracie, jako druga z trzech sióstr. Mówiono o mnie „ta cicha”. Byłam introwertyczką, zanim pojęcie „introwertyzm” stało się powszechnie znane; większość czasu spędzałam na bujaniu w obłokach i cichej zabawie. Miałam trudności ze znalezieniem własnego głosu.
Na szczęście rodzice od początku rozumieli moją cichą naturę. Wspierali mnie, gdy stopniowo wychodziłam ze swojego misternie utkanego kokonu, by podążać za własnymi marzeniami. Kibicowali mi, gdy podejmowałam duże ryzyko („Chcę grać w hokeja z chłopcami!”), i zachęcali do wysiłku, kiedy napotykałam przeszkody. Nieustannie służyli mi radą i obdarzali mnie bezwarunkową miłością.
Zawsze uważałam swojego ojca za feministę z przypadku – razem z matką sprowadził na świat trzy dziewczynki. Rodzicom zależało, aby każda z nas odebrała doskonałe wykształcenie, miała własny, mocny głos i coś, co powszechnie nazywa się charakterem. Silnym charakterem.
Na pewnym etapie dzieciństwa zaintrygował mnie fakt, że kobiety wciąż nie mają takich samych możliwości jak mężczyźni. Wielokrotnie (jak mają to w zwyczaju małe dzieci) pytałam: „Czy dziewczynki mogą to robić?”. Nawet jeśli moje uporczywe pytania denerwowały ojca, nigdy nie dał tego po sobie poznać. „Oczywiście! Dziewczynki mogą wszystko!” – odpowiadał z niesłabnącym entuzjazmem. Kiedy dorastałam, to zdanie było moim okrzykiem bojowym, a dziś często powtarzam je swojej córce. Dodałam do niego jedno słowo: „Razem dziewczynki mogą wszystko!”. Czas dać naszym córkom siłę, by razem tworzyły lepszą przyszłość. Nie muszą ze sobą rywalizować… ponieważ mogą zwyciężyć, współpracując.
Niniejszą książkę dedykuję pamięci mojego taty, Jima Godbouta, który nauczył mnie między innymi, że (kolejność przypadkowa): warto stawać w obronie własnych przekonań; jeśli możesz policzyć swoich przyjaciół na palcach jednej ręki, wszystko jest z tobą w porządku; na końcu drogi ważne jest tylko to, kim decydujemy się być każdego dnia; każda dziewczyna może idealnie podkręcić piłkę („Walcz z nimi ich własną bronią, Kate!”). Dziewczynki mogą wszystko!WSTĘP
Trzeba być bardzo dzielnym, by stawić czoło wrogom, ale tyle samo męstwa wymaga wierność przyjaciołom.
– J.K. Rowling
Czy pamiętasz czasy, gdy wredne dziewczyny istniały tylko w liceum lub gimnazjum bądź w starszych klasach szkoły podstawowej? Kiedy historie o „królowych pszczół” słyszane w telewizji zdawały ci się trochę przesadzone i udramatyzowane? Wierz mi, ja też tęsknię za tamtymi czasami. Pracując z dziećmi, od wielu, wielu lat obserwuję, jak wredne dziewczyny przemieszczają się do podstawówek (dawniej rządziły w gimnazjach lub w starszych klasach szkoły podstawowej; obecnie podobne niemiłe zachowania zauważamy u dużo młodszych dzieci), a małe dziewczynki coraz częściej uczestniczą w niepotrzebnej rywalizacji. Spotykam pierwszoklasistki, które celowo wykluczają inne dzieci z grupy, i trzecioklasistki, które potrafią zrobić bardzo wiele, by publicznie upokorzyć swoje rówieśniczki. Nie tracę jednak nadziei. Widzę, jak te same dziewczynki uczą się nawiązywać relacje i współodczuwać z koleżankami. Obserwuję z bliska, jak z królowych pszczół stają się dobrymi i życzliwymi pszczółkami. Możemy pomóc takim dziewczynkom – jestem o tym przekonana. Musimy jednak zacząć to robić natychmiast.
Trzeba mieć bardzo dobre stopnie, żeby nie narobić sobie problemów. Teraz wszystko się liczy. Ale nie wolno się przechwalać ocenami, bo to niemiłe wobec koleżanek; nikt nie chce być „tą dziewczynką, która ciągle się chwali”. Lepiej udawać, że twoje oceny są tylko dobre. Tak samo jest ze sportem. Oczywiście musisz być najlepsza w drużynie, ale nie możesz mówić, że jesteś najlepsza albo chwalić się tym, jak dobrze zagrałaś w ostatnim meczu, bo innym dziewczynkom zrobi się przykro i przestaną się do ciebie odzywać. Czasami trzeba udawać, ale to jest w porządku. Każdy tak robi.
