- nowość
- W empik go
Wszyscy jesteśmy martwi. Część 4 - ebook
Wszyscy jesteśmy martwi. Część 4 - ebook
Do świąt Bożego Narodzenia zostaje tylko tydzień, lecz prowadzone przez policję śledztwo wciąż stoi w miejscu. Mieszkańcy okolicy są coraz bardziej zaniepokojeni. Funkcjonariusze Gisela Forsell i Linus Mikkola muszą się pospieszyć, jeśli chcą rozwiązać sprawę morderstw przed Wigilią. Pewne mroczne sekrety i kłamstwa w końcu wychodzą na światło dzienne, a dochodzenie przybiera nieoczekiwany obrót.
To ostatnia część czterotomowej serii pt. „Krwawe Święta” opowiadającej o tym tajemniczym i trudnym do rozwikłania śledztwie.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-91-8076-190-1 |
Rozmiar pliku: | 3,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
GISELA
Gisela potarła piekące oczy. Nie spała od momentu, kiedy otrzymała telefon z informacją o martwej kobiecie znalezionej w Fiskstrand Park. Spędziła tam sporo czasu, marznąc przy zwłokach, a potem nie miało już większego sensu wracać do domu.
– Osoba znaleziona wczoraj wieczorem to nie Sylvia Adler – powiedziała grupce policjantów w jej biurze.
Wyraźnie im ulżyło. Nikt z nich nie chciał, by do pięciu morderstw, których dotyczyło śledztwo, doszło kolejne.
– A wiemy, kim była? – zapytała Tuula.
Siedziała na dodatkowym krześle, czyszcząc paznokcie nożykiem do otwierania listów, należącym do Giseli. Linus i Freddy oparli się o parapet plecami do szyby, na której namalowane przez szron kształty powoli topniały we wschodzącym słońcu. Freddy trzymał na udzie notes, żeby zapisać wszystko, co będzie omawiane na spotkaniu.
– Nie, nie miała przy sobie żadnego dokumentu tożsamości – odpowiedziała inspektorka. – Albo zapomniała portfela z domu, albo została okradziona, prawdopodobnie przez osobę, która anonimowo poinformowała policję. Koroner nie zakończył jeszcze sekcji zwłok, ale kobieta doznała poważnego złamania kości czaszki. To najbardziej prawdopodobna przyczyna śmierci.
– To morderstwo? – dociekała Tuula.
– Będziemy to wiedzieć po otrzymaniu raportu z sekcji.
Tuula z satysfakcją spojrzała na swoje paznokcie i odłożyła nożyk z powrotem na biurko szefowej.
– Słyszałam, że to zespół Gunnara Braska prowadzi dochodzenie w sprawie tego zgonu – poinformowała.
– To prawda. Jak dotąd nic nie wskazuje na to, że zmarła kobieta jest powiązana z innymi morderstwami. I tak mamy wystarczająco dużo roboty, nie potrzebujemy kolejnego trupa – stwierdziła Gisela.
Po weekendowych odkryciach mieli kilka nowych tropów do sprawdzenia. Obecni w pomieszczeniu policjanci dawno nie byli tak podekscytowani. Wszyscy z zapałem zabrali się do pracy. Wydawało się, że przełom jest blisko. Niezwykle ważne było jak najszybsze zlokalizowanie Nicole, Gabriela i Staffana. Należało zapytać ich, co wiedzą o pozostałych ofiarach i co mają do powiedzenia na temat Patrika Nilssona. Poza tym wciąż próbowano odnaleźć Sylvię Adler. Jej dane rozesłano do wszystkich odpowiednich jednostek, a samochód zaginionej był poszukiwany w całym kraju.
– Dzisiejszy podział pracy wygląda następująco – zaczęła Gisela – Tuula i Freddy, idźcie do biura podróży i sprawdźcie ich listy klientów. Wreszcie dostaliśmy zgodę prokuratora. Poszukujemy dowodów potwierdzających, że Ada Karlström i Mattias Öberg wzięli udział w tej samej wycieczce co pozostałe ofiary. Ponadto pojawiły się dwa nowe imiona, Gabriel i Nicole. Nie mamy jeszcze ich nazwisk. Ich przewodnikiem w Ischgl był Staffan Rasmussen. Z nim też musimy porozmawiać. Linus, ty i ja pojedziemy do rodziców Sylvii w Jakobstad. Kobieta zaginęła bez śladu prawie cztery dni temu, więc nawet Desirée i Carl-August Adlerowie powinni zacząć się martwić.
