Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Wstyd. Jak nie pozwolić, żeby zatruwał nam życie - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
20 marca 2025
44,90
4490 pkt
punktów Virtualo

Wstyd. Jak nie pozwolić, żeby zatruwał nam życie - ebook

„Znowu się ośmieszasz”.

„Zawsze te same głupie błędy”.

„Fatalnie wyglądasz”.

„Wszyscy jakoś ułożyli sobie życie, a ty?”.

„Brak ci kreatywności”.

 

Czy mówisz tak czasem do siebie?

 

Wstyd nas piecze, pali i kłuje, ale nie musi tak być. Wstydzimy się, bo uważamy, że czegoś nam brakuje np. sukcesów, ekscytującego życia, luksusowego domu, egzotycznych wakacji. Wstydzimy się swoich słów, zachowania, wykonanych gestów, ale zdarza się, że wstydzimy się tego, czego nie zrobiliśmy: nie zapytaliśmy o coś, nie zareagowaliśmy odpowiednio. Wpadamy przez to w spiralę krzywdzących przekonań, że nie jesteśmy dość dobrzy, wystarczający.

Anna Dodziuk, znakomita terapeutka z wieloletnim doświadczeniem klinicznym, w przystępny i zrozumiały sposób opisuje mechanizm wstydu. Pokazuje jego pozytywne i negatywne aspekty, analizuje źródła jego powstawania i wyjaśnia, jak wpływa on na różne obszary naszego życia.

Zawarte w książce ćwiczenia pomagają uświadomić sobie istnienie wstydu w różnych obszarach naszego życia. Prowadzą nas do lepszego zrozumienia samego siebie, oswojenia wstydu, a nawet jego osłabienia.

Pożegnaj wstyd i uwolnij się od bólu krzywdzących przekonań

Anna Dodziuk – psychoterapeutka, superwizor psychoterapii i treningu psychologicznego PTP, kieruje Pracownią Psychoterapii i Psychoedukacji „Prometea” przy Stowarzyszeniu Profilaktyki Problemowej PROFIPRO. Prowadzi treningi poświęcone poczuciu własnej wartości, problemom DDA, traumom dzieciństwa, trudnościom małżeńskim i partnerskim, lękowi przed śmiercią i żałobie, a także uzależnieniom. Napisała wiele książek na temat radzenia sobie z trudną codziennością, m.in. Pokochać siebie.

Klasyka literatury psychologicznej

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-277-4288-9
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prawie wszyscy okropnie się wstydzą. Nie tylko ty. Prawie każdy. Dorastając, uczymy się, jak tłumić to uczucie, żeby można było przebywać wśród ludzi i zachowywać się stosownie. Bardzo niewiele jest sytuacji, które nie budzą zażenowania. Większość z nas zaczyna ograniczać swoje życie, byle tylko uniknąć tego uczucia. Coraz więcej rzeczy nie robimy tylko dlatego, że się wstydzimy. Chodzimy wolniej i ostrożniej. Bardzo ostrożnie siedzimy. Bardzo ostrożnie mówimy. Nie śpiewamy pełnym głosem. I nigdy nie tańczymy.

Zdumiewające, jak bardzo wstyd utrudnia nam życie. Właśnie z jego powodu w pokoju stoją te wszystkie krzesła, na których siedzimy – takie ładne i takie osobne. Wiesz, że wolałbyś opierać się o kogoś albo siedzieć komuś na kolanach, bo wtedy mógłbyś się odprężyć i poczuć bliskość. Dla większości z nas jednak taka bliskość jest bardzo krępująca. Co on sobie pomyśli? Co pomyślą inni? Co ja właściwie robię? O czym mam mówić? I tak ciągnie się cały ten bezsens.

Wśród twoich relacji z ludźmi nie ma ani jednej, która nie byłaby podszyta wstydem. Osoby, na których najbardziej ci zależy, które są dla ciebie najważniejsze na świecie – a jednak nieśmiałość i wstyd nie pozwalają powiedzieć im, co naprawdę myślisz, w pełni okazać, jak bardzo je kochasz. A one najprawdopodobniej z utęsknieniem czekają na jakiś krok z twojej strony, same z kolei nie wiedząc, jak wyjść do ciebie – i w rezultacie tkwicie w bezruchu.

