Wspomnienia babki. Obrazy z dziejów rosyjskich Żydów w XIX wieku. Tom 2 - ebook
Wspomnienia babki. Obrazy z dziejów rosyjskich Żydów w XIX wieku. Tom 2 - ebook
Wspomnienia babki. Obrazy z dziejów rosyjskich Żydów w XIX wieku autorstwa Pauliny Wengeroff (1833–1916) są monumentalnym, dwutomowym dziełem przedstawiającym szeroką panoramę życia żydowskiego w carskiej Rosji. Narracja Wengeroff jest pełna etnograficznych detali oraz bezcennych z naszej perspektywy opisów tradycji i zwyczajów, np. dotyczących stroju, ceremonii zaślubin, opieki nad dzieckiem, przebiegu świąt i obrzędów z nimi związanych, kuchni, praktyk leczniczych. Autorka charakteryzuje tradycyjny świat Żydów wschodnioeuropejskich, a następnie jego upadek, będący konsekwencją przemian modernizacyjnych. Opisy przepełnione są nostalgią i sporządzane z pełną świadomością, że dotyczą świata, który odchodzi. Dzieło Wengeroff zalicza się dziś do klasyki żydowskiej autobiografii, jest ponadto jednym z pierwszych i najważniejszych żydowskich tekstów autobiograficznych napisanych przez kobietę i ujmujących kobiece doświadczenie. Poza tym (a może przede wszystkim) Wspomnienia są znakomitym tekstem literackim; zostały napisane z talentem i pisarskim wyczuciem. Oryginalnie opublikowano je po niemiecku w Berlinie. W niniejszej polskiej edycji zachowano układ dwutomowy. Pierwszy tom obejmuje okres od najwcześniejszego dzieciństwa autorki do końca lat czterdziestych XIX wieku. Autorka opisała w nim swoje dzieciństwo w zamożnej tradycyjnej rodzinie żydowskiej w Brześciu Litewskim. W serii ukazały się: Ludwig Kalisch, Obrazki z moich lat chłopięcych Jecheskiel Kotik, Moje wspomnienia, TOM I Najstarsze pamiętniki Żydów krakowskich: Meir ben Jechiel Kadosz z Brodu, Zwój pana Meira, Jom Tow Lipmann Heller, Zwój nienawiści Jecheskiel Kotik, Moje wspomnienia, TOM II Estera Rachela Kamińska, Boso przez ciernie i kwiaty. Memuary „matki teatru żydowskiego” Mordechaj Aron Gincburg, Awiezer. Wyznania maskila Beniamin R., „Płonęli gniewem”. Autobiografia młodego Żyda Rachela Fajgenberg, Dziewczęce lata. Młodość w poleskim sztetlu Kadia Mołodowska, Spadek po pradziadku. Opowieść Natan Sternharz, Dni Natana Josef R. Ehrlich, Droga mojego życia. Wspomnienia byłego chasyda Mendele Mojcher Sforim, Szlojme od reb Chaima Adele von Mises, Ciotka Adela opowiada… Icchok Lejbusz Perec, Mogliste lata dzieciństwa. Wspomnienia z Zamościa Malka Lee, Oczami dziecka Awraham Ber Gotlober, Wspomnienia z moich lat młodzieńczych Jaakow ha-Lewi Lewin, Wspomnienia z dni polskiego buntu, 1830-1831 Izrael Jehoszua Singer, Wspomnienia ze świata, którego już nie ma.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-23246-7 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zachęcona życzliwym przyjęciem, z jakim spotkał się pierwszy tom, z radością przystępuję do wydania drugiej części moich wspomnień.
Zgodnie z założeniem, by wiernie i bez upiększania odmalowywać przeszłość taką, jaka do dzisiaj żyje w m y m s e r c u i w m e j p a m i ę c i, pragnę dalej snuć nić tej opowieści i przywołać obrazy z minionych czasów. Nie chcę myśleć o tym, że powstanie z nich książka. Ponownie siadam na swoim dawnym, wygodnym miejscu i opowiadam: o moich zaręczynach, o roku narzeczeństwa, o ślubie i wszystkim, co zdarzyło się potem.
Zapiski niniejszego tomu emanują po części młodzieńczą radością, jaka przepełniała mnie w okresie przed ślubem, a także małżeńskim szczęściem, które przypadło jeszcze na ów wiek złoty, kiedy to żydowskie rodziny i małżeństwa były mocne i trwałe, zbudowane na gruncie miłości, wierności i przyjaźni.
Dawne czasy odchodziły, a wraz z nimi wiele piękna i mocy żydowskiego życia. Nadeszły nowe czasy, które przyniosły nowe obyczaje. Rozbrzmiały inne struny, stopniowo wykształciły się nowe wartości. Duch czasów zniszczył patriarchalne, spokojne życie rodzin żydowskich i uczynił wyrwę między młodym i starszym pokoleniem.