GABRIEL
Gabriel wyślizgnął się z łóżka i wymknął z sypialni. W nocy nie udało mu się zasnąć na dłużej niż kilka minut. Dręczyły go różne myśli. Torba, którą spakował poprzedniego wieczoru, gdy Riina siedziała nadąsana przed telewizorem, czekała w korytarzu. Jego żona naprawdę się wkurzyła, gdy wspomniał o pospiesznie zaplanowanej podróży do Helsinek, ale to było nic w porównaniu z tym, jak bardzo by się wściekła na wieść o jego kłamstwie.
Sylvia zaginęła, a policja stawała na głowie, by ją znaleźć. Do tej pory technicy zapewne przeszukali jej mieszkanie, w którym pełno było jego odcisków palców i śladów DNA. Dlaczego nie był uważniejszy? Powinien był założyć rękawiczki. Ale łatwo jest być mądrym po szkodzie.
Ostrożnie uchylił drzwi sypialni Nelli i w milczeniu pożegnał się ze śpiącą córką. Oparł się pokusie, aby podejść do niej i mocno ją przytulić. Odgarnął kosmyk, który spadł jej na twarz. Pocałował zaróżowione od snu okrągłe policzki.
W przedpokoju Gabriel nałożył na bieliznę strój narciarski. Chwycił torbę, po czym, rzucając ostatnie spojrzenie przez ramię, opuścił ciche mieszkanie, w którym spały jego żona i córka, nieświadome, że on ponownie je zawiedzie.
TUULA
Ze wszystkich osób w komisariacie Tuula najbardziej nie lubiła pracować z Freddym. Jego dziwne poglądy i sztywny sposób bycia drażniły ją. Poza tym był irytujący, miał ubogą wyobraźnię i ciągle zanudzał wszystkich dookoła bezsensownymi faktami. Jakby na dowód tego zapytał teraz:
– Wiesz, że przeciętny osiemnastolatek widział w telewizji dwadzieścia sześć tysięcy morderstw?
Policjantka nie raczyła mu odpowiedzieć.
Jednak nawet ona musiała przyznać, że jeśli chodzi o znalezienie igły w stogu siana, czyli konkretnej informacji w stosie dokumentów, Freddy był odpowiednią osobą do tego zadania. Ona sama nie znosiła tego rodzaju pracy. Wolałaby porozmawiać z rodzicami Sylvii Adler. Nie była pewna, co sądzić o tym, że Linus tak szybko zdobył zaufanie Giseli.
Tuula i Gisela pracowały razem przez wiele lat i znały się tak dobrze, że nieraz czytały sobie w myślach. Nigdy nie było między nimi sztywno i dziwnie. Tymczasem praca z Freddym, który prawdopodobnie tylko czekał, aż Tuula popełni błąd, który mógłby zgłosić jakiemuś organowi regulacyjnemu, nie była ani trochę komfortowa. Skręcili w Hovrättsesplanaden. Powoli otwierano sklepy. Witryny sklepowe jedna po drugiej się rozświetlały. Na środku promenady mężczyzna w czapce uszatce i w wełnianych rękawiczkach sprzedawał przechodniom prażone migdały. W powietrzu unosiły się cudowne zapachy cynamonu i kardamonu. Dziś przypadał dzień postu, więc Tuula nie zjadła śniadania. Czuła jednak, że burczy jej w brzuchu, więc zatrzymała się i kupiła torebkę migdałów. Chciała poczęstować kolegę, ale on uprzejmie odmówił.
– Wolałbym nie spożywać jedzenia przygotowanego w tak spartańskich warunkach – powiedział, patrząc na Tuulę, jakby podawała mu karaluchy.