To smutne, że przez takie idiotyczne drobiazgi nie dochodzi do spełnienia naszych pragnień, bo czujemy się niezręcznie i nie jesteśmy w stanie znieść tego uczucia. Wydaje się, że to będzie trwało wiecznie. A co wtedy naprawdę przeżywasz? Masz poczucie, że jesteś głupi, że nie wiesz, co robisz. Ale ze mnie niezdara. Półgłówek i widać to na pierwszy rzut oka. Wszyscy wiedzą, jakie ze mnie biedactwo.

Praca nad wstydem to jedna z najlepszych rzeczy, jakie w ogóle można robić. Kiedy się zacznie, zawsze coś z tego wychodzi. Ludzie próbują, ale jest mało sytuacji, które zapewniają wystarczające poczucie bezpieczeństwa. Najczęściej zaczynamy się wstydzić i musimy natychmiast przestać. I zachowujemy się jak należy, a inni nas poniżają, żeby to oni nie musieli się wstydzić. Jest na to sposób: przyznaj się do tego. Przyznaj się, że jesteś głupi!OD AUTORKI

Wstyd łączy się nie tylko z negatywnymi przekonaniami na swój temat, ale ma też wymiar społeczny – wiąże się z lękiem przed oceną.

Chciałam napisać, choćby niedużą, książkę o wstydzie. Zależało mi bardzo na tym, żeby podzielić się tym, czego dowiedziałam się na treningach psychologicznych i warsztatach, towarzysząc w pracy nad sobą ludziom, którzy zdecydowali się zmierzyć z niszczącą siłą tego uczucia.

Chciałam również zaprezentować sposób myślenia i leczenia, który zafascynował mnie w nielicznych, ale znakomitych publikacjach na temat wstydu, oraz wykorzystać spostrzeżenia i odkrycia, jakich dostarczyła mi praca nad sobą. Ta wiedza „od wewnątrz” o tym, ile można zyskać, konfrontując się z własnym wstydem i zmniejszając jego toksyczny wpływ na swoje życie, była ważnym powodem skłaniającym mnie do pisania.

Ta książka jest przeznaczona przede wszystkim dla tych, którzy postanowili zrobić ważny krok na drodze wydobywania się z własnego wstydu, ale też dla osób zawodowo zajmujących się pomocą psychologiczną lub po prostu pracą polegającą na kontakcie z innymi ludźmi, zwłaszcza jeśli istotną rolę odgrywają w niej rozumienie i wspieranie. Z myślą o nich napisałam rozdziały VI i VII, poświęcone pomocnym oddziaływaniom na wstyd. Ponieważ znaczną część tych technik daje się wykorzystać do osłabiania czy też leczenia własnego wstydu, można je potraktować jako wskazówki dla autoterapii. W tekście umieściłam też kilkanaście nieskomplikowanych ćwiczeń. Mogą nie tylko przybliżyć do osobistego zrozumienia, czym jest wstyd, nie tylko powiązać to zrozumienie z przeżywaniem, ale nawet trochę go osłabić.

Zawsze jednak trzeba pamiętać, że najskuteczniej pomagają je leczyć inni ludzie, którzy okazują ciepło i zrozumienie, dają akceptację i wsparcie. Dlatego jeśli w wyniku lektury tej książki uprzytomnisz sobie, że wstyd to także twój problem – a dzielisz go z wieloma wspaniałymi ludźmi, udręczonymi tym uczuciem – może zastanowisz się nad potrzebą własnej terapii?

W początkowych rozdziałach zajmuję się definicją wstydu, rozumieniem tego zjawiska, jego uwarunkowań i konsekwencji oraz tym, co robić, żeby wydostać się spod jego destrukcyjnego wpływu. Uważam bowiem, że wiemy o wstydzie stanowczo zbyt mało. Między innymi z tego powodu jesteśmy wobec niego bezbronni i potrzebujemy edukacji.