– trzecioklasistka
Niektóre grupy ubierają się tak samo. Jest grupa dziewczyn, które zawsze noszą czarne leginsy, białe koszulki i adidasy i zawsze czeszą się w wysoki kucyk. Czasami zmieniają kolor koszulek albo inny szczegół, ale zawsze wyglądają podobnie. Inna grupa chodzi w converse’ach. Sportsmenki zwykle noszą spodnie do jogi, niekoniecznie w tym samym kolorze. Moje przyjaciółki chodzą w tym, w czym chcą, ale jest dużo grup, których członkinie ubierają się podobnie do siebie. Pewnie im się to podoba, ale ja się cieszę, że nie muszę tak robić.
– piątoklasistka
Najbardziej denerwuje mnie to, że nigdy nie mogę mieć złego dnia, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto ma gorszy. Jeśli mówię o tym, dlaczego mam zły humor, trzy inne dziewczyny zaczynają opowiadać swoje historie, aby wszyscy słuchali właśnie ich. Tak jakby osoba, która ma najgorzej, dostawała nagrodę. Dlatego nikomu już nic nie mówię. Niby po co?
– szóstoklasistka
Nie wiem, jak zdobyć koleżanki, bo jestem nowa i wszystkie dziewczyny mają już swoje grupy. W starej szkole miałam swoją paczkę. Dobrze jest być w grupie, bo wtedy wiesz, że masz przyjaciółki.
– pierwszoklasistka
Nie chciałabym być „przewodniczącą” w grupie, bo wtedy trzeba mówić innym, co mają robić, a dzieci nie lubią, kiedy się im rozkazuje. Nie lubią też słyszeć, że ich pomysły nie są dobre. Wolę pozostawać w cieniu, dużo słuchać i po prostu wykonać swoją część pracy.
– czwartoklasistka
Popularne dziewczyny są ładne, a chłopcy śmieją się z wszystkich ich żartów. Nie zawsze są wredne, ale nie lubią się zaprzyjaźniać z nowymi osobami.
– trzecioklasistka
Pierwszego dnia studiów na Uniwersytecie Pensylwanii siedziałam w zatłoczonej auli razem z dużą grupą obcych ludzi, zastanawiając się, jak zacząć ten nowy etap w życiu. Wokół słychać było nerwowe pogawędki, aż na katedrze pojawił się profesor. Poprosił o wyciągnięcie kartki i czegoś do pisania, a następnie zadał nam jedno proste pytanie: „Kim jesteś?”. Mieliśmy zapisać wszystkie role, jakie odgrywamy w życiu, dostaliśmy na to jednak tylko minutę. Szybko zanotowałam listę ról: „Jestem córką, siostrą, wnuczką, przyjaciółką, nianią, studentką…” – i jeszcze kilka innych, których już nie pamiętam. Na samym końcu, gdy zostało mi ledwie parę sekund, dopisałam wielkimi literami: „JESTEM SOBĄ”. Wiele lat później natknęłam się na tę listę w mojej dawnej sypialni i zastanowiło mnie, dlaczego nie napisałam tylko tych ostatnich słów. Dlaczego bycie „sobą” zawsze wydawało mi się niewystarczające?
Przez osiemnaście lat pracy z dziećmi i młodzieżą zauważyłam kilka motywów charakterystycznych dla świata dziewcząt. Po pierwsze, mimo iż żyjemy w czasach, w których kobiety osiągają ogromne sukcesy w wielu dziedzinach, dziewczynki wciąż są uczone podważania swojej wartości. Po drugie, obecnie świat dziewcząt jest przesiąknięty niezdrową rywalizacją, która nie skłania ich do podejmowania ryzyka i przekraczania swoich ograniczeń. Po trzecie, wiele dziewcząt ma niską samoocenę, co w bezpośredni sposób przekłada się na brak asertywności i pewności siebie, stanowiąc istotną przeszkodę w osiąganiu celów. Przytoczone wyżej cytaty pochodzą z całego okresu osiemnastu lat mojej pracy zawodowej (i są tylko małą próbką). Wniosek? Dorastanie w świecie dziewcząt nigdy nie było łatwe; nadszedł czas, by pomóc naszym najmłodszym córkom i zapobiec choć części negatywnych doświadczeń, które mogą im się przytrafić.