Co za nudziarz. Kobieta z trudem powtrzymała wybuch złości. Ryzyko zatrucia pokarmowego spowodowanego spożywaniem ulicznego jedzenia nie było większe niż w przypadku konsumowania posiłków w restauracji lub w domu. Migdały smakowały wyśmienicie. Zjadła od razu cztery, po czym włożyła resztę do kieszeni na później. Głównie z uprzejmości zapytała, jak Freddy planuje spędzić Boże Narodzenie.
– Prawdopodobnie tylko z Georgem, jak zwykle.
– Georgem? – zapytała Tuula, która nigdy nie słyszała, żeby Freddy wspominał o partnerze.
– Tak, to moja papuga. W Wigilię z reguły oglądamy koncert bożonarodzeniowy na żywo i jemy kolację przed telewizorem.
Tuula pomyślała, że to bardzo smutne. Ona sama miała w tym roku świętować Boże Narodzenie wspólnie z rodziną Hannele. Ojciec jej partnerki pochodził z Anglii, więc w Wigilię serwowano zarówno szynkę, jak i indyka. Rodzeństwo Hannele również nie miało dzieci, więc zamiast kupować prezenty świąteczne, wszyscy przynosili butelkę dobrego wina, które degustowali podczas świątecznego weekendu.
– Nie masz rodziny w Vaasa, z którą mógłbyś spędzić ten czas? – zapytała policjantka.
– Moja mama i młodsza siostra tu mieszkają. Ale w domu mojej siostry zwykle panuje chaos. Ma dwójkę własnych dzieci i trójkę pociech partnera. Kiedy nie pracuję, wolę spędzić Wigilię w ciszy i spokoju z Georgem. W drugi dzień świąt jem na mieście obiad z mamą i siostrą.
Dotarli do biura podróży. Tuula otworzyła drzwi i pokazała decyzję prokuratora kierownikowi placówki, który wybiegł ze swojego biura, gdy zobaczył policjantów. Miał ten sam marchewkowy odcień skóry oraz nienaturalnie białe zęby co Donald Trump. Z wyniosłą miną założył okulary i przeczytał nakaz.
– Wygląda na to, że wszystko jest w porządku – stwierdził rzeczowo, a Tuula powstrzymała odruch wepchnięcia mu dokumentu do gardła.
– Mój kolega Freddy Lärka zacznie od przejrzenia dokumentacji klientów, a ja porozmawiam z personelem – oznajmiła.
Kierownik zrobił minę, jakby chciał zaprotestować, ale gdy tylko policjantka zmierzyła go wzrokiem, wrócił do swojego biura.
– Zaczniemy od pani – powiedziała Tuula do młodej kobiety o krótko przyciętych włosach i w czerwonej koszulce polo z logiem biura podróży, podobnej do tej, którą Staffan miał na sobie na zdjęciu znalezionym w domu Mattiasa Öberga. Według plakietki miała na imię Jennifer.
– Gdzie możemy spokojnie porozmawiać?
– Usiądźmy w pokoju socjalnym.
Tuula poszła za Jennifer do przytulnego pomieszczenia z kilkoma fotelami, małym stolikiem i czterema krzesłami. Na szafce w kąciku kuchennym stały mikrofalówka i w pełni automatyczny ekspres do kawy. Funkcjonariuszka przyjęła propozycję kawy, a kiedy Jennifer przyniosła im dwie maleńkie filiżanki, usiadły przy stole.
– Czy wie pani, dlaczego tu jesteśmy? – zapytała Tuula.
– Myślę, że tak. Z powodu morderstw.
– To prawda. Odkryliśmy, że ofiary mogły poznać się na wycieczce zorganizowanej przez wasze biuro podróży w zeszłym roku. Wycieczce w Alpy z przewodnikiem Staffanem Rasmussenem. Czy on jest tu dzisiaj?
– Nie, nie pracuje tu od dawna – odparła Jennifer.
– Ale jego nazwisko i zdjęcie są na waszej stronie internetowej – zauważyła Tuula.
Kobieta przewróciła oczami.