Wszelako dziękuję Bogu, iż łaskaw był zachować mnie do dnia dzisiejszego, że dane mi było usłyszeć, jak wybija godzina, która przyniosła tyle zmian w żydowskim życiu – odrodzenie miłości do Syjonu, walkę o młodzież pozbawioną więzi z narodem. Już po pierwszym dźwięku moje stare serce rozpoznało wielką żydowską melodię, która tak długo milczała, choć kiedyś roznosiła się głośno i szeroko...
* * *
Idźcie więc w świat, stronice, do ludzi! Byłyście mym skarbem i pociechą, kiedy burzowe chmury zbierały się nad moją ojczyzną. Chmury, z których groźnie wyzierały zmory średniowiecza.
Samotna i opuszczona wyjechałam do gościnnego kraju. Jako znużona wędrówką staruszka znalazłam dom u mych sióstr Käthe i Helene w Heidelbergu. Miłość nigdy się nie kończy. Kiedyś pielęgnowałam Helene w ciężkiej chorobie i przeżywałam jej troski jak swoje własne. Teraz ona przyjęła mnie, osamotnioną. Domem stał się dla mnie wielki kwadratowy stół w jej pokoju, na którym leżały moje zapiski, nędzne resztki bogatego życia. Lecz łagodny blask minionych dni nadal je opromieniał. Pamięć unosiła kamienne płyty z mogił czasu i na nowo budziła przeszłość do istnienia. To były cudowne godziny. Pamiętasz, Helene? Jak często śmiałyśmy się na przekór smutkom teraźniejszości i zwracały ku błogim myślom! Ach, ileż razy łzy, te niemądre łzy, mąciły nasze spojrzenia...
Idźcie więc w świat, stronice, do ludzi! Powstałyście z miłości, miłość chroniła was w latach mych wędrówek. Zanieście tę miłość do dawnego ludu moich młodych braci i sióstr!...
Czy macie w sobie siłę, by stać się błogosławieństwem i dawać szczęście – tego nie wiem. Lecz chcę mieć taką nadzieję. Może nawet wolno mi ją żywić, nie uchodząc przy tym za zarozumiałą, gdyż pewien mężczyzna pokochał moje wspomnienia i tchnął we mnie nadzieję i odwagę. D r G u s t a v K a r p e l e s, który tak wcześnie od nas odszedł, ten dobrotliwy i uczony człowiek, pisał do mnie listy – ostatni wysłał krótko przed śmiercią. Wstawię je tu, nawet jeśli jego piórem kierowała wyłącznie uprzejmość wobec starej kobiety.
Berlin, dnia 25 stycznia 1906, Kurfürstenstr. 21/22
Wielce Szanowna Łaskawa Pani!
Pracę Pani przeczytałem natychmiast z najwyższym zainteresowaniem.
Pismo ukazujące się raz na tydzień nie ma możliwości, jak wspomniałem, wykorzystania Pani wspomnień, gdyż utonęłyby one całkowicie w tak dużym materiale. Korzystniej byłoby natomiast, gdyby owe interesujące szkice z dziejów i kultury ukazały się w formie książkowej.
Jestem gotów przedrukować rozdział o doktorze Lilienthalu w „Allgemeine Zeitung des Judentums”, więc jeśli wyraża Pani zgodę, proszę uprzejmie, by zechciała Pani mi go odesłać.
Z wyrazami najwyższego szacunku, szczerze oddany
Podpisano Karpeles
Berlin, dnia 3 kwietnia 1909, Kurfürstenstr. 21/22
Wielce Szanowna Łaskawa Pani!
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem także najnowszy Pani manuskrypt i uważam, że drugi tom jest co najmniej tak samo ciekawy jak pierwszy, a nawet w części jeszcze ciekawszy. Jestem również przekonany, że znajdzie on wielu czytelników.
Choć oczywiście nie mogę znów napisać do niego przedmowy, to jest wykluczone, chciałbym jednak wspomnieć o nim w „Allgemeine Zeitung des Judentums” oraz w „Jahrbuch für jüdische Geschichte und Literatur” i rekomendować Pani dzieło, gdzie tylko mogę.
Łączę najlepsze życzenia i pozdrowienia, pozostając Pani oddanym wielbicielem.
Podpisano KarpelesDrugi okres oświecenia
W pierwszym tomie moich wspomnień opowiadałam o znaczącym pobycie doktora Lilienthala na Litwie, o jego niezwykle porywającym wpływie na młodych ludzi, o jego kulturalnej misji w sprawie reformy chederów i o pierwszych oznakach nadchodzącego oświecenia. Młodzież, która dotychczas poświęcała się wyłącznie studiowaniu Talmudu, zachwyciła się nowymi ideami i ze świętą powagą podjęła pracę nad swoim rozwojem duchowym. Jej ideałem było połączenie wykształcenia ogólnego ze studiami nad Talmudem. Dopiero Lilienthal przyczynił się do tego, by owo pragnienie poszerzenia ciasnych granic dawnej wiedzy, skosztowania jabłka poznania dobrego i złego, mogło się przebić.
