Wszyscy ludzie Kremla - ebook
Wszyscy ludzie Kremla - ebook
„Z tej książki dowiedziałem się nie tylko tego, co chciałem wiedzieć o Rosji.
Ale również tego, czego o niej wcale wiedzieć nie chciałem” – Borys Akunin
Rozmowy z najbliższymi współpracownikami rosyjskiego prezydenta doprowadziły Michaiła Zygara do szokującego wniosku: Putin nie istnieje.
Kto więc rządzi na Kremlu? Kto trzyma w szachu pół świata? Kim jest człowiek, który uchodzi za rosyjskiego prezydenta?
Nie, Zygar wcale nie twierdzi, że Putin jest marionetką. Odpowiedź jest znacznie bardziej fascynująca. Układa się ona w opowieść przypominającą serial „House of Cards”. Tylko że każde słowo, każda anegdota w tej historii jest prawdziwa.
„Wszyscy ludzie Kremla" to również kapitalnie udokumentowana panorama elit rządzących Rosją w XXI wieku i szokująca rzecz o mechanizmach autorytarnej władzy, o których dziś powinniśmy wiedzieć jak najwięcej...
„Po raz pierwszy przeczytałem tak przekonujący i tak pełny opis wszystkiego, co działo się w Rosji przez ostatnie 20 lat” – Swietłana Aleksijewicz
„Fenomenalna diagnoza wojen od dwudziestu lat toczonych na Kremlu w wykonaniu najlepiej poinformowanego dziennikarza w Moskwie. Michaił Zygar, ekspert od Kremla i jego elit, w porywający sposób wyjaśnia, jak doszło do przeobrażenia Władimira Putina z reformatora w postrach całego świata” – Wacław Radziwinowicz.
Kategoria: | Reportaże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-268-1978-0 |
Rozmiar pliku: | 912 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kiedy w grudniu 2015 roku w ministerstwie spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej odebrali mi akredytację korespondenta i kazali wynosić się z kraju, zacząłem w pośpiechu zastanawiać się, co jeszcze przed wyjazdem na zawsze muszę załatwić.
Wysokie miejsce na tej liście zajmowało: „Koniecznie kupić książkę Michaiła Zygara »Вся кремлевскaя рать«” („Wszyscy ludzie Kremla”).
Myślałem o niej od dawna, ale odkładałem na po Nowym Roku, kiedy cała Rosja ma długaśne ferie, kierownictwo kraju ma urlop, a korespondenci – dużo wolnego czasu choćby na odrabianie zaległości w lekturach obowiązkowych.
A o książce Zygara było w Moskwie głośno.
Znajomi, którzy znają się na pisaniu, bardzo ją chwalili.
Noblistka Swietłana Aleksiejewicz oceniła ją jako „najlepsze studium tego, co wydarzyło się w Rosji przez ostatnie 20 lat”. Borys Akunin, autor bestsellerów o Fandorinie, uważa pracę Zygara za „pełną treści, napisaną z zadziwiająco zimną krwią i obiektywną współczesną historią państwa rosyjskiego”.
A nawet ci, którzy krytykowali książkę, też raczej zachęcali do sięgnięcia po nią.
Bo napadali nie na to, co napisane, ale z pozycji państwowotwórczych na tego, kto napisał. Choćby za to, że przez długi czas (od 2010 do 2015 roku) kierował „odrażającym” kanałem telewizyjnym Dożd’. „Odrażającym”, bo na tyle niezależnym, śmiałym, że na polecenie Kremla wypędzanym z sieci kablowych.
A Zygar znany jest nie tylko z szefowania niepokornej telewizji. Jako bardzo młody reporter przeszedł przez wszelkie możliwe „punkty zapalne”. Był na wojnach w Iraku, Libanie, Palestynie, pisał o rewolucjach na Ukrainie w Kirgizji. Błysnął jako współautor (razem z Walerym Paniuszkinem) ważnej i docenionej na świecie książki „Gazprom. Nowa broń Rosji”.
„Wszystkich ludzi Kremla”, kupionych przed wyjazdem czytałem już w Polsce. I książka rzeczywiście okazała się majstersztykiem gatunku historia współczesna.