W 2008 roku twórcy programu Dove Self-Esteem opublikowali niepokojące wyniki zleconych przez siebie badań zatytułowanych „Real Girls, Real Pressure: A National Report of Self-Esteem” (Prawdziwe dziewczyny, prawdziwa presja. Narodowy raport na temat samooceny). Badania (w których wzięły udział ponad 4 tysiące dziewcząt w wieku od 8 do 17 lat) wykazały, że dziewczynki doświadczają kryzysu samooceny, mającego negatywny wpływ na wszystkie obszary ich życia: od relacji rodzinnych, przez wyniki w nauce i relacje z rówieśnikami, po wygląd zewnętrzny. Według danych z raportu 7 na 10 dziewcząt czuje, że ich umiejętności są niewystarczające, albo uważa, że nie spełnia określonych standardów. Badania wykazały także, że 62 procent wszystkich dziewczynek nie ma wystarczającej pewności siebie, a 75 procent dziewcząt z niską samooceną oddaje się negatywnym zachowaniom (takim jak na przykład zaburzone odżywianie, nękanie koleżanek lub samookaleczanie), gdy czuje się źle ze sobą.
Badania przeprowadzone w 2006 roku przez Girls Inc., organizację non profit, która inspiruje dziewczynki do bycia „silnymi, mądrymi i odważnymi”, rzucają jeszcze więcej światła na problemy, z którymi nasze córki zmagają się w milczeniu. Według 56 procent dziewcząt biorących udział w badaniu otoczenie oczekuje od nich, że będą mówiły łagodnym tonem i nie będą sprawiały kłopotów; 44 procent badanych zgodziło się, że najmądrzejsze dziewczynki w szkole nie są popularne; 60 procent stwierdziło, że często odczuwa stres, a 69 procent przyznało, że martwi się swoim wyglądem. Warto przytoczyć jeszcze dwie liczby z tego badania: 74 procent dziewcząt powiedziało, że odczuwa dużą presję na zadowalanie wszystkich wokół, a 45 procent – że nie wolno im się chwalić tym, co robią dobrze. Wynika z tego, że słowa trzecioklasistki, która ostrzegała mnie przed niebezpiecznymi skutkami pokazywania światu własnych talentów, były po prostu odpowiedzią na społeczną presję, którą dziewczęta uwewnętrzniają każdego dnia.
Choć część przytoczonych danych mogła wywołać w tobie przerażenie, a nawet panikę (wiem, ponieważ kiedy ja po raz pierwszy je przeczytałam, oblał mnie zimny pot), jestem tu po to, by cię zapewnić, że są też dobre wiadomości. Przede wszystkim według raportu Dove Self-Esteem najważniejszym pragnieniem wszystkich dziewczynek jest poprawa komunikacji z rodzicami. Możemy je spełnić! Poza tym badania wykazały, że 91 procent dziewcząt w wieku od 8 do 12 lat w chwilach złego samopoczucia zwraca się po wsparcie do matek, a 54 procent dzieci z tej samej grupy wiekowej prosi o pomoc ojców. Jest to ukryta dobra strona tej smutnej sytuacji. Owszem, dziewczynki doświadczają trudności. Agresja relacyjna pozostaje problemem i dochodzi do niej wśród coraz młodszych dziewcząt (więcej na ten temat w rozdziale 1). Bardzo małe dzieci czują się zagubione, uwewnętrzniając sprzeczne informacje o tym, jak powinny się zachowywać dorastające dziewczynki. Na szczęście poszukują pomocy u mamy i taty.
Na rynku jest wiele wspaniałych książek, z których rodzice mogą korzystać, by pomóc córkom radzić sobie w często niełatwym okresie nauki w gimnazjum (lub w starszych klasach szkoły podstawowej) i liceum. Niestety młodsze dziewczynki (w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym) także zmagają się ze złożonymi problemami „dużych dziewczyn”, nie mając odpowiednich umiejętności, by sobie z nimi radzić. Czasami odnoszę wrażenie, że do mojego gabinetu ciągle trafiają dziewczynki z podobnymi trudnościami wynikającymi ze specyfiki funkcjonowania świata dziewcząt. Rodzice często są zaskoczeni i zdezorientowani, gdy słyszą, z czym ich córki, będące uczennicami najmłodszych klas szkoły podstawowej (lub uczęszczające do przedszkola!), mierzą się każdego dnia.