– Nie wiem, ile razy mówiłam szefowi, że musimy zaktualizować stronę. Albo mnie nie słucha, albo nie chce na to wydawać pieniędzy.
– Dlaczego Rasmussen odszedł?
Jennifer szybko zerknęła na drzwi, po czym zniżyła głos:
– Nie mam całkowitej pewności, ale myślę, że przez to, co wydarzyło się w ostatnie Boże Narodzenie.
– Czy może mi pani powiedzieć coś więcej na ten temat? – poprosiła Tuula.
– Nie wiem, czy powinnam – wahała się pracownica biura, jeszcze raz spoglądając na drzwi. – Szef może się zdenerwować, jeśli coś powiem. To i tak nie ma nic wspólnego z tymi morderstwami.
– Ważne, aby przekazała nam pani wszystko, co wie. Następnie zdecydujemy, które informacje są istotne dla śledztwa.
– Dobrze – zgodziła się niechętnie Jennifer. – Podczas tego wyjazdu, a dokładniej w Wigilię, doszło do śmiertelnego wypadku. Organizujemy wycieczki grupowe o różnej tematyce. W okresie świąt zazwyczaj oferujemy wyjazd na narty w Alpy dla osób, które z różnych powodów nie chcą spędzać Bożego Narodzenia w domu. Wszystko szło dobrze aż do ostatniego dnia pobytu. Staffan zabrał wtedy część uczestników na jazdę na nartach poza wytyczonymi trasami. Jeden z narciarzy zginął pod lawiną.
– Patrik Nilsson? – zapytała Tuula.
Jennifer skinęła głową i wbiła wzrok w stół.
– To było straszne. Służby ratunkowe szukały go przez kilka dni, ale nigdy go nie znaleziono.
– Czy na każdej wycieczce odbywa się jazda na nartach poza trasami?
– Nie, absolutnie nie – zaprzeczyła kobieta, energicznie kręcąc głową. – Wydaliśmy surowe polecenie, że wszyscy przewodnicy muszą trzymać się oznakowanych tras narciarskich.
– Dlaczego Staffan złamał tę zasadę?
– Twierdził, że uczestnicy bardzo na to nalegali. Ale może powiedział to tylko po to, żeby się usprawiedliwić.
– Czy wie pani, gdzie jest teraz Staffan? – rzuciła policjantka.
– Nie, nie mam pojęcia.
Słysząc dyskretne chrząknięcie, Tuula podniosła wzrok.
– Freddy? Znalazłeś coś?
Tuula zauważyła, że policjant jest wyjątkowo poruszony, co było dla niego nietypowe.
– Dziękuję pani, to wszystko. Proszę wrócić do pracy – powiedziała do Jennifer.
Freddy zaczekał, aż kobieta wróci do swojego biurka, po czym zamknął za nią drzwi.
– Znalazłem dwie brakujące osoby ze zdjęcia.
Policjantka poczuła, jak przyspiesza jej puls.
– Gabriel Espelund i Nicole Welander. Mam tu ich adresy i numery telefonów. – Freddy pomachał wydrukiem. – I jeszcze jedno. Sylvii Adler nie było na wycieczce.
– Ciekawe – rzuciła Tuula w zamyśleniu. – Zastanawiam się, co ona ma z tym wszystkim wspólnego. Na pewno mamy o czym myśleć. Musimy znaleźć tych dwoje, zanim będzie za późno. Mam nadzieję, że to nie Nicole Welander znaleziono wczoraj w Fiskstrandsparken.
LINUS
Ze względu na trudne warunki pogodowe – przez ciągle padający deszcz lub śnieg – dojazd do Jakobstad zajął policjantom ponad dwie godziny, a do willi rodziny Adlerów kolejne dwadzieścia minut. Linus prowadził przez całą drogę, podczas gdy Gisela rozmawiała przez telefon lub drzemała z głową opartą o zimną szybę.
Kiedy w końcu dotarli na miejsce, prawie we wszystkich oknach było ciemno. Linus zaczął się zastanawiać, czy nie należało najpierw zadzwonić i uprzedzić o planowanej wizycie. Gisela nie chciała jednak dać państwu Adlerom czasu na kontakt ze swoimi prawnikami. Według niej wszystkie bogate rodziny miały własnego prawnika, z którym mogły szybko się skonsultować. Zwłaszcza jeśli zarządzały firmą, która prowadziła szemrane interesy w Azji.