Ona uświadamia czytelnikowi, kim jest nawet nie tyle sam jeden Putin, ile kolejne wcielenia współczesnego cara panującego od sierpnia 1999 roku, kiedy to Borys Jelcyn wskazał na niego jako na swego „dziedzica”.
Cofając się razem z Zygarem w niedawną przecież przeszłość, przypominamy sobie, a może i odkrywamy, że Putinów było wielu. Oni się przepoczwarzali. Kolejne wcielenia zaprzeczały poprzednim.
My go teraz widzimy jako groźnego, wojennego przywódcę, który ma ambicję stanąć na czele światowych sił antyliberalnych, i wzywa konserwatystów wszystkich krajów, by jednoczyli się wokół wartości tradycyjnych przeciw Zachodowi i globalizacji. Widzimy tego, który prowadzi wojny, ingeruje w wybory w USA, próbuje instalować sympatycznych sobie polityków na czele potęg europejskich.
A przecież kiedyś to był zupełnie inny car. Najpierw zaskoczony, a na pewno zadziwiony, tym, na jakie wyżyny go zaniósł los, i to wbrew jego własnej woli. Jakby ogarnięty lękiem wysokości.
Pierwszy raz, jako świeżo upieczonego premiera i „delfina”, widziałem go na wystawie lotniczej pod Moskwą. Był jak sprężynka, jak żywe srebro, jakże inny od majestatycznego, powolnego w ruchach i mowie Jelcyna. Ale przy tym strzelał oczami, niepewnie przyglądał się otaczającej go świcie, jak ona reaguje na jego słowa i gesty. Jeszcze nie rozumiał, że świta będzie mu tylko przyklaskiwała.
Dziś wręcz trudno w to uwierzyć, ale zaczynał swe panowanie jako liberał obiecujący reformy, postęp na wzór zachodni. Kiedy już został prezydentem, do Moskwy zjeżdżali się, a robili to chętnie i często, kapitanowie wielkiego światowego biznesu, by zrozumieć, kim jest „Mr. Putin”. I byli zachwyceni, że to gość, z którym można robić interesy. Rękę ma być może przyciężką, jako były KGB-ista, ale przecież mięczaki do rządzenia takim krajem się nie nadają.
Zygar znakomicie opisuje, jak Rosja Putina i chciała, i próbowała wejść do NATO. Jak „drug Silvio”, czyli premier Włoch Berlusconi, urządził uroczysty szczyt Paktu w Rzymie, by uczcić powstanie Rady Rosja – NATO, co miało być zapowiedzią przyszłego członkostwa.
Jak trudno dziś uwierzyć, że to kiedyś rzeczywiście było.
A samo proste przypominanie tego, kim kiedyś był dzisiejszy gospodarz Kremla, staje się momentami jego demaskowaniem.
Zygar przypomina choćby to, że prezydent Rosji już w 2008 roku rozmawiając z George’em Bushem w Bukareszcie ostrzegał, że: „Jeśli Ukraina wejdzie do NATO, to wejdzie bez Krymu i wschodu – po prostu się rozpadnie”. To było już oczywiście po tym, jak sam Kreml rozstał się z marzeniami, że Federacja Rosyjska stanie się członkiem NATO z prawem decydowania o sprawach Sojuszu.
Ale to było też wiele lat przed drugim krwawym majdanem w Kijowie, po którym Moskwa, jak tam uparcie twierdzą, musiała wysłać swe wojska na Krym, by uchronić tamtejszych „rosyjskojęzycznych” od „faszystowskiej junty”.
Aneksja półwyspu, wojna w Donbasie wcale nie były reakcją na wydarzenia na Ukrainie, lecz akcją planowaną, zanim do nich doszło.
Zygar oprowadza czytelnika niczym przewodnik prowadzący zwiedzających po galerii portretów składających się na poczet Putinów. Jest Putin Lwie Serce, potem Putin Wspaniały, Putin Groźny i ostatni – Putin Święty.
Ale nie, przecież nie ostatni. Przed nim jeszcze kolejna, rozpoczynająca się w 2018 roku, sześcioletnia kadencja prezydencka. Według konstytucji ostatnia. Ale czy aby na pewno? Bo jeśli ojczyzna będzie potrzebowała, by przywódca jej nie zostawił...