Louis Loewe, towarzysz i sekretarz Mosesa Montefiorego, to obok Lilienthala druga osoba, która podczas swojej podróży do Rosji korzystała wszędzie z okazji, by przekonywać żydowską młodzież do konieczności zdobycia europejskiego wykształcenia. Jego słowa odbijały się potężnym echem, gdyż Loewe był równocześnie mężczyzną wykształconym w tradycji zachodnioeuropejskich wzorców – a także znakomitym talmudystą. Jego osoba stanowiła idealne spełnienie duchowych dążeń ówczesnej młodzieży. Loewe jak nikt inny nadawał się do tego, by podkreślić wagę nowych wartości. Towarzyszył wszak Montefioremu, stąd niemal boskie uwielbienie, jakim ów hojny i odważny filantrop cieszył się we wszystkich krajach, w których mieszkali Żydzi, opromieniało swoim blaskiem także i jego. Ten, kogo Montefiore zaszczycał swoim stałym towarzystwem, mógł mówić otwarcie. Nie musiał się niczego obawiać, a każdy był przekonany, że jego słowa wynikają z najgłębszego przekonania i mają na celu jedynie zachowanie i uszlachetnienie narodu żydowskiego.
W 1846 roku wydano cesarski ukaz głoszący, że wszyscy Żydzi zamieszkujący tereny do pięćdziesięciu wiorst od granicy Cesarstwa Rosyjskiego mają zostać przesiedleni. Oznaczało to ruinę dla wielu tysięcy rodzin. Tutaj potrzebne okazały się działania Montefiorego. Zakończyły się one zwycięstwem i początkowo realizacja owych drakońskich postanowień została przynajmniej zatrzymana.
Nie był to pierwszy raz, kiedy Montefiore wspomógł swoich współwyznawców. Wszyscy Żydzi w Europie mieli jeszcze żywo w pamięci ową słynną podróż do Egiptu, kiedy to rozprawił się z tymi strasznymi oskarżeniami o mordy rytualne, obronił prześladowanych i przywrócił honor żydowskiego narodu w oczach świata.
Żydzi cieszyli się pełnym szacunku przyjęciem, jakiego doznawała ta dostojna i sędziwa para, niemal jeszcze bardziej niż sukcesami wizyty Montefiorego w Rosji. W każdym większym mieście był przyjmowany przez wysokiego urzędnika, który towarzyszył mu do następnej stacji. Panowie m u s i e l i tak postępować – z polecenia rządu! Nawet jeśli z trudem ukrywali irytację.
Co więcej, na carskim dworze małżonkowie również zostali przyjęci z życzliwością, a dworzanie odnosili się do sir Montefiorego, angielskiego szeryfa, z najwyższą czcią. Car Mikołaj I był bardzo łaskawy podczas ostatniej audiencji i obiecał Montefioremu, że będzie traktował jego braci w wierze z większą wyrozumiałością, choć na koniec oświadczył: „Gdyby tylko więcej Żydów w moim kraju było podobnych do pana!”. I poradził sir Mosesowi Montefioremu, by w drodze powrotnej zechciał bliżej poznać Żydów w Polsce i na Litwie.
Podczas podróży sir Moses Montefiore i jego małżonka byli witani przez społeczność żydowską z największymi honorami. Każde większe miasto urządzało uroczyste przyjęcie. Rabini i inne znaczące osobistości żydowskie, do których dołączali szanowani obywatele, wysłannicy innych miast, wychodzili znaczną część drogi pieszo naprzeciw gościom, by ich powitać. Niestety, nie mogli się porozumiewać bezpośrednio z przybyłą parą, gdyż sir Moses Montefiore i lady Judith mówili tylko po angielsku. Jako tłumacz służył ich towarzysz podróży, doktor Loewe. Goście zwracali wszędzie szczególną uwagę na warunki życia Żydów, które starali się poznać w detalach poprzez liczne przemyślane pytania. Przy tym zarówno małżonkowie Montefiore, jak i doktor Loewe nie ukrywali, że wygląd oraz zachowanie rodaków sprawiają im przykrość. Doktor Loewe raz za razem powiadał, iż dla rosyjskich Żydów zachodnioeuropejska edukacja jest absolutną koniecznością: „Kiedy nadejdzie Mesjasz i odrodzi żydowskie państwo, wtedy Żydzi nie powinni stać w tyle za innymi narodami. Żydowska młodzież musi się kształcić, by się przygotować na wolność obywatelską”.
Czcigodna para nie zahaczyła o nasze miasto podczas tej podróży. Wysłano do niej deputację pod przewodnictwem rabina Jankowa Meira Padowera, by przekazać panu Montefioremu życzenia i wyrazy wdzięczności od naszej gminy. Mój ojciec byłby pierwszą osobą, która powinna znaleźć się w tej deputacji. Niestety choroba zatrzymała go w domu. W duchu śledził jednak każdy krok szanownych podróżnych, gdyż niemal codziennie dostawał dokładne raporty. Godziny, gdy otrzymywaliśmy te wiadomości, były w naszym domu wyjątkowo uroczyste. Widzę jeszcze ten wspaniały blask rozradowania w jego oczach, kiedy mógł dzielić się z towarzystwem zebranym przy stole oraz z nami, dziećmi, poszczególnymi wydarzeniami. Szczególnie żywo mam w pamięci osiem niezapomnianych dni spędzonych przez szacownych gości w Wilnie. Generał-gubernator Mirkowicz otrzymał z Petersburga specjalne przesłanie. Już dla obserwatora z zewnątrz nadawało ono tej podróży szczególną wagę. Z piątej stacji pocztowej przed Wilnem gmina żydowska dostała wiadomość przez gońców o zbliżaniu się „boskich posłańców” – tak rosyjscy Żydzi nazywali wówczas małżonków Montefiore. Żydowską ludność Wilna ogarnęło radosne podniecenie. Gmina przygotowała dla wytwornych gości wygodne mieszkanie w bogatym domu znanego reba Michela Kotzena i zadbała o pożywne i ściśle koszerne posiłki.