Tu z pomocą przychodzi im książka Wredne dziewczyny i twoja córka. Od lat pracuję z dziewczętami indywidualnie i w grupach, rozmawiam też z ich rodzinami. Często zauważam, że im wcześniej dziewczynki zaczynają pracować nad rozwiązaniem swoich niepokojących, czasami bardzo zawikłanych dylematów społecznych i emocjonalnych, tym lepiej radzą sobie z trudnymi sytuacjami w szkołach ponadpodstawowych i w późniejszym życiu. Tę książkę pisałam z myślą o najmłodszych dziewczętach. Znajdziesz w niej informacje i strategie, które pomogą twojej córce w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym: nawiązywać przyjaźnie, radzić sobie z agresją relacyjną i innymi formami nękania; rozwijać wysokie poczucie własnej wartości, asertywność, odporność psychiczną i nie tylko. Nie jest to kolejny poradnik, który ma przeprowadzić rodziców przez kryzysowe chwile. To książka, z której będziesz korzystać wspólnie z córką – podróż, w którą wyruszycie razem.
Wredne dziewczyny i twoja córka zachęca rodziców do podjęcia działań, które będą wzmacniać dziewczynki w procesie pokonywania przeszkód. Mam nadzieję, że zainspiruje cię ona do współpracy z innymi rodzicami i wzajemnego wspierania się. Dziewczynki mają moc dokonywania wielkich zwrotów akcji – mogą zamienić historię o „królowej pszczół” w opowieść o drużynowym dążeniu do sukcesu. Nie muszą sobie wzajemnie dokuczać, aby osiągać swoje cele; nie muszą walczyć o pozycję społeczną. Mogą być życzliwe, pewne siebie i odporne psychicznie, wspierając się nawzajem podczas wzlotów i upadków, nieuniknionych w okresie dzieciństwa i nastoletniości.
Jako terapeutka chciałabym podzielić się z tobą wynikami wszystkich ciekawych badań dotyczących sytuacji dziewczynek w wieku szkolnym, aby pomóc ci lepiej zrozumieć jej szeroki kontekst. Jako rodzic jednak wiem, jak cenny jest nasz czas. Dlatego w tej książce przedstawiam tylko niektóre interesujące odkrycia naukowe. Uzupełniam je przykładami z prawdziwego życia oraz propozycjami praktycznych działań, które dziewczynki mogą podjąć, by poradzić sobie ze swoimi problemami. Oczywiście możesz przeczytać tę książkę od początku do końca, ale możesz także wybrać rozdziały dotyczące tematów aktualnych na obecnym etapie rozwoju twojej córki. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że dziewczynki wciąż się zmieniają; dzieje się to niemal z dnia na dzień. W swojej pracy spotykam zarówno te bardzo pewne siebie, które nagle zaczynają kwestionować każdą swoją myśl, jak i dziewczynki z niskim poczuciem własnej wartości, które zaczynają asertywnie bronić swoich racji. Jeśli obecnie twoje dziecko ma trudności z nawiązywaniem przyjaźni, nie oznacza to, że za kilka miesięcy nie będzie się zmagać z presją grupy rówieśniczej.
Ramki oznaczone jako „Wywiadówka” mają ci pomóc w zatrzymaniu się na chwilę, by przemyśleć pewne istotne zagadnienia. Ułatwią ci one przetworzenie zdobytych wiadomości, zanim zaczniesz pracę nad problemem razem z córką. Znajdziesz w nich na przykład listę objawów niskiej samooceny wraz z kilkoma pomysłami na rozpoczęcie trudnej rozmowy z dzieckiem. Nazwałam te fragmenty „Wywiadówkami”, ponieważ mimo iż to rodzice najczęściej szukają rozwiązań, gdy ich córki doświadczają trudności, przez większość dnia naszym dzieciom towarzyszą nauczyciele. To oni są na linii frontu. Mam ogromną nadzieję, że zarówno rodzice, jak i nauczyciele będą korzystać z tej książki jako źródła wiedzy i inspiracji.
Podrozdziały zatytułowane „Dziewczynki mogą wszystko!” zawierają pomocne strategie oraz zadania, które możesz wykonywać razem z córką. Słowo „razem” jest tu szczególnie ważne. Kiedy pytam dziewczynki, czego najbardziej potrzebują od swoich rodziców, często słyszę: „aby spędzali ze mną czas”, „aby mnie słuchali” i „aby mi pomagali, nie mówiąc mi, co mam robić”. Nie daj się zwieść pozorom – nasze córki chcą naszej pomocy (nawet jeśli czasami przewracają oczami, tupią albo zatrzaskują nam przed nosem drzwi do swojego pokoju), oczekują jednak, że będziemy rozwiązywać problemy razem z nimi. Nie chcą słyszeć wciąż tych samych wyświechtanych rad („Po prostu się tym nie przejmuj”) ani historii, które opowiadaliśmy im już miliony razy. Pragną silnej więzi – oczekują, że ich wysłuchamy i wspólnie zajmiemy się ich skomplikowanymi problemami.