Z myślą o osobach będących w pomocnym kontakcie z innymi – nauczycielach, rodzicach, pracownikach służby zdrowia – starałam się też, żeby pewne fragmenty mogły służyć jako zestaw wskazówek czy argumentów, które pomogą im wspierać i pomagać w przezwyciężaniu wstydu uczniów, wychowanków czy pacjentów.

W naszych czasach rozkwitu uzależnień niezbędna jest ich profilaktyka, zwłaszcza tego najczęściej występującego – uzależnienia od alkoholu. Kiedyś polegała ona głównie na straszeniu katastrofalnymi konsekwencjami, ale dzisiaj na szczęście odeszliśmy od zastraszania i koncentrujemy się na zapobieganiu, opartym o rozumienie mechanizmu powstawania uzależnienia. O wstydzie zaś wiemy, że jest to uczucie na tyle dolegliwe i trudne do zniesienia, iż uciekanie przed nim na przykład w alkohol należy do powszechnie wykorzystywanych mechanizmów obronnych. U osób pogrążonych w czynnym uzależnieniu od alkoholu albo w innym nałogu wstyd sprzyja sięganiu po nową porcję środka znieczulającego, zaś tych, którzy podejmują próbę trzeźwienia – popycha do nawrotu i zapicia lub zamiany dotychczasowego uzależnienia na inne.

I wreszcie zakończenie: świat naszych marzeń – świat bez wstydu. Czy jest możliwy? Czy można i warto do niego dążyć? Od czego zacząć?ROZDZIAŁ I

O co tu chodzi?

Wstyd ma swoje dobre i złe strony. Czasem jest potrzebny, a nawet konieczny – i jest to wstyd konstruktywny, natomiast w nadmiarze przeszkadza w życiu – taki wstyd jest destrukcyjny.

Każdy z nas zna to uczucie bardzo dobrze, chociaż każdemu wstyd doskwiera nieco inaczej. Jedni wstydzą się rzadko, inni praktycznie stale; jednych zapiecze na chwilę, innych pali tak dotkliwie, że trudno to znieść. A jakie są jego powody? Bywają tak różnorodne i nieraz tak zdumiewające! Są rzeczy, których prawie każdy kiedyś się wstydził, na przykład swoich życiowych porażek, popełnionych publicznie błędów i potknięć, widocznych niedoskonałości wyglądu zewnętrznego. Są też jednak powody tak rzadkie, że o towarzystwo osób podobnie odczuwających byłoby trudno. Wśród ludzi, z którymi pracowałam, zdarzyło mi się spotkać osoby głęboko zawstydzone między innymi tym, że: „Mam dwoje dzieci” (do dzisiaj nie rozumiem, czego się tu wstydzić); „Moja prababka była Niemką”; „W wolnym czasie maluję akwarelki”; „Dobrze znam angielski”; „Mam stopy oszpecone przez haluksy” (niektórzy nawet nie wiedzą, czym one są); „Lubię do poduszki czytać wiersze”; „Mam arystokratyczne pochodzenie”. Dziwne, prawda? A może wcale nie takie dziwne, tylko inne niż moje czy twoje?

Czego ty się wstydzisz? Wypisz w słupku dziesięć przykładów, które ci przyjdą do głowy, i obok każdego napisz, czy wstydzisz się trochę, średnio czy bardzo; rzadko, dość często czy stale? Czy uważasz, że podobnie czuje się wielu innych ludzi, niewielka grupka czy też twój powód do wstydu należy do wyjątkowych?