Najbardziej szanowani obywatele miasta, z rabinem i miejskim kaznodzieją na czele, wyjechali gościom naprzeciw, aż do najbliższej stacji pocztowej. Tysiące Żydów zebrało się na przedmieściach Wilna w Śnipiszkach, by tutaj przyjąć gości wiwatami. Kiedy można było dostrzec zbliżający się powóz, z tysięcy gardeł zabrzmiał naraz entuzjastyczny okrzyk: B’ruchim haboim b’schem Adaunoj! (Niech będą błogosławieni przybywający w imię Boga!). Głosy zabrzmiały tak potężnie i mocno, że powietrze w okolicy zadrżało. Rabin pobłogosławił podróżnych po niemiecku, kaznodzieja po hebrajsku. Starsi gminy wręczyli im okolicznościowy poemat, opatrzony tytułem Hakarmel. Sędziwa para była poruszona do łez tym przyjęciem i z serca dziękowała całej gminie. Ludzie tak ciasno stłoczyli się wokół powozu, że ten mógł tylko bardzo wolno posuwać się do przodu. Policja nie potrafiła utrzymać porządku, gdyż także i ona dała się porwać tłumom. Tak więc w asyście dziesiątków tysięcy ludzi pochód ten dotarł do Wilna. Ulice były przepełnione, nawet na dachach widziało się zgromadzonych ludzi. Kupcy wyszli ze swoich sklepów, rzemieślnicy z warsztatów. W całym mieście panował odświętny nastrój.
A była to środa 14 kwietnia 1846 roku!
Następnego dnia sir Montefiore w towarzystwie doktora Loewego złożył oficjalną wizytę generałowi-gubernatorowi. Został przyjęty z największymi honorami. Przez ponad dwie godziny gość dyskutował z gospodarzem o sprawach żydowskich mieszkańców miasta, a następnie udał się do wyższych urzędników wojskowych.
Kilka godzin później żydowscy goście doczekali się rewizyty. Generał-gubernator zaprosił czcigodnych małżonków Montefiore na specjalny bankiet na ich cześć. Montefiore uprzejmie odmówił, ponieważ jako Żyd nie mógłby tam niczego spożyć. Generał-gubernator prosił go jednak, by pozwolił się ugościć owocami, konfiturą i herbatą. Nie odpuszczał, aż sir Montefiore uległ jego namowom.
W piątek już we wczesnych godzinach rannych wielkie tłumy oblegały ulicę i dom, gdzie nocowali małżonkowie Montefiore, gdyż jak się mówiło: Sir Moses Montefiore będzie odwiedzał wszystkie dobroczynne przybytki, bez względu na narodowość. Policja z największym wysiłkiem utrzymywała porządek i spokój – zwłaszcza na ulicach, przy których mieściły się te instytucje. Chmara ludzi w różnym wieku i różnych wyznań podążała za gościem, a on rozdawał po drodze wielkie sumy pieniędzy.
Kiedy sir Montefiore wrócił do swego mieszkania, czekała tam na niego niespodzianka: najbardziej szanowani obywatele miasta, zgodnie z ówczesnym zwyczajem, przysłali gościom na szabat wyśmienite wina i wypieki.
Po południu pobożni małżonkowie wybierali się na modlitwę do synagogi, lecz nie mogli się przebić przez tłum i byli zmuszeni wrócić do domu.
W sobotę rano tłumy na ulicach Wilna wcale się nie zmniejszyły. Trzeba było przeprowadzić sir Montefiorego i lady Judith bocznymi uliczkami do synagogi, ale także i tu niemal noszono ich na rękach. W synagodze oczekiwali ich wybrańcy, zarówno Żydzi, jak i chrześcijanie, którzy otrzymali specjalne zaproszenia. W przedsionku przywitał ich zarząd synagogi. Dziesięć pięknych, na biało ubranych dziewcząt sypało przed nimi kwiaty. Jedna z nich wystąpiła naprzód i powitała gości wierszem opisującym podróż pary filantropów.
W sali modlitewnej odmówiono specjalną modlitwę.