Zapukali do drzwi wejściowych. Ku zaskoczeniu Linusa Desirée otworzyła niemal natychmiast.
– Przyjechaliście w sprawie Sylvii? – zapytała, może nie nieuprzejmie, ale też niezbyt przyjaźnie.
Gisela wyjaśniła, że policji nie udało się zlokalizować Sylvii, dlatego ona i Linus przyjechali zadać Desirée i jej mężowi więcej pytań.
– Carl-August jest w fabryce w Wuhan – oznajmiła kobieta, zaciskając usta.
– Tak czy inaczej chcielibyśmy porozmawiać, chociaż z panią – powiedziała Gisela, a Linus zauważył, że zaciska szczęki z irytacji, że matka Sylvii Adler ani trochę nie przejmuje się losem swojej córki.
– Proszę wejść – burknęła gospodyni i otworzyła drzwi nieco szerzej. Policjanci weszli do przedpokoju.
Zostawili buty na półce, a Desirée powiesiła ich kurtki w szafie wnękowej ukrytej za przesuwnymi drzwiami z lustrem. Zanim zaprosiła ich do środka, z tej samej szafy wyjęła mopa i wytarła błoto, które wnieśli ze sobą z ulicy.
Kobieta poprowadziła ich obok imponujących szklanych schodów i dalej długim korytarzem wiodącym do ogromnego salonu z wysokim sufitem na wysokości co najmniej siedmiu metrów. Z sięgających od podłogi do sufitu okien rozciągał się niczym niezakłócony widok na morze.
Linus nie mógł powstrzymać się i krzyknął: „Wow!”, więc Gisela rzuciła mu ostre spojrzenie.
Z ekskluzywnej chłodziarki do wina Desirée wyjęła dwie butelki wody Perrier.
– Pewnie nie możecie pić alkoholu na służbie, ale może macie ochotę na wodę mineralną?
– Tak, dziękuję – odpowiedział Linus, któremu zaschło w gardle od ogrzewania w samochodzie.
Chociaż Gisela nie odpowiedziała, Desirée podała wodę także jej. Postawiła butelki na tacy wraz z dwoma kryształowymi szklaneczkami, małym talerzykiem pokrojonych w cienkie plasterki cytryn i miską świątecznych cukierków. Była nienaganną gospodynią nawet wtedy, gdy przyjeżdżała policja, aby porozmawiać z nią o zniknięciu córki.
Linus zaproponował, że poniesie tacę.
– Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu, żebym wypiła lampkę wina – powiedziała matka Sylvii, nalewając sobie kieliszek schłodzonego sancerre.
Kiedy czekali, aż kobieta zaproponuje, aby usiedli, wzrok Linusa wędrował po ścianach, aż zatrzymał się na fotografii Sylvii w niebiesko-czerwonym obcisłym kombinezonie. W jednej ręce trzymała parę nart biegowych. Na jej szyi wisiał złoty medal.
– Córka jeździ na nartach? – zapytał z zainteresowaniem.
– Teraz już nie, ale kiedy była młodsza, brała udział w biathlonie. Świetnie strzelała i była utalentowaną narciarką. Mogła zajść daleko. Ale bycie dobrym biathlonistą wymaga wytrzymałości, doskonałych zdolności motorycznych oraz siły psychicznej – dodała Desirée. Jej usta się wykrzywiły. – Sylvii brakuje tego ostatniego.
Kiedy wszyscy usiedli na białym narożniku ze skóry, a Linus postawił tacę na stole, inspektorka oznajmiła:
– Rozmawialiśmy z przyjaciółmi pani córki. Od czwartku nikt nie miał z nią kontaktu ani nie zna jej miejsca pobytu. Szczerze mówiąc, jest to dla nas bardzo niepokojące. Nie przychodzi pani do głowy, dokąd mogła się udać?