Być może doczekamy się kolejnego tomu, w którym Zygarowi przyjdzie tworzyć kolejne portrety kolejnych wcieleń Putina.
Ale to nie on je będzie tworzył. I nawet nie sam prezydent Rosji będzie ich autorem. Bo jak mówią Rosjanie, „króla tworzy świta”, w tym przypadku właśnie „wszyscy ludzie Kremla”.
Zygar ich przedstawia. Pisze, jak przychodzą, rosną w siłę, uzyskując „dostęp do ucha”, obrastają bogactwami, odchodzą, niektórzy przepadają. Ale praca świty nad kolejnymi wcieleniami cara trwa i będzie trwać.
I to przecież nie jest nic nowego. O Stalinie opowiadają, że kiedy chciał nauczyć rozumu znanego z hulaszczego trybu życia syna Wasilija, postawił go przed swoim wielkim portretem. – Nie myśl, że jesteś Stalinem. Nawet ja nim nie jestem. Stalinem jest on – powiedział, wskazując na obraz.
Wacław RadziwinowiczWprowadzenie
Kiedy zaczynałem pracę nad tą książką, chciałem, by powstała historia zmian, które zaszły w Rosji w ciągu ostatnich 15 lat. Jak zmieniał się sposób postrzegania rzeczywistości przez Władimira Putina i jego najbliższe otoczenie. Jak kształtował się jego dzisiejszy światopogląd. Od czego wszystko się zaczęło i do czego nas zaprowadziło. Ale szybko się okazało, że taka rekonstrukcja nie będzie prosta. Pierwszoplanowi uczestnicy zdarzeń nigdy nie pamiętają, co działo się naprawdę, i każdy konstruuje swoje wspomnienia tak, by jego było na wierzchu. Przekonałem się o tym, rozmawiając przez kilka lat z kilkudziesięcioma osobami z najbliższego otoczenia Władimira Putina: pracownikami administracji prezydenta, członkami rządu, deputowanymi Dumy Państwowej, przedsiębiorcami z listy najbogatszych Rosjan publikowanej przez „Forbesa”, a także z zagranicznymi politykami. Prawie każdy z nich przedstawiał mi własną wersję historii, która nigdy nie przecinała się z wersjami innych osób. Moim rozmówcom często wypadały z pamięci fakty, mylił im się czas zdarzeń, nie mogli sobie nawet przypomnieć własnych słów i czynów. Jeszcze jedno było w ich opowieściach wspólne: wszyscy prosili, bym się na nich w książce nie powoływał. Ale dzięki temu, że zwywiadowałem tak dużą liczbę osób, udało mi się ostatecznie stworzyć wyraźny obraz najnowszej historii Rosji. Okazało się, że tak naprawdę jest to historia człowieka, który przez przypadek został królem. Początkowo chciał po prostu utrzymać się przy władzy. Ale kiedy zaczęło mu się powodzić, dostrzegł swoją szansę: mógł zostać wojownikiem i reformatorem – współczesnym Ryszardem Lwie Serce. Zapragnął przejść do historii. Ale potem zapragnął również dobrego życia. Został więc królem Wspaniałym. A kiedy zmęczył się swoją wspaniałością, postanowił, że odpocznie. Zrozumiał jednak, że już nie może sobie pozwolić na odpoczynek, ponieważ stał się częścią historii. Został carem, carem Groźnym.
Jak zachodziły w nim te wszystkie przemiany? Decydujący wpływ miało tu jego otoczenie – wielobarwna świta, która przez wszystkie te lata podtrzymywała jego królewskość. Dwór, który pochwycił go i manipulując lękami oraz pragnieniami, wyniósł wysoko. Tam, gdzie on sam nie spodziewał się nigdy znaleźć.
Znając zakończenie tej historii, łatwo ją odtworzyć, tak by była konsekwentna i logiczna. Można odnieść nawet wrażenie, że wszystko w tej historii prowadziło do tego, z czym mamy dziś do czynienia; tak jakby od początku w tle wydarzeń istniał pewien elementarny plan. Ale tak naprawdę to ich bohaterowie post factum wymyślają uzasadnienia własnych działań. Odnajdują przyczyny, których w rzeczywistości nie było, i sensy, których się wcześniej nawet nie domyślali. W ostatnie 15 lat historii Rosji nie jest bowiem wpisana żadna wyraźna logika. Łańcuch wydarzeń, który udało mi się odtworzyć, odsłania brak planu czy początkowej strategii zarówno u samego Putina, jak i w jego otoczeniu. Poszczególne wydarzenia to co najwyżej taktyczne posunięcia, dynamiczna reakcja na zewnętrzne bodźce nieprowadząca do żadnego ostatecznego, zaplanowanego celu.