W niedzielę małżonkowie Montefiore wzięli udział w bankiecie u generała-gubernatora. Wyglądali, jakby nie byli tymi samymi ludźmi, jeszcze wczoraj w synagodze ubranymi tak skromnie i zwyczajnie. Sir Montefiore siedział dumnie wyprostowany w swym czerwonym, bogato zdobionym złotym haftem uniformie szeryfa, z wielką, wysadzaną brylantami szpadą u boku; na głowie miał kapelusz ze strusimi piórami, a lady Judith była odziana w najwytworniejszą suknię angielskiej damy dworu.
Kiedy przybyli goście z Anglii, polska szlachta już czekała zebrana na pokojach generała-gubernatora. Gospodarz powitał ich w przedsionku. Pewien polski hrabia zaproszony na bankiet twierdził, że cena kolczyków lady Judith przewyższa wartość dóbr zebranych magnatów. Inny z kolei nie odmówił sobie szyderczej uwagi, dlaczego robi się tyle hałasu wokół jakiejś Żydówki.
W trakcie wieczoru gubernator generalny zaprosił sir i lady Montefiore do teatru na spektakl wystawiany na ich cześć, by polskiej szlachcie, która przybyła na wybory ze wszystkich czterech guberni, dać okazję poznania czcigodnych gości.
Przez następne kilka dni wielu szanowanych ludzi zgłaszało się do sir Montefiorego, by radzić z nim na temat spraw żydowskich w Rosji, przede wszystkim o mającym się odbyć w następnym roku zebraniu komitetu żydowskiego w Sankt Petersburgu. Wielu Żydów z prowincji przybywało do Wilna, by brać udział w tych naradach.
Radosna, podniosła atmosfera panowała do ostatnich chwil pobytu gości w Wilnie. Żydzi spędzili ten tydzień, napawając się budującą świadomością, iż te dwie błogosławione przez Boga osoby przebywają wśród nich. Żegnali się z parą czcigodnych starców wśród łez i wyrazów wdzięczności. Po drodze, przy granicy państwa, Montefiore wzięli udział w obchodach Wielkiejnocy wraz z grupą żydowskich żołnierzy.
Uwielbienie dla tej pary sięgało niemal boskiej czci. Wypuszczono tysiące obrazów z ich wizerunkiem i każdy Żyd za punkt honoru uznał jego zakupienie. Nawet teraz, kiedy od tego czasu upłynęło ponad pięćdziesiąt lat, znajduje się owe portrety w porządnych żydowskich domach, umieszczone na ścianie nad sofą, a pamięć owych dni na dobre wyryła się w żydowskich sercach.
Po licznych zagrożeniach i wielkich niewygodach państwo Montefiore dotarli do Londynu, gdzie na uroczystej audiencji przyjęła ich królowa Wiktoria. Królowa pasowała sir Montefiorego na rycerza, a kiedy on ukląkł u jej stóp, dotknęła szpadą jego ramienia, zgodnie z przyjętym ceremoniałem, i wyrzekła te słowa: „Powstań rycerzu Jerozolimy, Mosesie Montefiore!”. A sala, w której odbywała się uroczystość, była udekorowana licznymi flagami z napisem „Jerusalem”.
Przypomniało mi się, że przy tej okazji czytałam kiedyś niemieckie tłumaczenie z angielskiej gazety – epizod z dziewczęcych lat królowej Wiktorii. Przed wielu laty pewnego pięknego poranka w Londynie mała dziewczynka wyszła na spacer ze swoją wychowawczynią. Przechodziły obok wspaniałego bogatego domu otoczonego ogrodem. Przez ogrodzenie widziały piękną czerwoną różę, która była tak zachwycająca, że wybijała się na tle wszystkich innych kwiatów. Dziecko przyglądało się róży w zachwycie, aż wreszcie chciało ją zerwać, ale guwernantka szybko chwyciła je za rękę, by powstrzymać przed zrealizowaniem tego zamiaru. Dziewczynka poddała się woli opiekunki bez marudzenia – nawet się nie skrzywiła, a następnie kontynuowała spacer. Kiedy po powrocie do domu weszła do swojego pokoju, zastała w nim, ku swej ogromnej radości, bukiet czerwonych róż. Tą małą posłuszną dziewczynką był nie kto inny jak późniejsza królowa Anglii Wiktoria, a ofiarodawcą bukietu okazał się pasowany przez nią na rycerza Moses Montefiore.
To podczas pobytu w Wilnie Louis Loewe w przemowie obficie przetykanej argumentami i cytatami z Talmudu dowodził przed licznie zebranymi w synagodze słuchaczami, że żydowska tradycja ani nie wyklucza, ani nie potępia zgłębiania nauk świeckich oraz przyswajania sobie języków obcych.
Nietrudno pojąć, że w owym czasie Moses Mendelssohn musiał stać się „przewodnikiem zagubionych”. Jego niemieckie tłumaczenie Biblii i prace filozoficzne przybliżyły żydowskiej młodzieży niemiecką duchowość oraz język niemiecki. Dotychczas znali oni Biblię wyłącznie jako księgę religijną – teraz ukazały się im nowe punkty widzenia. Poczęto patrzeć na Księgę Ksiąg świeckimi oczami. Nimb nietykalności się rozwiał. Pojawiła się krytyka.
To była rewolucja młodego ducha!