Oto moja propozycja. Przeczytaj wybrane fragmenty tej książki razem z córką. Postarajcie się przeczytać wspólnie przynajmniej podrozdziały oznaczone hasłem „Dziewczynki mogą wszystko!”. Jako mama znam aż za dobrze chęć ochronienia córki od wszelkiego zła; jako terapeutka jednak wiem, że kiedy rozmawiam z nią o agresji relacyjnej, poczuciu własnej wartości, mediach (mediach społecznościowych, telewizji, filmach i muzyce) i cyberprzemocy, daję jej siłę. Staję się jej przewodniczką i wyposażam ją w informacje, których potrzebuje, aby bardziej świadomie i bezpiecznie poruszać się po niepewnym terytorium Snapchata (oraz wszelkich innych modnych zjawisk). Działaj więc razem z córką. Powstrzymaj się od wygłaszania wykładów, a zamiast tego szczerze rozmawiaj z nią na poruszane tu ważne tematy.
Proszę cię o jeszcze jedno: nie miej poczucia winy z powodu swoich decyzji rodzicielskich podjętych do tej pory i nie martw się, że wszystko robisz źle. To nieprawda. Słyszę podobne słowa od rodziców częściej, niż ci się wydaje. Wielu z nich czyta moje artykuły (albo słucha moich porad w gabinecie) i zamiast docenić pozytywne strony sytuacji, dostrzega tylko tak zwane porażki. Nie bez powodu hasztag #momfail (porażka mamy – przyp. tłum.) stał się tak popularny. Każdy z nas czasem czuje się przegrany. Czytając książkę Wredne dziewczyny i twoja córka, zwracaj uwagę na możliwości. Szukaj sposobów na zmianę kierunku działania, aby jak najlepiej wspierać rozwój swojej córki.
Podczas lektury tej książki czasami możesz doświadczyć poczucia przytłoczenia. Poruszane tu tematy są bardzo trudne, zwłaszcza że dotyczą małych dziewczynek. Wszyscy pragniemy chronić nasze dzieci przed agresją relacyjną, nękaniem w internecie i wykluczeniem społecznym; czasami nawet wydaje nam się, że unikanie tych tematów podczas rozmów z córkami jest w pewnym stopniu skuteczną strategią. Jeśli jednak nie będziemy mówić dzieciom o negatywnych zjawiskach, które istnieją w naszym otoczeniu, nie nauczymy ich, jak sobie z nimi radzić.
Problem poczucia winy u rodziców jest powszechny – nie dotyczy tylko ciebie. Jeśli przeczytasz fragment o wpływie sarkazmu na dziewczynki i poczujesz, że masz coś na sumieniu, nie obwiniaj się. Rodzicielstwo to w dużej mierze praca metodą prób i błędów. Nasze postępowanie bywa chaotyczne, a wyzwania trudne i przytłaczające; równocześnie jednak bycie rodzicem daje nam wiele wzruszeń i pięknych chwil, a także poczucie spełnienia. Nie bij się w pierś za coś, co być może zrobiłeś/zrobiłaś źle. Będzie lepiej, jeśli spojrzysz na swoją córkę taką, jaka jest, tu i teraz, i zaczniesz działać już dzisiaj. Możesz od razu ruszyć naprzód ku pozytywnym zmianom, które pomogą jej się rozwijać.
Współczesne dziewczynki dorastają w szybko zmieniającym się świecie, a ich życie jest pełne przeszkód. Dzięki tej książce nauczysz się wspierać córkę w pokonywaniu tych trudności i wychowasz ją na silną, pewną siebie i empatyczną kobietę. Do dzieła!ROZDZIAŁ 1
PO CZYM POZNAĆ PRZYJACIÓŁKĘ?
Przetrwamy dzięki życzliwości.
– Amy Poehler
Mama powiedziała, że jest wredna. Że jest „królową pszczół”. Taką dziewczyną, która mówi wszystkim innym, co mają robić i z kim rozmawiać.
– trzecioklasistka
Wredne dziewczyny i „królowe pszczół” z pewnością nie są nowym zjawiskiem. Te popularne określenia są powszechnie znane od dłuższego czasu; kiedy jednak usłyszałam je z ust ośmiolatki, wprawiły mnie w konsternację. Nie znałam „wrednej dziewczyny”, o której opowiadała. Nie mogłam więc się odnieść do jej rzeczywistych zachowań, aby zweryfikować opinię na jej temat. Wiedziałam natomiast, że dziecko, z którym rozmawiam, przypisało tamtej dziewczynce określoną etykietę i zaklasyfikowało ją do kategorii „Z tymi osobami się nie zadawaj”.