Wszystkim nam wstyd bardzo przeszkadza w życiu. Pamiętasz, ile razy nie powiedziałaś czegoś ciekawego albo mądrego, bo wstydziłaś się zabrać głos? Ile razy z tego powodu nie podszedłeś do kogoś, z kim miałeś wielką chęć zapoznać się czy porozmawiać? Pewnie też nieraz miałaś potrzebę podzielenia się czymś, co cię spotkało, jednak powstrzymało cię skrępowanie. Albo chciałeś gestem okazać ciepło komuś bliskiemu, przytulić, powiedzieć coś miłego, ale poczułeś się zażenowany i zrezygnowałeś. A więc wstyd motywuje do wycofywania się i ukrywania, odbiera energię, powstrzymuje, niekiedy wręcz paraliżuje. A może zdarzało się, że na kogoś, kto cię zawstydzał, zaczynałeś się boczyć, warczeć, wynajdywać w stosunku do niego pretensje, kłócić się, czyli bronić się przed wstydem za pomocą złości?

Podaj trzy przykłady sytuacji, kiedy wstyd w czymś ci przeszkodził albo coś popsuł.

To są pojedyncze sytuacje, ale nietrudno przecież zauważyć, że wstyd potrafi zatruć całe obszary życia. Ktoś jest samotny i marzy o założeniu rodziny, jednak nie może poznać nikogo interesującego, bo w kontaktach z osobami przeciwnej płci tak się wstydzi, że nie zrobi kroku naprzód, nawet gdy pojawiają się pozytywne sygnały z drugiej strony. Ktoś inny stale ma gorszą pracę, niż mógłby dostać, ponieważ wstyd paraliżuje go, ilekroć ma zaprezentować swoje możliwości. Ktoś jeszcze ma bardzo złe relacje w domu, gdyż bezustannie krytykuje i zawstydza swoją rodzinę, usiłując w ten sposób nie dopuścić do głosu własnego wstydu.

Ogólnie można powiedzieć, że wstyd często ogranicza możliwości życiowe człowieka, a także odsuwa go od innych albo psuje relacje z nimi.

Czym właściwie jest wstyd? „Doświadczenie wstydu to doświadczenie odsłaniania się. Przeżywanie wstydu rzuca snop przenikliwego światła na to, czym i kim jesteśmy, boleśnie odsłaniając nierozpoznane aspekty osobowości. Odsłonięcie się przed sobą samym stanowi sedno wstydu. W pierwotnym znaczeniu słowa wstyd zawiera się ten proces: odkryć, wystawić na widok publiczny, zranić. Przeżywać go oznacza więc doświadczać ujawnienia szczególnie wrażliwych, intymnych, podatnych na zranienie aspektów Ja. Odsłaniać się można przed innymi, ale – niezależnie od tego czy inni wchodzą w grę – dochodzi zawsze do istotnego odsłonięcia się przed sobą samym” – podkreśla Ernest Kurtz.

Wstyd jest zjawiskiem złożonym: „To coś więcej niż uczucie. To zespół reakcji organizmu (takich jak pochylenie głowy w dół czy rumieniec) połączony z możliwym do przewidzenia działaniem (takim jak ukrycie się czy wycofanie z kontaktu z innymi), przykrymi myślami (takimi jak «Jestem do niczego») i rozpaczą w duszy. Nasza definicja wstydu jest taka: jest to bolesne przeświadczenie o własnej zasadniczej ułomności jako istoty ludzkiej” – piszą Patricia i Ronald Potter-Efronowie w książce _Letting Go of Shame_.

Wskazują oni równocześnie, jak odróżniać wstyd od jego, jak to określają, najbliższego sąsiada, czyli poczucia winy. Otóż osoba owładnięta wstydem czuje, że w pewien istotny sposób jest nie taka, jaka być powinna, tylko gorsza; że jako człowiek ma jakiś zasadniczy brak, defekt czy upośledzenie. Natomiast ktoś, kto ma poczucie winy, uważa, że zrobił coś nie tak, dopuścił się czegoś złego, co powinno być ukarane lub naprawione.

Wstyd ma naturę o wiele bardziej fizyczną niż poczucie winy – ono pojawia się w głowie, podczas gdy wstyd daje o sobie znać w ciele.