Starsi z tego powodu nazywali teraz tę młodzież „berlińczykami”, tak samo jak ich samych pod koniec lat trzydziestych określano mianem apikorsim (heretycy). Bardziej niż na żyjącym Lilienthalu, ich gniew skupiał się raczej na nieżyjącym filozofie, którego nazywali „dessauczykiem”, od miasta jego pochodzenia.
Dzieła niemiecko-rosyjskie, „trefne książeczki”, były przez starszyznę tolerowane z niechęcią: musiały zostać uprzątnięte przed nadejściem szabatu, podobnie jak reszta prac z tygodnia. Pozostawały ukryte przez cały czas świętowania. Owe surowe reguły nie mogły się jednak utrzymać zbyt długo wobec narastających oświeceniowych zapędów młodzieży. I choć rodzice nadal mogli się „handryczyć” (złościć), w końcu musieli się poddać.
Nowe idee oświeceniowe berlinizmu mogły się przyjąć najlepiej oczywiście w części Litwy graniczącej z Kurlandią, czyli obszarem kultury niemieckiej. Właśnie z tych okolic wywodził się także człowiek, który w historii żydowskiego oświecenia w Rosji odegrał niemałą rolę – pierwszy żydowski student w Rosji, Leon Mandelstam. Jako siedemnastoletni chłopak przeżył on zachwyt nad Mendelssohnem i idąc w jego ślady, przetłumaczył w 1844 roku Biblię. Na język rosyjski. W tamtych czasach w Rosji obowiązywał zakaz pisania po rosyjsku o świętych sprawach, dlatego przekład Mandelstama początkowo mógł się ukazać tylko za granicą. Dopiero w 1869 roku został wydany także w Rosji.
Po wyjeździe Lilienthala do Ameryki Mandelstam objął stanowisko uczonego Żyda w Ministerstwie Oświaty. Przypadło mu zadanie wdrożenia wypracowanego wspólnie przez Lilienthala oraz ministra do spraw wyznań Uwarowa programu reformy szkolnictwa i objęcie zwierzchnictwa nad niedawno powstałymi szkołami. Tym nowym celom służyły słowniki Mandelstama, z których całe pokolenie jesziwa bachurim (uczniów jesziwy) poznawało podstawy języka rosyjskiego.
Znajomość pism innych narodów sprawiła, że żydowska młodzież zaczęła podważać i naruszać zasady własnej religii. Z życia żydowskiego zaczęła zatem powoli znikać pieczołowitość wobec dawnych tradycji, praw i zwyczajów. Sprawdziła się przepowiednia: Słowo Boga zostanie zlekceważone, a święty język hebrajski ulegnie zaniedbaniu.
Moja kronika rodzinna obejmuje, oprócz losów moich obydwu szwagrów, o których pisałam w pierwszym tomie, także wspomnienia o dwóch innych młodych ludziach porwanych przez nowe idee. Jednym z nich był mój starszy brat E. Epstein, drugim A.S., małżonek mojej siostry K.. Obaj byli uzdolnionymi, pilnymi i złaknionymi wiedzy młodzieńcami; w Brześciu, gdzie kręgi wykształconych ludzi były dość liczne, należeli do elity miasta. Jedynie młodzieńcze lata spędzili nad foliałami Talmudu, ale „mełamed” nie był już ich jedynym nauczycielem. Studiowaniem Talmudu zajmowali się tylko w określonych godzinach, a nie – jak w dawnych dobrych czasach moich starszych szwagrów – dniem i nocą. Mimo to jeden ze szwagrów wraz z moim bratem kontynuowali naukę pod kierunkiem ojca oraz mełameda także przez kilka lat po ślubie. W tamtym czasie ruch zapoczątkowany przez Lilienthala przenikał coraz głębiej i do coraz szerszych warstw społeczeństwa. Teraz przynajmniej wolno było się odważyć sięgać po „obce księgi” i je studiować; a młodzi ludzie w Brześciu wykorzystywali te możliwości na wszystkie strony. Organizowali spotkania, na których czytano wspólnie niemieckich klasyków, prace naukowe, a zwłaszcza dzieła starożytnych Greków. Powoli zaczęto do tych spotkań dopuszczać także kobiety.
Wszyscy rodzice krytycznie podchodzili do tej pasji, gdyż przy tych okazjach niejednokrotnie naruszano żydowskie obyczaje. Spotkania często odbywały się w soboty, co rodzice uznawali za profanację szabatu. W życiu rodzinnym znów pojawiły się więc kłótnie i spory; niejedna tragikomiczna scena rozegrała się przed moimi oczami: odwieczna walka starych z młodymi, choć nie zawsze ta sama.PRZYPISY
Pierwszy tom wydany został w 1908 r. i doczekał się pozytywnych recenzji. Część z nich autorka zamieściła na końcu drugiego tomu. Polski przekład pierwszego tomu ukazał się jako tom 19 serii „Żydzi. Polska. Autobiografia”. Tam też znajduje się Wstęp do polskiej edycji, w którym zawarto informacje odnoszące się także do drugiego tomu.