Narracja dotycząca „wrednych dziewczyn” jest bardzo stara i pojawia się nawet w literaturze, która towarzyszyła mi w dzieciństwie. Kiedy nie tak dawno sięgnęłam po mój ukochany egzemplarz Małych kobietek i czytałam tę powieść córce, odkryłam (już na drugiej stronie), że „wredne dziewczyny” mają długą historię w zbiorowym doświadczeniu dziewczynek:
– Nie przypuszczam, żeby któraś z was cierpiała tak jak ja! – zawołała Amy. – Wy nie musicie chodzić do szkoły z tymi wstrętnymi dziewczynami, które dręczą cię, jeśli czegoś nie umiesz, wyśmiewają się z twoich sukienek, robią z twojego ojca karytekturę, jeśli nie jest bogaty, i obrażają cię, jeśli nie masz ładnego nosa.
Małe kobietki Louisy May Alcott po raz pierwszy ukazały się w dwóch odcinkach w latach 1868 i 1869. Najwyraźniej spotkania z wrednymi koleżankami są wpisane w doświadczenie bycia dziewczynką. Zmienia się tylko wiek „królowych pszczół” – są coraz młodsze.
Na początku roku 2001, gdy po raz pierwszy zauważyłam subtelną zmianę w sposobie, w jaki odnoszą się do siebie uczennice szkoły podstawowej, pracowałam jako terapeutka w małej szkole w Los Angeles. Uczące się w niej dzieci na ogół dobrze się ze sobą dogadywały, ale w jednej z grup czwartoklasistek nagle wszystko się zmieniło. Dziewczynki trzymały się razem od pierwszej klasy, dobrze się znały i codziennie siedziały razem podczas obiadu w szkolnej stołówce. Do czasu. Pewnego dnia trzy dziewczynki oddzieliły się od grupy. Pozostałe były tym zrozpaczone.
Najpierw przyszła do mnie Molly. Na jej twarzy malowało się czyste oburzenie. Należy wspomnieć, że Molly często się oburzała – z powodu zadań domowych, lekcji, które uważała za nudne, albo braku ciekawych zajęć podczas przerw. Tamtego dnia poczuła się osobiście dotknięta. Dotarła do stołówki jako pierwsza i zajęła ten sam stolik co zwykle. Po kilku minutach dołączyły do niej dwie koleżanki. Pozostałe trzy w ogóle się nie zjawiły. Kiedy Molly rozejrzała się po placu zabaw, dostrzegła je siedzące pod drzewami.
Według wersji wydarzeń, którą przedstawiła mi Molly, dziewczynka podeszła do koleżanek i grzecznie zapytała, dlaczego nie dołączyły do grupy. Znałam ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że prawdopodobnie energicznie pomaszerowała w ich stronę, a następnie stanęła przed nimi z zaciśniętymi pięściami i domagała się wyjaśnień. W każdym razie odpowiedź dziewczynek była dla Molly ciosem. „Po prostu dzisiaj chcemy być same”.
Gdyby ta sytuacja była jednorazowa, nie miałaby większego znaczenia, ale od tamtej pory trzy dziewczynki codziennie przez niemal miesiąc izolowały się od reszty koleżanek. Zmieniły swoje miejsca w klasie. Przestały się bawić z innymi dziewczynkami na przerwach. Zachowywały się tak, jakby tworzyły zupełnie odrębną grupę. Pozostałe koleżanki czuły się zranione, zdezorientowane i porzucone.
Wówczas było mi trudno zrozumieć, w jaki sposób grupa znalazła się w tym punkcie. To oczywiste, że koleżanki się kłócą; dzieci często zawierają nowe przyjaźnie i porzucają te, które nie spełniają ich oczekiwań. Ta sytuacja była jednak inna. Miałam wrażenie, że ktoś wziął ogromny marker i narysował wyraźną linię dzielącą grupę na pół. Czy dziewczynki działały pod wpływem mediów? A może starszego rodzeństwa? Czy wśród koleżanek doszło do jakiejś towarzyskiej katastrofy? Nic z tych rzeczy. Sytuacja w grupie była wynikiem mocnego połączenia frustracji i słabych umiejętności komunikacyjnych.