– Nasza rodzina ma kilka domków letniskowych na wybrzeżu. Sylvia zawsze lubiła przebywać blisko morza i większość wakacji spędzała, przenosząc się z jednego domku do drugiego, w zależności od tego, kiedy były wolne. Mogła pojechać do jednego z nich. Chociaż w to wątpię. Jest środek zimy i w żadnym nie ma teraz odpowiednich warunków do mieszkania.
– I nadal nie odezwała się do pani ani pani męża? – dociekała Gisela.
Desirée oparła się o sofę i pociągnęła łyk wina.
– Chyba nie zdajecie sobie sprawy, z jaką osobą macie do czynienia.
– To znaczy? – zapytała policjantka, nie potrafiąc ukryć gniewu. – Niedawno usiłowano ją zabić. Czy jako jej matka nie martwi się pani, że przydarzyło jej się coś złego?
Z kamiennym wyrazem twarzy kobieta upiła kolejny łyk trunku.
– Moja córka nie jest taka jak inni. Zawsze była… jak to wytłumaczyć? Jest po prostu osobą niestabilną emocjonalnie.
„Nic dziwnego – pomyślał Linus – skoro ma taką matkę”.
Gisela zacisnęła szczęki tak mocno, że wydawało się, że nie będzie w stanie kontynuować rozmowy. Linus więc odezwał się pierwszy:
– Czy otrzymała jakąś diagnozę?
– Tak, już kiedy była nastolatką, stwierdzono u niej zaburzenie osobowości typu borderline. Od czasu do czasu chodzi do psychiatry i bierze leki. Ale gdy tylko poczuje się lepiej, przerywa leczenie. Kiedy nie zażywa tabletek, nieszczególnie sobie radzi.
– Jak objawia się ten stan w przypadku Sylvii?
– Jest bardzo impulsywna, szybko przechodzi z jednego stanu emocjonalnego w drugi. Potrafi wpaść w skrajną wściekłość z powodu czegoś, co inni wokół niej postrzegają jako drobnostkę. Wynajduje wiele problemów w życiu codziennym. Często prowokuje konflikty z innymi.
– Więc ma trudności z nawiązywaniem bliskich relacji?
– Tak, zdecydowanie można tak to określić. Czasem ma wręcz obsesję na punkcie jakiejś osoby, a już tydzień później czuje do niej nienawiść. Na początku roku próbowała popełnić samobójstwo po zerwaniu z chłopakiem.
Linus zastanawiał się, czy może zakładać, że tym chłopakiem był Patrik Nilsson. Desirée zaczęła bawić się luźną nitką na rękawie koszuli, jakby rozmowa ją nudziła. Zmarszczyła brwi i oderwała ją. Następnie wygładziła tkaninę opuszkami palców.
– Długo byli razem? – zapytał policjant.
– Tak, prawie cały rok, a to bardzo dużo czasu jak na nią. Większość związków Sylvii kończyło się już po kilku tygodniach. Ale czasami przez dłuższy okres zachowuje się zupełnie normalnie. Kilka razy nawet przyprowadziła chłopaka do domu. Prawdopodobnie zrobiła to głównie po to, żeby dokuczyć Carlowi-Augustowi. Ten człowiek nie był zbyt uprzejmy. Wypił zdecydowanie za dużo, a potem podniósł głos i nazwał męża kapitalistyczną świnią. – Desirée ponownie zacisnęła usta. – Ten związek zakończył się jakoś jesienią ubiegłego roku.
– Pamięta pani imię tego mężczyzny? – dociekała Gisela.
– Nie, ale był ze Szwecji.
Linus wyjął telefon z kieszeni i pokazał Desirée zdjęcie Patrika Nilssona.
– Czy to były partner Sylvii?
Kobieta uważnie przyjrzała się zdjęciu.
– Tak. To jego przyprowadziła do domu.
Linus napotkał wzrok Giseli. Czy to Sylvię widziano z Patrikiem Nilssonem w Tulisaari?
Desirée podniosła się pospiesznie, żeby napełnić swój kieliszek. Stanęła tyłem do policjantów.
