- W empik go
Wrogowie - ebook
Wrogowie - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 144 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nie znam nic bardziej odrażającego niż ocenianie kogokolwiek „według wyglądu”. Do podstawowych braków naszego aparatu poznawczego zaliczyć należy niemożność przekroczenia granic tego co zewnętrzne. Problem ów dotyczy nawet najmniej istotnych szczegółów naszej egzystencji, ale z konieczności ograniczymy się do paru zaledwie przykładów. Źle namalowany pejzaż w oczywisty sposób przesłania nam obraz natury, którego ofiarą padł nieudolny artysta; oglądamy więc słońce-pomidor, drzewa-miotełki i bochenki chleba zamiast wzgórz. Ściślej mówiąc, istota tego, co zostało odtworzone, jest dla nas niewidoczna, chociaż jej okruchy znajdują się przed nami w postaci rozmieszczenia przedmiotów, ich skrótu perspektywicznego czy barwy. Najwspanialsza jednak nawet wyobraźnia nie dorówna w takim wypadku Cuvetowi, którego jeden zaledwie ząb jakiegoś zwierzęcia poinformował precyzyjnie, z czyjej szczęki ów ząb trafił na biurko prolesora. Freski Egipcjan i Asyryjczyków cechuje umowna prawda wizerunku, a przecież – choćbyśmy rozbili sobie o nie głowy – nie pozwolą nam one zobaczyć na przykład prawdziwego orszaku owych czasów; domyślamy się mgliście, wyobrażamy go sobie, ale nie zgłębiamy w całym minionym autentyzmie. Czytelnik ma, rzecz jasna, prawo zaprotestować, że domaganie się przenikliwości, zgłębiającej sedno rzeczy za pośrednictwem żałosnych ledwie aluzji czy nawet tylko uskarżanie się na jej brak – jest pretensją dość fantastyczną, a jednak istnieje dziedzina, w której owa pretensja i owo uskarżanie się zasługują na uwagę. Mowa tu o ludzkiej twarzy, o wyglądzie człowieka, owej wielkości poznawalnej jedynie za pośrednictwem zmysłów, która często nawet przed nim samym zasłania jego prawdziwe duchowe oblicze. Ponad połowa naszych postępków dostosowana jest podświadomie do wyobrażenia o własnym wyglądzie: upadków, samobójstw, przejawów samouwielbienia czy manii wielkości i w ogóle ocen tak kłamliwych, że można je porównać jedynie z sądzeniem o sobie na podstawie odbicia w krzywym zwierciadle. Tym bardziej nasz stosunek do bliźnich jest w najlepszym przypadku kompilacją wrażeń: tych, które opierają się na ich czynach, słowach i myślach, oraz tych, które dyktowane są przez cechy domniemane, narzucane naszej świadomości przez wygląd. Tu zawsze popełniamy błąd, a przecież najbardziej odrażająca twarz najnikczemniejszego zbrodniarza nie jest adekwatnym odbiciem jego cech wewnętrznych. W każdym razie wewnętrzne skłócenie człowieka i jego osamotnienie wyrastają właśnie z tego korzenia, a mianowicie mechanicznego oceniania „według wyglądu”. Gdyby naturze człowieka dany był cudowny dar ujawniania niepowtarzalnego duchowego oblicza, którego rzeczywistym wyrazem byłoby jego oblicze fizyczne, stalibyśmy się świadkami dziwnych, przerażających i wspaniałych przemian, prawdziwych odkryć zdolnych wstrząsnąć światem.