Czyli z Rosji do Niemiec.
Käthe (Chasche) Sack była od Pauliny starsza, a Helena (Hinda) Sara Alapin młodsza (por. Wstęp zamieszczony w pierwszym tomie). Z obiema siostrami była w dorosłym życiu blisko związana, o czym pisze w dalszej części tego tomu.
Helene zachorowała na tyfus, o czym pisze Wengeroff w dalszej części tego tomu.
Gustaw Karpeles (1848–1909) – historyk literatury niemieckiej i żydowskiej; był autorem wprowadzenia do pierwszego tomu Wspomnień; autorce zależało zatem na tym, by napisał słowo wstępne także do drugiego. Więcej na temat znaczenia tej postaci por. Wstęp do pierwszego tomu.
Karpeles był redaktorem naczelnym tego czasopisma. Było ono jednym z najważniejszych i najdłużej ukazujących się (1837–1922) niemieckojęzycznych czasopism żydowskich.
„Jahrbuch für jüdische Geschichte und Literatur” ukazywał się w Berlinie latach 1898–1931 i 1936–1938 i był wydawany przez Związek Stowarzyszeń dla Żydowskiej Historii i Literatury w Niemczech (Verbande der Vereine für Jüdische Geschichte und Literatur in Deutschland).
Max Lilienthal (1815–1882) niemiecki rabin, który od 1841 r. pracował jako doradca ds. żydowskich przy rosyjskim ministrze oświaty Siergieju Uwarowie. Zakładał na terenie Strefy Osiedlenia nowoczesne szkoły dla Żydów i projektował reformy edukacyjne. O jego działalności oraz o wpływie, jaki wywarł na jej dom rodzinny, Wengeroff pisze obszernie w pierwszym tomie.
Wengeroff pisze o terenach, w wyniku rozbiorów znalazły się na terenie Imperium Rosyjskiego, jednak Żydzi nadal posługiwali się na ich określenie mianem Litwy (jid. Lite). W kulturze żydowskiej przyjęło się używanie tej nazwy w odniesieniu do terenów rozciągających się między Suwałkami, Kownem, Grodnem, Wilnem a Witebskiem i Smoleńskiem na wschodzie. Żydzi pochodzący z tych terenów określani byli litwakami.
Talmud (hebr. ‘nauczanie’, ‘studiowanie, nauka’) – najważniejszy tekst rabinicznego judaizmu, składa się z Miszny (skodyfikowanej ok. II w.) i Gemary (skodyfikowanej ok. V w.). Obejmuje sześćdziesiąt trzy traktaty napisane po aramejsku i hebrajsku oraz opinie uczonych w Piśmie na temat prawa religijnego, etyki, filozofii, obyczajów, historii. Na ogół termin „Talmud” oznacza Talmud babiloński, chociaż istnieje też wersja nazywana Talmudem jerozolimskim.
Louis Loewe (1809–1888) był orientalistą i tłumaczem, absolwentem jesziwy Chatam Sofera w Bratysławie (ówcześnie Pressburg). Sam odbywał ekspedycje badawcze m.in. do Palestyny, Egiptu, a także, jak wspomina Wengeroff, towarzyszył Montefioremu w jego wyprawach.
Moses Montefiore (1784–1885) był znanym brytyjskim finansistą i filantropem, rozwijał działalność dobroczynną m.in w Palestynie, gdzie wspierał osadnictwo żydowskie. W XIX w. cieszył się dużą sławą i uwielbieniem w społeczności żydowskiej.
Czyli około 53 km.
Mowa o zachodniej granicy Cesarstwa. Żydzi mogli zamieszkiwać (z pewnymi wyjątkami) wyłącznie tereny tzw. Strefy Osiedlenia, rozciągającej się w zachodniej części Imperium. Ograniczenie możliwości zamieszkania w pobliżu granicy (nowym przybyszom nie wolno było się osiedlać na terenach wiejskich położonych do 53 km od granicy) miało na celu ukrócenie przemytu. Zakaz został zniesiony w 1904 r.
Chodziło o interwencję Montefiorego w czasie tzw. sprawy damasceńskiej (1840), kiedy Żydzi zostali oskarżeni o zamordowanie kapucyńskiego mnicha.
Montefiore podróżował po Rosji razem z żoną Judytą (1784–1862).
Montefiore w 1837 r. został wybrany na szeryfa Londynu.
Mikołaj I (panował w latach 1825–1855) rzeczywiście w 1846 r. przyjął Montefiorego na audiencji w Petersburgu; więcej na temat znaczenia tej wizyty zob. A. Green, Moses Montefiore. Jewish Liberator, Imperial Hero, Cambridge, MA, 2010, s. 181 i nast. O tej wymianie zdań zob. L. Loewe, Diaries of Sir Moses and Lady Montefiore, t. 1, London 1890, s. 334.
Więcej na temat przyjęcia Montefiorego i składanych mu hołdów zob. F. Guesnet, „The Great Sir, Unique Among His People”: Envisioning Jewish Unity and Leadership in East European Tributes to Sir Moses Montefiore, Making History Jewish. The Dialectics of Jewish History in Eastern Europe and the Middle East. Studies in Honor of Professor Israel Bartal, red. P. Maciejko, S. Ury, Leiden–Boston, MA, 2020, s. 111–128.