Inny autor, odwołując się do doświadczeń ruchu Anonimowych Alkoholików, pisze:

Do wstydu trudniej się przyznać i trudniej się od niego uwolnić. Wstyd tkwi w nas samych, jest nieodłączną częścią naszego istnienia i dlatego właśnie stanowi tak ważny element w odkrywaniu, kim naprawdę jesteśmy. I wina, i wstyd oznaczają, że ten, kto je przeżywa, czuje się złym człowiekiem. W przypadku winy – z powodu tego, co robi; w przypadku wstydu – z powodu tego, czym jest. Poczucie winy bierze się z naruszenia, pogwałcenia lub przekroczenia jakiejś zasady. Wstyd zaś przeciwnie: pojawia się w przypadku nieosiągnięcia celu. Wstyd dowodzi nieudolności, niedostatku, ułomności.

To rozróżnienie jest bardzo ważne, gdyż obydwa te uczucia często są mylone ze sobą, natomiast ich skutki i sposoby uwalniania się od nich są całkiem inne.

Człowiek jest ostatecznie tylko człowiekiem, to znaczy zdolnym dokonać mało i wiele, wszystko i nic; nie jest aniołem ani bydlęciem, tylko człowiekiem.

Chcę dodać, że wstyd – właśnie dlatego, że osoba zawstydzona myśli o sobie: „Jestem wybrakowanym egzemplarzem gatunku” – ma pewne podwórko, na którym rozgościł się szczególnie mocno. Mam na myśli wstyd związany z posiadaniem ciała i poczuciem jego niedoskonałości. Jest ono nieodłączne od nas, nie sposób go ukryć i najczęściej nie bardzo da się coś w nim zmienić. Mało znam osób, które są zadowolone ze swojej cielesności, prawie wszyscy uważają, że ma ona jakieś zasadnicze felery. Ten rodzaj wstydu towarzyszy nam prawie zawsze.

Łączy się on nie tylko z negatywnymi przekonaniami danej osoby na swój temat, ale ma też wymiar społeczny – wynikający z lęku przed oceną. Tego, jaki powinien być, człowiek dowiaduje się z zewnątrz. Nie rodzi się gotowy do tego, żeby wstydzić się siebie: wystarczy przyjrzeć się niemowlętom i bardzo małym dzieciom – one się nie wstydzą. Spontaniczne i naturalne, ujawniają bez zahamowań siebie wraz z całym swoim pięknem. Potem są uczone przez otoczenie, głównie przez rodziców, czego mają się wstydzić, i z czasem wykształcają w sobie „wewnętrznego zawstydzacza” czy krytyka, który usamodzielnia się i nieraz nawet nie potrzebuje żadnych sygnałów z zewnątrz, żeby przypominać nam, że nie jesteśmy doskonali. W każdym razie do tego, żeby się wstydzić, potrzebna jest obecność innych ludzi. Albo realna – zwykle kiedy jesteśmy sami, wstydzimy się znacznie mniej – albo uwewnętrzniona, tak jakby jakiś przedstawiciel opinii publicznej zainstalował się na stałe w naszej głowie.

Wstyd nie musi się łączyć z oceną moralną, chociaż często mylnie uważamy przekroczenie norm za jego źródło. O tym, że powodem wstydu jest poczucie klęski, a nie grzechu, przekonują dwa przykłady sytuacji, których doświadczył praktycznie każdy z nas: zawód miłosny i ciężka choroba. Nie zostało tu złamane żadne prawo czy zasada moralna, nie stało się też nic, co można byłoby zakwalifikować do kategorii winy. A jednak dotkliwe poczucie ułomności, bycia gorszym, „wybrakowanym” pojawia się w tych dwóch sytuacjach praktycznie zawsze.

Przypomnij sobie, jakie uczucia towarzyszyły ci, kiedy trzeba było powiedzieć komuś, nawet blisko z tobą zaprzyjaźnionemu, że rozstałeś się lub rozstałaś z partnerem. A powiedzieć o czymś takim rodzicom, którzy przecież zwykle są głównymi recenzentami naszego życia, to dopiero wstyd! Znałam pary, które długi czas po rozstaniu potrafiły udawać przed rodzicami, że są razem, ponieważ wstyd nie pozwalał im się do tego przyznać.