Po wysłuchaniu tysiąca skarg i wyjaśnień od obu stron konfliktu postanowiłam zaproponować dziewczynkom nowe rozwiązanie. Stworzyłam dziewczyńską grupę obiadową, która spotykała się raz w tygodniu w stołówce na długiej przerwie. Grupa była otwarta dla każdej uczennicy, która chciała się przyłączyć – i często stawała się bardzo liczna. Jak się okazało, dziewczynki nudziły się podczas przerw, co negatywnie wpływało na ich relacje. Z tego powodu dużo narzekały, ale nie potrafiły znajdować rozwiązań.
Większym problemem było to, że dziewczynki zaczynały dorastać i czasami potrzebowały przestrzeni dla siebie, nie potrafiły jednak komunikować swoich uczuć koleżankom. Zamiast ze sobą rozmawiać, dzieliły się na podgrupy. Spotkania grupy obiadowej ujawniały sprawy, które dla dziewczynek były problemem, a o których nie mówiły sobie nawzajem, aby nie wyjść na „wredne”. Na początku proces ten postępował powoli, ale po kilku tygodniach dzieci dzieliły się swoimi przeżyciami, rozmawiały, krzyczały na siebie i przepraszały się wzajemnie. Opowiadały o irytujących je zachowaniach (na przykład o dziewczynce, która w każdej rozmowie musiała mieć ostatnie słowo) i o tym, co jest dla nich najważniejsze w przyjaźni. Nie zawsze było między nimi idealnie, ale w ten sposób uczyły się pracować nad trudnościami oraz radzić sobie z tym, co je denerwowało i powodowało, że się od siebie oddalały.
Szczerze mówiąc, bywały tygodnie, w których byłam całkowicie przekonana, że mój plan scalenia grupy koleżanek i nauczenia ich umiejętności społecznych nie przyniesie najmniejszej zmiany, a problem pozostanie. Nie planowałam tematów spotkań, ponieważ chciałam zrozumieć sytuację dziewczynek i potraktować ją jako punkt wyjścia. Okazało się to niełatwe, ponieważ grupa była liczna, a przerwy obiadowe – krótkie. Wszystko zmieniło się jednak w dniu, w którym poprosiłam, by każda z uczennic napisała na baloniku komplement dla przyjaciółki (miłą myśl o jednej z rówieśniczek), a następnie podrzuciła go w górę. Dziewczynki śmiały się razem, rozrzucając baloniki po całej sali. Podskakiwały przy tym, żartowały i znów zachowywały się jak dzieci. Zapomniały o swoich obawach i cieszyły się chwilą. To doświadczenie sprawiło, że zaczęły na nowo poszukiwać swojej drogi. Stopniowo pozbywały się negatywnego nastawienia i przepracowywały swoje problemy relacyjne. Nauczyły się też czegoś ważnego: mogły być przyjaciółkami i wspierać się nawzajem, nie siedząc codziennie w tych samych ławkach i nie spędzając ze sobą każdej wolnej chwili.
W ostatnich latach obserwuję podobne zachowanie już u dziewcząt w wieku przedszkolnym. Zachowanie, które dawniej było uważane za typowe dla nastolatek, rozprzestrzeniło się wśród uczennic najmłodszych klas szkoły podstawowej. W gimnazjum lub starszych klasach podstawówki relacje społeczne większości dziewcząt są bardziej skomplikowane. Gdy nastolatki wykluczają koleżanki z grupy, rozpuszczają o nich plotki lub wykorzystują media społecznościowe, by wylewać swoje żale wobec innych dziewczyn, ich celem jest zranienie drugiej osoby. Tymczasem młodsze dzieci nie mają wystarczająco rozwiniętych umiejętności społecznych, by zrozumieć takie zachowanie, a mimo to się w nie angażują. Na przykład kiedy grupa postanawia wykluczyć jedną z dziewczynek, zazwyczaj wiele jej członkiń wie, że jest to niewłaściwe, a nawet czuje się z tym niekomfortowo. Często jednak nie potrafią wyrazić swoich emocji lub brakuje im asertywności, by sprzeciwić się grupie. Bierne obserwatorki są wszędzie.
Kiedyś przyszła do mnie pięciolatka. Stała w moim gabinecie ze spuszczoną głową i nerwowo pocierała o siebie dłonie. Z powodu poczucia winy nie mogła wydusić z siebie słowa. Po kilku partyjkach Uno wreszcie spojrzała mi w oczy i zaczęła płakać. Tamtego dnia popełniła „wielki” błąd. Dwie rówieśniczki powiedziały jej, że może się z nimi pobawić w dom, ale tylko jeśli zostawi swoją najbliższą koleżankę. Zgodziła się, ponieważ bardzo chciała się bawić w dom, ale zapłaciła za to wysoką cenę. Okazało się, że zabawa wcale nie była przyjemna. Dziewczynka przez cały czas zerkała na porzuconą koleżankę, która siedziała sama na przedszkolnym podwórku. Gdyby tylko mogła cofnąć czas i zmienić zdanie! Zamiast podejść do przyjaciółki i ją przeprosić, przyglądała się jej, nic nie mówiąc. Nie pomyślała, że może rozwiązać problem. Zamiast tego rozbolał ją brzuch. Martwiła się, że na zawsze straciła najlepszą towarzyszkę zabaw. Z góry przyjęła pewne założenie (które było błędne), co spowodowało, że jej przyjaciółka i ona sama doświadczyły emocjonalnego cierpienia.