Uważne śledzenie czynów oraz motywów rosyjskich polityków z ostatnich 15 lat upewni nas tylko, że teorie spiskowe nie mają tu zastosowania. A jeśli pojawi się przed nami wątpliwość, co tak naprawdę było przyczyną tego lub innego wydarzenia – zły zamiar czy błąd – zawsze należy wybrać to drugie.
Czy rządzący Rosją w 2000 roku wiedzieli, do czego doprowadzą po 15 latach swoich rządów? Nie. Czy w 2014 roku wiedzieli, jak powitają rok 2015? Również nie.
Gdy piszę „rządzący” w liczbie mnogiej, nie jest to błąd. Przyjęło się sądzić, że wszystkie kluczowe decyzje podejmuje w Rosji tylko jeden człowiek – Władimir Putin. Ale to tylko część prawdy. Wszystkie decyzje rzeczywiście podejmuje Putin, ale Putin to nie jedna osoba. To ogromny zbiorowy rozum. Dziesiątki, nawet setki ludzi codziennie zgadują, jakie decyzje powinien podjąć Władimir Putin. Sam Władimir Putin cały czas zgaduje, jakie decyzje powinien podjąć on sam, żeby być popularnym, żeby być zrozumiałym i aby zyskać aprobatę zbiorowego Władimira Putina.
Ten zbiorowy Władimir Putin przez lata konstruował swoje wspomnienia w ten sposób, żeby sobie udowodnić, że zawsze miał rację. Żeby przekonać samego siebie, że jego działania były bezwzględnie logiczne, że miał plan i strategię, że nie popełniał błędów, a jego kolejne kroki były reakcją na realia, z którymi przyszło mu się mierzyć. Bo przecież walczył z wrogiem. Nieustannie toczył wyczerpującą wojnę.
Tak, moja książka to przede wszystkim historia urojonej wojny. Wojny, której nie można zakończyć, bo najpierw trzeba by przyznać, że nigdy jej nie było.Przypisy
Rozwiązanie 21 września 1993 roku przez Borysa Jelcyna mającej jeszcze radzieckie korzenie Rady Najwyższej doprowadziło do konfrontacji z parlamentem i oblężenia tzw. Białego Domu, czyli siedziby Rady Najwyższej w Moskwie (dziś to gmach rządu). Zdławienie buntu Rady, a potem pierwsze wybory do Dumy Państwowej zakończyły proces kształtowania nowego, postsowieckiego ustroju w Rosji. Niektórzy badacze uważają, że był to prawdziwy koniec ZSRR.
W. Borodulin, 15 000 000 000 dołłarow potieriała Rossija błagodaria Primakowu, „Kommiersant” nr 47, 24.03.19.
Pierwszy zamach miał miejsce 8 września 1999 roku w południowo-wschodniej dzielnicy Moskwy. Wybuch ok. 400 kg materiałów wybuchowych na parterze dziewięciopiętrowego bloku przy ul. Gurjanowa zabił 100 osób i 690 ranił. 13 września 1999 roku miał miejsce drugi zamach w siedmiopiętrowym budynku przy ulicy Kaszyrskoje Szosse. Zginęły 124 osoby, a 7 zostało rannych. W tych dniach doszło jeszcze do zamachu w Wołodońsku (17 ofiar) i próby zamachu czy też może prowokacji przygotowanej przez agentów FSB w Razaniu. Zamachy stały się bezpośrednim pretekstem do rozpoczęcia drugiej wojny czeczeńskiej – dekret o rozpoczęciu działań zbrojnych Jelcyn podpisał 23 września.
J. Triegubowa, Opiera na wysszem urownie: w Mariinkie razygrali dipłomaticzeskij spiektakl, „Kommiersant” nr 42, 14.03.2000.
T. Blair, A Journey: My Political Life (Sep 20, 2011).