Chroniczny i nieustępliwy wstyd jest wyniszczający. Wstyd utrzymany w rozsądnych granicach pomaga ludziom odkrywać i odnajdywać ponownie ważne prawdy o życiu.

Wstyd ma swoje dobre i złe strony. W jakiejś części jest potrzebny, a nawet konieczny – i jest to wstyd konstruktywny, natomiast w nadmiarze przeszkadza w życiu – taki wstyd jest destrukcyjny.

Pierwszy skłania do zmiany, mobilizuje do działania na rzecz poprawy sytuacji i doskonalenia się („Stać mnie na więcej”), destrukcyjny natomiast przytłacza, demobilizuje, hamuje („Jestem do niczego”; „W gruncie rzeczy nic nie da się zrobić”).

Skoro stwierdzenie, że wstyd jest „dobry”, wydaje się dziwne, pomyślmy chwilę o jego przeciwieństwie . „Niewinny” to z pewnością określenie pochlebne , „bezwstydny” z kolei jest epitetem potępienia i hańby.

Co myślą o sobie ci, których ogarnął destrukcyjny wstyd? Trudno do tego dotrzeć, bo zwykle jest to ta część naszej samooceny, której staramy się nie widzieć i nie słyszeć, a bywa nawet tak, że nie jesteśmy jej w ogóle świadomi. Takie usunięcie bolesnych myśli ze świadomości, czyli, mówiąc językiem psychologicznym, wyparcie, nie jest niczym dziwnym, jeśli uprzytomnimy sobie, jak gorzką i trudną do zaakceptowania treść mają myśli stale obecne w głowach tych, których dręczy toksyczny wstyd. Oto przykłady: „Jestem do niczego”; „Jestem kompletnym zerem”; „Jestem brzydka”; „Zawsze komuś przeszkadzam”; „Nikt się ze mną nie liczy”; „Dla nikogo nie jestem ważna”; „Nie mam prawa do życia”; „Nikt mnie nie kocha, bo nie jestem wart miłości”; „Nigdzie nie ma dla mnie miejsca”; „Jestem niczym”; „Jestem brudna”; „Nikomu na mnie nie zależy”; „Jestem jakąś pomyłką”; „Ludzie słusznie mnie odrzucają”; „Nie zasługuję na miłość” i wiele, wiele podobnie gorzkich myśli.

Takie poczucie niekiedy wydobywa się na powierzchnię, zwłaszcza w sytuacjach, kiedy zaszło coś, co uruchomiło wstyd: ktoś pogardliwie nas potraktował, coś nie wyszło, spodziewaliśmy się ciepłego przyjęcia, a doznaliśmy odrzucenia. Myślę jednak, że gdyby te przeświadczenia cały czas funkcjonowały w naszej świadomości, życie byłoby nie do zniesienia.

Tak więc na co dzień niektórzy w ogóle nie mają z nimi kontaktu, innym zaś doskwierają podobnie jak ćmiący ząb: dzieje się coś nieprzyjemnego, co uniemożliwia zadowolenie i rozluźnienie, ale musimy się mocno skoncentrować, żeby uprzytomnić sobie, co to właściwie jest. Albo ktoś musi specjalnie postarać się, żeby wydobyć negatywne myśli o sobie, jak bywa w grupach terapeutycznych i jak niekiedy dzieje się w przyjaźni, gdy okazana troska i zainteresowanie otwierają drogę naszym najgorszym myślom o sobie (po to zresztą, żebyśmy mogli się od nich uwolnić). Czasami, chociaż niestety zbyt rzadko, podobną rolę może odegrać pomocny nauczyciel, szkolny pedagog czy psycholog, uważny rodzic.

Osoba, której funkcjonowanie kształtuje wstyd, widzi siebie jako kogoś głęboko i trwale uszkodzonego. Ona „wie”, że nie jest taka jak inni ludzie. Ona „wie”, że jest inna. Ona „wie”, że jest tak zła, iż nie da się jej naprawić. Ona „wie”, że jest kimś gorszym, nie w pełni ludzkim. Ona wie, że nigdy nie będzie jej wolno dołączyć do innych – do świata miłości, szacunku i dumy.