– Nie mam siły kontynuować tej konwersacji. Zawsze trudno jest mi rozmawiać o Sylvii z innymi.
– W porządku – powiedziała Gisela. – Musimy wracać do Vaasa. Potrzebujemy adresy wszystkich domków letniskowych w państwa rodzinie. Może pani przesłać mi je mailem, im szybciej, tym lepiej.
Inspektorka położyła swoją wizytówkę na stole obok pustej butelki perriera. Kiedy wstali, Desirée nagle się odwróciła. Po raz pierwszy jej twarz wyrażała jakiekolwiek emocje. Ale to nie był niepokój. To był gniew.
– Nie wyobrażacie sobie, przez co przeszliśmy z mężem. Sylvia jest osobą bardzo zaburzoną.
Gospodyni nie odprowadziła ich do drzwi. Gdy tylko znaleźli się poza zasięgiem jej uszu, Gisela krzyknęła:
– Co za podła kobieta! Na pewno nie okazała córce ani odrobiny współczucia.
– Nie, prawdopodobnie bardziej zależy jej na pozorach niż na dobrym samopoczuciu Sylvii – zgodził się jej kolega.
Tym razem Linus również prowadził przez całą drogę. Było już ciemno, więc jechali jeszcze wolniej niż wcześniej. Policjantka siedziała z głową opartą o zagłówek i półotwartymi ustami. Miała zamknięte oczy, ale kiedy zaczęła zasypiać, mężczyzna szturchnął ją łokciem w bok. Drgnęła i usiadła prosto.
– Co jest?
– Słuchaj – zaczął. – Przyszła mi do głowy pewna myśl. A może za tym wszystkim stoi Sylvia?
– Chcesz powiedzieć, że otruła Tima, Ulrikę i Mirjam, a następnie sama zażyła ten sam narkotyk?
– Tak, dokładnie – odparł Linus.
– Jaki miałaby motyw? Pomścić śmierć chłopaka? Według Desirée ich związek zakończył się jesienią ubiegłego roku, co potwierdza fakt, że Patrik Nilsson wybrał się w Alpy bez Sylvii. Nawet nie byli parą, kiedy umarł. I dlaczego miałaby zwlekać z zemstą aż do teraz? Poza tym prawie umarła. Lekarz powiedział, że ledwie ją odratowano.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
– Słyszałaś, co powiedziała jej matka. Być może Sylvii nie obchodziło, czy przeżyje. W przeszłości próbowała już popełnić samobójstwo, przedawkowując leki.
– I otrułaby też Mattiasa? Kiedy zginął, dopiero co wróciła ze szpitala. Widziałam na własne oczy, jaka była słaba. Ledwo mogła usiąść. I Ada. Co prawda Ada nie była potężnej postury, ale potrzeba dużo siły, żeby udusić drugiego człowieka.
Gisela posłała mu znaczące spojrzenie. Nie była zachwycona jego teorią.
– Wiem – powiedział Linus. – Po prostu głośno myślę. Nie mamy zbyt wielu podejrzanych.
– Hm, może jednak coś w tym jest. Daj mi to przeanalizować – oznajmiła inspektorka, ponownie zamykając oczy.
Kilka minut później już mocno spała.
TUULA
Po południu Tuula i Freddy podzielili się zadaniami. Podczas gdy policjantka próbowała skontaktować się z Gabrielem Espelundem, Freddy szukał Nicole Welander. Tuula najpierw sięgnęła po telefon. Zadzwoniła na komórkę Espelunda, a kiedy nie odbierał, do jego pracy. Kobieta, która odebrała, przedstawiła się jako Paula i powiedziała, że Gabriel dzwonił rano z informacją, że jest chory.
– Jego żona i córka chorowały w zeszłym tygodniu, więc to pewnie jakiś wirus – stwierdziła.
Choć policjantka nie miała ochoty tuż przed Wigilią zarazić się grypą czy czymkolwiek innym, co dopadło mężczyznę, zdecydowała się odwiedzić go w mieszkaniu. Szara mgła unosiła się nad chodnikiem, a ona czuła wilgoć przenikającą przez buty i grube skarpetki, które miała na sobie. Tuula nienawidziła zimy i ciemności. Czas leciał dość szybko aż do świąt. W grudniu tyle się działo, że kolejne tygodnie mijały niemal niepostrzeżenie. Ale gdy tylko przeszedł kac po sylwestrze, rozpoczynało się długie oczekiwanie na wiosnę, czasami pojawiającą się dopiero po Wielkanocy.
Potarła dłonie. Żałowała, że nie włożyła rękawiczek. Schowała ręce do kieszeni. Budynek, w którym mieszkał Gabriel, stał na tle bladego zimowego nieba. W większości okien paliły się świeczniki i gwiazdki bożonarodzeniowe.
Z klatki wyszedł starszy mężczyzna z małym psem na smyczy. Tuula wślizgnęła się do środka, zanim drzwi zdążyły się zatrzasnąć. Wjechała windą na piąte piętro i zapukała do drzwi z mosiężną tabliczką z wygrawerowanym „G. Espelund”.
Otworzyła wysoka, szczupła kobieta po trzydziestce, z pełnym makijażem i miedzianymi włosami upiętymi w elegancki kok. Kiedy zobaczyła, że za drzwiami stoi policjantka, cofnęła się o krok i zakryła usta dłonią.
– Czy coś się stało? Chodzi o tatę?! – wykrzyknęła.
– Dzień dobry, nazywam się Tuula Niemi, jestem z policji w Vaasa – przedstawiła się funkcjonariuszka. – Proszę się nie martwić. Nie jestem tu z powodu wypadku. Szukam Gabriela Espelunda. Czy jest w domu?
– Nie, pojechał na konferencję do Helsinek i wróci dopiero jutro. Czy mogę w czymś pomóc? Jestem jego żoną.
Mała dziewczynka nieśmiało wyjrzała zza pleców kobiety. Widząc policjantkę, szeroko otworzyła oczy.
– Mamo, kto to? – zapytała zaskoczona.
– To tylko policjantka, która chce zobaczyć się z tatą – odpowiedziała Riina. – Idź do siebie i poczekaj na mnie. Przyjdę niedługo.
Nelli posłusznie udała się do swojego pokoju udekorowanego całkowicie na różowo.
– Muszę porozmawiać z pani mężem. O której ma jutro wrócić do domu? – chciała wiedzieć Tuula.
Przemilczała fakt, że według Pauli z biura Gabriela mężczyzna zadzwonił tego ranka i poinformował o chorobie.
– Tak dokładnie to nie wiem. Myślę, że jakoś wieczorem. Czy mogę zapytać, o co chodzi?
– Pan Espelund nie jest o nic podejrzany – skłamała Tuula. – Według nas posiada jednak informacje o poważnym przestępstwie, dlatego chcielibyśmy z nim jak najszybciej porozmawiać.
– Mam poprosić go, aby skontaktował się z policją po powrocie do domu albo jeśli odezwie się wcześniej?
– Nie ma takiej potrzeby. Znajdziemy go – powiedziała funkcjonariuszka, wycofując się na klatkę schodową.
Riina zamknęła drzwi. Zapanowała ciemność. Z innych mieszkań dobiegały odgłosy sąsiadów, a powietrze wypełnił ostry zapach potrawy gotowanej w którymś z lokali. Tuula po omacku zlokalizowała włącznik światła na ścianie, po czym na klatce schodowej ponownie zrobiło się jasno. Po drodze policjantka zadzwoniła do Freddy’ego.
– Znalazłeś Nicole? – rzuciła.
– Nie, nie ma jej ani w pracy, ani w jej mieszkaniu. Sąsiedzi nie widzieli jej od co najmniej kilku dni – powiedział.
Słowa kolegi wywołały w Tuuli złe przeczucia. Obecnie szukali już trojga zaginionych, a nawet czworga, jeśli liczyć Staffana Rasmussena, którego też nie udało im się jeszcze namierzyć. Jego rodzice też nie wiedzieli, gdzie przebywa. Jedna lub więcej z tych osób mogła już nie żyć i najprawdopodobniej to ktoś z nich stał za wszystkimi morderstwami.