Wywiadówka
Małe dzieci mają skłonność do myślenia czarno-białego („wszystko albo nic”) i innych zniekształceń poznawczych. Kiedy twoja córka doświadcza problemów w relacjach z koleżankami, zwróć uwagę na następujące schematy myślowe:
• Nadmierne uogólnianie – wyciąganie bardzo ogólnych wniosków na podstawie pojedynczych zdarzeń (na przykład „Raz zostawiłam ją samą i było jej przykro, więc już nigdy nie będzie chciała się ze mną bawić”).
• Katastrofizacja – koncentrowanie się na najgorszym możliwym scenariuszu, jaki może się ziścić w danych okolicznościach (na przykład „Ona nigdy nie zostanie moją przyjaciółką, ponieważ nie gram w piłkę nożną”).
• Wyolbrzymianie lub umniejszanie – gdy dziecko „robi z igły widły”.
• Czytanie w myślach – gdy dziecko ma skłonność do (błędnego) zgadywania myśli koleżanek i kolegów na podstawie ich zachowania lub wyrazu twarzy.
• Obwinianie – niektóre dzieci zawsze znajdą sposób na obarczenie winą drugiej osoby.
• Lekceważenie pozytywów – niektóre dzieci postrzegają pozytywną komunikację jako pomyłkę i skupiają się na jej subiektywnie postrzeganych negatywnych stronach (na przykład „Powiedziała mi «cześć» tylko dlatego, że byłam z jej koleżanką; tak naprawdę wcale mnie nie lubi”).
• Przewidywanie rezultatów – czasami dzieci przepowiadają sobie przyszłość (na przykład „Wiem, że te dziewczyny nie będą chciały, żebym siedziała razem z nimi, więc nawet nie spróbuję do nich podejść”).
• Wszystko albo nic – często zauważam ten schemat myślenia u małych dziewczynek (na przykład „Nie usiadła przy moim stoliku, więc nie jesteśmy już przyjaciółkami”).
W swojej pracy wciąż na nowo odkrywam, że małe dziewczynki mają trudności z nawiązywaniem przyjaźni. Dawniej w przedszkolach poświęcano dużo czasu na zajęcia rozwijające kompetencje społeczne i kształtujące charakter. Obecnie dzieciństwo mija w przyspieszonym tempie, a najmłodsi nie zdobywają podstawowych umiejętności przydatnych w życiu. Nie mają czasu ćwiczyć nawiązywania znajomości i nie otrzymują niezbędnych informacji zwrotnych, które umożliwiałyby im naukę lepszego funkcjonowania w relacjach.
Kiedy chodziłam do czwartej klasy, wraz z najlepszą przyjaciółką i jeszcze jedną koleżanką założyłyśmy klub dla dziewczyn. Stało się to pod wpływem impulsu i prawdopodobnie miało na celu odcięcie się od przeszkadzających nam braci. Pewne sobotnie popołudnie spędziłyśmy w piwnicy domu mojej przyjaciółki, projektując logo naszego nieistniejącego klubu. Grupa nazywała się Śmierdzące Trampki. Chwytliwa nazwa, prawda? Popełniłyśmy ogromny błąd, opowiadając o klubie w szkole w poniedziałek rano. Wieści szybko się rozeszły, a podczas długiej przerwy wychowawczyni wezwała nas do siebie, by wytłumaczyć nam, jak czują się osoby, które zostały wykluczone. Mimo że nasz klub był tylko plakatem na ścianie i zabawną nazwą (nie zamierzałyśmy nikogo „wykluczać”; po prostu tamtego dnia bawiłyśmy się we trzy), kluby zostały zakazane w szkole, a Śmierdzące Trampki szybko odeszły w zapomnienie. Dla naszej trójki była to ważna lekcja. Zrozumiałyśmy, że nawet jeśli wydaje nam się, że coś jest po prostu śmieszne, możemy zranić czyjeś uczucia. Warto więc dwa razy się zastanowić.