Ktoś taki ugrzązł we wstydzie. Wierzy, że jego życiowym fatum jest cierpienie spowodowane wstydem, że jest poważnie uszkodzony. Tworzy mit o sobie i o świecie. Zgodnie z tym mitem istnieją tylko ludzie źli i dobrzy, opinie: „białe” i „czarne” oraz rzeczy absolutnie pewne. Jest to świat pełen bólu, ponieważ taki człowiek wierzy, że jego los jest przesądzony: będzie żył i umrze pełen wstydu.

Najwięksi, moim zdaniem, znawcy wstydu – Ronald i Patricia Potter-Efronowie oraz John Bradshaw zwracają uwagę, że głęboki wstyd jest zjawiskiem, które rozgrywa się nie tylko na płaszczyźnie negatywnego myślenia na własny temat i złego nastawienia emocjonalnego do siebie samego. Jest to również „kryzys jaźni”, a także duchowy.

Niejednokrotnie w pracy terapeutycznej zetknęłam się z tym zjawiskiem: nastawienie do samych siebie osób mocno zainfekowanych wstydem ma pewien wymiar wykraczający poza myśli i uczucia. Te osoby prezentują się tak, jakby dotknęło je jakieś fatum czy zły los. Oto jak kondycja kogoś owładniętego wstydem została opisana przez Potter-Efronów:

Wstyd oznacza totalną życiową porażkę. Osoba, która się wstydzi, wierzy, że nie ma prawa do istnienia . W głębi swojej istoty przeżywa kryzys duchowy. Czy w ogóle nie należy jej się prawo do życia? Czy jest jakąś kompletną pomyłką? Czy nikomu na niej nigdy nie zależało? Czy nawet Bóg ją opuścił? Czy nie jest w ogóle warta miłości? Gdy wstyd jest bardzo silny, ludzie odpowiadają «tak» na każde z tych pytań.

Wstyd na pewien czas pozbawia nas człowieczeństwa. Zaczynamy myśleć o sobie jako o podludziach, nie do końca żywych. Tracimy poczucie więzi z innymi. Tracimy łączność z Siłą Wyższą, a przez to z wiecznym źródłem pocieszenia. Możemy odczuwać straszliwą samotność gdzieś głęboko w swoim wnętrzu. Uczuciu pustki towarzyszy poczucie braku jakiejkolwiek wartości. Osoba zawstydzona czuje się wydrążona. Wydaje jej się, że jest niczym, jakby nie miała własnej tożsamości. Nosi maskę zarówno po to, żeby zasłonić wstyd, jak i po to, żeby ukryć pustkę. Straciła duszę, zaprzedała ją wstydowi.

Ludzie głęboko zawstydzeni oczekują wyśmiania i pogardy od każdego, ponieważ wierzą, że zasługują na potępienie, a jeśli przypadkiem otrzymają pochwałę zamiast krytyki, to zapewne odrzucą zarówno pochwałę, jak i chwalącego. Na wstyd składa się wiele negatywnych myśli. Mówią one ludziom, którym przychodzą do głowy, że wstydzili się i wstydzą, powinni się wstydzić, nie uchronią się od wstydu i zawsze będą się wstydzić.

Tym destrukcyjnym czy też toksycznym wstydem albo po prostu wstydem, który nas niszczy, będziemy zajmować się w całej tej książce. Zastanówmy się teraz chwilę nad tym, do czego on, jeżeli nie przekracza określonych rozmiarów, jest nam potrzebny, co nam daje, przed czym chroni.

Przede wszystkim chroni naszą prywatność, intymność, wyraźnie zaznacza granice pomiędzy nami a innymi ludźmi. Jednym z najbardziej powszechnych sygnałów przekroczenia tych granic, wręcz ich pogwałcenia, jest wstyd, gdy ktoś obnaża się w niestosownej sytuacji lub podejmuje czynności seksualne. Wystarczy jednak, żeby ktoś powiedział jawną bzdurę czy potraktował kogoś obcesowo – reakcja jest podobna, chociaż słabsza. Nieraz wstydzisz się za innych, co stanowi dla ciebie sygnał: „Nie zgadzam się na to, żeby przy mnie (wobec mnie) dopuszczano się czegoś takiego”; „Ten ktoś posunął się już za daleko” – i to jest informacja o twoich granicach.