Czyli Brześć Litewski, gdzie Wengeroff mieszkała do czasu zamążpójścia.
Ojciec Pauliny, Judl Epstein, był ważną postacią w Brześciu. Więcej na jego temat, w tym o działalności zarobkowej i naukowej, Wengeroff pisze w pierwszym tomie Wspomnień.
Fiodor Jakowlewicz Mirkowicz (1790–1866) – generał-gubernator grodzieński, białostocki i miński. W 1842 r. był przeciwny przybyciu Montefiorego do Rosji i zabraniał wileńskim Żydom prowadzenia korespondencji z nim.
Poemat na cześć Montefiorego i jego żony, który został wręczony parze przy wjeździe do miasta, napisał znany poeta Abraham Dower Lebenson (1784–1878); więcej na ten temat zob. L. Lampertiene, Sir Moses Montefiore’s 1846 visit to Vil’na and its reflection in local maskilic literature, „East European Jewish Affairs” 41 (2011), s. 183.
Błąd autorki – 14 kwietnia 1846 r. przypadał we wtorek (kalendarz gregoriański) lub w niedzielę (kalendarz juliański).
W oryginalnym tekście Wengeroff używa tu słowa Osterfest.
Królowa Wiktoria (1819–1901) panowała w latach 1837–1901.
Montefiore został pasowany na rycerza w 1837 r. W 1846 r. uzyskał tytuł baroneta (dziedziczny, szlachecki tytuł honorowy).
„Die Welt” 1900.
W nieco innym wariancie tej historii przyszłej królowej pozwolono samej nazrywać kwiatów, które wcześniej podziwiała w ogrodzie Montefiorego podczas regularnych spacerów w Ramsgate; zob. A True Story of Montefiore, „The Freemason’s Repository” XIV (1884/1885), s. 137 (przedruk z „Jewish Messenger”).
Moses Mendelssohn (1729-1786) – wybitny niemiecko-żydowski filozof oświeceniowy, uznawany za „ojca haskali”.
Nawiązanie do tytułu klasycznego dzieła żydowskiej filozofii średniowiecznej pt. More newuchim (Przewodnik błądzących) Mojżesza Majmonidesa.
Chodzi o tzw. Bi’ur (hebr. ‘komentarz, egzegeza’) – niemiecki przekład Biblii, spisany czcionką hebrajską z towarzyszącym mu komentarzem (zwany Bi’ur, stąd zwyczajowa nazwa całego tego przekładu), którego głównym autorem był Mendelssohn.
Berlin był pod koniec XVIII w. najważniejszym ośrodkiem żydowskiego oświecenia. W tym mieście działał m.in. Mendelssohn.
Mendelssohn urodził się w Dessau, był nazywany „Mojżeszem z Dessau” lub „dessauczykiem” (niem. Dessauer).
Leon (Arie Leib) Mandelstam (1819–1889) – hebraista, pisarz, poeta. W 1840 r. rozpoczął studia na Uniwersytecie w Moskwie, które kontynuował w Sankt Petersburgu. Uchodzi za pierwszego Żyda, który skończył w Rosji studia.
Pierwsze wydanie ukazało się w 1862 r. w Berlinie. W 1869 Mandelstam otrzymał zgodę na publikację Pięcioksięgu oraz Psalmów (oba tłumaczenia zawierały tekst hebrajski i rosyjski) na rynek rosyjski. Wydanie to ukazało się w Berlinie w 1872 r.; zob. M.D. Shrayer, Voices of Jewish-Russian Literature. An Anthology, Brighton 2018, s. 12.
Miało to miejsce w 1844 r. Funkcję sprawował do 1857 r. Chodzi o stanowisko eksperta od spraw żydowskich.
Jesziwa bachurim (z hebr. ‘uczniowie jesziwy’) – uczniowie wyższej szkoły talmudycznej. W pierwszym tomie Wspomnień znalazł się cały rozdział poświęcony tej grupie. *Jesziwa (z hebr. ‘posiedzenie’) – wyższa szkoła talmudyczna dla nieżonatych studentów w wieku od bar micwy (13 lat) do dwudziestu kilku lat.
Mandelstam ułożył dwa słowniki – hebrajsko-rosyjski (1859) oraz rosyjsko-hebrajski (1860).
Chodzi o Abrahama Sacka (Zaka), męża Käthy.
Brześć Litewski był rodzinnym miastem Wengeroff, o czym pisze ona obszernie w pierwszym tomie Wspomnień. Brześć był ważnym ośrodkiem handlu i życia żydowskiego. W mieście istniały znakomite tradycje studiów rabinicznych; więcej na ten temat we Wstępie do pierwszego tomu Wspomnień.
Mełamed (z hebr. ‘nauczyciel’) – nauczyciel w religijnej szkole żydowskiej – chederze.
Obszernie o „ruchu Lilienthala” Wengeroff pisze w pierwszym tomie.