Zaczynasz się wstydzić również wtedy, gdy zorientujesz się albo ktoś inny da ci do zrozumienia, że przekroczyłeś cudze granice. To trochę tak, jakbyś wpadł do czyjegoś pokoju bez pukania. Czasem wtedy przepraszasz, czasem po cichu mówisz sobie „Więcej tego nie zrobię”, a czasem dochodzisz do wniosku, że nic wielkiego się nie stało. W każdym razie twoje zażenowanie informuje cię, że wkroczyłeś na „prywatny teren” drugiej osoby i że na przyszłość w tej sprawie trzeba być uważnym. Właśnie w ten sposób wstyd spełnia rolę ważnego drogowskazu w kontaktach międzyludzkich.

Jeżeli ktoś posiada go zbyt mało i stale przekracza czyjeś granice, musi za to płacić. Osoby, których prywatność bezceremonialnie narusza, zaczynają trzymać się od niego z daleka albo wręcz aktywnie bronić się przed intruzem, który nie rozumie, dlaczego jest odrzucany czy pomijany.

Ludziom, którym brakuje wstydu, trudno nawiązywać i utrzymywać kontakty, zwłaszcza bliskie, bo bliskość wymaga szczególnej uważności w sprawie poszanowania granic. Przypomnij sobie początki jakiegoś swojego ważnego związku przyjacielskiego czy miłosnego: jak czujnie wtedy obserwowałeś, czy możesz zrobić krok dalej, i jak często zakłopotanie towarzyszyło i tobie, i drugiej stronie.

Zdrowy wstyd – świadomość wrodzonych granic i ograniczeń – zawsze chroni przed przekonaniem, że wszystko już wiemy. Zdrowy wstyd działa ożywczo, ponieważ motywuje do poszukiwania nowych informacji i uczenia się czegoś nowego.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersjiTim Jackins, _Wstyd – nie trzeba się z nim liczyć, tylko odreagowywać_, tłum. Anna Dodziuk, „Nowiny Psychologiczne” 1990, nr 1–2, s. 158–160.

Ernest Kurtz, _Wstyd i poczucie winy_, tłum. Anna Dodziuk, Małgorzata Waksmudzka, Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Warszawa 1988, s. 29.

Ronald Potter-Efron, Patricia Potter-Efron, _Letting Go of Shame. Understanding How Shame Affects Your Life_, Hazelden Publishing, Hazelden 1989, s. 1–2 (tłum. własne).

Tamże, s. 3.

_Wstyd. Rozumienie i pokonywanie_, Ośrodek Apostolstwa Trzeźwości, Zakroczym 1987, s. 16–17. W cytowanym fragmencie została wprowadzona niewielka korekta przekładu.

Blaise Pascal, _Myśli_, tłum. Tadeusz Boy-Żeleński, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1968, s. 87.

Przykłady z książki Ernesta Kurtza _Wstyd i poczucie winy_.

Ronald Potter-Efron, Patricia Potter-Efron_, Letting Go of Shame…_, s. 26–31.

Ernest Kurtz, _Wstyd i poczucie winy…_, s. 12.

Ronald Potter-Efron, Patricia Potter-Efron_, Letting Go of Shame…_, s. 32–33.

Zob. Ronald Potter-Efron, P.atricia Potter-Efron, _Letting Go of Shame…_; John Bradshaw, _Toksyczny wstyd_, tłum. Helena Grzegołowska-Klarkowska, Akuracik, Warszawa 1997.

Ronald Potter-Efron, Patricia Potter-Efron, _Letting Go of Shame…_, s. 16–17.

Tamże, s. 14.

John Bradshaw, _Toksyczny wstyd…_, s. 21.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij